wtorek, 22 stycznia 2013

rozdział 28

Pragniesz mnie?

Potrzebujesz mnie?

Będziesz mnie błagać?

Będziesz się ze mną drażnić?

Push – Enrique Iglesias ft. Lil Wayne


Draco od dwóch godzin nie wychodził z wody. Po tym, jak wybiegł wściekły od Granger, poszedł nad jezioro od strony Zakazanego Lasu i tam wskoczył do wody. Ciuchy ściągał już po drodze, więc do stromego brzegu wiodła ścieżka stworzona z jego ubrań. Najdalej leżała szata szkolna, potem biała koszula, podkoszulek, buty, zegarek i skarpetki, najbliżej spodnie i bokserki. Potem dało się usłyszeć plusk wzburzonej wody. Zaszumiały skrzydła spłoszonych ptaków, odlatujących z drzew.

Przepłynął trzy razy tę część jeziora, której nie było widać od strony Hogwartu. Złość powoli z niego uchodziła.
Musiał ugasić zarówno gniew, jak i ogień, który znów wywołała w nim Granger.
Potem pływał leniwie na plecach i zastanawiał się, czy ma w ogóle szanse na ugaszenie pożądania, jakie czuł.

Wiedział, że jest z nim źle. Myślał o niej bez przerwy, pragnął jej. Wkurzał się, że nie chce się z nim pogodzić, chociaż próbował, a co gorsza był o nią zazdrosny.
Obawiał się tego, co się z nim działo, bał się to zaaprobować. Choć przyznał się do tego sam przed sobą, to jeszcze nie zaakceptował. Lękał się tego panicznie. Bał się to stracić. A jeszcze większym przerażeniem napawała go myśl, że Gryfonka może nigdy nie być jego.
Sam fakt, że ona może być z kimś innym, doprowadzał go do białej gorączki. Myśl, że jakiś facet
z tego zamku się z nią kochał, przerażała go, bo najchętniej by go zabił. Ta dziewczyna była tylko jego i nikogo więcej.
Zdawał sobie sprawę z tego, że Rudzielec jej nie miał i to była na razie jedyna pozytywna myśl
w tym bagnie.
Zachowujesz się jak zwierzę, Draco, powiedział w jego głowie jakiś głos podobny go głosu Pottera, miał, nie miał, ona nie jest niczyją własnością.
Blondyn wiedział o tym doskonale, ale jej niezależność i tak go irytowała. Była wolna i mogła robić, co chciała. Pamiętał rozmowę z Potterem sprzed kilkunastu dni.
Jeśli zrobisz jej krzywdę, Malfoy, to powieszę cię za jaja na Bijącej Wierzbie i przefarbuję twoje włosy na zielono. Mam świetną farbę, zapewniam, a pryszcze nie zejdą ci nawet po śmierci. A skoro się zrozumieliśmy, to dam Ci małą radę: nie rozkazuj jej, bo tego nienawidzi.”
Pieprzyć Pottera i jego zasady, chociaż tutaj, to miał rację. Jakbym miał taką laskę koło siebie, to bym jej czipa założył.
Tak, Potter dbał o Granger, nawet jeśli to tylko jego przyjaciółka, jak mało kto.
Robiłeś tak samo – rozległ się damski głos.
Draco zachłysnął się z wrażenia wodą i krztusząc, obrócił się.
Na brzegu stała Pansy Parkinson.
Długo tu jesteś? - wychrypiał w jej stronę.
Chwilę. Od momentu „pieprzyć Pottera i jego zasady” - uśmiechnęła się, posłała mu zaklęciem bokserki i odwróciła się.
Daj spokój – mruknął.
Nie wstydził się swojego ciała, a poza tym Pansy to jego była, niejednokrotnie widziała go nago.
Jestem po prostu dobrze wychowana – powiedziała i spojrzała na niego przez ramię.
Płynął w jej stronę.
Usiadła na brzegu i zamoczyła nogi. Uśmiechnęła się do niego, kiedy usiadł koło niej.
Wystraszyłaś mnie – mruknął, objął ją mokrymi ramionami.
Spadaj! - zapiszczała Pansy ze śmiechem, odpychając go.
Co tu robisz? - zapytał z satysfakcją i odgarnął mokre włosy z oczu.
Szukam cię – spoważniała.
Westchnął i sięgnął po swoją torbę, wyciągając z niej dwa piwa kremowe. Otworzył je i podał jedno Pansy.
Za przejebany dzień – wzniósł toast.
Ta, za zjebany! - pokiwała głową dziewczyna i wypiła kilka łyków. – Co jest, Draco?
Czasami żałuję, że zerwaliśmy – westchnął.
Zaśmiała się.
Nie wiem co robić, Pan – powiedział cicho. – Myślałem, że wiem co mam robić, ale ona łamie wszystkie stereotypy.
Uśmiechnęła się do niego.
No co? – zapytał Malfoy.
Jesteś taki sam.
Weź przestań!
Draco, jej zależy.
Skąd możesz to wiedzieć?
Jestem kobietą, ona też. Zraniłeś ją, pomyśl tylko czym i przeproś.
A skąd mam wiedzieć, za co może się obrazić Granger?! - prychnął chłopak.
Musisz, inaczej nic nie ruszy dalej.
Blondyn zamyślił się i przeczesał palcami schnące włosy.
Pocałowałeś ją, obraziłeś? - podsunęła mu Pansy po jakimś czasie.
Nie – mruknął zamyślony. – Chociaż... o kurwa! Draco, Ty idioto! - wrzasnął blondyn i trzasnął się dłonią w czoło - Malfoy, baranie…! – jęknął, wstając.
Na mokre ciało zaczął zakładać ciuchy.
Draco, co jest? - zapytała szatynka, patrząc jak zakłada spodnie.
Pansy, wyobraź sobie – zaczął i usiadł, by zawiązać buty – że jesteś na miejscu Granger, i że jesteśmy u niej w dormitorium.
Zapiął spodnie i sięgnął po podkoszulek. Wrzucił go do torby razem ze skarpetkami.
Ona zaczyna się do mnie dobierać, wiem, że to dziwnie brzmi, ale tak było – tłumaczył, widząc jej zdumione spojrzenie i zapiął koszulę. – choć wie, że jej pragnę.Wkurzyła mnie, bo przyznała, że robi to celowo. Zaczynamy się całować. Wycofuję się z tego, przepraszam ją i wychodzę. Jak dla mnie, to nic złego, ale jak ona to odebrała?
O chusteczka... - szepnęła Pansy, kiedy ruszyli ścieżką w stronę zamku.
Szczególnie, że... - Draco zamknął oczy. – Boże, niech Granger mnie wysłucha!
Nie wyjaśniłeś jej tego – powiedziała z pobladłymi wargami przyjaciółka.
Nie sądziłem, że będę musiał, a potem zapomniałem...
Teraz się nie dziwię, że ryczy, gdy tylko o tobie słyszy.
Merlinie, możesz mnie za to zabić, ale niech jej to wytłumaczę! - błagał Draco. – tylko dzisiaj, potem świat może się kończyć!
Pansy, pomimo zdenerwowania, spojrzała na niego z uśmiechem. Bał się reakcji Granger. Zaczynało mu naprawdę zależeć.
Chodź, Pansy! - powiedział i złapał ją za rękę. - Kobieto, módl się!
Puścili się biegiem, a Draconowi kołatała w głowie tylko jedna myśl.
Slytherinie, błagam, niech Granger mnie wysłucha!

~*~*~*~

Biegli do zamku najszybciej jak mogli.

Wypadli na błonia tuż obok jeziora, strasząc tym samym kilkoro drugoroczniaków i narażając się na ciekawskie spojrzenia dziewczyny z szóstego roku.

Draco był mokry, a koszulę miał zapiętą jedynie na dwa środkowe guziki. Szata Pansy ledwie się trzymała na jej ramionach i była wilgotna, włosy w połowie wysunęły się spod gumki. Oboje oddychali szybko i byli zmęczeni, jakby przebiegli maraton.
Dalej, Pansy! Ruchy! - wysapał Draco, łapiąc ją za rękę i ciągnąc w stronę zamku.
Draco, czekaj! - wykrztusiła z siebie dziewczyna. – Jak chcesz się do niej dostać?
Nie wiem!
Przewróciła oczami, ale pobiegła za nim.
Początkowo mijali odpoczywających uczniów slalomem, ale potem Draco stracił cierpliwość, i gdy ktoś leżał rozwalony na błoniach, to skakał nad nim, nie zwracając uwagi na krzyki zaskoczenia, czy przekleństwa. Pansy biegła za nim, stosując tę samą metodę.
W tym momencie miała gdzieś to, czy jest arystokratką, czy nie. Dla Draco zrobiłaby wszystko, tak jak on dla niej. Choć to jej eks, to byli przyjaciółmi, a ich nie wystawia się do wiatru, nawet w szaleństwie.
Draco, czekaj! - zawołała, gdy wybiegali na drogę koło boiska do Quidditcha.
Nie mam czasu!
Draco, tam jest Potter! - warknęła z trudem Pansy.
Kij w oko Potterowi! - syknął Draco, nawet się nie obracając.
Stój, do kurwy nędzy! - wrzasnęła Pansy i złapała go za ramię.
Parkinson, nie mam czasu!
Malfoy, on nam pomoże! – wrzasnęła. – Potter! EJ, Potter!
Czarnowłosy chłopak, który szedł od strony boiska, podniósł głowę. Zobaczył, kto go woła i zaczął biec ich stronę truchtem, trzymając w jednej ręce swoją Błyskawicę.
Parkinson? - zapytał zdziwiony. – Co jest?
Musimy się dostać do Granger – powiedziała natychmiast Pansy. - Teraz, zaraz, już, w tym momencie.
Draco stał koło niej zniecierpliwiony. Wiedział, że Potter to tylko kłopot. Zawsze zadaje głupie pytania, na które on nie ma odpowiedzi lub nie chce ich znać.
Ale Potter nic nie powiedział, tylko skinął głową.
Dobra, na szczęście mam pomysł – powiedział. – Chodźcie do zamku.
Co to za plan? - zapytała Pansy.
Draco zdziwił się, że dziewczyna rozmawia tak bezpośrednio z Potterem. Nigdy się nie lubili, a teraz rozmawiają jak starzy znajomi. Co się dzieje z tym światem?
Potrzebuję miejsca, gdzie nikt nas nie zobaczy – powiedział Potter, kiedy weszli do zamku.
Moje dormitorium – mruknął niechętnie Draco tym samym zgadzając się na współpracę z Gryfonem.
Harry skinął głową i popędzili w tamtą stronę. W głównym korytarzu natknęli się na dziewczynę Pottera, Ginny.
Harry?! Co Ty tu robisz? I to z nimi? - wrzasnęła.
Nie teraz, Ginny – zawołał Potter nie zatrzymując się.
Ale Harry! - zawołała za nimi.
Później, Gin!
Popędzili dalej przez tłum; gdy w końcu zatrzymali się koło starego obrazu, Draco przyłożył dłoń do płótna i wyszeptał hasło. Ukazało się wejście.
Co teraz, Potter? - zapytał Ślizgon, otwierając drzwi.
Chłopak nie odpowiedział, tylko podszedł do okna i otworzył je, a potem zagwizdał przeciągle.
Potter? - zapytała Pansy, a Draco klął pod nosem gorzej niż szewc.
Hermiona jest u siebie w dormitorium i Malfoy nie ma do niego wstępu...
Draco pomyślał, że Potter jeszcze mało wie, ale pominął to milczeniem.
Więc trzeba się tam dostać inaczej, dzięki Mapie wiem, gdzie wychodzą jej okna – mówił dalej Wybraniec.
Potter, jeżeli dorysujesz na tej pieprzonej Mapie moje dormitorium, to obiecuję, że sam osobiście ją spalę, jak się o tym dowiem – warknął Draco.
Nie teraz z tym, Malfoy – powiedział spokojnie Harry. – Mam twoje dormitorium na Mapie od września, gdy dowiedziałem się, że jest połączone z dormitorium Hermiony, ale czar, jaki rzucił na Mapę mój ojciec, nie wiem czemu nie działa, więc się ciesz.
Czyli?
Czyli mam twoje dormitorium, ale nie wiem kto w nim jest i co robi, ani kiedy – powiedział Harry i wychylił się przez okno. Gdy się wyprostował, na jego ramieniu siedziała jego śnieżna sowa, Hemin.*
Jaki jest twój genialny plan, Potter, jeśli mogę wiedzieć? - zapytał niepewnie Draco.
Gryfon uśmiechnął się niewinnie.
Umiesz latać, Malfoy?
Draco uniósł brew.
Insynuujesz coś, Potter? - zapytał spokojnie, jak na te okoliczności.
Polecisz do niej – powiedział lekko Harry.
Nie mam miotły – oznajmił Draco, bo pomysł wydawał mu się poroniony.
Harry wcisnął mu w rękę swoją Błyskawicę.
Malfoy zaśmiał się ironicznie.
Dajesz mi swoją Błyskawicę?
Dla Hermiony wszystko – odparł hardo Gryfon.
Draco wzruszył ramionami i wziął od niego miotłę. Harry podszedł do biurka, chwycił pióro i naskrobał kilka słów na pergaminie, a potem zwinął go w rulon.
Hemin poleci pierwsza i wskaże ci drogę; jak Hermiona otworzy okno, to wlecisz do jej pokoju. Jasne, proste, nieskomplikowane.
Draco westchnął i skinął głową.
No to wysyłaj tego Hermesa.
Harry spojrzał na niego urażony, ale nic nie powiedział. Odwrócił się w stronę okna, wymamrotał coś do sowy i wypuścił ją na dwór.

Draco dosiadł miotły Pottera, powstrzymując się od westchnięcia.

Błyskawica była najlepszym modelem, jaki dotąd wyprodukowano i choć po tej miotle wyszły jeszcze dwie, to pierwsza i tak była najlepsza. Chciał sobie taką kupić, ale matka powiedziała, że dopóki ma Nimbusa, to ma nie brać nowej, muzeum nie będą otwierać. A Draco nie miał serca uszkodzić swojej starej.

Odbił się lekko od podłogi i wyleciał z dormitorium, a miotła reagowała na każdy jego, nawet najlżejszy, dotyk.
Czy ten pieprzony Potter musiał dostać tą miotłę?” – przeszło Draconowi przez myśl, kiedy leciał za Hemin. Sowa szybowała powoli, jakby się nie spieszyła. Zatoczyła krąg wokół wieży Północnej. Draco zaczął się lekko irytować. Miał lecieć do Granger, a nie oglądać dachówki.
Wtedy Hemin zapikowała ostro w dół. Blondyn, jak przystało na rasowego szukającego, zmienił kierunek w ułamku sekundy i skorygował kurs. Sowa poleciała w stronę wieży Gryffindoru. W ósmej kondygnacji od dołu w jednym z okien paliło się światło. Draco zatoczył krąg, lecąc metr za ptakiem.

Granger siedziała w fotelu z podkulonymi nogami i wpatrywała się w płonący ogień.
Po jaką cholerę ona teraz rozpala w kominku?!
Odgonił tę myśl, bo miał ważniejsze sprawy na głowie.
Hemin usiadła na parapecie i zastukała nóżką do okna. Chłopak wzbił się kilka stóp wyżej, gdy Gryfonka podniosła się z fotela. Usłyszał jej głos, kiedy otwierała okno.
Cześć, Hemin. Harry cię przysłał? - zaśmiała się cicho.
Sowa zahukała radośnie.
Chodź, napijesz się – słyszał jak Granger idzie w głąb dormitorium i dalej mówi do sowy. – Znając Harry' ego, przysłał cię tutaj zaraz po tym, jak wróciłaś z Francji od Billa, bez chwili odpoczynku, co?
Draco opadł na wysokość okna ciszej niż szum wiatru i wleciał bezszelestnie do dormitorium.

Hermiona stała obrócona do biurka i nalewała wody do małej miseczki, a dookoła jej głowy krążyła Hemin.

W chwili, kiedy oparł miotłę o ścianę, Granger obróciła się i wrzasnęła. Oburzona i wystraszona Hemin zaczęła głośno hukać i latać niespokojnie po dormitorium.
Na Merlina, Malfoy, chcesz żebym zeszła na zawał?! - wydarła się na niego dziewczyna.
Może później – odpowiedział jej. – A teraz mam coś ważniejszego. Musisz mnie wysłuchać.
Ja NIC nie MUSZĘ, Malfoy – zaakcentowała. – Wypad stąd, nie chcę cię więcej widzieć!
Granger, wiem jesteś wściekła i masz o co, ale daj mi pięć minut…!
Żadnych pięciu minut, wypieprzaj!
Tygrysico, błagam, muszę ci coś wytłumaczyć!
Spadaj mi z tym zwierzakiem! - warknęła Hermiona i podeszła do niego. – Nie chcę nic słyszeć, ani wiedzieć, ani nigdy więcej cię widzieć. Jasne? A teraz wynoś się z mojego prywatnego dormitorium, rozumiesz? - dodała i szturchnęła go w ramię.
Granger, dwie minuty!
W-Y-N-O-Ś S-I-Ę! Przeliterować?
Właśnie to zrobiłaś – zauważył Draco. – Posłuchaj mnie, proszę posłuchaj; jeśli potem nie będziesz chciała mnie więcej widzieć, to zniknę, przysięgam.
Hermiona zawahała się.
Dlaczego mam ci wierzyć? – zapytała, krzyżując dłonie na piersi.
Bo wiesz, że zawsze dotrzymuję słowa.
Milczeli przez chwilę. Draco czekał na jej decyzję. Wiedział, że jeśli nie będzie chciała go wysłuchać, to musi zniknąć ze szkoły jeszcze tej nocy.

Przeniesie się do Francji; ma tyle siana, że może się wkupić do Beauxbatons, jeżeli będą problemy z normalnym przyjęciem. Wyglądem nie będzie się różnił od Francuzów, w końcu tam większość czarodziejów ma w rodzinach wile, a on sam jest blondynem i jest spokrewniony parę pokoleń wstecz z jakąś pół-wilą. Matka nawet nie musi o tym wiedzieć. Potem wróci do Anglii i spróbuje zapomnieć. O wszystkim.
Przyrzekasz? - upewniła się.
Tak – powiedział spokojnie, choć serce waliło tak mocno, jakby jechało już na samych oparach.
Masz... – powiedziała i spojrzała zegarek – …cztery minuty.
Jesteś wściekła o to, że wyszedłem z twojego dormitorium tego dnia, gdy powiedziałem, że nie mogę się z tobą kochać, prawda?
Hermiona uniosła brew.
Jeśli to nie to, to się zabiję. Czemu nie przemyślałem tego wcześniej, tak jak zawsze? No dlaczego?
A dziwisz się? - zapytała cicho.
O mało co nie roześmiał się z ulgi.
Nie, nie dziwię się i chcę ci to wyjaśnić – odparł.
A co tu wyjaśniać? - zaśmiała się. – Harry miał rację, dla ciebie zawsze będę tylko szlamą.
Nawet tak nie myśl – warknął Draco – i daj mi skończyć. Dawno, dawno temu mój przodek…
Bajkę będziesz opowiadał?
Daj mi skończyć, bo inaczej te cztery minuty nie wystarczą – powiedział Draco siląc się na spokój. –…brat pradziadka mojego dziadka, Cygnusa Blacka, Syriusz..
Syriusz?! - podniosła głos Granger.
Nie ten Syriusz... - westchnął Malfoy. – Jak mam ci to wszystko wytłumaczyć, skoro mam tylko cztery minuty?
Zapomnij o tym! - powiedziała niecierpliwie Gryfonka. – Jaki Syriusz? Co tu jest grane?
Wiesz, że Potter jest chyba moim dalekim kuzynem? - zaczął po chwili Draco.
Jakim sposobem?
Jego ojcem chrzestnym był młody Black, prawda?
No tak, ale jaki to ma związek z tobą? – prychnęła. – Harry nie jest spokrewniony z Blackami!
Draco uśmiechnął się i pokręcił głową.
Jest.
Przecież nie stał się Blackiem przez Syriusza!
Nie, ale przez swojego ojca, owszem – powiedział spokojnie Draco i podszedł do biurka.
Wziął pióro i kawałek pergaminu.
Wyjaśnię Ci to tylko nie przerywaj mi. Phineas Black i Ursula Flint mieli piątkę dzieci – Draco zaczął szkicować drzewo genealogiczne. – Syriusza, Phineasa, Cygnusa, Belvinę i Arcturusa. Najmłodszy, Arcturus, ożenił się z Lysandrą Yaxley i mieli córkę Collidorę, która wyszła za chłopaka od Longbottomów; oni z kolei mieli córkę, Doreę, która wyszła za Charlesa Pottera. Potterowie mieli syna, Jamesa, a on Świętego Wybrańca. Nadążasz?
Hermiona skinęła głową.
Wróćmy do początku – Draco pociągnął poziomą kreskę od Phineasa w lewo. – Phineas miał brata, Syriusza. Wszyscy uważali, że zmarł bezdzietnie, ale to bzdura. Tak naprawdę rodzice przed jego śmiercią wzięli do niego nasienie i Ursula urodziła jego syna, nawet o tym nie wiedząc. Syriusz zmarł na smoczą grypę, nieuleczalną w tamtych czasach. Podobno był bardzo inteligentny, jak na ośmiolatka. Więc mniemany syn Phineasa, Cygnus, ożenił się z Violettą Bulstrode. Mieli czwórkę dzieci: Doroteę, Mariusa, Kasjopeę i Polluxa. Najstarszy, Pollux, ożenił się z Irmą Crabbe i mieli synów, Alphalda i Cygnusa. Cygnus wyszedł za Druellę Rosier. Ich dzieci to Bellatriks, Andromeda i Narcyza. Ród Bellatriks wymarł; Andromedy przeżył, choć dla nas stracił wartość, bo wyszła za mugola. Urodziła się Nimfadora, jej syn żyje. Narcyza natomiast poślubiła Lucjusza i pojawił się blond włosy bóg Ślizgonów.
Okej, ale gdzie w tym wszystkim miejsce dla Syriusza? - zapytała Granger, nadal pochylona nad kartką.
Syriusza? - mruknął Draco - Już. Syn Phineasa, Syriusz ożenił się z Hesper Gamp i mieli syna Arcturusa; to on połączył rodziny McMillanów i Blacków. Lucreta to inna gałąź, ale Orion związał się z Walburgią. Mieli dwójkę synów, Syriusza i Regulusa. Linia wygasła w 1994 roku.
Pokiwała głową.
Oczywiście to nie jest całe drzewo, tylko jego część – powiedział z usprawiedliwieniem w głosie Draco.
A co z tym Syriuszem? – zapytała. – Tym pierwszym?
A tak – podchwycił Draco. – Syriusz parę dni przed śmiercią poszedł do swojego kuzyna, a mojego przodka, Hyperiona Malfoya i wymusił na nim przysięgę, że każde dziecko jego brata, Phineasa, musi poślubić kogoś czystej krwi. Nie wiedział, kto będzie jego dziedzicem, więc skazał całe rodzeństwo.
Na co? - zapytała zniecierpliwiona Hermiona, kiedy Draco zamilkł i nie mówił nic przez dłuższy czas.
Początkowa myśl była taka, że mogą wchodzić w związki małżeńskie tylko z czarodziejami czystej krwi. Taka po prostu przysięga, chciał zadbać o dalsze pokolenia w jak najlepszej wierze. Ale Hyperion, znany ze swojego dziwnego poczucia humoru, zaostrzył przysięgę. Każde dziecko może przed ślubem robić co chce, byle nie miało dzieci. Są na to eliksiry, więc sprawa była prosta, ale potem na jaw wyszła cała Klątwa. Czarodzieje czystej krwi mają to do siebie, że prowadzą łatwy i przyjemny sposób życia. Często mają kogoś na boku. Współmałżonkowie o tym wiedzą i nic sobie z tego nie robią. Hyperion chciał chyba zapobiec rozrzedzeniu się czystej krwi. A mianowicie: arystokracja mogła iść do łóżka z kim chciała. Facet, kobieta, szlama, nie szlama; wybacz i nie bierz tego do siebie. Ale nie mogli się zakochać w czarodzieju półkrwi czy mugolu.
Dlaczego?
Hyperion rzucił Klątwę – westchnął Draco. – Tę cholerną, przeklętą Klątwę. Mogę iść do łóżka
z każdą dziewczyną w tym zamku, tylko nie z tobą.
Nie rozumiem – mruknęła Hermiona.
Klątwa nie pozwala na dzieci z czarodziejami półkrwi.
Poczekaj – odezwała się Gryfonka. – Co to ma wspólnego ze mną lub z tobą?
Jesteś mugolakiem – powiedział Draco – a ja pieprzonym arystokratą. Jeśli się z tobą prześpię, to stanę się bezpłodny, a ty już zawsze, gdy pójdziesz z kimś do łóżka, będziesz czuła się tak, jakby ktoś ciął się nożami po całym ciele.
Hermiona milczała oszołomiona. Draco obserwował ją w ciszy, pozwalając jej ogarnąć to wszystko.
Mówiłeś, że mogą iść do łóżka z kim chcą – powiedziała cicho.
Mogą, owszem, ale tylko wtedy, jeśli im nie zależy.
Na czym?
Na Merlina, Granger! Nie mogę się z tobą przespać, dopóki mi w jakikolwiek sposób na tobie zależy!
Hermiona podeszła wolno do biurka i wyciągnęła z szuflady butelkę miodu pitnego. Odkręciła ją
i pociągnęła kilka łyków z gwinta. Draco obserwował ją z fascynacją. Odsunęła butelkę od ust, spoglądając na niego. Podeszła do blondyna i podała mu butelkę; ten pokręcił głową.
Pij, bo więcej okazji nie będzie – mruknęła.
Draco westchnął i wziął parę łyków.
Oparła się o parapet koło niego.
To dlatego wyszedłeś? - zapytała cicho.
Pokiwał głową.
Na pewno?
Granger, gdybym mógł, to już teraz wziąłbym cię do łóżka i kochał się z tobą do rana, jeżeli nie dłużej. Ale nie mogę. A jeszcze nigdy nie odmówiłem sobie żadnej dziewczyny, której pragnąłem. – zakończył z goryczą.
Dlaczego?
Co dlaczego?
Możesz mieć to gdzieś i zaciągnąć mnie do łóżka, czemu tego nie zrobisz?
Bo moja matka pragnie mieć wnuki, a ja nie chcę żebyś płakała z bólu. Seks to przyjemność, a nie katusze. Nie chcę powodować twojego cierpienia.
Hermiona obróciła się w stronę otwartego okna i wyczarowała dwa kieliszki.
Chcesz się upić? - zapytał Ślizgon, widząc jak napełnia oba.
Aha, a ty mi w tym pomożesz – kiwnęła głową.
Draco zaśmiał się. Wiedział, że nie zachowuje się jak prawdziwy Malfoy, ale w tej chwili miał to w nosie. Teraz cieszył się z chwilowej zgody z Granger, bo wątpił w to, że już nigdy się nie pokłócą. Później będzie myślał nad konsekwencjami swojego zachowania.
Więc – podjęła temat Hermiona – jesteście z Harrym rodziną.
Kuzynami czwartego stopnia, tak – kiwnął głową Draco i sięgnął po drugi kieliszek.
Syriusz mówił kiedyś, że jest spokrewniony z Ronem...
I to nawet blisko. Matka jego ojca, Cadrella, wyszła za Septimusa Weasleya i miała dwóch czy trzech synów, Biliusa, Artura i jeszcze jednego, nie pamiętam imienia. Więc twój były i mój zmarły wujaszek to kuzynostwo trzeciego stopnia.
Napisałeś na tej kartce nazwisko Flint...
Wszyscy czarodzieje czystej krwi są bliżej albo dalej spokrewnieni, McMillan ze mną, Crabbe
z Bulstrode. Yaxley też, choć nie ma się czym chwalić. Crouch, pierwsza pod względem czystości rodzina wymarła – Draco pokręcił głową.
Skąd to wszystko wiesz? - zapytała Gryfonka, nieprzyzwyczajona do tego, że ktoś jest mądrzejszy od niej.
Muszę, tego wymaga etykieta i te inne śmieci, które mi wciskali w dzieciństwie.
Kto jest teraz najczyściejszy? - zaśmiała się cicho z tego określenia.
Trudno powiedzieć. Barty nie żyje, Junior też, ta linia spalona. Blackowie wymarli razem z Syriuszem III. Parkinsonowie są wysoko, ale została im tylko Pansy, więc nazwisko zniknie. Nie wiem, musiałbym poszperać, albo napisać do matki, ona lubi w tym grzebać.
Wie o tej Klątwie Hyperiona?
Tak, każdy dowiaduje się o niej w swoje czternaste urodziny. Na początku myślałem, że to jakiś żart, ale ojciec powiedział mi o wszystkim. To dlatego Phineas II i Regulus II umarli bezdzietnie. Nie chcieli wierzyć w zakaz matki, poszli do łóżka w szkole z jakaś dziewczyną półkrwi i mieli spokój.
A te dziewczyny? One też musiały cierpieć.
A myślisz, że o tym wiedziały?
Nie mówili nic o tym? Jak mogli?! To masakra! Te dziewczyny miały po szesnaście lat i już musiały znosić takie męczarnie?
Najczęściej umierały – dodał cicho Ślizgon.
Co?
Tak sobie ubzdurali, sposób na likwidowanie szlam. Zabujać się i przespać, a potem dziewczyna sama się zabije. Myśl, że się pokocha innego faceta i nie będzie mogła się z nim przespać, stawała się dla nich nie do wytrzymania. Jedna z tych dziewczyn tak miała. Po fakcie dowiedziała się o Klątwie

i nie poszła już z nikim do łóżka; do czasu gdy się zakochała. Facet też nie był obojętny, ale sam fakt, że nie mogła go mieć, doprowadził ją do ruiny, popełniła samobójstwo. Dlatego nie chcę cię na to narażać.
Skąd to wiesz?
Mój dziadek w tym grzebał – wzruszył ramionami. – Chciał wiedzieć, czy można to jakoś ominąć...
I co?
Nie wiem – zaśmiał się Draco, słysząc ciekawość w jej głosie. – Zmarł na smoczą ospę, nim zdążył się dowiedzieć i ja też nie mam pojęcia.
Wiesz jak dokładnie brzmiała ta Klątwa? – zapytała zamyślona Granger.
Tak, a co?
Daj mi te słowa – powiedziała stanowczo.
Po co?
Spróbuję to obejść.
Po co? - ponowił pytanie chłopak, nie ruszając się z miejsca.
Na wypadek, gdybyś ty, albo ktoś inny z linii Syriusza zakochał się w szlamie i miał gdzieś zasady rodziny.
Draco wzruszył ramionami i podszedł do biurka, wziął kawałek pergaminu, usiadł i zaczął pisać.

Klątwa Hyperiona
Wedle słów mego dalekiego kuzyna, Syriusza Blacka I, ja, Hyperion Orion Malfoy, syn Abraxasa Malfoya II i Isabelli Christine Crouch, jako prawny pełnomocnik Syriusza Blacka I, nakładam na każde jego dziecko Klątwę Hyperiona. Klątwa owa podporządkowuje dziedziców czystej krwi w linii prostej od Cygunsa Blacka do wymarcia nazwiska i krwi Syriusza Blacka I w dalszych pokoleniach do zawierania związków małżeńskich tylko i wyłącznie z czarodziejami czystej krwi. Zakazuje się współżycia seksualnego, zarówno przedślubnego, jak i w czasie trwanie małżeństwa z osobami nieczystej krwi obu płci. Niedostosowanie się do ostatniej woli Syriusza Blacka I wiąże się utratą płodności potomka jego krwi, jak i bólu porównywalnego do zaklęcia Cruciatus u współżyjącego z nim, aż do końca życia, z każdym partnerem seksualnym.
Ja, Hyperion Orion Malfoy, zobowiązuję się do rzucenia rzeczonej Klątwy z błogosławieństwem Syriusza Blacka I, jak również do powiadomienia o niej dalszych pokoleń w prostej linii od niego pochodzących.


Odrzucił pióro i dał Hermionie pergamin.
Powodzenia – mruknął tylko.
Dzięki – rzuciła z sarkazmem, czytając pergamin, który jej podał. – Daj mi chwilę… – powiedziała zamyślona i usiadła na biurku.
Przeczytała tekst jeszcze raz, mrucząc coś pod nosem, potem kolejny, pokiwała głową i zapisała maczkiem kilka słów pod pismem Dracona.
Doszłaś do czegoś? - zdziwił się blondyn, zaglądając jej przez ramię
Nie – odpowiedziała i schowała pergamin – ale rozgryzę to.
Zaznaczę tylko, że od czasów Hyperiona chyba z tuzin osób poszukiwało rozwiązania i wyjścia, jak na gwałt i niczego nie znaleźli.
Źle szukali – wzruszył ramionami. – Czy Hyperion rzucał jakieś zaklęcie nad kimkolwiek?
Draco pokręcił głową.
Musiałbym zapytać matki.
To napisz do niej, to może dużo dać.
Granger, tylko nie baw się w detektywa – zastrzegł Ślizgon.
Jasne, jasne.
Dziwnym trafem Draco jej nie wierzył.

***

Gdzie on jest? - mruczał Harry, chodząc niespokojnie po dormitorium Dracona.
Jego właściciel nie wracał dobre pół godziny.
Daj na luz Potter, Draco zawsze ma to, co chce – powiedziała lekko Pansy, leżąc na łóżku i czytając notatki z eliksirów Ślizgona.
W końcu do egzaminów zostało mało czasu.
Co masz na myśli? - warknął Harry i spojrzał na nią spode łba.
Tylko to, że jak Draco chce się pogodzić z Granger, to się z nią pogodzi, nawet jeśli musiałby tam siedzieć tydzień.
A coś więcej?
Jest arystokratą i zawsze dostawał to czego chciał, Potter. Jeśli ona nie chce się pogodzić, to Draco ją do tego przekona, ma gadane; jeśli nie da się przekonać, to tak będzie ją męczył i zatruwał życie sobą, sowami i innymi badziewiami, aż w końcu go wysłucha.
Dla świętego spokoju?
Dla świętego spokoju i dlatego, że Draco tego chce.
Czemu jesteś tego taka pewna? - zapytał Harry, częstując się Ognistą.
Byłam z nim – zaśmiała się Pansy. – Tego nauczyli go rodzice. Malfoy ma to, czego zapragnie, za każdą cenę. Draco chce miotłę? Draco dostanie najszybszy model. Draco chce samochód? Draco dostanie najnowsze porsche. Draco pragnie jakiejś dziewczyny? Draco będzie ją miał, bo ma wygląd i pieniądze. Draco chce się pogodzić z Granger, Draco pogodzi się z Granger.
To patologia.
Arystokracja.
Idiotyzm.
Szlachta.
Ja też jestem Potterem i co?
Nie miałeś rodziców – powiedziała cicho Pansy.
Harry westchnął.
Potter, takie jest życie – powiedziała Ślizgonka. – Draco nie zrobi jej nic złego. Jak mu zaczyna zależeć, to jest nieobliczalny, ale Granger nic nie zrobi. Przekopie cały świat i przypyta każdego człowieka, jeśli tego będzie chciała.
Dlaczego?
Draco dla swojej kobiety zrobi wszystko – powiedziała tylko.
Zazdrosna? - zapytał złośliwie Harry.
Nie – zaśmiała się dziewczyna. – Po prostu to samo robił dla mnie.
Nie znałem go od tej strony – mruknął Gryfon.
Mało osób zna go takiego i tak ma pozostać.
Bo?
Bo Draco tak chce.
Draco, Draco, a gdzie reszta świata? - prychnął Harry.
Pansy uśmiechnęła się do niego figlarnie.
Mówimy o świecie Dracona Malfoya, więc na co w tym reszta świata?
Gryfon pokręcił głową.
Parkinson roześmiała się i zeskoczyła z łóżka. Podeszła swobodnie do barku Dracona i wyciągnęła sobie piwo kremowe.
Czuj się jak u siebie – mruknął Harry.
Prawie tu mieszkałam przez rok – wzruszyła ramionami.
Malfoy dostał to dormitorium, kiedy został prefektem naczelnym – zauważył Wybraniec.
Draco ma to dormitorium od czwartej klasy.
Harry uniósł brew.
Tak – Pansy skinęła głową. – Jak jego ojciec przyjechał tu na Turniej Trójmagiczny, to zażądał dla niego osobnej sypialni.
Czemu je dostał? I co z ówczesnym prefektem naczelnym?
Dostał je, bo tego chciał jego ojciec i miał dużo galeonów, a ówczesny prefekt dostał dormitorium z Ravanclawu.
Jak to?
Rozumiesz, co roku wybierani są prefekci naczelni. Każdy z innego domu. Od czwartej klasy, jeśli wybrano kogoś od nas, to dostawał dormitorium z innego domu, takie, które akurat było wolne. Łączyli je czarami, tak jak teraz to dormitorium jest połączone z sypialnią Granger.
Co?! - wrzasnął Harry.
No tak – wzruszyła ramionami Pansy. – Nie mówiła ci? Zawsze tak jest, żeby prefekci nie musieli latać z domu do domu. A z tego co wiem, drzwi pomiędzy ich pokojami otworzyli w tamtym tygodniu.
Pomiędzy pokojami? - powtórzył Harry.
No tak, między nimi jest Łazienka Prefektów Naczelnych.
Harry odetchnął z ulgą.
Oj, Potter! – zaśmiała się. – Coś mi się wydaje, że nie znasz swojej byłej tak bardzo, jak myślisz.
Też mi się tak zdaje – mruknął Harry i popił Ognistą.
Pansy podeszła do niego i podniosła butelkę z piwem.
Za pogodzenie się Granger i Draco – powiedziała.
Taaak – mruknął Harry – za Dramione.
Stuknęli się szkłem i wypili kilka zdrowych łyków.
Nigdy nie sądziłem, że będę pił ze Ślizgonką w prywatnym dormitorium Malfoya za pogodzenie się jego i Hermiony.
Życie jest przewrotne – wzruszyła ramionami Pansy i usiadła na parapecie koło Harry'ego.
Spisujesz złote myśli na ten temat? - zapytał Potter.
Wyciągam wnioski.
Zaśmiali się cicho.
Kiedy z nią byłeś? – zaciekawiła się po chwili Pansy.
Po wojnie – wzruszył ramionami chłopak. – Szybko się skończyło, ale żadne z nas nie żałuje. Czemu „ona”, „niej”, „z nią” a nie „Granger” czy „Hermiona”?
Jakoś tak. Nie mam nic złego na myśli. Hermioną jest dla przyjaciół, Granger dla Draco, panną dla nauczycieli, a dla mnie nią.
Czyli nikim.
Przy dobrych układach może być moją rodziną, więc nie jest nikim, po drugie o nikim innym się tak często nie rozmawia, a po trzecie ona, bo nie znalazłam lepszego określenie w moim prywatnym słowniku.
Nie ucieszy się, jak to usłyszy.
Ja jej o tym nie powiem – rzuciła znacząco Ślizgonka.

~*~*~*~

Hermiona od paru godzin siedziała z Draconem w swoim dormitorium.

Po tym jak jej wszystko wyjaśnił, na chwilę zapadła cisza, a potem chłopak rzucił się na jej łóżko z westchnieniem ulgi. Hermiona uśmiechnęła się, gdy to zobaczyła.
Nie szczerz się tak – mruknął.
Wszystko wróciło do normy. Dogryzali sobie, Draco był ironiczny a Hermiona wyniosła i pyskata.
Że niby jak?
Tak, jakby mój widok powodował radość – prychnął Draco sarkastycznie.
Może sprawia, skąd wiesz? - zapytała wojowniczo.
Granger – zaśmiał się szczerze – aż tak dobra w kłamaniu nigdy nie byłaś. A na oklumencji też za bardzo się nie znasz...
Nie próbuj czytać mi w myślach! - ostrzegła od razu.
Zaśmiał się znowu.
Malfoy! – warknęła, naprawdę zła.
Na jego twarzy pojawił się na chwilę pełen zadowolenia uśmiech, a potem lekkie zdziwienie.
Hermiona niewiele myśląc podeszła do łóżka, usiadła na jego skraju i przesunęła palcami po nagim brzuchu Ślizgona. Koszulę miał zapiętą tylko na jeden guzik, co dawało duże pole do manewru. Miała szczerą nadzieje, że to go skutecznie rozproszy.
Draco westchnął, kiedy tylko poczuł jej dotyk na ciele i zamknął oczy.
Zawsze wiesz, jak mnie podejść – mruknął.
Po prostu masz mi nie czytać w myślach.
Sama nie chcesz mi powiedzieć, co myślisz.
Bo nie pytasz – wzruszyła ramionami.
Pokręcił głową, a trochę wilgotne jeszcze włosy opadły mu na prawy policzek.
Czy ktoś ci już mówił, że jesteś wredna? – zapytał.
Oczywiście – powiedziała, i żeby załagodzić sprawę, pochyliła się nad nim.
Draco poczuł intensywniejszy zapach jej perfum, ale nie ruszył się. Musiał nad sobą panować.
Ale ty bardziej – usłyszał jej szept i niespodziewanie poczuł jej usta na swoich wargach.
Zaskoczony, odruchowo odwzajemnił krótki pocałunek. Gdy wyciągnął rękę, by przyciągnąć ją bliżej i pocałować namiętniej, odsunęła się. Otworzył oczy i zobaczył, że pochyla się nad nim z lekkim uśmiechem.
I zawsze będziesz draniem – dodała, wstając z łóżka zwinnie jak kot i podeszła do toaletki.
Malfoy westchnął. Uwielbiał tę dziewczynę, ale nie zawsze ją rozumiał.
Granger? – zapytał chwilę później.
Hmm? – mruknęła, dając znać, że słyszy.
Mogę skorzystać z twojego prysznica? – zapytał. – Pływanie w jeziorze to nie był dobry pomysł.
Jasne – powiedziała, nawet się nie odwracając.
Usłyszała, jak chłopak wstaje i idzie do łazienki, a potem dobiegł ją trzask drzwi. Krótka przerwa i szum wody.
A ręcznik? – usłyszała jego krzyk, stłumiony przez wodę.
Niebieska szafka! – odkrzyknęła i westchnęła cicho.
Nie takiego obrotu spraw się spodziewała.
Myślała, że Ślizgon będzie tak, jak zawsze, drwił ze wszystkiego i będzie jej wciskał jakieś głupie wymówki. A to, co powiedział, składało się w logiczną całość. Wierzyła w Klątwę, słyszała o tym już wcześniej. Ale że mu zależy? Pragnie jej? Nie. Po prostu się brzydził tego, że jest szlamą. Owszem, ufała mu, jak nikomu i wbrew rozsądkowi wiedziała, że jej nie skrzywdzi. Ale nic poza tym. W resztę jego słów i zapewnień nie wierzyła w ogóle. Za dużo stało się w przeszłości. Najgorsze było to, że ona, choć powinna być na niego zła i nigdy więcej się do niego nie odezwać, tęskniła za nim. Przez cały ten czas gdy go unikała i była obrażona, pragnęła go zobaczyć. Poczuć delikatny, tak dobrze jej znany zapach. Zapach Draco. Połączenie jego perfum, żelu pod prysznic i czegoś co miał tylko on. Chciała zobaczyć jego chłodne oczy, które miały w sobie te tajemnicze błyski w chwili, gdy na nią patrzył. Tą głęboką szarość w oczach zaraz po tym, jak oderwał się od jej ust i lekko rozchylone wargi. Pełen zadowolenia uśmieszek, gdy udało mu się ją sprowokować. Choć to właśnie on odprowadzał ją do ostateczności. I tęskniła za czymś jeszcze. Za jego siłą i tą cholerną nonszalancją. Władzą i opanowaniem, jakie posiadał. Bała się do tego przyznać, ale chciała czegoś jeszcze. Chciała (Hermiona gardziła w tym momencie samą sobą) jego pocałunków. Chciała, żeby ją obejmował, chciała czuć jego język żądający więcej. Jednym słowem, pragnęła go w najbardziej prymitywny sposób, jaki mogła sobie wyobrazić.
Pokręciła głową. Nie chciała do tego wracać.
Wiedziała, że Draco nie może się dowiedzieć o tym, co ona czuje. To byłaby katastrofa. Był Malfoyem, Ślizgonem, arystokratą, synem Lucjusza i wyrachowanym draniem. Ona była szlamą, Gryfonką, nie miała rodziny i była przyjaciółką Pottera. Wyśmiałby ją i zmieszał z błotem, zarówno ją samą, jak i jej uczucia. Nie mogła i nie chciała na to pozwolić. Wiedziała, w jakim świecie żyje. Jego matka nigdy by nie pozwoliła na ich związek, Harry również. Teraz był przy niej, bo sądził, że ona i Draco to jedynie fascynacja czymś zakazanym. Jaki miał w tym interes sam Malfoy, nie wiedziała. Nie chciała o tym nawet myśleć. Bała się tej myśli, jak Diabeł święconej wody.
Wszystko ich dzieliło. Wszystko, co do joty.
Granger? - usłyszała cichy głos.
Obróciła się.
Draco stał w drzwiach łazienki w samych spodniach. Na ramionach miał ręcznik, a z blond włosów spływały kropelki wody i tworzyły pojedyncze ślady na klatce piersiowej i brzuchu.

Właśnie rozczochrał sobie włosy, bo kleiły mu się do czoła.
Uniósł brwi, widząc jej twarz.
Czemu płaczesz? – zapytał tym samym cichym tonem, w którym Hermiona już dawno znalazła czułość i troskę.
Pokręciła głową i otarła oczy. Nawet nie zauważyła, że zaczęły jej płynąć łzy.
Zaśmiał się cicho i podszedł do niej.
Wyglądasz jak szop – powiedział rozbawiony, a jego szare oczy rozbłysły błękitem.
Jęknęła, przypominając sobie, że miała pomalowane oczy.
Wstała, gwałtownie ocierając oczy i chciała pobiec do łazienki, ale Draco zatrzymał ją, przyciągnął do siebie i objął.
Granger, co się dzieje? – zapytał tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Nic, coś mi wpadło do oka – próbowała kłamać Gryfonka.
Tygrysico, przestań – powiedział, lekko zmęczony. – Coś ci wpadło do oka, tak? A nie przypadkiem jakiś przystojny blondyn?
Perfidny, zakochany w sobie, chamowaty arystokrata – warknęła.
Na dodatek cały twój – zaśmiał się.
Nie kłam, pomyślała.
Puść mnie – mruknęła cicho.
Stała spokojnie, nie wyrywając mu się. Nie spojrzała mu w oczy, choć Draco próbował do tego doprowadzić.
Granger, wiesz, że ci nie odpuszczę – zaczął z innej strony.
Malfoy, wyglądam jak szop i czuję się jak oszołomiony szop, więc daj mi spokój – jęknęła.
Słońce, powiedz mi...
Malfoy, nie kłam. Tylko o to proszę – powiedziała i wyrywała mu się.
Zniknęła w łazience, zostawiając Dracona samego z myślą, że chciała, by puścił ją dobrowolnie.
Dało mu to, nie wiadomo czemu, dużo do myślenia.

~*~*~*~

* Hemin – sowa Harry' ego, nazwana tak na cześć Hedwigi.

Nie ruszałam tej notki pod względem sytlisyki, błedów itp. Zajęła się tym Cammelia, moja nowo upieczona Beta.

Stwierdziła ona również, że drzewo, które przedstawłam nie zgadza sie z tym książkowym. Bardzo możliwe, jednak wstawim link, żebyście mieli jakie takie pojęcie o co chodzi.


Następna notka pojawi się, jak Cammelia wyrobi się ze swoją robotą :)

Ogromne dzięki, dla Cammelii, za pomoc, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.

Roni, Twoja pomoc jest nieoceniona, nadajesz temu blogowi lepszego przekazu.

Patrycja, dziękuję za każde słowo, które napisałaś. Nawet nie wiesz jak jestem Ci za nie wdzięczna.

Pozdrawiam,

Nox.



12 komentarzy:

  1. jej ale ty masz głowe do pisania ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieje że jakoś obejdą tą klątwę

    Zuzu

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz naprawdę niezłą głowę co udowodniłaś opisując to drzewo : )
    Brawa za rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale skoro Andromeda jest siostrą Bellatrix Black. I wyszła za mugola no to już obeszli te klątwe, bo Andromeda na dzieci. I jeszcze żyje. A ród Blacków też ma swoje zakamarki gdzie są jacyś mugole i inni półkrwi. No i do tego skoro jest do wymarcia nazwiska no to to już teoretycznie nikogo nie obowiązuje.
    Jaga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andromeda jest kobietą a zakładam że klątowa dotyczyła tylko mężczyzn bo to oni przedłużali linie rodu po przez utrzymanie nazwiska :D

      Usuń
    2. Drogie dzieci :D
      Andromeda została wydziedziczona i wypalona z drzewa genealogicznego Blacków. Po ślubie z Tedem klątwa jej nie dotyczyła, ponieważ oficjalnie przestała należeć do rodziny Blacków.

      Usuń
  5. Bez pół litra tego drzewa mię ogarniesz xd ale jeśli Harry jest dalekim kuzynem Draco to praktycznie powinno go nie być, ponieważ jego matka była (jak to stwierdził Draco o Hermionie) mugolakiem. Czyli James powinien zostać bezplodny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie czytajcie ze zrozumieniem. Dotyczy to rodziny Blacków czyli synowie, wnukowie, prawnukowie i tak dalej... a Potter był kuzynem Blacków a nie ich dziedzicem. A skoro Draco jest tam prawnukiem tego który podjął się tej klątwy to na niego też to dziala mimo że ma inne nazwisko.

      Usuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...