czwartek, 24 stycznia 2013

Miniaturka nr 2

Draco starał się być spokojny, naprawdę chciał się uspokoić ale jak on miał być spokojny i opanowany skoro Granger stoi przed nim w samym ręczniku?! Te mokre włosy i zaróżowione od gorącej wody ciało. A jej ręcznik, którym się owinęła chwilę po tym, jak wyszła z pod prysznica był ewidentnie za biały i za krótki jak na jego upodobania. No bo nie codziennie się widzi siedemnastoletnią dziewczynę w samym ręczniku, która stoi w twoim dormitorium i od pięciu minut wrzeszczy na Ciebie, że wszedłeś do jej łazienki w nieodpowiednim momencie. A nieodpowiednim momentem jak Draco zdążył wywnioskować była chwile gdy wychodziła naga z pod prysznica.

-Malfoy, ja rozumiem, że jesteś przewrażliwiony przed egzaminami i że żyjesz od jakiegoś czasu w celibacie, ale to naprawdę nie jest powód, żeby mi włazić bezczelnie od łazienki!

-Jedną chwilę, Granger...

-Nie ma żadnej chwili! Jesteś wredny i nie wychowany, że to zrobiłeś!

-Mnie naprawdę próbowali...

-Nie obchodzi mnie to! Myślałam, że Ślizgonki Ci wystarczą żeby zaspokoić Twoje niezaspokojone żądze seksualne, ale jak widać nie! Czy to, że mamy połączone sypialnie wypływa jakoś na Twoją wyobraźnie czy jak?! Bo ja naprawdę nie zamierzam tego ciągnąć! Już Ci mówiłam, że nie jesteś w moim typie! Po prostu zrozum w końcu, że przegrałeś i daj sobie spokój. bo ja nie chcę być Twoją kolejną zabawką! I to nie jest...

To ciekawe pomyślał Draco że umie tak długo wrzeszczeć. Musi mieć pojemne płuca. Ale z takimi piersiami to... zaśmiał się w myślach nawet niezła jest. Wtedy te białe bikini nie oddało jej wszystkich walorów, ale dzisiaj to zupełnie co innego...Gdy zaczął na nią zwracać uwagę w tym roku to dziwiło go to, że dziewczyna nie chce się z nikim umówić, owszem była z Waesleyem ale przecież z jej urodą i inteligencją mogła mieć każdego, na prawie poprawił się w myślach to czemu tkwiła przy takim beznadziejnym typie jak Ruda Wiewióra?

Mogła mieć MacLaggena, Kruma, Pottera, Brandona, jednego z przystojniejszych Krukonów, tak Draco doskonale zdawał sobie sprawę z list jakie prowadziły dziewczyny ostatniego roku i wiedział też kto jest w czołówce. Mogła mieć nawet Terrence' a myślał Draco patrząc na wciąż wrzeszczącą Granger nieobecnym wzrokiem.

Podliczmy, MacLaggen, Krum, Potter, Brandon, Terren, podejrzewam, że paru Ślizgonów też owinęła by w oku palca, taki Nott czy Warringoton, to już nie elita, ale zawsze coś. Jest chyba tylko jedna osoba, która by się nie nabrała na jej sztuczki **, które stosowała i na mnie i niektóre nawet jej wyszły. Na przykład jak chciała pożyczyć książkę od transmutacji, bo biblioteka była zamknięta, a wiedziała, że tylko ja ją mam. Albo gdy chciała wkurzyć tą nędze magiczną Weasleya i mnie zmusiła żebym ją objął, a przecież byłem na nią wściekły, zmusiła mnie do tego tylko jednym spojrzeniem obiecując złote góry, a później nawet na mnie nie spojrzała, ale chwila czy nie warto się o nie upomnieć? No bo w końcu...jak to kiedyś powiedział Potter, czemu ja go znowu wspominam, ale wtedy to akurat miał rację, że bez ryzyka nie ma zabawy, a przebywając z ….

-Malfoy! - jej głos przebił się do jego rozmyślań.

-Co?

-Czy Ty mnie w ogóle słuchasz?

Zastanowił się chwile i postanowił ją jeszcze po wkurzać.

-No szczerze mówiąc skarbie, to...

-Nie mów do mnie „skarbie”, Malfoy!

-No więc kotku...

-Malfoy!

-Słońce...

-MALFOY!

Uwielbiam patrzeć jak traci nad sobą panowanie.

-Słucham, kochanie?

-Malfoy! - warknęła po raz kolejny i w jej oczach pojawiły i się te błyski, o które chodziło Malfoyowi. Te małe iskierki gdy traciła nad sobą panowanie od tego stopnia, że nie wiedziała co robi.

-No, ale Tygrysiątko... - użył przezwiska jakie jej nadał w Łazience Prefektów Naczelnych.

-Malfoy, pytałam czy mnie słuchasz czy masz mnie kompletnie gdzieś!?

-Szczerze? Zgubiłem się na tym, że nie chcesz być moją zabawką....

-W ogóle mnie nie słuchałeś! - zarzuciła mu.

-No nie, ale ogólny sens był jasny – powiedział szybko.

-Ogólny sens?! - wrzasnęła.

-Aha, znowu zaczyna...

-Malfoy, ja nie zamierzam się powtarzać!

-Nie musisz, kotku.

-Malfoy, jeszcze raz taki tekst, to naprawdę nie ręczę za swoje odruchy!

-Ale skarbie...

-Malfoy, ostrzegam...

-Na ale, słońce...

-Malfoy, ja mówię poważnie....

-Mała...

-Bo się doigrasz...

-Myszko...

-Malfoy, zamknij się!

-Ale, Rybko....

-Malfoy...

-Tak, księżniczko?

Wiedział, że jest na skraju wytrzymałości, a jemu kończyły się te durne określenia. które ją tak wkurzały.

-Malfoy, naprawdę się zamknij....

Widział, że chce nad sobą zapanować ale traci ostatnie strzępki silniej woli.

A jemu zostało w głowie tylko jedno określenie...

-Ale dlaczego, kochanie?

Dziewczyna ruszyła w jego stronę ze wściekła miną.

Kocham jak traci nad sobą panowanie pomyślał Draco uśmiechając się tak arogancko jak tylko było to możliwe w chwili gdy opanowywał się by nie wybuchnąć śmiechem na widok rozjuszonej Granger w samym ręczniki idącej w jego stronę.

-Wyglądasz całkiem apetycznie, złotko.

Jeśli wcześniej Gryfonka miała jakieś szanse żeby się opanować to teraz zniknęły i miały szybko nie wrócić. Nie miał pojęcia co planuje dziewczyna to też miał się na baczności, bo znał jej wybuchowy charakter, na tyle ile da się go poznać w ciągu kilku ostatnich tygodni, a trzeba tu dodać, że Draco Malfoy był mistrzem nie tylko słowa ale też wnikliwych obserwacji zachowań innych ludzi .

-Malfoy – zaczęła ale była tak wściekła, że zabrakło jej słów.

Stanęła bardzo blisko niego, jedną ręką trzymając ręcznik, a drugą zamachnęła się na niego.

-Nie tak szybko, słoneczko – mruknął i złapał ją za rękę.

Przez chwilę pewnie rozważała możliwość użycia drugiej ręki, ale wtedy na pewno ręcznik, pod którym ukrywała swoje ciało, które tak kusiło do jakiegoś czasu Draco niechybnie by opadł i znalazła by się w dość krępującej jak dla niej sytuacji.

A Draconowi w ogóle by na nie przeszkadzało.

-Jesteś wredna, maleńka – rzucił tylko z wyrzutem zachowując resztę przemyśleń dla siebie.

Zacisnęła zęby i nie odpowiedziała na zaczepkę.

-No, mała...

-Mała to jest Twoja pała, a ja jestem niska – warknęła na niego.

No cóż, zaskoczyła go trochę, ale i na to miał odpowiedź.

-Jak jesteś niska to bierz do pyska – rzucił trochę wulgarnie ale zaraz tego pożałował, bo na to Gryfonka miała jednak odpowiedź.

-Nie biorę do buzi jeśli mnie coś ubrudzi** – warknęła odzyskują powoli panowanie nad sobą.

No teraz to mnie zagięła mruknął w myślach Draco

-Skoro tak to może zrób to inaczej – mruknął sugestywnie.

-Ani mi się śni, pieprzony arystokrato – warknęła.

To nie w tym kierunku miało iść stwierdził Draco ale skoro tak...

-Skąd wiesz, że nie jestem prawiczkiem? - zapytał unosząc brew

Wybuchnęła śmiechem.

-Bo wiem, Malfoy. Mam swoje zaufane źródła.

-To nawet ciekawe, skarbie. Dlaczego akurat Ciebie to interesowało?

-Zawsze interesowały mnie nie codzienne przypadki tracenia dziewictwa – odpyskowała.

-A skąd wiesz, że mój był ciekawy?

-Zakładam, że tak skoro straciłeś je w trzeciej klasie....

-Skąd wiesz? - zapytał lekko zaniepokojony, bo jeśli wiedziała, kiedy to było, to mogła i wiedzieć z kim a tego Draco to by na pewno nie chciał.

-Po prostu.

-Skąd. Granger? - zapytał spokojnie.

-Puść, to Ci powiem - uśmiechnęła się wrednie i wskazała swój nadgarstek, który nadal trzymał.

Od razu rozluźnił uścisk.

-Dzięki – prychnęła i chciała odejść.

-Jedną chwileczkę – mruknął i złapał za róg ręcznika.

Zatrzymała się natychmiast, bo wiedziała, że jest dostatecznie silny, żeby jej go wyrwać i szybko go wtedy nie odda, a w pobliżu nie było nic czym mogłaby się w razie czego zasłonić przed tym wrednym arogantem. W myślach przeklinała samą siebie, że poszła za Malfoyem od razu zamiast się najpierw ubrać.

-Nie wiem – skłamała – strzelałam.

-Nie kłam, kotku – uśmiechnął się paskudnie - o tym wie tylko kilka osób, więc od kogo się dowiedziałaś?

-Czy to ważne? - zapytała spokojnie.

-Jak dla mnie? Bardzo.

-Od Blaise' a. Zadowolony?

-Nie, zabiję go, że Ci powiedział.

-Nie rób tego, nie pamięta o tym – wyrwało się jej – o cholera!

-No, maleńka, co ukrywasz? - uśmiechnął się złośliwie.

-Nic - powiedziała o sekundę za szybko – Malfoy, odpowiedziałam na Twoje pytanie, daj spokój...

-Ale mnie to bardzo interesuje!

-No to masz problem!

-Skoro tak... - mruknął i puścił jej ręcznik.

Skierował się w stronę swojej łazienki.

-Weasleya na pewno zainteresuje jak pojawię się w waszym pokoju wspólnym wychodząc z Twojego prywatnego dormitorium bez koszuli...

Mówiąc to przeszedł do jej sypialni i szybko pozbył się koszuli. Potem podszedł do drzwi prowadzących po pokoju wspólnego Gryfonów.

-Malfoy, nie rób tego! - wrzasnęła idąc za nim.

-Nie chciałaś się ze mną podzielić swoją małą tajemnicą – powiedział i otworzył drzwi.

-No dobra! - warknęła.

Obrócił się do niej z triumfem wypisanym na twarzy.

-Więc? - zapytał sięgając po odrzuconą wcześniej koszulę.

Dziewczyna patrzyła na niego jak zakłada niebieską koszulę, ale nie zapina jej. Pewnie podejrzewał, że coś knuje.

-Jak zawsze, Tygrysie – mruknął przeczesując palcami włosy.

-Malfoy, Ty baranie! - warknęła.

-Smoku, jak już, nie gustuję w innych zwierzętach – powiedział i uśmiechnął się wrednie.

-Boże, jak ja Cię nienawidzę!

-Wiem, za to mnie kochasz.

-W Twoim zboczonych snach!

-Żebyś wiedziała.

-Serio? - zapytała zaskoczona.

-Nie – mruknął sarkastycznie – w przenośni.

Nie odpowiedziała mu.

-No więc, Granger skąd wiesz?

Nie zdążyła otworzyć ust, gdy usłyszeli głosy dochodzące ze schodów prowadzących do dormitorium Hermiony. Nie minęła sekunda i w drzwiach pojawił się zdyszany Ron, a za nim Harry. Stanęli wmurowani gdy zobaczyli co się dzieje.

Hermiona spróbowała spojrzeć na to ich oczami. Stała w samym ręczniku w swoim prywatnym dormitorium tuż koło Dracona Malfoya, który był na pół nagi, bo jakimś cudem jego koszula znalazła się koło jej biurka niedaleko jej spodni i koszulki, które tam rzuciła idąc do łazienki. Sam Malfoy uśmiechał się ironicznie obejmując ją w talii, bo ona była zbyt zszokowana by go odepchnąć. Wpatrywała się w dwójkę Gryfonów zastanawiając się czy mogłaby wpaść w jeszcze gorsze bagno.

-Co to ma znaczyć? - pierwszy głos odzyskał Ron i był wściekły.

-No cóż – odezwał się z sarkazmem Draco – pójdę już, skarbie – dodał i odsunął się od Gryfonki.

Założył szybko koszulę i pocałował lekko dziewczynę w usta.

-Dokończymy jutro, kochanie – powiedział i rzucił jej bezczelny uśmiech.

-Draco – powiedziała odzyskując mowę gdy był już przy drzwiach.

Chciała go błagać by jej tu nie zostawiał samej skoro zaczęli to oboje, ale on nie dał jej na to szansy.

-Dobranoc – powiedział rzucił ostatni uśmiech, w którym nikt nie doszukał by się niczego innego oprócz ironii i chamstwa.

Drzwi zatrzasnęły się za nim z hukiem.

Jeśli Hermiona zastanawiała się wcześniej, czy może wpaść w jeszcze większe bagno to teraz wszystkie jej wątpliwości rozwiały się.

Odpowiedź była twierdząca.

***

-Zabiję Cię! - wrzasnęła wchodząc do dormitorium Dracona godzinę później już ubrana.

-Za co?

-Za niewinność!

Rzucił się na niego z pięściami.

-Ej, Granger! - zaśmiał się i odparł jej zaciekły atak. - powinnaś mi dziękować.

-Niby za co? - warknęła siadając mu na brzuchu.

-Rudzielec się do Ciebie odczepi.

-Odczepi?! - wrzasnęła - Ty chyba jesteś nienormalny, Malfoy! On mnie prawie zjadł żywcem! Gdyby nie Harry to jak nic by nie żyła!!

-Nie dziwię się. Jesteś słodka, Granger – powiedział i przesunął językiem po śnieżnobiałych zębach – bardzo słodka i kusząca, szczególnie w tym ręczniku. Właśnie ,szkoda, że się go pozbyłaś. Chętnie bym go z Ciebie zdjął ale zabrakło mi czasu.

Oczekiwał kolejnej serii wrzasków ale dziewczyna tylko westchnęła.

-Dlaczego to robisz? - zapytała siadając koło niego.

-Co? - zapytał kompletnie zaskoczony.

-Pomagasz mi z Ronem.

-Dla satysfakcji.

-Jesteś wredny! - złość wróciła.

Zeskoczyła z łóżka i zaczęła chodzić nie spokojnie po dormitorium.

-Wiesz co on sobie myśli?!

-Nie obchodzi mnie to.

-Pytał, a raczej wrzeszczał że go zdradzałam i czy jesteśmy razem i czy Tobie zależny tak jak samo bardzo jak jemu! To i tak był mało, gdyby nie Harry...

-Tak, nie żyła byś – przerwał jej – mówiłaś już.

-No to dlaczego mi to robisz? - wrzasnęła.

-Bo tak szybciej osiągnę to co zamierzam.

-A co zamierzasz?

-Drugą rzecz na prywatnej liście strachów Rudzielca.

-Czyli? - warknęła.

-Hermiona Granger z innym facetem, czytaj w tym wypadku Draco Malfoyem.

-Czytałeś mu w myślach?!

-I co z tego?

Prychnęła tylko i otworzyła drzwi z zamiarem wyjścia.

-Granger! - zawołał.

-Wiesz co jest pierwszym punktem na tej liście?

Zatrzymała się.

-Malfoyowi nie może na niej zależeć nie? - zacytował.

Milczenie przedłużyło się.

-Odpowiedź jest jak najbardziej twierdząca, Granger – powiedział cicho.

Usłyszał tylko stłumiony okrzyk i trzask zamykanych drzwi.

Wytężył słuch.

Spokojne kroki...

raz, dwa, trzy

a potem....

Głośny radosny pisk

cisza i...

kolejne kroki...

raz, dwa, trzy...

tym razem szybsze i radośniejsze.

Draco z uśmiechem na twarzy powrócił do czytania książki, ale niewiele z niej zrozumiał.

Bardziej pochłonęło go rozmyślanie o Gryfonce niż nudna lektura.



4 komentarze:

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...