Natalii
M.
Bo
przegrałam zakład.
~*~*~*~
Dlaczego
wypowiadamy życzenia do spadających gwiazd?
Przecież
one upadają...
Był
to jeden z ostatnich dni wakacji przed powrotem na siódmy rok do
Hogwartu. Ostatni tydzień spędzali w Norze. Przyjechali tu między
innymi dlatego, że chcieli podnieść panią Weasley po stracie
syna. Pani Weasley doceniała ich gest i dlatego, gdy byli wszyscy
razem był wesoła i pełna życia jak kiedyś. Jedynie w samotności
płakała z żalu i straty. Musiała być silna. Nikt jej nie zwróci
syna. Nawet najbardziej żarliwe prośby i modlitwy.
~*~*~*~
Była
piękna ciepła noc. Leżała z Harrym na polach niedaleko Nory.
Wpatrywali się w niebo, wypatrując spadających perseid. Milczeli
przeważnie. Tylko czasami wymieniali półgłosem kilka słów.
Jednak robili to rzadko. Nie chcieli zburzyć magii nocy, jej piękna
i niesamowitości.
-Wiesz,
Harry, nadal czuję, że jest wojna – powiedziała cicho Hermiona.
-Nie
otrząsnęłaś się z tego prawda? - mruknął Harry.
-Nie.
Nadal mam wrażenie, że muszę być na coś gotowa.
-To
już koniec, Voldemot nie żyje. Wygraliśmy.
-Wiem,
chyba po prostu za mało czasu minęło odkąd to wszystko się
skończyło.
-Z
pewnością. Tyle nerwów ile mieliśmy... - Harry urwał, by za
jakiś czas zacząć mówić – wiesz, Hermiona, ty zawsze byłaś
ze mną... zawsze.
-Co
masz na myśli? - zdziwiła się Hermiona, z zachwytem spoglądając
w gwieździste niebo. Nie było ani jednej chmurki. Księżyc świecił
niesamowicie mocno, gwiazdy migotały w oddali, tajemnicze i
niedostępne.
-Ron
we mnie zwątpił – westchnął Harry – na Turnieju, jak i na
poszukiwaniu horkruksów. Ty zawsze byłaś ze mną, owszem obrażałaś
się na mnie, ale zawsze mi pomagałaś.
-Kocham
cię Harry – powiedziała Hermiona – jesteś dla mnie jak brat,
dla mnie było oczywiste, że muszę ci pomóc. Dlatego zawsze...
-Patrz!
- przerwał jej Harry, wskazując dłonią niebo.
Nieboskłon
przecięła właśnie spadająca gwiazda. Ciągnęła za sobą biały
ogon, który znikał z każdym ruchem gwiazdy.
-Myśl
życzenie – szepnął Harry.
Chcę....
chcę miłości, tej prawdziwej, która zapiera dech w piersiach.
Tak
szybko jak się pojawiła i myśl Hermiony i gwiazda, tak samo szybko
obie zniknęły.
-Myślisz,
że te życzenia się spełnią? - zapytała Hermiona.
-Muszą
– odparł z przekonaniem Harry.
~*~*~*~
Uważaj
na to czego pragniesz, bo może się spełnić.
Hermiona
z uśmiechem wtopiła się w tłum na korytarzach Hogwartu. Była
połowa stycznia. Nigdy jeszcze nie czuła się tak szczęśliwa jak
teraz.
Wojna
się skończyła, w końcu to do niej dotarło. Byli wolni, młodzi i
mieli całe życie przed sobą. Wróciła do Hogwatu. Razem z nią
wrócił tylko Harry. Rodzeństwo Weasley'ów nie zdecydowało się
na powrót do szkoły. Zaczęli karierę jako aurorzy i jako duet
byli w tym na prawdę świetni. Voldemort upadł, ale na świecie
nadal były niedobitki jego popleczników. Dlatego Ron i Ginny
szkolili się na aurorów, aby wybić w pień złą krew jaka
pozostała.
Hermiona
miała z nimi częsty kontakt po przez listy, które krążyły
między nimi. Harry za to w końcu odetchnął. Przestał być taki
spięty jak dawniej, okazało się, że jest duszą towarzystwa.
Gdzie był Harry, tam był śmiech. Oczywiście potrafił wysłuchać
i porozmawiać na poważnie, ale przeważnie był roześmiany i
wyluzowany. Stał się niesamowicie popularny w szkole. Na
korytarzach cały czas padało "Cześć Harry!",cześć,
Potter", "siema, stary". Każdy go znał, każdy
chciał zdobyć jego przychylność. Harry patrzył na to z
przymrużeniem oka i zadawał się głównie z ludźmi, którzy go
nie zostawili w czasie wojny. Z resztą utrzymywał dobre, ale raczej
luźne stosunki.
Do
Hogwartu powróciło wiele osób z ich roku, w tym Ślizgoni i
Hermiona dziękowała za to bogu.
Okazało
się, że do Hogwartu wrócił Draco Malfoy.
Od
samego początku utrzymywał luźne kontakty z Harrym, przekomarzali
się, kłócili, dogryzali sobie, ale lubili się. Imprezy, które
były częste na siódmym roku, były pełne Harry'ego i Dracona. Z
czasem imprezy organizowane przez nich zaczęto nazywać po prostu
Drrary. Charakteryzowało je jedno. Były głośne, lał się na nich
alkohol i każdy chciał na nich być. Na tych właśnie imprezach
Hermiona poznała bliżej Dracona. Najpierw tak samo jak Harry
dogryzali sobie, potem Draco wyciągnął ją na parkiet.
Przetańczyli całą imprezę. I tak się zaczęło...
Draco
zaczął z nią rozmawiać, żartować na co dzień. Pod koniec
października pierwszy raz zaprosił ją na randkę. Hermiona miała
duże opory, żeby się z nim spotkać na tym szczeblu, ale w końcu
uległa jego namowom. Harry jak się o tym dowiedział, wybuchnął
śmiechem, poklepał ją po plecach i powiedział "bez ryzyka
nie ma zabawy. Hermiono".
Spotykali
się przez dwa miesiące, w Mikołajki Draco z enigmatycznym
uśmiechem zapytał czy zgodzi się na to, żeby zostali parą.
Hermiona była zaskoczona, ale bardzo szczęśliwa. Zgodziła się,
rzucając Draconowi na szyję.
Na
Święta zostali w Hogwarcie. Najpiękniejsze dwa tygodnie w życiu
Hermiony. Pełne szczęście, spokoju i miłości. Właśnie tak
zawsze wyobrażała sobie idealne święta. Te na dodatek były pełne
Dracona.
Teraz,
w styczniu, Hermiona nadal nie mogła uwierzyć, że są parą. Nie
sądziła, że do siebie pasują, ale dogadywali się niesamowicie
dobrze.
-Hej,
skarbie – usłyszała głos Dracona i jego dłoń automatycznie
splotła się z jej palcami.
-Cześć,
kochanie.
-Zaklęcia?
-Tak,
a ty? - mruknęła Hermiona.
-Siedzę
z tobą – zaśmiał się cicho Draco.
Gryfonka
spojrzała na niego, zastanawiając się czym zasłużyła sobie na
takie szczęście. Draco był idealny. Potrafił wyczuć jej humor i
potrafił jej go poprawić, potrafił z nią milczeć, rozmawiać jak
starzy znajomi, żartować, ale i potrafił być romantyczny. Dopiero
teraz zrozumiała co to znaczy dojrzały związek. To nie
obściskiwanie się na korytarzach i patrzenie sobie w oczy. To
pewność, że możesz porozmawiać z drugą osobą o wszystkim, że
ona cię zrozumie. To niesamowita więź i świadomość, że chcecie
tego samego.
A
oni mieli to wszystko.
~*~*~*~
Za
te marzenia, których dzisiaj brak, wypijmy do dna.
Hermiona
siedziała na tarasie swojego domu. Wpatrywała się w spadające
gwiazdy, przeklinając ten dzień, w którym prosiła je o miłość,
tą prawdziwą, tą zapierającą dech w piersiach.
No
i przecież pojawił się Książę z Bajki. Był idealny. Kochali
się na zabój, byli wprost nieprzytomni, patrzyli na świat przez
różowe okulary. Planowali wspólne życie, robiąc plany na
przyszłość i ciesząc się, że jest tak pięknie.
Jednak
bajka się skończyła.
Draco
odszedł. Zostawił ją z dnia na dzień, bez słowa wyjaśnienia.
Wzruszył tylko ramionami i przeprosił, że ją zranił.
A
przecież ona tak strasznie kochała.... tak strasznie chciała z nim
być, mieć dom, trójkę dzieci i psa.
A
on to zignorował, odszedł.
Teraz
podobno był z inną kobietą,
Hermiona
wiedziała jedno.
Zranił
ją, strasznie ją zranił. Myślała, że nie podniesie się z tego.
Jednak jak zawsze był przy niej Harry. Wspierał ją, nie pozwalał
jej upaść. Walczył o nią tak samo jak ona walczyła swojego czasu
o niego.
I
Hermiona podniosła się, choć zajęło jej to dużo czasu.
Otrząśnięcie
się z wspomnień, niespełnionych marzeń i szczęścia jakie miała.
Teraz
gdy patrzyła na to z dystansu wiedziała, że nie żałuje tego
czasu spędzonego z nim. Ta miłość była piękna, wspominała ją
za śmiechem, ich wspólne chwile, których było przecież tak dużo.
Czasami
chciała, żeby to wszystko wróciło, żeby znów byli razem,
zakochani. Ale zaraz potem wracał zdrowy rozsądek, znów cierpieć
jeśli by się w końcu rozstali? To było nieuniknione. Wiedziała,
że nie byli sobie pisani.
Patrzyła
w gwiazdy.
Spełniłyście
moje życzenie. Prosiłam o miłość, o tą piękną miłość, o
każdy szczegół, o to, żeby zakochać się całym sercem.
Dostałam
to, nawet więcej niż mogłam chcieć, dostałam z nawiązką.
Prosiłam
o miłość. Dostałam ją
Nie
prosiłam o to, żeby trwała już zawsze.
I
nie trwała...
Za
wszystkich rzeczy wiecznych miłość trwa najkrócej.
~*~*~*~
27/04/2014
Chcę
tylko podziękować kilku osobom.
-Vegas,
bo zawsze jesteś.
-Alex,
bo jesteś, gdy trzeba mnie kopnąć w dupę.
-Roni,
która objawiła się wczoraj i mam nadzieję, że zostanie na
dłużej, żeby znów podbijać ze mną świat.
-Muscardinus
vel Przecinek, bo słucha moich niesamowitych pomysłów, za które
byście mnie zabili.
wzruszyłam sie :(
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się pomysł duetu Weasleyów jako aurorów. To największy + tej miniaturki. Trochę bolał mnie język, bo zdania nie sklejały się w ładną całość. Może jestem zbyt surowa? :c
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Nie wiem jak to robisz, że nawet najprostszą(bez obrazy), najmniej skomplikowaną miniaturkę umiesz tak ubrać w słowa, że wychodzi arcydzieło. Osobiście jestem wielką fanką twojego stylu pisania, ale ta konkretna miniaturka była troszkę przykrótka :D
OdpowiedzUsuń