piątek, 20 maja 2016

miniatura XVII

Dla A.Z.
Byłeś i jesteś moją Alfą i Omegą.

~*~*~*~
+18. czytacie na własną odpowiedzialność.

Hermiona przechadzała się nerwowo po swoim mieszkaniu. Od zakończenia wojny minęły dwa lata. Dwa lata. Długie. Samotne. Męczące. Wypełnione tęsknotą dwa lata. Codziennie myślała o tym samym. Co by było gdyby zmieniła zdanie w Dzień Bitwy? Czy teraz miałaby szczęśliwa rodzinę? Czy wtedy miałaby przy swoim boku, tego którego pragnęła, za którym tęskniła każdego dnia? Który płacił za błędy wojenne odsiadując wyrok w Azkabanie.
Zostały mu jeszcze dwa lata. Dwa lata samotności.
Nagle zatrzymała się gwałtownie.
Dłużej już tego nie wytrzyma. czekała już dwa lata. Pierwszy miesiąc był koszmarny, błądziła po domu obijając się o meble, nie wiedząc jak się nazywa i gdzie jest. Opamiętanie przyszło z jego wyrokiem. Cztery lata. Bez możliwości odwołania się. To wtedy zaczęła żyć na nowo. Codziennie odliczała dni do jego wyjścia. Upłynęła połowa czasu. Była silna dwa lata. Teraz go potrzebowała jak nigdy wcześniej.
-Bez ryzyka nie ma zabawy, skarbie – szepnęła do siebie i deportowała się z własnego mieszkania z cichym trzaskiem.

~*~*~*~

Pojawiła się w Ministerstwie Magii na samym środku Artium, które o tej godzinie było zapełnione ludźmi. Wjechała windą na najwyższe piętro, przytupując nerwowo i odpowiadając na liczne uśmiechy kierowane w jej stronę. Wiedziała, że nie wygląda na osobę pracującą w Ministerstwie. Była ubrana w czarną szatę, ale bez emblematów żadnego departamentu, no i miała na sobie niesamowicie wysokie szpilki. Gdy winda stanęła, skierowała swe kroki do gabinetu na samym końcu długiego korytarza. Stanęła przed biurkiem sekretarki Ministra Magii.
-Słucham? - zapytała chłodno kobieta.
-Hermiona Granger do Ministra Magii – odpowiedziała lodowatym tonem Hermiona.
-Minister jest zajęty – wypowiedziała standardową formułkę sekretarka, przewracając zielonymi oczami.
-Mnie z pewnością chętnie przyjmie.
Blondynka spojrzała na nią niechętnie.
-Każdy tak mówi.
-Proszę powiadomić ministra, że tu przyszłam, na tym polega pani praca – wysyczała Hermiona.
Sekretarka spojrzała na nią pogardliwie, ale nacisnęłam magiczny interkom.
-Panie ministrze, jakaś kobieta do pana, nie była umówiona, ale twierdzi, że pan ją chętnie zobaczy - blondynka uśmiechnęła się złośliwie.
-Nazwisko, Helen – odparł mocny głos.
-Granger. Hermiona Granger.
-Wpuść pannę Granger, Helen.
Hermiona uśmiechnęła się z wyższością i nie czekając na słowa sekretarki pchnęła drzwi do gabinetu ministra.
-Hermiono – uśmiechnął się mężczyzna siedzący za biurkiem w otoczeniu masy dokumentów – witaj.
-Cześć, King – uśmiechnęła się Hermiona.
-Usiądź – powiedział serdecznie Kingsley machnięciem różdżki pozbywając się papierów z biurka – napijesz się czegoś?
-Nie, ja tylko na chwilkę.
-No, ale znajdziesz czas, żeby pogadać? - King zrobił srogą minę.
Kobieta roześmiała się.
-Wpadnij jutro do Nory, Molly planuje małe przyjęcie, to porozmawiamy na spokojnie – powiedziała Hermiona.
King skinął głową.
-Masz rację. Chyba tak zrobię, ale czego potrzebujesz? nie zjawiłabyś się tu bez powodu.
Gryfonka spoważniała.
-Potrzebuję zezwolenia.
-Na co? - Minister zmarszczył czoło.
-Na odwiedziny w Azkabanie.
-Na to nie potrzebujesz mojego pozwolenia.
-Potrzebuje. Chce odwiedzić jednego z najbardziej strzeżonych.
-Jednego z Piątki? - zdziwił się King.
-Tak.
-No dobrze – westchnął – tobie nie mogę tego zabronić.
Wyciągnął z szuflady kartkę i napisał na niej kilka linijek.
-Dzięki – powiedziała z wdzięcznością, gdy dał jej zwitek – to widzimy się jutro?
-Tak, chyba tak – uśmiechnął się King, wiedząc, że Hermiona i tak nie powie mu nic więcej na temat odwiedzin w Azkabanie.
-W takim razie do zobaczenie, King,
Minister uśmiechnął się smutno, gdy dziewczyna podeszła do drzwi.
-Hermiona?
-Tak? - zapytała, obracając się z wdziękiem.
-Pozdrów go – powiedział cicho King – czekamy na niego.
Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnowała i tylko skinęła głową, wychodząc bez słowa.

~*~*~*~

Deportowała się na wyspę, nie której mieścił się Azkaban. Miała szczęście, bo punkt aportacji na wprost wejścia do więzienia.
Na ogromną bramą z żelaza wyryto słowa „Porzućcie wszelką nadzieje, wy którzy tu wchodzicie”
Jakie to ironiczne – pomyślała pogardliwie.
Przecież co cytat z „Boskiej Komedii” Dantego.
Podeszła do bramy i zastukała ogromna kołatka w kształcie jak kajdan.
Brama otworzyła się do po długiej chwili. Zobaczyła kraty zabezpieczone magią,a za nimi stał strażnik. Zmierzył ja z góry na dół, zatrzymując wzrok na jej piersiach, a potem na twarzy.
-W jakiej sprawie? - warknął.
-Chcę odwiedzić więźnia.
-Numer?
-Nie mam pojęcia, mam pozwolenie Ministra- powiedziała cierpliwie Hermiona, mają w głowie ostrzeżenie Harry'ego, żeby nie drażnić strażników.
-Pokaż.
Podała mu pergamin, na którym widniał motyw Ministra Magii. Strażnik rzucił na nie okiem, stuknął w nie różdżką, by zobaczyć, czy to nie podróbka i otworzył bramę.
-Musze panią przeszukać – mruknął, gdy Hermiona weszła do środka- proszę rozpiąć szatę.
Hermiona wykonała polecenie, pod spodem miała tylko krótkie dżinsowe szorty i bluzkę z ogromnym dekoltem. Facetowi oczy rozszerzyły się na jej widok, zamarł na sekundę i dopiero wtedy ją przeszukał. Chciał zabrać jej kolczyki i inna biżuterię, ale Hermiona stawiła opór. Ugiął się pod jej słowami, że jest tutaj na polecenie Ministra Magii.
-Kogo chce pani zobaczyć?
-Jest jednym z najbardziej strzeżonych więźniów.
-Nazwisko.
-Malfoy – powiedziała krótko Hermiona.
-Mamy dwóch więźniów o tym nazwisku – warknął niezadowolony strażnik.
-Stary Lucjusz jeszcze żyje? - zapytała zaskoczona.
-Tak i po tym wnioskuję, że idzie pani do młodego Malfoya.
-Owszem.
-Minister Magii na do niego interes? - zapytał strażnik, prowadząc ją długimi zawiłymi korytarzami.
-To tajne.
-Pieprzeni Malfoyowie- mruknął.
-Chcę żeby zostawiono nas samych – powiedziała stanowczo Hermiona.
-Jest niebezpieczny.
Hermiona uśmiechnęła się ponuro.
-Jest związany magicznie, nic mi nie zrobi. Chce go zobaczyć sam na sam.
-Ma pani do niego uraz?
-Zabił mi przyjaciółkę – skłamała chłodno – więc, tak, mam do niego uraz.
Dalej szli w milczeniu,
Gdy dotarli na samą górę i stanęli przed ostatnia celą, strażnik sięgnął do klucze i otworzył drzwi.
-Malfoy, wizyta! - podniósł głos – tylko pani może otworzyć drzwi jak będzie pani chciała wyjść.
Skinęła głową i z bijącym sercem weszła do ciemnej celi. Drzwi zatrzasnęły się za nią. Panowały nieprzeniknione ciemności. Słyszała tylko cichy oddech. Następnie zapaliło się światło.
Mężczyzna siedzący na pryczy zmrużył oczy, oślepiony.
Hermiona wykorzystała tą okazję, żeby mu się przyjrzeć. Jego blond włosy nie straciły nic ze swojej świetności. Blada cera nie stała się ziemista, nawet pomimo braku słońca, nadal była mleczna. Był ubrany w prostą czarną szatę. Nawet pomimo luźnych szat, było widać wszystkie mięśnie, ponieważ bardzo schudł, jednak nie był zagłodzony.
Cela była spartańska. Miał tu łóżko, stolik i parę osobistych rzeczy. Książki, pergamin, pióro i parę innych drobiazgów.
Otworzył powoli oczy i znów je zmrużył, gdy zobaczył kto go odwiedził. Jego usta ułożył się w pogardliwy grymas zadowolenia.
-Hermiona Granger. Witaj w moim świecie.
Nie odpowiedziała.
Wstał zwinnie z łóżka. Górował nad nią wzrostem.
-Co cie do mnie sprowadza?
Gdy znów nie odpowiedziała. westchnął i rozłożył ręce, a jego twarz wyrażała spokój i cierpliwość.
-Draco – wykrztusiła cicho robiąc krok w jego stronę.
-Wróciłaś – powiedział bezgłośnie.
Pokonała całą długość celi jednym susem i wpadła prosto w jego objęcia.
Zamknął ją w niedźwiedzim uścisku i wtulił twarz w jej włosy. Przymknęła oczy i rozkoszowała się jego mocnym uściskiem. Wdychając ten niesamowity zapach, zapach Dracona.
Po naprawdę długiej chwili, rozluźnił uścisk i spojrzał jej w oczy. Jednak jej błyszczące od łez oczy wiedział tylko przez chwilę, bo zaraz poczuł jej usta na swoich. Pocałowała go zachłannie.
Zrozumiał.
Dał się popchnąć na łóżko, przejmując władzę nad jej ciałem. Pogłębił pocałunek, prawie miażdżąc jej wargi, ale Hermiona tylko westchnęła mu w usta.
Nie bawił się w czułości i delikatność. Nie mieli na to czasu
Prawie w ogóle nie odrywając się od jej warg, położył ją na plecach na pryczy i zdjął jej szatę, odrzucając ją na ziemię. Spojrzał na jej ciało i zamruczał z zadowolenia. Wpił się w jej naga szyję. Wplotła mu palce we włosy, ciesząc się jego ustami na ciele. Draco całując jej szyję, rozerwał jej bluzkę, by zaraz zejść niżej z pocałunkami i zająć się jej nagimi piersiami. Gdy pocałował ją w lewą pierś, ssąc jej sutek, jęknęła cicho. Próbowała mu rozpiąć szatę, jednak gdy to nie przyniosło efektu, rozerwała ją i został w samych spodniach.
Gdy pocałował jej wrażliwe podbrzusze, objęła go nogami i przewróciła na plecy. Usiadła mu na udach i pocałowała go. Draco podniósł się do pozycji siedzącej , trzymając obie dłonie na jej nagich plecach, by zaraz potem znów nad nią górować. Draco nie chciał czekać. Szybko pozbył się resztek ich ubrań. Sunąc ustami po jej ciele dotarł do jej bioder. Jęknęła, zaciskając palce na jego włosach.
-Przyjdź do mnie, Draco – wyszeptała – teraz.
Podciągnął się do góry i spojrzał jej w oczy. Potem omiótł spojrzeniem jej twarz, malinki na szyi, ślady zębów. Uśmiechnął się.
-Hermiona?
-Mhm?
-Kocham cię – z tymi słowami wszedł w nią.
Krzyknęła cicho, obejmując go udami i przyciągając bliżej. Ukrył twarz w zagłębieniu jej szyi, czując jak przeczesuje jego włosy palcami. Kochali się szybko i gwałtownie. Prawie od razu znaleźli wspólny rytm. Spełnienie nadeszło szybko. Hermiona rozorała plecy Dracona paznokciami. Blondyn pocałował ją w usta, tłumiąc jej krzyk, gdy doszła. Czuł jej mięśnie zaciskające się, jednak nie przestał się poruszać. Hermiona przerwała pocałunek i wyszeptała mu do ucha z trudem powietrze :
-Daj mi siebie.
Jak gdyby czekał na jej słowa, krzyknął cicho, zamykając oczy, a Hermiona uśmiechnęła się zadowolona. Draco opadł na nią. Gryfonka gładziła go po plecach, czekając aż jego oddech się uspokoi.
Draco ocknął się po kilki minutach i zsunął się z Hermiony, ale ona chciała go mieć przy sobie. Usiadła mu na udach, pochylając się nad nim. Pocałowała go powoli. Draco przesunął leniwie dłońmi po jej ciele, wywołując u niej dreszcze.
Spojrzał jej w oczy, nie udało mu się ukryć niepewności.
-Czekam na Ciebie, Draco – szepnęła mu do ucha.
Zacisnął dłonie na jej pośladkach, zastawiając na nich siniaki.
-Będę czekać – dodał, pocałowała go długo i wstała.
Pozbierała szybko swoje rzeczy, naprawiając je i zakładając.
Uśmiechnęła się uroczo do Dracona, który leżał na łóżku, rozłożony jak młody bóg, obserwując ją.
Naprawiła rzeczy blondyna.
Draco skinął na nią, podeszła i pochyliła się nad nim.
-Dam Ci więcej niż dzisiaj – wyszeptał jej do ucha - obiecuję.
-Kocham cię, Draco – szepnęła, całując go ostatni raz.
Zniknęła chwilę później, zostawiając Draconowi tylko swoją łzę na policzku.
Zostawiła również nadzieję, że za dwa lata mogą liczyć na szczęśliwe zakończenie.

3/08/2013.


wiesz co mnie prześladuje do teraz?
Twój pierwszy uśmiech i zaciekawiony wzrok.”

~*~*~*~

z podziękowaniami dla :
-Vegas, bo zawsze jesteś jak Cię potrzebuję.
-Alex, bo znów zaczęłam lubić Dramione.
 __________

pragnę przypomnieć, że miniaturki publikowane w najbliższym czasie są moje, przeniesione z drugiego bloga (powrot-nox-dramione,blogspot.com), którego wczoraj (19.05.2016) usunęłam. Proszę, nie oskarżajcie mnie o plagiat własnych miniaturek...

7 komentarzy:

  1. czytałam to...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi też się cos kojarzy...

      Usuń
    2. Właśnie mi też się cos kojarzy...

      Usuń
    3. Proszę czytajcie co jest pod miniaturką...
      To moje, przeniesione

      Usuń
    4. Nie było tego podpisu kiedy pisałam komentarz :)
      Dlatego to i pod poprzednią napisałam,ze czytała ten tekst już...

      Usuń
  2. Oskarżona o plagiat własnych miniaturek ...heh.
    Świetna miniaturka!!! (Jak wszystkie ;))

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...