W
niepewnej chwili."
Cyceron
-Kurwa!
- wrzasnął Draco i cisnął gazetą przez cały pokój, a potem
posłał za nią zaklęcie palące.
-Gratuluję
– ironizował dalej Blaise - chyba po raz pierwszy jesteś na
okładce. Co dalej zrobisz żeby nie spieprzyć tak ważnej dla
siebie opinii? A może Ci już nie zależy?
-To
badziewie kłamie! - warknął Draco nalewając sobie Ognistej.
-Co,
nie byłeś z nią w Londynie? - zapytał Blaise z ironią.
-Oj
byłem – warknął zniecierpliwiony Draco – nie z nią pierwszą.
-Z
tego co wiem to z nią pierwszą, no chyba, że nie wiem o czymś
jeszcze – powiedział spokojnie Blaise.
-No
dobra, ona była pierwsza, ale co z tego?
-Całowałeś
się z nią? - wypytywał dalej Zabini.
-Co,
książkę piszesz? - zapytał Draco nieświadomie powtarzając słowa
Granger – tak, jak z tysiącami innych dziewczyn.
Tu
akurat Diabeł nie mógł się od niczego przyczepić.
-A
to badziewie od razu musi węszyć – wkurzał się dalej młody
Malfoy – chłam pierdolony. Nic tylko bzdety i bzdety.
-Draco...
-...
i jeszcze wspominać ojca, na chuj?
-Draco...
-No
jasne, wyciągajcie śmieci z mojej przeszłości...
-E,
Draconie
-
...dołujcie mnie, śmiało, dokopcie coś jeszcze...
-Dracusiu!
- wrzasnął w końcu Blaise tracąc cierpliwość.
Draco
wzdrygną się słysząc to określenie.
-Blaise,
weź mnie nie dołuj bardziej! - warknął.
-Tylko
na to reagujesz - powiedział Zabini – i nie chcę Cię dołować,
ale dormitorium Ci płonie...
-Co?
- zapytał oszołomiony blondyn i mimowolnie się obrócił.
Jego
biurko i połowa perskiego dywanu stała w ogniu.
-I
Ty mi mówisz o tym dopiero teraz?!? -wrzasnął rzucając serię
skomplikowanych zaklęć
-No
wiesz, próbowałem – mruknął cicho brunet.
Po
chwili dormitorium Draco było jak nowe.
Został
tylko jeden problem.
Ten
k**** j***** w dupę mać po********* artykuł!!!
-Co
z tym zrobisz, Draco? - zapytał spokojnie Zabini jakby czytał mu w
myślach. - sam mówiłeś, że się w niej zakochałeś.
-I
za to zapłaciłem. Miłość nie istnieje. Przejechałem się.
Granger to przeszłość.
-A
była kiedyś teraźniejszością? - rozległ się cichy głos
Blaise' a.
-Tak,
za długo – warknął Draco plując sobie w brodę za własne
głupie uczucia.
Blaise
westchnął.
-Jesteś
w dołku, Smoku – powiedział.
-Znajdę
szmatę – wysyczał Draco.
-Słucham?
- zdziwił się Diabeł.
-Zajdę
szmatę, która nagadała tych bzdur. Zapłaci mi za to. Mrocznego
Znaku bez powodu nie mam – powiedział i spojrzał zimno na Blaise'
a – obiecuję, że zajdę ją i za to zapłaci własna krwią.
-Podejrzewasz
kogoś? - zapytał spokojnie Blaise.
-Tak,
ale to tylko poszlaka...
-Pomóc
Ci?
-W
czym? - zdziwił się osławiony dziedzic.
-No
daj spokój, nie będziesz siedział w tym bagnie sam. Znajdę tą
dziwkę z Tobą – powiedział Zabini wyciągając w jego stronę
dłoń – obiecuję.
-Pożałuje
– szepnął Draco.
-Pożałuje
– uśmiechnął się paskudnie Zabini.
***
-Hermiono,
otwórz – usłyszała drugi raz tego dnia.
Nie
zamierzała posłuchać.
-Miona,
otwórz to ja, Vati. Chce pogadać.
Od
razu podeszła do drzwi.
Gdy
otworzyła zobaczyła Parvati stojącą w progu z kilkoma butelkami
piwa kremowego i słodyczami. Uśmiechnęła się lekko.
-Wejdź
– powiedziała cicho brunetka.
-Niezłe
mieszkanko – powiedziała z uznaniem Parvati i usiadła na kanapie
przed kominkiem.
Hermiona
usiadła koło niej i objęła się ramionami.
-A
teraz mów co się dzieje – powiedziała łagodnie Parvati.
-Czytałaś
„Proroka”? - zapytała patrząc w płomienie .
-Tak
-To
co tu robisz?
-Chcę
poznać Twoją wersję – powiedziała Parvati i podała jej piwo –
no dalej, nie będę Cię osądzać, chce Ci pomóc.
Hermiona
z westchnieniem opowiedziała jej wszystko co się stało od
czwartku. Pominęła tylko watek zabójstwa Cassie.
-Czujesz
coś do niego? - zapytała Parvati gdy Hermiona skończyła swoja
opowieść.
-Nie
wiem – wzruszyła ramionami brunetka - to trudne. A zresztą to już
nie ważne.
-Może
mówił prawdę, że go intrygujesz? – zapytała łagodnie
szatynka.
-Daj
spokój – szepnęła Hermiona – to Malfoy. I to przeszłość.
Parvati
westchnęła i spojrzała na nią z troską.
-Przykro
mi.
-Co?
Dlaczego?
-Że
się nie udało.
-Co
się nie udało? - zdziwiła się Miona i sięgnęła po pieguska.
-Ty
i Malfoy.
-Nie
ma ja i Malfoy – przerwała jej ostro pani Prefekt – jestem tylko
ja. Malfoy to skończona bajka.
-Miona,
przyznaj się, ufasz mu.
-Tak,
ale nie chcę go wiedzieć Vati. Skończmy ten temat. Mam go dość
na dzisiaj.
-Dobrze
– zgodziła się Parvati.
Plotkowały
przez jakiś czas o wszystkim co się działo pomijając tylko wątek
przystojnego Ślizgona. Potem Parvati wyszła zapewniając ją, że
zawsze może do niej przyjść.
Gdy
o 20 Hermiona poszła pilnować szlabanu, dłużył jej się
strasznie. Nie miała z kim rozmawiać, więc obserwowała jak
uczniowie doprowadzają Izbę Pamięci do stanu używalności.
Potem
poszła od razu spać. Miała kompletnie dość tego dnia. A wtorek
miał być jeszcze gorszy niż dzisiaj.
***
Następnego
dnia cały zamek huczał od plotek. Hermiona źle to znosiła.
Uczniowie co i raz zaczepiali ją by zapytać co łączy ją i
Ślizgona. Odpowiadała za każdym razem tak samo.
„To
spawa tylko jego i moja. Spadaj.”
Na
lekcjach chyba po raz pierwszy nie uważała i nie wyrywała się do
odpowiedzi. Nauczyciele dali jej spokój. Chyba też czytali Proroka.
To nie polepszało jej humoru. Siedziała obok Terrence' a ze
spuszczoną głową. Harry siedział z Ronem i ignorowali ją.
Parvati usiadła z Luną, ale spojrzała na nią z troską. Blaise
gdy mijał ją na korytarzu posłał jej szeroki uśmiech. Nie
odezwał się bo szedł z Draco, który minął ją jak powietrze.
Zabini jak zawsze usiadł z blondynem.
Świetnie
myślała ponuro moi przyjaciele, na których zawsze mogłam liczyć,
zlali mnie. I to tylko dlatego, że ktoś otworzył mi oczy. Okej,
może ja też nie pałam do Malfoya miłością, ale czemu nie
chcieli posłuchać mojej wersji? Tylko od razu mnie oceniają
chociaż z drugiej strony, co to za przyjaciele? Chłopak, który
mnie zdradza, przyjaciółka, która nie akceptuje mojego wyboru i
przyjaciel, który jednego dnia mówi, że zawsze mogę na niego
liczyć, a teraz ma mnie gdzieś. Kopać to!
Gdy
wychodzili po lekcjach na przerwę, powlokła się do biblioteki. Tam
będzie miała chwilę spokoju. Usiadła w najdalszym koncie Działu
Eliksirów z westchnieniem. Zabrała się do eseju, który miała
napisać razem z Parvati. Jednak ręce jej trzęsły, a broda drżała.
Ukryła twarz w dłoniach, starając się nie płakać. Miała dość
tego dnia i wszystkiego innego co miało jakikolwiek związek z
Malfoyem.
Drgnęła,
gdy ktoś położył jej rękę na ramieniu, ale zaraz poczuła
znajome perfumy.
-Chcesz
pogadać? - zapytał melodyjny głos i ktoś usiadł koło niej.
Pokręciła
głowa nie podnosząc jej bo w oczach zebrały się jej łzy i nie
chciała żeby ktokolwiek je widział.
-Chodź
tutaj – powiedział przyciągając ją do siebie.
Z
ociąganiem położyła mu głowę na ramieniu, a po chwili łkała
nie mogąc się opanować. Nie wiedziała czemu płacze. Co ją boli
najbardziej. To, że Harry się do niej obrócił, plotki, Malfoy czy
kłótnia z Ginny.
-Cii,
skarbie, będzie dobrze – szeptał jej łagodnie do ucha.
-Ale
ja mam dość, po prostu dość, rozumiesz, Terren? - płakała mu w
rękaw, mocząc szatę słonymi łzami.
-Wiem
– szepnął – wiem, ale musisz być silna. To w końcu ucichnie.
-Terren,
dlaczego ja?
-Bo
naraziłaś się komuś zadając się z Draco, jeśli o to Ci chodzi,
taka jest cena. Pamiętasz jak łączyli Cię z Potterem i Krumem?
Zazdrość, słońce, to paskudnie uczucie.
Pokiwała
głową, nadal płacząc.
-No
już skarbie, jutro może być gorzej.
Zachichotała
przez łzy.
-Dzięki,
Terren – wymruczała mu w szyję.
-Ktoś
musi się Tobą opiekować – zaśmiał się cicho
Podniosłą
głowę by na niego spojrzeć.
-Czemu
to robisz?
-Czy
to ważne? Potrzebujesz wsparcie i musisz je dostać. Twój facet
zniknął ze sceny, znajomi olali, Draco jest na Ciebie wściekły i
pilnuje go Diabeł, mi przydało pocieszanie Ciebie – spojrzał na
nią przekrzywiając głowę lekko w bok - nie jestem zbytnio
rozczarowany.
-Naprawdę
Ci dziękuje – powiedziała i chciała go pocałować w policzek.
Potem nie wiedzieli kto zainicjował krótki pocałunek. Terren
całował inaczej niż Harry, Ron, Krum, czy Malfoy. On był
delikatniejszy i czulszy. Odsunęli się od siebie zmieszani.
-To
nie powinno się stać – powiedziała patrząc w ziemię.
-Nie
– przyznał spokojnie – ale stało się. Nie mam zbytnich
wyrzutów sumienia.
-To
mamy problem, bo ja też nie – mruknęła i odważyła się
spojrzeć mu w oczy.
-Po
prostu uznajmy, że tego nie było, okej?
-Okej
– obiecała choć wiedziała, że długo tego nie zapomni.
-Życie
mi się sypie – dodała zmieniając temat.
-To
tak jak mi – westchnął.
Ufnie
wtuliła się w niego obejmując go za szyję.
-Przybita,
co? - zapytał i poczuła jak ją obejmuje ramionami w talii.
-Tak,
tylko nie wiem co mnie dobija najbardziej.
-Powinnaś
odpocząć - zasugerował.
-O
nie – zaprotestowała – już Malfoy mnie namówił na
odpoczywanie, dziękuje.
-Miona
– uśmiechnął się – miałem na myśli Hogsmeade.
-Och
– zaczęła zaskoczona.
-Daj
spokój – zaśmiał się cicho i odsunął na długość ramienia –
musisz wyluzować, proponuję Ci piwo w Trzech Miotłach i spokojną
rozmowę na neutralnym gruncie. Nic więcej.
-Okej,
jak dożyje – uśmiechnęła się do niego lekko.
-Damy
radę – mruknął z takim przekonaniem, że Hermiona przez chwilę
mu uwierzyła. Potem przypomniała sobie zachowanie Malfoya i
nadzieja prysnęła szybciej niż znicz na meczu Irlandia –
Bułgaria.
***
Na
zaklęcia weszła z podniesioną głową. Obok niej szedł Terren i
warczał na każdego kto chciał ją zaczepić. Zignorowała miejsce,
na którym zawsze siedziała z Ronem i poszła za blondynem do
ostatniego rzędu. Siedział w nim Blaise, Malfoy, Parkinson i o
dziwo Parvati.
-Co
tu robi ta szlama? - syknęła Ślizgonka na jej widok.
Terren
już otwierał usta, ale Malfoy był szybszy.
-Daruj
sobie, Pansy! - powiedział cicho, ale zimno.
-Draco,
o co chodzi?
-Siedź
cicho, Pansy – powiedział tylko Zabini.
-Jest
ze mną – powiedział Terren w stronę Parkinson i udał, że nie
zauważył wściekłego spojrzenia Draco.
-Wiesz,
Terren, to chyba nie jest najlepszy pomysł...
-Bredzisz
– mruknęła Parvati i pociągnęła ją na krzesło koło siebie –
siadaj i nie przejmuj się Parkinson.
-Patil
– zaczęła Parkinson – Ty...
-Parkinson
– warknęły na nią trzy męskie głosy.
Dziewczyna
wzruszyła ramionami i nie odezwała się więcej.
Gdy
lekcja się zaczęła w ostatnim rzędzie było najgłośniej.
Uczniowie
spoglądali w tamta stronę z niedowierzaniem.
Blaise
Zabini, Terrence Higgs, Draco Malfoy, Pansy Parkinson, Parvati Patil
i Hermiona Granger razem?
Ale
cała grupka nie zwracała uwagi na resztę klasy, próbując zmienić
kolor iguany na inny niż naturalny, rozmawiając cicho. Tylko Draco
i Hermiona ignorowali się zupełnie.
-Zabini,
trzeba skombinować jakąś imprezę – mruknął Draco – i to jak
najszybciej.
-Spoko,
tylko daj mi siano, odwołaj szlaban Twój i mój, załatw mi
zezwolenie na Patil i Granger u nas i robię co chcesz – Blaise
wzruszył ramionami.
-Kurwa
– zaklął platynowy blondyn cicho, ale nie za cicho.
-Panie
Malfoy – zawołał profesor Flitwick – minus 5 punktów dla
Ślizgonów i proszę się zająć lekcją.
-Cholerny
nietoperz – wymamrotał pod nosem Draco.
-No
dalej, Diable, zróbmy coś – powiedział cicho Terren.
-Czemu
jego o to błagacie? - zapytała Parvati.
-Bo
tylko on ma dostęp do alko – mruknął ponuro Terren.
-I
bez niego nic nie zrobicie? - dopytywała się rozbawiona brunetka i
złapała swoją iguanę, bo chciała jej uciec.
-Nie
- pokręcił głową blondyn.
-Współczuje
– uśmiechnęła się – załatwię to.
-Jak?
- zapytał Terren.
-Zaufaj
mi, mam swoje źródła, ale chcę być na tej imprezie –
powiedziała Hermiona – ja i Vati.
-Granger
Ty i impreza? - zakpił Zabini.
-Jakbyś
nie wiedział – dziewczyna puściła mu oczko i chłopak roześmiał
się .
-Pamiętam
jedną imprezę – zaczął.
-Cicho
– zachichotała Gryfonka i kopnęła go w nogę pod ławką.
Dobrze,
że chwilę później zabrzmiał dzwonek, bo Draco się łamał i
miał zamiar pytać o co im do cholery chodzi?!
Wychodząc
z klasy Dracona zaczepiła Parkinson. Mruknął do niej, że chce być
sam i zniknął w tłumie.
Co
Zabini ma do Granger?
I
jaka impreza na Merlina?! Granger wspominała już o Zabinim i teraz
to. Draconowi to się nie podobało. Ani trochę się nie podobało.
Czy coś ich łączyło? I jak Granger chce załatwić alko? Co
jeszcze ukrywa?
Draco
miał ochotę zawrócić i wypytać ją o wszystko. Zadać pytania na
jakie nie znał odpowiedzi. Chciał zobaczyć uśmiech na jej twarzy
i te iskierki w oczach. Ale duma nie pozwalała mu się obrócić i
pójść za nią. Zawołać zwykłe „przepraszam, Granger!”
Wiedział, że to by wystarczyło, a znów by zobaczył jej oczy i
jak się do niego uśmiecha...
Nie,
Smoku, nie myśl o tym. Nie myśl o niej. Ale nie umiał przestać.
Okłamał Zabiniego mówiąc, że Granger to przeszłość, bo dalej
o niej myślał. I tylko ta pieprzona arystokratyczna duma nie
pozwalała mu znaleźć dziewczyny, która zajęła jego sny.
Duma
nie pozwalała błagać mu o wybaczenie. Po raz pierwszy żałował,
że jest Malfoyem. No może nie po raz pierwszy, ale pierwszy raz tak
mocno. Zrozumiał co miał na myśli ojciec mówiąc, że nazwisko
zobowiązuje.
Bo
Malfoy nie błaga.
Bo
Malfoy nie przeprasza.
Bo
Malfoy nie kocha.
Więc
on nie jest już tym samym Malfoyem co był kiedyś.
Nieee,
on już nim nie jest...
Uuuuuu niegrzeczna hermi :P i takąlubie ją najbardziej rozdział ekstra :P
OdpowiedzUsuńHermiona się rozkręca... Ale nie podoba mi się ten wątek z Terrym. To było trochę dziwne jak się pocałowali... Ale robi się ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńDawaaaaaj więcej czułości między nimi to taka rada mam nadzieję że dobra;)
OdpowiedzUsuńTy dziewczyno musisz napisać książkę w przyszłości !
OdpowiedzUsuńWłasnie zaczęłam czytać, jezu cudownie piszesz, oby więcej tych rozdziałów, nadal nadrabiam zaległości! Ale jesteś cudowna, osoba wyżej ma racje, powinnaś wydać książkę w przyszłości, gratuluję:)
OdpowiedzUsuńA.
Ja jestem ciekawa ocb z hermi i blaisem ale od czego są następne rozdziały ;) pozdrawiwm
OdpowiedzUsuń~S~
Smutno...
OdpowiedzUsuń