Sad eyes never lie
– Enrique Iglesias - Sad eyes
Ślizgon
szedł przed siebie bez konkretnego planu zastanawiając się na
Merlina z kim on się do cholery zadaje?
Gdzie\
miał oczy gdy wybierał kumpli? Stał w kolejce po wzrost czy jak?
Z
drugiej strony to ciekawe, że Gryfoni zawsze wzywają imię Merlina,
a
Merlin był Ślizgonem.
Ludzie
są hipokrytami i zakłamani myślał Draco patrząc gniewnie w pusty
korytarz.
Sam
nie jestem lepszy, ale przynajmniej był szczery wobec samego siebie.
Cholera,Granger
co Ty ze mną zrobiłaś?
Chciał
się z nią pogodzić.
Rozpaczliwie
i bezapelacyjnie chciał teraz jej obecności i zgody między nimi.
Tylko
jak to zrobić?
Granger
siedzi u siebie w dormitorium zapewne się ucząc, co powinien robić
i on, ale ostatnio nie miał do tego głowy. Jak ma się dostać do
jej dormitorium skoro nie zna hasła do pokoju wspólnego, Granger
nie stworzyła sobie osobnego wejścia poza pokojem wspólnym, a (to
wiedział na pewno) nie wyjdzie gdy napisze jej list, nawet na niego
nie odpisze.
Nie
ma żadnego pomysłu, a po korytarzu włóczy się kilku Puchonów,
parę
drugoklasistek, Potter, McMillan, Flitwick i młodszy Creevey?Zaraz,
zaraz, Potter?
-Ej,Chłopiec
Który Przeżył Bo Miał Farta! - krzyknął widząc oddalającego
się Pottera.
Gryfon
obrócił się i wyłowił go wzrokiem.
Wiedział
kto go woła, tak mówiła tylko jedna osoba.
-Co
jest, Chłopiec Który Żyje By Wk*rwiać Cały Glob? - odpowiedział
w tym samym tonie Harry.
-Mam
do Ciebie sprawę, Harry O Jezu Ale Masz Straszną Blizne Bardzo Ci
Nie
Współczuje Potter.
-Co
to za sprawa, Malfoy Mam Wszystko W Dupie?
-To
znaczy – warkną rzucają mu spojrzenie nr. 11 „ja nie żartuję,
Potter” - że masz mi zawołać Granger.
-No
bardzo mi przykro, ale nie chce z Tobą gadać. Ostatnio jak Cię
wspomniałem to oberwałem „Zaklęciami” . Musiałeś ją nieźle
wkurzyć.
Draco
powstrzymał wredny uśmiech.
Mimo
wszystko miał coś w sobie, kochał denerwować Granger.
-Ma
się ten talent – powiedział zdawkowo – ale będzie musiała
mnie znieść, bo mam dla niej informacje od McGonagall. I nie myśl,
że Ci je powiem żebyś jej przekazał, bo to sprawy najwyższej
wagi. Fatyguję się tu tylko dlatego, że jestem Prefektem
Naczelnym,
a tylko Prefektowi Naczelnemu, którym jest Granger, mogę to
powiedzieć.
-
Nie mogę – westchnął Potter – ona nie zabije jak tylko powiem
Twoje
nazwisko.
-Potter
– warknął – jak nie przekażę tego Granger dzisiaj to i my,
Ślizgoni i wy, Gryfoni stracimy po dwie i pół stówy punktów.
-No
dobra – rzucił Potter - może to pomoże. Daj mi chwilę, jak nie
przyjdzie za 5 minut, to ja już nie żyję.
-Ok
– mruknął Draco i oparł się o parapet.
Harry
mruknął hasło do Grubej Damy i zniknął za portretem.
Blondyn
westchnął i zaczął odmierzać czas.
Kilka
minut później na korytarzu pojawiła się Granger.
Serce
Draco zabiło szybciej gdy ją zobaczył.
Stała
z założonymi rękami na piersiach w białej koszuli od szat
szkolnych i krótkiej mini w szkocką kratę, na nogach miała
sandałki na niskim obcasie. Patrzała na niego ze złością,
odporna na jego niedbały wdzięk i urok.
-Czekam
– warknęła.
Rozejrzał
się.
W
pobliżu kręciło się kilka osób, które zerkały na nich z
ciekawością.
A
jego skromnym zdaniem ta rozmowa nie nadawała się dla świadków.
Ruchem
głowy wskazał pustą klasę, zerkając na nią.
Była
wściekła, ale poszła za nim.
Gdy
zamknął drzwi podeszła do okna i obróciła się do niego plecami.
Co
miał jej powiedzieć? Że żałuje? Skłamałby. Że chce jej
obecności? Nie uwierzy. Że nie chce się kłócić? Wyśmieje go.
Że coś do niej czuje? Dostanie w twarz.
-Granger
– zaczął cicho, ale zaraz urwał.
-Nie
wiem co Ci powiedzieć – westchnął i zrobił kilka kroków
w jej
stronę.
Milczała,
nie patrząc na niego.
-Zasługuję
chociaż na to żebyś na mnie spojrzała? - zapytał cicho.
Obróciła
się powoli.
Stał
koło biurka nauczyciela z rękami w kieszeni i spuszczoną głową.
Był smutny, ale dalej tak samo przystojny jak zawsze. Biały strój
dodawał mu atrakcyjności.
-Zasługuję
chociaż na to, żebyś wyjął ręce z kieszeni jak ze mną
rozmawiasz? - zapytała chłodno.
Podniósł
wzrok i spojrzał na nią ponuro, a potem pokiwał głową.
Usiadł
na ławce i schował twarz w dłonie.
Co
mam jej powiedzieć? Wiesz, Granger pragnę Cię, a sorry za tamten
dzień, to jak idziemy do łóżka?
-Granger
– powiedział cicho – nie ogarniam co się ze mną dzieje.
-Może
nie trzeba było tyle pić? - rzuciła.
-To
nie jest problem – powiedział – a poza tym wypiłem dwa
kieliszki. Wiem co robię.
Zaśmiała
się.
-Co?
-Przychodzisz
tu pijany, wyciągasz mnie z dormitorium i chcesz porozmawiać?
-zapytała – nie masz na tyle odwagi, żeby ze mną pogadać na
trzeźwo?
-Mam
– powiedział i spojrzał na nią – wiesz o tym. Alkohol teraz
jest moim najmniejszym problemem.
-To
czego chcesz? Uczę się – powiedziała obojętnie i oparła się o
biurko naprzeciw niego.
Westchnął.
-Granger,
szkoda, że tak wyszło...
Podniosła
brew.
Była
ironiczna i wredna. Zasłużył na to wiedział o tym, ale to mu za
cholerę nie pomagało.
-Co
Ty chrzanisz, Malfoy?
-Właśnie
to - powiedział.
-Po
cholerę mi to mówisz? Szczególnie teraz? - warknęła.
-Wiem,
że jestem idiotą, że nie przyszedłem do Ciebie wcześniej, ale
chciałabyś ze mną rozmawiać? - zapytał i zeskoczył z ławki –
nawet teraz masz mnie gdzieś.
-Nie
masz się co dziwić.
-Nie
mam – zgodził się i podszedł do niej.
-Mów
co masz mówić i idź – powiedziała chłodno – chce się
pouczyć, Ty też powinieneś, bo sądząc po Twoim zachowaniu zlałeś
ostatnie lekcje.
Przeczesał
włosy palcami by zebrać myśli.
-Przyszedłeś
bez obmyślonego planu? - zapytała - czy taki perfekcjonista jak Ty
nie powinien mieć wszystkiego wykutego na blachę?
-Nie
pomagasz mi.
-Nie
zamierzam.
-Przyszedłem
do Ciebie, bo mam dość tej sytuacji.
-A
jaśniej?
-Granger,
nie tłumaczę się za często – powiedział próbując trzymać
nerwy na wodzy – co ma Ci powiedzieć? Że żałuję? I tak mi nie
uwierzysz
-Najlepiej
prawdę.
-Prawdę?
- prychnął – chcesz usłyszeć, że teraz najchętniej wziąłbym
Cię na ręce, zaniósł do swojego dormitorium i kochał się z Tobą
przez kilka najbliższych dni? Że chcę Cię mieć koło siebie 24
na dobę? Chciałaś usłyszeć prawdę? Przykro mi, że Cię
zawiodłem
– warknął i teraz to on obrócił się do niej plecami.
Milczała
długo.
-Tylko
po to tu przyszedłeś? - zapytała w końcu – powiedzieć mi, że
chcesz iść ze mną do łóżka, pobawić się i zostawić?
-Nie,
chciałem Cię przeprosić ale jak widać to nie ma sensu, bo i tak
masz to w dupie!
-Nie
mam – powiedziała – ale Ty też nie jesteś idealny!
-Nie
powiedziałem, że jestem. I nie możesz zaprzeczyć Granger, że nic
się między nami nie wydarzyło.
-A
co się stało? Całowaliśmy się? Byliśmy na imprezie? I co z
tego.
-Jesteś
aż taką ignorantką? - wycedził i obrócił się w jej stronę.
Jego
szare oczy błyszczały gniewem.
-A
Ty taki uczuciowy?
-Nie
zaczynaj, Granger. Z iloma facetami tak tańczyłaś? Ilu mogło Cię
dotykać tak jak ja? Jakiemu facetowi pozwoliłaś dotykać piersi
przy świadkach? Z którym zaczęłaś się prawie kochać po dwóch
dniach znajomości? I Ty mówisz, że mnie nienawidzisz? Jakoś nie
wierzę.
-Co
za różnica? W ogóle po co to wyciągasz? Było minęło –
warknęła.
-Bo
mam taki humor – odciął się – kłócić się z Tobą po tym
jak od czterech dni myślałem tylko o Tobie. Tak, Granger, bardzo
twórcze, naprawdę.
-Kłamiesz
– podniosła głos – dla Ciebie ważna jest tylko czysta krew.
Nie masz serca.
Draco
podszedł do niej w dwóch krokach.
Ściągnął
marynarkę i wyciągnął różdżkę.
-Popatrz
– powiedział, a jego oczy ciskały błyskawice.
Hermiona
po raz pierwszy widziała u niego takie emocje. Tak silne i
nieokiełznane. Zawsze je tłumił, a teraz po prostu je ujawnił jak
by nie było w tym nic dziwnego. Wkurzyła go i nawet nie wiedziała
czym.
-Patrz,
bo więcej tego nie powtórzę – wycedził i podwinął prawy
rękaw.
Rzucił
zaklęcie.
Z
jego przedramienia pociekła krew.
-Co
Ty robisz?! - wrzasnęła widząc jak jego krew spływa po
nadgarstku, płynie po palcach i kapie na podłogę.
-Taka
sama jak Twoja? Czym się różni? Jak dla mnie niczym – powiedział
– jesteś takim samym człowiekiem jak ja, tylko miałaś
normalniejszą rodzinę.
Rzucił
kolejne zaklęcie, a krew i rozcięcie zniknęło.
Nie
zdążyła nic zrobić bo podszedł bliżej, rozpinając koszule.
Złapał ją za rękę i przyłożył sobie do piersi i przytrzymał.
Oddychał szybko patrząc jej w oczy.
-Czujesz?
- zapytał – mam serce, które bije tak samo jak Twoje, tak samo
czuję.
-Nie
umiesz kochać – powiedziała spuszczając wzrok.
Czuła
ciepło jego ciała i mięśnie pod skórą. Czuła jak jego serce
bije mocno pod jej dłonią. Miała wrażenie, że chce uciec z jego
piersi i znaleźć się w jej ręce.
-Kocham
swoją matkę, kochałem Cass, ufam Ci i szanuję. Jak dla mnie to
zaczyna się w sercu.
-Malfoy
– powiedziała cicho i wyswobodziła rękę z jego uścisku.
Wiedział,
że to ja pokonał, ale to go nie cieszyło.
Teraz
gdy ją zobaczył, przyznał się sam przed sobą do tego czego bał
się najbardziej, o czym nawet nie myślał przerażony, że tak może
się stać.
Zakochał
się.
Zakochał
się w Granger, a ona go nie chce.
-Wiedziałem
– powiedział tylko i założył marynarkę.
-Co
wiesz? Dlaczego mi to robisz?
Obrzucił
ja uważnym spojrzeniem.
-Wiesz
dlaczego.
-Nie
wiem.
-Szkoda,
bo ode mnie się nie dowiesz.
Zraniona
duma i ego bolało.
Znów
zakładał maskę, którą miał zawsze. Znów odcinał swoje uczucia
od swojego serca. Nie chciał nic czuć, do niej, bo nie chciał
ranić ani jej ani siebie.
-Pójdę
już – powiedział i obrócił się w stronę drzwi.
-Czekaj!
- zawołała i poszła za nim.
-No
co? - zaśmiał się – Granger, może nie zauważyłaś, ale jak
dla mnie wszystko się zmieniło.
-Nie
wracaj.
-Do
czego? - obejrzał się na nią przez ramię.
-Do
tej maski.
-Dlaczego?
-Bo
chcę wiedzieć, że masz serce.
-Wiesz
o tym.
-Malfoy,
proszę....
-Nic
z tego nie będę miał, a szczególnie od Ciebie.
-Błagam
Cię...
Pokręcił
głową i posłał jej słodki uśmiech.
-Nie.
Doszedł
do drzwi, gdy poczuł na ramieniu jej dłoń.
-Dam
Ci wszystko, tylko nie wracaj.
-Tak?
- zaśmiał się ironicznie – coś mi się nie chce wierzyć.
Hermiona
rozmyślała szybko. To co pokazał jej Malfoy dało jej do myślenia.
Nie chciała by znów dla niej wrogiem albo żeby ją ignorował.
-Obiecuję,
jeśli jestem w stanie...
-Jesteś
– zapewnił.
Oboje
wiedzieli, że to gra Draco, ale czy on sam na początku nie
powiedział jakie są zasady?
-Co
chcesz?
Patrzał
na nią przez chwilę w milczeniu, a potem powiedział tylko jedno
słowo.
-Ciebie.
-Malfoy...
-Ciebie
tylko dla mnie, 2 na dobę do końca roku.
-Rewanż?
- zapytała rozczarowana.
-Byłaś
wstanie mi to dać kilka dni temu, co się zmieniło?
-Nic,
dobrze, obiecuję.
-Dzisiaj
też.
-Okej.
-Ty
też coś miałeś zrobić.
Uśmiechnął
się lekko.
-Daj
mi trochę czasu, Granger, nie wszystko da się zmienić ot tak.
Patrzyli
na siebie w milczeniu, a potem Draco zrobił krok w jej stronę
-Granger...
- szepnął cicho prosto w jej usta.
Wtedy
usłyszała to po raz pierwszy.
Cichy
gardłowy jęk Draco doprowadzonego do szaleństwa. Widziała to w
jego oczach.
Jak
siłą woli powstrzymywał się przed jakimkolwiek ruchem w jej
stronę żeby tylko nie odeszła.
Strach
mieszający się z nadzieją.
-Dzisiaj
o 7 – powiedziała cicho – u mnie.
Skinął
głową zupełnie przypadkowo muskając jej wargi ustami.
A
potem zniknął żeby nie przegrać z samym sobą.
Toczył
trudna walkę ale przegrywał.
Jego
pragnienia były silniejsze od niego samego.
Hermiona
stała w pustej klasie czują tylko zamęt w głowie i zapach perfum
Draco.
***
Wróciła
do dormitorium pogrążona w myślach.
Dlaczego
Ślizgon się tak zachował? Co mu strzeliło do głowy? Czemu
próbował jej udowodnić, że jest człowiekiem? Że też ma
uczucia. Draco był dla niej tylko Ślizgonem. Owszem, byli razem na
imprezie i w ogóle ale nic poza tym. Nawet do pilnowania tego
szlabanu dogadali się, że będą pilnować go na zmianę. Schodzili
sobie z drogi od kliku dni, a tu Draco przychodzi i próbuje się
tłumaczyć. O co mu chodzi?
Postanowiła,
że te pytania spróbuje zadać chłopakowi jak przyjdzie wieczorem,
a
właściwie za 2 godziny.
jadfhjgfland *.* CUUUUUUUUUUUUUDO!
OdpowiedzUsuńPrzeraziłam się jak wyciągnął różdżkę! Myślałam, że coś zrobi Hermi, ale tego z krwią się nie spodziewałam! Oj, ich spotkanie może wyjść:
OdpowiedzUsuń1) Baardzo romantycznie :3
2) Zakończyć się kolejną kłótnią :C
Idę czytać dalej!
Błagam niech spędzają więcej czasu ze sobą wez żeby np. chociasz się razem uczyli ,bo ja uwieeeeeeelbiam sceny w których są razem ;)
OdpowiedzUsuńMały błąd- Merlin nie mógł być w Slyth, bo Hogwart jeszcze wtedy nie istniał. :D tak mi sie wydaje xd poza tym genialne, czytam dalej <3
OdpowiedzUsuńBOŻE JESTEŚ CUDOWNA, zazdroszczę talentu na prawdę:)
OdpowiedzUsuńFragment z krwią i z sercem przepiękny
A.
Chyba najlepszy ze wszystkich ~S~
OdpowiedzUsuńKtoś wyżej napisał, że Merlin nir mógł być w Slytherinie, bo Hogwart wtedy jeszcze nie istniał... Właśnie też się nad tym zastanawiałam, bo na Harry Potter wikia (taka wikipedia tylko o świecie z Harrego Pottera) jest napisali, że był ślizgonem. Nie jest to chyba jednak prawda bo Marlin był starszy od Godryka, Salazara, Roweny i Helgi.
OdpowiedzUsuńKocham ich rozmowy!
OdpowiedzUsuńNo to ci wyszło nieźle
OdpowiedzUsuń