Trudno
jest mówić o szczęściu, gdy jesteśmy niezadowoleni z dzisiaj,
zatroskani o jutro i rozżaleni decyzjami podjętymi wczoraj.
Andrzej
Niewinny Dobrowolski
-Wszystko
okej? - zapytała cicho.
-Tak
– mruknął z trudem Harry.
Pansy
jednym ruchem podniosła się i podała rękę Harry' emu.
-Niezły
byłeś – uśmiechnęła się Pansy.
Skinął
głową, przyjmując gratulacje.
-Jednak
jak widać, są lepsi ode mnie – westchnął i zerknął w stronę
Marco i tłumu wokół niego, który gratulował mu. Byli tam również
Hermiona i Draco, stali od siebie w pewnej odległości.
Harry'
emu przypomniała się lekcja zielarstwa sprzed kilku dni, w tym
krótkim czasie, gdy Hermiona nie kłóciła się z Draco. Co
właściwie było dziwne. Odkąd się pogodzili w tym roku, to
większość czasu i tak spędzali na kłótniach, choć Wybraniec
wiedział, że starcia męczą ich oboje.
(wspomnienie)
Byli
na zielarstwie.
Profesor
Sprout tłumaczyła im jak się rozsadza trzepioziele. Była to
dziwna roślinka, która miała działanie podobne jak skrzeloziele.
Tylko, że pozwalała na jakiś czas unosić się kilka stóp nad
ziemią. Profesor Sprout powiedziała im, że ta roślinka była
znana już w średniowieczu i ludzie, którzy chcieli wywołać szum
w oku siebie, połykali kilka listków trzepioziela i unosili się w
górę. Potem najczęściej zostali powieszeni, bo zostali oskarżeni
o czary, ale swoje pięć minut mieli. Wtedy Hermiona wyjątkowo nie
zgłosiła się do odpowiedzi. Na zielarstwie zawsze pozwalała
błyszczeć Neville' owi.
Harry
obrócił się, szukając jej wzrokiem. Draco był bardzo blisko niej
na końcu cieplarni. Stał za Gryfonką, gdy nauczycielka tłumaczyła
im co będą robić. Harry zauważył, że w pewnym momencie Draco
położył dłonie na biodrach Hermiony i przysunął się do niej
tak blisko, że ich ciała prawie stopiły się w jedno. Nie
zaprotestowała, uśmiechnęła się tylko i zaplotła sobie jego
dłonie na brzuchu. Gdy Harry spojrzał na nich kilak minut później,
Draco stał z obojętną miną koło Hermiony, jakby nigdy nic.
Jednak rękawy ich szat były długie i Wybraniec podejrzewał, że
trzymali się za ręce.
Gdy
dostali instrukcje co mają robić, Harry odruchowo podszedł do
Luny. Chodziła z nimi na zielarstwo i całkiem nieźle sobie
radziła. Dziewczyna powitała go uśmiechem i zabrała się za
zbieranie liści. Zazwyczaj Harry był w patrze z Luną, bo lubił ją
za rozbrajającą szczerość, choć czasem było to irytujące i
krępujące.
W
pewnej chwili odgarnął włosy z oczu i kątem oka zobaczył, że
Draco próbuje namówić Hermionę żeby zjadła trochę liści, ale
stawiała zaciekły opór. Jednak na ustach blondyna błąkał się
lekki uśmiech, gdy posuwał Hermionie pod nos zieleninę. Gryfonka
za to trzepnęła go w rękę i wrzuciła jego prezent do miski, do
której miały trafić.
Potem
Harry napotkał spojrzenie Pansy. Była w parze z Blaise' m. Zerknęła
na Draco, który ukradkiem schował do kieszeni kilka liści, zapewne
po to żeby później wkurzać Hermionę.
Ślizgonka
wywróciła oczami i uśmiechnęła się.
Harry
pokręcił głową z politowaniem i puścił jej oczko, wracając do
swojej latającej roślinki.
(koniec
wspomnienia)
-Ej,
Potter, wszystko dobrze?
-Tak,
zamyśliłem się – powiedział Wybraniec – pamiętasz tą lekcję
zielarstwa, jak uczyliśmy się o trzepizielu?
-Jak
mogłabym zapomnieć – mruknęła Pansy – Draco wziął to
cholerstwo do dormitorium i razem z Terren' em próbowali to w siebie
wmusić. Potem oboje lewitowali kilka cali nad ziemią, przez dwie
godziny.
-Szkoda,
że znów się do siebie nie odzywają – westchnął Harry.
-Racja,
choć może i lepiej. Ostatnio Draco latał cały w skowronkach i
piał jaka to Granger jest wspaniała – Pansy miała zrezygnowaną
minę – wiem, że ją lubisz, Potter, ale wybacz, nie będę pisać
ody pod jej adresem, Draco wystarczy.
Harry
uśmiechnął się roztargniony.
-Szkoda–
powiedział tylko – a tak z drugiej strony, Parkinson, czemu nie
jesteś wściekła na Draco?
-Za
co? - zdziwiła się Ślizgonka.
-No
wiesz, że jest zakochany w kim innym...
-Oj,
Potter! - roześmiała się – Draco to przeszłość. A jeśli
naprawdę Cię to interesuje, to ostatnio zaczął mi się podobać
ktoś inny.
-No,
przykro mi – Harry rzucił jej lekko złośliwy uśmiech – to
gdzie jest ten książę z bajki?
-Jest
bliżej niż myślisz – uśmiechnęła się Pansy.
Harry
spojrzał w stronę najbliższego drzewa.
-Jak
myślisz? Jak je pocałujesz, to zmieni się o północy w księcia,
czy raczej w żabę?
-Nie
błaznuj, Potter, czy dalej Cię głowa boli?
-Tak,
nadwyrężyłem mózg myśląc, jak pogodzić tym buraków –
westchnął Harry i poczochrał swoje włosy, przejął ten zwyczaj
po swoim ojcu.
-Nie
Ty jeden, Wybrańcu, ale to nic nie da – mruknęła ponuro Pansy i
ruszyła za resztą klasy w stronę zamku, bo lekcja dobiegała końca
– oni są zbyt uparci i tak samo wredni.
-Chyba
pierwszy raz się z Tobą zgodzę.
-Wiesz
o wszystkim? - obejrzała się na niego dziewczyna, bo szedł kilka
kroków za nią.
-Masz
na myśli jej małe sam na sam z Terren' em? - powiedział cicho
Harry – nie znam wszystkich szczegółów tej nocy i wcale nie
chcę, ale jestem zorientowany w obecnej sytuacji.
-To
tak jak ja.
-Jakieś
pomysły?
-Na
wyczerpaniu. Masz teraz lekcje? - zmieniła temat Pansy.
-Nie,
koniec na dzisiaj. A Ty?
-Też.
Jak myślisz, dasz radę jeszcze myśleć dzisiaj?
-Jeśli
nie wymagasz ode mnie walczenia z numerologią, eliksirami czy
smokiem, to tak.
-Świetnie,
idziemy do kuchni, jestem głodna.
-Wykorzystujesz
mnie, prawda? - mruknął Harry.
-Dlaczego
tak myślisz?
-Bo
sama nie sięgniesz do tej gruszki i tylko do tego jestem Ci
potrzebny.
-Niestety
– uśmiechnęła się lekko Pansy – ale na nic lepszego nie
zasłużyłeś.
***
Hermiona
z ulga uwolniła się od klasy i skręciła w korytarz prowadzący
najszybciej do Wieży Gryfonów.
Na
jej nieszczęście, a może szczęście przypomniała sobie, że
miała iść do McGonagall. W westchnieniem wybrała inną drogę i
już kilka minut później pukała do gabinetu opiekunki.
-Proszę!
Gryfonce
wpadła do głowy szalona myśl, gdy otwierała drzwi. Ostatnio jak
została wezwana do gabinetu dyrektorki, to jej życie zostało
postawione na głowie. Zaczęła się cała historia z Malfoyem.
Nie
wiedziała, czy wolałaby, żeby to nigdy nie miało miejsca, czy
pragnęłaby tylko cofnąć ostatni tydzień, żeby nie pokłóciła
się kolejny raz z Draco i żeby nie przespała się z Terren' em.
Mając
to wszystko na uwadze z duszą na ramieniu, weszła go gabinetu.
-Dzień
dobry, pani profesor.
-Dzień
dobry, panno Granger. Proszę usiąść – powiedziała sucho
dyrektorka.
-Coś
się stało, pani profesor? - zapytała lekko zaniepokojona Hermiona.
-Nie,
panno Granger. Chciałam panią o czymś poinformować.
-Słucham?
-Za
kilka dni zrobię zabranie prefektów, ale teraz chciałam pani
powiedzieć, że mam dla pani jeszcze jedno zadanie.
-Oczywiście,
co mam zrobić?
-Jest
pani na pewno bardzo zajęta przed egzaminami, ale to zajmie niestety
trochę czasu. Wierzę jednak, że da sobie pani radę. Jeśli jednak
będzie pani czuła, że nie daje rady, to oczywiście o wszystkim
powiadomię Komisję Egzaminacyjną i spojrzą na to trochę inaczej.
-Chyba
nie będzie musiała tego pani robić, ale co to takiego, pani
profesor? - zapytała już lekko zniecierpliwiona Hermiona.
-Jak
podejrzewam, że dotarły do pani pogłoski o Balu Pożegnalnym?
-Tak,
coś słyszałam.
-No
właśnie, oczywiście miała to być tajemnica i mieliśmy
poinformować o tym uczniów dopiero po egzaminach, ale naturalnie
skoro to była tajemnica, to wie o tym cała szkoła.
-Mam
zająć się organizacją?
-Nie,
wystąpi pani na samym początku Balu.
-W
charakterze? - zapytała słabo Hermiona.
-Zatańczy
pani walca, to tradycja i obowiązek Prefekta.
-Pani
profesor – zaczęła wolno Hermiona – walca nie da się zatańczyć
samemu, poza tym ja go nie umiem.
-To
nie jest problem, panno Granger, dlatego mówię o tym pani tak
wcześnie. Za dwa dni w szkole pojawi się dwoje nauczycieli tańca.
Jak się dowiedziałam, ma się pani ubrać tak jest pani wygodnie,
oni zajmą się resztą. Macie do dyspozycji salkę koło Wielkiej
Sali. Będą uczyć panią i pani partnera. Z tego co wiem, to
dogaduje się z nim pani w miarę dobrze.
-Kogo
ma pani na myśli, pani profesor? - Hermiona bała się odpowiedzi.
McGonagall
spojrzała na nią zdziwiona.
-Myślałam,
że to oczywiste. Drugiego Prefekta Naczelnego, pana Malfoya.
***
Hermiona
wracała do swojej wieży, prawie trzymając się ściany.
Nogi
odmawiały jej posłuszeństwa jak tylko pomyślała o tym, że ma
coś robić z Malfoyem.
Byli
pokłóceni, bardzo pokłóceni, wiele spraw nie zostało
wyjaśnionych i każdy miał o co innego pretensje. Jak więc teraz
ma znieść próby co drugi dzień po dwie godziny, praktycznie sam
na sam ze Ślizgonem?
Na
dodatek miała o tym powiadomić Malfoya jak najszybciej. Wspaniale.
Zabije ją jak tylko podejdzie do niego na pięć metrów.
Z
westchnieniem i zrezygnowaniem usiadła na schodach, ukrywając twarz
w dłoniach.
Miała
gdzieś, że ktoś może ją tak zobaczyć, choć szansa na to była
nikła, bo większość ludzi było w Wielkiej Sali i jadło obiad.
Postawiła
torbę koło siebie i położyła głowę na kolanach, obejmując jej
ramionami.
Żałowała
tego co zrobiła.
Chciała
się pogodzić z Draco i dalej się z nim kłócić o głupoty.
Chciała nadal móc rozmawiać z Terren' em, ale trzymała się od
niego z daleka, bo nie chciała żeby Draco się dalej na niego
wkurzał. Mieli się pogodzić, Hermiona nie chciała im w tym
przeszkadzać.
Parvati
też nie miała czasu.
Za
kilka dni zaczynają się egzaminy, a Vati dzieliła czas między
naukę, obowiązki Prefekta i Blaise' a, z którym spędzała
większość czas.
Harry'
ego też nie chciała osaczać, bo Ginny była gotowa zrobić mu
kolejną awanturę.
Z
kim miała pogadać?
Z
Parkinson?
Zaśmiała
się gorzko.
Taaak,
Parkinson, na pewno ją zrozumie i pomoże.
Pewnie
najchętniej zabiłaby ją, bo Draco spędzał z nią ostatnio dużo
czasu.
Cholera,
jak ja mu o tym powiem? Przecież nie pójdę do niego do dormitorium
i nie powiem mu prosto z mostu co ma robić, bo mnie wyśmieje i na
pewno nie posłucha.
-Miona?
- usłyszała niepewny głos.
Szybko
podniosła głowę.
Przed
nią klęczała Parvati, a kilka schodów niżej stał Blaise.
-Och,
cześć – mruknęła ponuro.
-Stało
się coś? - zapytała zaniepokojona Parvati.
-Oprócz
tego, że życie mi się wali, mam dość wszystkiego i nic nie umiem
do egzaminów, to okej.
W
oczach Parvati błysnęło współczucie.
-Hermiona,
nie udawaj, co się stało?
Hermiona
z westchnieniem zaczęła jej opowiadać, o tym czego się
dowiedziała w gabinecie dyrektorki.
Gdy
skończyła, Parvati usiadła o schodek niżej niż ona.
-O
chusteczka na wacie... - szepnęła tylko.
Blaise
usiadł koło Hermiony.
-Daj
spokój, Miona – powiedział cicho – mogę o tym powiedzieć
Draco.
Dziewczyna
potrząsnęła głową, zaskoczona.
Diabeł
zawsze trzymał się z boku, gdy była w jego towarzystwie. Skoro nie
chciał z nią rozmawiać, to ona przystała na to. Utrzymywała
dystans między nimi, bo nie była pewna tego co chodzi po głowie
Blaise' owi.
-Muszę
to zrobić sama – powiedziała stanowczo.
-Jesteś
pewna? - zapytał Blaise.
-Tak,
poza tym i tak wydaje mi się, że mnie unikasz...
Blaise
roześmiał się cicho.
-To
nie tak, Miona – powiedział ciepło.
-A
jak? - Hermiona zerknęła na niego.
Siedział
koło niej i patrzył w przestrzeń. Parvati siedziała niżej,
słuchając ich rozmowy.
-Wiesz,
że Cię lubię – zaczął Blaise – ale ktoś musi pilnować
Draco, żeby nie zrobił głupoty.
-Przeszkadzam
Ci w tym?
-Nie
– Diabeł pociągnął ją lekko za włosy – mam Ci to wszystko
wytłumaczyć?
-Ulżyłoby
mi – mruknęła Hermiona.
-Okej,
ale może nie tutaj, bo ktoś się tutaj zaraz zjawi.
-Dobra,
chodźmy do mnie. Parvati, chodź z nami, jako przyzwoitka, bo ten
tleniony idiota, obrazi się jeszcze na Blaise – powiedziała z
ironią Hermiona.
-Okej
– uśmiechnęła się Parvati wstając – i ktoś musi pilnować
Diabełka.
***
Rozwalili
się w dormitorium Hermiony.
Ona
sama usiadła na dywanie koło kominka. Blaise usiadł na przeciwko
niej, opierając się o nogi Parvati, która siedziała na fotelu.
Każde z nich miało w ręce butelkę piwa.
-Chodzi
o to, Miona, że Draco i ja znamy się bardzo długo – zaczął
Diabeł – praktycznie niedługo minie 15 lat. Terren jest z nami
krócej, ale wszyscy troje sobie ufamy. Gdy Draco zaczął się
interesować Tobą, powiedział o tym na początku tylko mi. Dałem
mu kilka rad i Draco zaczął się z Tobą spotykać na w miarę
naturalnym gruncie. Terren dowiedział się o wszystkim stosunkowo
późno. Miał Cię tylko pilnować, żebyś nie miała na głowie
całej szkoły.
-Jak
to miał mnie pilnować? - zapytała Hermiona, marszcząc brwi.
-Draco
go o to prosił po tym jak wyszedł ten artykuł. Wiedział, że nie
będziesz chciała z nim gadać, to poprosił Terren' a by zawsze
przy Tobie był, aby nic Ci się nie stało i w ogóle. Potem zaczął
to robić z własnej woli, polubił Cię, nie wiem jak bardzo i nie
chcę tego wiedzieć. Terren był zadowolony, Draco był zadowolony i
wszystko było okej, trzymałem się z boku, tylko co jakiś czas
powstrzymując Draco przed szaleństwami.
-Jakim
szaleństwami? - przerwała mu znowu Hermiona.
-Miał
głupie pomysły co do Ciebie – uśmiechnął się lekko Blaise –
i tak przez dłuższy czas się wszystko utrzymywało. Te wszystkie
wasze kłótnie – Zabini pokręcił głową – po nich najczęściej
uspokajał go właśnie Terren, bo wiedział o Tobie najwięcej i
zawsze mu się udawało. Czasami do akcji wkraczała Pansy. Do czasu
tej waszej kłótni o Hyperiona. Wtedy nawet Terren nie umiał go
uspokoić. No to zaczęła Pansy, ale po kilku próbach się poddała.
W takim przypadku, ja go uspokajałem, najczęściej za pomocą
Ognistej lub jakiejś imprezy.
-Wymykaliście
się?
-Tak
– skinął głowa Blaise – Londyn albo jeszcze dalej. Najczęściej
zmienialiśmy postać, żeby nie było szumu. Uspokajało go to.
-Wiem,
mówił mi o tym.
-No
właśnie. Jak przespałaś się z Terren' em...
Hermiona
pochyliła głowę.
-Widać
nie tylko Terren tego żałuje – mruknął Diabeł.
-A
jak myślisz – mruknęła ponuro Hermiona – Co dalej?
-Szczerze
to przed zabiciem Terren' a powstrzymał go Potter.
-Jak
to?
-Po
tym jak się bili na korytarzu, Potter zdołał go uspokoić. Nie
wiem jak, bo Draco mi tego nie powiedział, a Pottera nie pytałem.
Od tego czasu, Draco nie odzywa się do Terren' a jak nie musi.
-
I co to wszystko ma wspólnego z Tobą? - Hermiona oparła się o
sofę i spojrzała na Diabła.
Siedział
oparty o nogi Parvati, która masowała jego barki. Był spokojny i
opanowany.
Hermiona
poczuła lekki ukłucie zazdrości. Ona też tak mogła, ale wszystko
runęło jak domek z kart.
-Draco
wkurzył się na Terren' a, który od jakiegoś czasu Cię unika,
prawda?
-To
nie tak, że mnie unika – pokręciła głową Hermiona – sama
mówiłam mu, że ma się pogodzić z Draco i nie przejmować mną.
Zresztą napisał mi, że chciałby mi pomóc, ale Draco go pilnuje.
-No
właśnie, że nie. Draco go zlewa. Nie chcę Ci psuć humoru, ale
nie pomyślałaś, że Terren jest na Ciebie zły?
-Nie
rozumiesz, Blaise – powiedziała Hermiona – nie raz do mnie pisał
i chciał pogadać, ale za każdym razem na horyzoncie pojawiał się
Draco. On go pilnuje z daleka.
-Może
i tak. Nie chcę się narazić Draco, choć od początku byłem za
wami – stwierdził Blaise – lubię Cię i te inne wytarte
frazesy, ale ktoś musi pilnować Draco, rozumiesz?
Pokiwała
głową.
-To
dobrze. On Cię wypatrzył pierwszą i to on ma do Ciebie prawo, choć
to brzmi trochę dziwnie. I choć nie raz mam ochotę, przywalić mu
w ten pusty łeb, za te jego pomysły, ale to i tak nic nie da.
Hermiona
uśmiechnęła się.
-Parvati,
pilnuj tego faceta, bo warto.
Gryfonka
nie oderwała wzroku od włosów Blaise' a, ale uśmiechnęła się.
-A
jak myślisz, czemu ostatnio nie mam dla Ciebie czasu? - zapytała –
próbuję go przekonać, żeby nie próbował mnie zdradzić, bo tego
pożałuje.
Blaise
skrzywił się.
-Dajcie
spokój – mruknął – czuje się jakbym był na sprzedaż.
Hermiona
tylko wyszczerzyła zęby do Parvati.
***
Gryfonka
szła w stronę lochów. Od tego miejsca dzieliły ją co prawda
jeszcze dwa piętra, ale i tak z każdym krokiem zwalniała, bo
ochoty na wizytę u Malfoya, nie miała najmniejszej.
Malfoy
był na nią wściekły i miał za co.
Teraz
myślała o tym co mu powiedzieć i w jaki sposób to zrobić.
Z
rozdrażnieniem odrzuciła te myśli.
Co
ma być to będzie, musi o wszystkim powiedzieć Draco, nie było
innej opcji.
Odrzuciła
opcję Blaise' a i musiała to zrobić sama, co jej się w ogóle nie
podobało.
Z
coraz większą niechęcią, zeszła do lochów i zatrzymała się
przed obrazem mężczyzny przed biurkiem. Postać podniosła głowę
i spojrzała na nią z wyrzutem, jakby znała wszystkie szczegóły
jej znajomości z Draco.
Potem
nieskończenie wolno mężczyzna wstał i podniósł rękę, niemal w
ironicznym geście.
Błagając
Malfoya, w myślach, by nie zmienił hasła dotknęła płótna,
szepcząc dwa słowa:
-Mal
verba.
Uwieczniony
mężczyzna z portretu, miał wręcz rozczarowaną minę, gdy musiał
ustąpić pod wpływem zaklęcia i ujawnić wejście.
Hermiona
odetchnęła głęboko, dodając sobie tym odwagi i weszła w ciemny
korytarz, oświetlając go zaklęciem. Przeszła po kilku schodkach i
zapukała do drzwi.
-Sekunda!
- usłyszała stłumiony głos Draco i coś zacisnęło się na jej
sercu, jakaś obręcz, która nie chciała puścić.
Jego
głos był obojętny i melodyjny, tak inny od tego tonu, który
słyszała z jego ust ostatnio. Chłodny i nieprzyjemny i
pozostawiający krwawe linie na jej sumieniu.
Serce
biło jej mocno.
Bała
się tego spotkania i tego obojętnego spojrzenia, które pewnie
zobaczy. Przerażała ją myśl, że Draco może patrzeć na nią
wściekły, choć to i tak bolało mniej niż obojętność.
Szczególnie, że w pamięci miała jego rozbawione i pełne aprobaty
spojrzenia oraz te, gdy jego oczy płonęły prawie granatowym
blaskiem pożądania na jej widok.
Drzwi
otworzyły się i zobaczyła Draco.
Miał
na sobie jedynie szare spodnie od dresu, po jego ciele spływał pot.
Wilgotne włosy oblepiały jego czoło i wpadały do oczu. Na jego
torsie było widać kropelki potu, spływające na brzuch i
wsiąkające w materiał spodni.
Jego
oczy tylko na sekundę błysnęły zdziwieniem, którego Hermiona
nawet nie zdążyła zauważyć. Potem zastąpiła je obojętność.
-Granger?
- zapytał chłodnym tonem – czego chcesz?
-Wiem,
że za mną ostatnio nie przepadasz, ale mogę wejść, to chwilę
zajmie? - zapytała cicho, bo spodziewała się chłodnego powitania.
-Oczywiście,
wejdź – powiedział i odsunął się, by mogła przejść, a jego
głos zabarwiła lekka ironia.
Hermiona
rozejrzała się szybko po jego dormitorium.
Było
czyste i nigdzie nie widziała żadnych butelek. Tylko na biurku i
koło kominka zelżało kilka książek.
-Co
się stało? - zapytał rzeczowo – bez żadnego powodu byś tu nie
przeszła.
-Masz
rację – powiedziała spokojnie i podeszła bo biurka, bez
patrzenia na pergaminy na nim, obróciła się i spojrzała na niego,
opierając się o mebel.
-Więc?
- zapytał nadal tym samym obojętnym tonem – Weasley nadal nic nie
zrozumiał, że nie jesteś już jego? Mogę mu za to dać w mordę
jutro, dzisiaj jestem zajęty.
-Nie
o to chodzi – powiedziała cicho, zapamiętując, że nie dodał,
iż teraz jest jego. Kiedyś by ją to wkurzyło, a teraz... teraz
chyba tego potrzebowała.
Uniósł
brew, w tak bardzo znanym jej ironicznym geście.
-To
co się stało? Chyba mi nie powiesz, że się stęskniłaś? - jego
głos ociekał sarkazmem.
Powstrzymała
się od wrzasku typu „ nie masz pojęcia, jak bardzo, Ty wredny i
tleniony chamie!”
Draco
skrzyżował ramiona na piersi i Hermiona zobaczyła na jego lewej
ręce coś o co podejrzewała go już dawno, ale z uporem maniaka to
przed nią ukrywał.
Mroczny
Znak.
Wąż
wypełzający z czaszki.
Teraz
już trochę wyblakły tatuaż, ale i tak odznaczał się wyraźnie
na mlecznobiałej skórze Draco.
-No,
Granger – ponaglił ją – nie ma całego wieczoru wolnego.
-Dostaliśmy
zadnie – powiedziała prosto z mostu.
-Od
kogo?
-Od
McGonagall - odpowiedziała, z trudem odrywając wzrok od jego
ramienia.
Jeśli
zauważył jej spojrzenie, to nie dał tego po sobie poznać.
-Jakie?
Hermiona
odetchnęła głęboko, jakby chciała zaznaczyć, że to dla niej
też nie jest łatwe.
-Mamy
zatańczyć na Balu na zakończenie roku.
-Tak
po prostu mamy wyjść przed całą szkołę i zatańczyć? -zapytał
z niedowierzaniem.
-No
i tu się zaczynają schody – mruknęła – od jutra mamy próby
co dwa dni przez miesiąc, aż do Balu.
Jego
spojrzenie nie wyrażało niczego.
-Coś
jeszcze?
-Tak.
Będą się odbywać w małej salce koło Wielkiej Sali, o 18 przez
dwie godziny. Będziemy mieli nauczycieli. McGonagall mówiła, że
mamy się ubrać jak chcemy, byle tylko było nam wygodnie tańczyć.
-Wszystko?
-Na
dzisiaj tak, tyle wiem od McGonagall.
-Świetnie
– powiedział i obrócił się do niej placami – jak sądzę nie
mam wyjścia. Nie martw się, pojawię się jutro na tej próbie, w
końcu tego ode mnie wymagają. A teraz, wybacz, ale jestem umówiony
i szczerze mówiąc, lekko spóźniony.
-Przepraszam
– powiedziała odruchowo – nie chciałam Ci przeszkadzać.
Podeszła
do drzwi.
-Daj
spokój, Granger – rzucił chłodno - idź przez łazienkę, masz
bliżej.
-Też
jestem umówiona – powiedziała cicho – tędy szybciej dojdę do
Sali Wyjściowej.
-Jak
chcesz – wzruszył ramionami i więcej na nią nie spojrzał.
A
jej nie pozostało nic innego, jak wyjść bez słowa z jego
dormitorium i powlec się na czwarte piętro.
I
tam oddać się zajęciu, które ostatnio zajmowało jej coraz więcej
czasu.
Zamęczanie
się i dobijanie jeszcze bardziej do podłogi.
Do
tego wszystkiego doszło jeszcze jedno pytanie.
Czy
Malfoy naprawdę tak szybko znalazł sobie kogoś innego?
***
Draco
nie miał najmniejszej ochoty na te próby. Ani trochę nie podobała
mu się opcja tego, że ma spędzać z Granger czas.
Blaise
miał rację.
Blondyn
zdążył wszystko przemyśleć przez kilka ostatnich dni.
Szczerze
mówiąc, to nie był wściekły na Terren' a. Czuł jedynie żal.
Kumpel go zdradził. Tego nie da się od tak zapomnieć.
Widział,
że Terren tego żałuje. Nie spotykał się z Granger, nic ich nie
łączyło, co akurat go lekko zdziwiło, bo był przekonany, że
Terren coś do niej czuje. Jednak pewne zdarzenie dało mu dużo do
myślenia.
(Wspomnienie)
Tłumy
uczniów zalewały korytarze. Każdy chciał się dostać na następną
lekcję i nie spóźnić się, wszędzie panował chaos. Draco sam
szedł w stronę sali zaklęć. Miał się pod nią spotkać z Pansy
i Blaise' m.
Było
cztery dni po tym jak Granger przespała się z Terren' em.
Draco
unikał jak ognia ich oboje. Nie panował nad sobą gdy widział
Terrence' a , nie wiedział jaka będzie jego reakcja gdy zobaczy
Gryfonkę i szczerze to nie chciał się przekonać, co się stanie.
Był
na nią wściekły i czuł upokorzenie, że wybrała właśnie
Terren'a, mimo że właśnie on, Draco, był z nią bliżej i spędzał
z nią więcej czasu.
Do
klasy zaklęć został mu do pokonania ostatni korytarz, gdy zobaczył
w tłumie Granger.
Poczuł,
że w jego serce wbija się po raz kolejny nóż z ostrymi ząbkami,
lekko zardzewiały i polany kwasem. Ból jak zawsze był ogromy.
Zdrada bolała bardzo, gdyby wiedział, że to tak pali żywym
ogniem, to nigdy nie zdradziłby Pansy. Nie naradziłby jej na takie
cierpienie, jeśli wiedziałby jak bardzo to boli.
Zobaczył
koło Granger jasnoblond czuprynę. Terren.
Draco
z czystej ciekawości przystanął w cieniu, chcąc zobaczyć co
zrobi Terren.
-Och,
cześć, Miona – uśmiechnął się Terren, gdy ja zobaczył.
-Cześć
– odwzajemniła uśmiech i schyliła się po książkę, która
wypadła jej z rąk, gdy wpadła na Terrence' a.
-Jak
się czujesz? -zapytał cicho były szukający, ciągnąc ją pod
ścianę, by nikt ich nie staranował.
Uśmiechnęła
się z wysiłkiem, gdy zobaczyła troskę w oczach przyjaciela.
Draco
za to skrzywił się, widząc tą scenę.
-Nie
jest najgorzej – powiedziała, siląc się na lekki ton – a Ty?
Odzywa się do Ciebie?
-Nie,
olewa mnie z góry na dół, ale nie powiem, że na to nie zasłużyłem
– westchnął ciężko Terren.
-Nie
powinieneś się obwiniać – mruknęła Hermiona.
Draco
nawet z odległości kilku metrów, zobaczył w jej oczach ból.
-Nie
mów tak, to ja Ci uległem, choć nie mogłem tego zrobić. Draco mi
tego nie wybaczy.
-Zostawmy
to – powiedziała Gryfonka – co z nim? - zapytała cicho.
Terren
westchnął, a Draco zdziwił się. Czemu Granger o niego pyta?
Przyszło
mu na myśl, że Granger robi to dla żartu, ale jej oczy były
poważne.
-Nie
wiem – stwierdził ponuro Terren – nie rozmawia ze mną.
Dziewczyna
pokręciła głową, a w jej oczach było niezadowolenie.
-Mówiłam,
że masz to zwalić na mnie.
-Hermiona,
ja też tam byłem – przypomniał jej blondyn – wybacz, ale
zwijam się, bo jak nas razem zobaczy, to nigdy Ci tego nie wybaczy.
-Nie
liczę na to, ma o co się wkurzać - mruknęła Hermiona – odezwij
się do mnie jak przestanie się na Ciebie boczyć, okej? -
poprosiła.
-Obiecuję
– przyrzekł Terren i nachylił się nad nią.
Draco
zacisnął dłonie, gdy to zobaczył.
Granger
mówiła, że nic ich nie łączy, jak wytłumaczy to?
Jednak
Terren pocałował ją tylko w policzek.
-Mam
nadzieję, że szybko się zobaczymy – uśmiechnął się do niej.
Malfoy
myślał, że zobaczy jego uśmiech pełen zadowolenie lub z
uwodzicielskim błyskiem, ale on posłał jej trochę smutny uśmiech,
w którym kryła się troska i czułość jak do młodszej siostry.
-Ja
również – Granger spojrzała na niego z westchnieniem i szybko
jakby z wahaniem, objęła go na chwilę i pocałowała w policzek.
-Do
zobaczenia, Terren – szepnęła mu do ucha, ale Draco stał na tyle
blisko, że to usłyszał - nie chciałam Ci zrujnować życia.
I
już jej nie było.
Terren
westchnął ciężko i powlókł się na zaklęcia.
Draco
poszedł kilka metrów za nim, zastanawiając się co ich naprawdę
łączy.
Na
zaklęciach Hermiona siedziała koło Parvati ze spuszczoną głową,
nawet nie spojrzała na Terrence' a.
Terren
również zachowywał się jakby jej nie było w klasie.
Gryfonka
podniosła głowę tylko na chwilę gdy, Draco wchodził do klasy.
Jak go zobaczyła, w jej oczach zabłysł żal, a potem już więcej
na niego nie spojrzała, jakby odgadła jego myśli, że Draco sobie
tego nie życzy.
(koniec
wspomnienia)
Teraz
gdy to wspomniał, siedząc w swoim dormitorium, doszedł do wniosku,
że ich naprawdę nic nie łączyło.
Terren
uległ jej, bo był tylko facetem takim jak on i wiele innych.
Który
normalny facet zastanawiał się długo nad tym czy dziewczyna, która
chce go uwieść komuś się podoba i czy tym kimś jest może jego
kumpel?
Pewnie
jakieś dwa procent na sto.
Czy
powinien mieć o co pretensje do Terren' a?
Uważał,
że tak.
Terren
wiedział, że pragnie Granger oraz, że nie może jej mieć, a mimo
to się nie powstrzymał.
Z
drugiej strony on i Granger nigdy nie byli razem. Gdy Terren dopuścił
się względem niego zdrady, byli pokłóceni i nic nie wskazywało
na to, żeby kiedykolwiek mieli się pogodzić. Czy on sam, długo
zastanawiałby się, czy przespać się z Granger, czy może nie?
Nie
raz zakładali się o jakąś dziewczynę, komu szybciej ulegnie i
nie raz Terren wygrywał.
Granger
uwielbiała drani, a on nie był jedynym. Terren nie był aniołem
pod względem zachowania, mimo zielonych oczu i jasnoblond włosów,
którego trochę mu przypominał.
Może
Granger wolała anioła z różkami, jakim był Terren niż już
upadłego anioła, jakim był on sam?
Doszło
do niego, że wybiela Terren' a i złość na niego mu przechodzi.
To
Granger była wszystkiemu winna, może dlatego, że jej zdrada go
bardziej bolała?
Terren
tego żałował, tłumaczył mu się, choć nigdy wcześniej tego nie
robił. Gdy rzucił się na kumpla z pięściami, ten oddał mu tylko
jeden cios, potem nawet się nie bronił. Czuł, że należy mu się
za to co zrobił. Potem, gdy chciał zobaczyć jak bardzo zranił
Terren' również widział w jego oczach żal.
Draco
westchnął ciężko i przeczesał włosy palcami.
Nie
wiedział co robić.
Terrence
miał szansę na amnestię u niego.
Ale
Granger...
To
była gorsza sprawa.
To
bolała chyba jeszcze bardziej niż na początku, ten jad rozchodzący
się po całym ciele był nie do zniesienia.
Wyrzucał
sobie, że nie poprosił Blaise' a żeby pilnował Granger. Może
wtedy by do niczego nie doszło, w końcu Blaise był zajęty i
szczęśliwy.
Ale
sam wiedział, że jak Granger zaczyna uwodzić, to nie ma przebacz.
Chyba
tylko umarłyby jej nie uległ.
Czy
nie widział tych spojrzeń w „Studio”?
Wiedział,
jak patrzył na nią Nathan, który mógł mieć każdą kobietę
Anglii, ale zostawił ją, bo była z nim.
Chociaż
gdyby wiedział jakie stosunki naprawdę panują między nią, a
Gryfonką czy wciąż postąpiłby tak jak postąpił?
Miał
lekkie wątpliwości.
Tak
więc, kim on był, że oceniał Terrence' a...
~*~*~*~
Po
pierwsze dzisiaj bez Bety. Camme jest odcięta od neta i nie miała
jak mi przesłać rozdziału, niemniej sprawdziłam go sama, ale
cudów to się nie spodziewajcie, jestem tak zmęczona po całym
tygodniu, że oczy mi się zamykają, nie mam mocy na nic, więc
wybaczcie mi wszystkie błędy.
Możliwe,
że zmienię je, jak tylko dostanę poprawki rozdziału, ale nie wiem
kiedy to nastąpi.
Wiem
również, że jak Muscardinius dotrze do tego rozdziału to zje mnie
żywcem, ale co tam... (znów ten przecinek ;p)
Po
drugie, jeśli znacie jakieś piosenki, które uwielbiacie napiszcie
mi o tym w Spamie, okej? Bo kończy mi się Wena. Potrzebuję
Natchnienia.
Trzymajcie
się,
pozdrawiam,
Nox
p.s.Prośba! Jak
piszecie komentarz z konta anonimowego, to podpisujecie się!
nie przeczytałam keszvze ale chciałam byc pierwsza i juz sie biore za czytanie
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Super, że napiasłaś taką długą notkę. Nie moge doczekać się następnej. Życzę weny i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCudny rozdział :D Czekam z niecierpliwością na kolejny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Strasznie mi sie podoba! Jak zwykle świetny! <3
OdpowiedzUsuńZje albo i nie zje, to raczej niejadek. Jednak uważaj, bo za tego "Muscardiniusa", to na pewno w czapkę dostaniesz ;-) O pozostałych błędach pogadamy innym razem, bo komentarze mają ograniczoną pojemność ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Muscardinus
Coraz bliżej do ich pogodzenia! Ciekawi mnie co się stanie na próbach! Nie mogę się doczekać next'a!
OdpowiedzUsuńjak zwykle super!:) dziekuje za powiadomienie:)
OdpowiedzUsuńSuper wyszło, mam tylko nadzieję, że w końcu się pogodzą. :D:)
OdpowiedzUsuńHah !! ;* świetny pomysł z tym tańcem. Może w końcu się pogodzą..Mam Przynajmniej taką nadzieję. <33
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle WSPANIALY !! :D Hah ! ^^:D Chociaz szczerze mowiac brakuje mi juz troche tej milosci pomiedzy Dramione.. xD Ale no coz.. Rob jak uwazasz. Wedlug mnie i tak mimo wszystko piszesz swietnie.
Pozdrawiam ^^;*
Swietny rozdział! Haha Harry dobry był z tym drzewem :p No nie moge się doczekać 36 rozdziału ;d Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper rozdział ale mam dość tej kłótni! :c
OdpowiedzUsuńniech się pogodzą już nooooo :c
Pozdrawiam M.
Rozdział boski, jak zwykle :) Ale, że Draco zrobił sobie rachunek sumienia, to trudno mi uwierzyć. Ale może w końcu wszystko się ułoży i będzie Happy End?
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę i czekam na kolejny rozdział. :)
Kocham twoją twórczość, ale niech oni się pogodzą, bo już to za długo trwa :) :*
OdpowiedzUsuńGreena
Rozdział jak zawsze świetny, uwielbiam Cię! :D Ale ja nadal czekam by się oni pogodzili!!! ^^
OdpowiedzUsuńPiosenka moim zdaniem idealna do Dracona i Miony - Adele One and only.
OdpowiedzUsuńSytuacja dracona i o tym co zrobiła miona - James blunt goodbay my lover . Moga się przy nich np. uczyć tańczyć itp . Pozdrawiam pisz dalej dużo weny
Selena
Wspaniały rozdział. Super opisałaś przemyślenia Draco i uczucia Hermiony. Czekam na następną notatkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
świetne jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńciekawi mnie co wyjdzie z tych lekcji Miony i Draco. : )
~Obliviate
Z przykrością pize te słowa, ale juz nie wytrzymam . Ten blog jest tak niedorzeczny , że to aż razi .Zrobiłam sobie jakis czas przewre bo nie mogłam czytać już dłużej tych hmm no bredni .Miałam nadzieje ,że cos sie zmienilo ale to chyba marzenie ściętej głowy , całość jest strasznie zagmatwana i naprawde trudno sobie wyobrazic taki ciąg wydarzeń a tym bardziej takie zachowania bohaterów.
OdpowiedzUsuńPS.A Twoje agresywne prośby o komentarze są naprawde nie na miejscu ,na komentarz trzeba zasłużyć , nie mozna sie ich w tak nachalny sposób dopraszać . Greta .
dobra, odpisze na to tylko dlatego, że mnie wkurzyłaś, inaczej uwierz mi, zignorowałabym to.
Usuńniedorzeczny, mówisz? a przepraszam, w którym miejscu? co jest Twoim zadaniem niedorzeczne? to, że Hermiona przespała się z Terren' em, Klątwa, czy zmiana Dracona? no słucham, co? czy takie rzeczy nie dzieją się naprawdę? co mi zarzucasz? Brednie? A co Ty wiesz, o tym blogu, dziewczyno? skąd wiesz co mną kieruję i akcją? nie masz pojęcia, więc czemu sądzisz, że to brednie?
zagmatwane? dlatego, że nie kojarzysz faktów, czy dlatego, że są watki jeszcze nie wyjaśnione na blogu, a w moim komputerze tak? czy wszystko musi być przewidywalne? mówisz, że trudno sobie wyobrazić taki ciąg wydarzeń i zachowanie bohaterów. W takiej sytuacji współczuję ubogiej wyobraźni, moja sobie radzi z tym doskonale. Pisałam o tym od początku, że blog nie będzie się wiązał z fabułą, więc dlaczego się czepiasz? ostrzegałam przed tym.
inni też są zirytowani zachowaniami bohaterów, piszą o tym, ale czekają na ciąg dalszy, bo wszystko może się wyjaśni. A zapewniam, że tak będzie.
Pisze brednie. Hmmm, czy wiesz, że w tym momencie obraziłaś resztę moich czytelników, którym blog się podoba i czekają na dalszą część? zasugerowałaś, że pisze na niskim poziomie, więc i ich gust tak oceniasz. Szkoda, bo to w większości naprawdę wartościowi ludzie.
dopominam się o komentarze? a czy Twoim zdaniem tekst "czekam na komentarze" to "agresywne prośby o komentarze"?
jakbyś nie zauważyła to od czasu blogspota nie proszę w inny sposób o komentarze. Jeśli czepiasz się o Onet, to pisałam to gdy wejść było po 5 tysięcy, a komentarzy 5 na dzień. Czuję się w pełni czysta z tego powodu. Chyba każdego trafiłby szlag gdyby tak było. W końcu nie pisze tego dla siebie.
skoro blog Ci się nie podoba i "zrobiłaś sobie na jakis czas przerwę bo nie mogłaś czytać już dłużej tych hmm no bredni" (zachowuję pisownię, bez przecinków i polskiej pisowni, czyli Twój styl) to pewnie czytałaś go od początku i na pewno zajrzałaś na regulamin. Tak jest napisane wyraźnie. Nie podoba się - wyjdź. nie zmuszę Cię do tego żebyś uwielbiała mojego bloga i nawet nie mam na to ochoty.
Żegnam.
Jak przeczytałam ten komentarz Grety, to aż sie we mnie zagotowało.!
Usuńgdyby było można dałabym Ci do tego komentarza "lajka" xD
jestem tak wkurzona, ze nic więcej nie napisze, ty napisałaś wszystko co sobie pomyślałam po przeczytaniu tak idiotycznego komentarza, jak się jej nie podoba to niech wyjdzie, chociaż nie wiem jak taki świetny blog może sie nie podobać ;3
Naaatuuuu <3
Boże, niektórych po prostu trzeba by zamknąć z Lockhartem u św. Munga. Jak TEN blog może się nie podobać ?? :O Z tygodnia na tydzień czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne rozdziały, i nie tylko ja, ale i moje koleżanki. Na serio.. tą Gretę to chyba w szpitalu, po porodzie upuścili. Nie żeby coś.. xd
Usuńnie chcę się wtrącać czy coś ... ale jesli sie blog nie podoba, to się go po prostu nie czyta . Dla mnie ( i widzę po komentarzach że nie tylko dla mnie ) ten blog jest genialny , i ja na przykład uważam że czyta się go doskonale .
Usuńnox, nie przejmuj się . nie warto . pozdro
Ech... Mamy hejtera. No cóż... Oznaką tego, że pojawiają się hejterzy jest to, że ten blog jest tak na prawdę zajebisty. No i, po co czytać coś, co się nie podoba. Ja tam bym takiego koma zignorowała. Wgl przeczytałam go i się zaczęłam tak śmiać, że mnie brzuch rozbolał. Co za człowiek xD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńLuju, Nox prawdopodobnie tego nie przeczytasz, ale muszę wyznać, że twoja odpowiedź do Grety zranił interpunkcją moje serce humanisty T-T Każdy może wyrazić swoją opinię, a to, że mu się nie podoba, nie czyni z niego hejtera. Szczerze mówiąc śmieszy mnie to, że praktycznie zawsze komentarze są pochlebne. Gdy ktoś napisze szczerą opinię, albo (broń Boru!) skrytykuje, a(ł)utorka i jej fanki rzucają się jakby miały wściekliznę, albo permanentny PMS :P Nie uważam, że jesteś aŁtoreczką, ale twój blog nie powalił mnie na łopatki. Najgorzej świadczą o tobie niektóre błędy i interpunkcja w początkowych rozdziałach. Zaraz ktoś napisze "Nie miała bety!". Szczerze? Raveklaw to mój faworyt. Prawie jak koleżanka która odczytała "PewDiePie" z mojej koszulki jako "Pewdjepie". Jak się czytało książkę to nie robi się takich błędów. I moje ukochane "patrzała"... No 'urwa! Czekam aż mnie zjedziecie za ten komentarz. Naprawdę czekam. Ja sama nie piszę świetnie. Zaczęłam pisać autorską powieść, a gdy moja przyjaciółka wytyka mi błąd, dyskutujemy o tym. Czasami ma rację, bo raz strzeliłam ogromną gafę (Alicjo Liddell-jeśli to czytasz to wybacz mi tą zakładkę o bohaterach T-T). Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na odpowiedź :)
UsuńPS Odnosząc się do jednej z miniaturek: DICKON?! Czy wiesz może co to znaczy po Polsku?! Jak można tak dziecko skrzywdzić T-T
pokaż mi coś swojego, a potem krytykuj mnie, okej?
Usuńwtedy pogadamy i przyjmę krytykę.
jak można skrzywdzić dziecko? a ile osób to robi? imię jak imię,mi się podoba,o gustach się nie dyskutuje.
pozdrowienia
ps czytam komentarze nawet jeśli nie piszę.
pokaż mi coś swojego, a potem krytykuj mnie, okej?
Usuńwtedy pogadamy i przyjmę krytykę.
jak można skrzywdzić dziecko? a ile osób to robi? imię jak imię,mi się podoba,o gustach się nie dyskutuje.
pozdrowienia
ps czytam komentarze nawet jeśli nie piszę.
Świetna notka, jak zwykle zresztą :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się odczekać kiedy się pogodzą ;)
Pozdrawiam :*
Niesamowity rozdział, w sumie to błędów żadnych nie zauważyłam, tylko pod koniec "umarłyby" ma być osobno xD Już nie mogłam sie doczekać,ale warto było czekać, bo wynagrodziłaś to długim rozdziałem, Dziękuje za to :* nie wiem jak wytrzymam do następnego piątku ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Naaatuuuu <3
Bardzo mi się podoba twój blog. Jest on zdecydowanie dla osób wymagających. Nie bierz do serca złych komentarzy, bo nie warto. Właśnie jak odbiega od fabuły HP to trzeba mieć bardzo bogatą wyobraźnię. Życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Andrea
Witaj ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że te lekcję tańca zbliżą ich do siebie i w końcu będą razem. Oczywiście i tak nie może być wtedy za dużo cukru, bo to by psuło charakter Dracona ;D
Czekam na next ;P
Pozdrawiam serdeczenie
LilyanScarlett
Superraśny. Błagaam pogódź ich ze sobą... Pozdrawiam i czekam na NR.
OdpowiedzUsuńN.
Twój blog to był pierwszy jaki zaczęłam czytac o Dramione i jak na początku na dal uważam że jest najlepszy ♥♥ . Współczuje Hermionie i Terrenc'owi , ale też rozumiem Draco. Niech się pogodzą najlepiej wszyscy, może na tych tańcach im się ułoży :) . To jest jeszcze jedyne opowiadanie w którym uwielbiam Pansy. I bardzo dobrze , że zrobiłaś ją tu tutaj taką fajną :D . Mam nadzieje, że wszyscy się pogodzą. A mam takie pytanie . Ty zamierzasz jeszcze długo pisac ten blog ? Życzę Ci dużo weny i jak najlepszych pomysłów. Pozdrawiam ~Karolina ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia ile jeszcze wyjdzie rozdziałów, niemniej przez najbliższe pół roku zamierzam nadal pisać te 'niedorzeczne bzdury' ;)
UsuńMiałam ostatnio wielkiego lenia na pisanie notek i komentarzy, ale to może wynikakało z tego, że miałam pewne kłopoty zdrowotne, ale wróciłam :)
OdpowiedzUsuńNo jeszcze nie jestem do końca przekonana co do Hermiony, ale jest lepiej niż 2 rozdziały wstecz. Jestem pewna, że do balu się jakoś poprawi między Mioną i Draconem. Jestem ciekawa jak sobie poradzą na tych tańcach-połamańcach :) Ja też polubiłam Pansy w tym opowiadaniu. Jest taka życiowa, podobnie jak postać Blaise'a
Hmm to z Aaronem pasowałoby wyjaśnić, ale poczekam z tym do wiosny :P
Wilson odegra ważną rolę w życiu Rona :)
Nie zemściłam się. Niby za co :P Powie tylko, że następny rozdział będzie trochę inny, jeśli chodzi o konstrukcję :)
Tak bardzo bym chciała, by już byli w zgodzie, ale to na pewno nie będzie tak łatwe zwłaszcza, że zdrada to poważny cios i nie można go łatwo zapomnieć, ani wybaczyć. Mam nadzieję, że przynajmniej coś na tych lekcjach tańca się zmieni. Z niecierpliwością czekam :)
OdpowiedzUsuńSheireen ♥
Jak zwykle świetnie . Jestem bardzo ciekawa tych lekcji tańca , więc czekam ( z niecierpliwością ) do piątku . ;)
OdpowiedzUsuńAlexandra ♥
Eh... znowu anonim... no ale, niech oni się w końcu pogodzą! Jesteś świetna i w ogóle. Słyszysz tego cały czas ale no cóż... ;) //Irytek
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, taki refleksyjny, smutny, a jednak jest w nim jakaś iskra. Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog kocham twoje opowiadanie...
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie..
http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.co.uk/
Twoje dramione jest suuper ;** mi sie podoba. Owszem wydaje mi sir troche pogmatwana akcja, ale to wina tego za czytam jeszcze z 10 dramione jednoczesnie... Ciekawosc mnie zzera co bd dalej ;). (pisze z tel wiec sorry za jakies bledy) pozdr BCN
OdpowiedzUsuńojoj ojoj wchodze, a tu taka spina od jakiejs 'znawczyni'! (wcale nie zrobilam cydzyslowa specjalnie, klawiatura mi sie omsknela, bo jak tu mozna dyskutowac z taka kolezanka)
OdpowiedzUsuńBLOG OCZYWISCIE STRASZNIE NIEDORZECZNY WIEC JA NIE WIEM CO JA TU JESZCZE ROBIE, ALE JESTES TAK AGRESYWNA, ZE AZ NAPISZE KOMENTARZ, BO MNIE POBIJESZ :(((
wiec tak. brakuje mi tu Marco, bo sie zakochalam nieodwołalnie w nim, jest boski. Pansy- wiem, wiem pisze to zawsze, ale serio ja uwielbiam. Jestem ciekawa kto jej sie podoba ;p Terren jest moim mistrzem i chcialabym takiego chlopaka. Draco.. jego nikt nie ogrania.
wgl chce ci powiedziec, ze uwielbiam tu RONA. nie wiem czemu, ale jest takim dupkiem, za jakiego go mam. (ta akcja np w Czarze Ognia, na balu)
Jako fanka Sevmione blagam, czy moze nie daloby rady wcisnac tu gdzies Snape'a? ale takiego dobrego, milego (np dla Draco) wiem, wiem, marudze, ale co ja moge ;p
napisalam ci na email, bo niestety nie mam gg, ale zaraz wysle kolejna wiadomosc z piosenkami.
DUZE, OGROMNE (NIEWYMUSZONE) BUZIAKI
Roni
Rozdział świetny jak zwykle *.*
OdpowiedzUsuńMam pytanie a w zasadzie trzy pytania . . . ^^
1.Skąd bierzesz pomysły,inspiracje ?
2.Jak to się stało że zaczęłaś pisać Dramione ?
3.Ile to Dramione będzie miało rozdziałów ?
Mam nadzieję że odpowiesz . . .
Pozdrawiam /Ann;*
Ann, odpowiedzi na 2 pierwsze pytania szukaj w 'liebster award'.
UsuńA co do zapytania ile rozdziałów bd miało to Dramione... Nie mam pojęcia, bo jeszcze nie skończyłam pisać tego bloga. Jeśli jednak to Ci pomoże, to piszę obecnie rozdział 56, a do końca jeszcze kawałek ;)
Bardzo się cieszę :D
UsuńJest już piątek!!! Nareszcie bedzie dziś nowy rozdział♥. Ale jeszcze niestety nie ma :'( , o której mniej więcej godz będzie 36 rozdział? Miona♥
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!!! Z tym balem pomysł niesamowity! Czuję, że to zbliży do siebie Draco i Hermi :) Ach, rozdziały mi się kończą!!! Niedobrze...
OdpowiedzUsuńAlicia*
Słuchaj.. twój blog jest wspaniały, ale nie chcę ci tu wciskać kitów jak każdy, kto próbuje się Tobie przymilić ;-)
OdpowiedzUsuńJest cudowny, tylko taka mała prośba (wiem, że to twój blog i wgl.) postaraj się nie nadawać Hermionie charakteru ,,zwykłej szm**,desperatki, zamkinętej w sobie, która ma depresję i ie ma dość odwagi, by porozmawiać z Draco".
A tak to Cudo!:)
Ps: Czytam od dawna twojego bloga, ale jakoś teraz odważyłam się ujawnić ze względu na różne (prywatne) okoliczności :)
Pozdrawiam ~~<3
Profil na bloggerze: Wika^^
Boże, dziewczyno! Kocham twoje opowiadanie. Kocham!!! Dziś na nie wpadłam i.. Jestem już na tym rozdziale, bo nie potrafię się oderwać. Jak ty tak wspaniale potrafisz wszystko ująć?? Życzę Ci, żebyś pisała dalej (oczywiście jeśli znajdziesz wenę i chęć) i... Żeby Hermi wreszcie pogodziła się z Draco.. Żeby on jej wybaczył i żeby żyli długo i szczęśliwie, a Klątwę dało się jakoś ominąć.
OdpowiedzUsuńWszystkiego Dobrego
Macilentae
Czytam i czytam , i aura opowiadania przelała sie na mnie. No cóż była zabawa, a teraz jest cierpienie. Dobrze im tak , choć i tak źle mi z tym i bedę zasypiała w smutnej energii , która towarzyszyć mi będzie do następnego rozdziału. Mam cichą nadzieję , że nasi cudowni i uparci bohaterowie , znajdą czego chcą. Btw dobry pomysł na nockę Hermi z Terrencem , ale i tak wg mnie trochę nie w jej stylu, no ale chodzi o to, aby nie było tak łatwo.
OdpowiedzUsuńKochana autorko tego zjawiskowego bloga z fascynującą fabułą , jestem pod wrażeniem, że tak precyzyjnie , dokładnie , z uczuciem , z emocjami opisujesz stany wewnętrzne bohaterów, ich przeżycia , rozmyślania. Jestem zazdrosna, bo ja tak z przejęciem nie potrafię opisywać przeżyć wewnętrznych.
Pozdrawiam ,
Blueberry.
I tak było mało błędów a rozdział super
OdpowiedzUsuń~S~
♥
OdpowiedzUsuńWzruszyła mnie ta rozmowa pomiędzy Mionom a Diabłem choć wiem że on jest z Parvati.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam♥♥♥♡♡♡