„Każda miłość trwa tak długo jak na to zasługuje...”
Brigitte Bardot
Malfoy czekał cierpliwie.
-Granger! Nie odlatuj! - powiedział w końcu blondyn, bo nie odzywała się za długo, a on nie był człowiekiem cierpliwym i nie zamierzał tego zmieniać. Nawet, żeby poznać życie osobiste wrednej Granger.
-Pod koniec czwartej klasy i do połowy szóstej – powiedziała, wzruszając ramionami Gryfonka.
-Łączyło was coś więcej? -zapytał cicho.
Granger w zawiązku! Musi znać z tego każdy szczegół, kto był tak głupi, żeby w ogóle o tym pomyśleć? Czy ten świat już naprawdę schodzi na psy?! Kto przy zdrowym umyśle, pomyślałby w ogóle o Granger?!
-Zależy, co masz na myśli. W czwartej klasie dużo rozmawialiśmy, on był zakochany w Cho Chang, a ja w Krumie – uśmiechnęła się, a chłopak skrzywił – to wtedy... - urwała.
-Co? – zapytał, a gdy chwilę milczała dodał – okej, nie mów, temat tabu. Co dalej?
-Tak właściwie to, czemu ja ci to mówię? – zapytała, zbaczając z tematu.
Właśnie? Czemu ja to mówię? To Malfoy. Nic, co mu powiem, mi nie pomoże, a raczej pogrąży jeszcze bardziej. Jemu nie można ufać. Jest tak samo bezczelny i wredny jak był. Nie zmienił się ani o jotę od upadku Czarnego Pana.
-Granger, zapominasz o jednej ważnej rzeczy. Mój urok osobisty jest niesamowity. Zawsze dostaje to, czego chcę.
-Stara śpiewka – prychnęła pogardliwie, nawet na niego nie patrząc.
-Ale prawdziwa. No dalej, pochwal się.
Wzruszyła ramionami.
-Żadną tajemnicą to nigdy nie było, więc niczego się nie dowiesz.
-Żadnych pikantny szczegółów? - zapytał rozczarowany.
-Zachowam je dla siebie – posłała mu wredny uśmiech.
Okej, ładnie okrojoną wersję może mu powiedzieć. Nigdy nie pozna szczegółów tego, co się działo w jej życiu od kilku lat. Zdziwiłby się jak cholera! Nikt nie podejrzewał, co może ukrywać taka pilna i zdolna uczennica jak panna Granger.
-A były takie w ogóle? - uniósł brew jak zawsze ironiczny.
-Nie twój interes... - odcięła się i wróciła do przerwanego tematu - A w szóstej... on cierpiał, bo Ginny była z kimś innym.
-Leci na każdego?- zapytał lekko.
Taka opinia panoszyła się po Hogwarcie od trzech lat. Ginny Weasley pomimo, że była z Wybrańcem, do świętych nie należała. Dziewictwo podobno straciła już dawno temu, zanim jej niczego niespodziewająca się matka, przemogła się i w końcu ją uświadomiła.
Takie plotki doszły nawet do niego.
-Raczej oni na nią – uśmiechnęła się i kontynuowała – a ja byłam głupia i zazdrosna o Rona. Teraz nie wiem zupełnie dlaczego. Po którymś z przyjęć Slughorna, byliśmy pijani i...no cóż...
-Wylądowaliście w łóżku – skończył za nią Malfoy.
-Tak – powiedziała, rumieniąc się.
-No, no, no Granger. Taka cnotka jak ty? Myślałem, że nadal wiesz o seksie tylko teoretyczne utarte stereotypy. Jestem pod wrażeniem, chyba zacznę być dumny.
-Daruj sobie, Malfoy. To, że ty straciłeś dziewictwo zanim ci mleko pod nosem nie wyschło, to nie moja sprawa.
-Jakoś źle na tym nie wyszedłem! - zaśmiał się szyderczo – do teraz cały harem czeka pod moim pokojem.
-Zacofany typ – prychnęła – to raczej płatne dziwki.
-Żadna nie narzeka – stwierdził spokojnie blondyn - Zostawmy jednak moje bujne życie seksualne i wróćmy do twojego, które jest wprost zdumiewające. Weasley nie był zadowolony?
-Nie wie o tym – uświadomiła go Gryfonka– i ma się nie dowiedzieć. Chociaż z drugiej strony... - uśmiechnęła się.
Arystokrata był szczerze zdziwiony. Tak wrednego i bezczelnego uśmiechu nie widział nigdy na twarzy żadnego Gryfona, a szczególnie Granger, która była łagodna jak baranek w Wielkanoc.
-Masz to jak w banku, choć pamiętaj, że się poświęcam, nie rozgłaszając tego po całym zamku – powiedział i Hermiona mu uwierzyła.
Przynajmniej na razie może milczeć, później można na pewno to jakoś wykorzystać na swoją korzyść.
-A ty? Z którą panienką byłeś dłużej niż tydzień? - zaatakowała Hermiona, bo za długo ciągnęli jej temat. Wróg powinien o tobie wiedzieć tyle, na ile mu pozwolisz, ale on też powinien odsłonić karty, choć na chwilę.
-Ej, nie przesadzaj, było kilka – zamyślił się na chwilę – tak z siedem.
-Kto zrywał? - uśmiechnęła się złośliwie.
-Zazwyczaj ja – powiedział lekko – tylko dowiadywałem się tego na drugi dzień.
-Współczuje tym, co naprawdę się zakochały – powiedziała – w końcu po tych korytarzach łazi połowa twoich byłych.
-No cóż, na stały związek ze mną nie ma szans – powiedział jakby z namysłem – szybko się nudzę.
-Zauważyłam – powiedziała Gryfonka.
-Poważnie, lubię się bawić. Żadna dziewczyna mnie nie usidli.
-Zobaczymy – wymruczała, śmiejąc się w duchu z jego próżności.
Malfoy i jego pewność, że może mieć wszystko i wszystkich. Jest śmieszny, jeśli myśli, że skoro jest arystokratą, to może mieć każdą. Nie ją i nie po tym, co się działo przez ostatnie kilka lat.
-Co? - uśmiechnął się przekornie – chcesz spróbować mnie uwieść i zatrzymać przy sobie?
-Może – powiedziała figlarnie – a dasz się?
-Spróbuj i się przekonaj – uśmiechnął się do niej zadziornie, puszczając oczko.
-Spasuję – roześmiała się.
-Dlaczego? Może na mnie by twoje sztuczki podziałały? - zasugerował lekko, choć w duchu zastanawiał się, co Granger ma do zaoferowania komuś tak wybrednemu jak on.
Nic. Była dla niego nikim, zwykłą wkurzającą go dziewczyną z Gryffindoru. Przyjaciółką Pottera i byłą dziewczyną Rudego. Skoro była z nim to oznacza, że nie mogła celować wyżej, prawda?
-Nie.
-Skąd ta pewność?
-Bo wiem, kim jestem – powiedziała.
-Szkoda – westchnął Malfoy.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu.
-Dobra, spadamy – powiedział, zerkając na zegarek - Chłopaki, fajrant! - zawołał – do siebie! Migiem!
Po minucie, gdy chłopcy wybiegli, jakby ich gonił diabeł, oni również wyszli i skierowali się w stronę głównego korytarza.
-Głodna jestem – jęknęła.
-Niedawno była kolacja, Granger. W domu cię nie karmią?
-Tak, tylko trzeba było na niej być – westchnęła – ja się uczę, Malfoy.
Malfoy wywrócił oczami.
-Parę rzeczy to ja mógłbym cię nauczyć - mruknął.
-Zdziwiłbyś się – szepnęła pod nosem.
Kilka metrów później dziewczyna znów zaczęła narzekać, że jest głodna. Blondyn wahał się chwile a potem sięgnął do torby.
-Masz – podał jej butelkę – bo mam dość twojego gadania. Gorzej niż opera mydlana.
-Co to? - spojrzała na niego nieufnie.
Moody zawsze powtarzał, nie ufaj niczemu, co pochodzi od wroga.
-Nie zatrułem, wierz mi – powiedział.
Dziewczyna nadal patrzyła na niego nieufnie.
-Patrz – westchnął i pociągnął łyk. - zadowolona?
Gryfonka wzięła butelkę i napiła się kilka łyków.
-Co to? - zapytała.
-Woda z eliksirem wzmacniającym i energetycznym.
-To legalne?
-Nie – uśmiechnął się szatańsko – ale nie jest niebezpieczne, więc nie rozpowiadaj o tym, bo ty też nie jesteś święta.
Prychnęła tylko, nic na nią nie miał.
-Myślę, że wasza opiekunka nie byłaby zadowolona, jakby się dowiedziała, że jej ulubienica naruszyła regulamin szkolny.
-Na wszystko mam usprawiedliwienie – powiedziała pewna siebie i posłała mu triumfalny uśmiech. -No śmiało, Ucho Dalekiego Zasięgu, co jej powiesz?
-Zakaz zbliżeń fizycznych, nawet po ukończeniu pełnoletności. Punkt 47, rozdział „Zakazy obowiązujące uczniów” Regulaminu Szkoły, poprawka z 1978 roku, po masowych ciążach siódmoklasistek. Zakaz rzucania zaklęć o charakterze stałym na jakiekolwiek pomieszczenie bez wiedzy i zgody dyrektora Szkoły. Punkt 2. rozdziału „Zaklęcia rzucane przez uczniów”, wprowadzone do regulaminu przez samą Ravenklaw.
-Okej, Malfoy, jesteśmy kwita, - warknęła, bo jeśliby to wyszło na jaw, to wyleciałaby ze szkoły, a za nią parę innych osób - ale jak to sprzedasz, to lecisz zaraz za mną. Obiecuję.
Gdy doszli do głównego korytarza pojawił się Ron. Na jego twarzy pojawił się cień złości, gdy zobaczył swoją byłą dziewczynę z najbardziej pożądanym chłopakiem Hogwartu. Między innymi właśnie dlatego Ron nie lubił Malfoya. Bo miał większe powodzenie niż on i miał to kompletnie w dupie. A on rzuciłby na siebie tuziny zaklęć zmieniających postać i nic by to nie dało.
Obrzucił ich pogardliwym spojrzeniem i przystanął w cieniu. Przez twarz Ślizgona przemknął cień uśmiechu, ale zaraz zniknął.
-Do zobaczenia, Miona – powiedział ciepło Malfoy, zaskakując ją tym.
Mimo, że zaczął się dogadywać z Potterem, a Granger była mu raczej obojętna, to Weasley zawsze go wkurzał. Za sam sposób bycia, jak i za to, że szczycił się tym, że jest obrońcą, a na dodatek tym, że pomógł Złotemu Dziecku pokonać Czarnego Pana. A teraz nadarzyła się okazja, żeby podnieść mu ciśnienie.
Spojrzał Gryfonce w oczy, zmuszając ją swoimi niezwykłymi szarymi oczami do współpracy.
Granger okazała się pojętna i zgodziła się na to bez sekundy wahania.
-Cześć, Draco – powiedziała czułym tonem.
Blondyn z seksownym uśmiechem podszedł do niej i przytulił do siebie na sekundę mocno. Automatycznie odwzajemniając uścisk, Hermiona poczuła zapach jego perfum. Nie były duszące tylko przyjemne i pasowały do drania, jakim był i wiedziała, że zapadną jej w pamięć jako coś przyjemnego. Jakby tego było mało pochylił się niespodziewanie i pocałował ją lekko w policzek.
Rzucił jej swój najpiękniejszy i najbardziej rozbrajający uśmiech i odszedł, dodając zdawkowe:
-Słodkich snów!
Hermiona z podniesioną głową ruszyła w stronę Wieży Gryffindoru.
-Miona? - usłyszała za sobą pogardliwy głos.
-Tak i co? - zapytała.
Wiedziała, w co zagrał Malfoy i była mu za to wdzięczna, mimo, że pewnie będzie miała u niego dług.
-Szybko stałaś się dla niego Mioną – powiedział Ron – chyba, że coś przede mną ukrywałaś.
-Wiele o mnie nie wiesz - przyznała spokojnie.
-Nie powinny cię zżerać wyrzuty sumienia?
-Niby dlaczego? – prychnęła, nawet nie patrząc na swojego byłego.
Był jej zbędny jak szanującemu się skrzatowi ubranie.
-Zdradzałaś. Długo się z nim spotykasz?
-Nie powinno cię to już obchodzić, Weasley.
-Teraz on jest ważniejszy, tak? - warknął Ron już podniesionym głosem.
-Tak – powiedziała gwałtownie – Draco znaczy dla mnie teraz więcej niż ty!
Podała Grubej Damie hasło i znikła mu z oczu.
-Pożałujesz tego – powiedział Ron, wchodząc za nią do Pokoju Wspólnego.
-Jakoś szczerze wątpię.
-Ta szuja nie zawsze będzie blisko i wtedy zobaczysz!
-Nie obrażaj go! - wrzasnęła Hermiona, choć sama nie wiedziała, czemu broni Malfoya.
Może dlatego, że jej pomógł, może dlatego, że ten szlaban był znośny. A może dlatego, że poświęcił się i nie kłócił się z nią, choć sprawienie jej przykrości nie sprawiłoby mu najmniejszego kłopotu.
-Będę!
-Hermiona? Ron? Co się dzieje? - zapytał Harry, pojawiając się na schodach prowadzących do dormitorium chłopców, zwabiony ich krzykami.
-Ona spotyka się z tą blond szują!
-Nie waż się jeszcze raz go obrazić! - wrzasnęła Hermiona.
-Podła menda!
-Bo jest przystojniejszy od ciebie? - odgryzła się Hermiona.
-Bo rozwalił mi związek!
-Draco nie miał z tym nic wspólnego! - wrzasnęła Gryfonka.
-Obraża Draco? Draco Malfoya? - zapytał Harry.
-Tak! - powiedziała ze złością – Draco Malfoy! Mój Draco Malfoy! - wyrzuciła z siebie ze złością, nie panując nad tym, co mówi.
A może gdzieś podświadomie wiedziała, że to właśnie wkurzy Rona?
Na kilka sekund zapadła cisza i Hermiona miała czas na przemyślenie swoich słów, ale powiedziała to i nie mogła cofnąć.
-Nie wiedziałem, że przeszliście na imiona – stwierdził Harry lekko zaskoczony tym, co usłyszał.
-To nie ma znaczenia – warknęła Hermiona – obraża go!
-Harry, ona pozwoliła mu się całować!
-Ron, Hermiona z tobą zerwała i ma prawo spotykać się i całować, z kim zechce – powiedział Harry – ale Hermiono, jesteś pewna tego, co robisz?
-Nie jestem – powiedziała.
Ron rzucił jej wściekłe spojrzenie i zniknął w dormitoriom.
-Poważnie, Hermiona? Wiesz, że Draco się łatwo nie zmieni – powiedział tylko Harry.
-Nie spotykam się z nim - powiedziała zmęczona Hermiona, eliksir Draco przestał działać – po prostu dowiedział się, że zerwałam z Ronem i przytulił mnie, żeby wkurzyć Rona.
-Mówił, że cię całował...
-W policzek, Harry. To nic nie znaczy. Wiem, co robię i Draco też. Jesteśmy dorośli.
-Pewna jesteś?
-Jak zawsze. Harry, zapytaj go o to jak chcesz. Myślę, że powie ci to samo. Idę spać. Masz od niego pozdrowienia. Dobranoc – powiedziała i pocałowała go lekko w policzek.
-Dobranoc, Hermiono.
Dziewczyna szybko zamknęła się w swoim azylu. Wahała się.
Zagryzła wargę myśląc nad następnym krokiem. Myślała, że zachowanie Malfoya nie pociągnie za sobą konsekwencji i on pewnie też. Niestety los chciał inaczej. I Malfoy musi o tym wiedzieć. Inaczej Ron domyśli się prawdy i rozpowie to po całej szkole, a ona straci twarz u wszystkich.
-Malfoy! - wrzasnęła.
Po chwili usłyszała stłumiony głos.
-Co?!
Czyli wrócił do siebie.
Złapała za kawałek pergaminu i napisała dwa słowa.
Musimy pogadać.
Wysłała zaklęciem zwitek do Dracona, błagając go w myślach, by się zgodził.
Po chwili pojawiła się odpowiedź.
Co
jest, Granger? Tęsknisz?
D.
Tak, najbardziej. Weasley daje się we znaki...
Wredny rudzielec! Jutro przed eliksirami?
-Okej! - wrzasnęła.
-Śpij, Granger! - odwrzasnął jej roześmiany głos.
~*~*~*~
edytowane 17.11.2021
beta Muscardinus
Coraz bardziej mi się podoba :>
OdpowiedzUsuńHaha a dobrze tak Ronowi
OdpowiedzUsuńzaawsze go nie lubiłam
Daj mu popalić ^^
Coraz lepiej się to czyta acz kol-wiek mam wrażenie że za łatwo idzie Hermionie i Draco :)
OdpowiedzUsuńZuzu
Świetne :)
OdpowiedzUsuńhaha... zebys widziala mnie jak zacieram rece cieszac sie na ciag dalszy... dobrze mu tak, nigdy nie lubilam rona xD
OdpowiedzUsuńAle genialny pomysł z tą ścianą , takie słodkie że mogą tak się ze sobą 'komunikować' ^^ lecę czytać dalej ^^
OdpowiedzUsuńAgata ^^
coraz bardziej mnie ciekawi!!
OdpowiedzUsuńOkoliczności współpracy Dracona i Hermiony są interesujące. Ron natomiast będzie niezrównoważonym typem, który gada na prawo i lewo, ale czasami może przejść do czynów. Jestem ciekawa jak akcja potoczy się dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Blueberry .
Akcja Miona-Draco idzie zbyt szybko, ale z miłą chęcią poczytam jak będą ucierać nosa Ronowi :3
OdpowiedzUsuńSuper rodział fajnie wymyśliłaś z tym szlabanem:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~S~
SUPER SUPER SUPER !!!! Troszkę za szybko ale nie ważne resztę sobie dopowiem
OdpowiedzUsuńNIKKI :)
Dobrze tak Ronowi! Zazdtosna szuja xD
OdpowiedzUsuńpo imieniu :) miło :)
OdpowiedzUsuń