wtorek, 22 stycznia 2013

rozdział 7

Często jakieś zdarzenie wydaje się dobiegać końca,
kiedy właśnie się dopiero zaczyna...”
Novalis


Następnego dnia Hermiona miała ledwo otwarte oczy. Historia z profesorem Binnsem była dzisiaj szczególnie nudna. Duch odczytywał nudne notatki na temat wojny goblinów z każdą nadarzającą się rasą jaka istniała. Nic na to nie wskazywało, ale gobliny to kłótliwy naród i nic mu się nie podoba.

Powodem jej stanu umysłu był Malfoy. Tak jak podejrzewała noc nie była spokojna. Budziła się, co kilka godzin, bo śnił się jej Malfoy. Najgorsze było to, że to nie były koszmary. Z tego, co zapamiętała, wszystko było absurdalne. Jakieś łąki, miotła i przystojny blondyn. A ona miała banana na twarzy, jak tylko poznała, kto to jest. Ślizgona jednak trudno było w tych snach rozszyfrować. Był spokojny i jak zawsze nieprzenikniony. Jego oczy były zimne i nie wyrażały nic, co zawsze ją irytowało.

Wściekała się sama na siebie za te sny. Zachowała się jak małolata! Pierwszy raz zakochana małolata.

Wyrzucenie chłopaka z myśli było zajęciem karkołomnym i zajęło jej dużo czasu. Spała może jakieś trzy godziny z kawałkiem, więc teraz, na czwartej lekcji, oczy się jej zamykały. Miała po lekcji godzinę wolną i planowała ją przespać.

Już prawie zasypiała, gdy jakaś kulka uderzyła ją w ramię i spadła na ziemię. Rozejrzała się, żeby zobaczyć, kto mógł to zauważyć, ale cała klasa zapadła w drzemkę. Podniosła kulkę i rozprostowała ją. Znajome pismo.


Granger, coś Ty robiła w nocy,
że tak wyglądasz? Naprawdę nie
mogłaś beze mnie zasnąć?
Mogłaś dać znać!


D.


Zerknęła na Malfoya, który najzwyczajniej w świecie bawił się piórem. Gdy zobaczył, że zerka w jego stronę, puścił jej oczko i lekko się uśmiechnął. Siedząca koło niego Pansy Parkinson uniosła brew, gdy zobaczyła, do kogo posłał karteczkę, ale nie skomentowała tego. Minę miała obojętną. Hermiona zaczęła się zastanawiać, kto od kogo uczył się tego opanowania. Parkinson od Malfoya, czy na odwrót.

Po półminutowym rozważaniu tego zrezygnowała. To było za trudne po zarwanej nocy.

Odpisała za to na idiotyczną karteczkę blondyna.


Wal się, Malfoy!
Tak mnie wnerwił ten Weasley,
że mnie nosiło przez pół nocy!
A Ty co? Nie miałeś panienki
na noc?


Zachichotał, gdy przeczytał jej odpowiedź i z uśmiechem na twarzy naskrobał kilka słów.


Nie miałem, niestety, Granger.
Po tej lekcji na błoniach?


Gdy przeczytała, co napisał, o mało nie parsknęła śmiechem, ale tylko ograniczyła się do krótkiego:


Co Ci strzeliło do głowy, Malfoy?!


Przewrócił oczami jak zobaczył jej odpowiedź i zaczął coś skrobać, by po chwili rzucić to w jej stronę.


Wnerwił mnie ten rudy.
I umieram z ciekawości,
czym Ci się naraził.
Masz wolną godzinę, nie?


Zmarszczyła czoło po przeczytaniu tego.


Śledził ją czy jak, że wie, jaki ma plan zajęć?


Z drugiej strony, nie była pewna, czy jak teraz pójdzie się przespać, to czy zmusi się potem, by wstać i iść na następne lekcje. I jakby na to nie patrzeć, to ona wczoraj napisała do Malfoya, że chce się spotkać.


No mam.


To nie daj się prosić i
zgódź się.


Uniosła brew, bo wiedziała, że na nią patrzy. Usłyszała ciche westchnięcie i na kartce przed nią pojawiły się kolejne słowa.


Nie bądź wredna, bo to
był Twój pomysł, ja tylko
proponuję czas. Po lekcjach
jestem zajęty, więc doceń
to, że w ogóle chcę Cię
umieścić w moim terminarzu.


Wywróciła oczami, widząc ten protekcjonalny ton i odpisała.


Okej, niech stracę. Ale
oczekuję w zamian
Twojego eliksiru.


Zerknął na karteczkę i skinął głową, nawet nie patrząc na dziewczynę.


Hermiona nie widziała sensu w dalszym pisaniu do niego, więc pogrążyła się w walce z opadającymi powiekami. Gdy zabrzmiał dzwonek była z siebie dumna. Nie zamknęła oczu na dłużej niż dwie sekundy. Do końca lekcji czuła na sobie badawczy wzrok. Ale nie chciało jej się sprawdzać, kim jest ten natręt. I tak była prawie pewna, że to Malfoy.


-Hermiona, nie śpij – Harry potrząsnął jej ramieniem.


-Nie śpię – powiedziała niewyraźnie i wyszła z nim z klasy.


-Do zobaczenia na lunchu – powiedział Harry i zniknął w tłumie, a Hermiona powlokła się na błonia.


Gdy poczuła na twarzy promienie słońca, uśmiechnęła się. Błonia oszałamiały zielenią. Połowa uczniów wypłynęła na błonia, by odetchnąć, choć na chwilę, świeżym powietrzem między lekcjami. Widziała w oddali Hagrida, który zamykał w klatce jakieś zwierzaki, bo widocznie skończył właśnie lekcje.


Z westchnieniem pomyślała, że przez najbliższy miesiąc nie będzie miała zbytnio okazji, by cieszyć się słoneczną pogodą.


Za trzy tygodnie były najważniejsze w jej życiu egzaminy, od których zależało jej dalsze życie. Tydzień egzaminów i ostatni miesiąc w szkole. Oczywiście będą się odbywały lekcje, ale nauczyciele już teraz im powiedzieli, że codziennie może odbędą się trzy lekcje i będą mieli spokój. Mieli przez miesiąc zostać w szkole, w razie czego, gdyby chcieli się czegoś dowiedzieć, odnośnie przyszłej kariery, a mogliby im w tym pomóc nauczyciele. Czekali również miesiąc na wyniki i oficjalne zakończenie roku razem z resztą szkoły. Hermiona w pełni popierała ten pomysł.


Potrząsnęła głową i wróciła do rzeczywistości.


Zmrużyła oczy, by wypatrzyć blond czuprynę jej dawnego wroga. Ale, choć wytężała wzrok, nie mogła go nigdzie dostrzec. Westchnęła zrezygnowana. Ruszyła na błonia, licząc, że tak go znajdzie. Nie myliła się. Pod dębem nad jeziorem przechadzał się platynowy blondyn, (nie)cierpliwie na nią czekając.

-Cześć – wymruczała, gdy do niego doszła.

Była na tyle wychowana, że przywitała się.

Nie miała nawet siły podnieść głosu.

Zatrzymał się w pół kroku i przyjrzał się jej uważnie. Powoli na jego ustach pojawił się lekko arogancki uśmiech, jaki bardzo dobrze znała.

-Źle wyglądasz – powiedział.

-Zabiję go – wymamrotała, pocierając oczy palcami– przysięgam.

-Zanim cokolwiek zrobisz, wypij to – powiedział, rzucając jej butelkę, którą wyciągnął z torby leżącej koło dębu.

Od razu odkręciła ją i wypiła kilka łyków.

-Do dna – zachęcił ją.

Przewróciła oczami, ale posłuchała.

-Powinien działać do jakiejś - zerknął na zegarek – 22, ale nie dam głowy.

-Jesteś Bogiem - powiedziała już przytomnie.

Uniósł brew.

-Nie wiedziałem, że masz aż tak wysokie mniemanie o mnie, ale wystarczy Draco – uśmiechnął się i wrzucił pustą butelkę do torby

-Zbiłbyś na tym fortunę – stwierdziła, puszczając pomimo uszu połowę jego wypowiedzi i przeciągnęła się.

-Może – wyczarował duży koc i położył się na nim wygodnie. Poklepał miejsce koła siebie – chodź.

Kilka minut temu nie zgodziłaby się na to, bo by zasnęła, ale teraz, gdy jej umysł pracował już normalnie, mogła śmiało to zrobić.

-Malfoy? – zapytała, bo coś przyszło jej do głowy.

-Hmm?

-Wiesz, że gdyby ktoś powiedział mi kilka dni temu, że dzisiaj będę tu z tobą leżeć, to bym go wyśmiała?

-Wiem, bo zrobiłbym to samo – powiedział cicho - a jednak...

-A jednak – zgodziła się. - Nie masz teraz lekcji?

-To cię nie powinno ani martwić ani interesować.

-Chciałam być uprzejma – warknęła - ale jak chcesz.

Zaśmiał się tylko wrednie.

-Więc czym naraził ci się Weasley? - zapytał kila minut później, przerywając ciszę.

-Jest wredny.

-O mnie też tak wczoraj mówiłaś – zauważył.

-Zmieniłam zdanie.

-Szybko ci to idzie, więc? - drążył temat blondyn.

-Wkurzył się, gdy zobaczył jak się żegnamy – powiedziała Gryfonka – dzięki, tak przy okazji.

-Warte swojej ceny – mruknął na to.

-Jakiej ceny?

-Wkurzony do granic możliwości Weasley - uśmiechnął się – a wystarczył tylko jeden niewinny całus. Cóż, gdybym wiedział, zrobiłbym to dużo wcześniej.

-Aha – powiedziała, a w myślach dodała, Malfoy to Malfoy, zawsze musi mieć korzyść dla siebie.

-Nie bierz tego do siebie, Granger – powiedział łagodnie jak na niego – żałuję, że nie widziałem jak się wkurza.

-No właśnie - westchnęła Hermiona i przewróciła się na brzuch.

-Co?

Myślała przez chwilę, co ma mu powiedzieć.

-Jak bardzo jesteś wrażliwy na kłamstwo? – zapytała, zerkając na niego.

Leżał wyluzowany z rękami pod głową i zamkniętymi oczami.

-Zależy jak duże kłamstwo.

-Tylko się nie wkurzaj, dobra?

-Co mu powiedziałaś? – zapytał, bezbłędnie odgadując jej ton.

-Wiesz, że wysunął wniosek, że się spotykamy?

-No tak, ale to nie kłamstwo tylko jego teoria – otworzył oczy, żeby na nią spojrzeć.

Była podenerwowana i, jak stwierdził, obawiała się, jego reakcji na to, co ma mu do powiedzenia.

Spuściła wzrok.

-Powiedziałaś mu, że to prawda, tak? - zgadł.

Pokiwała głową.

-I to nie wszystko – domyślił się.

Ciekawe, co za kity mu nawciskała i co mnie z tym łączy, myślał Malfoy, nie mam zamiaru pakować się w jakieś bagno bez dna.

-Nie – powiedziała, bojąc się spojrzeć mu w oczy.

-Oświeć mnie.

Milczała.

-Przysięgam, że nic nie zrobię – powiedział spokojnie, a przynajmniej miał taką nadzieję.

Błagał też Merlina, żeby po prostu bała się jego reakcji, a nie tego, co ma powiedzieć.

Odetchnęła, by dodać sobie odwagi.

-Nie panowałam nad sobą i powiedziałam mu, że znaczysz dla mnie o wiele więcej niż on...

-Co dalej? - zapytał spokojnie.

To jeszcze może przetrawić, nie jest źle. Nic takiego, co nadszarpnęłoby jego reputację, nie powiedziała.

-Że pożałuję tego, że się z tobą spotykam, to jego słowa...

-Wredna wiewióra, dalej?

-Że ma cię nigdy więcej nie obrażać...

-Dziękuję, co jeszcze?

E, no dobrze jest. Nie pomyślałby, że Rudego można tak szybko wkurzyć. A może jest aż tak zazdrosny o Granger?

-Że jesteś od niego przystojniejszy...

-To akurat prawda, coś jeszcze?

-Że... że jesteś moim Draconem – powiedziała szybko na wydechu.

Malfoy milczał przez chwilę a potem...

Roześmiał się.

O kurwa!

No tego to się nie spodziewał!

O takie coś to nawet on by się wkurzył. Gdyby tak powiedziała mu jego dziewczyna, nawet była od kilku godzin, to zabiłby tego faceta, o którym wspomniała.

Zresztą Pansy się o tym przekonała.

Sumując, Rudy jest chorobliwie zazdrosny, Granger nie jest takim barankiem Wielkanocnym jak myślał, a on awansował na Dracona Granger. Nieźle.

Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. Tego się nie spodziewała. Malfoy śmiał się w najlepsze, a w jego oczach nie zobaczyła nic oprócz bezgranicznego rozbawienia.

-Oj, Granger – powiedział, gdy trochę mu przeszło, ale jego oczy dalej się śmiały – zadziwiasz mnie.

-Nie jesteś wściekły? - zdziwiła się.

Przeżywała piekło, myśląc, że Malfoy zje ją za to żywcem, a on, cham bezczelny, uznał to za dowcip miesiąca!

Harry, coś ty zrobił z tym światem?! Jak Voldemort jeszcze żył, to przynajmniej istniała jako taka sprawiedliwość! A teraz? Nic z niej nie zostało!

-Za co? - zapytał wciąż rozbawiony.

-Za to, co zrobiłam.

-Granger, Granger, nie mam o co. Szkoda tylko, że mnie nie było przy tym jak powiedziałaś, że jestem twoim Draconem – powiedział, ale pod koniec kąciki jego ust zadrżały w powstrzymywanym uśmiechu – kurcze, będę tego żałował chyba do końca życia.

-Byłam wściekła – powiedziała lekko zdezorientowana.

Malfoy jest nieobliczalny.

Zapamiętać do końca życia

-Rozumiem – powiedział Malfoy - a co na to Potter?

-Powiedziałam mu prawdę - odpowiedziała i odważyła się w końcu spojrzeć mu w oczy.

Pokiwał głową i przeciągnął się z zadowoleniem.

Cisza panowała tylko kilka sekund, w ciągu których Malfoy powstrzymywał śmiech, a Hermiona bawiła się źdźbłem trawy.

-Granger? - zapytał już spokojny.

-Hmm?

-Oczekujesz czegoś ode mnie? - zapytał cicho.

Zdziwiło ją to pytanie, więc spojrzała na niego. Leżał w takiej pozycji jak na początku, tylko oczy miał otwarte, żeby zobaczyć jej reakcję.

-Nie - odpowiedziała i odwróciła wzrok.

-Na pewno? - zapytał, siadając.

-A czego mam oczekiwać? Gratulacji?

Pokręcił głową, patrząc na nią uważnie. Wyraźnie mu o coś chodziło, ale nie wiedziała, o co.

-No co? – prychnęła w końcu, bo jego wzrok zaczął jej przeszkadzać.

Miała dziwne wrażenie, że jego spojrzenie jest podobne do spojrzenia Dumbledore.

Jakby widział ją na wskroś.

-Zadziwiasz mnie – powiedział tylko Ślizgon.

-Ludzie się zmieniają.

Przyznał jej rację, ale nadal patrzył na nią z uwagą.

-Przestań.

-Co?

-Nie patrz tak.

-Jak?

-No właśnie tak, jakbyś sam coś chciał ode mnie, a nie ja od ciebie – wymruczała speszona jego wzrokiem.

-Może tak, może nie – powiedział, nie udzielając jej jasnej odpowiedzi – ważniejsze jest, czy ty chcesz czegoś ode mnie?

-Nie rozumiem cię.

-Wrócimy do tego jak zrozumiesz.

-I jak uznasz, że powinnam się o tym dowiedzieć? - zgadła.

-Szybko się uczysz – stwierdził i posłał jej ironiczny uśmiech.

Rzuciła w niego garścią trawy.

-O ty żmijo! - syknął i niespodziewanie przewrócił ją na plecy – jak mogłaś?

-Nadepnęłam na odcisk? - odcięła się natychmiast Gryfonka.

-Na dumę – sprostował, nie pozwalając się jej wyrwać.

Usiadł dziewczynie na udach, pomimo jej jawnego oburzenia i skrzyżował jej dłonie nad głową. Pochylił się nad nią, mrużąc oczy.

-Oj straszne - powiedziała nieprzejęta – Wy, Ślizgoni i wasza duma. Złaź, Malfoy.

-Wy, Gryfoni i wasza odwaga – prychnął i pochylił się niebezpieczne nisko – a jak nie, to co, Granger?

Nie wiedział kiedy, ale Hermiona wyślizgnęła mu się i teraz to ona siedziała mu na brzuchu, przytrzymując nadgarstki.

Chłopak był w szoku, że się jej to udało. Zawsze uważał, że mało kto jest w stanie go pokonać, walcząc na ziemi, nawet jeśli zbytnio nie uważał na to, co robi, ale teraz naszły go wątpliwości.

Ze złością zdmuchnął włosy z oczu.

-To jeden zero dla mnie – uśmiechnęła się Gryfonka, pochylając się nad nim.

-Nigdy w życiu - prychnął i znów był górą – do jednego, Granger. Gryfoni zawsze przegrywają – dodał.

Zachłysnęła się powietrzem oburzenia i zepchnęła go z siebie.

Tarzali się kilka minut po trawie, najpierw poważnie, a potem śmiejąc się głośno. W końcu Draco wygrał, unieruchamiając szarpiącą się rozpaczliwie Gryfonkę własnym ciałem.

-Wiesz, czego od ciebie oczekuję? - zapytał poważnie blondyn.

-Nie – syknęła, próbując się wyrwać.

-Rewanżu.

-Że co proszę? - zapytała zdziwiona tak bardzo, że przestała się wyrywać.

-Dobrze słyszałaś.

-Co masz na myśli? - zapytała.

-Dwie rzeczy.

-To dawaj.

Milczał, mierząc ją wzrokiem, jakby zastanawiał się,na ile może sobie pozwolić.

-Szybciej, nie mogę oddychać - popędziła go, ale Draconowi najwyraźniej spodobała się ta pozycja, bo się nie ruszył.

-Po pierwsze – powiedział, pochylając się niżej – od dzisiaj jestem dla ciebie „Draco”.

-Dlaczego? - zapytała natychmiast.

Nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła.

-Bo dostałaś u mnie awans – powiedział, nie dając się wytrącić z równowagi – a po drugie chcę czasu.

-A jaśniej?

-Czasu – powiedział – tylko z tobą. Sam na sam.

-Mam się bać o swoją cnotę już teraz, czy dopiero za chwilę?

-Już ją straciłaś - powiedział automatycznie– chcę czasu, Granger – wyszeptał cicho – tylko z tobą.

Nie wiedział, po co mu to, ale jak kiedyś powiedziała ciocia Bella „ze wszystkiego można wyciągnąć korzyści.”

Nad tym, co może z tego mieć, pomyśli później, teraz musi dokończyć transakcję.

-A jeśli nie?

-To powiem, że to wszystko, co powiedziałaś Weasleyowi to nie prawda, a moim słuchaczem będzie właśnie on.

-Przesadzasz! - syknęła wściekła Gryfonka.

-Zaufaj mi – powiedział blondyn i położył się koło niej.

Był pewny, że nie odejdzie i rzeczywiście nie ruszyła się.

-Prędzej zaufałabym Voldemortowi niż tobie.

-Twoja strata – wzruszył ramionami, niewzruszony.

-Dlaczego? - zapytała i poczuł jak siada mu na brzuchu, by spojrzeć mu w oczy.


~*~*~*~

edytowane 17.11.2021

beta Muscardinus

12 komentarzy:

  1. Jej... gdy to czytałam (to na błoniach) przez cały czas myślałam "No pocałujcie się już ;3". :D Bardzo wciąga. Jeden minus o jakim mogę mówić to to, że gdy wysyłali sobie karteczki, nie bardzo widziałam gdzie się kończy, a gdzie rozpoczyna następny liścik. Mogłabyś więc brać tekst w liściku w cudzysłów. Poza tym jest świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3 Kocham <3 Kocham <3 Kocham <3 Kocham <3 Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. MILORDZIE NAAAAPRAWDE ZACNE ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG nieźle nieźle zaczynam się wciągać

    Zuzu

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest genialne! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kontakty Hemiony i Dracona są idealnie , z pazurem opisane . Oboje nie stracili ze swojego charakterku . Dracon się zmienił , ale dalej jest czarującym , wrednym , pewnym siebie , przyciągającym chłopakiem . A Hermiona reaguje na niego jak wściekła kotka. I to jest super. Czytam dalej ! :)
    Pozdrawiam ,
    Blueberry.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadam za dramione, ale jakoś Twoje opowiadania mi się bardzo spodobały :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Akacja na błoniach cudo ;*
    ~S~

    OdpowiedzUsuń
  9. ahhh piękny niewinny flirt :)

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...