sobota, 13 kwietnia 2013

rozdział 41

Bo to co kiedyś było ważne, zawsze musi się zestarzeć
i obrócić w proch przeszłości i obojętności...
Nox

Parvati obudziła się z przekonaniem, że ten dzień będzie niezwykły.
Słońce już dawno wstało i promienie wlewały się do jej dormitorium. Odbijały się od lustra i szklanych powierzchni. Mimo że było kilka minut po siódmej rano, już panował skwar.
Uczniowie siódmej klasy mieli na głowie OWTM- y od poniedziałku, a piątej SUM - y. Wszyscy chodzili zdenerwowani, przekonani, że nic nie umieją i każdą wolną minutę spędzali nad książkami.
Gryfonka usiadła na łóżku i przeciągnęła się. Ziewając poszła do łazienki. Spojrzała w lustro, mrużąc oczy.
Włosy miała rozczochrane, oczy lekko podkrążone. Skutki siedzenia nad książkami do późna.
Myjąc zęby, przypomniała sobie, że miała iść do Hermiony, żeby przemówić jej do rozsądku.
Ze szczoteczką w ustach wyszła z dormitorium i zapukała do Hermiony.
-Szeromina, wstawaj! - zawołała niewyraźnie - mszymy pogadać!
Jednak Hermiona nie pojawiła się.
-Miona! - zawołała Parvati - wyłaź! Nie udawaj, że śpisz!
Zła, że przyjaciółka jej nie otwiera, wróciła do łazienki. Umyła do końca zęby i nadal w piżamie, znów zaczęła się dobijać do Hermiony.
Po dziesięciu minutach dała sobie spokój.
Już naprawdę wkurzona, wyszła z sypialni, przeszła przez opustoszały Pokój Wspólny. Otworzyła drzwi do pomieszczenia, w którym jeszcze nigdy nie była. Sypialni chłopców z siódmego roku.
Harry, Ron, Neville, Seamus i Dean spali spokojnie w łóżkach.
Parvati, oddychając głęboko, podeszła do łóżka Harry' ego i ostrożnie przyłożyła mu dłoń do ust, w tym samym momencie potrząsając go za ramię.
Harry szarpnął się i zaczął wyrywać, ale nie odezwał się. W czasie wojny nauczył się, że w chwili zagrożenia lepiej zachować ciszę.
-Harry - szepnęła mu do ucha Parvati - cicho, bo ich obudzisz, to ja.
Wybraniec przestał się szarpać i otworzył oczy.
-Masz - szepnęła dziewczyna, podając mu okulary.
-Co się dzieje? - zapytał Gryfon.
-Musimy znaleźć Hermionę, chodź.
-Hermionę? - zapytał szeptem Harry.
-Zniknęła – mruknęła Parvati.
Harry bez dalszych pytań zsunął się z łóżka. Miał na sobie jedynie spodnie od dresu. Złapał tylko bluzę i skinął na Gryfonkę. Wyszli cicho z sypialni.
-Jak to zniknęła? - zapytał Harry już w pustym salonie Gryfonów.
-Chciałam z nią pogadać – powiedziała Parvati, siadając na kanapie koło okna – pamiętasz, tak jak ustaliliśmy z Blaisem – gdy Harry kiwnął głową, mówiła dalej – no i poszłam do niej przed chwilą, ale jej nie było. Wczoraj wieczorem też u niej byłam. Sprawdzałam czy jest parę razy i nic. Wiem, że zawsze do późna siedzi w bibliotece, ale byłam u niej po pierwszej i też jej nie było...
Wybraniec skinął głową.
-No dobrze – powiedział z rozdrażnieniem – poszukajmy jej.
Wyciągnął z kieszeni bluzy Mapę i wymruczał cicho zaklęcie.
Parvati obserwowała jak przeczesuje wzrokiem Mapę, zirytowany.
-Pomóż mi, a nie tak siedzisz – powiedział tylko, widząc jej wzrok.
Parvati pochyliła się nad Mapą i szukali razem.
-Ona jest czasami niemożliwa – mruczał Harry pod nosem – kocham ją jak siostrę, ale kiedyś była bardziej odpowiedzialna. To, że Voldemort nie żyje nic nie znaczy. Nawet teraz trzeba być ostrożnym. I teraz sama znika, ona, która zawsze mi powtarzała, że mam na siebie uważać!
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, słuchając narzekania Wybrańca.
-Ona jest tylko człowiekiem – powiedziała.
-Zawsze była ponad nami ze swoją inteligencją – mruknął Harry – ale czasami jest taka jak wszyscy...
Umilkli, szukając jej na Mapie dobre dziesięć minut.
-Gdzie ona jest? - warknął w końcu Harry, już trochę zaniepokojony.
Po kolejnych siedmiu minutach zrezygnowali z szukania.
Spojrzeli na siebie, oboje z niepokojem w oczach.
I wtedy Pokój Wspólny rozjaśnił się. Przez otwarte okno, do środka wskoczyło zwierzę i otarło się o nogę Parvati. Gryfonka drgnęła zaskoczona, ale nie odezwała się.
Pantera obeszła kanapę, na której siedzieli i przemówiła.
-Nie szukaj Hermiony. Jest zmęczona, ale bezpieczna i bardzo szczęśliwa. Prosi, żebyś na nią poczekała pod Wielką Salą. Jeśli spotkasz Pottera, to niech przyjdzie z tobą.
Pantera pochyliła się delikatnie przed Parvati i zniknęła.
Przez kilka minut panowała cisza.
Potem Harry zerknął na Parvati, która nadal wpatrywała się w miejsce, w którym zniknęła pantera.
-To był Patronus Blaise' a, nie? - powiedział niepewnie.
Dziewczyna z kamienną miną pokiwała głową.

***

Następnego dnia pierwsza obudziła się Hermiona.
Obudziła się, ale nie otworzyła oczu. Nie chciała, by uczucie jakie ją ogarniało zniknęło. Śniła w nocy. I to był dobry sen. Był w nim Draco, rozmawiał z nią. Jego oczy były pełne troski, a nie pogardy tak jak ostatnio.
Czemu tak nie może być naprawdę? Zadała sobie to pytanie, wiedząc, że nie pozna na nie odpowiedzi.  
Otrząsnęła się ze snu, żałując, że już nic nie będzie tak jak dawniej.
Nie otwierając oczu, chciała się, tak jak zawsze, przeciągnąć. Zamarła jednak, gdy uświadomiła sobie, że ktoś ją obejmuje.
Odetchnęła głęboko, próbując ogarnąć sytuacje.
Obejmował ją ktoś silny i wysoki. Sądząc po budowie ciała, chłopak. Chyba spał, bo oddychał bardzo spokojnie.
Odetchnęła jeszcze raz i poczuła znajomy zapach, ale mogła go z niczym połączyć. Przypominał jej jedynie bezpieczeństwo.
Otworzyła oczy i zobaczyła jasne włosy. Jasne? Nie, one były prawie białe.
A więc to nie był sen.
Draco był tuż koło niej.
Podniosła się ostrożnie na łokciu i spojrzała na niego.
Miał zamknięte oczy. Kilka kosmyków opadało mu na powieki. Oddychał spokojnie. Rysy jego twarzy były wygładzone. Nie odbijały się na niej żadne uczucia. Zniknęła wieczna arogancja i złość, która tak często gościła na jego twarzy.
Hermiona z uśmiechem odsunęła mu włosy z oczu.
Drgnął, obejmując ją mocniej w talii, ale nie obudził się.
Musnęła jego usta, ale nie zareagował.
Znów go pocałowała, tym razem mocniej.
Obudził się, na półprzytomnie odwzajemniając pocałunek , ale nie otworzył oczu nawet wtedy, gdy Hermiona przerwała pocałunek.
-Cześć, Draco – szepnęła mu do ucha.
-Uff – odetchnął z ulgą i objął ją jeszcze mocniej – a myślałem, że to któraś z Greengrass wpakowała mi się do łóżka. Jednak nikt nie potrafi całować tak jak ty. Cześć, Granger.
Hermiona uśmiechnęła się lekko.
Draco musnął jej ramie ustami.
-Jak się czujesz? - zapytał.
-Dobrze.
-Na pewno?
-Tak.
-Granger?
-Yhm?
-Pamiętasz wszystko, co się działo? - zapytał cicho Draco.
-Chyba tak. Dlaczego pytasz?
-Granger...posłuchaj – zaczął Draco – nie chcę, żebyś odeszła. Nie chcę. To głupota wiem, ale...
-Nie mów teraz o tym – przerwała mu Hermiona – poczekaj jak to przetrawisz.
-Najpierw mi mówisz, że mam nie mówić nic, czego mogę potem żałować, teraz, że mam poczekać, aż to przetrawię. Granger, jeśli masz mnie gdzieś, to mi to powiedz.
-To nie tak, Draco – powiedziała spokojnie Hermiona – zrozum, ja chcę być pewna, że dobrze to przemyślałeś. Chcę mieć stuprocentową pewność, że jesteś pewny swojej decyzji.
-Masz rację – mruknął Draco – załatwmy to po lekcjach, teraz musimy się zbierać.
-Draco, nie wkurzaj się – powiedziała Gryfonka – uwielbiam cię i też nie chcę cię stracić, ale zaufania nie można kupić w każdym sklepie.
-Zawiodłem cię kiedyś? - zapytał urażony Draco.
-Nie i dalej ci ufam, jednak moje głupie serce zawiodło mnie ostatnio kilka razy, dlatego proszę cię, przemyśl to dobrze.
-No okej – westchnął blondyn – skoro tego chcesz.
Gryfonka nie do końca zadowolona z obrotu sprawy, wtuliła się w Draco, szukając u niego nieświadomie pocieszenia.
Draco podniósł jej głowę i pocałował ją w usta.
Całowali się powoli i namiętnie.
Byli sami, mogli robić, co chcieli.
-Brakowało mi tego – uśmiechnął się Draco, przewracając ją na plecy.
To było silniejsze niż on. Musiał mieć tę dziewczynę blisko siebie.
Pragnął jej obecności i dotyku.
I właśnie dlatego pochylił się nad nią z wieloznacznym uśmiechem. Jego dłoń powędrowała na jej biodro. Nie dlatego, że Draco chciał ją rozebrać czy posunąć się dalej w swoich czynach. Nie, chciał mieć ją po prostu blisko siebie. I nic więcej.
-Granger? - zapytał, bo coś wpadło mu do głowy.
-Tak?
-Mogę cię o coś poprosić?
-Wiesz, że tak.
Draco wahał się sekundę, a potem pochylił się nad nią jeszcze niżej.
-Pocałuj mnie, Granger. Tak jak wtedy w „Studio”.
Hermiona, zaskoczona, znieruchomiała.
Naprawdę chciał tylko tego?
Taki facet, jak on, chciał tylko jednego głupiego pocałunku?
No i po drugie, pamiętał jak całowała go kilka tygodni temu?
Ślizgon, widząc jej wahanie, uśmiechnął się, kryjąc tym samym czający się w oczach smutek.
-To była jedynie prośba, a nie rozkaz – powiedział – jeśli nie chcesz...
Dziewczyna położyła mu palec na ustach.
-To nie tak – uśmiechnęła się – zaskoczyłeś mnie – dodała i złapała go za włosy, przyciągając do siebie.
Blondyn spoglądał jej wyzywająco w oczy.
-Jesteś tylko mój, rozumiesz? - wyszeptała, patrząc mu twardo w oczy, wytrzymując jego spojrzenie – nikt i nic mi ciebie nie zabierze, bo jesteś tylko mój.
Uśmiechnął się powoli.
-Musisz na to zasłużyć, skarbie.
Teraz to jej twarz rozjaśnił uśmiech.
-Już zasłużyłam.
Pocałowała go namiętnie, tak jak chciał.
Draconowi jak żywa stanęła scena ze „Studio”. Granger ubrana w krótką spódniczkę, seksowne szpilki i kusą bluzeczkę całuje go. Pierwszy raz, z własnej nieprzymuszonej woli.
Teraz było podobnie.
Tylko, że czuł jej ciało pod swoim i wiedział, że może teraz umrzeć i umrze szczęśliwy. Nic innego się nie liczyło.
Zakochał się w niej. I to już dawno temu.
-Granger – powiedział, przerywając gwałtownie pocałunek.
-Co?
-Jesteś moja – wyszeptał rozpaczliwie – moja i tylko moja, nikogo więcej. Już zawsze.
-Skoro tego właśnie chcesz – powiedziała ostrożnie Hermiona.
Nie chciała sobie robić nadziei na coś, czego nie ma.
Draco mógł teraz powiedzieć wszystko, bo tak mu pasowało, a potem wszystkiemu zaprzeczyć.
-Nie sądzisz, że powinniśmy to obgadać na spokojnie? - dodała na próbę.
Chłopak spojrzał na nią swoimi niezwykłymi szarymi oczami. Spojrzenie było nieprzeniknione i tajemnicze.
-Masz rację – zgodził się - oboje musimy to przemyśleć.
Uśmiechnęła się do niego.
-Chodź, spóźnimy się na lekcje.
Draco westchnął z rozdrażnieniem.
-Nie możemy olać lekcji? - zapytał ze znikomą nadzieją.
-Nie, a poza tym, muszę czymś zająć myśli.
Ślizgon znów westchnął.
-Sekunda, okej?
Hermiona przytuliła się do niego, chwilę po tym jak przewrócił się na plecy.
-Granger, chcę, żebyś wiedziała jedno.
-Czyli?
-Nie chodzi mi tylko o seks.
Gryfonka zamilkła tylko na chwilę.
-Co masz na myśli?
-To nie chodzi tylko o to, że ja nie mogę cię mieć ze względu na Klątwę. Chcę, żebyś była blisko, bo inaczej nie wytrzymam.
-Draco, proszę, porozmawiajmy o tym za kilka godzin, teraz oboje musimy na to spojrzeć z dystansu.
-Okej, okej, już się zamykam... - westchnął Draco – ale chodź tutaj – dodał z miną upartego dziecka, przyciągając ją bliżej siebie.
Gryfonka pozwoliła się objąć
Leżeli tak kilka minut, milcząc.
Każde myślało o czymś innym.
Hermiona o tym, żeby przekonać Draco, że mają iść na lekcje.
Draco o tym, żeby zatrzymać Granger jak najdłużej blisko siebie.
-Granger?
-Hmm?
-Mam dla ciebie wiadomość...
-Zamieniam się w słuch – mruknęła Gryfonka.
Draco już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął.
-Albo nie – uśmiechnął się lekko, jakby do własnych myśli – chcę zobaczyć twoją reakcję.
-Reakcje? Ale na co? - zapytała zaintrygowana Hermiona, podnoszą głowę.
-Wstawaj – powiedział i pocałował ją w skroń – mam dla ciebie prezent i myślę, że ci się spodoba.
-No ale...
Hermiona przez kilka minut próbowała wyciągnąć coś ze Ślizgona, ale jej się nie udało.
Z naburmuszoną miną szła do łazienki, słysząc słowa Dracona :
-Nie próbuj iść do siebie, bo cię znajdę, Tygrysico i nie będziesz miała niespodzianki.
Nie pozostało jej nic innego, jak go posłuchać.

***

Wyszła z łazienki w samym ręczniku z mokrymi włosami.
-Powiesz mi, w co mam się ubrać? - zapytała, próbując zamaskować lekkie zmieszanie swoim ubiorem, złością.
Draco, który już wstał obejrzał się na nią i obrzucił ją powolnym i przeciągłym spojrzeniem, uśmiechając się.
-Jasne – rzucił lekkim tonem – najlepiej, żebyś się nie ubierała w nic, ale skoro mamy wyjść do ludzi... - machnął ręką w stronę szaty leżącej na łóżku – to może ci się przydać.
Potem zrobił coś, czego Hermiona nigdy w życiu się po nim nie spodziewała.
Podszedł do niej spokojnym krokiem, wyglądając, jak model na sesji zdjęciowej (pamiętajmy, że Draco jest w samych bokserkach :)) i stanął tuż przed nią. Pogłaskał ją po policzku, uśmiechając się łagodnie, ale jakoś smutnie.
-Jesteś piękna, Granger – szepnął jej do ucha – żałuję, że zmarnowałem tyle czasu na kłótnie.
Zanim otrząsnęła się z szoku wywołanego jego słowami i zapytała, o co mu dokładnie chodzi, pochylił się nad nią, całując ją w policzek i zniknął w łazience.

***

Hermiona, nadal oszołomiona, podeszła do łóżka i spojrzała na szatę, która na nim leżała. Jej szata, z motywami Gryfindoru. Co ona tu robiła?
Koło niej leżała bielizna, jak podejrzewała kolejne prezenty dla Pansy. Miała ochotę złapać Parkinson i wypytać, dlaczego dostaje od Draco taką bieliznę. No bo czy nie było w tym podtekstów?
-Granger! - głos blondyna, który zajmował jej myśli, wyrwał ją z zamyślenia.
-Co?
-Przebrałaś się?! Nie mamy dużo czasu!
Hermiona odruchowo spojrzała na zegarek. Miał racje. Niedługo jest śniadanie, po tym lekcje i próba, na której ma być Dominique i Lucas.
-Czekaj chwilę.
Szybko przebrała się w rzeczy zostawione przez Dracona.
-Już! - krzyknęła w stronę łazienki, susząc włosy zaklęciem.
Ślizgon wszedł do dormitorium w samych bokserkach.
Hermiona miała trudności z oderwaniem od niego wzroku.
Był tak cholernie przystojny i miał w sobie tą nonszalancję, o której nawet nie miał pojęcia. Mógł mieć każdą, co do jednej. Widział o tym doskonale, więc dlaczego zainteresował się właśnie nią? A może była jego kolejną zabawką, tylko wymagała więcej czasu niż się spodziewał?
Na samą myśl o tym czuła się źle.
Draco podszedł do szafy, wyciągnął z niej ciemne dżinsy i założył je, potem zaczął grzebać w koszulach.
Wyciągnął kilka i przyjrzał się im uważnie, potem odrzucił parę, potem jeszcze jedną aż w końcu wybrał tę w kolorze zimnego błękitu, która podkreślała idealną szarość jego oczu.
Zapinając koszulę, podszedł do Gryfonki z uśmiechem.
-Granger, nie pożeraj mnie wzrokiem – powiedział z naganą w głosie, ale jego oczy się śmiały – wiem, że jestem przystojny, ale ten wzrok mi nie pomaga nad sobą panować tak jakbym chciał...
Hermiona spojrzała w bok. Transmutowała jego pióro w szczotkę do włosów i zaczęła je rozczesywać w milczeniu.
Draco uniósł brew, widząc jej zachowanie, ale powstrzymał się od komentarza.
Gryfonka metodycznie czesała włosy aż doprowadziła je do porządku, potem odczarowała pióro i podeszła do Draco, który usiadł na fotelu. Władowała mu się na kolana i przytuliła do niego.
Ślizgon bądź co bądź zdziwiony jej zachowaniem, zrobił to, co nakazywała mu intuicja, czyli objął ją.
Czuł, że dziewczyna jest smutna i szuka u niego bezpieczeństwa.
-Co się stało, słońce? - zapytał cicho.
Pokręciła głową, nie odpowiadając.
Draco zaczął się zastanawiać, czemu jest taka smutna. Przecież nic nie mogło się stać w przeciągu tych kilku minut, gdy był w łazience.
-Draco, odpowiesz mi na jedno pytanie? - zapytała stłumionym głosem, bo ukrywała twarz w zagłębieniu jego szyi i nie chciała mu spojrzeć w oczy.
-Jeśli znam odpowiedź, to tak.
-Dlaczego mi to wszystko wybaczyłeś?
Tego pytanie się nie spodziewał.
Sam nie znał na nie odpowiedzi, oprócz tego, że miał dość dni bez niej, ale wiedział, że to jej nie wystarczy.
-To długa historia – odpowiedział spokojnie.
Usłyszał jej westchnienie.
-Opowiem ci to po lekcjach, okej? Bo jak się stąd nie ruszymy, to się spóźnimy.
Unikając jego spojrzenia, wstała i wzięła swoją torbę, którą Draco tu wczoraj przyniósł.
-Tygrysico – westchnął, zatrzymując ją przy drzwiach – musisz zrozumieć, że nie jest mi z tym wszystkim łatwo... ale, no cóż, mam dość tego, że cię nie ma...
Skinęła głową i wypuściła powietrze z płuc.
Ślizgon spojrzał na nią uważnie i stwierdził, że Gryfonka nadal nie jest zadowolona z życia.
-Granger – powiedział cicho – uwielbiam cię, to powinno ci na razie wystarczyć.
Zanim zdążyła coś odpowiedzieć, zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem.
Hermiona objęła go za szyję, opierając się plecami o drzwi jego dormitorium. Miała gdzieś to, że może się spóźnić na lekcje, teraz liczył się tylko Draco.
On był jej lekiem na całe zło tego świata. Jak mogła się go dobrowolnie wyrzec?

***
Pięć pocałunków później Hermiona i Draco szli lochami w stronę Wielkiej Sali.
-Pamiętasz o mojej niespodziance? - zapytał nieoczekiwanie Draco.
-Tak, a co z nią? - odparła zaskoczona.
-Jest tutaj niedaleko – uśmiechnął się.
Skręcili w kolejny korytarz i ich oczom ukazał się korytarz, w którym było wejście do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
W niszy, w której kiedyś stał jakiś pomnik, ktoś siedział.
Draco złapał Hermionę za rękę i poprowadził w tamtą stronę. Stali stosunkowo daleko od wejścia do Pokoju Wspólnego, przez które co jakiś czas wychodził jakiś uczeń.
-O co chodzi, Draco? - mruknęła pod nosem Hermiona, nie wiedząc, o co chodzi.
Nie odpowiedział, bo stanęli koło osoby, która siedziała w niszy.
-Cześć, Draco – usłyszeli znajomy głos – trochę ci zeszło. I... cześć, Miona – dodał niepewnie.
-Cześć, Terren – szepnęła Hermiona cicho.
Draco uśmiechnął się lekko.
-To jest moja niespodzianka, Tygrysico – powiedział, obejmując ją w talii, choć Hermiona wiedziała, że robi to tylko dla pokreślenia, że ona jest tutaj z nim.
-Co masz na myśli? - zapytała, unikając patrzenia na Terrena.
Tęskniła za nim. Terren zawsze miał w sobie to coś, że każdy go lubił. A Hermionie zależało na nim i nie chciała dla niego źle, a to właśnie zrobiła, zrujnowała mu życie, gdy spowodowała to, że pokłócił się z Draconem.
-Jakby ci to powiedzieć.... pogodziłem się z Terrenem – powiedział Draco.
Hermiona spojrzała na niego w totalnym szoku.
-Co?
-Pogodziliśmy się – powiedział spokojnie Draco.
Gryfonka spojrzała na Terrence' a, potem na Draco i jeszcze raz.
Draco uśmiechnął się do niej cierpko.
-Myślałem, że się bardziej ucieszysz.
Wtedy w Hermionie coś pękło.
Rzuciła się blondynowi na szyję.
-Terren!
Zaskoczony Ślizgon objął ją, spoglądając przepraszająco na Draco, który nie był zadowolony z reakcji Gryfonki. Owszem, miał nadzieję, że dziewczyna rzuci się komuś na szyję, ale w jego wyobraźni to on był tym szczęśliwcem.

***

Hermiona rzuciła mu się na szyję, nie myśląc o konsekwencjach swojego czynu.
Cieszyła się po prostu, że Terren pogodził się z Draconem.
Mimo że sytuacja między nią a Draco chyba jeszcze nigdy nie była tak chwiejna, to wiedziała, że z Draco szybciej się pogodzi niż z Terrenem.
-Miona, pogadamy później – szepnął jej do ucha Terren.
Gryfonka puściła go, spoglądając na młodego Malfoya, który nie miał zadowolonej miny.
-Jeśli chcecie pogadać, to zrozumiem – powiedział, nie do końca ukrywając złość.
-Nie – powiedzieli oboje.
-Pogadamy później – dodała szybko Hermiona – teraz musimy iść na lekcje. Terren, idziesz z nami, czy...
Sytuacja stała się niezręczna. Hermiona chciała pogadać na osobności z Draco, a on był zły na nią. Jeśli Terren pójdzie z nimi to nie zdążą pogadać, a głupio wyjdzie, jeśli pójdą osobno.
-Nie – powiedział Terren, rozładowując atmosferę – idźcie, obiecałem Blaise' owi, że na niego poczekam.
Draco skinął głową, a Hermiona uśmiechnęła się do Terrence' a lekko.
-To widzimy się później.
-Tak, do zobaczenia – powiedział zamyślony Terren.
Gdy Hermiona obejrzała się jak szli z Draco korytarzem, to Terren nadal stał koło wejścia do Pokoju Wspólnego, błądząc gdzieś daleko myślami.

***

-Zastanawiam się, czy nie zacząć żałować, że mu wybaczyłem – mruknął Draco.
-Draco, proszę, przestań, Terren nie jest winny.
Ślizgon nie odpowiedział.
Broniła go, jak zawsze.
Gryfonka zerknęła na niego i zobaczyła, że chłopak zaciska szczęki z ponurą miną.
Zatrzymała się i pociągnęła go za rękaw, zmuszając do tego samego.
Zbliżyła się do niego tak, że ich ciała zlały się pawie w jedno i stanęła na palcach. Draco unikał jej wzroku, patrząc w bok.
-Draco, przepraszam – powiedziała cicho.
Hermiona pocałował go.
Draco nie odwzajemnił pocałunku, jakby nagle zmienił się w posąg z marmuru.
Jednak gdy Gryfonka popchnęła go na ścianę i zaczęła mu rozpinać koszulę, by dotknąć jego nagiej skóry, poruszył się.
Nie odepchnął jej, nic jej nie powiedział, tylko złapał ją za nadgarstki i nie pozwolił się ruszyć.
Oparł czoło o jej, ich oddechy zmieszały się. Jej płytki i urywany, w którym czaił się płacz, jego spokojny i głęboki.
-Miałaś być tylko moja, tylko dla mnie – powiedział.
Nie krzyczał, nie denerwował się.
Stwierdził fakt, ale Hermiona czuła, że się na niej zawiódł.
-Co mam zrobić, żebyś mi uwierzył, że to prawda?
-Wierzę ci, ale nie zapominam co się działo. Mogłem wybaczyć wam obojgu, ale nie zapomniałem.
Hermiona wyrwała mu się i uderzyła go w pierś.
-Wiesz dlaczego, gdybym miała wybierać między wami, to wybrałabym ciebie? - zapytała, ocierając łzy.
Wzruszył ramionami.
-Przez niego nigdy nie płakałam, nigdy. Nigdy mnie nie zranił, bo nie zależy mi na nim tak jak na tobie. Jak mam ci to udowodnić? A może naprawdę chcesz, żebym była z nim?
-Wiesz, że nie – warknął Draco, poprawiając włosy.
Hermiona podeszła do niego i złapała za włosy.
-Jeśli chcesz, żebym naprawdę z nim była, to mi to powiedz prosto w oczy – powiedziała wyzywająco – no dalej, jesteś Ślizgonem, stać cię na to.
Draco zmrużył oczy i otworzył usta.
Hermiona wykorzystała to i pocałowała go. Nie opierał się.
Odwzajemnił pocałunek namiętnie, wręcz brutalnie.
-Jestem twoja i chcę być nadal – powiedziała prosto w jego usta – ale jeśli mi na to nie pozwolisz, zobaczysz bardzo wyraźnie, co straciłeś, obiecuję ci to.
-Obiecałaś, że nie odejdziesz – powiedział Draco, obejmując ją mocniej.
-Obiecałam, ale nie zostanę, jeśli nie będziesz tego chciał.
Draco ukrył twarz w jej włosach, wdychając ich zapach.
-Zostań Granger, do cholery, zostań, bo mam dość tej niepewności, co będzie jutro.
-Draco, jestem tylko człowiekiem – powiedziała cicho - jednak jeśli tego chcesz, to nie wypominaj mi co chwilę czegoś, czego będę żałować do końca życia.
-Obiecaj, że nie odejdziesz – szepnął jej we włosy.
-Obiecuję – uśmiechnęła się, całując go w szyję.
Draco westchnął i spojrzał jej w oczy.
-Życie ze mną nie jest łatwe – ostrzegł.
Uśmiechnęła się.
-Zamknij się i mnie pocałuj.
Ślizgon pokręcił głową, ale spełnił jej prośbę.
Całowali się, nie zwracając uwagi na przechodzących koło nich uczniów. Dracona świerzbiły palce, żeby rozpiąć Gryfonce szatę i zacząć ją pieścić, ale powstrzymał się. Byli na korytarzu i musiał nad sobą panować.
Walczyły w nim sprzeczne uczucia.
Radość, bo Granger była blisko i nic nie zapowiadało, że chce odejść.
Strach, czy umie nad sobą panować.
Musiał to jakoś pogodzić razem z zazdrością i nieustannym pragnieniem.
Sam nie miał pojęcia jak tego dokona.

***

Parvati wstała z fotela, na którym do tej pory siedziała i odeszła w stronę dormitorium.
-Harry, jak będziesz szedł do Wielkiej Sali, to poczekaj na mnie, dobrze? - zapytała, nie obracając się.
-Jasne – odpowiedział Wybraniec, starając się, żeby jego głos brzmiał normalnie.

***

Blaise siedział zniecierpliwiony w Pokoju Wspólnym.
Co i raz zerkał na zegarek z myślą, że wskazówki zmówiły się przeciwko niemu i stoją praktycznie w miejscu.
-Dafne! - krzyknął zirytowany, widząc dziewczynę z jego roku koło wyjścia z salonu.
Ciemnowłosa dziewczyna obróciła się i na jej ustach pojawił się piękny uśmiech, gdy zobaczyła, kto ją woła.
-Tak, Blaise? - podniosła delikatnie głos, odrzucając włosy na plecy.
Diabeł powstrzymał się od wywrócenia oczami.
-Masz godzinę, złotko? - zapytał krótko.
-Dla ciebie? Zawsze – dziewczyna przystanęła, świadoma tego, że każdy, kto jest w Pokoju przysłuchuje się ich rozmowie.
Czerpała z tego niemałą przyjemność. Blaise był jednym z najbardziej pożądanych chłopaków w zamku. To, że był zajęty nie miało dla niej żadnego znaczenia. W końcu ona zawsze wygra, a szczególnie z takim beztalenciem jak Patil. Choć trzeba przyznać, że Diabeł jest z nią niepokojąco długo. Cóż, pewnie jest niezła w łóżku, a Diabełek nie chce marnować czasu na bajerowanie innych i dlatego dalej jest z nią. Niedługo z nią zerwie, jak zobaczy jaki klejnot ma koło siebie.
Jedno jej trzeba przyznać.
Umiała naginać prawdę do swoich potrzeb.
W zwykłym „cześć” dopatrywała się podtekstu i zaproszenia na randkę.
-Pytam o tą na zegarku, a nie wolną – rzucił sztywno Blaise.
Dafne skrzywiła się brzydko, ale zaraz opanowała.
-Szczęśliwi czasu nie liczą, skarbie, ale skoro to dla ciebie takie ważne... - spojrzała z nonszalancją na swój złoty zegarek wysadzany małymi brylancikami – jest dokładnie siódma trzydzieści osiem i cztery sekundy.
-Dzięki – Blaise, który znał się na mowie ciała jak nikt inny, usiadł bokiem do niej i odwrócił głowę w drugą stronę.
Każdy arystokrata był uczony mowy ciała i Dafne widziała, co to oznacza.
Wypad” w krótkim i kulturalnym tłumaczeniu.
Nie pozostało jej nic innego jak z grają obrócić się i wyjść.
Blaise odetchnął z ulgą, gdy kątem oka zobaczył, że wyszła.
Spojrzał z niechęcią na zegarek.
Dafne miała rację.
Siódma trzydzieści osiem.
Gdzie jest ten pieprzony Terren?!
Miał wyjść tylko na chwilę, bo miał „coś bardzo pilnego do zrobienia” i „to nie cierpi zwłoki”.
Mieli iść razem do Wielkiej Sali, zabierając ze sobą Pansy. Gdy Blaise wrzeszczał do niej, stojąc u stóp schodów do jej dormitorium, obiecała, że zaraz zejdzie i Zabini miał przeczucie, że dziewczyna zjawi się szybciej niż jego kumpel z jego „sprawą niecierpiącą zwłoki”.
Blaise był podwójnie zirytowany, bo Draco nie wrócił na noc do dormitorium i jedyną wiadomością do niego była krótka karteczka:

Diabeł,
czekaj na mnie przed WS razem z Terrym, Pansy i Gryfonami.
To pilne. Powiadom Gryfiaków. Granger jest zmęczona,
ale bezpieczna i szczęśliwa.
Draco”

Wszystko wyjaśnia, prawda?
Chyba miał prawdo być poddenerwowany.
Wszystko szło nie tak.
Pansy nie było. Terren się spóźniał.
Blaise miał przeczucie, że ten dzień nie będzie wcale tak piękny, jakby się wydawało.

***

-Granger, czy jak się o coś poproszę, to to zrobisz? - zapytał Draco, gdy byli przed Wielką Salą.
-Zależy co.
Gryfonka uniosła brew, widząc, że chłopak jest lekko zdenerwowany.
-Musimy tu poczekać – powiedział tylko.
-Na co?
-Na cud.

***

Trójka Ślizgonów spieszyła w stronę Wielkiej Sali. Wszyscy wkurzeni.
Pansy była wkurzona, bo nie wiedziała, o co chodzi.
Blaise, bo wszystko szło nie tak i miał „przeczucie”, a to nigdy nie kończyło się dobrze.
Terren, bo wyczuwał myśli przyjaciół i swoje też go nie pocieszały.

***

Harry stał pod wyjściem z Pokoju Wspólnego i czekał na Parvati.
Odkąd zniknęła w dormitorium minęło dwadzieścia minut.
Zdążył wziąć prysznic, ubrać się i spakować, a jej nadal nie było.
Jednak żyjąc jakiś czas pod jednym dachem z Ginny i Hermioną, widział, że to zawsze zajmuje trochę czasu.
Uczniowie wychodzący na śniadanie pozdrawiali go i witali.
Najpierw Dean i Seamus, jak zawsze zagadani, tylko skinęli mu głowami.
Potem Neville, jak zawsze roztrzepany, z książkami pod pachą, rzucił mu tylko szybkie „Hej, Harry!” i już go nie było.
Chwilę później mijał go Dennis Creevey. Jego „cześć, Harry” był radosne jak zawsze.
Cześć, Harry” olśniewający uśmiech Romildy Vane.
-Czekałeś na mnie, Harry? Jakie to słodkie – usłyszał w swoim uchu.
-Nie, na Parvati, umówiliśmy się – odpowiedział, zanim zdążył się ugryźć w język.
Policzek w wykonaniu.... Ginny.
Wybraniec potarł bolące miejsce z westchnieniem. Czekała go trudna rozmowa.
-Hej, Harry – niepewny głos – wybacz, że pieprzę ci związek.
Koło niego stała Parvati z przepraszającym uśmiechem.
-Jasne – westchnął ciężko – czego się nie robi dla przyjaciół.

***

Pansy pierwsza zobaczyła Dracona i Hermionę.
Stali niedaleko wejścia do Wielkiej Sali, pogrążeni w cichej rozmowie.
-Ej, to oni – powiedziała, szturchając Blaise' a.
Zabini podążył za jej wzrokiem i skinął głową.
Ruszyli w ich stronę, ciągnąc za sobą Terrena, który nie miał zadowolonej miny.

***

Parvati przepraszała Harry' ego przez całą drogę na śniadanie.
W połowie kajała się dlatego, że czuła się winna, a w połowie, bo nie chciała myśleć o tym, co może zastać pod Wielką Salą.
-Vati, daj sobie na luz, do jakiegoś czasu nam się nie układało.
-Wiem, ale to po części moja wina – powiedziała brunetka z miną winowajcy.
Harry roześmiał się całkiem szczerze.
-Masz u mnie dług – powiedział – kupujesz mi na koniec szkoły prezent.
Parvati uśmiechnęła się.
Potter nie za bardzo przejął się tym policzkiem, a tym bardziej kłótnią jaka go czekała.
A czy to nie oznacza, że ten związek stracił na ważności?

~*~*~*~

przepraszam, że tak późno, ale Camme znów ma problemy techniczne, na szybko sprawdzała to Muscardinus, więc mogą być błędy.

zapraszam do komentowania.

Nox

34 komentarze:

  1. Boskie *_* Nareszcie sie pogodzili. Nie mogłam się doczekać, ale wiedząc jak było wczesniej, to zapewne nie koniec. Więc czekam na więcej i pozdrawiam całym sercem :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny ♥ czuję że wszystko się ułoży. ♥ cały tydzień czekałam. dziękuję :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku ale słodki <333 Jak się cieszę ,że się pogodzili :D Liczę na duużo Dramione od teraz i z niecierpliwośćią czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział <3
    Czekam na kolejny z niecierpliwością:)

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto było czekać :) Rozdział jak zwykle wspaniały. I oby wszystkie były tej długości! ;) Życzę dużo weny!

    Pozdrawiam, Greena

    OdpowiedzUsuń
  6. Musiałaś teraz przerwać? Ja chcę wiedzieć, co to za niespodzianka!
    Nie wiem, jak wytrzymam do przyszłego tygodnia.
    Ehh

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy rozdział. Dziwi mnie tylko zachowanie Hermiony - jakby miała rozdwojenie jaźni. W poprzednich rozdziałach jest taka odważna, pewna siebie i patrząca na innych z góry; zdradziła Draco, a teraz nie ufa w jego szczere intencje, wypatrując podstępu... Skoro zadał sobie tyle trudu, żeby z nią być, wytłumaczył to, co mógł, logiczne, że mu na niej zależy, a ta nadal mu nie wierzy, choć mówi co innego. No ale dobra, zobaczymy, co wymyślisz dalej :D
    Pozdrawiam,
    Lileen
    [dramione-forever.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejaa !! Nareszcie !! :D Hurraaa !! Pogodzili się ! ;* wieki na to czekałam. Haha ! Emm..rozdzial jak zwykle boski !! Chyba najlepszy ! <33 nie, pomylka. Ty masz wszystkie rozdzialy The Best ! Hehehe ! ;* ^^ czekam na dalszy ciąg i pozdrawiam gorąco !
    Zielonoo;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego w takim momencie ? !

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zobaczyłam , że skończyłam rozdział to uśmiech spełzł mi z twarzy :(
    Sceny Draco&Hermiona są mistrzostwem ♥
    nie wiem co powiedzieć :)
    Chciałabym, żeby wszystko było OK ! Żeby Hermiona z Terrenem zachowywali się jak dawniej, jak przyjaciele (nic więcej) i żeby nic nie było 'podejrzane' . Żeby każde ich przyjacielskie tulenie nie było gromione wzrokiem Draco ;) choć nie wiem czy to możliwe .
    Ta niespodzianka jaką przygotował Draco była bombowa :) Straaasznie się cieszę że się pogodzili . Mogę wręcz powiedzieć że w twoim opowiadaniu Blaise&Terrence&Draco to jest taka ślizgońska trójca :) nie mogę się doczekać jak się dowiem jak się potoczy historia pod wielką salą . :))
    nawet teraz brak mi słów . chcę opisać emocje jakie mi towarzyszą , ale .. nie potrafię :) To jest mój ulubiony blog, z resztą wśród niewielu !
    Ale i on musi się kiedyś skończyć :( Wtedy będę ryczała razem z innymi gorzej niż podczas śmierci snape'a :(
    pozdrawiam , i nie mogę się doczekać dalszego ciągu .
    buźźźźka !!!

    OdpowiedzUsuń
  11. świetnie :D
    naraszcie są razem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmmmm...:)
    Rewelacja!
    Pogodzili się!

    Ewel.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmmm rozpływam się;) Naprawdę warto było czekać na ten rozdział. Z wielkim uśmiechem czekam na następną notkę;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak zwykle . Rewelacja ;)

    / Alexandra

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny rozdział. Warto było czekać. Gdy czytałam sceny Draco&Hermiona rozpływałam się. Z niecierpliwością czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam
    Kate :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Doza romantyzmu w tym rozdziale chyba powinna wystarczyć na cały tydzień : ) Dopiero teraz do mnie dotarło, że chyba tylko w Twoim opowiadaniu to Harry pierwszy traci zainteresowanie Ginny, a nie odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  17. O Boże nareszcie pogodzili się!!! Świetny rozdział <3 Tylko ciekawe co ten Draco wymyślił, po co kazał im wszystkim zaczekać po ws? :D
    Dori ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jej genialny !! :) <3 <3 a tak sobie przez chwilę pomyślałam " a jak ta klątwa to żart " hahah xD . Ciekawe po co wszyscy mają się spodkac pod Wielką Salą .. No !! CZEKAM z niecierpliwością na następny :*** Powodzenia i mnustwa weny życzę :) !

    OdpowiedzUsuń
  19. uwielbiam! ♥ po co Draco tyle ludzi?! czekam na następny i weny życzę! ;** jeszcze taka tylko prośba... mogłabyś powiększyć czcionkę, bo żeby mi się wygodnie czytało to powiększałam stronę.. tak wiem, zrzędzę...

    OdpowiedzUsuń
  20. Haha nie ogarniam po co maja się spotkac pod ws. Ale pewnie sie wyjasnmi.
    POdziwiam cie za długośc rozdziałów. Serio, ja tak nie umiem xD

    dramione-granger-malfoy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Po prostu cudowne, uwielbiam twoje opowiadanie i niecierpliwie czekam co dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. Boże to jest cudowne!
    te ostatnie dwa rodziały i ten oczywiście wywołały we mnie takie uczucia że ojeju! :D
    i co ten Draco kombinuje? xd
    czekam z nieciepliwością na kolejny i mam nadzieje że będą razem wreszcie ♥ w końcu tyyyyle przeszli ♥

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  23. No nie mogę.! Jak mogłaś przerwać przed tym czymś co ma się stać gdy się wszyscy spotkają ? :/ Chyba nie wytrzymam do piątku, ale jakoś będę musiała.! Rozdział cudownym, w końcu się pogodzili *.* Nareszciee, z niecierpliwością czekam na NN :*

    Pozdrawiam
    Naaatuuuu <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialny rozdział jak zwykle <3 W pewnym momencie się wzruszyłam ;*
    Baaaaaaaaaaaardzo się cieszę że się powoli układa . Znów ten kochany Draco. Uwielbiam go takiego czułego dla Hermiony . Czekam na "rozmowę Ginny z Harry" i nie mogę się doczekać spotkania pod WS :* Wyczekuję piątku :D
    Pozdrawiam
    Mionaa

    OdpowiedzUsuń
  25. WOW. Świetnie to wszystko opisałaś! Jestem pod wielkim wrażeniem. Przyjemnie się czytało i nie mogę doczekać się już następnego rozdziału! Pisz, pisz, pisz, bo masz duży talent i wspaniałe pomysły! To opowiadanie jest jednym z moich ulubionych, a jestem bardzo wybredna jesli chodzi o Dramione. :D
    Pozdrawiam Cię bardzo gorąco i życzę ogrooomuu weny! Tak, żebyś pisała, pisała i pisała!
    Szanująca Cię, wierna fanka,
    Shadii. :>
    [ milosc-wbrew-rozsadkowi ]

    OdpowiedzUsuń
  26. Wyczerpałam pomysły na komentowanie Twoich notek tak, żeby nie powtarzać się za każdym razem, a już tym bardziej nie powtarzać opinii innych ;). Ale to kolejny świetny rozdział, jak zawsze budujący napięcie. Ciekawi mnie tylko to przeczucie Diabełka, że dzień nie będzie tak piękny, jak się zapowiadał - nieco mnie to niepokoi, ale wierzę, że będzie dobrze :D.

    OdpowiedzUsuń
  27. no nie znowu to zrobilas! przerwalas w takim ciekawym momemencie. Ciekawe co tez Draco wymyslil, ze zbiera ich wszystkich pod wielka sala?

    OdpowiedzUsuń
  28. Jej . Boski rozdział (a mam porównanie bo przed chwilą przeczytałam wszystkie poprzednie :D ) nie mogę się już doczekać kolejnych ^^

    OdpowiedzUsuń
  29. Powracam do lektury. Mrrrr Draco i Miona nareszcie zachowują się jak cywilizowani ludzie i te ich pieszczoty. Zazdroszczę Mionie. Zauważyłam, że zbiera się niezła grupka.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nareszcie dramiona pogodzenia super
    ~S~

    OdpowiedzUsuń
  31. Super ale w sumie szkoda że Harremu nie układa się z Ginny bardzo ją lubię w końcu jest siostrą dwóch moich ulubionych postaci zmarłego Freda i nadal żyjącego Gorga♥♥.
    Pozdro Natalia

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...