Proszę, wybacz mi.
I Twoje oczy nie kłamią...
Push – Enrique Iglesias ft. Lil Wayne
Czas
jaki jej do tego pozostał minął bardzo szybko. Myślała, że nie
minęło nawet 5 minut, a już szła do łazienki by rzucić zaklęcie
i zostawić otwarte drzwi.
Nie
minęła minuta, a usłyszała cichy głos:
-Mogę?
Obróciła
się zaskoczona.
W
drzwiach jej łazienki stał Draco oparty o futrynę. Jego włosy
opadały mu na czoło i oczy, które były przygaszone. Był w tej
samej koszuli i spodniach co wcześniej tylko pozbył się
marynarki.
-Długo
tu stoisz? - odpowiedziała pytaniem zamykając książkę.
Wzruszył
ramionami.
-Wchodź
– powiedziała i skinęła na niego ręka.
Czar
zabraniający wchodzić osobom nieupoważnionym zniknął.
Draco
wszedł powoli do jej dormitorium.
-Siadaj
– wskazała mu łóżko – poczekaj chwilę, dokończę tylko
zadanie.
Skinął
głową i walnął się bezceremonialnie na jej łóżko.
-Rozmowny
to Ty dzisiaj nie jesteś – skomentowała.
Uśmiechnął
się tylko leciutko, bo wiedział, że na niego patrzy.
Obróciła
się i wróciła do zadania na astronomię.
Po
5 minutach zaklęła cicho pod nosem, bo nie mogła sobie poradzić z
jednym z zdań.
-Procjon
jest w Małym Psie – usłyszała nad sobą.
Obróciła
się, Draco zaglądał jej przez ramię. Nawet nie zauważyła, kiedy
podszedł.
-A
nie w Dużym – dodał – Orion jest widoczny w Europie tylko zimą,
a nie od jesieni. Latem spadają perseidy - wskazał kolejne pole,
które miała uzupełnić.
-Skąd
to wiesz? - zapytała poprawiając błędy.
Wzruszył
ramionami.
-Procjon
jest układem potrójnym, choć to trzecie słońce jest mało
widoczne
- dodał.
-Malfoy,
kto Cię tego nauczył?
-Granger,
jestem Malfoyem – powiedział przysuwając do siebie jej
nieuzupełnioną mapę nieba. Złapał pióro i podpisywał
gwiazdozbiory mrucząc pod nosem ich nazwy - Mała Niedźwiedzica,
Duża, Kasjopea, Lynx*, Wega, Andromeda, Orion i Draco –
apisał
ostatnią
nazwę – reszta Twoja. A wie to każdy kto jest Malfoyem. W końcu
jesteśmy rodziną gwiazd.
-W
sumie racja – mruknęła i pochyliła się nad zadaniem.
-Nie
tak – skarcił ją po chwili – to – pokazał kilka gwiazd
- to Duży Obłok Magellana, a to – pokazał kilka mniejszych
gwiazd w jednym skupisku - to pozostałość po komecie Halley'
a.
Westchnęła.
ale poprawiła.
-I
to jest – zaśmiał się lekko - Lutnia.
-Dobra,
idź stąd – odsunęła jego rękę – bo tracę wiarę we własne
możliwości.
Pokręcił
głową i znów walnął się na jej łóżko.
Przez
7 minut panowało milczenie, potem Hermiona wstała od biura i
podeszła do Dracona.
-Dobrze?
Otworzył
oczy i sięgnął po pergamin.
Hermiona
obserwowała go jak szybko czyta tekst i sprawdza mapę nieba.
-Masz
pióro? - zapytał nie odrywając oczu od tekstu.
Mruknęła
zaklęcie i w jej ręce pojawiło się pióro.
-Masz.
-Okej,
patrz – powiedział i przewrócił się na brzuch – to jest
Serpens, a nie Scorpius. Z łaciny to wąż i skorpion. Pomyliłaś
nazwy. Reszta jest dobrze. A w mapie nie forysowałaś jednej
gwiazdy w Rybach – powiedział i sprawnie dorysował i podpisał
gwiazdozbiór.
-Nie
wiem jak ja zadam Astronomię – pokręciła głową i odeszła do
biurka.
-Po
prostu poucz się łaciny – powiedział obserwując ją uważnie.
Chodziła
po dormitorium zbierając książki, pakując je na jutro na zajęcia.
Była
naturalna w tym co robiła. Co kilka minut z cierpliwością
odgarniała włosy z twarzy na plecy.
Draco
doszedł do wniosku, że mógłby codziennie na nią patrzeć i
by się tym nie znudził.
-Nie
patrz tak – powiedziała w pewnej chwili nawet na niego nie
zerkając.
-Jak?
-Jakbym
była czymś do jedzenia – odpowiedziała.
-Jesteś,
Granger, jesteś – zaśmiał się cicho
Hermiona
ucieszyła się, że znów jest człowiekiem, który ma uczucia.
Naprawdę próbował się wywiązać z tego co obiecał.
-Jesteś
wyposzczony – mruknęła.
-Nie
przeczę – zgodził się spokojnie w ogóle nie zażenowany
sytuacją.
-Dlaczego?
- zapytała zerkając na niego.
-Bo
czekam na odpowiednią kobietę – powiedział uważnie obserwując
jej reakcję na to stwierdzenie.
Ale
Gryfonka była twarda. Nie zarumieniła się, nie skrzywiła. Nie
pokazała po sobie, żeby jego odpowiedź zrobiła na niej
jakiekolwiek wrażenie.
-Granger?
-Hmm?
-Co
musi zrobić facet żebyś zwróciła na niego uwagę?
Roześmiała
się.
-Po
co Ci to?
-Z
ciekawości.
Przyjrzała
mu się uważnie.
-Skoro
jesteś taki pewny siebie jak zawsze i wiesz jakie robisz wrażenie
na dziewczynach to sam powinieneś na to wpaść.
-Próbowałem
– powiedział szczerze i wyciągnął się wygodnie na jej łóżku–
próbuję Cię zrozumieć od jakiegoś czasu i nic.
-Kobieta
zmienną jest, pamiętaj, Malfoy – powiedziała i wróciła do
książek.
-Lubisz
książki i tajemnice – powiedział bardziej myśląc na głos niż
do Hermiony– uwielbisz tańczyć i imprezy. Powinnaś raczej
gustować w lowelasach typu Diggory, a nie draniach.
-Nie
mów mi co powinnam, Malfoy, tak na przyszłość. A poza tym to
nienawidzę facetów, którzy spędzają przed lustrem więcej czasu
niż ja.
-O
cholera – mruknął.
Przysunęła
fotel do łóżka i usiadła na nim wygodnie.
-Ile
czasu spędzasz przed lustrem? - zapytał.
-Zależy
od dnia.
-Granger
– syknął zirytowany.
-Nie
unoś się tak – rzuciła z sarkazmem – nie wiem, jak Tobie
pochłania to więcej niż 2 godziny to jesteś na straconej linii.
Draco
odetchnął z ulgą.
Jemu
wystarczała godzina.
-Więc
nie polecisz na komplementy w stylu jesteś piękna w tej sukience?
-Nie
porównuj mnie od Parkinson.
-Parkinson
się zmieniła – powiedział – ale to tak na marginesie. Czego
oczekujesz od faceta? Bo nie wkurzaj się, nie wiem co miał do
zaoferowania taki Wiewiór...
-Byłam
młoda i głupia – uśmiechnęła się – i ponawiam pytanie na
cholerę Ci to? I tak Ci się nie przyda, bo wolę szatynów.
-Wiem
przynajmniej czemu nasz w kolekcji Pottera i Kruma. - wymamrotał pod
nosem.
-Podobno
ciemnowłosi faceci są lepsi w łóżku – uśmiechnęła się
nieco wrednie.
-Widać
nie byłaś z blondynem – powiedział nie przejęty – szczególnie
platynowym.
-Nie
pochlebiaj sobie.
-Nie
pochlebiam. Wiem co mówię na podstawie opinii wielu dziewczyn.
-Nic
dziwnego skoro wybierasz dziewice. Jesteś najlepszy, bo nie mają
Cię do czego porównać.
-Zawsze
jakaś taktyka – zgodził się – ale rozczaruję Cię, nie
stosuję jej, wolę jak dziewczyna jest świadoma tego co robi i
czego ma oczekiwać z seksu.
-Malfoy,
bo pomyślę, że myślisz jak dojrzały facet, a nie pięciolatek.
-Możesz
zawsze sprawdzić w praktyce – uśmiechnął się swoim typowym
uśmiechem uwodziciela nadal mając nikłą nadzieję, że to
podziała, ale znów spotkał go zawód.
-Ośmielę
się odmówić, o Wielki – syknęła z ironią.
Roześmiał
się.
Hermiona
też nie powstrzymała uśmiechu, Malfoy jak chciał potrafił być
uroczy nie tracąc nic ze swojej zwykłej ironii i sarkazmu.
-Oj,
Granger nie doceniałem Cię, wybacz.
-Jak
chcesz to potrafisz – powiedziała.
Pokręcił
głową dalej rozbawiony.
-Jeszcze
mnie nie znasz, Granger.
-To
ściągnij tę cholerną maskę – zirytowała się.
-Nie
mogę – powiedział nagle poważny.
-Dlaczego?
-Nie
chcesz wiedzieć kim jestem naprawę, co potrafię zrobić jak nad
sobą nie panuję i co czuję – powiedział nie patrząc na nią.
-Tłumienie
emocji jest nie zdrowe.
-Dla
mnie jest sposobem na życie.
-Kto
Ci kład go głowy takie śmieci?!
-Mój
ojciec – powiedział i jego szare oczy w końcu zatrzymały się na
jej twarzy – kochał matkę, nie mnie. Jego ideą było okazywanie
uczuć bardzo rzadko i tylko osobie, której ufa bardziej niż sobie
samemu.
-A
Ty komuś je pokazałeś? - zapytała nie do końca maskując pewną
zazdrość.
Komu
ufał i kochał tak bardzo, że pokazał prawdziwego siebie?
Hermiona
poczuła nagle jak ogarnia ją chęć zostania tą osobą. Żeby to
właśnie ona była tą która pozna wszystkie tajemnice i –
jeśli je w ogóle ma – słabości Dracona Malfoya. Żeby była tą,
która wie co myśli i jak mu pomóc.
Bo
do tej pory nie zauważyła u niego słabości.
-Granger,
moja rodzina nie była idealna, nawet moja matka nie wie do końca
kim jestem, Cass nie wiedziała o mnie dużo, nie wiedziała nawet,
że jestem czarodziejem. Pansy miała okazję poznać mnie do końca,
ale okazała się za słaba. Wie dużo, ale nie wszystko. Blaise'
owi, którego znam od 14 lat ** też trochę brakuje. Tak więc
nie ma osoby, która znałaby mnie naprawdę.
-Szczęśliwego
życia to Ty nie miałeś – powiedziała cicho.
-Jak
twierdzi Blaise, że i tak w miarę wyszedłem na ludzi – Draco
wzruszył ramionami.
Siedzieli
przez kilka minut w milczeniu pogrążeni we własnych myślach.
-Malfoy?
-Wiesz,
że moim drugim żądaniem była to żebyś mówiła do mnie po
imieniu? - zapytał.
-Pamiętam,
ale jakoś się nie mogę przestawić.
-To
zacznij się przyzwyczajać.
-A
dlaczego tak Ci zależy?
-Po
prostu – wzruszył ramionami nie otwierając nadal oczu.
Leżał
wyluzowany z rękami pod głową, koszula podciągnęła mu się
trochę ukazując umięśniony brzuch, ale jemu to zwisało, nie
wstydził się swojego ciała. Nogi miał skrzyżowane. Jego twarz
wyglądała jak wyrzeźbiona z marmuru. Malował się na niej spokój
co jakiś czas pojawiał się lekki uśmiech lub sarkazm. Hermiona
przypuszczała, że wie czemu Draco ma zamknięte oczy, tylko w nich
od jakiegoś czasu pojawiały się jego prawdziwe emocje, których
nie umiał tłumić tak dobrze jak by tego chciał.
Dziewczyna
korzystając z okazji przyjrzała mu się uważnie.
-Malfoy?
-No?
- mruknął cicho zatopiony we własnych myślach.
-Nie
wkurzaj się...
-Granger,
po prostu pytaj.
-Skąd
masz tę bliznę? - zapytała cicho.
Milczał
przez chwilę.
-Tą?
- zapytał, a szczupłe palce musnęły cienką bliznę na prawym
biodrze.
-Aha.
-Niesubordynacja
– powiedział tylko.
-Jak....?
-Zaklęcie
Parzące – przerwał jej - Nie chcesz wiedzieć za co? - zapytał
gdy kolejne pytanie nie padło.
-Nie
chcę być wredna.
-Ciekawość
to nic złego – powiedział neutralnym tonem – nie posłuchałem
mojego Pana. To był sam początek. Chciał mnie sprawdzić czy
jestem w stanie torturować... Nie sprawdziłem się...
-Czemu
zawsze musimy rozmawiać o tym zgrzybiałym idiocie – mruknęła
cicho.
-Sama
zaczynasz ten temat – nie zarzucał jej tego tylko stwierdził fakt
– zaczynam się powoli zastanawiać jakie miałaś powody żeby być
po Jasnej Stronie.
-Sugerujesz,
że zdradziłam przyjaciół? - zapytała spokojnie, ale Draco
wiedział już co oznacza ten ton.
Jest
o krok od wybuchu.
-Nie,
ale myślę, że w razie czego nie miałabyś problemów z rzuceniem
Zaklęcia Niewybaczalnego.
-Nie
jestem Tobą! - syknęła.
-Nie
obrażaj mnie, Granger - powiedział i otworzył oczy, które
błyszczały lekko gniewem – gdybym nie musiał nie zabił bym, nie
torturowałem. W sumie jestem najczystszym z Śmierciożerców.
-Prowadziliście
Ranking? - prychnęła.
-Granger,
byłem jednym z Jego najbardziej zaufanych przez ostatnie miesiące
Jego panowania.
-Po
tym jak zabiłeś Cass? - rzuciła mu prosto w twarz.
-Wiesz,
że nie zbiłem jej dla własnej chorej satysfakcji.
-Ja
sama wolałabym w takiej sytuacji umrzeć.
-Nie
wiesz o czym mówisz, Granger – warknął – w chwili gdy grożą
Ci śmiercią włącza się tak silny instynkt przetrwania jakiego
sobie nawet nie wyobrażasz. Ja sam wtedy miałem w dupie
własne życie, bo i tak nie widziałem dla siebie przyszłości w
Jego szeregach. Żyłem tylko dla matki. Ale gdy on szantażował
mnie, że zabije ją nie miałem wyjścia. Sama tak mówiłaś, a
może zmieniłaś zadanie?
Hermiona
poczuła lekkie wyrzuty sumienia.
-Nie
zmieniłam, wkurzyłeś mnie – mruknęła cicho.
-Zazwyczaj
jak ludzie Cię wkurzają to ich dołujesz? - zapytał już
normalnie.
-Nie,
ale Ty masz szczególny talent – odburknęła.
-Oj,
Granger, wkurzam Cie, nie? - zapytał z satysfakcją.
-Nie,
skąd – wysiliła się na ironię.
-Wiesz,
Tygrysico, zaczynam Cię lubić – powiedział uśmiechnął się
naprawdę szczerze.
-Dlaczego
zawsze taki nie jesteś? - szepnęła Gryfonka .
-O
co Ci chodzi? - zapytał zdziwiony.
-No
właśnie taki, naturalny.
-Bez
tej cholernej maski, tak? - zapytał, cytując ją z lekkim
uśmiechem.
Pokiwała
głową.
-Granger
– jęknął cicho przewracając się na brzuch by spojrzeć jej
prosto w oczy – nie rób tego.
-Czego?
-
prychnęła lekko zdezorientowana.
-Nie
proś mnie bym był przy Tobie naprawdę sobą – powiedział
wpatrując się w nią swoimi szarymi oczami w tym momencie tak
bardzo błękitnymi i tajemniczymi.
-Czemu?
-Granger,
błagam... - pochylił się w jej stronę prosząc o to całym
ciałem.
Hermiona
zmarszczyła brwi.
Draco
Malfoy, król Ślizgonów proszący o cokolwiek? I to ją? Gryfonkę
i szlamę?
-Powiedz
mi dlaczego to się zastanowię...
-Granger
– westchnął ciężko i padł znów na jej poduszki – ja
naprawdę nie żartowałem wtedy, w tej klasie.
-O
który fragment Ci chodzi? - zapytała, dalej go nie rozumiejąc.
Milczał
długo zastanawiając się czy powiedzieć jej prawdę.
-Draco,
proszę. Powiedz...
Milczał
kolejne kilka minut i Hermiona zaczynała tracić nadzieję, że
czegoś się dowie.
-Tygrysico
– powiedział otwierając znów oczy by spojrzeć w jej tęczówki
– naprawdę Cię pragnę.
Hermiona
nie odpowiedziała.
-Przysięgam,
że mówię prawdę – dodał po chwili uważnie obserwując jej
rację.
-I
dlatego, nie możesz być sobą?
-Granger!
- zaśmiał się – zaczynam wątpić, czy straciłaś dziewictwo.
-Przecież
wiesz, że tak – powiedziała zniecierpliwiona – o cholerę Ci
chodzi?
-Posłuchaj,
nie jesteś pierwszą lepszą tanią dziwką jaki nie mało w tej
budzie – zaczął jej tłumaczy swój punkt widzenia – znasz
siebie i swoją wartość. A jak chcesz mi wmówić, że
kiedykolwiek pomyślałaś, chociaż przez chwilę żeby się ze mną
przespać to od razu mówię, że i tak Ci nie uwierzę.
-No
dobra, racja, ale dalej nie rozumiem...
-Granger,
bo pomyślę, że ta gadanina z tą Twoją mądrością to kit.
-A
jaśniej?
-A
jaśniej, to to, że nie była byś chyba zadowolona jak by teraz
zaczął się do Ciebie dobierać, co?
-Nie.
-No
właśnie, nie wiesz jak muszę się pilnować żeby tego nie zrobić.
-Nie
musisz tu siedzieć.
-Ale
nie umiem sobie tego odmówić.
-Dlaczego?
-Skończ
ten temat, Granger.
-No
ale...
-Tygrysico,
i tak nie odpowiem – uśmiechnął się do niej lekko.
-Nie
odpuścisz z tym przeklętym zwierzakiem?
-Nie
– uśmiechnął się jeszcze bardziej.
Stał
się przy tym jeszcze bardziej przystojniejszy niż zawsze.
Hermiona
zawsze uważała, że biały kolor nie jest wskazany dla blondynów,
ale Draco wyglądał w nic jeszcze lepiej niż zawsze.
-Czemu
tak patrzysz? - zapytał Ślizgon.
-Jedno
Ci trzeba przyznać, Malfoy. Naprawdę zasługujesz na Koronę
Największego Przystojniaka Hogwartu.
-Uznam
to za komplement – chłopak uśmiechnął się.
Znów
zapadła cisza, ale ich to nie krępowało.
Dobrze
czuli się razem siedząc nawet w ciszy.
~*~*~*~
*
- Lynx – łac. - ryś
**
- Draco i Blaise urodzili się w 1980 roku, Draco 5 czerwca, a Blaise
nie wiadomo dokładnie kiedy. W roku 1985 poznali się mając 5 lat.
6 lat po pierwszym spotkaniu zostali przyjęci do Hogwartu mając 11
lat więc ich znajomość trwała już 6 lat. Kolejne 6 lat
nauki, potem pamiętna Druga Bitwa o Hogwart, po wydarzeniach roku
1998
powrócili
do Hogwartu by podjąć przerwaną naukę. Ukończyli ją w 1999
roku, mając po 19 lat. Obecnie Draco ma jeszcze 18 lat, a Blaise
skończone 19.
Jak
pewnie zauważyliście pojawia się dużo cytatów z piosenek Enrique
Iglesiasa. Po prostu uwielbiam jego piosenki, a po drugie pasują mi
jego słowa do bloga. Jeśli same go nie trawicie to musicie te
cytaty znieść, bo będą się jeszcze pojawiać.
Nie przeszkadzaja mi cytaty bo blog jest zajebisty :p
OdpowiedzUsuńMi tam cytaty się podobają ;) suupcio rozdzialik ;p
OdpowiedzUsuńOsobiście nie ciepi Iglesiasa, ale mu s to mus :)Warte przczytania :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak się zakończy ich spotkanie
OdpowiedzUsuń~S~
Podoba mi sie!
OdpowiedzUsuń