Rocznica.
2
maja 1999r.
Hogwart,
błonia.
Na
zielonych zalanych promieniami słońca błoniach stał czarny tłum.
Nikt nic nie mówił. Zamilkły nawet ptaki. Tylko potężne drzewa
Zakazanego Lasu szumiały niespokojnie. Na łagodnie opadających
pagórkach, parę metrów od jeziora, które obijało słońce,
mieścił się biały grobowiec. Nadal błyszczał, choć do
postawienia go minęły dwa lata.
Napis
na nim głosił.
Albus
Persival Wulfryk Brian Dumbledore
ur.
7 lipca 1881 zm . 30 czerwca 1997
W
około niego zgromadził się czarny tłum. Wiele osób trzymało w
dłoniach białe lilie lub róże. Koło białego grobowca była
płyta wykonana z czarnego marmuru z grawerowanymi tysiącami liter
układającymi się w słowa:
OFIRAOM
I WOJNY Z LODREM VOLDEMORTEM
A
pod tym wiele nazwisk z tą samą datą.
30
czerwiec 1997 lub 2 maja 1998.
W
tłumie było wiele osób, które zjawiły się tu dwa lata temu jak
i rok.
W
czarnym tłumie mimo piekącego słońca byli Shacklebolt, wszyscy
Weasleyowie z nowym pokoleniem Billa, Teddy Lupin, madame Maxime ze
swoimi uczniami, Tom, barman z Dziurawego Kotła, Arabella Figg, tak
samo siwa jak zawsze, cały zespół Fatalnych Jędz, Ernie Prang,
kierowca Błędnego Rycerza, madame Malkin, byli wszyscy nauczyciele
z Hogwartu, wszyscy uczniowie, członkowie GD, byli nawet ci, którzy
dopiero jakiegoś czasu zrozumieli swoje błędy. Były wszystkie
szychy z Ministerstwa, byli zwykli ludzie, którzy nie wiedzieli co
tak naprawdę się stało na tych błoniach. Byli ludzie, którzy
choć zajmowali ważne stanowiska zostali tymi samymi ludzi, którymi
byli zawsze. Kingsley, choć był Ministrem Magii stał z ludźmi,
którzy kiedyś nazywali się Zakonem Feniksa. Teraz cała
organizacja była nie potrzebna.
Ale
w tym milczącym tłumie brakowało wiele osób. Za to ich nazwiska
widniały na tej marmurowej płycie.
Syriusz
Black, Nimfadora Tonks, Remus Lupin, Fred Weasley, Moody, Lavender
Brown, Severus Snape czy Colin Creevey nigdy mieli nie uczestniczyć
w tej smutnej uroczystości.
Z
tłumu wyszedł Kingsley i podszedł do grobowca. Musnął go lekko
palcami, przymykając oczy. Jego wargi poruszył się w cichym
pozdrowieniu dla zmarłego. Potem wolnym krokiem podszedł do
marmurowej płyty. Tam zgrabnie ukląkł na sekundę chyląc głowę.
Jego czarna dłoń dotknęła kilku nazwisk, których najbardziej mu
brakowało. Potem wstał i obrócił się w stronę milczącego
tłumu.
-Wiecie
czemu tu jesteśmy – zaczął – to dla nas, dla mnie dzień
bardzo dziwny i niespokojny. Każdy kto był tu rok temu wie co mam
na myśli. Ten, któremu zostało to oszczędzone nawet nie wie jakie
ma szczęście. Dla naszego świata to wielka ulga stać tutaj
dzisiaj, ale też wielka strata. Bohaterem uważam tych, którzy
oddali życie za nas, a było ich wielu, wymienianie ich nazwisk jest
dla mnie ujmą na honorze. Każdy powinien je znać. Każdy zna choć
jedno, bo każdy kogoś stracił. Nie będę się rozwodził nad tym
co było. To ciemny okres w naszej historii, czas wielkich błędów
i strat. Materialnych jak i wśród ludności. Wśród tych co
przeżyli mamy ludzi co dostali miano Bohatera. Wiele osób z którymi
rozmawiałem po wydarzeniach sprzed roku, mówi, że nie poczuwa się
do tego. Cytuję : „Robiłem co musiałem, Kingsley. To żadne
bohaterstwo, podejrzewam, że każdy bał się panicznie o siebie i
tych, których kochał. Chciał przeżyć i zobaczyć bliskich.
Żałuje, że im to się nie udało.” Zgadzam się z tym. Każdemu
teraz doskwiera brak jakiejś osoby. Wiecie to na pewno Czujecie to.
Ja również. Zginęło wieli moich przyjaciół i jestem dumny, że
nimi byli. Kto nie znał młodego Blacka czy jednego z rudzielców -
skinął głową w stronę pani Weasley i George' a, którzy mieli
łzy w oczach – Molly, mi też go brakuje. Kto nie miał osób
takich jak oni to miał pecha. Jest to dzień bardzo przygnębiający
nas wszystkich jak i jest w nim radość. Nie wszystkie rany się
zagoiły. Blizny w naszej pamięci pozostaną na zawsze. Radość to
coś czego nie do się zobaczyć. Ale my ją czujemy. To ulga. Ulgę,
że te wszystkie okropieństwa się skończyły. Wśród nas jest
teraz wiele osób, które nigdy się nie pozbierają po śmierci
bliskich. Nie będę wymieniał ich imion i nazwisk przez zwykły
szacunek do nich. Każdy, absolutnie każdy odczuwa teraz kogoś
brak. Cierpi każda matka, ojciec, syn, córka, każda siostra i
brat, przyjaciel, żona, kochanka, kumpel z klasy czy dziewczyna
zmarłego. Jestem wśród nich. Pogrążony w żałobie razem z wami.
Tak, tak już słyszę te głosy, krytyków. „Jasne, ktoś mu
ułożył tą mówkę, żeby wywołać łzy u zebranych.” To nie
prawda. Wśród zmarłych są moim przyjaciele. Cieszę się tylko,
że nie straciłem matki czy syna, bo ci odeszli już dawno.
Rozumiem, więc ból jaki teraz czujecie. Na pewno są tacy co
przyszli tu z czystej ciekawości albo uważali, że tak trzeba.
Teraz przeszkadza im słońce i myślą tylko o tym, żeby iść do
domu i odpocząć. Zastanawiają się kiedy on na Merlina skończy?!
Więc patrzcie.
Kingsley
wyciągnął różdżkę, machnął nią i jego idealnie skrojony
garnitur od Armaniego zniknął. Był w szortach i zwykłej koszulce.
-Nie
sądzę żeby to przeszkadzało Albusowi czy Remusowi – powiedział
głośno – mógłbym mówić o tych ludziach aż zdarł bym gardło,
bo nie ma takich słów, które oddadzą to co czuję. Dlatego teraz,
gdy skończyłem tę mówkę, która może was denerwować usiądę
koło tej płyty i zamknę oczy.
Kingsley
naprawdę usiadł.
-I
będę myślał o tych, których mi brakuje. Kto chce nich idzie, kto
chce nich zostanie za mną. Nikogo za nic nie potępię, bo to wolny
kraj. Nie ma stron. Proszę tylko siadajcie w większej odległości
od grobowca by reszta mogła składać kwiaty.
Kingsley
zamilkł. Spuścił głowę i zamknął oczy. Na jego ustach błąkał
się lekki uśmiech.
Ludzie
patrzeli na niego jak na wariata. A on dalej siedział i myślał.
Nagle
ten tłum liczący tysiące osób zaczął się rozrzedzać.
Połowa
oburzanych czarownic i czarodziejów odeszło w stronę zamku, by
deportować się do domów i tam narzekać na ministra. A reszta
została. Nastoletnie dzieci kłóciły się szeptem z rodzicami, że
chcą zostać.
-Niepełnoletnim
zapewnimy bezpieczny powrót do domu siecią Fiuu – zagrzmiał głos
Kingsleya.
Rozległo
się kilka oburzanych głosów.
-Nie
wolno podważać słów Ministra, głupcze! - warknął głos, w
którym Kingsley rozpoznał George' a
-Proszę
państwa! - rozległ się magicznie wzmocniony głos Harry' ego
Pottera – przysięgam, że każdy kto chce zostać i jest
niepełnoletni zostanie odstawiony do domu pod opieką moją lub
moich zaufanych przyjaciół. Żaden budynek nie jest bardziej
chroniony niż Hogwart. Zaufajmy przyszłemu pokoleniu! Dziękuję!
Harry
jakby dla przykładu zmienił swój strój na wygodniejszy i usiadł
za Kingsleyem. Walnął go w plecy z uśmiechem, a potem również
pochylił głowę i nie odzywał się. Zaraz po nim usiadł Ron,
Hermiona, Ginny, George w końcu z uśmiechem na ustach i spokojem w
oczach. Bill z Fleur i małą Victorią. Teddy Lupin w skupieniu
wspominając rodziców znanych mu tylko z opowiadań dorosłych,
siedział tuż koło ojca chrzestnego, Harry' ego Pottera. Charlie
Weasley siadający koło Hagrida i Graupa. Percy muskający dłonią
nazwisko zmarłego brata, a w jego okularach odbijały się słone
łzy. Luna jak zawsze blada i poważna siedziała koło Parvati
Patil, która płakała nad swoją przyjaciółką, Lavender. Padma,
jak zawsze dumna tuż koło siostry, ale z jej oczu płynęły łzy.
Neville, siedzący po drugiej stronie Harry' ego jako trzeci, który
stracił rodziców przez Voldemorta. Pani Figg siedząca w
zamyśleniu. Członkowie GD siedzieli w grupie po cichu wspominając
ofiary. Uczniowie, którzy uczestniczyli w II Bitwie siadali w
grupkach lub sami by pomyśleć o zmarłych. Pan Weasley obejmujący
żonę. Cichy siedzący tłum był ogromny. Z czasem milkł i tylko
był. Tylko łzy płynęły z oczu o różnorakich kolorach. Coraz
więcej osób pochylało głowy w zadumie nad ofiarami. Co jakiś
czas ktoś wstawał by położyć kwiaty pod pomnikiem lub koło
marmurowej płyty. Gdy zaczęło zmierzchać, zapłonęły pochodnie.
Ustawiono krąg wokół milczącego tłumu. W tłumie był nawet
Draco Malfoy. Zignorował prośby matki i został. Na początku
siedział sam. Potem dołączyli do niego przyjaciele i znajomi, a
także dawni wrogowie. Blaise Zabini, Pansy Parkinson. Nott i parę
innych osób. Przez jakiś czas siedział koło niego bliźniak
Weasleyów, by pokazać, że mu wybaczył. Potem odszedł w milczeniu
do rodziny. Wiktor Krum siedział z całą drużyną Bułgarii, koło
niego siedzieli Irlandczycy, równie milczący. Ostatnie Mistrzostwa
poszły w zapomnienie.
Słońce
zaszło i nastały ciemności rozjarzone tylko pochodniami.
I
wtedy, gdy zegar wskazywał godzinę drugą z groszami Harry Potter
zaczął śpiewać. Najpierw cicho sam, a potem dołączyły do niego
inne osoby. I po błoniach zamku niosły się słowa, które ktoś
napisał dawno temu. Których autor nie żył już dawno.
„Hogwart,
Hogwart, Pieprzo – Wieprzy Hogwart,
Naucz
nas choć trochę czegoś!
Czy
kto młody z świerzbem ostrym,
Czy
kto stary z łbem łysego.
Możesz
wypchać nasze głowy
Farszem
czegoś ciekawego,
Bo
powietrze je wypełnia,
Muchy
zdechłe, kurzu wełna.
Naucz
nas, co pożyteczne,
Pamięć
wzrusz, co ledwo zipie,
My
zaś będziemy wkuwać wiecznie,
Aż
się w próchno mózg rozsypie!”
Potem
rozległ się zbiorowy śmiech.
W
końcu to również dzień radości.
Zaczęły
się wspomnienia.
Wiele
łez popłynęło, ale było też wiele śmiechu.
Potem,
gdy zaczął wstawać świt ludzie znów umilkli patrząc na niego z
zachwytem, że mogą go oglądać.
I
właśnie wtedy pojawiła się ma myśl.
My
jeszcze żyjemy – wykorzystajmy to życie.
Nie
wiadomo co nas jutro spotka.
Bo
oni by tego nie chcieli.
A
my będziemy żyć również za nich.
Bo
my nie zapomnimy.
Potem
wszyscy wstali i poszli w stronę zamku na śniadanie czekające na
nich w Wielkiej Sali.
Zostawili
za sobą grobowiec i marmurową płytę zasypaną białym kwieciem.
Zostawili za sobą wygniecioną trawę i dogasające pochodnie.
Zostawili za sobą czarne dni i wspomnienia złego.
Wiedzieli,
że wrócą tu za rok by znów tu usiąść, żeby nie zapomnieć.
Żeby znów wspominać to co złe by mieli siłę, przez cały rok na
lepsze uczynki i życie.
Odchodzili
zostawiając za sobą echo dawno wypowiedzianych słów.
A
nad nie wybijał się jeden głos.
„
Ostatecznie
dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek
nowej wielkiej przygody”*
*
- Cytat zaczerpnięty z „Harry Potter i Kamień Filozoficzny” ,
słowa Albusa
Łaaaaaaał aż się popłakałam💖
OdpowiedzUsuńCudne