Bo
to co kiedyś było ważne, zawsze musi się zestarzeć
i
obrócić w proch przeszłości i obojętności...
Nox
Parvati
obudziła się z przekonaniem, że ten dzień będzie niezwykły.
Słońce
już dawno wstało i promienie wlewały się do jej dormitorium.
Odbijały się od lustra i szklanych powierzchni. Mimo że było
kilka minut po siódmej rano, już panował skwar.
Uczniowie
siódmej klasy mieli na głowie OWTM- y od poniedziałku, a piątej
SUM - y. Wszyscy chodzili zdenerwowani, przekonani, że nic nie
umieją i każdą wolną minutę spędzali nad książkami.
Gryfonka
usiadła na łóżku i przeciągnęła się. Ziewając poszła do
łazienki. Spojrzała w lustro, mrużąc oczy.
Włosy
miała rozczochrane, oczy lekko podkrążone. Skutki siedzenia nad
książkami do późna.
Myjąc
zęby, przypomniała sobie, że miała iść do Hermiony, żeby
przemówić jej do rozsądku.
Ze
szczoteczką w ustach wyszła z dormitorium i zapukała do Hermiony.
-Szeromina,
wstawaj! - zawołała niewyraźnie - mszymy pogadać!
Jednak
Hermiona nie pojawiła się.
-Miona!
- zawołała Parvati - wyłaź! Nie udawaj, że śpisz!
Zła,
że przyjaciółka jej nie otwiera, wróciła do łazienki. Umyła do
końca zęby i nadal w piżamie, znów zaczęła się dobijać do
Hermiony.
Po
dziesięciu minutach dała sobie spokój.
Już
naprawdę wkurzona, wyszła z sypialni, przeszła przez opustoszały
Pokój Wspólny. Otworzyła drzwi do pomieszczenia, w którym jeszcze
nigdy nie była. Sypialni chłopców z siódmego roku.
Harry,
Ron, Neville, Seamus i Dean spali spokojnie w łóżkach.
Parvati,
oddychając głęboko, podeszła do łóżka Harry' ego i ostrożnie
przyłożyła mu dłoń do ust, w tym samym momencie potrząsając go
za ramię.
Harry
szarpnął się i zaczął wyrywać, ale nie odezwał się. W czasie
wojny nauczył się, że w chwili zagrożenia lepiej zachować ciszę.
-Harry
- szepnęła mu do ucha Parvati - cicho, bo ich obudzisz, to ja.
Wybraniec
przestał się szarpać i otworzył oczy.
-Masz
- szepnęła dziewczyna, podając mu okulary.
-Co
się dzieje? - zapytał Gryfon.
-Musimy
znaleźć Hermionę, chodź.
-Hermionę?
- zapytał szeptem Harry.
-Zniknęła
– mruknęła Parvati.
Harry
bez dalszych pytań zsunął się z łóżka. Miał na sobie jedynie
spodnie od dresu. Złapał tylko bluzę i skinął na Gryfonkę.
Wyszli cicho z sypialni.
-Jak
to zniknęła? - zapytał Harry już w pustym salonie Gryfonów.
-Chciałam
z nią pogadać – powiedziała Parvati, siadając na kanapie koło
okna – pamiętasz, tak jak ustaliliśmy z Blaisem – gdy Harry
kiwnął głową, mówiła dalej – no i poszłam do niej przed
chwilą, ale jej nie było. Wczoraj wieczorem też u niej byłam.
Sprawdzałam czy jest parę razy i nic. Wiem, że zawsze do późna
siedzi w bibliotece, ale byłam u niej po pierwszej i też jej nie
było...
Wybraniec
skinął głową.
-No
dobrze – powiedział z rozdrażnieniem – poszukajmy jej.
Wyciągnął
z kieszeni bluzy Mapę i wymruczał cicho zaklęcie.
Parvati
obserwowała jak przeczesuje wzrokiem Mapę, zirytowany.
-Pomóż
mi, a nie tak siedzisz – powiedział tylko, widząc jej wzrok.
Parvati
pochyliła się nad Mapą i szukali razem.
-Ona
jest czasami niemożliwa – mruczał Harry pod nosem – kocham ją
jak siostrę, ale kiedyś była bardziej odpowiedzialna. To, że
Voldemort nie żyje nic nie znaczy. Nawet teraz trzeba być
ostrożnym. I teraz sama znika, ona, która zawsze mi powtarzała, że
mam na siebie uważać!
Dziewczyna
uśmiechnęła się lekko, słuchając narzekania Wybrańca.
-Ona
jest tylko człowiekiem – powiedziała.
-Zawsze
była ponad nami ze swoją inteligencją – mruknął Harry – ale
czasami jest taka jak wszyscy...
Umilkli,
szukając jej na Mapie dobre dziesięć minut.
-Gdzie
ona jest? - warknął w końcu Harry, już trochę zaniepokojony.
Po
kolejnych siedmiu minutach zrezygnowali z szukania.
Spojrzeli
na siebie, oboje z niepokojem w oczach.
I
wtedy Pokój Wspólny rozjaśnił się. Przez otwarte okno, do środka
wskoczyło zwierzę i otarło się o nogę Parvati. Gryfonka drgnęła
zaskoczona, ale nie odezwała się.
Pantera
obeszła kanapę, na której siedzieli i przemówiła.
-Nie
szukaj Hermiony. Jest zmęczona, ale bezpieczna i bardzo szczęśliwa.
Prosi, żebyś na nią poczekała pod Wielką Salą. Jeśli spotkasz
Pottera, to niech przyjdzie z tobą.
Pantera
pochyliła się delikatnie przed Parvati i zniknęła.
Przez
kilka minut panowała cisza.
Potem
Harry zerknął na Parvati, która nadal wpatrywała się w miejsce,
w którym zniknęła pantera.
-To
był Patronus Blaise' a, nie? - powiedział niepewnie.
Dziewczyna
z kamienną miną pokiwała głową.
***
Następnego
dnia pierwsza obudziła się Hermiona.
Obudziła
się, ale nie otworzyła oczu. Nie chciała, by uczucie jakie ją
ogarniało zniknęło. Śniła w nocy. I to był dobry sen. Był w
nim Draco, rozmawiał z nią. Jego oczy były pełne troski, a nie
pogardy tak jak ostatnio.
Czemu
tak nie może być naprawdę? Zadała sobie to pytanie, wiedząc, że
nie pozna na nie odpowiedzi.
Otrząsnęła
się ze snu, żałując, że już nic nie będzie tak jak dawniej.
Nie
otwierając oczu, chciała się, tak jak zawsze, przeciągnąć.
Zamarła jednak, gdy uświadomiła sobie, że ktoś ją obejmuje.
Odetchnęła
głęboko, próbując ogarnąć sytuacje.
Obejmował
ją ktoś silny i wysoki. Sądząc po budowie ciała, chłopak. Chyba
spał, bo oddychał bardzo spokojnie.
Odetchnęła
jeszcze raz i poczuła znajomy zapach, ale mogła go z niczym
połączyć. Przypominał jej jedynie bezpieczeństwo.
Otworzyła
oczy i zobaczyła jasne włosy. Jasne? Nie, one były prawie białe.
A
więc to nie był sen.
Draco
był tuż koło niej.
Podniosła
się ostrożnie na łokciu i spojrzała na niego.
Miał
zamknięte oczy. Kilka kosmyków opadało mu na powieki. Oddychał
spokojnie. Rysy jego twarzy były wygładzone. Nie odbijały się na
niej żadne uczucia. Zniknęła wieczna arogancja i złość, która
tak często gościła na jego twarzy.
Hermiona
z uśmiechem odsunęła mu włosy z oczu.
Drgnął,
obejmując ją mocniej w talii, ale nie obudził się.
Musnęła
jego usta, ale nie zareagował.
Znów
go pocałowała, tym razem mocniej.
Obudził
się, na półprzytomnie odwzajemniając pocałunek , ale nie
otworzył oczu nawet wtedy, gdy Hermiona przerwała pocałunek.
-Cześć,
Draco – szepnęła mu do ucha.
-Uff
– odetchnął z ulgą i objął ją jeszcze mocniej – a myślałem,
że to któraś z Greengrass wpakowała mi się do łóżka. Jednak
nikt nie potrafi całować tak jak ty. Cześć, Granger.
Hermiona
uśmiechnęła się lekko.
Draco
musnął jej ramie ustami.
-Jak
się czujesz? - zapytał.
-Dobrze.
-Na
pewno?
-Tak.
-Granger?
-Yhm?
-Pamiętasz
wszystko, co się działo? - zapytał cicho Draco.
-Chyba
tak. Dlaczego pytasz?
-Granger...posłuchaj
– zaczął Draco – nie chcę, żebyś odeszła. Nie chcę. To
głupota wiem, ale...
-Nie
mów teraz o tym – przerwała mu Hermiona – poczekaj jak to
przetrawisz.
-Najpierw
mi mówisz, że mam nie mówić nic, czego mogę potem żałować,
teraz, że mam poczekać, aż to przetrawię. Granger, jeśli masz
mnie gdzieś, to mi to powiedz.
-To
nie tak, Draco – powiedziała spokojnie Hermiona – zrozum, ja
chcę być pewna, że dobrze to przemyślałeś. Chcę mieć
stuprocentową pewność, że jesteś pewny swojej decyzji.
-Masz
rację – mruknął Draco – załatwmy to po lekcjach, teraz musimy
się zbierać.
-Draco,
nie wkurzaj się – powiedziała Gryfonka – uwielbiam cię i też
nie chcę cię stracić, ale zaufania nie można kupić w każdym
sklepie.
-Zawiodłem
cię kiedyś? - zapytał urażony Draco.
-Nie
i dalej ci ufam, jednak moje głupie serce zawiodło mnie ostatnio
kilka razy, dlatego proszę cię, przemyśl to dobrze.
-No
okej – westchnął blondyn – skoro tego chcesz.
Gryfonka
nie do końca zadowolona z obrotu sprawy, wtuliła się w Draco,
szukając u niego nieświadomie pocieszenia.
Draco
podniósł jej głowę i pocałował ją w usta.
Całowali
się powoli i namiętnie.
Byli
sami, mogli robić, co chcieli.
-Brakowało
mi tego – uśmiechnął się Draco, przewracając ją na plecy.
To
było silniejsze niż on. Musiał mieć tę dziewczynę blisko
siebie.
Pragnął
jej obecności i dotyku.
I
właśnie dlatego pochylił się nad nią z wieloznacznym uśmiechem.
Jego dłoń powędrowała na jej biodro. Nie dlatego, że Draco
chciał ją rozebrać czy posunąć się dalej w swoich czynach. Nie,
chciał mieć ją po prostu blisko siebie. I nic więcej.
-Granger?
- zapytał, bo coś wpadło mu do głowy.
-Tak?
-Mogę
cię o coś poprosić?
-Wiesz,
że tak.
Draco
wahał się sekundę, a potem pochylił się nad nią jeszcze niżej.
-Pocałuj
mnie, Granger. Tak jak wtedy w „Studio”.
Hermiona,
zaskoczona, znieruchomiała.
Naprawdę
chciał tylko tego?
Taki
facet, jak on, chciał tylko jednego głupiego pocałunku?
No
i po drugie, pamiętał jak całowała go kilka tygodni temu?
Ślizgon,
widząc jej wahanie, uśmiechnął się, kryjąc tym samym czający
się w oczach smutek.
-To
była jedynie prośba, a nie rozkaz – powiedział – jeśli nie
chcesz...
Dziewczyna
położyła mu palec na ustach.
-To
nie tak – uśmiechnęła się – zaskoczyłeś mnie – dodała i
złapała go za włosy, przyciągając do siebie.
Blondyn
spoglądał jej wyzywająco w oczy.
-Jesteś
tylko mój, rozumiesz? - wyszeptała, patrząc mu twardo w oczy,
wytrzymując jego spojrzenie – nikt i nic mi ciebie nie zabierze,
bo jesteś tylko mój.
Uśmiechnął
się powoli.
-Musisz
na to zasłużyć, skarbie.
Teraz
to jej twarz rozjaśnił uśmiech.
-Już
zasłużyłam.
Pocałowała
go namiętnie, tak jak chciał.
Draconowi
jak żywa stanęła scena ze „Studio”. Granger ubrana w krótką
spódniczkę, seksowne szpilki i kusą bluzeczkę całuje go.
Pierwszy raz, z własnej nieprzymuszonej woli.
Teraz
było podobnie.
Tylko,
że czuł jej ciało pod swoim i wiedział, że może teraz umrzeć i
umrze szczęśliwy. Nic innego się nie liczyło.
Zakochał
się w niej. I to już dawno temu.
-Granger
– powiedział, przerywając gwałtownie pocałunek.
-Co?
-Jesteś
moja – wyszeptał rozpaczliwie – moja i tylko moja, nikogo
więcej. Już zawsze.
-Skoro
tego właśnie chcesz – powiedziała ostrożnie Hermiona.
Nie
chciała sobie robić nadziei na coś, czego nie ma.
Draco
mógł teraz powiedzieć wszystko, bo tak mu pasowało, a potem
wszystkiemu zaprzeczyć.
-Nie
sądzisz, że powinniśmy to obgadać na spokojnie? - dodała na
próbę.
Chłopak
spojrzał na nią swoimi niezwykłymi szarymi oczami. Spojrzenie było
nieprzeniknione i tajemnicze.
-Masz
rację – zgodził się - oboje musimy to przemyśleć.
Uśmiechnęła
się do niego.
-Chodź,
spóźnimy się na lekcje.
Draco
westchnął z rozdrażnieniem.
-Nie
możemy olać lekcji? - zapytał ze znikomą nadzieją.
-Nie,
a poza tym, muszę czymś zająć myśli.
Ślizgon
znów westchnął.
-Sekunda,
okej?
Hermiona
przytuliła się do niego, chwilę po tym jak przewrócił się na
plecy.
-Granger,
chcę, żebyś wiedziała jedno.
-Czyli?
-Nie
chodzi mi tylko o seks.
Gryfonka
zamilkła tylko na chwilę.
-Co
masz na myśli?
-To
nie chodzi tylko o to, że ja nie mogę cię mieć ze względu na
Klątwę. Chcę, żebyś była blisko, bo inaczej nie wytrzymam.
-Draco,
proszę, porozmawiajmy o tym za kilka godzin, teraz oboje musimy na
to spojrzeć z dystansu.
-Okej,
okej, już się zamykam... - westchnął Draco – ale chodź tutaj –
dodał z miną upartego dziecka, przyciągając ją bliżej siebie.
Gryfonka
pozwoliła się objąć
Leżeli
tak kilka minut, milcząc.
Każde
myślało o czymś innym.
Hermiona
o tym, żeby przekonać Draco, że mają iść na lekcje.
Draco
o tym, żeby zatrzymać Granger jak najdłużej blisko siebie.
-Granger?
-Hmm?
-Mam
dla ciebie wiadomość...
-Zamieniam
się w słuch – mruknęła Gryfonka.
Draco
już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął.
-Albo
nie – uśmiechnął się lekko, jakby do własnych myśli – chcę
zobaczyć twoją reakcję.
-Reakcje?
Ale na co? - zapytała zaintrygowana Hermiona, podnoszą głowę.
-Wstawaj
– powiedział i pocałował ją w skroń – mam dla ciebie prezent
i myślę, że ci się spodoba.
-No
ale...
Hermiona
przez kilka minut próbowała wyciągnąć coś ze Ślizgona, ale jej
się nie udało.
Z
naburmuszoną miną szła do łazienki, słysząc słowa Dracona :
-Nie
próbuj iść do siebie, bo cię znajdę, Tygrysico i nie będziesz
miała niespodzianki.
Nie
pozostało jej nic innego, jak go posłuchać.
***
Wyszła
z łazienki w samym ręczniku z mokrymi włosami.
-Powiesz
mi, w co mam się ubrać? - zapytała, próbując zamaskować lekkie
zmieszanie swoim ubiorem, złością.
Draco,
który już wstał obejrzał się na nią i obrzucił ją powolnym i
przeciągłym spojrzeniem, uśmiechając się.
-Jasne
– rzucił lekkim tonem – najlepiej, żebyś się nie ubierała w
nic, ale skoro mamy wyjść do ludzi... - machnął ręką w stronę
szaty leżącej na łóżku – to może ci się przydać.
Potem
zrobił coś, czego Hermiona nigdy w życiu się po nim nie
spodziewała.
Podszedł
do niej spokojnym krokiem, wyglądając, jak model na sesji
zdjęciowej (pamiętajmy, że Draco jest w samych bokserkach :)) i
stanął tuż przed nią. Pogłaskał ją po policzku, uśmiechając
się łagodnie, ale jakoś smutnie.
-Jesteś
piękna, Granger – szepnął jej do ucha – żałuję, że
zmarnowałem tyle czasu na kłótnie.
Zanim
otrząsnęła się z szoku wywołanego jego słowami i zapytała, o
co mu dokładnie chodzi, pochylił się nad nią, całując ją w
policzek i zniknął w łazience.
***
Hermiona,
nadal oszołomiona, podeszła do łóżka i spojrzała na szatę,
która na nim leżała. Jej szata, z motywami Gryfindoru. Co ona tu
robiła?
Koło
niej leżała bielizna, jak podejrzewała kolejne prezenty dla Pansy.
Miała ochotę złapać Parkinson i wypytać, dlaczego dostaje od
Draco taką bieliznę. No bo czy nie było w tym podtekstów?
-Granger!
- głos blondyna, który zajmował jej myśli, wyrwał ją z
zamyślenia.
-Co?
-Przebrałaś
się?! Nie mamy dużo czasu!
Hermiona
odruchowo spojrzała na zegarek. Miał racje. Niedługo jest
śniadanie, po tym lekcje i próba, na której ma być Dominique i
Lucas.
-Czekaj
chwilę.
Szybko
przebrała się w rzeczy zostawione przez Dracona.
-Już!
- krzyknęła w stronę łazienki, susząc włosy zaklęciem.
Ślizgon
wszedł do dormitorium w samych bokserkach.
Hermiona
miała trudności z oderwaniem od niego wzroku.
Był
tak cholernie przystojny i miał w sobie tą nonszalancję, o której
nawet nie miał pojęcia. Mógł mieć każdą, co do jednej. Widział
o tym doskonale, więc dlaczego zainteresował się właśnie nią? A
może była jego kolejną zabawką, tylko wymagała więcej czasu niż
się spodziewał?
Na
samą myśl o tym czuła się źle.
Draco
podszedł do szafy, wyciągnął z niej ciemne dżinsy i założył
je, potem zaczął grzebać w koszulach.
Wyciągnął
kilka i przyjrzał się im uważnie, potem odrzucił parę, potem
jeszcze jedną aż w końcu wybrał tę w kolorze zimnego błękitu,
która podkreślała idealną szarość jego oczu.
Zapinając
koszulę, podszedł do Gryfonki z uśmiechem.
-Granger,
nie pożeraj mnie wzrokiem – powiedział z naganą w głosie, ale
jego oczy się śmiały – wiem, że jestem przystojny, ale ten
wzrok mi nie pomaga nad sobą panować tak jakbym chciał...
Hermiona
spojrzała w bok. Transmutowała jego pióro w szczotkę do włosów
i zaczęła je rozczesywać w milczeniu.
Draco
uniósł brew, widząc jej zachowanie, ale powstrzymał się od
komentarza.
Gryfonka
metodycznie czesała włosy aż doprowadziła je do porządku, potem
odczarowała pióro i podeszła do Draco, który usiadł na fotelu.
Władowała mu się na kolana i przytuliła do niego.
Ślizgon
bądź co bądź zdziwiony jej zachowaniem, zrobił to, co nakazywała
mu intuicja, czyli objął ją.
Czuł,
że dziewczyna jest smutna i szuka u niego bezpieczeństwa.
-Co
się stało, słońce? - zapytał cicho.
Pokręciła
głową, nie odpowiadając.
Draco
zaczął się zastanawiać, czemu jest taka smutna. Przecież nic nie
mogło się stać w przeciągu tych kilku minut, gdy był w łazience.
-Draco,
odpowiesz mi na jedno pytanie? - zapytała stłumionym głosem, bo
ukrywała twarz w zagłębieniu jego szyi i nie chciała mu spojrzeć
w oczy.
-Jeśli
znam odpowiedź, to tak.
-Dlaczego
mi to wszystko wybaczyłeś?
Tego
pytanie się nie spodziewał.
Sam
nie znał na nie odpowiedzi, oprócz tego, że miał dość dni bez
niej, ale wiedział, że to jej nie wystarczy.
-To
długa historia – odpowiedział spokojnie.
Usłyszał
jej westchnienie.
-Opowiem
ci to po lekcjach, okej? Bo jak się stąd nie ruszymy, to się
spóźnimy.
Unikając
jego spojrzenia, wstała i wzięła swoją torbę, którą Draco tu
wczoraj przyniósł.
-Tygrysico
– westchnął, zatrzymując ją przy drzwiach – musisz zrozumieć,
że nie jest mi z tym wszystkim łatwo... ale, no cóż, mam dość
tego, że cię nie ma...
Skinęła
głową i wypuściła powietrze z płuc.
Ślizgon
spojrzał na nią uważnie i stwierdził, że Gryfonka nadal nie jest
zadowolona z życia.
-Granger
– powiedział cicho – uwielbiam cię, to powinno ci na razie
wystarczyć.
Zanim
zdążyła coś odpowiedzieć, zamknął jej usta namiętnym
pocałunkiem.
Hermiona
objęła go za szyję, opierając się plecami o drzwi jego
dormitorium. Miała gdzieś to, że może się spóźnić na lekcje,
teraz liczył się tylko Draco.
On
był jej lekiem na całe zło tego świata. Jak mogła się go
dobrowolnie wyrzec?
***
Pięć
pocałunków później Hermiona i Draco szli lochami w stronę
Wielkiej Sali.
-Pamiętasz
o mojej niespodziance? - zapytał nieoczekiwanie Draco.
-Tak,
a co z nią? - odparła zaskoczona.
-Jest
tutaj niedaleko – uśmiechnął się.
Skręcili
w kolejny korytarz i ich oczom ukazał się korytarz, w którym było
wejście do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
W
niszy, w której kiedyś stał jakiś pomnik, ktoś siedział.
Draco
złapał Hermionę za rękę i poprowadził w tamtą stronę. Stali
stosunkowo daleko od wejścia do Pokoju Wspólnego, przez które co
jakiś czas wychodził jakiś uczeń.
-O
co chodzi, Draco? - mruknęła pod nosem Hermiona, nie wiedząc, o co
chodzi.
Nie
odpowiedział, bo stanęli koło osoby, która siedziała w niszy.
-Cześć,
Draco – usłyszeli znajomy głos – trochę ci zeszło. I...
cześć, Miona – dodał niepewnie.
-Cześć,
Terren – szepnęła Hermiona cicho.
Draco
uśmiechnął się lekko.
-To
jest moja niespodzianka, Tygrysico – powiedział, obejmując ją w
talii, choć Hermiona wiedziała, że robi to tylko dla pokreślenia,
że ona jest tutaj z nim.
-Co
masz na myśli? - zapytała, unikając patrzenia na Terrena.
Tęskniła
za nim. Terren zawsze miał w sobie to coś, że każdy go lubił. A
Hermionie zależało na nim i nie chciała dla niego źle, a to
właśnie zrobiła, zrujnowała mu życie, gdy spowodowała to, że
pokłócił się z Draconem.
-Jakby
ci to powiedzieć.... pogodziłem się z Terrenem – powiedział
Draco.
Hermiona
spojrzała na niego w totalnym szoku.
-Co?
-Pogodziliśmy
się – powiedział spokojnie Draco.
Gryfonka
spojrzała na Terrence' a, potem na Draco i jeszcze raz.
Draco
uśmiechnął się do niej cierpko.
-Myślałem,
że się bardziej ucieszysz.
Wtedy
w Hermionie coś pękło.
Rzuciła
się blondynowi na szyję.
-Terren!
Zaskoczony
Ślizgon objął ją, spoglądając przepraszająco na Draco, który
nie był zadowolony z reakcji Gryfonki. Owszem, miał nadzieję, że
dziewczyna rzuci się komuś na szyję, ale w jego wyobraźni to on
był tym szczęśliwcem.
***
Hermiona
rzuciła mu się na szyję, nie myśląc o konsekwencjach swojego
czynu.
Cieszyła
się po prostu, że Terren pogodził się z Draconem.
Mimo
że sytuacja między nią a Draco chyba jeszcze nigdy nie była tak
chwiejna, to wiedziała, że z Draco szybciej się pogodzi niż z
Terrenem.
-Miona,
pogadamy później – szepnął jej do ucha Terren.
Gryfonka
puściła go, spoglądając na młodego Malfoya, który nie miał
zadowolonej miny.
-Jeśli
chcecie pogadać, to zrozumiem – powiedział, nie do końca
ukrywając złość.
-Nie
– powiedzieli oboje.
-Pogadamy
później – dodała szybko Hermiona – teraz musimy iść na
lekcje. Terren, idziesz z nami, czy...
Sytuacja
stała się niezręczna. Hermiona chciała pogadać na osobności z
Draco, a on był zły na nią. Jeśli Terren pójdzie z nimi to nie
zdążą pogadać, a głupio wyjdzie, jeśli pójdą osobno.
-Nie
– powiedział Terren, rozładowując atmosferę – idźcie,
obiecałem Blaise' owi, że na niego poczekam.
Draco
skinął głową, a Hermiona uśmiechnęła się do Terrence' a
lekko.
-To
widzimy się później.
-Tak,
do zobaczenia – powiedział zamyślony Terren.
Gdy
Hermiona obejrzała się jak szli z Draco korytarzem, to Terren nadal
stał koło wejścia do Pokoju Wspólnego, błądząc gdzieś daleko
myślami.
***
-Zastanawiam
się, czy nie zacząć żałować, że mu wybaczyłem – mruknął
Draco.
-Draco,
proszę, przestań, Terren nie jest winny.
Ślizgon
nie odpowiedział.
Broniła
go, jak zawsze.
Gryfonka
zerknęła na niego i zobaczyła, że chłopak zaciska szczęki z
ponurą miną.
Zatrzymała
się i pociągnęła go za rękaw, zmuszając do tego samego.
Zbliżyła
się do niego tak, że ich ciała zlały się pawie w jedno i stanęła
na palcach. Draco unikał jej wzroku, patrząc w bok.
-Draco,
przepraszam – powiedziała cicho.
Hermiona
pocałował go.
Draco
nie odwzajemnił pocałunku, jakby nagle zmienił się w posąg z
marmuru.
Jednak
gdy Gryfonka popchnęła go na ścianę i zaczęła mu rozpinać
koszulę, by dotknąć jego nagiej skóry, poruszył się.
Nie
odepchnął jej, nic jej nie powiedział, tylko złapał ją za
nadgarstki i nie pozwolił się ruszyć.
Oparł
czoło o jej, ich oddechy zmieszały się. Jej płytki i urywany, w
którym czaił się płacz, jego spokojny i głęboki.
-Miałaś
być tylko moja, tylko dla mnie – powiedział.
Nie
krzyczał, nie denerwował się.
Stwierdził
fakt, ale Hermiona czuła, że się na niej zawiódł.
-Co
mam zrobić, żebyś mi uwierzył, że to prawda?
-Wierzę
ci, ale nie zapominam co się działo. Mogłem wybaczyć wam obojgu,
ale nie zapomniałem.
Hermiona
wyrwała mu się i uderzyła go w pierś.
-Wiesz
dlaczego, gdybym miała wybierać między wami, to wybrałabym
ciebie? - zapytała, ocierając łzy.
Wzruszył
ramionami.
-Przez
niego nigdy nie płakałam, nigdy. Nigdy mnie nie zranił, bo nie
zależy mi na nim tak jak na tobie. Jak mam ci to udowodnić? A może
naprawdę chcesz, żebym była z nim?
-Wiesz,
że nie – warknął Draco, poprawiając włosy.
Hermiona
podeszła do niego i złapała za włosy.
-Jeśli
chcesz, żebym naprawdę z nim była, to mi to powiedz prosto w oczy
– powiedziała wyzywająco – no dalej, jesteś Ślizgonem, stać
cię na to.
Draco
zmrużył oczy i otworzył usta.
Hermiona
wykorzystała to i pocałowała go. Nie opierał się.
Odwzajemnił
pocałunek namiętnie, wręcz brutalnie.
-Jestem
twoja i chcę być nadal – powiedziała prosto w jego usta – ale
jeśli mi na to nie pozwolisz, zobaczysz bardzo wyraźnie, co
straciłeś, obiecuję ci to.
-Obiecałaś,
że nie odejdziesz – powiedział Draco, obejmując ją mocniej.
-Obiecałam,
ale nie zostanę, jeśli nie będziesz tego chciał.
Draco
ukrył twarz w jej włosach, wdychając ich zapach.
-Zostań
Granger, do cholery, zostań, bo mam dość tej niepewności, co
będzie jutro.
-Draco,
jestem tylko człowiekiem – powiedziała cicho - jednak jeśli tego
chcesz, to nie wypominaj mi co chwilę czegoś, czego będę żałować
do końca życia.
-Obiecaj,
że nie odejdziesz – szepnął jej we włosy.
-Obiecuję
– uśmiechnęła się, całując go w szyję.
Draco
westchnął i spojrzał jej w oczy.
-Życie
ze mną nie jest łatwe – ostrzegł.
Uśmiechnęła
się.
-Zamknij
się i mnie pocałuj.
Ślizgon
pokręcił głową, ale spełnił jej prośbę.
Całowali
się, nie zwracając uwagi na przechodzących koło nich uczniów.
Dracona świerzbiły palce, żeby rozpiąć Gryfonce szatę i zacząć
ją pieścić, ale powstrzymał się. Byli na korytarzu i musiał nad
sobą panować.
Walczyły
w nim sprzeczne uczucia.
Radość,
bo Granger była blisko i nic nie zapowiadało, że chce odejść.
Strach,
czy umie nad sobą panować.
Musiał
to jakoś pogodzić razem z zazdrością i nieustannym pragnieniem.
Sam
nie miał pojęcia jak tego dokona.
***
Parvati
wstała z fotela, na którym do tej pory siedziała i odeszła w
stronę dormitorium.
-Harry,
jak będziesz szedł do Wielkiej Sali, to poczekaj na mnie, dobrze? -
zapytała, nie obracając się.
-Jasne
– odpowiedział Wybraniec, starając się, żeby jego głos brzmiał
normalnie.
***
Blaise
siedział zniecierpliwiony w Pokoju Wspólnym.
Co
i raz zerkał na zegarek z myślą, że wskazówki zmówiły się
przeciwko niemu i stoją praktycznie w miejscu.
-Dafne!
- krzyknął zirytowany, widząc dziewczynę z jego roku koło
wyjścia z salonu.
Ciemnowłosa
dziewczyna obróciła się i na jej ustach pojawił się piękny
uśmiech, gdy zobaczyła, kto ją woła.
-Tak,
Blaise? - podniosła delikatnie głos, odrzucając włosy na plecy.
Diabeł
powstrzymał się od wywrócenia oczami.
-Masz
godzinę, złotko? - zapytał krótko.
-Dla
ciebie? Zawsze – dziewczyna przystanęła, świadoma tego, że
każdy, kto jest w Pokoju przysłuchuje się ich rozmowie.
Czerpała
z tego niemałą przyjemność. Blaise był jednym z najbardziej
pożądanych chłopaków w zamku. To, że był zajęty nie miało dla
niej żadnego znaczenia. W końcu ona zawsze wygra, a szczególnie z
takim beztalenciem jak Patil. Choć trzeba przyznać, że Diabeł
jest z nią niepokojąco długo. Cóż, pewnie jest niezła w łóżku,
a Diabełek nie chce marnować czasu na bajerowanie innych i dlatego
dalej jest z nią. Niedługo z nią zerwie, jak zobaczy jaki klejnot
ma koło siebie.
Jedno
jej trzeba przyznać.
Umiała
naginać prawdę do swoich potrzeb.
W
zwykłym „cześć” dopatrywała się podtekstu i zaproszenia na
randkę.
-Pytam
o tą na zegarku, a nie wolną – rzucił sztywno Blaise.
Dafne
skrzywiła się brzydko, ale zaraz opanowała.
-Szczęśliwi
czasu nie liczą, skarbie, ale skoro to dla ciebie takie ważne... -
spojrzała z nonszalancją na swój złoty zegarek wysadzany małymi
brylancikami – jest dokładnie siódma trzydzieści osiem i cztery
sekundy.
-Dzięki
– Blaise, który znał się na mowie ciała jak nikt inny, usiadł
bokiem do niej i odwrócił głowę w drugą stronę.
Każdy
arystokrata był uczony mowy ciała i Dafne widziała, co to oznacza.
„Wypad”
w krótkim i kulturalnym tłumaczeniu.
Nie
pozostało jej nic innego jak z grają obrócić się i wyjść.
Blaise
odetchnął z ulgą, gdy kątem oka zobaczył, że wyszła.
Spojrzał
z niechęcią na zegarek.
Dafne
miała rację.
Siódma
trzydzieści osiem.
Gdzie
jest ten pieprzony Terren?!
Miał
wyjść tylko na chwilę, bo miał „coś bardzo pilnego do
zrobienia” i „to nie cierpi zwłoki”.
Mieli
iść razem do Wielkiej Sali, zabierając ze sobą Pansy. Gdy Blaise
wrzeszczał do niej, stojąc u stóp schodów do jej dormitorium,
obiecała, że zaraz zejdzie i Zabini miał przeczucie, że
dziewczyna zjawi się szybciej niż jego kumpel z jego „sprawą
niecierpiącą zwłoki”.
Blaise
był podwójnie zirytowany, bo Draco nie wrócił na noc do
dormitorium i jedyną wiadomością do niego była krótka karteczka:
„Diabeł,
czekaj
na mnie przed WS razem z Terrym, Pansy i Gryfonami.
To
pilne. Powiadom Gryfiaków. Granger jest zmęczona,
ale
bezpieczna i szczęśliwa.
Draco”
Wszystko
wyjaśnia, prawda?
Chyba
miał prawdo być poddenerwowany.
Wszystko
szło nie tak.
Pansy
nie było. Terren się spóźniał.
Blaise
miał przeczucie, że ten dzień nie będzie wcale tak piękny, jakby
się wydawało.
***
-Granger,
czy jak się o coś poproszę, to to zrobisz? - zapytał Draco, gdy
byli przed Wielką Salą.
-Zależy
co.
Gryfonka
uniosła brew, widząc, że chłopak jest lekko zdenerwowany.
-Musimy
tu poczekać – powiedział tylko.
-Na
co?
-Na
cud.
***
Trójka
Ślizgonów spieszyła w stronę Wielkiej Sali. Wszyscy wkurzeni.
Pansy
była wkurzona, bo nie wiedziała, o co chodzi.
Blaise,
bo wszystko szło nie tak i miał „przeczucie”, a to nigdy nie
kończyło się dobrze.
Terren,
bo wyczuwał myśli przyjaciół i swoje też go nie pocieszały.
***
Harry
stał pod wyjściem z Pokoju Wspólnego i czekał na Parvati.
Odkąd
zniknęła w dormitorium minęło dwadzieścia minut.
Zdążył
wziąć prysznic, ubrać się i spakować, a jej nadal nie było.
Jednak
żyjąc jakiś czas pod jednym dachem z Ginny i Hermioną, widział,
że to zawsze zajmuje trochę czasu.
Uczniowie
wychodzący na śniadanie pozdrawiali go i witali.
Najpierw
Dean i Seamus, jak zawsze zagadani, tylko skinęli mu głowami.
Potem
Neville, jak zawsze roztrzepany, z książkami pod pachą, rzucił mu
tylko szybkie „Hej, Harry!” i już go nie było.
Chwilę
później mijał go Dennis Creevey. Jego „cześć, Harry” był
radosne jak zawsze.
„Cześć,
Harry” olśniewający uśmiech Romildy Vane.
-Czekałeś
na mnie, Harry? Jakie to słodkie – usłyszał w swoim uchu.
-Nie,
na Parvati, umówiliśmy się – odpowiedział, zanim zdążył się
ugryźć w język.
Policzek
w wykonaniu.... Ginny.
Wybraniec
potarł bolące miejsce z westchnieniem. Czekała go trudna rozmowa.
-Hej,
Harry – niepewny głos – wybacz, że pieprzę ci związek.
Koło
niego stała Parvati z przepraszającym uśmiechem.
-Jasne
– westchnął ciężko – czego się nie robi dla przyjaciół.
***
Pansy
pierwsza zobaczyła Dracona i Hermionę.
Stali
niedaleko wejścia do Wielkiej Sali, pogrążeni w cichej rozmowie.
-Ej,
to oni – powiedziała, szturchając Blaise' a.
Zabini
podążył za jej wzrokiem i skinął głową.
Ruszyli
w ich stronę, ciągnąc za sobą Terrena, który nie miał
zadowolonej miny.
***
Parvati
przepraszała Harry' ego przez całą drogę na śniadanie.
W
połowie kajała się dlatego, że czuła się winna, a w połowie,
bo nie chciała myśleć o tym, co może zastać pod Wielką Salą.
-Vati,
daj sobie na luz, do jakiegoś czasu nam się nie układało.
-Wiem,
ale to po części moja wina – powiedziała brunetka z miną
winowajcy.
Harry
roześmiał się całkiem szczerze.
-Masz
u mnie dług – powiedział – kupujesz mi na koniec szkoły
prezent.
Parvati
uśmiechnęła się.
Potter
nie za bardzo przejął się tym policzkiem, a tym bardziej kłótnią
jaka go czekała.
A
czy to nie oznacza, że ten związek stracił na ważności?
~*~*~*~
przepraszam,
że tak późno, ale Camme znów ma problemy techniczne, na szybko
sprawdzała to Muscardinus, więc mogą być błędy.
zapraszam
do komentowania.
Nox
Boskie *_* Nareszcie sie pogodzili. Nie mogłam się doczekać, ale wiedząc jak było wczesniej, to zapewne nie koniec. Więc czekam na więcej i pozdrawiam całym sercem :3
OdpowiedzUsuńCudowny ♥ czuję że wszystko się ułoży. ♥ cały tydzień czekałam. dziękuję :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Jejku ale słodki <333 Jak się cieszę ,że się pogodzili :D Liczę na duużo Dramione od teraz i z niecierpliwośćią czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością:)
Pozdrawiam Jagoda:);*
Warto było czekać :) Rozdział jak zwykle wspaniały. I oby wszystkie były tej długości! ;) Życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Greena
Musiałaś teraz przerwać? Ja chcę wiedzieć, co to za niespodzianka!
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak wytrzymam do przyszłego tygodnia.
Ehh
Bardzo ciekawy rozdział. Dziwi mnie tylko zachowanie Hermiony - jakby miała rozdwojenie jaźni. W poprzednich rozdziałach jest taka odważna, pewna siebie i patrząca na innych z góry; zdradziła Draco, a teraz nie ufa w jego szczere intencje, wypatrując podstępu... Skoro zadał sobie tyle trudu, żeby z nią być, wytłumaczył to, co mógł, logiczne, że mu na niej zależy, a ta nadal mu nie wierzy, choć mówi co innego. No ale dobra, zobaczymy, co wymyślisz dalej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lileen
[dramione-forever.blogspot.com]
Jejaa !! Nareszcie !! :D Hurraaa !! Pogodzili się ! ;* wieki na to czekałam. Haha ! Emm..rozdzial jak zwykle boski !! Chyba najlepszy ! <33 nie, pomylka. Ty masz wszystkie rozdzialy The Best ! Hehehe ! ;* ^^ czekam na dalszy ciąg i pozdrawiam gorąco !
OdpowiedzUsuńZielonoo;*
Dlaczego w takim momencie ? !
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam , że skończyłam rozdział to uśmiech spełzł mi z twarzy :(
OdpowiedzUsuńSceny Draco&Hermiona są mistrzostwem ♥
nie wiem co powiedzieć :)
Chciałabym, żeby wszystko było OK ! Żeby Hermiona z Terrenem zachowywali się jak dawniej, jak przyjaciele (nic więcej) i żeby nic nie było 'podejrzane' . Żeby każde ich przyjacielskie tulenie nie było gromione wzrokiem Draco ;) choć nie wiem czy to możliwe .
Ta niespodzianka jaką przygotował Draco była bombowa :) Straaasznie się cieszę że się pogodzili . Mogę wręcz powiedzieć że w twoim opowiadaniu Blaise&Terrence&Draco to jest taka ślizgońska trójca :) nie mogę się doczekać jak się dowiem jak się potoczy historia pod wielką salą . :))
nawet teraz brak mi słów . chcę opisać emocje jakie mi towarzyszą , ale .. nie potrafię :) To jest mój ulubiony blog, z resztą wśród niewielu !
Ale i on musi się kiedyś skończyć :( Wtedy będę ryczała razem z innymi gorzej niż podczas śmierci snape'a :(
pozdrawiam , i nie mogę się doczekać dalszego ciągu .
buźźźźka !!!
świetnie :D
OdpowiedzUsuńnaraszcie są razem :)
Hmmmm...:)
OdpowiedzUsuńRewelacja!
Pogodzili się!
Ewel.
Hmmm rozpływam się;) Naprawdę warto było czekać na ten rozdział. Z wielkim uśmiechem czekam na następną notkę;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jak zwykle . Rewelacja ;)
OdpowiedzUsuń/ Alexandra
Cudowny rozdział. Warto było czekać. Gdy czytałam sceny Draco&Hermiona rozpływałam się. Z niecierpliwością czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kate :)
Doza romantyzmu w tym rozdziale chyba powinna wystarczyć na cały tydzień : ) Dopiero teraz do mnie dotarło, że chyba tylko w Twoim opowiadaniu to Harry pierwszy traci zainteresowanie Ginny, a nie odwrotnie.
OdpowiedzUsuńO Boże nareszcie pogodzili się!!! Świetny rozdział <3 Tylko ciekawe co ten Draco wymyślił, po co kazał im wszystkim zaczekać po ws? :D
OdpowiedzUsuńDori ;)
Jej genialny !! :) <3 <3 a tak sobie przez chwilę pomyślałam " a jak ta klątwa to żart " hahah xD . Ciekawe po co wszyscy mają się spodkac pod Wielką Salą .. No !! CZEKAM z niecierpliwością na następny :*** Powodzenia i mnustwa weny życzę :) !
OdpowiedzUsuńuwielbiam! ♥ po co Draco tyle ludzi?! czekam na następny i weny życzę! ;** jeszcze taka tylko prośba... mogłabyś powiększyć czcionkę, bo żeby mi się wygodnie czytało to powiększałam stronę.. tak wiem, zrzędzę...
OdpowiedzUsuńHaha nie ogarniam po co maja się spotkac pod ws. Ale pewnie sie wyjasnmi.
OdpowiedzUsuńPOdziwiam cie za długośc rozdziałów. Serio, ja tak nie umiem xD
dramione-granger-malfoy.blogspot.com
Po prostu cudowne, uwielbiam twoje opowiadanie i niecierpliwie czekam co dalej ;D
OdpowiedzUsuńBoże to jest cudowne!
OdpowiedzUsuńte ostatnie dwa rodziały i ten oczywiście wywołały we mnie takie uczucia że ojeju! :D
i co ten Draco kombinuje? xd
czekam z nieciepliwością na kolejny i mam nadzieje że będą razem wreszcie ♥ w końcu tyyyyle przeszli ♥
Pozdrawiam M.
No nie mogę.! Jak mogłaś przerwać przed tym czymś co ma się stać gdy się wszyscy spotkają ? :/ Chyba nie wytrzymam do piątku, ale jakoś będę musiała.! Rozdział cudownym, w końcu się pogodzili *.* Nareszciee, z niecierpliwością czekam na NN :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Naaatuuuu <3
Genialny rozdział jak zwykle <3 W pewnym momencie się wzruszyłam ;*
OdpowiedzUsuńBaaaaaaaaaaaardzo się cieszę że się powoli układa . Znów ten kochany Draco. Uwielbiam go takiego czułego dla Hermiony . Czekam na "rozmowę Ginny z Harry" i nie mogę się doczekać spotkania pod WS :* Wyczekuję piątku :D
Pozdrawiam
Mionaa
Harrym*
UsuńMionaa
WOW. Świetnie to wszystko opisałaś! Jestem pod wielkim wrażeniem. Przyjemnie się czytało i nie mogę doczekać się już następnego rozdziału! Pisz, pisz, pisz, bo masz duży talent i wspaniałe pomysły! To opowiadanie jest jednym z moich ulubionych, a jestem bardzo wybredna jesli chodzi o Dramione. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo gorąco i życzę ogrooomuu weny! Tak, żebyś pisała, pisała i pisała!
Szanująca Cię, wierna fanka,
Shadii. :>
[ milosc-wbrew-rozsadkowi ]
Wyczerpałam pomysły na komentowanie Twoich notek tak, żeby nie powtarzać się za każdym razem, a już tym bardziej nie powtarzać opinii innych ;). Ale to kolejny świetny rozdział, jak zawsze budujący napięcie. Ciekawi mnie tylko to przeczucie Diabełka, że dzień nie będzie tak piękny, jak się zapowiadał - nieco mnie to niepokoi, ale wierzę, że będzie dobrze :D.
OdpowiedzUsuńno nie znowu to zrobilas! przerwalas w takim ciekawym momemencie. Ciekawe co tez Draco wymyslil, ze zbiera ich wszystkich pod wielka sala?
OdpowiedzUsuńJej . Boski rozdział (a mam porównanie bo przed chwilą przeczytałam wszystkie poprzednie :D ) nie mogę się już doczekać kolejnych ^^
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga kocham :)
OdpowiedzUsuńPowracam do lektury. Mrrrr Draco i Miona nareszcie zachowują się jak cywilizowani ludzie i te ich pieszczoty. Zazdroszczę Mionie. Zauważyłam, że zbiera się niezła grupka.
OdpowiedzUsuńNareszcie dramiona pogodzenia super
OdpowiedzUsuń~S~
Pa Gin.
OdpowiedzUsuńWitaj Pan.
Super ale w sumie szkoda że Harremu nie układa się z Ginny bardzo ją lubię w końcu jest siostrą dwóch moich ulubionych postaci zmarłego Freda i nadal żyjącego Gorga♥♥.
OdpowiedzUsuńPozdro Natalia