„-Malfoyowi
nie może na niej zależeć, nie?”
A
on stwierdził, że tak!
Gryfonka
zaczęła krzyczeć w poduszkę z radości. Gdy miała pewność, że
nie zacznie krzyczeć na głos, przewróciła się na plecy, nadal
się uśmiechając.
Zależało
mu. To dlatego wkopał ją w tą głupią sytuację z chłopakami.
Był zazdrosny!
Zaśmiała
się cicho.
Rozsadzała
ją euforia. Nie wiedziała jak się uspokoić, co zrobić żeby to
uczucie nie zniknęło. Bała się iść do Draco. Mógł kłamać.
I
wtedy ten balon szczęścia w jej brzuchu pękł.
A
jeśli on żartował? Jeśli ją podpuszczał? Owszem, od jakiegoś
czasu zaczął do niej zagadywać i nie kpił z niej, ale taki facet
jak on podrywał każdą, miał to po prostu we krwi. Dlaczego na
niej miał nie spróbować swoich sztuczek? Przecież mógł sobie
tym podnieść mniemanie o sobie.
Skuliła
się na boku i zwinęła w kłębek. Zrobiło się jej smutno.
Od
jakiegoś czasu obserwowała Draco. Zmienił się, stał się
bardziej otwarty, śmielszy, a co za tym idzie coraz więcej się o
nim mówiło...
Ona
sama gdy dowiedziała się, że jest Prefektem Naczelnym skakała z
radości, ale jej entuzjazm zmalał gdy zobaczyła kto jest drugim
Prefektem. Już pierwszego września dostrzegła ten
charakterystyczny uśmieszek Dracona Malfoya. Gdy zostali wezwani do
gabinetu dyrektorki Ślizgon zmierzył ją spojrzeniem i w jego
oczach błysnęło zdziwienie, które zostało bardzo szybko
zastąpione przez jego zwykłą ironię. Jednak wstał z fotela, na
którym siedział i z ironicznym uśmiechem podsunął drugi fotel by
mogła usiąść. Dyrektorka spojrzała na niego z zadowoleniem i
powiedziała, że cieszy się z tego zachowania. On zaprezentował
swój firmowy uśmiech i odpowiedział „kiedyś trzeba dorosnąć,
pani dyrektor, i zacząć traktować kobiety z szacunkiem”.
Później
w połowie października zaczepił ją jak wychodzili z klasy mówiąc,
że ma ładne perfumy.
I
tak od gadki do gadki.
Ale
nigdy nie zapomni jednego.
(WSPOMNIENIE)
Brązowowłosa
dziewczyna siedziała w zatłoczonej bibliotece. Była połowa maja i
siódmoklasiści uczyli się do OWTM – ów, dlatego biblioteka
przeżywała swoje coroczne odrodzenie.
Nagle
usłyszała, że ktoś rzuca książki na stolik naprzeciwko niej.
Zirytowana podniosła głowę i zobaczyła Dracona.
Opierał
się o regał z książkami i patrzał na nią z lekkim ironicznym
uśmiechem.
-Czego?
- zapytała krótko.
-Cześć,
śliczna. Paskudny humor?
-Daruj
sobie, Malfoy.
-Ej,
ej, Granger, wrzuć na luz.
-Malfoy,
nie wiem jak Ty, ale jest połowa maja i ja muszę się uczyć, a
Twoja pusta gadka mi w tym nie pomaga, więc jeśli mógłbyś... -
zwiesiła teatralnie głos.
-Okej,
chodź – powiedział tylko i wziął jej książki.
-Malfoy,
co Ty robisz? - wysyczała cicho, bo byli w bibliotece. Inaczej już
by wrzeszczała.
Nie
opowiedział tyko zabrał ją na błonia.
Wściekła
Hermiona poszła za nim aż nad jezioro, nad którym rzucił jej
książki. Potem zanim zdążyła się zorientować była na środku
jeziora, cała morka, a koło niej był Malfoy i śmiał się do
rozpuku. Mokre włosy przykleiły mu się do czoła, ale nadal miał
w sobie coś z buntownika.
-Malfoy!
Popierdoliło Cię? - wrzasnęła.
-Ej,
piękna, daj spokój. Ochłoń, bo się zmęczysz.
Walnęła
go w ramie i popłynęła do brzegu. Jednak jej plany nie spełniły
się. Jego silne dłonie objęły ją w talii i nie pozwoliły się
ruszyć.
-Granger,
nie możesz się tyle uczyć. Jest dzisiaj sobota, a Ty od grudnia
siedzisz nad książkami, nie robiąc wolnego.
-Malfoy,
puszczaj – wycedziła.
-Oj,
skarbie – mruknął zawiedziony – nie rób mi tego - objął ją
jedną ręką za brzuch i potknął delikatnie jej ramienia. - nie
daj się prosić, zrób sobie przerwę.
-Skarbie
– wycedziła cicho Gryfonka – na mnie to nie działa.
-Wolisz
ostrzejsze akcje?
-Wolę
mieć 12 W na OWTM- ach niż za dziewięć miesięcy dziecko, do
którego się nie przyznasz – odwarknęła.
-Jestem
bezpłodny.
-Jasne
– prychnęła -Malfoy, puszczaj, nie mam czasu nie pierdoły.
Muszę...
-...
się uczyć - wpadł jej w słowo Draco - daj spokój, zaharujesz
się, Granger. Mówię poważnie – naprawdę spoważniał.
Na
jego czole pojawiła się zmarszczka, a w jego szarych oczach, coś
trudnego do identyfikowania. Coś na kształt troski.
-Nie
chodzi mi tylko o to, żeby się z Tobą zabawić. Spójrz na siebie,
jesteś blada jak trup, cienie pod oczami i te ciuchy... - pokręcił
głową.
-Nie
pieprz, że się o mnie martwisz.
-Martwię
się – powiedziała tylko i pomógł jej wyjść na brzeg.
Potem
prawie niosąc Gryfonkę zaniósł ją do swojego dormitorium, dał
swoją koszulkę i kazał spać.
Obudziła
się w nocy, będąc tylko w koszulce Dracona. Jego nie było. A
raczej był, spał zwinięty w kłębek na małej kanapie.
Uśmiechnęła
się i podeszła do niego.
-Malfoy,
chodź – wyszeptała.
-Nie
teraz – wymruczał przez sen.
-Chodź,
Malfoy, połóż się.
-Nie
mogę – wymamrotał – w moim łóżku śpi Granger, wkurzy się.
-Nie
wkurzy się, chodź - pociągnęła go za rękę i poddał się jej
nawet nie otwierając oczu.
Pomogła
mu dojść do łóżka, na które padł jak zabity. Z westchnieniem,
ale nie żałując swojego czynu położyła się na wolnym skrawku
łóżka. Została jednak przyciągnięta do Malfoya i przytulona
całkiem zwyczajnie. Nie było w tym żadnego podtekstu.
-Śpij,
Granger.
Uśmiechnęła
się i wtuliła w jego ciało. Zasnęła momentalnie.
(KONIEC
WSPOMNIENIA)
Westchnęła
cichutko smutna.
Bawił
się, czy to nie oczywiste?
Potem
już nie wtrącał się w jej życie. A raczej wtrącił się jakieś
dwa tygodnie temu.
(WSPOMNIENIE)
Tak
jak wcześniej zjawił się w bibliotece i po prostu usiadł
naprzeciwko niej. Hermiona bez podnoszenia głowy wiedziała kto to
jest. Nie chciała z nim rozmawiać.
Szósty
zmysł podpowiadał jej, że parę osób, które siedziały w zasięgu
wzroku obserwował ich zamiast zająć się lekcjami.
Po
pięciu minutach poddała się. Jego wzrok wyrażający całkowitą
dezaprobatę palił jej ciało jak ogień.
-Czego?
- warknęła podnosząc głowę.
Siedział
naprzeciwko niej jak zawsze nienagannie ubrany z idealną fryzurą.
Tylko minę miał niezadowoloną.
Nie
opowiedział jej tylko sięgnął do kieszeni i wyjął z niej małe
lusterko.
-Patrz
– powiedział ostro.
I
Hermiona spojrzała.
Zobaczyła
dziewczynę z niedbale związanymi włosami, podkrążonymi oczami,
bez makijażu i z popękanymi ustami od ciągłego zagryzania warg.
Spuściła wzrok i zobaczyła swoje zniszczone paznokcie i
odrastające skórki. Miała na sobie stary dres.
-Granger,
nie chcę Cię dobijać – powiedział łagodnie cichym głosem –
rozumiem Twoje ambicje, ale musisz się wziąć w garść. Jeśli tak
dalej będziesz ciągnąć to padniesz na nos przed egzaminami i
wylądujesz w szpitalu. Nie chcę Cię znów wyciągać z tego
miejsca siłą. A po drugie gdzie są Twoi przyjaciele?
-A
co Cię to obchodzi? - syknęła – i tak masz to gdzieś. Muszę
się uczyć. CHCĘ się uczyć.
-Granger,
przeginasz – powiedział z naciskiem Draco – wiesz co mi się
wyryło w pamięć w tamtym roku? Pewna seksowna dziewczyna ubrana
cała na czarno na Boże Narodzenie. Była pewna siebie, zadbana,
tryskała humorem i inteligencją. Jej ciało zbiło mnie z nóg. A
teraz już jej nie ma, zabił ją jakiś mól książkowy, który
przesadza z ambicjami.
-Zamknij
się, Malfoy – syknęła Hermiona i zaczęła zbierać książki –
nie potrzebuję Ciebie, ani Twoich genialnych rad. Jeśli sam chcesz
zawalić egzaminy to proszę bardzo.
-Zakład,
że będę lepszy niż Ty?
-Nie
uczysz się – powiedziała Hermiona wrzucając książki do torby.
-Uczę
się, ale systematycznie – powiedział spokojnie – po kilka
godzin, a potem robię przerwę, by wszystko się poukładało mi w
głowie. Liczy się jakoś, a nie ilość.
-Pieprz
się.
-Och
tak, na to też znajduję czas – uśmiechnął się lekko i
rozwalił wygodnie na krześle – a Ty kiedy byłaś z facetem w
łóżku?
-Nienawidzisz
mnie, Malfoy – powiedziała cicho – więc dlaczego teraz udajesz,
że się o mnie martwisz?
-Powiedziałem
Ci ostatnio, że...
-Na
razie, Malfoy – przerwała mu Hermiona i odeszła dźwigając
ciężką torbę.
-Granger
– usłyszała rozbawiony głos – nie zachowuj się jak dziecko –
pojawił się tuż koło niej i zabrał jej torbę – cholera, co Ty
tu nosisz? Pół biblioteki?
-Nikt
nie kazał Ci tego nieść.
-Kultura
mi kazała – odciął się.
Hermiona
pomimo że była na niego zła zaczęła chichotać pod nosem.
-Widzisz,
Granger? - powiedział uśmiechając się – nie robię Ci na złość.
Chodź, musisz odpocząć.
-Malfoy,
nie wpieprzaj się w moje życie.
-Nie
będę się w nie wpieprzał jak zaczniesz je szanować – rzucił
spokojnie Draco.
Znów
postawił na swoim.
Zabrał
ją do swojego dormitorium i przywołał z kuchni skrzata domowego
żeby przyniósł im lody.
Potem
kazał jej wziąć prysznic.
Gdy
wyszła z łazienki w jego koszulce, która sięgała jej ud,
uśmiechnął się i wskazał jej fotel.
Z
miną męczennika usiadła naprzeciwko niego.
-Smacznego
– powiedział pochylając się w jej stronę z pucharkiem lodów.
Hermiona
wymamrotała jakieś podziękowanie i zaczęła rozwalać kulki
lodowe. Blondyn przyglądał się jej przez jakiś czas, potem
przyciągnął ją do siebie i posadził na kolanach. Po krótkiej
kłótni zaczął ją karmić i przestał gdy w pucharku zostało
tylko trochę roztopionej śmietany.
-Widzisz,
nie było tak źle – uśmiechnął się.
-Nienawidzę
Cię – warknęła.
-Wiem
– wzruszył ramionami i pozwolił jej wstać.
Odeszła
od niego i walnęła się na jego łóżko.
Draco
zaczął ją zagadywać o nic nie znaczące rzeczy. I tak zaczęli
rozmawiać. Gadka szmatka i zeszły dwie godziny.
-Kurde,
nie mogę się ruszać – jęknęła w pewnej chwili Hermiona.
-Co
jest? - zapytał Draco, który przesiadł się na parapet okna.
-Plecy
mnie bolą – mruknęła.
-Połóż
się na brzuchu – uśmiechnął się - powinno Ci pomóc.
Gryfonka
z trudem przewróciła się na brzuch.
-Wcale
nie pomaga – mruknęła.
Draco
bezszelestnie podszedł do łóżka i usiadł koło niej.
-Tylko
nie wrzeszcz – mruknął i bez ostrzeżenia usiadł jej na udach.
-Malfoy!
- wrzasnęła.
-Mówiłem
nie wrzeszcz – westchnął.
-Złaź
!
-Sekunda
– powiedział nie przejęty.
Pochylił
się nad nią i zaczął jej maskować kark. Hermiona drgnęła gdy
poczuła jego chłodne palce na ciele.
-Rozluźnij
się – mruknął cicho – mogę Cię masować do końca świata,
ale bez Twojej pomocy nic nie zrobię.
-Złaź,
jesteś ciężki – syknęła.
-Mogę
usiąść inaczej, ale to Ci się tym bardziej nie spodoba –
ostrzegł.
Hermiona
zaczęła przeklinać pod nosem.
Jednak
po parę minutach westchnęła z ulgą.
-Mógłbyś
zostać masażystą – powiedziała cicho.
Draco
uśmiechnął się.
-Mogę
zostać Twoim prywatnym masażystą, bo podejrzewam, że Wesaley na
to nie wpadnie.
-Daruj
sobie.
-Dobra,
koniec tematu – blondyn wzruszył ramionami – wiem, że mnie
nienawidzisz, ale możesz ściągnąć tą koszulkę?
-Wal
się, Malfoy – warknęła - nie mam nic pod spodem.
-Nie
chcę Cię zgwałcić tylko rozmasować Ci plecy – westchnął –
a poza tym widziałem już tyle nagich kobiet, że na Twój widok
nawet się nie podniecę.
-Dzięki
– prychnęła – złaź jak mam ściągnąć koszulkę i zamknij
oczy.
Draco
wykonał jej polecenie bez szemrania.
-Już
– burknęła.
Ślizgon
otworzył oczy i zobaczył prawie nagą Granger leżącą na jego
łóżku. Miała na sobie tylko czarne koronkowe majtki.
Jeśli
powiedział, że jej ciało nie zrobi na nim wrażenia to się
pomylił.
-Nie
obrażaj się, Granger – powiedział cicho i znów usiadł jej na
udach – jesteś piękna, ale ja umiem nad sobą panować.
-Mam
nadzieję.
-Uważaj,
złośnico – rzucił szeptem i dotknął jej nagiej skóry dłońmi.
-Ej!
- syknęła.
Draco
był zachwycony jej reakcją. Ręce miał całe w olejku do ciała.
Podgrzał go trochę, ale Gryfonka się tego nie spodziewała i na
jej ciele pojawiła się gęsia skórka.
-Spokojnie
– wymruczał odruchowo łagodząc ton głosu – rozluźnij się,
to tylko olejek.
-Mogłeś
uprzedzić.
-Zrobiłem
to.
Hermiona
nie odpowiedziała tylko zamknęła oczy i poddała się jego
zabiegom.
Jego
dłonie krążyły po jej plecach działając jak najlepszy lek. Miał
długie palce. Jego zwykle zimna skóra była ogrzana olejkiem.
Uciskał szczególnie te mięśnie, które były bardziej napięte i
przez to bolały ją całe plecy.
Jej
kark był już cudownie rozluźniony. Hermiona na pół spała, była
spokojna i ten dotyk uspokajał i leczył.
-Nie
krzycz tym razem – usłyszała jego cichy głos.
-Mmm..
- wymruczała tylko.
Jego
dłonie zsunęły się prawie na jej pośladki.
Hermiona
nawet się nie spięła. Plecy bolały ją już tylko w dolnych
partiach. Była na tyle inteligenta, że wiedziała, że Draco musi
dotykać prawie jej pośladków, inaczej ból nie ustąpiłby.
Po
kilkunastu minutach zabrał ręce.
-Skończyłem.
Hermiona
powiedziała pierwszą rzecz jaka jej przyszła na myśl.
-Jeszcze.
Draco
uśmiechnął się wycierając ręce z olejku.
-Szczerze
to powinnaś teraz wziąć prysznic, żeby to z siebie zmyć.
-Nie
ruszę się stąd. Nie bądź wredny, Malfoy. Wiem, że Ty też masz
ambicje, ale jak będziesz miał kłopoty to możesz zostać
masażystą.
-Wiem.
Zmyj olejek, to może się zastanowię.
Hermiona
z westchnieniem podniosła się na łokciach, jednak zaraz znów
opadła na łóżko.
-Daj
mi koszulkę.
Draco
zaśmiał się cicho.
-Myślałem,
że się nie skapniesz.
-Wredny
cham – wymruczała.
Ślizgon
śmiejąc się cicho podał jej koszulkę i obrócił się do niej
plecami.
Hermiona
założyła ją szybko i podeszła do jego szafy, żeby wyciągnąć
drugą koszulkę.
-Na
co Ci druga koszulka? - zapytał ze śmiechem.
-Bo
ta jest tłusta od olejku – mruknęła i trzasnęła drzwiami od
łazienki.
Draco
usunął resztki olejku z rąk za pomocą zaklęcia i nalał sobie
szkockiej.
Usiadł
w fotelu zamyślony.
Nie
sądził, że tak skończy się jego pomoc Granger.
Nie
mógł patrzeć jak ta dziewczyna męczy się tak nad książkami bez
chwili odpoczynku.
Ktoś
mógłby powiedzieć, że Draco jest zimny i nie czuły. Jednak to
była nie prawda. Miał w sobie dużo współczucia, litości i
czułości. Jego też dotykały ludzie słabości i zwątpienia.
Teraz właśnie miał taki okres i uciekał do Granger. Pomagał jej
i tym samym poprawiał humor sobie. Zachowywał się bardzo
egoistycznie. Jednak gdy zobaczył prawię nagą Granger, która
prawie rozpływała się pod jego dłońmi stwierdził, że nie są
mu obce ludzkie odruchy. Jej ciało go pobudzało jak żadnej innej
dziewczyny. Dlatego tak szybko przerwał masaż. Musiał ochłonąć,
bo inaczej swoje dłonie zastąpiłby ustami. Była piękna i
pociągająca, nawet jeśli nie dbała o siebie.
Nie
była mu też obojętna.
-Malfoy?
- usłyszał cichy głos.
Podniósł
głowę odruchowo odgarniając włosy z czoła.
-Co?
Stała
w drzwiach łazienki w jego koszulce z mokrymi włosami i uśmiechała
się lekko.
-Mogę
Cię wynająć jako masażystę?
-A
ile płacisz?
-A
o czym marzysz? - zapytała cicho.
-O
wielu rzeczach – uśmiechnął się lekko – chodź tutaj.
Hermiona
bez wahania posłuchała go. Usiadła na podłodze koło jego fotela.
Draco
przysunął się bliżej i zaczął jej masować kark.
Hermiona
z westchnieniem odchyliła głowę do tyłu i ciszyła się jego
dotykiem.
-Wisisz
mi niezły masaż, Granger – mruknął.
-Nie
umiem – powiedziała cicho.
-Poradzisz
sobie, kiedyś zgłoszę się po odbiór zapłaty.
Nie
odpowiedziała.
Draconowi
wyrwało się westchnienie.
-Co?
-Nic,
tak tylko myślę.
(KONIEC
WSPOMNIENIA)
Hermiona
przybita wtuliła twarz w poduszkę.
Czemu
faceci zawsze muszą tak pięknie kłamać?
~*~*~*~
Następnego
dnia Draco zrobił coś czego nikt się nie spodziewał.
Podszedł
do Gryfonki przed obroną. Nie zważając na to, że stoi z Ronem i
Harry' m uśmiechnął się do niej.
-Cześć,
Granger. Możemy pogadać?
-O
czym? - zapytała krótko Hermiona, nadal czuła na ciele jego
dłonie.
-Na
osobności.
-Byle
szybko – powiedziała i ignorując pytania przyjaciół przeszła
do następnego korytarza ze Ślizgonem.
Draco
podszedł do niej bardzo blisko. Hermiona musiała położyć mu dłoń
na piersi, by nie zrobił jeszcze jednego kroku. Inaczej stykali by
się nosami.
-Nie
przesadzasz?
-Daj
spokój, Granger, wiesz, że nic Ci nie zrobię – wymruczał cicho
– chcę pogadać.
-Słucham?
-Pamiętasz
co Ci kiedyś powiedziałem?
-Dużo
mówiłeś.
-Chodzi
mi o wczoraj.
-Które?
Draco
zrezygnowany wywrócił oczami.
-Lista
prywatnych zmartwień Rudego, kojarzysz?
-Tak
– powiedziała lekko drżącym tonem.
-I
co o tym myślisz? - zapytał cicho Draco.
-A
co mam myśleć?
-Cieszyłaś
się jak powiedziałem, że mi zależy...
Hermiona
nie odpowiedziała.
-Granger,
serio zaczyna mi na Tobie zależeć...
-Malfoy,
jak Ty sobie to wyobrażasz? Jesteśmy z dwóch światów. Dzieli nas
wszystko. Dom, krew, przyjaciele, poglądy...
-A
łączą ambicje,książki, inteligencja, upodobanie do alkoholi,
dryg do zaklęć i eliksirów. Pytam Cię o zdanie, Granger, a nie
narzucam własną wolę.
-Malfoy
– Hermiona pokręciła głową.
Draco
położył jej palec na ustach.
Potem
uśmiechnął się i omiótł ją spojrzeniem.
Miała
na sobie szkolną szatę, była uczesana w luźnego warkocza, lekki
makijaż i nie była zmęczona.
-Jesteś
piękna, Granger.
Zanim
zdążyła coś powiedzieć, Draco zabrał dłoń z jej ust i
pocałował ją namiętnie.
-Właśnie
o tym marzę od jakiegoś czasu – powiedział cicho gdy odsunął
się od niej po długim pocałunku – przemyśl to, Granger. I daj
znać do czego doszłaś. Znajdę Cię.
Odszedł
korytarzem i zniknął w mroku.
~*~*~*~
Hermiona
weszła do klasy chwilę po dzwonku.
Usprawiedliwiła
się przed nauczycielem rozmową z Prefektem Naczelnym i usiadła
koło Harry' ego.
-Hermiona,
co się dzieje? Co Ty masz wspólnego z Malfoyem? - syknął jej do
ucha.
Posłużyła
się tą samą wymówką co wcisnęła nauczycielowi.
-Malfoy
chciał pogadać na temat zakończenia roku, nie mogę Ci powiedzieć.
-Hermiona
– syczał jej do ucha Harry – co Ty z nim wczoraj robiłaś?
Dałem Ci spokój tylko ze względu na Rona, ale teraz chcę wiedzieć
co się dzieje.
-Nic
się nie dzieje. Kłóciliśmy się o Łazienkę Prefektów.
-Nie
wierzę Ci.
-Nie
musisz – Hermiona spojrzała mu w oczy – nie zmuszę Cię do
tego. Szkoda, że do tego doszło, Harry.
Potem
już nie rozmawiali.
~*~*~*~
Gryfonka
przez cały dzień szukała Dracona, jednak nigdzie go nie było.
Harry
z westchnieniem powiedział jej na zielarstwie, że może robić co
chce byle tego później nie żałowała.
Skinęła
głową, uśmiechając się lekko.
~*~*~*~
Draco
usłyszał jak drzwi jego dormitorium otwierają się cicho.
Gdy
odwrócił się w ich stronę, zobaczył Granger ściągająca
pelerynę-niewidkę.
Przez
głowę mu przeszło jak to zrobiła, że przyszła tu właśnie
wtedy jak był sam.
-Cześć
– powiedział spokojnie – kogo płaszczyk?
-Cześć.
Harry' ego. Myślałam, że wiesz – powiedziała tym samym tonem.
Skinął
głową.
-Napijesz
się czegoś?
-Nie,
dzięki – rzuciła niewidkę na fotel – przyszłam po co innego.
-Słucham?
- Draco wskazał jej fotel.
Podziękowała
mu skinieniem głowy, ale nie usiadła.
Podeszła
do okna i stanęła do niego tyłem.
-Malfoy,
jak Ty sobie to wyobrażasz?
-A
jak to robią ludzie od tysięcy lat?
-Może
nie zauważyłeś, ale mamy etykietkę wrogów.
-Na
wojnie wszystko dozwolone – uśmiechnął się do niej wytrącając
ją tym z równowagi.
-Dlaczego
ja?
-A
czemu nie? - widząc, że zaczyna się wkurzać, odstawił kieliszek
– słuchaj, nie wiem dlaczego, więc nie pytaj. Przy Tobie czuję
się dobrze i nie muszę niczego udawać. Możesz mi wierzyć lub
nie, ale naprawdę się o Ciebie martwię. I mam ochotę zabić
Pottera i spółkę za to, że pozwalają Ci tak harować.
-Nawet
jeśli, to nie będziemy się często spotykać, będę się uczyć
do samych egzaminów, a potem zniknę Ci z oczu. A Ty jesteś typem
zazdrośnika.
-O
Ciebie każdy facet byłby zazdrosny – uśmiechnął się lekko –
Granger, nie obiecuję Ci małżeństwa, gromadki dzieci i pięknego
domu. Chcę po prostu spróbować.
-To
postawi mój świat na głowie – mruknęła.
-Mój
już postawiłaś na głowie i nie jest najgorzej.
Hermiona
wiedziała, że teraz ruch należy do niej.
Jeśli
wyjdzie to Draco już nigdy o to nie zapyta i nigdy więcej się do
niej nie odezwie chyba, że naprawdę będzie musiał.
Jeśli
zostanie, to ona musi zrobię pierwszy krok, on jej do niczego nie
zmusi.
Wzięła
głęboki wdech.
-Ufasz
mi chociaż trochę?
Skinął
głową, nie odzywając się. Nie wiedział co planuje Gryfonka i był
cały spięty.
Uśmiechnęła
się.
-Zamknij
oczy.
Rzucił
jej pytające spojrzenie, ale spełnił polecenie.
Nadal
opierał się o biurko i stał twarzą w jej stronę.
Hermiona
bezszelestnie podeszła do niego.
-Długo
mam tak sterczeć? To trochę irytujące – powiedział nadal z
zamkniętymi oczami.
Gryfonka
stanęła na palcach i pocałowała go.
Draco
odwzajemnił pocałunek, obejmując ją w talii i przyciągając do
siebie.
-To
Ci wystraszy za odpowiedź? - zapytała oddychając szybko.
-Nie
ma innego wyjścia – wymruczał Draco pochylając głowę by znów
ją pocałować.
~*~*~*~
Nikt
nigdy w całym Hogwarcie nie dowiedział się, że Hermiona Granger
była kiedyś z Draconem Malfoyem.
Nic
na to nie wskazywało.
Hermiona
spędzał czas z przyjaciółmi, poświęcała dużo uwagi nauce.
Uczyła się najczęściej w dormitorium. Czego się uczyła,
wiedziała tylko ona i Draco.
Na
egzaminach wypadła bardzo dobrze.
Draco
również poświęcał czas nauce, znajomym i wkurzaniu Weasleya.
Tego nie umiał sobie odpuścić. Hermionę i Harry' ego traktował
jak powietrze gdy ich widział.
Co
się działo w czterech ścianach ich dormitorium wiedzieli tylko
oni.
Po
skończeniu Hogwartu Hermiona ku zdziwieniu swoich przyjaciół nie
poszła na aurora czy na prawo. Nie poszła również na medycynę.
Poszła
na Studia Wyższe Eliksirów w San Sebastian w Hiszpanii.
Wróciła
stamtąd po czterech latach z dyplomem Mistrza Eliksirów w ręce i
zaczęła nauczać w Hogwarcie, po tym jak Slughorn odszedł na
emeryturę. Zajmowała się również tworzeniem eliksirów na
potrzeby szpitala Św. Munga.
Draco
za to został właścicielem najlepszej i największej firmy
produkującej miotły i sprzęt quidditacha. Jego nazwisko pojawiało
się codziennie w gazetach. Najlepsze drużyny świata składały u
niego zamówienia za gigantyczne ceny.
Dwa
lata po tym jak Hermiona wróciła do Londynu, gazety zaczęły
szumieć na temat jej zaręczyn z Draconem Malfoyem. Rok później
Hermiona Granger zmieniła stan cywilny.
Po
trzech latach udanego małżeństwa urodził się Dickon Malfoy.
Idealna kopia swojego ojca. Wtedy Hermiona zrezygnowała z posady
nauczyciela w Hogwarcie i skupiła się na wychowywaniu syna i
tworzeniu eliksirów.
Rok
po Dickonie pojawiła się na świecie Alice Malfoy, po matce
Hermiony.
Gdy
Dickon miał trzy lata, Alice dwa, urodził się państwu Malfoyom
syn, Scott.
Dickon
był kopią Dracona z wyglądu i zachowania.
Alice
była kopia swojej matki.
A
Scott był mieszanką rodziców. Miał jasnobrązowe kręcone włosy
Hermiony i niebieskie przenikliwe oczy Dracona. Z zachowania
przypominał Draco, jednak kochał książki i lubił się uczyć.
Hermiona
nie raz w ciągu małżeństwa rwała włosy z głowy, wrzeszczała,
przeklinała i kłóciła się z Draco, grożąc rozwodem. Załamywała
ręce widząc oceny swoich dzieci i godziła się z Draco. Pomagała
dzieciom gdy po raz pierwszy przyszły do niej ze złamanym sercem.
Draco
za to dużo się nie zmienił.
Dużo
pracował, jednak znajdował czas dla rodziny, zawsze pamiętał o
rocznicach, urodzinach i innych okolicznościach. Był dobrym i
wymagającym ojcem, ale kochał dzieci i chciał dla nich jak
najlepiej. Kłócił się z Hermioną, nadal uwielbiał ją wkurzać,
a tym bardziej się z nią godzić.
Hermiona
nie utrzymywała kontaktów z Ronem i Harry' m. Nie byli na jej
ślubie. Pokłócili się zaraz po jej zaręczynach i więcej się
nie odezwali.
Nawet
gdy spotkali się na peronie 9 i 3/4 gdy Dickon po raz pierwszy szedł
do szkoły tak samo jak syn Harry' ego, James i córka Rona, Molly,
to nie odezwali się do byłej przyjaciółki.
Hermiona
była z tego powodu bardzo przygnębiona, jednak miała innych
przyjaciół.
Ze
studiów, szkoły, pracy. Przyjaźniła się też z Blaise' m
Zabinim. Jego syn Max był w wieku Scotta i chłopcy byli najlepszymi
przyjaciółmi.
I
tak zakończyła się przygoda dwóch wrogów.
Małżeństwem,
pięknym domem, gromadką dzieci i szczęściem.
A
Draco do końca życia błogosławił dzień, w którym postanowił
odciągnąć Granger od nauki.
~*~*~*~
koniec.
Ostateczny
i już.
Czekam
na komentarze i przepraszam z góry za błędy, ale nie sprawdzałam
jej dokładnie. Nie jest to notka najwyższych lotów, ani nie jest
taka sama pod względem stylu jak 1 część. Jednak 2 części miało
w ogóle nie być, więc cieszcie sie tym co jest.
Nox.
(21/10/2012/)
No po prostu cudowne.Uwielbiam czytać i miniaturki ale przedewszystkim rozdziały.Draco tutaj jest taki inny,poprostu książe z bajki.Takiego to ja mogłabym mieć męża.
OdpowiedzUsuńnoooo, nareszcie! przeczytalam pierw trzecią, a później pierwszą miniaturkę i już się bałam, że druga będzie tak samo jak poprzednie smutna! jak się ucieszyłam, gdy okazało się, że tak nie jest. uwielbiam tą miniaturkę <3 zajmuje trzecie miejsce w moim rankingu :D teraz biorę się za rozdziały ^^
OdpowiedzUsuńŚwietna robota , naprawde miło sie to czyta ... A teraz biore sie za czytanie trzeciej
OdpowiedzUsuńTakie historie mogłabym czytać w nieskończoność ;) Lubię, kiedy dobrze powodzi się bohaterom - mam dość szarej codzienności, więc taką odskocznią są dla mnie fanficki o humorystycznym temacie lub historie z happy endem, a ta Mianiaturka zalicza się do tej drugiej kategorii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
L.
Uwielbiam takie historie ! Mam nadzieje ,że będzie takich więcej ;) Jak będę miała zły humor to będę ją sobie czytać ;D
OdpowiedzUsuńto jest boskie zajebiste przepiekne cudowne extra i wgl wyjebane w kosmos ! <33
OdpowiedzUsuńWow... Pod koniec zaczęłam się zastanawiać, czy nie wywiniesz jakiegoś numeru i czy nie stanie się coś tagicznego tymbardziej, że zamiast "udanego małżeństwa" przeczytałam "udawanego małżeństwa" :P Cieszę się, że tak to skónczyłaś :)
OdpowiedzUsuńFabuła i całokształt bardzo interesujący, ale ze strony gramtycznej trochę gorzej. Dużo powtórzeń typu, jej jego ją itd. możesz to zastąpić słowami takimi jak: Gryfonka/Ślizgon dziewczyna/chłopak panna Granger, Malfoy, Granger itd. :D
OdpowiedzUsuńGeneralnie fajna miniatura :D
♥
OdpowiedzUsuńKocham Cię za tą miniaturkę!!! ❤❤
OdpowiedzUsuń