wtorek, 22 stycznia 2013

rozdział 19

"Pewnego przyjaciela poznaje się

W niepewnej chwili."

Cyceron

-Kurwa! - wrzasnął Draco i cisnął gazetą przez cały pokój, a potem posłał za nią zaklęcie palące.

-Gratuluję – ironizował dalej Blaise - chyba po raz pierwszy jesteś na okładce. Co dalej zrobisz żeby nie spieprzyć tak ważnej dla siebie opinii? A może Ci już nie zależy?

-To badziewie kłamie! - warknął Draco nalewając sobie Ognistej.

-Co, nie byłeś z nią w Londynie? - zapytał Blaise z ironią.

-Oj byłem – warknął zniecierpliwiony Draco – nie z nią pierwszą.

-Z tego co wiem to z nią pierwszą, no chyba, że nie wiem o czymś jeszcze – powiedział spokojnie Blaise.

-No dobra, ona była pierwsza, ale co z tego?

-Całowałeś się z nią? - wypytywał dalej Zabini.

-Co, książkę piszesz? - zapytał Draco nieświadomie powtarzając słowa Granger – tak, jak z tysiącami innych dziewczyn.

Tu akurat Diabeł nie mógł się od niczego przyczepić.

-A to badziewie od razu musi węszyć – wkurzał się dalej młody Malfoy – chłam pierdolony. Nic tylko bzdety i bzdety.

-Draco...

-... i jeszcze wspominać ojca, na chuj?

-Draco...

-No jasne, wyciągajcie śmieci z mojej przeszłości...

-E, Draconie

- ...dołujcie mnie, śmiało, dokopcie coś jeszcze...

-Dracusiu! - wrzasnął w końcu Blaise tracąc cierpliwość.

Draco wzdrygną się słysząc to określenie.

-Blaise, weź mnie nie dołuj bardziej! - warknął.

-Tylko na to reagujesz - powiedział Zabini – i nie chcę Cię dołować, ale dormitorium Ci płonie...

-Co? - zapytał oszołomiony blondyn i mimowolnie się obrócił.

Jego biurko i połowa perskiego dywanu stała w ogniu.

-I Ty mi mówisz o tym dopiero teraz?!? -wrzasnął rzucając serię skomplikowanych zaklęć

-No wiesz, próbowałem – mruknął cicho brunet.

Po chwili dormitorium Draco było jak nowe.

Został tylko jeden problem.

Ten k**** j***** w dupę mać po********* artykuł!!!

-Co z tym zrobisz, Draco? - zapytał spokojnie Zabini jakby czytał mu w myślach. - sam mówiłeś, że się w niej zakochałeś.

-I za to zapłaciłem. Miłość nie istnieje. Przejechałem się. Granger to przeszłość.

-A była kiedyś teraźniejszością? - rozległ się cichy głos Blaise' a.

-Tak, za długo – warknął Draco plując sobie w brodę za własne głupie uczucia.

Blaise westchnął.

-Jesteś w dołku, Smoku – powiedział.

-Znajdę szmatę – wysyczał Draco.

-Słucham? - zdziwił się Diabeł.

-Zajdę szmatę, która nagadała tych bzdur. Zapłaci mi za to. Mrocznego Znaku bez powodu nie mam – powiedział i spojrzał zimno na Blaise' a – obiecuję, że zajdę ją i za to zapłaci własna krwią.

-Podejrzewasz kogoś? - zapytał spokojnie Blaise.

-Tak, ale to tylko poszlaka...

-Pomóc Ci?

-W czym? - zdziwił się osławiony dziedzic.

-No daj spokój, nie będziesz siedział w tym bagnie sam. Znajdę tą dziwkę z Tobą – powiedział Zabini wyciągając w jego stronę dłoń – obiecuję.

-Pożałuje – szepnął Draco.

-Pożałuje – uśmiechnął się paskudnie Zabini.

***

-Hermiono, otwórz – usłyszała drugi raz tego dnia.

Nie zamierzała posłuchać.

-Miona, otwórz to ja, Vati. Chce pogadać.

Od razu podeszła do drzwi.

Gdy otworzyła zobaczyła Parvati stojącą w progu z kilkoma butelkami piwa kremowego i słodyczami. Uśmiechnęła się lekko.

-Wejdź – powiedziała cicho brunetka.

-Niezłe mieszkanko – powiedziała z uznaniem Parvati i usiadła na kanapie przed kominkiem.

Hermiona usiadła koło niej i objęła się ramionami.

-A teraz mów co się dzieje – powiedziała łagodnie Parvati.

-Czytałaś „Proroka”? - zapytała patrząc w płomienie .

-Tak

-To co tu robisz?

-Chcę poznać Twoją wersję – powiedziała Parvati i podała jej piwo – no dalej, nie będę Cię osądzać, chce Ci pomóc.

Hermiona z westchnieniem opowiedziała jej wszystko co się stało od czwartku. Pominęła tylko watek zabójstwa Cassie.

-Czujesz coś do niego? - zapytała Parvati gdy Hermiona skończyła swoja opowieść.

-Nie wiem – wzruszyła ramionami brunetka - to trudne. A zresztą to już nie ważne.

-Może mówił prawdę, że go intrygujesz? – zapytała łagodnie szatynka.

-Daj spokój – szepnęła Hermiona – to Malfoy. I to przeszłość.

Parvati westchnęła i spojrzała na nią z troską.

-Przykro mi.

-Co? Dlaczego?

-Że się nie udało.

-Co się nie udało? - zdziwiła się Miona i sięgnęła po pieguska.

-Ty i Malfoy.

-Nie ma ja i Malfoy – przerwała jej ostro pani Prefekt – jestem tylko ja. Malfoy to skończona bajka.

-Miona, przyznaj się, ufasz mu.

-Tak, ale nie chcę go wiedzieć Vati. Skończmy ten temat. Mam go dość na dzisiaj.

-Dobrze – zgodziła się Parvati.

Plotkowały przez jakiś czas o wszystkim co się działo pomijając tylko wątek przystojnego Ślizgona. Potem Parvati wyszła zapewniając ją, że zawsze może do niej przyjść.

Gdy o 20 Hermiona poszła pilnować szlabanu, dłużył jej się strasznie. Nie miała z kim rozmawiać, więc obserwowała jak uczniowie doprowadzają Izbę Pamięci do stanu używalności.

Potem poszła od razu spać. Miała kompletnie dość tego dnia. A wtorek miał być jeszcze gorszy niż dzisiaj.

***

Następnego dnia cały zamek huczał od plotek. Hermiona źle to znosiła. Uczniowie co i raz zaczepiali ją by zapytać co łączy ją i Ślizgona. Odpowiadała za każdym razem tak samo.

To spawa tylko jego i moja. Spadaj.”

Na lekcjach chyba po raz pierwszy nie uważała i nie wyrywała się do odpowiedzi. Nauczyciele dali jej spokój. Chyba też czytali Proroka. To nie polepszało jej humoru. Siedziała obok Terrence' a ze spuszczoną głową. Harry siedział z Ronem i ignorowali ją. Parvati usiadła z Luną, ale spojrzała na nią z troską. Blaise gdy mijał ją na korytarzu posłał jej szeroki uśmiech. Nie odezwał się bo szedł z Draco, który minął ją jak powietrze. Zabini jak zawsze usiadł z blondynem.

Świetnie myślała ponuro moi przyjaciele, na których zawsze mogłam liczyć, zlali mnie. I to tylko dlatego, że ktoś otworzył mi oczy. Okej, może ja też nie pałam do Malfoya miłością, ale czemu nie chcieli posłuchać mojej wersji? Tylko od razu mnie oceniają chociaż z drugiej strony, co to za przyjaciele? Chłopak, który mnie zdradza, przyjaciółka, która nie akceptuje mojego wyboru i przyjaciel, który jednego dnia mówi, że zawsze mogę na niego liczyć, a teraz ma mnie gdzieś. Kopać to!

Gdy wychodzili po lekcjach na przerwę, powlokła się do biblioteki. Tam będzie miała chwilę spokoju. Usiadła w najdalszym koncie Działu Eliksirów z westchnieniem. Zabrała się do eseju, który miała napisać razem z Parvati. Jednak ręce jej trzęsły, a broda drżała. Ukryła twarz w dłoniach, starając się nie płakać. Miała dość tego dnia i wszystkiego innego co miało jakikolwiek związek z Malfoyem.

Drgnęła, gdy ktoś położył jej rękę na ramieniu, ale zaraz poczuła znajome perfumy.

-Chcesz pogadać? - zapytał melodyjny głos i ktoś usiadł koło niej.

Pokręciła głowa nie podnosząc jej bo w oczach zebrały się jej łzy i nie chciała żeby ktokolwiek je widział.

-Chodź tutaj – powiedział przyciągając ją do siebie.

Z ociąganiem położyła mu głowę na ramieniu, a po chwili łkała nie mogąc się opanować. Nie wiedziała czemu płacze. Co ją boli najbardziej. To, że Harry się do niej obrócił, plotki, Malfoy czy kłótnia z Ginny.

-Cii, skarbie, będzie dobrze – szeptał jej łagodnie do ucha.

-Ale ja mam dość, po prostu dość, rozumiesz, Terren? - płakała mu w rękaw, mocząc szatę słonymi łzami.

-Wiem – szepnął – wiem, ale musisz być silna. To w końcu ucichnie.

-Terren, dlaczego ja?

-Bo naraziłaś się komuś zadając się z Draco, jeśli o to Ci chodzi, taka jest cena. Pamiętasz jak łączyli Cię z Potterem i Krumem? Zazdrość, słońce, to paskudnie uczucie.

Pokiwała głową, nadal płacząc.

-No już skarbie, jutro może być gorzej.

Zachichotała przez łzy.

-Dzięki, Terren – wymruczała mu w szyję.

-Ktoś musi się Tobą opiekować – zaśmiał się cicho

Podniosłą głowę by na niego spojrzeć.

-Czemu to robisz?

-Czy to ważne? Potrzebujesz wsparcie i musisz je dostać. Twój facet zniknął ze sceny, znajomi olali, Draco jest na Ciebie wściekły i pilnuje go Diabeł, mi przydało pocieszanie Ciebie – spojrzał na nią przekrzywiając głowę lekko w bok - nie jestem zbytnio rozczarowany.

-Naprawdę Ci dziękuje – powiedziała i chciała go pocałować w policzek. Potem nie wiedzieli kto zainicjował krótki pocałunek. Terren całował inaczej niż Harry, Ron, Krum, czy Malfoy. On był delikatniejszy i czulszy. Odsunęli się od siebie zmieszani.

-To nie powinno się stać – powiedziała patrząc w ziemię.

-Nie – przyznał spokojnie – ale stało się. Nie mam zbytnich wyrzutów sumienia.

-To mamy problem, bo ja też nie – mruknęła i odważyła się spojrzeć mu w oczy.

-Po prostu uznajmy, że tego nie było, okej?

-Okej – obiecała choć wiedziała, że długo tego nie zapomni.

-Życie mi się sypie – dodała zmieniając temat.

-To tak jak mi – westchnął.

Ufnie wtuliła się w niego obejmując go za szyję.

-Przybita, co? - zapytał i poczuła jak ją obejmuje ramionami w talii.

-Tak, tylko nie wiem co mnie dobija najbardziej.

-Powinnaś odpocząć - zasugerował.

-O nie – zaprotestowała – już Malfoy mnie namówił na odpoczywanie, dziękuje.

-Miona – uśmiechnął się – miałem na myśli Hogsmeade.

-Och – zaczęła zaskoczona.

-Daj spokój – zaśmiał się cicho i odsunął na długość ramienia – musisz wyluzować, proponuję Ci piwo w Trzech Miotłach i spokojną rozmowę na neutralnym gruncie. Nic więcej.

-Okej, jak dożyje – uśmiechnęła się do niego lekko.

-Damy radę – mruknął z takim przekonaniem, że Hermiona przez chwilę mu uwierzyła. Potem przypomniała sobie zachowanie Malfoya i nadzieja prysnęła szybciej niż znicz na meczu Irlandia – Bułgaria.

***

Na zaklęcia weszła z podniesioną głową. Obok niej szedł Terren i warczał na każdego kto chciał ją zaczepić. Zignorowała miejsce, na którym zawsze siedziała z Ronem i poszła za blondynem do ostatniego rzędu. Siedział w nim Blaise, Malfoy, Parkinson i o dziwo Parvati.

-Co tu robi ta szlama? - syknęła Ślizgonka na jej widok.

Terren już otwierał usta, ale Malfoy był szybszy.

-Daruj sobie, Pansy! - powiedział cicho, ale zimno.

-Draco, o co chodzi?

-Siedź cicho, Pansy – powiedział tylko Zabini.

-Jest ze mną – powiedział Terren w stronę Parkinson i udał, że nie zauważył wściekłego spojrzenia Draco.

-Wiesz, Terren, to chyba nie jest najlepszy pomysł...

-Bredzisz – mruknęła Parvati i pociągnęła ją na krzesło koło siebie – siadaj i nie przejmuj się Parkinson.

-Patil – zaczęła Parkinson – Ty...

-Parkinson – warknęły na nią trzy męskie głosy.

Dziewczyna wzruszyła ramionami i nie odezwała się więcej.

Gdy lekcja się zaczęła w ostatnim rzędzie było najgłośniej.

Uczniowie spoglądali w tamta stronę z niedowierzaniem.

Blaise Zabini, Terrence Higgs, Draco Malfoy, Pansy Parkinson, Parvati Patil i Hermiona Granger razem?

Ale cała grupka nie zwracała uwagi na resztę klasy, próbując zmienić kolor iguany na inny niż naturalny, rozmawiając cicho. Tylko Draco i Hermiona ignorowali się zupełnie.

-Zabini, trzeba skombinować jakąś imprezę – mruknął Draco – i to jak najszybciej.

-Spoko, tylko daj mi siano, odwołaj szlaban Twój i mój, załatw mi zezwolenie na Patil i Granger u nas i robię co chcesz – Blaise wzruszył ramionami.

-Kurwa – zaklął platynowy blondyn cicho, ale nie za cicho.

-Panie Malfoy – zawołał profesor Flitwick – minus 5 punktów dla Ślizgonów i proszę się zająć lekcją.

-Cholerny nietoperz – wymamrotał pod nosem Draco.

-No dalej, Diable, zróbmy coś – powiedział cicho Terren.

-Czemu jego o to błagacie? - zapytała Parvati.

-Bo tylko on ma dostęp do alko – mruknął ponuro Terren.

-I bez niego nic nie zrobicie? - dopytywała się rozbawiona brunetka i złapała swoją iguanę, bo chciała jej uciec.

-Nie - pokręcił głową blondyn.

-Współczuje – uśmiechnęła się – załatwię to.

-Jak? - zapytał Terren.

-Zaufaj mi, mam swoje źródła, ale chcę być na tej imprezie – powiedziała Hermiona – ja i Vati.

-Granger Ty i impreza? - zakpił Zabini.

-Jakbyś nie wiedział – dziewczyna puściła mu oczko i chłopak roześmiał się .

-Pamiętam jedną imprezę – zaczął.

-Cicho – zachichotała Gryfonka i kopnęła go w nogę pod ławką.

Dobrze, że chwilę później zabrzmiał dzwonek, bo Draco się łamał i miał zamiar pytać o co im do cholery chodzi?!

Wychodząc z klasy Dracona zaczepiła Parkinson. Mruknął do niej, że chce być sam i zniknął w tłumie.

Co Zabini ma do Granger?

I jaka impreza na Merlina?! Granger wspominała już o Zabinim i teraz to. Draconowi to się nie podobało. Ani trochę się nie podobało. Czy coś ich łączyło? I jak Granger chce załatwić alko? Co jeszcze ukrywa?

Draco miał ochotę zawrócić i wypytać ją o wszystko. Zadać pytania na jakie nie znał odpowiedzi. Chciał zobaczyć uśmiech na jej twarzy i te iskierki w oczach. Ale duma nie pozwalała mu się obrócić i pójść za nią. Zawołać zwykłe „przepraszam, Granger!” Wiedział, że to by wystarczyło, a znów by zobaczył jej oczy i jak się do niego uśmiecha...

Nie, Smoku, nie myśl o tym. Nie myśl o niej. Ale nie umiał przestać. Okłamał Zabiniego mówiąc, że Granger to przeszłość, bo dalej o niej myślał. I tylko ta pieprzona arystokratyczna duma nie pozwalała mu znaleźć dziewczyny, która zajęła jego sny.

Duma nie pozwalała błagać mu o wybaczenie. Po raz pierwszy żałował, że jest Malfoyem. No może nie po raz pierwszy, ale pierwszy raz tak mocno. Zrozumiał co miał na myśli ojciec mówiąc, że nazwisko zobowiązuje.

Bo Malfoy nie błaga.

Bo Malfoy nie przeprasza.

Bo Malfoy nie kocha.

Więc on nie jest już tym samym Malfoyem co był kiedyś.

Nieee, on już nim nie jest...



7 komentarzy:

  1. Uuuuuu niegrzeczna hermi :P i takąlubie ją najbardziej rozdział ekstra :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Hermiona się rozkręca... Ale nie podoba mi się ten wątek z Terrym. To było trochę dziwne jak się pocałowali... Ale robi się ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaaaaaj więcej czułości między nimi to taka rada mam nadzieję że dobra;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty dziewczyno musisz napisać książkę w przyszłości !

    OdpowiedzUsuń
  5. Własnie zaczęłam czytać, jezu cudownie piszesz, oby więcej tych rozdziałów, nadal nadrabiam zaległości! Ale jesteś cudowna, osoba wyżej ma racje, powinnaś wydać książkę w przyszłości, gratuluję:)

    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem ciekawa ocb z hermi i blaisem ale od czego są następne rozdziały ;) pozdrawiwm
    ~S~

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...