wtorek, 22 stycznia 2013

rozdział 6

Każda miłość trwa tak długo jak na to zasługuje...”

Brigitte Bardot


Malfoy czekał cierpliwie.

-Granger! Nie odlatuj! - powiedział w końcu blondyn, bo nie odzywała się za długo, a on nie był człowiekiem cierpliwym i nie zamierzał tego zmieniać. Nawet, żeby poznać życie osobiste wrednej Granger.

-Pod koniec czwartej klasy i do połowy szóstej – powiedziała, wzruszając ramionami Gryfonka.

-Łączyło was coś więcej? -zapytał cicho.

Granger w zawiązku! Musi znać z tego każdy szczegół, kto był tak głupi, żeby w ogóle o tym pomyśleć? Czy ten świat już naprawdę schodzi na psy?! Kto przy zdrowym umyśle, pomyślałby w ogóle o Granger?!

-Zależy, co masz na myśli. W czwartej klasie dużo rozmawialiśmy, on był zakochany w Cho Chang, a ja w Krumie – uśmiechnęła się, a chłopak skrzywił – to wtedy... - urwała.

-Co? – zapytał, a gdy chwilę milczała dodał – okej, nie mów, temat tabu. Co dalej?

-Tak właściwie to, czemu ja ci to mówię? – zapytała, zbaczając z tematu.

Właśnie? Czemu ja to mówię? To Malfoy. Nic, co mu powiem, mi nie pomoże, a raczej pogrąży jeszcze bardziej. Jemu nie można ufać. Jest tak samo bezczelny i wredny jak był. Nie zmienił się ani o jotę od upadku Czarnego Pana.

-Granger, zapominasz o jednej ważnej rzeczy. Mój urok osobisty jest niesamowity. Zawsze dostaje to, czego chcę.

-Stara śpiewka – prychnęła pogardliwie, nawet na niego nie patrząc.

-Ale prawdziwa. No dalej, pochwal się.

Wzruszyła ramionami.

-Żadną tajemnicą to nigdy nie było, więc niczego się nie dowiesz.

-Żadnych pikantny szczegółów? - zapytał rozczarowany.

-Zachowam je dla siebie – posłała mu wredny uśmiech.

Okej, ładnie okrojoną wersję może mu powiedzieć. Nigdy nie pozna szczegółów tego, co się działo w jej życiu od kilku lat. Zdziwiłby się jak cholera! Nikt nie podejrzewał, co może ukrywać taka pilna i zdolna uczennica jak panna Granger.

-A były takie w ogóle? - uniósł brew jak zawsze ironiczny.

-Nie twój interes... - odcięła się i wróciła do przerwanego tematu - A w szóstej... on cierpiał, bo Ginny była z kimś innym.

-Leci na każdego?- zapytał lekko.

Taka opinia panoszyła się po Hogwarcie od trzech lat. Ginny Weasley pomimo, że była z Wybrańcem, do świętych nie należała. Dziewictwo podobno straciła już dawno temu, zanim jej niczego niespodziewająca się matka, przemogła się i w końcu ją uświadomiła.

Takie plotki doszły nawet do niego.

-Raczej oni na nią – uśmiechnęła się i kontynuowała – a ja byłam głupia i zazdrosna o Rona. Teraz nie wiem zupełnie dlaczego. Po którymś z przyjęć Slughorna, byliśmy pijani i...no cóż...

-Wylądowaliście w łóżku – skończył za nią Malfoy.

-Tak – powiedziała, rumieniąc się.

-No, no, no Granger. Taka cnotka jak ty? Myślałem, że nadal wiesz o seksie tylko teoretyczne utarte stereotypy. Jestem pod wrażeniem, chyba zacznę być dumny.

-Daruj sobie, Malfoy. To, że ty straciłeś dziewictwo zanim ci mleko pod nosem nie wyschło, to nie moja sprawa.

-Jakoś źle na tym nie wyszedłem! - zaśmiał się szyderczo – do teraz cały harem czeka pod moim pokojem.

-Zacofany typ – prychnęła – to raczej płatne dziwki.

-Żadna nie narzeka – stwierdził spokojnie blondyn - Zostawmy jednak moje bujne życie seksualne i wróćmy do twojego, które jest wprost zdumiewające. Weasley nie był zadowolony?

-Nie wie o tym – uświadomiła go Gryfonka– i ma się nie dowiedzieć. Chociaż z drugiej strony... - uśmiechnęła się.

Arystokrata był szczerze zdziwiony. Tak wrednego i bezczelnego uśmiechu nie widział nigdy na twarzy żadnego Gryfona, a szczególnie Granger, która była łagodna jak baranek w Wielkanoc.

-Masz to jak w banku, choć pamiętaj, że się poświęcam, nie rozgłaszając tego po całym zamku – powiedział i Hermiona mu uwierzyła.

Przynajmniej na razie może milczeć, później można na pewno to jakoś wykorzystać na swoją korzyść.

-A ty? Z którą panienką byłeś dłużej niż tydzień? - zaatakowała Hermiona, bo za długo ciągnęli jej temat. Wróg powinien o tobie wiedzieć tyle, na ile mu pozwolisz, ale on też powinien odsłonić karty, choć na chwilę.

-Ej, nie przesadzaj, było kilka – zamyślił się na chwilę – tak z siedem.

-Kto zrywał? - uśmiechnęła się złośliwie.

-Zazwyczaj ja – powiedział lekko – tylko dowiadywałem się tego na drugi dzień.

-Współczuje tym, co naprawdę się zakochały – powiedziała – w końcu po tych korytarzach łazi połowa twoich byłych.

-No cóż, na stały związek ze mną nie ma szans – powiedział jakby z namysłem – szybko się nudzę.

-Zauważyłam – powiedziała Gryfonka.

-Poważnie, lubię się bawić. Żadna dziewczyna mnie nie usidli.

-Zobaczymy – wymruczała, śmiejąc się w duchu z jego próżności.

Malfoy i jego pewność, że może mieć wszystko i wszystkich. Jest śmieszny, jeśli myśli, że skoro jest arystokratą, to może mieć każdą. Nie ją i nie po tym, co się działo przez ostatnie kilka lat.

-Co? - uśmiechnął się przekornie – chcesz spróbować mnie uwieść i zatrzymać przy sobie?

-Może – powiedziała figlarnie – a dasz się?

-Spróbuj i się przekonaj – uśmiechnął się do niej zadziornie, puszczając oczko.

-Spasuję – roześmiała się.

-Dlaczego? Może na mnie by twoje sztuczki podziałały? - zasugerował lekko, choć w duchu zastanawiał się, co Granger ma do zaoferowania komuś tak wybrednemu jak on.

Nic. Była dla niego nikim, zwykłą wkurzającą go dziewczyną z Gryffindoru. Przyjaciółką Pottera i byłą dziewczyną Rudego. Skoro była z nim to oznacza, że nie mogła celować wyżej, prawda?

-Nie.

-Skąd ta pewność?

-Bo wiem, kim jestem – powiedziała.

-Szkoda – westchnął Malfoy.

Przez chwilę siedzieli w milczeniu.

-Dobra, spadamy – powiedział, zerkając na zegarek - Chłopaki, fajrant! - zawołał – do siebie! Migiem!

Po minucie, gdy chłopcy wybiegli, jakby ich gonił diabeł, oni również wyszli i skierowali się w stronę głównego korytarza.

-Głodna jestem – jęknęła.

-Niedawno była kolacja, Granger. W domu cię nie karmią?

-Tak, tylko trzeba było na niej być – westchnęła – ja się uczę, Malfoy.

Malfoy wywrócił oczami.

-Parę rzeczy to ja mógłbym cię nauczyć - mruknął.

-Zdziwiłbyś się – szepnęła pod nosem.

Kilka metrów później dziewczyna znów zaczęła narzekać, że jest głodna. Blondyn wahał się chwile a potem sięgnął do torby.

-Masz – podał jej butelkę – bo mam dość twojego gadania. Gorzej niż opera mydlana.

-Co to? - spojrzała na niego nieufnie.

Moody zawsze powtarzał, nie ufaj niczemu, co pochodzi od wroga.

-Nie zatrułem, wierz mi – powiedział.

Dziewczyna nadal patrzyła na niego nieufnie.

-Patrz – westchnął i pociągnął łyk. - zadowolona?

Gryfonka wzięła butelkę i napiła się kilka łyków.

-Co to? - zapytała.

-Woda z eliksirem wzmacniającym i energetycznym.

-To legalne?

-Nie – uśmiechnął się szatańsko – ale nie jest niebezpieczne, więc nie rozpowiadaj o tym, bo ty też nie jesteś święta.

Prychnęła tylko, nic na nią nie miał.

-Myślę, że wasza opiekunka nie byłaby zadowolona, jakby się dowiedziała, że jej ulubienica naruszyła regulamin szkolny.

-Na wszystko mam usprawiedliwienie – powiedziała pewna siebie i posłała mu triumfalny uśmiech. -No śmiało, Ucho Dalekiego Zasięgu, co jej powiesz?

-Zakaz zbliżeń fizycznych, nawet po ukończeniu pełnoletności. Punkt 47, rozdział „Zakazy obowiązujące uczniów” Regulaminu Szkoły, poprawka z 1978 roku, po masowych ciążach siódmoklasistek. Zakaz rzucania zaklęć o charakterze stałym na jakiekolwiek pomieszczenie bez wiedzy i zgody dyrektora Szkoły. Punkt 2. rozdziału „Zaklęcia rzucane przez uczniów”, wprowadzone do regulaminu przez samą Ravenklaw.

-Okej, Malfoy, jesteśmy kwita, - warknęła, bo jeśliby to wyszło na jaw, to wyleciałaby ze szkoły, a za nią parę innych osób - ale jak to sprzedasz, to lecisz zaraz za mną. Obiecuję.

Gdy doszli do głównego korytarza pojawił się Ron. Na jego twarzy pojawił się cień złości, gdy zobaczył swoją byłą dziewczynę z najbardziej pożądanym chłopakiem Hogwartu. Między innymi właśnie dlatego Ron nie lubił Malfoya. Bo miał większe powodzenie niż on i miał to kompletnie w dupie. A on rzuciłby na siebie tuziny zaklęć zmieniających postać i nic by to nie dało.

Obrzucił ich pogardliwym spojrzeniem i przystanął w cieniu. Przez twarz Ślizgona przemknął cień uśmiechu, ale zaraz zniknął.

-Do zobaczenia, Miona – powiedział ciepło Malfoy, zaskakując ją tym.

Mimo, że zaczął się dogadywać z Potterem, a Granger była mu raczej obojętna, to Weasley zawsze go wkurzał. Za sam sposób bycia, jak i za to, że szczycił się tym, że jest obrońcą, a na dodatek tym, że pomógł Złotemu Dziecku pokonać Czarnego Pana. A teraz nadarzyła się okazja, żeby podnieść mu ciśnienie.

Spojrzał Gryfonce w oczy, zmuszając ją swoimi niezwykłymi szarymi oczami do współpracy.

Granger okazała się pojętna i zgodziła się na to bez sekundy wahania.

-Cześć, Draco – powiedziała czułym tonem.

Blondyn z seksownym uśmiechem podszedł do niej i przytulił do siebie na sekundę mocno. Automatycznie odwzajemniając uścisk, Hermiona poczuła zapach jego perfum. Nie były duszące tylko przyjemne i pasowały do drania, jakim był i wiedziała, że zapadną jej w pamięć jako coś przyjemnego. Jakby tego było mało pochylił się niespodziewanie i pocałował ją lekko w policzek.

Rzucił jej swój najpiękniejszy i najbardziej rozbrajający uśmiech i odszedł, dodając zdawkowe:

-Słodkich snów!

Hermiona z podniesioną głową ruszyła w stronę Wieży Gryffindoru.

-Miona? - usłyszała za sobą pogardliwy głos.

-Tak i co? - zapytała.

Wiedziała, w co zagrał Malfoy i była mu za to wdzięczna, mimo, że pewnie będzie miała u niego dług.

-Szybko stałaś się dla niego Mioną – powiedział Ron – chyba, że coś przede mną ukrywałaś.

-Wiele o mnie nie wiesz - przyznała spokojnie.

-Nie powinny cię zżerać wyrzuty sumienia?

-Niby dlaczego? – prychnęła, nawet nie patrząc na swojego byłego.

Był jej zbędny jak szanującemu się skrzatowi ubranie.

-Zdradzałaś. Długo się z nim spotykasz?

-Nie powinno cię to już obchodzić, Weasley.

-Teraz on jest ważniejszy, tak? - warknął Ron już podniesionym głosem.

-Tak – powiedziała gwałtownie – Draco znaczy dla mnie teraz więcej niż ty!

Podała Grubej Damie hasło i znikła mu z oczu.

-Pożałujesz tego – powiedział Ron, wchodząc za nią do Pokoju Wspólnego.

-Jakoś szczerze wątpię.

-Ta szuja nie zawsze będzie blisko i wtedy zobaczysz!

-Nie obrażaj go! - wrzasnęła Hermiona, choć sama nie wiedziała, czemu broni Malfoya.

Może dlatego, że jej pomógł, może dlatego, że ten szlaban był znośny. A może dlatego, że poświęcił się i nie kłócił się z nią, choć sprawienie jej przykrości nie sprawiłoby mu najmniejszego kłopotu.

-Będę!

-Hermiona? Ron? Co się dzieje? - zapytał Harry, pojawiając się na schodach prowadzących do dormitorium chłopców, zwabiony ich krzykami.

-Ona spotyka się z tą blond szują!

-Nie waż się jeszcze raz go obrazić! - wrzasnęła Hermiona.

-Podła menda!

-Bo jest przystojniejszy od ciebie? - odgryzła się Hermiona.

-Bo rozwalił mi związek!

-Draco nie miał z tym nic wspólnego! - wrzasnęła Gryfonka.

-Obraża Draco? Draco Malfoya? - zapytał Harry.

-Tak! - powiedziała ze złością – Draco Malfoy! Mój Draco Malfoy! - wyrzuciła z siebie ze złością, nie panując nad tym, co mówi.

A może gdzieś podświadomie wiedziała, że to właśnie wkurzy Rona?

Na kilka sekund zapadła cisza i Hermiona miała czas na przemyślenie swoich słów, ale powiedziała to i nie mogła cofnąć.

-Nie wiedziałem, że przeszliście na imiona – stwierdził Harry lekko zaskoczony tym, co usłyszał.

-To nie ma znaczenia – warknęła Hermiona – obraża go!

-Harry, ona pozwoliła mu się całować!

-Ron, Hermiona z tobą zerwała i ma prawo spotykać się i całować, z kim zechce – powiedział Harry – ale Hermiono, jesteś pewna tego, co robisz?

-Nie jestem – powiedziała.

Ron rzucił jej wściekłe spojrzenie i zniknął w dormitoriom.

-Poważnie, Hermiona? Wiesz, że Draco się łatwo nie zmieni – powiedział tylko Harry.

-Nie spotykam się z nim - powiedziała zmęczona Hermiona, eliksir Draco przestał działać – po prostu dowiedział się, że zerwałam z Ronem i przytulił mnie, żeby wkurzyć Rona.

-Mówił, że cię całował...

-W policzek, Harry. To nic nie znaczy. Wiem, co robię i Draco też. Jesteśmy dorośli.

-Pewna jesteś?

-Jak zawsze. Harry, zapytaj go o to jak chcesz. Myślę, że powie ci to samo. Idę spać. Masz od niego pozdrowienia. Dobranoc – powiedziała i pocałowała go lekko w policzek.

-Dobranoc, Hermiono.

Dziewczyna szybko zamknęła się w swoim azylu. Wahała się.

Zagryzła wargę myśląc nad następnym krokiem. Myślała, że zachowanie Malfoya nie pociągnie za sobą konsekwencji i on pewnie też. Niestety los chciał inaczej. I Malfoy musi o tym wiedzieć. Inaczej Ron domyśli się prawdy i rozpowie to po całej szkole, a ona straci twarz u wszystkich.

-Malfoy! - wrzasnęła.

Po chwili usłyszała stłumiony głos.

-Co?!

Czyli wrócił do siebie.

Złapała za kawałek pergaminu i napisała dwa słowa.


Musimy pogadać.


Wysłała zaklęciem zwitek do Dracona, błagając go w myślach, by się zgodził.

Po chwili pojawiła się odpowiedź.


Co jest, Granger? Tęsknisz?

D.


Tak, najbardziej. Weasley daje się we znaki...


Wredny rudzielec! Jutro przed eliksirami?


-Okej! - wrzasnęła.

-Śpij, Granger! - odwrzasnął jej roześmiany głos.


~*~*~*~

edytowane 17.11.2021

beta Muscardinus

13 komentarzy:

  1. Coraz bardziej mi się podoba :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha a dobrze tak Ronowi
    zaawsze go nie lubiłam
    Daj mu popalić ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz lepiej się to czyta acz kol-wiek mam wrażenie że za łatwo idzie Hermionie i Draco :)

    Zuzu

    OdpowiedzUsuń
  4. haha... zebys widziala mnie jak zacieram rece cieszac sie na ciag dalszy... dobrze mu tak, nigdy nie lubilam rona xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale genialny pomysł z tą ścianą , takie słodkie że mogą tak się ze sobą 'komunikować' ^^ lecę czytać dalej ^^
    Agata ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. coraz bardziej mnie ciekawi!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Okoliczności współpracy Dracona i Hermiony są interesujące. Ron natomiast będzie niezrównoważonym typem, który gada na prawo i lewo, ale czasami może przejść do czynów. Jestem ciekawa jak akcja potoczy się dalej.
    Pozdrawiam,
    Blueberry .

    OdpowiedzUsuń
  8. Akcja Miona-Draco idzie zbyt szybko, ale z miłą chęcią poczytam jak będą ucierać nosa Ronowi :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rodział fajnie wymyśliłaś z tym szlabanem:) pozdrawiam
    ~S~

    OdpowiedzUsuń
  10. SUPER SUPER SUPER !!!! Troszkę za szybko ale nie ważne resztę sobie dopowiem

    NIKKI :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze tak Ronowi! Zazdtosna szuja xD

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...