wtorek, 22 stycznia 2013

rozdział 24


Proszę, wybacz mi.

I Twoje oczy nie kłamią...

Push – Enrique Iglesias ft. Lil Wayne

Czas jaki jej do tego pozostał minął bardzo szybko. Myślała, że nie minęło nawet 5 minut, a już szła do łazienki by rzucić zaklęcie i zostawić otwarte drzwi.

Nie minęła minuta, a usłyszała cichy głos:

-Mogę?

Obróciła się zaskoczona.

W drzwiach jej łazienki stał Draco oparty o futrynę. Jego włosy opadały mu na czoło i oczy, które były przygaszone. Był w tej samej koszuli  i spodniach co wcześniej tylko pozbył się marynarki.

-Długo tu stoisz? - odpowiedziała pytaniem zamykając książkę.

Wzruszył ramionami.

-Wchodź – powiedziała i skinęła na niego ręka.

Czar zabraniający wchodzić osobom nieupoważnionym zniknął.

Draco wszedł powoli do jej dormitorium.

-Siadaj – wskazała mu łóżko – poczekaj chwilę, dokończę tylko zadanie.

Skinął głową i walnął się bezceremonialnie na jej łóżko.

-Rozmowny to Ty dzisiaj nie jesteś – skomentowała.

Uśmiechnął się tylko leciutko, bo wiedział, że na niego patrzy.

Obróciła się i wróciła do zadania na astronomię.

Po 5 minutach zaklęła cicho pod nosem, bo nie mogła sobie poradzić z jednym z zdań.

-Procjon jest w Małym Psie – usłyszała nad sobą.

Obróciła się, Draco zaglądał jej przez ramię. Nawet nie zauważyła, kiedy podszedł.

-A nie w Dużym – dodał – Orion jest widoczny w Europie tylko zimą, a nie od jesieni. Latem spadają perseidy - wskazał kolejne pole, które miała uzupełnić.

-Skąd to wiesz? - zapytała poprawiając błędy.

Wzruszył ramionami.

-Procjon jest układem potrójnym, choć to trzecie słońce jest mało
widoczne - dodał.

-Malfoy, kto Cię tego nauczył?

-Granger, jestem Malfoyem – powiedział przysuwając do siebie jej nieuzupełnioną mapę nieba. Złapał pióro i podpisywał gwiazdozbiory mrucząc pod nosem ich nazwy - Mała Niedźwiedzica, Duża, Kasjopea, Lynx*, Wega, Andromeda, Orion i Draco –  apisał
ostatnią nazwę – reszta Twoja. A wie to każdy kto jest Malfoyem. W końcu jesteśmy rodziną gwiazd.

-W sumie racja – mruknęła i pochyliła się nad zadaniem.

-Nie tak – skarcił ją po chwili – to – pokazał kilka gwiazd  - to Duży Obłok Magellana, a to – pokazał kilka mniejszych gwiazd w jednym skupisku  - to pozostałość po komecie Halley' a.

Westchnęła. ale poprawiła.

-I to jest – zaśmiał się lekko - Lutnia.

-Dobra, idź stąd – odsunęła jego rękę – bo tracę wiarę we własne możliwości.

Pokręcił głową i znów walnął się na jej łóżko.

Przez 7 minut panowało milczenie, potem Hermiona wstała od biura i podeszła do Dracona.

-Dobrze?

Otworzył oczy i sięgnął po pergamin.

Hermiona obserwowała go jak szybko czyta tekst i sprawdza mapę nieba.

-Masz pióro? - zapytał nie odrywając oczu od tekstu.

Mruknęła zaklęcie i w jej ręce pojawiło się pióro.

-Masz.

-Okej, patrz – powiedział i przewrócił się na brzuch – to jest Serpens, a nie Scorpius. Z łaciny to wąż i skorpion. Pomyliłaś nazwy.  Reszta jest dobrze. A w mapie nie forysowałaś jednej gwiazdy w Rybach – powiedział i sprawnie dorysował i podpisał gwiazdozbiór.

-Nie wiem jak ja zadam Astronomię – pokręciła głową i odeszła do biurka.

-Po prostu poucz się łaciny – powiedział obserwując ją uważnie.

Chodziła po dormitorium zbierając książki, pakując je na jutro na zajęcia.

Była naturalna w tym co robiła. Co kilka minut z cierpliwością odgarniała włosy z twarzy na plecy.

Draco doszedł do wniosku, że mógłby codziennie na nią patrzeć  i by się tym nie znudził.

-Nie patrz tak – powiedziała w pewnej chwili nawet na niego nie zerkając.

-Jak?

-Jakbym była czymś do jedzenia – odpowiedziała.

-Jesteś, Granger, jesteś – zaśmiał się cicho

Hermiona ucieszyła się, że znów jest człowiekiem, który ma uczucia. Naprawdę próbował się wywiązać z tego co obiecał.

-Jesteś wyposzczony – mruknęła.

-Nie przeczę – zgodził się spokojnie w ogóle nie zażenowany sytuacją.

-Dlaczego? - zapytała zerkając na niego.

-Bo czekam na odpowiednią kobietę – powiedział uważnie obserwując jej reakcję na to stwierdzenie.

Ale Gryfonka była twarda. Nie zarumieniła się, nie skrzywiła. Nie pokazała po sobie, żeby jego odpowiedź zrobiła na niej jakiekolwiek wrażenie.

-Granger?

-Hmm?

-Co musi zrobić facet żebyś zwróciła na niego uwagę?

Roześmiała się.

-Po co Ci to?

-Z ciekawości.

Przyjrzała mu się uważnie.

-Skoro jesteś taki pewny siebie jak zawsze i wiesz jakie robisz wrażenie na dziewczynach to sam powinieneś na to wpaść.

-Próbowałem – powiedział szczerze i wyciągnął się wygodnie na jej łóżku– próbuję Cię zrozumieć od jakiegoś czasu i nic.

-Kobieta zmienną jest, pamiętaj, Malfoy – powiedziała i wróciła do książek.

-Lubisz książki i tajemnice – powiedział bardziej myśląc na głos niż do Hermiony– uwielbisz tańczyć i imprezy. Powinnaś raczej gustować w lowelasach typu Diggory, a nie draniach.

-Nie mów mi co powinnam, Malfoy, tak na przyszłość. A poza tym to nienawidzę facetów, którzy spędzają przed lustrem więcej czasu niż ja.

-O cholera – mruknął.

Przysunęła fotel do łóżka i usiadła na nim wygodnie.

-Ile czasu spędzasz przed lustrem? - zapytał.

-Zależy od dnia.

-Granger – syknął zirytowany.

-Nie unoś się tak – rzuciła z sarkazmem – nie wiem, jak Tobie pochłania to więcej niż 2 godziny to jesteś na straconej linii.

Draco odetchnął z ulgą.

Jemu wystarczała godzina.

-Więc nie polecisz na komplementy w stylu jesteś piękna w tej sukience?

-Nie porównuj mnie od Parkinson.

-Parkinson się zmieniła – powiedział – ale to tak na marginesie. Czego oczekujesz od faceta? Bo nie wkurzaj się, nie wiem co miał do zaoferowania taki Wiewiór...

-Byłam młoda i głupia – uśmiechnęła się – i ponawiam pytanie na cholerę Ci to? I tak Ci się nie przyda, bo wolę szatynów.

-Wiem przynajmniej czemu nasz w kolekcji Pottera i Kruma. - wymamrotał pod nosem.
-Podobno ciemnowłosi faceci są lepsi w łóżku – uśmiechnęła się nieco wrednie.

-Widać nie byłaś z blondynem – powiedział nie przejęty – szczególnie platynowym.

-Nie pochlebiaj sobie.

-Nie pochlebiam. Wiem co mówię na podstawie opinii wielu dziewczyn.

-Nic dziwnego skoro wybierasz dziewice. Jesteś najlepszy, bo nie mają Cię do czego porównać.

-Zawsze jakaś taktyka – zgodził się – ale rozczaruję Cię, nie stosuję jej, wolę jak dziewczyna jest świadoma tego co robi i czego ma oczekiwać z seksu.

-Malfoy, bo pomyślę, że myślisz jak dojrzały facet, a nie pięciolatek.

-Możesz zawsze sprawdzić w praktyce – uśmiechnął się swoim typowym uśmiechem uwodziciela nadal mając nikłą nadzieję, że to podziała, ale znów spotkał go zawód.

-Ośmielę się odmówić, o Wielki – syknęła z ironią.

Roześmiał się.

Hermiona też nie powstrzymała uśmiechu, Malfoy jak chciał potrafił być uroczy nie tracąc nic ze swojej zwykłej ironii i sarkazmu.

-Oj, Granger nie doceniałem Cię, wybacz.

-Jak chcesz to potrafisz – powiedziała.

Pokręcił głową dalej rozbawiony.

-Jeszcze mnie nie znasz, Granger.

-To ściągnij tę cholerną maskę – zirytowała się.

-Nie mogę – powiedział nagle poważny.

-Dlaczego?

-Nie chcesz wiedzieć kim jestem naprawę, co potrafię zrobić jak nad sobą nie panuję i co czuję – powiedział nie patrząc na nią.

-Tłumienie emocji jest nie zdrowe.

-Dla mnie jest sposobem na życie.

-Kto Ci kład go głowy takie śmieci?!

-Mój ojciec – powiedział i jego szare oczy w końcu zatrzymały się na jej twarzy – kochał matkę, nie mnie. Jego ideą było okazywanie uczuć bardzo rzadko i tylko osobie, której ufa bardziej niż sobie samemu.

-A Ty komuś je pokazałeś? - zapytała nie do końca maskując pewną zazdrość.

Komu ufał i kochał tak bardzo, że pokazał prawdziwego siebie?

Hermiona poczuła nagle jak ogarnia ją chęć zostania tą osobą. Żeby to właśnie ona była tą która pozna wszystkie tajemnice i  – jeśli je w ogóle ma – słabości Dracona Malfoya. Żeby była tą, która wie co myśli i jak mu pomóc.

Bo do tej pory nie zauważyła u niego słabości.

-Granger, moja rodzina nie była idealna, nawet moja matka nie wie do końca kim jestem, Cass nie wiedziała o mnie dużo, nie wiedziała nawet, że jestem czarodziejem. Pansy miała okazję poznać mnie do końca, ale okazała się za słaba. Wie dużo, ale nie wszystko. Blaise' owi, którego znam od 14 lat **  też trochę brakuje. Tak więc nie ma osoby, która znałaby mnie naprawdę.

-Szczęśliwego życia to Ty nie miałeś – powiedziała cicho.

-Jak twierdzi Blaise, że i tak w miarę wyszedłem na ludzi – Draco wzruszył ramionami.

Siedzieli przez kilka minut w milczeniu pogrążeni we własnych myślach.

-Malfoy?

-Wiesz, że moim drugim żądaniem była to żebyś mówiła do mnie po imieniu? - zapytał.

-Pamiętam, ale jakoś się nie mogę przestawić.

-To zacznij się przyzwyczajać.

-A dlaczego tak Ci zależy?

-Po prostu – wzruszył ramionami nie otwierając nadal oczu.

Leżał wyluzowany z rękami pod głową, koszula podciągnęła mu się trochę ukazując umięśniony brzuch, ale jemu to zwisało, nie wstydził się swojego ciała. Nogi miał skrzyżowane. Jego twarz wyglądała jak wyrzeźbiona z marmuru. Malował się na niej spokój co jakiś czas pojawiał się lekki uśmiech lub sarkazm. Hermiona przypuszczała, że wie czemu Draco ma zamknięte oczy, tylko w nich od jakiegoś czasu pojawiały się jego prawdziwe emocje, których nie umiał tłumić tak dobrze jak by tego chciał.

Dziewczyna korzystając z okazji przyjrzała mu się uważnie.

-Malfoy?

-No? - mruknął cicho zatopiony we własnych myślach.

-Nie wkurzaj się...

-Granger, po prostu pytaj.

-Skąd masz tę bliznę? - zapytała cicho.

Milczał przez chwilę.

-Tą? - zapytał, a szczupłe palce musnęły cienką bliznę na prawym biodrze.

-Aha.

-Niesubordynacja – powiedział tylko.

-Jak....?

-Zaklęcie Parzące – przerwał jej - Nie chcesz wiedzieć za co? - zapytał gdy kolejne pytanie nie padło.

-Nie chcę być wredna.

-Ciekawość to nic złego – powiedział neutralnym tonem – nie posłuchałem mojego Pana. To był sam początek. Chciał mnie sprawdzić czy jestem w stanie torturować... Nie sprawdziłem się...

-Czemu zawsze musimy rozmawiać o tym zgrzybiałym idiocie – mruknęła cicho.

-Sama zaczynasz ten temat – nie zarzucał jej tego tylko stwierdził fakt – zaczynam się powoli zastanawiać jakie miałaś powody żeby być po Jasnej Stronie.

-Sugerujesz, że zdradziłam przyjaciół? - zapytała spokojnie, ale Draco wiedział już co oznacza ten ton.

Jest o krok od wybuchu.

-Nie, ale myślę, że w razie czego nie miałabyś problemów z rzuceniem Zaklęcia Niewybaczalnego.

-Nie jestem Tobą! - syknęła.

-Nie obrażaj mnie, Granger  - powiedział i otworzył oczy, które błyszczały lekko gniewem – gdybym nie musiał nie zabił bym, nie torturowałem. W sumie jestem najczystszym z Śmierciożerców.

-Prowadziliście Ranking? - prychnęła.

-Granger, byłem jednym z Jego najbardziej zaufanych przez ostatnie miesiące Jego panowania.

-Po tym jak zabiłeś Cass? - rzuciła mu prosto w twarz.

-Wiesz, że nie zbiłem jej dla własnej chorej satysfakcji.

-Ja sama wolałabym w takiej sytuacji umrzeć.

-Nie wiesz o czym mówisz, Granger – warknął – w chwili gdy grożą Ci śmiercią włącza się tak silny instynkt przetrwania jakiego sobie nawet nie wyobrażasz.  Ja sam wtedy miałem w dupie własne życie, bo i tak nie widziałem dla siebie przyszłości w Jego szeregach. Żyłem tylko dla matki. Ale gdy on szantażował mnie, że zabije ją nie miałem wyjścia. Sama tak mówiłaś, a może zmieniłaś zadanie?

Hermiona poczuła lekkie wyrzuty sumienia.

-Nie zmieniłam, wkurzyłeś mnie – mruknęła cicho.

-Zazwyczaj jak ludzie Cię wkurzają to ich dołujesz? - zapytał już normalnie.

-Nie, ale Ty masz szczególny talent – odburknęła.

-Oj, Granger, wkurzam Cie, nie? - zapytał z satysfakcją.

-Nie, skąd – wysiliła się na ironię.

-Wiesz, Tygrysico, zaczynam Cię lubić – powiedział uśmiechnął się naprawdę szczerze.

-Dlaczego zawsze taki nie jesteś? - szepnęła Gryfonka .

-O co Ci chodzi? - zapytał zdziwiony.

-No właśnie taki, naturalny.

-Bez tej cholernej maski, tak? - zapytał, cytując ją z lekkim uśmiechem.

Pokiwała głową.

-Granger – jęknął cicho przewracając się na brzuch by spojrzeć jej prosto w oczy – nie rób tego.

-Czego?
- prychnęła lekko zdezorientowana.

-Nie proś mnie bym był przy Tobie naprawdę sobą – powiedział wpatrując się w nią swoimi szarymi oczami w tym momencie tak bardzo błękitnymi i tajemniczymi.

-Czemu?

-Granger, błagam... - pochylił się w jej stronę prosząc o to całym ciałem.

Hermiona zmarszczyła brwi.

Draco Malfoy, król Ślizgonów proszący o cokolwiek? I to ją? Gryfonkę i szlamę?

-Powiedz mi dlaczego to się zastanowię...

-Granger – westchnął ciężko i padł znów na jej poduszki – ja naprawdę nie żartowałem wtedy, w tej klasie.

-O który fragment Ci chodzi? - zapytała, dalej go nie rozumiejąc.

Milczał długo zastanawiając się czy powiedzieć jej prawdę.

-Draco, proszę. Powiedz...

Milczał kolejne kilka minut i Hermiona zaczynała tracić nadzieję, że czegoś się dowie.

-Tygrysico – powiedział otwierając znów oczy by spojrzeć w jej tęczówki – naprawdę Cię pragnę.

Hermiona nie odpowiedziała.

-Przysięgam, że mówię prawdę – dodał po chwili uważnie obserwując jej rację.

-I dlatego, nie możesz być sobą?

-Granger! - zaśmiał się – zaczynam wątpić, czy straciłaś dziewictwo.

-Przecież wiesz, że tak – powiedziała zniecierpliwiona – o cholerę Ci chodzi?

-Posłuchaj, nie jesteś pierwszą lepszą tanią dziwką jaki nie mało w tej budzie – zaczął jej tłumaczy swój punkt widzenia – znasz siebie i swoją wartość.  A jak chcesz mi wmówić, że kiedykolwiek pomyślałaś, chociaż przez chwilę żeby się ze mną przespać to od razu mówię, że i tak Ci nie uwierzę.

-No dobra, racja, ale dalej nie rozumiem...

-Granger, bo pomyślę, że ta gadanina z tą Twoją mądrością to kit.

-A jaśniej?

-A jaśniej, to to, że nie była byś chyba zadowolona jak by teraz zaczął się do Ciebie dobierać, co?

-Nie.

-No właśnie, nie wiesz jak muszę się pilnować żeby tego nie zrobić.

-Nie musisz tu siedzieć.

-Ale nie umiem sobie tego odmówić.

-Dlaczego?

-Skończ ten temat, Granger.

-No ale...

-Tygrysico, i tak nie odpowiem – uśmiechnął się do niej lekko.

-Nie odpuścisz z tym przeklętym zwierzakiem?

-Nie – uśmiechnął się jeszcze bardziej.

Stał się przy tym jeszcze bardziej przystojniejszy niż zawsze.

Hermiona zawsze uważała, że biały kolor nie jest wskazany dla blondynów, ale Draco wyglądał w nic jeszcze lepiej niż zawsze.

-Czemu tak patrzysz? - zapytał Ślizgon.

-Jedno Ci trzeba przyznać, Malfoy. Naprawdę zasługujesz na Koronę Największego Przystojniaka Hogwartu.

-Uznam to za komplement – chłopak uśmiechnął się.

Znów zapadła cisza, ale ich to nie krępowało.

Dobrze czuli się razem siedząc nawet w ciszy.

~*~*~*~

* - Lynx – łac. - ryś

** - Draco i Blaise urodzili się w 1980 roku, Draco 5 czerwca, a Blaise nie wiadomo dokładnie kiedy. W roku 1985 poznali się mając 5 lat. 6 lat po pierwszym spotkaniu zostali przyjęci do Hogwartu mając 11 lat więc ich znajomość trwała już 6 lat.  Kolejne 6 lat nauki, potem pamiętna Druga Bitwa o Hogwart, po wydarzeniach roku 1998
powrócili do Hogwartu by podjąć przerwaną naukę. Ukończyli ją w 1999 roku, mając po 19 lat. Obecnie Draco ma jeszcze 18 lat, a Blaise skończone 19.

Jak pewnie zauważyliście pojawia się dużo cytatów z piosenek Enrique Iglesiasa. Po prostu uwielbiam jego piosenki, a po drugie pasują mi jego słowa do bloga. Jeśli same go nie trawicie to musicie te cytaty znieść, bo będą się jeszcze pojawiać.



5 komentarzy:

  1. Nie przeszkadzaja mi cytaty bo blog jest zajebisty :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi tam cytaty się podobają ;) suupcio rozdzialik ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście nie ciepi Iglesiasa, ale mu s to mus :)Warte przczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa jak się zakończy ich spotkanie
    ~S~

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...