wtorek, 22 stycznia 2013

rozdział 23


Sad eyes never lie

– Enrique Iglesias - Sad eyes


Ślizgon szedł przed siebie bez konkretnego planu zastanawiając się na Merlina z kim on się do cholery zadaje?

Gdzie\ miał oczy gdy wybierał kumpli? Stał w kolejce po wzrost czy jak?

Z drugiej strony to ciekawe, że Gryfoni zawsze wzywają imię Merlina,
a Merlin był Ślizgonem.

Ludzie są hipokrytami i zakłamani myślał Draco patrząc gniewnie w pusty
korytarz.

Sam nie jestem lepszy, ale przynajmniej był szczery wobec samego siebie.

Cholera,Granger co Ty ze mną zrobiłaś?

Chciał się z nią pogodzić.

Rozpaczliwie i bezapelacyjnie chciał teraz jej obecności i zgody między nimi.

Tylko jak to zrobić?

Granger siedzi u siebie w dormitorium zapewne się ucząc, co powinien robić i on, ale ostatnio nie miał do tego głowy. Jak ma się dostać do jej dormitorium skoro nie zna hasła do pokoju wspólnego, Granger nie stworzyła sobie osobnego wejścia poza pokojem wspólnym, a (to wiedział na pewno) nie wyjdzie gdy napisze jej list, nawet na niego nie odpisze.

Nie ma żadnego pomysłu, a po korytarzu włóczy się kilku Puchonów,
parę drugoklasistek, Potter, McMillan, Flitwick i młodszy Creevey?Zaraz, zaraz, Potter?

-Ej,Chłopiec Który Przeżył Bo Miał Farta! - krzyknął widząc oddalającego się Pottera.

Gryfon obrócił się i wyłowił go wzrokiem.

Wiedział kto go woła, tak mówiła tylko jedna osoba.

-Co jest, Chłopiec Który Żyje By Wk*rwiać Cały Glob? - odpowiedział w tym samym tonie Harry.

-Mam do Ciebie sprawę, Harry O Jezu Ale Masz Straszną Blizne Bardzo Ci
Nie Współczuje Potter.

-Co to za sprawa, Malfoy Mam Wszystko W Dupie?

-To znaczy – warkną rzucają mu spojrzenie nr. 11 „ja nie żartuję, Potter” - że masz mi zawołać Granger.

-No bardzo mi przykro, ale nie chce z Tobą gadać. Ostatnio jak Cię wspomniałem to oberwałem „Zaklęciami” . Musiałeś ją nieźle wkurzyć.

Draco powstrzymał wredny uśmiech.

Mimo wszystko miał coś w sobie, kochał denerwować Granger.

-Ma się ten talent – powiedział zdawkowo – ale będzie musiała mnie znieść, bo mam dla niej informacje od McGonagall. I nie myśl, że Ci je powiem żebyś jej przekazał, bo to sprawy najwyższej wagi. Fatyguję się tu tylko dlatego, że jestem Prefektem
Naczelnym, a tylko Prefektowi Naczelnemu, którym jest Granger, mogę to powiedzieć.

- Nie mogę – westchnął Potter – ona nie zabije jak tylko powiem
Twoje nazwisko.

-Potter – warknął – jak nie przekażę tego Granger dzisiaj to i my, Ślizgoni i wy, Gryfoni stracimy po dwie i pół stówy punktów.

-No dobra – rzucił Potter - może to pomoże. Daj mi chwilę, jak nie przyjdzie za 5 minut, to ja już nie żyję.

-Ok – mruknął Draco i oparł się o parapet.

Harry mruknął hasło do Grubej Damy i zniknął za portretem.

Blondyn westchnął i zaczął odmierzać czas.

Kilka minut później na korytarzu pojawiła się Granger.

Serce Draco zabiło szybciej gdy ją zobaczył.

Stała z założonymi rękami na piersiach w białej koszuli od szat szkolnych i krótkiej mini w szkocką kratę, na nogach miała sandałki na niskim obcasie. Patrzała na niego ze złością, odporna na jego niedbały wdzięk i urok.

-Czekam – warknęła.

Rozejrzał się.

W pobliżu kręciło się kilka osób, które zerkały na nich z ciekawością.

A jego skromnym zdaniem ta rozmowa nie nadawała się dla świadków.

Ruchem głowy wskazał pustą klasę, zerkając na nią.

Była wściekła, ale poszła za nim.

Gdy zamknął drzwi podeszła do okna i obróciła się do niego plecami.

Co miał jej powiedzieć? Że żałuje? Skłamałby. Że chce jej obecności? Nie uwierzy. Że nie chce się kłócić? Wyśmieje go. Że coś do niej czuje? Dostanie w twarz.

-Granger – zaczął cicho,  ale zaraz urwał.

-Nie wiem co Ci powiedzieć – westchnął i zrobił kilka kroków  w jej
stronę.

Milczała, nie patrząc na niego.

-Zasługuję chociaż na to żebyś na mnie spojrzała? - zapytał cicho.

Obróciła się powoli.

Stał koło biurka nauczyciela z rękami w kieszeni i spuszczoną głową. Był smutny, ale dalej tak samo przystojny jak zawsze. Biały strój dodawał mu atrakcyjności.

-Zasługuję chociaż na to, żebyś wyjął ręce z kieszeni jak ze mną rozmawiasz? - zapytała chłodno.

Podniósł wzrok i spojrzał na nią ponuro, a potem pokiwał głową.

Usiadł na ławce i schował twarz w dłonie.

Co mam jej powiedzieć? Wiesz, Granger pragnę Cię, a sorry za tamten dzień, to jak idziemy do łóżka?

-Granger – powiedział cicho – nie ogarniam co się ze mną dzieje.

-Może nie trzeba było tyle pić? - rzuciła.

-To nie jest problem – powiedział – a poza tym wypiłem dwa kieliszki. Wiem co robię.

Zaśmiała się.

-Co?

-Przychodzisz tu pijany, wyciągasz mnie z dormitorium i chcesz porozmawiać? -zapytała – nie masz na tyle odwagi, żeby ze mną pogadać na trzeźwo?

-Mam – powiedział i spojrzał na nią – wiesz o tym. Alkohol teraz jest moim najmniejszym problemem.

-To czego chcesz? Uczę się – powiedziała obojętnie i oparła się o biurko naprzeciw niego.

Westchnął.

-Granger, szkoda, że tak wyszło...

Podniosła brew.

Była ironiczna i wredna. Zasłużył na to wiedział o tym, ale to mu za cholerę nie pomagało.

-Co Ty chrzanisz, Malfoy?

-Właśnie to - powiedział.

-Po cholerę mi to mówisz? Szczególnie teraz? - warknęła.

-Wiem, że jestem idiotą, że nie przyszedłem do Ciebie wcześniej, ale chciałabyś ze mną rozmawiać? - zapytał i zeskoczył z ławki – nawet teraz masz mnie gdzieś.

-Nie masz się co dziwić.

-Nie mam – zgodził się i podszedł do niej.

-Mów co masz mówić i idź – powiedziała chłodno – chce się pouczyć, Ty też powinieneś, bo sądząc po Twoim zachowaniu zlałeś ostatnie lekcje.

Przeczesał włosy palcami by zebrać myśli.

-Przyszedłeś bez obmyślonego planu? - zapytała - czy taki perfekcjonista jak Ty nie powinien mieć wszystkiego wykutego na blachę?

-Nie pomagasz mi.

-Nie zamierzam.

-Przyszedłem do Ciebie, bo mam dość tej sytuacji.

-A jaśniej?

-Granger, nie tłumaczę się za często – powiedział próbując trzymać nerwy na wodzy – co ma Ci powiedzieć? Że żałuję? I tak mi nie uwierzysz

-Najlepiej prawdę.

-Prawdę? - prychnął – chcesz usłyszeć, że teraz najchętniej wziąłbym Cię na ręce, zaniósł do swojego dormitorium i kochał się z Tobą przez kilka najbliższych dni? Że chcę Cię mieć koło siebie 24 na dobę? Chciałaś usłyszeć prawdę? Przykro mi, że Cię
zawiodłem – warknął i teraz to on obrócił się do niej plecami.

Milczała długo.

-Tylko po to tu przyszedłeś? - zapytała w końcu – powiedzieć mi, że chcesz iść ze mną do łóżka, pobawić się i zostawić?

-Nie, chciałem Cię przeprosić ale jak widać to nie ma sensu, bo i tak masz to w dupie!

-Nie mam – powiedziała – ale Ty też nie jesteś idealny!

-Nie powiedziałem, że jestem. I nie możesz zaprzeczyć Granger, że nic się między nami nie wydarzyło.

-A co się stało? Całowaliśmy się? Byliśmy na imprezie? I co z
tego.

-Jesteś aż taką ignorantką? - wycedził i obrócił się w jej stronę.

Jego szare oczy błyszczały gniewem.

-A Ty taki uczuciowy?

-Nie zaczynaj, Granger. Z iloma facetami tak tańczyłaś? Ilu mogło Cię dotykać tak jak ja? Jakiemu facetowi pozwoliłaś dotykać piersi przy świadkach? Z którym zaczęłaś się prawie kochać po dwóch dniach znajomości? I Ty mówisz, że mnie nienawidzisz? Jakoś nie wierzę.

-Co za różnica?  W ogóle po co to wyciągasz? Było minęło – warknęła.

-Bo mam taki humor – odciął się – kłócić się z Tobą po tym jak od czterech dni myślałem tylko o Tobie. Tak, Granger, bardzo twórcze, naprawdę.

-Kłamiesz – podniosła głos – dla Ciebie ważna jest tylko czysta krew. Nie masz serca.

Draco podszedł do niej w dwóch krokach.

Ściągnął marynarkę i wyciągnął różdżkę.

-Popatrz – powiedział, a jego oczy ciskały błyskawice.

Hermiona po raz pierwszy widziała u niego takie emocje. Tak silne i nieokiełznane. Zawsze je tłumił, a teraz po prostu je ujawnił jak by nie było w tym nic dziwnego. Wkurzyła go i nawet nie wiedziała czym.

-Patrz, bo więcej tego nie powtórzę – wycedził i podwinął prawy rękaw.

Rzucił zaklęcie.

Z jego przedramienia pociekła krew.

-Co Ty robisz?! - wrzasnęła widząc jak jego krew spływa po nadgarstku, płynie po palcach i kapie na podłogę.

-Taka sama jak Twoja? Czym się różni? Jak dla mnie niczym – powiedział – jesteś takim samym człowiekiem jak ja, tylko miałaś normalniejszą rodzinę.

Rzucił kolejne zaklęcie, a krew i rozcięcie zniknęło.

Nie zdążyła nic zrobić bo podszedł bliżej, rozpinając koszule. Złapał ją za rękę i przyłożył sobie do piersi i przytrzymał. Oddychał szybko patrząc jej w oczy.

-Czujesz? - zapytał – mam serce, które bije tak samo jak Twoje, tak samo czuję.

-Nie umiesz kochać – powiedziała spuszczając wzrok.

Czuła ciepło jego ciała i mięśnie pod skórą. Czuła jak jego serce bije mocno pod jej dłonią. Miała wrażenie, że chce uciec z jego piersi i znaleźć się w jej ręce.

-Kocham swoją matkę, kochałem Cass, ufam Ci i szanuję. Jak dla mnie to zaczyna się w sercu.

-Malfoy – powiedziała cicho i  wyswobodziła rękę z jego uścisku.

Wiedział, że to ja pokonał, ale to go nie cieszyło.

Teraz gdy ją zobaczył, przyznał się sam przed sobą do tego czego bał się najbardziej, o czym nawet nie myślał przerażony, że tak może się stać.

Zakochał się.

Zakochał się w Granger, a ona go nie chce.

-Wiedziałem – powiedział tylko i założył marynarkę.

-Co wiesz? Dlaczego mi to robisz?

Obrzucił ja uważnym spojrzeniem.

-Wiesz dlaczego.

-Nie wiem.

-Szkoda, bo ode mnie się nie dowiesz.

Zraniona duma i ego bolało.

Znów zakładał maskę, którą miał zawsze. Znów odcinał swoje uczucia od swojego serca. Nie chciał nic czuć, do niej, bo nie chciał ranić ani jej ani siebie.

-Pójdę już – powiedział i obrócił się w stronę drzwi.

-Czekaj! - zawołała i poszła za nim.

-No co? - zaśmiał się – Granger, może nie zauważyłaś, ale jak dla mnie wszystko się zmieniło.

-Nie wracaj.

-Do czego? - obejrzał się na nią przez ramię.

-Do tej maski.

-Dlaczego?

-Bo chcę wiedzieć, że masz serce.

-Wiesz o tym.

-Malfoy, proszę....

-Nic z tego nie będę miał, a szczególnie od Ciebie.

-Błagam Cię...

Pokręcił głową i posłał jej słodki uśmiech.

-Nie.

Doszedł do drzwi, gdy poczuł na ramieniu jej dłoń.

-Dam Ci wszystko, tylko nie wracaj.

-Tak? - zaśmiał się ironicznie – coś mi się nie chce wierzyć.

Hermiona rozmyślała szybko. To co pokazał jej Malfoy dało jej do myślenia. Nie chciała by znów dla niej wrogiem albo żeby ją ignorował.

-Obiecuję, jeśli jestem w stanie...

-Jesteś – zapewnił.

Oboje wiedzieli, że to gra Draco, ale czy on sam na początku nie powiedział jakie są zasady?

-Co chcesz?

Patrzał na nią przez chwilę w milczeniu, a potem powiedział tylko jedno słowo.

-Ciebie.

-Malfoy...

-Ciebie tylko dla mnie, 2 na dobę do końca roku.

-Rewanż? - zapytała rozczarowana.

-Byłaś wstanie mi to dać kilka dni temu, co się zmieniło?

-Nic, dobrze, obiecuję.

-Dzisiaj też.

-Okej.

-Ty też coś miałeś zrobić.

Uśmiechnął się lekko.

-Daj mi trochę czasu, Granger, nie wszystko da się zmienić ot tak.

Patrzyli na siebie w milczeniu, a potem Draco zrobił krok w jej stronę

-Granger... - szepnął cicho prosto w jej usta.

Wtedy usłyszała to po raz pierwszy.

Cichy gardłowy jęk Draco doprowadzonego do szaleństwa. Widziała to w jego oczach.

Jak siłą woli powstrzymywał się przed jakimkolwiek ruchem w jej stronę żeby tylko nie odeszła.

Strach mieszający się z nadzieją.

-Dzisiaj o 7 – powiedziała cicho – u mnie.

Skinął głową zupełnie przypadkowo muskając jej wargi ustami.

A potem zniknął żeby nie przegrać z samym sobą.

Toczył trudna walkę ale przegrywał.

Jego pragnienia były silniejsze od niego samego.

Hermiona stała w pustej klasie czują tylko zamęt w głowie i zapach perfum
Draco.

***

Wróciła do dormitorium pogrążona w myślach.

Dlaczego Ślizgon się tak zachował? Co mu strzeliło do głowy? Czemu próbował jej udowodnić, że jest człowiekiem? Że też ma uczucia. Draco był dla niej tylko Ślizgonem. Owszem, byli razem na imprezie i w ogóle ale nic poza tym. Nawet do pilnowania tego szlabanu dogadali się, że będą pilnować go na zmianę. Schodzili sobie z drogi od kliku dni, a tu Draco przychodzi i próbuje się tłumaczyć. O co mu chodzi?

Postanowiła, że te pytania spróbuje zadać chłopakowi jak przyjdzie wieczorem,
a właściwie za 2 godziny.




9 komentarzy:

  1. jadfhjgfland *.* CUUUUUUUUUUUUUDO!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeraziłam się jak wyciągnął różdżkę! Myślałam, że coś zrobi Hermi, ale tego z krwią się nie spodziewałam! Oj, ich spotkanie może wyjść:
    1) Baardzo romantycznie :3
    2) Zakończyć się kolejną kłótnią :C
    Idę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam niech spędzają więcej czasu ze sobą wez żeby np. chociasz się razem uczyli ,bo ja uwieeeeeeelbiam sceny w których są razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mały błąd- Merlin nie mógł być w Slyth, bo Hogwart jeszcze wtedy nie istniał. :D tak mi sie wydaje xd poza tym genialne, czytam dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  5. BOŻE JESTEŚ CUDOWNA, zazdroszczę talentu na prawdę:)
    Fragment z krwią i z sercem przepiękny

    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba najlepszy ze wszystkich ~S~

    OdpowiedzUsuń
  7. Ktoś wyżej napisał, że Merlin nir mógł być w Slytherinie, bo Hogwart wtedy jeszcze nie istniał... Właśnie też się nad tym zastanawiałam, bo na Harry Potter wikia (taka wikipedia tylko o świecie z Harrego Pottera) jest napisali, że był ślizgonem. Nie jest to chyba jednak prawda bo Marlin był starszy od Godryka, Salazara, Roweny i Helgi.

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...