wtorek, 22 stycznia 2013

rozdział 22

Nikt nie zasługuje na twoje łzy,

a ten kto na nie zasługuje

na pewno nie doprowadzi cię do płaczu.

Gabriel Garcia Marquez


Hermiona lekko zdenerwowana wracała do PW Gryfonów, żeby ochłonąć po spotkaniu z Ronem i Malfoyem. Szczerze mówiąc nie spodziewała się, że Ślizgon jej pomoże. W końcu był na nią wściekły. Nie wiedziała do końca dlaczego był na nią wściekły, ale był i już. A teraz tak nagle jej pomógł.

Jak widać Malfoy dotrzymuje zawsze słowa powiedział jakiś irytujący głosik w jej głowie.

Potrząsnęła głową i opadła na fotel z dala od ludzi. Chwilę później koło niej pojawił się Harry z poważną minę.

-Chcę pogadać.

- Słucham.

-Przepraszam, że byłem idiota. Nie powinienem był Cię zostawić gdy pojawił się ten przeklęty artykuł. Teraz wiem, że to nie prawda. I na dodatek zostawiłem Cię na pastwę tego kretyna Higgsa...

-Terren nie jest idiotą – wycedziła Hermiona przerywając mu – a poza tym ten artykuł był w połowie prawdę – dodała i wstała zostawiając oszołomionego Harry' ego.

-Ale Hermiona! - zawołał za nią zrywając się z fotela.

-Tak, Harry – powiedziała odwracając się do niego.

Połowa Gryfonów przysłuchiwała się im otwarcie, a druga połowa próbowała być dyskretna.

-Byłam tam – powiedziała nie zwracając na nich uwagi i patrząc mu prosto w oczy – to zdjęcie to prawda. Reszta to bzdety. Jeśli Ci to nie przeszkadza, to się cieszę. Jeśli dalej jest źle to bardzo mi przykro, że tego nie akceptujesz.

Obróciła się i poszła w stronę dormitorium z uniesioną głową.

Harry stał parę chwil niezdecydowany. W jego głowie panował chaos. Hermiona i Malfoy? Ale jak? Dlaczego? Co ta dziewczyna wyprawia? Ale z drugiej strony, czy on ją pytał o zdanie gdy zaczął chodzić z Cho? Nie. Hermiona z Malfoyem, czy bez to dalej ta sama Hermiona, którą była i którą kochał jak siostrę.

-Hermiona! - zawołał podchodząc do schodów, po których się wspinała.

Zatrzymała się i powoli obróciła.

-Dalej chcę pogadać – powiedział – pamiętasz jak Ron odchodził wtedy w czwartej klasie. Albo jak szukaliśmy horkruksów? Ty wtedy byłaś. Nie chciałaś dowodów. Zawsze we mnie wierzyłaś. I ja też.

Harry odetchnął głęboko.

Hermiona wiedziała jak trudno mu się zdobyć na te słowa, bo nie umiał mówić o uczuciach ale wiedziała, że dopóki ich nie usłyszy to nie będzie pewna.

-Ja też zaakceptuję wszystko co zrobisz i będę w Ciebie wierzył, bo Cię kocham, Hermiona – dokończył patrząc jak w oczach dziewczyny zbierają się łzy.

-Och,Harry – szepnęła i zbiegła po schodach by rzucić mu się na szyję.

-Byłaś gdy walczyłem o Kamień, dałaś mi wskazówkę do Komnaty, wierzyłaś Syriuszowi, gdy walczyłem o Puchar też byłaś, byłaś w Ministerstwie, byłaś jak Syriusz zginął, byłaś w Hogwarcie, byłaś w tym przeklętym namiocie, byłaś zawsze i ja postaram się być zawsze. Pamiętaj.

-Dziękuję, Harry – wyszeptała mu do ucha ze łzami w oczach – dziękuję – pocałowała go szybko w policzek.

A potem zniknęła w dormitorium by spokojnie się wypłakać. Ale gdy moczyła poduszkę gorzkimi łzami była wściekła dlatego, że większość tych łez nie płynęła z ulgi, że pogodziła się z Harrym. Większość roniła dlatego, że pewien przystojny blondyn najpierw zawrócił jej w głowie, a potem zniknął jak milion razy wcześniej zostawiając inną dziewczyną ze złamanym sercem. A gdy to uświadomiła sobie, że płacze właśnie z tego powodu zapłakała jeszcze bardziej gorzko.

***

W PW Harry stał przez chwilę wpatrując się w zamknięte drzwi i wiedział, że zrobił dobrze. Hermiona to Hermiona, nic tego nie zmieni. Jeśli czuje coś do Malfoya choć modlił się żeby tak nie było, to niech będzie i tak. Bo tak po prawdzie to Harry zawsze w duchu uważał, że Hermiona marnuje się przy Ronie. Ona była stworzona dla kogoś innego. A na pewno nie dla kogoś tak prozaicznego jak Ron. Choć Rudzielec był jego przyjacielem to Hermiona nie była dla niego. Ona potrzebowała prawdziwego faceta, który rządził by w związku. Miała zbyt wybuchowy charakter by Ron to wytrzymał. Nawet on okazał się dla niej niewypałem.

Otrząsnął się z zamyślenia obracając się.

Stanął twarzą w twarz ze wściekłą Ginny.

-Co to miało być? - warknęła wściekła.

-Co? - zapytał.

-Ta deklaracja! - warknęła.

-Wiesz, że Hermiona jest dla mnie ważna – powiedział spokojnie.

-Śpi z wrogiem i jest dla Ciebie ważna? - wrzasnęła Ginny.

-Nie mów tak – powiedział ostro Harry – nie masz na to świadków ani dowodów.

-Harry, ona spędza z nim każdą wolną chwilę. Skąd wiesz, że już nie jest po jego stronie?

-Wojna się już skończyła. Ginny. Nie ma stron. Draco wyrzekł się swojego dawnego życia. Jest czysty.

-Wierzysz mu? - warknęła.

-Zeznawałem w tej sprawie przed Wizengamotem i nie sądzę, żebym musiał to robić jeszcze raz przed Tobą. Dla mnie Hermiona i Draco są czyści – powiedział i wyszedł z PW zostawiając wściekłą i zazdrosną Ginny.

***

Hermiona popołudniem dostała krótką notkę od dyrektorki.

Panno Granger,

jestem zdziwiona jak i rozczarowana pani zachowaniem.

To nie przystoi Prefektowi Naczelnemu.

Ze względu na to, że jest pani dorosła nie mogę pani zabronić wychodzenia za szkoły na własne ryzyko, ale to nie oznacza, że pani zachowanie nie będzie miało odpowiednich następstw. Odejmuję z pani winy Gryfonom 100 punków. Myślę, że to zaboli panią bardziej niż szlaban. Zawiodła pani swój dom. Poza tym nie mogę pani zabierać czasu, który mogłaby pani poświęcić na uczenie się do egzaminów. Wiem, że jest pani ambitna i chce pani skończyć szkołę z jak najlepszymi wynikami.

Za karę również uważam pani wyrzuty sumienia. Bo zakładam, że tak będzie.

M. McGonagall. „

Hermiona gdy przeczytała notę westchnęła.

Dyrektorka miała w stu procentach rację.

Bolała ją, że przez jej głupotę traci cały dom. Jednak postanowiła, że odzyska te punkty nawet ceną OWTM – ów.

***

Draco nie wiedział co się dzieje. W końcu on nie czuł tak jak reszta ludzi, on był bardziej odporny na wszystkie uczucie. I te negatywne jak i pozytywne. W końcu był Malfoyem i to powinno wszystko załatwić. Jest wredny arogancki i tak bezczelny, że nawet diabeł się przy nim chowa. Jest bogiem Slytherinu i nie czuje, on się tylko bawi jak największy luzak świata. Nikt go nie doścignie w niczym, bo to on jest najlepszy. To on jest najbogatszy, najprzystojniejszy, ma najlepszą gadkę, inteligencję, bezczelny uśmiech i ten niepowtarzany błysk w oku dzięki, któremu kobiety dosłownie mdleją na jego widok, więc dlaczego jedna z nich tego, do jasnej cholery nie robi?!

No dobra przyznał Draco w myślach, nie jestem skromny, ale to suche fakty życia. W końcu to ja wygrywam od 3 lat nielegalne wybory największego przystojniaka w tej budzie, więc dlaczego właśnie ona ma to gdzieś?

Draco rozwodził się nad tym od dwóch godzin leżąc na swoim perskim dywanie w dormitorium i kieliszkiem w ręce i jak na razie do niczego konkretnego nie doszedł. No oprócz tego, że Granger ma fanatyczne nogi, szczególnie w szpilkach.

A tak miał pustkę w głowie i nie wiedział co zrobić, żeby Granger przestała się na niego wkurzać i zaczęła z nim rozmawiać.

Pokłócili się cztery dni temu, a Draco był z tego powodu rozdrażniony jak nigdy wcześniej przez dziewczynę. Nawet Pansy za czasów swojej świetności nie umiała go doprowadzić do tego stanu w jaki wprowadziła go Granger w ciągu tygodnia!

Draco bał się przyznać do tego sam przed sobą, ale ...

Wzdrygnął się na samą myśl.

Chciał obecności Granger.

Tak, tej wrednej Granger.

Pragnął jej obecności jak nigdy wcześniej.

I tu nie chodzi tylko o to żeby się z nią przespać...

Na tą myśli Draco uśmiechnął się lekko.

Granger może być fantastyczna w łóżku, jak każda kobieta z charakterem.

A Draco chciał się dowiedzieć, czy spełni wszystkie jego oczekiwania nawet się nie męcząc.

Podejrzewał że z tą figurą i umysłem może się jej to udać.

No właśnie, Smoku tylko jak to zrobić?

Głupi jesteś! powiedział ten irytujący głosik w jego głowie.

To Granger nie da się nabrać na żadne tandetne sztuczki jak inne dziewczyny. Tu trzeba sposobu.

Tylko, że ja go nie mam! Draco wyrzucił uparty głosik na zbity pysk i zaczął rozmyślać.

Granger była piękna i on rozpaczliwie pragnął jej towarzystwa. Jej głosu, gdy się na niego wkurzała. Jej uśmiechu, gdy ją do tego doprowadził.

Chciałbym ją doprowadzić nie tylko do śmiechu westchnął ponuro w myślach.

Podejrzewam, że od Pottera się wiele nie nauczyła.

Draco przeciągnął się powoli.

A on z chęcią został by jej nauczycielem.

O tak, z największą przyjemnością.

Dobra, Smoku bierz się za myślenie, a nie marzysz o Granger.

Chcę ją mieć przy sobie 24 na dobę do końca roku.

To polepszyło mu humor.

Doszedł do czegoś konkretnego.

Chcę ja mieć tylko dla siebie, bo...

No bo Granger jest seksowna i inteligentna, a ten język....

Potrząsnął głową żeby opędzić się od kosmatych myśli.

Chce Granger 24 na dobę tylko dla siebie po to, żeby z nią gadać, kłócić się i śmiać.

Ale jego myśli znów zboczyły na inny tor.

Draco z westchnieniem pozwolił im płynąć.

Chciał jej obecności. Nie musieli nawet rozmawiać. Wystarczy by była w tym pokoju i byłoby dobrze. Może spać, być wściekła, śmiać się, uczyć czy po prostu koło niego siedzieć albo nawet w drugim końcu pokoju jeśli jej to pasuje, tylko po prostu ma być!

A w końcu Draco Malfoy zawsze dostaje to co chce. Tak więc Granger musi się z nim pogodzić, bo on tego w tym momencie właśnie pragnie i niczego więcej. Granger może nawet się do niego nie odzywać. Ale żeby czasem przynajmniej na niego spojrzała. Ale nie, to w końcu Granger.

Po tym jak w pojawił się artykuł w „Proroku Codziennym” to oni byli numerem jeden w szkole do plotkowania. Choć pokłócili się w dzień ukazania się artykuł to dla większości uczniów (i niektórych nauczycieli) byli parą, która bardzo dobrze się ukrywała. Co więcej Hermiona zdradzała Rona i straciła w oczach wielu osób, które były na tyle naiwne, że uwierzyły w to co napisał „Prorok”. Draco wiedział, że dziewczynę męczy sytuacja w jakiej się znajduje. On był przyzwyczajony, że o nim mówili, nie zawsze pozytywnie. Z kolei Gryfonka zazwyczaj miała dobrą opinię. Nie odezwała się do niego od czterech dni, a Draco przeklinając na czym świat stoi, musiał przyznać choćby sam przed sobą, że tęskni za dziewczyną po raz pierwszy. No drugi, poprawił się w myślach. Choć pewnie nawet Cass nie wywoływała w nim takich uczuć. Tego nie był pewny.

Wiedział przynajmniej trzy rzeczy.

Pragnie Granger.

Tęskni za Granger

Czuje coś do Granger.

Gdyby się jej coś stało to by chyba zabił...

Poderwał się poirytowany z dywanu.

Co on sobie w ogóle wyobraża?!

Że dziewczyna o najwyższym ilorazie inteligencji od kilkudziesięciu lat, która była porównywana do samego Merlina na niego poleci?!

To nie jest kolejna pusta panienka, którą może mieć w godzinę, za jeden uśmiech i kilka drinków. Ta dziewczyna jest cenniejsza od całej Izby Pamięci razem wziętej.

A i dorzuć do tego beształ się w myślach, że to Gryfonka, jak to będzie wyglądać, owszem zawsze wybierałem dziewczyny z wyższej półki, ale nie zawsze Ślizgonki, a z drugiej strony nigdy nie były to Gryfonki. Jakiś taki uraz.

Ale zaraz palnął się w głowę.

On i Granger?

Zaśmiał się na samą myśli o tym.

To kompletny nie wypał.

Potter by go zjadł żywcem nie pytając o nic.

Sama Granger nigdy by się na to nie zgodziła.

Już nawet nie jest dla mnie szlamą dorzucił w myślach, po prostu Granger i nic więcej.

Siedział jeszcze chwilę, a potem gdy jego wyobraźnia zaczęła działać na wyższych obrotach wstał, wyrzucając sobie własną głupotę, że pokłócił się z Granger i że jest takim idiotą, że jej pragnie i chce jej obecności.

Zdarzało się, myślał idąc do łazienki, że chciałem mieć w łóżku jakąś dziewczynę dla własnej przyjemności. Teraz, niestety tak nie jest. Pragnę Granger, a nie seksu. Różnica jest kolosalna.

Stanął przed lustrem, widząc platynowego blondyna z artystycznym bałaganem na głowie, któremu dzisiaj nie poświęcił ani minuty. Szare oczy, które w tym momencie patrzyły ponuro miały przebłyski błękitu. Cera nie tknięta ani jedną niedoskonałością w kolorze mleka dawała oszałamiający efekt.

Wiedział co zobaczy jak ściągnie koszulę, ale mimo to pozbył się jej.

Z tafli lustra patrzał na niego ponuro przystojny, wysoki facet z wyrobionymi mięśniami ramion, klatki piersiowej i brzucha. Na lewym przedramieniu miał wyblakły czarny tatuaż w postaci węża wyłaniającego się z czaszki. Pamiątka z przeszłości i jedyny ślad po tym kim kiedyś był.

Jak Granger ma się we mnie zakochać? pomyślał nagle tracąc wiarę we własne atuty.

Jest byłym Śmierciożercą, przez wielu uważany za winnego śmierci Dumbledore' a, bez ojca i planu na życie, które zacznie się naprawdę za miesiąc.

Granger uwielbia drani, ale czy on mieści się w tym schemacie?

Westchnął cicho i przeczesał włosy palcami.

Dawno nie czuł się tak podle jak dzisiaj.

Przemył twarz wodą i umył zęby. Ułożył włosy kilkoma ruchami rąk i rzucił zaklęcie utrwalające. Włosy nie był podatne na zmianę pogody i wyglądały naturalnie czego nie uzyskał by przy pomocy żelu czy gumy do włosów. Użył swoich najlepszych perfum, choć nawet sam nie wiedział po co. Miał nadzieję, że to podniesie go na duchu.

Wrócił do dormitorium, wrzucając po drodze koszule do kosza. Sięgnął do szafy po swoją ulubioną koszule w biało kremowe paski ledwo widoczne w słońcu. Białe dżinsy i był gotowy. A tak, sportowe buty Pumy i może wychodzić. Ale tknięty jakimś odruchem, którego nie umiał nazwać założył marynarkę i stanął przed lustrem, które miał w dormitorium.

Wyglądam jak jakiś pieprzony anioł pomyślał lekko rozbawiony. Właściwie to nigdy nie ubierałem się wyłącznie na biało, ale...

uśmiechnął się do swojego odbicia.

Efekt końcowy jest oszałamiający.

Wyszedł z dormitorium trzaskając drzwiami.

W pokoju wspólnym rozległy się piski zachwytu, gdy pojawił się bóg Ślizgonów.

Odruchowo przywołał na twarz swój firmowy uśmieszek nr 58 – „nikt nie podskoczy Malfoyowi” by po chwili zmienić go na 20 – „skarbie, wiem, że mnie pragniesz, ale nie jestem zainteresowany.”

Podszedł go Terrence' a i Blaise' a, którzy siedzieli w kącie pokoju próbując spokojnie porozmawiać.

Nawet nie odpowiadał na liczne uśmiechy, które padały w jego kierunku.

Dzisiaj Król Smok miał zły dzień i beznadziejny humor.

-Cześć, geje – mruknął i klapnął na miejsc koło Terrence' a.

-Co jest, Smoku?

-Przejebany dzień – powiedział tylko.

Blaise uniósł brwi.

Draco w ostatnim czasie coraz więcej przeklinał. Nigdy nie był święty i miał grzeszki i grzechy na sumieniu, ale zazwyczaj powstrzymywał się od przekleństw, chyba, że coś naprawdę go irytowało.

Hogwart może sobie myśleć co chce. ale Draco naprawdę był kulturalny ostatnimi czasy i bluźnił tylko wtedy gdy był naprawdę wściekły lub przybity.

A dzisiaj wypada na opcję drugą.

-Aha, a dzień jest przybity bo...? - zwiesił głos Terren.

-Bo jest dla mnie zły i niedobry, słońce świeci i ptaki śpiewają za głośno – burknął Draco.

-Co z Tobą, Draco? - zapytał ciszej Blaise – i w co Ty się w ogóle ubrałeś? Za Anioła Stróża robisz czy przegrałeś zakład?

-Mam kaprys na biały, cała filozofia.

-Co Cię napadało, stary? Ty wielbisz czarny. Nic Cię tak nie podnieca jak...

-Zamknij się, Zabini – warknął Draco i rozejrzał się niespokojnie – nie mam czasu na to, żeby napalone idiotki waliły mi do drzwi i okien myśląc, że coś osiągną. A w ogóle to skąd Ty wiesz co mnie podnieca? - syknął ciszej.

-Bo rozmawiam z Pansy – wzruszył ramionami Blaise.

-I tak bardzo interesuje Cię moje życie seksualne? - warknął Draco.

-No wiesz, biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy kumplami, to tak... chcę wiedzieć czy po pijanemu nie zaczniesz się do mnie dobierać.

-No ha, ha, ha, bardzo śmieszne, niech skonam – wycedził Draco – piłeś ze mną tysiące razy i nie raz spaliśmy w jednym pokoju czy na podłodze i jakoś byłeś cały i zdrowy.

-No, Smoku, powaga co Cię napadło?Żartowałem tylko...

Blondyn rzucił pod nosem stekiem przekleństw nie kierując ich bezpośrednio do nikogo.

- Wynoszę się stąd, bo to przechodzi ludzkie pojęcie – powiedział w końcu ubarwiając swoją wypowiedź kolejnymi przekleństwami.

Wstał i wyszedł odprowadzany tęsknymi spojrzeniami zakochanym dziewczyn, które w tej chwili miał gdzieś.

Terren i Blaise spojrzeli po sobie, wzruszyli ramionami i wrócili do rozmowy na temat faulów w quidditchu, zgodnie twierdząc, że do jutra mu przejdzie.



6 komentarzy:

  1. hahahahhaha ale się uśmiałam w tym rozdziale jest boski tak jak Draco *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie piszesz, ale jedno mnie irytuje dlaczego wkręciłaś ten wątek cass??!!

    OdpowiedzUsuń
  3. "jak na razie do niczego konkretnego nie doszedł. No oprócz tego, że Granger ma fanatyczne nogi, szczególnie w szpilkach." PADŁAM!!! Jedno zdanie, a tak pięknie oddaje jego bezradność :D Idę czytać dalej, żeby zobaczyć co zrobi Hermionie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Draco moim zdaniem to połączenie głupoty i inteligencji hah
    Popieram komek nad moim hah do zdanie było rewelacyjne ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału pozdro
    ~S~

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...