Miał
być jej największą siłą w walce z przeciwnościami losu.
Okazał
się jej największą słabością.
Bez
niego nie umiała nawet posłodzić herbaty...
~*~*~*~
Harry
siedział w Pokoju Wspólnym i udawał, że układa taktykę do
ostatniego meczu w roku. Jak można był się tego spodziewać
Gryfoni grali przeciwko Ślizgonom.
Ślęczał
nad pergaminami, na których był narysowany stadion i
przemieszczające się na nim kropki z nazwiskami zawodników.
Myślami
był jednak daleko.
Myślał
o Hermionie.
Od
tygodnia była przybita.
Nie
wychodziła z dormitorium, nie było jej na posiłkach, przychodziła
tylko na lekcje. Również tam siedziała z pochyloną głową i nie
zgłaszała się do odpowiedzi. Najczęściej koło niej siedziała
Parvati. Na eliksirach siedziała koło Dracona, ale nie rozmawiali,
można powiedzieć, że ledwie co znosili swoją obecność. Raz
miejsce koło niej zajął Terren za zaklęciach. Nie rozmawiali,
jakby bali się reakcji Dracona.
Jednak
Harry zauważył, że pod koniec lekcji Terren zostawił w książce
Hermiony niedużą kartkę.
Uśmiechnął
się wtedy. To dobrze. Hermiona musi mieć kogoś koło siebie.
Parvati
więcej czasu spędzała z Diabłem, odkąd wyszło na jaw, że się
spotykają.
On
sam nie miał czasu. Jego czas zajmowały egzaminy, planowanie meczu
i Ginny.
-Cześć,
kochanie - usłyszał koło siebie cichy głos.
Podniósł
głowę i zobaczył uśmiechniętą Ginny.
Dziewczyna
władowała mu się na kolana i bez ceregieli pocałowała w usta.
Harry
w pierwszym odruchu chciał ją zrzucić na ziemię i wrzasnąć na
nią.
Jednak
opanował się i odsunął ją delikatnie od siebie.
-Ginny,
nie teraz - powiedział - muszę skończyć tą taktykę do jutra.
-Pomogę
Ci - zaoferowała się rudowłosa.
-Nie,
dzięki, chcę to sam ogarnąć. Mam nową taktykę, pokaże Ci jak
już będę miał do końca gotowy szkic.
Nie
wiedział, czemu, ale chciał się jej pozbyć. Jej głos był
dziwny, irytował go, choć zawsze mu się podobał.
-Daj
spokój - żachnęła się Ginny - zawsze mogłam zobaczyć, a teraz
się wygłupiasz. Daj.
-Nie
- powiedział stanowczo Harry.
Ruda
spojrzała na niego dziwnie. Nagle jej brązowe oczy wydały mu się
za ciemne. Za bardzo podkreślone kredką do oczu, a włosy za
ogniste, za bardzo rzucały się w oczy.
Boże,
co się ze mną dzieje?!
-Harry,
no...
-Wybacz,
Gin - przerwał jej Harry - przypomniałem sobie, że miałem wysłać
list. Bill mi ostatnio odpisał.
-Okej
- wzruszyła ramionami - pójdę z Tobą.
Cholera,
nie odczepi się!
Harry
potrząsnął głowa, zaskoczony własnymi myślami.
-Nie,
jest już późno. A poza tym chcę nad tym jeszcze pomyśleć -
kiwnął głową w stronę pergaminów, które złożył i odesłał
do dormitorium - za jakieś pół godziny wrócę, okej? - zapytał i
nie czekając na jej odpowiedź wyszedł z Pokoju Wspólnego.
***
Pansy
siedziała w swojej sypiali, którą dzieliła z Dafne Greengrass,
Milicentą Bulstrode i Tracey Davis.
Była
coraz bardziej zirytowana, słuchając rozmów swoich przyjaciółek.
Każda z nich chciała upolować kogoś z trójki Ślizgonów. Dafne
marzył się Blaise, Tracey Terren. Chichotała, że ich imiona będą
świetnie razem wyglądać. Pansy prychnęła cicho udając, że
słucha.
Kiedyś
bez trudu włączyła by się do rozmowy i marzyła o Draconie, ale
teraz nie miała na to ochoty.
Draco
był zakochany, a ona wyrosła z dziecinnego kochania się w nim.
Owszem, miękły jej nogi na jego widok, ale wiedziała, że Draco
nie jest dla niej i nigdy nie był.
Jego
uśmiech powodował szybsze bicie serca, szczególnie, że tak
uśmiechał się tylko do niektórych osób.
-Blaise
jest zajęty, Daf - usłyszała swój chłodny głos.
-No
i co z tego? - zaśmiała się blondynka - daj spokój, Pan, znasz go
lepiej ode mnie. Wiesz, że szybko się nudzi.
-Draco
Cię zabije jak rozwalisz ich związek - powiedziała Milicenta.
Pansy
uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością.
-Draco
jest ostatnio jakiś nie swój - mruknęła Tracey - wiesz coś o
tym, Pansy?
Czarnowłosa
wzruszyła ramionami.
-Nie,
ale dużo czasu się uczy, wiecie, że zależy mu na ocenach -
skłamała.
Dziewczyny
pokiwał zgodnie głowami.
-Fajnie
by było mieć Dracona, tylko dla siebie - westchnęła Tracey.
-Oj,
tak, każda o tym marzy - westchnęła Dafne - dałabym się pokroić
za jedną noc z nim. No ale, oczywiście to Pansy jest w tej
dziedzinie mistrzynią.
-Pan,
nigdy nie mówiłaś jaki on jest w łóżku - oburzyła się Tracey.
-Bo
zabrakło jej słów, założę się, że po nocy z nim, nie mogła
się ruszać ani mówić - powiedziała cierpko Milicenta.
Pansy
uśmiechnęła się powoli.
-Nie
udawaj skromniej, Daf - powiedziała - wiem, że z nim byłaś.
Dziewczyna
zarumieniła się, gdy spojrzenia jej współlokatorek spoczęły na
niej.
-Okej,
dlatego mówię, że dałabym się pokroić za noc z nim.
-Dobra,
Pansy mów jaki on jest! - powiedziała Tracey.
Pansy
ześlizgnęła się z łóżka i pokręciła głową.
-Wypytajcie
Daf, ona wie to samo co ja.
-No,
ale Pan...
-Na
razie - ucięła Pansy i zniknęła za drzwiami.
***
Boże,
to jest jakieś pokręcone. Kiedyś Ginny była dla mnie wszystkim.
Teraz zaczyna mnie irytować. Wkurza mnie tym, że cały czas chce mi
pomagać, jakbym miał pięć lat. To facet powinien być tą
silniejszą osobowością w związku, a nie dziewczyna. A ona jakby
straciła w moich oczach...
Harry
pokręcił głową.
Wcale
nie miał odpisać Billowi, szukał tylko pretekstu by wyjść z
Pokoju Wspólnego.
Ale
teraz pomyślał, że może jednak do niego napisać. Zobaczyć jak
się ma on i Fleur i czy odzywała się do nich ostatnio Andromeda,
która zajmowała się po śmierci Tonks i Remusa, Teddy' m, jego
chrześniakiem. Mały będzie miał już półtora roku. Harry
uśmiechnął się na myśl o nim. Dawno tego szkraba nie widział.
Tak,
to dobry pomysł by do niego napisać.
Skręcił
w kolejny korytarz prowadzący do sowiarnii gdy wpadł na kogoś z
impetem.
-Sorry
- mruknął próbują podnieść się z ziemi.
Okulary
mu spadły i nic nie widział.
-Nie
patrzyłem gdzie idę.
-Cześć,
Harry! - usłyszał znajomy głos - czekaj sekundę - usłyszał
ciche zaklęcie - masz - ktoś dotknął jego ręki i włożył mu w
nią okulary.
-Dzięki
- powiedział zakładają szybko szkła.
Zobaczył
koło siebie Parvati, która chowała właśnie różdżkę do
kieszeni i Blaise' a, który stał krok bliżej i wyciągał w jego
stronę rękę.
-Cześć
- dodał i złapał Diabła za rękę, wstając z jego pomocą.
-Cześć,
Wybrańcu - uśmiechnął się Blaise - nic Ci nie jest?
-Spotkanie
trzeciego stopnia z posadzką przy pokonaniu Toma to pestka -
uśmiechnął się Harry.
-No
jasne, zapomniałem - skinął głową Blaise.
-Co
z wami? - zapytał Wybraniec - szlajacie się gdzieś i nigdzie was
nie widać.
-Uczymy
się - powiedziała Parvati.
-Nie
wnikam w to czego się uczycie - mruknął cicho Chłopiec, Który Na
Nieszczęście Świata Przeżył
-Jakbym
słyszał Draco - roześmiał się cicho Blaise - no cóż, co w
rodzinie to nie zginie.
-Odezwał
się nie spokrewniony z Draco - odciął się od razu Harry.
-Okej,
wygrałeś. Właśnie, nie widziałeś go nigdzie? Zniknął nam
przed dwoma godzinami.
-Nam?
- wtrąciła zdziwiona Parvati.
-No
mi i Pansy - wyjaśnił Blaise.
-Nie,
nie wiedziałem go - pokręcił głową Harry - co z nim? - dodał.
Diabeł
spochmurniał.
-Źle,
stary - westchnął - bardzo źle.
-Chłopaki,
chyba nie będziemy tutaj tak stać? - zapytała Parvati zerkając na
przechodzących koło nich Gryfonów - Harry, gdzie szedłeś?
-Do
sowiarnii.
-To
idziemy - powiedziała dziewczyna i pociągnęła Blaise' za sobą -
chodź, Harry.
Wybraniec
kręcąc głową poszedł za nimi.
-Z
Draco jest nie tak - powiedział Blaise - nie poznaję go, a
zazwyczaj wiedziałem co mu chodzi po głowie.
-A
Parkinson? - zapytał Gryfonka - może ona coś wie?
-Nie
wiem, Pan ostatnio mało o nim mówi. Musiałbym z nią pogadać.
Właśnie, skarbie, miałem Cię pytać, co z Mioną?
-Od
tygodnia się do mnie nie odzywa.
Wszyscy
troje pokręcili głowami.
-Szkoda
- powiedział Harry - mnie też nie chce widzieć. Terren nie zbliża
się do niej, a Malfoy ją olewa.
-Pogadałbym
z nią z chęcią, zwłaszcza, że to ze mną miała najmniejszy
kontakt, ale nie chce podpaść Draco - mruknął Diabeł.
-Idioci
- mruknęła Parvati - uparci idioci.
-Święte
słowa - mruknął Harry.
-Co
o tym myślicie, chłopaki?
-Musimy
wysłać kogoś do Hermiony - powiedział Blaise - podjęłabyś się
tego, Parvati?,
-Mogę,
ale nie wiem co z tego wyjdzie.
-Idźcie
- powiedział Harry - załatwcie to jak najszybciej.
-Jutro
- pokręciła głową Gryfonka - dzisiaj już nie dam rady.
-Dobra,
trzymaj się Wybrańcu - mrugnął do niego Blaise
-Zwijamy
się, Harry. Pogadamy jutro na obronie - powiedziała Parvati -
Blaise miał mnie tylko odprowadzić do wieży.
-Okej.
Blaise
uścisnął mu rękę i skinął głową.
-Dam
Ci znać jak coś załatwię - powiedziała Parvati i musnęła
szybko policzek Harry' ego ustami - a Ty - spojrzała na Diabła -
nie bądź zazdrosny, Harry i tak będzie miał za to przechlapane.
Dziewczyna
uśmiechnęła się do Wybrańca i razem ze swoich chłopakiem
zniknęła za rogiem.
Harry
pokręcił głową i skręcił do sowiarnii.
Czuł
się lepiej po tym jak ich zobaczył.
Parvati
zawsze lubił, po mimo tego katastrofalnego Balu w czwartej klasie. W
piątek klasie dziewczyna była w GD i rozmawiali normalnie, w
szóstej klasie byli w podobnej sytuacji ze względu na Rona i
Lavender i ich pokręcony związek. W siódmej go nie było, ale gdy
zaczęła się Bitwa, Parvati również na niej była. W tym roku
Hermiona zaczęła się z nią przyjaźnić, co nie podobało się
Ginny, i on też rozmawiał z Parvati. Czasami przed lekcjami jak z
koleżanką, czasami gdy siedzieli na posiłkach, bo Parvati
zazwyczaj siedział niedaleko Hermiony, więc to był nieuniknione. A
teraz gdy Hermiona zaczęła tą historię z Malfoyem, to polubił ją
jeszcze bardziej.
A
Blaise...
Harry
zazwyczaj go olewał.
Był
tylko kumplem Malfoya, który też go olewał i nie wyzywali się tak
jak z Draco.
Więc
teraz był mu łatwiej gadać z Diabłem niż z młodym arystokratą.
Blaise
był tłem dla Draco.
Ciemnoskóry,
przystojny, wysoki i inteligentny. Był ponad wszystko. Rozchwytywany
przez dziewczyny. Jednak z tego co wiedział Harry, Blaise nie
zmieniał dziewczyn tak szybko jak jego najlepszy przyjaciel. Owszem
kochał ich towarzystwo i czuł się z nim swobodnie, bo tego
nauczyła go matka.
Teraz
Blaise zaczął nabierać wyrazu.
Był
wyszczekany, ale tylko pokazywał to tylko wtedy gdy musiał.
Kulturalny i szarmancki. Niezły materiał na kumpla. Choć miał w
sobie tą dawkę arogancji, która charakteryzowała arystokrację
czy wysoko urodzonych. Miał w sobie pozostałości po próżności,
skutki rozpieszczania do granic możliwości we wczesnym
dzieciństwie. Harry zaczynał go lubić.
Odtworzył
drzwi do sowiarnii.
Powitało
go hukanie setek sów. Siedziały na żerdziach i gdy wszedł do
pomieszczenia spojrzały na niego bursztynowymi oczami.
Wybraniec
rozejrzał się, szukając swojej sowy.
-Hemin!
- zawołał cicho.
Sowa
sfrunęła mu na ramię, muskając mu policzek skrzydłem.
-Cześć,
mała. Masz ochotę na wycieczkę? - zapytał.
Sowa
zahukała radośnie.
-Poczekaj
chwilę.
Zamienił
kilka piór w pergamin, kałamarz z atramentem. A jedno z piór
dostosował do pisania.
Usiadł
pod ścianą i zaczął pisać.
Cześć,
Bill!
Wiem,
że dawno się nie odzywałem. Jednak siódma klasa
to
nie przelewki. Hermiona goni mnie do nauki. Od poniedziałku
zaczynają
się egzaminy, a ja muszę jeszcze ogarnąć taktykę do meczu.
Gramy
ze Ślizgonami i jak wygramy, to mamy Puchar. Nie mogę się
na
tym skupić. Te egzaminy rozwalają cały mój system. Nie będę Ci
zrzędził,
sam przez to przechodziłeś, więc wiesz jak to jest.
Właściwie
to chciałem wiedzieć jak się ma Ted Junior.
Dawno
nic o nim nie słyszałem, a głupio mi napisać do Andromedy.
Nie
odzywała się od Was? Napisz coś jak wiesz. Chciałby wiedzieć co
się
dzieje z moim chrześniakiem.
A
co z Wami? Jak Fleur i reszta rodziny? Jak się trzyma George
i
Molly to wszystkim? Wiem, że to oni najbardziej to przeżyli.
Wybacz,
jeśli
to nadal boli, w końcu to też Twój brat.
A
Percy? Nadal sprawdza poziom kociołków i ich denek?
Słyszałem,
że poznał jakąś dziewczynę. To prawda? Aż nie mogę
uwierzyć!
Nie
wiem czy Ron Ci się chwalił ale zerwała z nim Hermiona.
Nie
chcę być wredny, ale nigdy nie popierałem do końca tego związku.
Okej,
kończę.
Pozdrów
Fleur. No i Molly, Artura i całe rodzeństwo jak będziesz
je
widział.
Trzymaj
się.
Harry.
Przejrzał
list i stwierdził, że może być.
Dał
go Hemin.
-Zanieś
to Billowi - powiedział cicho - leć bezpiecznie.
Sowa
zahukała z godnością i wyleciała przez okno.
Harry
patrzył za nią dopóki nie zniknęła za Zakazanym Lasem. Słońce
było jeszcze wysoko na niebie. Parne powietrze zapowiadało burzę.
Na
błoniach świeciły pustki, uczniowie uczyli się w zamku przed
egzaminami.
Dlatego
dziwił się gdy zobaczył samotną postać wychodzącą z zamku.
Zmrużył
oczy, żeby lepiej widzieć. Skoro na boisku może dostrzec małego
znicza z dużej odległości to teraz też sobie poradzi.
Postać
skierowała się w stronę jeziora.
-Parkinson!
- zawołał.
Dziewczyna
zatrzymała się i spojrzała w górę.
-To
Ty, Potter? - wrzasnęła.
-Tak,
gdzie idziesz?
-Jak
najdalej od idiotów! A co, chcesz iść ze mną?! - krzyknęła
Ślizgonka.
Harry
uśmiechnął się, czego nie mogła zobaczyć.
Humor
mu się polepszył, nie wiedział czemu.
-Czekaj
na mnie! Zaraz będę! - krzyknął do niej.
-Ale
szybko! Nie mam czasu!
Zobaczył,
że dziewczyna siada na ławce w pobliżu zamku.
Z
uśmiechem wybiegł z sowiarnii.
***
Draco
czekał na Granger w sali, w której mieli mieć próby.
Wszystko
co powiedział mu wczoraj Terren dokładnie przemyślał i
postanowił.
Da
szansę Granger.
Pragnął
jej, był w niej zakochany, nie umiał tego ukrywać nawet przed
sobą. Myśl, że mogłaby być znów z innym facetem była
przygnębiająca. Doprowadzała go do szału. Świadomość, że
jakiś facet mógł jej dotykać, kochać się z nią... Wiedział,
że to nie na nią jest wściekły, ale na całą męską populację
Hogwartu.
Od
kiedy Dominique postanowiła, że ma uczyć Granger mieli dwie próby.
Na
pierwsze wszystko szło nie tak.
Granger
nie chciała się do niego zbliżyć, jakby podświadomie czuła, że
on tego nie chce. Gryfonka szybko opanowała kroki, ale nie mogli się
zgrać w tańcu i Draco musiał mocno nad sobą panować, żeby nie
zacząć na nią wrzeszczeć.
Po
tej próbie myślał o tym co stracił.
Kiedyś
mógł dotykać Granger bezkarnie. Mogli zachowywać się w swoim
towarzystwie swobodnie i rozmawiać o wszystkim.
Teraz
w ich relacjach pojawiła się niezręczność.
Już
nie mogli sobie od tak dogryzać czy śmiać się.
Zachowywali
się jakby byli na pierwszej randce. Skrępowani i niepewni.
Na
drugiej próbie zrozumiał, że wybaczył Granger.
Jej
ciało, otulone jedynie czerwoną krótką sukienką było piękne i
ponętne. Pożądał go.
Ale
nie tylko tego.
Ubóstwiał
jej szczery uśmiech, którego nie widział od dłuższego czasu.
Cały czas miał w pamięci jej długie nieposkromione loki i jasne
bursztynowe oczy. Delikatne rysy, które znał na pamięć i może
nie do końca idealną budowę ciała, ale piękną i gibką.
Na
tej próbie postawił wszystko na jedna kartę.
To
on był nauczycielem Granger i on dyktował zasady.
Opierając
się na jej listach do Terrence' a prowokował jak najwięcej
kontaktu fizycznego.
A
Granger nie wiedziała co się dzieje.
Na
każdy jego dotyk, nawet lekkie muśnięcie reagowała. Czuł jak
stara się opanować drżenie ciała, ale nie umie.
Dla
niego również było to niesamowite doświadczenie. Był podniecony,
ale panował nad sobą bo tego chciał i musiał.
Owszem,
przeszkadzało mu to, że nie mógł jej mieć, ale wiedział, że
może to wytrzymać.
Pod
koniec próby uśmiechał się jak kot, który dostał pełną
miseczkę śmietany.
Wiedział,
że Granger żałuje tego co zrobiła i wiedział również, że
dziewczyna coś do niego czuła. Nie wiedział, czy tak jak sądził
Terren kochała go. Tak właściwie wynikało z jej listów.
Draco
jednak bał się w to uwierzyć, nie sądził, że może mieć takie
szczęście.
Myślał,
że taka miłość zdarza się raz na tysiąc lat.
Czemu
miała się przytrafić właśnie jemu?
On,
który nie mógł się poszczycić zbyt wieloma dobrymi uczynkami ani
dobrym zachowaniem. Jedynie co miał to wygląd, urok osobisty i
pieniądze, no i wszystkie dziewczyny Hogwartu u swoich stóp.
Czemu
więc Granger, która mogła mieć Pottera, nadzieję tego świata,
Kruma, najlepszego szukającego świata czy wielu innych facetów,
kochała właśnie jego?
Nie
znał odpowiedzi na to pytanie i obawiał się jej.
Teraz
gdy czekał na Granger postanowił, że przerwie to irytujące i
dziecinne milczenie między nimi i pogada z nią.
Przygotował
się do tej próby bardzo dobrze.
Postawił
na niedbały urok.
Próba
była idealnym pretekstem.
Ubrał
ciemne dżinsy, które ledwie trzymały mu się na biodrach,
wiedział, że wiele dziewczyn na to leci, a Granger nie była jedyna
i pragnęła jego ciała.
Czarna
koszula z długim rękawem, które podwinął do łokci. Nie lubił
pokazywać Mrocznego Znaku, ale Granger wiedziała, że go ma i nic
nikomu nie powie, poza tym w świetle prawa był niewinny. Trzy
ostatnie guziki pod szyją zostawił odpięte. Odsłaniały
umięśniony tors w kolorze mleka. Mimo, że było lato to on był
albinosem i łatwo się nie opalał. Kontrast między jasną skórą,
a ciemny ubraniem zawsze dodawał mu uroku. Każdy tak uważał.
Włosy
potargał i darował sobie żel i zaklęcie utrwalające, naturalność
miała być dzisiaj jego atutem. Skropił się ulubionymi i bardzo
drogimi perfumami. Nie było czuć ich na kilometr. Miały subtelny
zapach i czuć go było dopiero wtedy gdy ktoś podszedł bardzo
blisko. A Granger nie miała innego wyjścia tylko podejść do niego
bardzo blisko. Na tym polegał taniec.
Zamierzał
użyć wszystkich swoich walorów by Granger chciała z nim pogadać.
Odgruzował swój najlepszy uśmiech i wszystkie triki na kobiety
jakie znał.
Granger
musi być jego.
Był,
do cholery Malfoyem i miał mieć wszystko czego zapragnął!
Teraz
z niecierpliwością czekał na swoją partnerkę.
Po
chwili usłyszał jej kroku na korytarzu i weszła do sali.
Miała
na sobie jak zawsze szatę szkolną.
Skinął
jej głową, starając się zgromadzić wokół siebie jak najwięcej
czaru i uroku osobistego.
-Zaczynamy?
- zapytała cicho.
Unikała
tego wzroku.
-Tak,
ściągaj ten worek - powiedział i zaraz tego pożałował.
Miał
ją uwieść, a nie wkurzyć.
Ona
chyba była przygotowana na taki komentarz, bo nic nie powiedziała
tylko zdjęła szatę.
Draco
zachłysnął się powietrzem.
Miała
na sobie jeszcze krótszą mini niż w "Studio". Była
czarna i ledwie zakrywała jej pośladki. Wysokie szpilki sprawiały,
że jej nogi zdawały się sięgać nieba. Ciemnozielona bluzka miała
głęboki dekolt.
Widywał
wiele dziewczyn w takim stroju, ale żadna nie zrobiła na nim
takiego wrażenia jak Granger.
-Co
z tamtą sukienką? - zapytał odruchowo - bardziej się nadaje do
tanga.
-Jest
brudna - mruknęła po prostu - możemy zaczynać, chcę się dzisiaj
jeszcze trochę pouczyć.
Dopiero
teraz na niego spojrzała i Draco od razu zobaczył, że jej źrenice
rozszerzyły się nieznacznie. Oddech stał się na chwilę szybszy.
Powstrzymał
cisnący mu się na usta uśmiech.
Wiedział
jak robić wrażenie na kobietach.
-Okej,
zaczniemy od czegoś innego - powiedział uważnie obserwując jej
reakcję.
-Czyli?
-Zaufanie
- powiedział.
Dziewczyna
oderwała wzrok do jego torsu i zacisnęła usta.
-Przecież
wiesz, że Ci ufam - powiedziała cicho.
-Wiem
- skinął głową - podejdź tutaj.
Hermiona
przeszła tanecznym krokiem pół sali i stanęła koło niego.
-Co
dalej?
-Obróć
się - polecił jej z uśmiechem Ślizgon.
Wykonała
zadanie z cichym westchnieniem.
Draco
odszedł półtora metra dalej.
-Zaufaj
mi i pochyli się w moja stronę i nie patrz.
-Malfoy,
co to za szopka?
-Granger
- zaczął z uśmiechem - jestem w tym momencie Twoim nauczycielem i
masz mnie słuchać. Jestem na dodatek Prefektem i mogę odjąć
punkty każdemu. Nawet Tobie.
Prawie
widział jak wywraca oczami.
-No
dalej, skarbie, czas nam leci - dodał.
Czuł
się świtanie, dawno się tak nie bawił.
-Malfoy?
- zapytała cicho Gryfonka.
-Tak?
-Nie
kłam - powiedziała i pochyliła się do tyłu.
Gdy
zorientowała się, że nie ma go tuż za nią krzyknęła krótko i
przygotowała się na zderzenie z podłogą.
To
jednak nigdy nie nastąpiło.
Parę
cali nad posadzką wylądował w silnych ramionach.
Dopiero
po chwili zrozumiała co się stało.
Draco
klęczał na podłodze, a ona tonęła w jego objęciach.
Pochylał
się nad nią i ze spokojem zaglądał jej w oczy. Widział jak
powoli znika w nich strach. Parę kosmyków opadło mu na oczy.
Dopiero teraz zobaczyła, że nie ma na nich żelu, ani nie są pod
wpływem magii.
-Nadal
mi ufasz - szepnął - a myślałem, że to niemożliwe.
-Zaufałam
Ci jakiś czas temu - powiedziała i spojrzała w bok - i nie
przestałam.
-Mam
nie kłamać? - zapytał cicho, pomagając jej wstać.
Zachwiała
się i Draco całkiem odruchowo złapał ja w talii.
-Nigdy
nie byłam Twoim skarbem - mruknęła - więc nie mów tak.
-Nie
możesz tego wiedzieć - powiedział spokojnie - wracajmy do próby.
-Oczywiście.
-Nikki
dała mi płytę z muzyką, ale ile można słuchać tego samego.
Znalazłem coś innego do tango, może Ci się spodoba.
-Co
to jest? - zapytała Hermiona podchodząc do okna.
-Nic
ciekawego, ale zawsze jakieś odbicie od tego co było do tej pory.
Okej, chodź do mnie - powiedział i wyszedł na środek sali.
-Bez
muzyki? - uniosła powątpiewająco brew.
-Tak,
muszę Ci coś pokazać - powiedział Draco i skinął na nią.
Z
tłumionym westchnieniem podeszła do niego.
-Kojarzysz
ten ruch pod koniec z obrotem?
-Ten,
którego nie możemy ogarnąć? Tak.
-Można
to zrobić inaczej. Chodzi o zmianę jednego ruchu, ale czasami tak
lepiej wychodzi.
-Jak?
-Przenosisz
ciężar ciała z jednej nogi na druga stopniowo - Draco
zademonstrował to - rozumiesz? Szybki ruch i obrót.
-Okej,
chyba tak - mruknęła uważnie obserwując jego ruchy.
-Dobra,
zaczniemy od początku - Draco puścił muzykę.
Zajęli
pozycje wyjściowe i zaczęli tańczyć.
Gryfonka
załapała pokazany jej trik i po raz pierwszy zatańczyli bez
potknięcia i pomyłki.
-Okej,
to już mamy, a teraz zgranie się w czasie - powiedział zadowolony
Draco.
Uważnie
obserwował reakcję dziewczyny na jego wzrok, zapach, głos i dotyk.
Po
półgodzinie miał wnioski.
Gdy
na nią patrzył uciekała wzrokiem.
Gdy
czuła jego zapach jej serce biło mocniej.
Gdy
słyszała jego głos jej oczy błyszczały, by po chwili zgasnąć.
Gdy
jej dotykał, drżała.
Zauważył,
że dziewczyna naprawdę się stara.
Unikała
jednak jak najbardziej kontaktu fizycznego z nim. A przecież to był
bardzo ważne w tańcu.
-Granger,
obejmij mnie mocniej - powiedział w końcu z westchnieniem - ja nie
gryzę, no chyba, że o to poprosisz w łóżku. Taniec polega na
dotyku, a nie na unikaniu go, szczególnie tango.
-Nie
rób mi wykładów z tańca, Malfoy - warknęła.
Draco
uśmiechnął się.
Może
i wszystkiego żałowała, ale nie wiedziała, że on czytał jej
listy i nie miała pojęcia, że on przestał się na nią wkurzać.
-A
po za tym to Ty mnie unikasz od tygodnia, ja Ci tylko schodzę z
drogi.
-Szkoda,
że nie robiłaś tego przez ostatnie siedem lat - odciął się
Draco.
Dziewczyna
nie odpowiedziała tylko podeszła do torby, w której miała wodę i
napiła się, siadając na ławce.
-Granger,
MUSISZ mnie dotykać, choćbym nie wiem jak Ci się to nie podobało
- Draco podszedł do niej i nachylił się nad nią.
-Wal
się, Malfoy - wycedziła Hermiona.
-Propozycja?
- uśmiechnął się arogancko Draco.
-Chciałbyś
- prychnęła.
-Nie
masz pojęcia jak bardzo - powiedział do siebie blondyn - wstawaj,
Granger, to nie przerwa.
Hermiona
rzuciła mu wściekle spojrzenie i wstała gwałtownie. Zachwiała
się i wpadła na Draco, który złapał ja w talii.
-Sorry
- zmieszała się - za szybko wstałam.
-Jasne
- powiedział obojętnie, choć miał swoje podejrzenia.
-Co
teraz?
***
Dalej
ćwiczyli, ale Draco zauważył, że Gryfonka ma problem z
utrzymaniem równowagi. Najpierw pomyślał, że woda w jej torbie to
nie woda.
Jednak
po dłuższym zastanowieniu doszedł do wniosku, że to nie to.
W
czasie tańca zauważył, że Granger schudła.
Dobre
parę kilogramów jej brakowało. To nie było to ciało co pamiętał.
Kiedyś
jej ciało było seksownie zaokrąglone.
Miał
okazję się o tym parę razy przekonać.
A
teraz dużo z tego straciła. Owszem, nadal bił od niej ten blask co
zawsze, ale jakby przygasł.
Zachodził
w głowę co jej jest i nie wpadł na nic ciekawego.
Odrzucił
możliwość gwałtownego odchudzania, anoreksji, czy depresji.
Jednak
gdy po raz trzeci podczas pięciu minut musiał ją ratować przed
upadkiem, zaniepokoił się.
-Granger,
co z Tobą? - zapytał z lekki gniewem.
-Nic
- mruknęła - możemy kontynuować?
Draco
jakby na przekór machnięciem różdżki wyłączył muzykę.
-Nie
żeby mnie to zbytnio interesowało, ale pijesz czasami eliksir
antykoncepcyjny, albo bierzesz pigułki? - zapytał.
-A
co Ci do tego? - syknęła i wyrwała mu się.
-Nie
wiem czy zauważyłaś, ale ostatnio spałaś z kimś i to ma swoje
skutki - mruknął, uważnie obserwując jej reakcję.
Najpierw
na jej twarzy pojawiło się zdziwienie, potem strach, smutek i końcu
złość.
-Nie
jestem aż tak głupia - prychnęła i odeszła od niego - po prostu
jestem zmęczona - powiedziała przekopując torbę w poszukiwaniu
czegoś do picia - i nie udawaj, że się o mnie martwisz, bo i tak
nie uwierzę.
-Co
Ty o mnie wiesz - mruknął i podszedł do niej.
-Za
dużo - podniosła butelkę do ust i napiła się.
-Nie
bądź wredna i daj trochę - rzucił sucho.
Zauważył
wahanie w jej zachowaniu, ale podał mu butelkę.
Draco
wziął kilka łyków.
To
nie była sama woda. Był w tym jakiś eliksir. Znał ten smak, tylko
nie umiał to niego dopasować nazwy i nie wiedział, czy jest groźny
dla zdrowia czy nie.
Z
obojętną miną oddał dziewczynie wodę.
Schowała
ją.
-Dalej
- mruknęła i wyszła na środek sali.
Draco
odruchowo poszedł za nią.
I
dobrze,że to zrobił, bo Gryfonka osunęła się na ziemię.
Z
bijącym z przerażenia sercem pobiegł do niej i przewrócił ją na
plecy. Miała zamknięte oczy. Położył jej rękę na szyi by
wyczuć puls. Był słaby, ale regularny.
-Zemdlała
- mruknął do siebie - koniec próby.
Podszedł
do jej torby i jeszcze raz spróbował wody.
Przesunął
językiem po podniebieniu, próbując wyczuć smak.
-Granger
- jęknął gdy rozpoznał eliksir - Ty idiotko!
Schował
jej szatę do torby, wziął ją na ramię i podszedł do
nieprzytomnej dziewczyny.
-Idziemy,
Tygrysico - wziął Gryfonkę na ręce i wyszedł z sali.
***
Zapalił
światło w dormitorium i zatrzasnął drzwi.
Podszedł
do sofy i ułożył na niej delikatnie dziewczynę.
-Granger
- mruknął.
Nic.
-Granger
- potrząsnął delikatnie jej ramieniem.
Nie
poruszyła się.
-Tygrysico,
nie mam czasu, ani pomysłów - westchnął i podniósł się.
Przyniósł
z łazienki ręcznik.
-Aguamenti
- mruknął cicho.
Z
jego różdżki trysnęła woda na ręcznik. Zmoczył go lekko i
przyłożył do czoła Gryfonki. Zauważył u niej gęsią skórkę.
-Super,
gorączka.
Sięgnął
po koc, leżący w nogach sofy i okrył nim nieprzytomną brunetkę.
Jednym ruchem różdżki rozpalił w kominku, choć był prawie
czerwiec. Drugim machnięciem przysunął sofę do kominka. Gdy i to
nie pomogło, podszedł do barku i wyciągnął najmocniejszy alkohol
jaki miał. Odkręcił butelkę i podsunął pod nos dziewczyny.
Po
kilku sekundach zmarszczyła nos i kichnęła. Nie otworzyła jednak
oczu.
-Weź
tą wódkę, człowieku - mruknęła.
-Jak
się czujesz? - zapytał tylko, odstawiając butelkę na stolik.
-Jest
mi zimno.
Pokiwał
ponuro głową.
-Wiedziałem,
że tak będzie. Nie zasypiaj, okej?
-Ale
ja chcę - mruknęła tonem niezadowolonego dziecka.
Gdyby
nie był tak zdenerwowany to mógłby się nawet uśmiechnąć.
-Granger,
dwie minuty, dobrze? Potem możesz zasnąć.
Pokiwała
głową. Usłyszała jak Draco mruczy coś pod nosem, głośny
trzask, który rozszedł się echem po jej czaszce wywołując ból i
znów cichy głos Draco i jeszcze jeden. Jakiś skrzeczący.
Znów
dwa ogłuszające trzaski w nierównych odstępach czasu i poczuła,
że Draco jest koło niej.
Czuła
jego perfumy.
-Granger...
-Minęły
już dwie minuty? - zapytała niewyraźnie - zimno mi...
-Tygrysico,
posłuchaj mnie - powiedział poważnie - jesteś w stanie?
-Mhm...
-Musisz
to wypić, jest ohydne i paskudnie pachnie, ale pomoże Ci.
Jego
słowa z opóźnieniem docierały do jej mózgu.
Było
jej bardzo zimno i miał dreszcze, do tego ten nieznośny ból głowy.
-Tygrysico?
-Muszę?
-Tak.
Obiecuję, że od tego przejdę Ci dreszcze i poczujesz się lepiej.
Ufasz mi, tak?
Nie
odpowiedziała bo nie widziała w tym sensu, ani nie mogła. Nie
umiała dobrać słów.
-Pomóż
mi... - wychrypiała niewyraźnie.
Draco
dopiero po chwili zrozumiał o co jej chodzi, gdy uniosła się
trochę nad sofą.
-Czekaj
- mruknął odstawiając na stolik szklankę, którą trzymał w
dłoni.
Z
wielką pomocą Draco usiadła na sofie. Blondyn musiał ją
podtrzymywać, żeby nie upadła.
-Wypij
to, skarbie.
Nie
otwierają oczu sięgnęła po szklankę i skrzywiła się gdy
uniosła ją do ust.
-Ble
- jęknęła.
Draco
uśmiechnął się leciutko.
-Wypij.
Z
niezadowoloną miną wypiła do połowy.
-Wszystko
- powiedział Draco.
-To
jest ohydne - jęknęła.
-Dziewczyno,
błagam, wypij. Przejdzie Ci wszystko, tylko musisz to wypić.
-Nie
chcę.
Osunęła
się w jego ramionach.
-Granger
- przywołał swój najbardziej stanowczy głos na jaki było go stać
- proszę Cię, wypij to cholerstwo.
Widział,
że odpływa. Antidotum zaczynało działać, ale jeśli nie wypije
wszystkiego, to będzie źle.
Zasypiała,
choć trzęsła się jak w febrze. A to nie dobrze, dreszcze powinny
ustać tak samo jak zimno, a jej skóra była rozpalona jak piec,
czyli miała gorączkę.
-Kochanie,
wypij, a potem będzie dobrze - powiedział zmieniając to na
błagalny i uwodzicielski.
-I
ten krasnoludek w mojej głowie, przestanie rąbać drzewo? -
zapytała na półprzytomnie.
-Przestanie.
Z
westchnieniem podniosła znów szklankę do ust.
-Robię
to dla Ciebie.
Draco
skinął głową, choć nie mogła tego widzieć.
-Teraz
się połóż - powiedział cicho gdy naczynie było puste.
Pozwolił
się jej delikatnie osunąć na sofę i okrył ja kocem.
Usiadł
na podłodze koło niej i czekał.
Temperatura
jej ciała musiała zmaleć, takie było działanie antidotum.
Jeśli
w ciągu pięciu minut jej stan się nie poprawi to musi ją wziąć
do Skrzydła Szpitalnego.
-Aniołek
- powiedziała niewyraźnie.
-Co?
- zapytał zaskoczony Draco.
-Aniołek
- wymamrotała - widzę.... aniołka. Lata.
-Jak
wygląda? - zapytał cicho chłopak.
Miała
halucynacje. To był zły objaw, bo temperatura wzrastała. Nie mogła
teraz zasnąć. Nie mogła, bo już by się nigdy nie obudziła.
-Jak
wygląda - powtórzył - kochanie, jak wygląda?
-Jest
mały - odpowiedziała ledwie słyszalnie - śmieje się... ma
skrzydełka... śliczne szare oczka... prawie białe włosy...
Ślizgon
pokręcił głową.
Jakby
naprawdę go widziała.
-Ma
czerwone usta... - mówiła bardziej do siebie niż do niego -
uśmiecha się do mnie... jest wolny...
wyciąga
do mnie rękę...
-Nie
dotykaj go - szepnął jej do ucha Draco z zamkniętymi oczami.
Nie
wiedział czemu to mówi, może po to żeby nie zasnęła, albo bał
się o nią. Był pewny tylko tego, że Granger nie może zasnąć i
musi do niej mówić, albo ona do niego.
-Inaczej
ucieknie - wymruczał jej do ucha cicho - teraz się nie boi, bo
jesteś daleko od niego, ale jest bardzo płochliwy. Co teraz robi?
-Lata
koło mnie.... i dalej się śmieje...
-Mów
do niego, może Ci odpowie.
-Cześć,
aniołku - szepnęła posłusznie w pustą przestrzeń.
Draco
dotknął jej dłoni i prawie się oparzył. Miała bardzo wysoką
gorączkę, tak na oko 40 stopni. Czarodzieje mieli bardzo wysoki
stopień odporności fizycznej. Ich temperatura dochodziła w
krytycznych sytuacjach do 45 stopni i przeżywali to. Ale wtedy byli
pod profesjonała opieką.
-On
nie odpowiada.
-Musisz
go zachęcić - odpowiedział odruchowo.
-Hej,Aniołku,
chodź do mnie... nie bój się...
Blondyn
obserwował jej zachowanie, modląc się do Merlina by to przeżyła.
Miała
zamknięte oczy i była cała spocona. Trzęsła się jak z zimna, a
on nie mógł nic zrobić. W pokoju było przynajmniej 30 stopni, a
koło kominka 40.
Jemu
koszula przyklejała się do ciała do potu, a Gryfonka trzęsła się
z zimna.
-Przyszedł
do mnie - zaśmiała się - usiadł mi na ramieniu.
Podniosła
rękę jakby chciała dotknąć czegoś na swoim ramieniu. Natrafiła
jednak na nicość.
-Uciekł
- powiedziała smutna.
-Mówiłem,
że się boi, nie bój się będę koło Ciebie.
-Będziesz
moim Aniołem? - zapytała sennie.
Draconowi
serce zabiło mocniej.
Wiedział,
że dziewczyna jest na półprzytomna i nie wie co mówi i do kogo,
ale on właśnie tego pragnął. Być Aniołem dla Granger.
-Jeśli
tylko tego chcesz...
-Chcę
- szepnęła stanowczo.
-Więc
będę Twoim Aniołem, tak długo jak będziesz tego chciała -
wyszeptał jej do ucha, czując ból w... no właśnie w czym?
A
może właśnie tak boli serce?
-Aniołku...
- powiedziała sennie.
-Słucham
Cię, kochanie?
-Zostań
przy mnie, zimno mi.
-Jestem
tuż obok - Draco dotknął jej policzka, który był trochę
chłodniejszy - już niedługo będziesz mogła zasnąć.
Pokiwała
leciutko głową.
Odetchnął
z ulga. Kontaktowała i temperatura jej spadała.
Była
na najlepszej drodze do życia.
Ślizgon
powstrzymał się od jadowitej gadki na temat niewłaściwego użycie
eliksirów.
Granger
wzięła Eliksir Bez Apetytu.
Zazwyczaj
był stosowany, gdy ktoś musiał schudnąć dla własnego zdrowia.
Mówiono o nim również Eliksir Modelki. Powodował, że nie chciało
się jeść. Stosowało się go co dwa dni po jednej kropli. Przez to
apetyt zmniejszał się i waga ciała spadała.
Jednak
od każdego eliksiru można się uzależnić, nawet od tego.
Wiedział
dlaczego Granger go brała.
Nie
była głupia i nie myślała o tym, żeby schudnąć, bo nie miała
z czego.
Ona
stosowała go żeby nie odrywać się od nauki. Zdenerwowanie
objawiało się u niej wymiotami i nie mogła jeść i chciała temu
jakoś zapobiec. Ale do cholery są inne eliksiry od tego! A Granger
nie jest głupia i zna skutki uboczne przedawkowanie eliksirów.
Co
ona sobie, do cholery wyobrażała?!
-Aniołku...
- usłyszał jej głos - zimno mi, a obiecałeś, że mi przejdzie.
-Jeszcze
parę minut i będzie lepiej - obiecał jej - możesz już zasnąć.
Wstał
i przyniósł jeszcze jeden gruby koc i okrył ją.
-Dalej
masz krasnoludka w głowie?
-Nie,
chyba już skończył zmianę - powiedziała na półprzytomnie, ale
poważnie.
-Spróbuj
zasnąć, jestem tuż obok jeśli będziesz czegoś potrzebowała.
Skuliła
się i zakopała po koce.
Po
kilki minutach zasnęła.
Draco
odetchnął z ulgą. Odczekał dziesięć minut i poszedł wziąć
prysznic.
Wrócił
do dormitorium w spodniach dresowych i bokserce, bo w pomieszczeniu
było nadal gorąco. Usiadł koło kominka i zaczął czytać, co
jakiś czas zerkając na śpiącą dziewczynę.
***
*
- mojego autorstwa.
Hej!
mam
nadzieję, że długość notki Was zadowala.
Nie
wiem za to jak wygląda pod względem gramatyki itp., bo niej jest
zbetowana.
Wybaczcie,
że tak późno, ale święta to mnie nie rozpieszczają.
Dziękuję
za wszystkich wiadomości na gg, jak i życzenia powrotu do zdrowie,
czuję się zobowiązana poinformować, że zdrowieję, opornie mi to
idzie, ale jestem na drodze ku lepszemu :)
Mam
kilka uwag.
Jeśli
jeszcze raz zobaczę pod notką nominację, albo prośbę o wejście
na taki, a taki blog to możecie być pewni, że nie odpowiem na
żadną nominację z tych, które będą pod notką i nie wejdę na
danego bloga. Miejsce takich rzeczy jest w „Spamie”, a nie tutaj.
To
by było na tyle.
Wesołych,
spokojnych Świąt no i mokrego... e no, w każdym razie wesołych i
bogatego zajączka!
Do
piątku, Nox
Jakie to wspaniałe uczucie czekać i trafić akurat na dodanie notki :)
OdpowiedzUsuńBoże dziewczyno, popłakałam się pod koniec ze szczęścia. Przepraszam za słowo ale to jest ZAJEBISTA NOTKA! W końcu się pogodzili! Na to czekałam! Kocham Cię heh :)
Czekam na piątek ;] Weny, wytrwałości! No i wesołych świąt! Zdrowiej kochana!
Greena
świeeeeeetny rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejną notkę i strasznie się cieszę, że Draco wybaczył Mionie ;p weny życzę i wesołych świąt!! :)))
OdpowiedzUsuńHej dzisiaj trafiłam na twojego bloga, przeczytałam wszystkie rozdziały za jednym zamachem (co widać po godzinie o.O) Jestem mile zaskoczona bo dawno nie trafiłam na fajne Dramione. Twoje jest jednym z lepszych jakie czytałam. Ciekawe pomysły, nie przesłodzone, czasami dające do myślenia i momentami zaskakujące. Oby tak dalej będę trzymać kciuki. Życzę dużo weny!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nat
PS: Zdrowych wesołych i ciepłych świąt!!!
Podoba mi się. Opiekuń czy Draco xD.. Fajne.
OdpowiedzUsuńTeż pozdrawiam i życzę udanych świąt.
Zajebisty *-* Wesołych i tak dalej xd
OdpowiedzUsuńO mój Boże, ten rozdział jest G E N I A L N Y!!! Tak mnie tym zaskoczyłaś, że nie wiem co powiedzieć! Tylko boję się o to, co się stanie jak Hermi będzie już przytomna... Pogodzą się czy nie??? "I ten krasnoludek w mojej głowie, przestanie rąbać drzewo?" Padłam. Turlałam się ze śmiechu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wesołych świąt :)
Słodka akcja z tym aniołkiem :) I tobie również życzę Wesołych Świąt! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńVenetiia
Of of of of of *3* Kocham, Kocham, Kocham !
OdpowiedzUsuńW końcu jest dramione ;3 Mega fajny rozdział, z utęsknieniem czekam na następny ; D Draco jako aniołek jest przeuroczy ;)/Viks
OdpowiedzUsuńJeej to było wprost urocze! Uwielbiam Cie za to jak opisujesz Draco. Z niecierpliwością czekam na kolejna część. Owszem wkradlo się kilka błędów. Czasem ucinalas wyrazy albo zjadalas literki ale mimo tego przyjemnie sie czytało :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Wesołego Alleluja, smacznego jajka i śnieżnego Śmigusa Dyngusa! A także dużo miłości i przede wszystkim zdrowia!
Pozdrawiam Ciepło. :D
Cieszę się że W KOŃCU się pogodzili ^^
OdpowiedzUsuńNotka napisana dobrze,są tylko nieliczne błędy . . .
Cieszę się,że zdrowiejesz :*
Wesołych Świąt i smacznego jajka :*
Pozdrawiam . . .
/Ann;*
Cieszę się że W KOŃCU się pogodzili ^^
OdpowiedzUsuńNotka napisana dobrze,są tylko nieliczne błędy . . .
Cieszę się,że zdrowiejesz :*
Wesołych Świąt i smacznego jajka :*
Pozdrawiam . . .
/Ann;*
"...są tylko nieliczne błędy..." - rzeczywiście, nie policzyłam błędów*
Usuń*Wiem, że nie o to chodziło, ale jak mawia moja mama "nie ważne, co autor miał na myśli, tylko z czym się to komu kojarzy", więc... wg mnie błędy są "niepoliczne" (czyt. nie do policzenia, dop. red.) ;-) Co nie zmienia faktu, że rozdział jest w porządku.
Muscardinus
Harry cos do Pansy czy mi się wydaje ? :D
OdpowiedzUsuńR
Rewelacja! Czytam jednym tchem i ciągle mi mało... a gdy przychodzi piątek to co godzinę odwiedzam stronę z nadzieją, że jest nowy rozdział. Fajnie, że się nie poddajesz i piszesz dalej bo opowiadanie jest świetne. Życzę wytrwałości w pisaniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco:)
Wesołych Świąt i mokrego:)
Ewel.
aaaaaa! :D
OdpowiedzUsuńjest jest jest! :D
dziękujeeeeeeeeee!! xd
no wreszcie xd
co tam , że Hermiona chora xd ważne że się pogodziliiii xd
ale się cieszeeeeeee :3
tak pieknie to wszystko opisałas :>
czekam na następną notke ;p
i wesołego Alleluja! ;)
życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia, duuuuuużo weny i milion pomysłow! :D
Pozdrawiam M.
Długość notki jest jak najbardziej zadawalająca :)
OdpowiedzUsuńYaaay !
Ciesze się , ale tak bardzo bardzo :)
Draco nareszcie zrozumiał pewne fakty i mam nadzieję że w końcu jakoś się pogodzą z Granger :)
No po prostu nie mogę się doczekać dalszej części :)
A tak poza tym , to życze ci Wesołych Świąt i dużo weny :)
pozdrawiam .
PS . Ile planujesz rozdzialów w tym opowiadaniu? ;)
nie mam pojęcia.
Usuńteraz mam jeszcze kilka napisanych, myślę, że tak 60 - 70 ich będzie.
Cuuudo, naprawdę.
OdpowiedzUsuńDraco Malfoy aniołkiem, nieprawdopodobne;D
Wesołych Świąt i dużoo weny;**
~Andromeda
Jeja !! ;* nareszcie razem ! Hurra! :D mam nadzieje, że z Mioną będzie wszystko dobrze. Haha !! Fajnie gadała..np.o tym krasnoludku ! Haha !! ^^ to mnie najbardziej rozśmieszyło !
OdpowiedzUsuńKocham to jak piszesz. Nie mogę wręcz wyjść z podziwu dla Twojego talentu !
Wesołych świąt ! Pozdrawiam ! <33
zielonoo;*
Świetnie . Jak zwykle . :) Wesołych świąt . ; ))
OdpowiedzUsuń/ Alexandra ♥
Nie nie mam słow poprostu o ty krasnoludku smiac mi sie chciało. Takie to Fajne :D czekam na nexta i wesołych świąt !! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam, ubóstwiam i koocham !!! <3 Jedno z moich ulubionych i najlepszych opowiadań jakie czytałam ;*
OdpowiedzUsuńDori <3
Przepraszam, że nie komentowałam wcześniej ale zepsuł mi się komputer. Rozdział naprawdę świetny. Pięknie napisane. Nie wiem jak to jeszcze określić. Powaliłaś mnie na kolana. Czekam na następną notatkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Wesołych Świąt !
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńczemu Harry nie może znieść Gin?
piękna sytuacja gdy Draco opiekuje się Hermioną :)
Wesołego Alleluja!
Jeeej, jakie to słodkie *_* Rozbroił mnie fragment o krasnoludku xD Hermiona to straciła głowę dla tego Draco, oj, straciła. Harry będzie z Pansy, proooszę, oni do siebie tak pasują u Ciebie, że to aż grzech, gdybyś ich nie połączyła ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wesołych świąt,
Lileen
Kocham , kocham , kocham ten rozdział .
OdpowiedzUsuńDraco jako Aniołek <3 Genialny pomysł.
A tak scena gdy Draco opiekuje się Hermioną , urocza jest <3
Wesołego Alleluja ! :D
Dziś natrafiłam na twojego bloga i juz całego go przeczytałam.Jeny dziewczyno masz talent!! Już sie zakochałam w tym opowiadaniu...Czytałam juz wiele różnych blogów o tematyce Draco+Hermiona ale jeszcze żadne nie były tak pomysłowe i trzymające w napięciu! Jestem jak cholera ciekawa dalszego rozwoju sytuacji...
OdpowiedzUsuńZ utęsknieniem i niecierpliwością czekam na nst. rozdział...
Pozdrawiam i życzę Wesołych Swiąt :)
Asix :>
Jakie to słodkie, Draco taki opiekuńczy, ehh... ;*
OdpowiedzUsuńCo mogę powiedziec ? CUDO !!! a końcówka najlepsza *.*
Już nie mogę się doczekam piątku :*
Pozdrawiam
Naaatuuuu <3
doczekać* xD
UsuńNaaatuuuu <3
AAAAAAAAAAAAAAAAA!!! Cudowny!! jak nie moglam sie przekonac do Pansy w Twoim wydaniu (no coz mocno zakrzeniona niechec ;P) to tutaj jakos milo mi sie zrobilo, moze dlatego, ze Harremu rowniez:)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o Draco i Hermione...jej nareszcie!! cudo, cudo, cudo. Musialam az dwa razy siadac do czytania, zeby dojsc do siebie. Draco byl w tej notce idealny...zaraz sama sie w nim zakocham!
Czekam juz jak zwykle na przyszly piatek, pozdrawiam
Świetny rozdział! Bardzo się cieszę że Draco wybaczył Hermionie. Uwielbiam go takiego opiekuńczego <3 :D Baaardzo urocze, boskie te ich dialogi ( nawet jeśli Herm jest półprzytomna;)) wgl Draco jest dla niej taki kochany <3
OdpowiedzUsuńWyczekuję piątku :)
Wesołych Świąt :* I jeszcze raz życzę powrotu do zdrowia :*
Pozdrawiam
PS: A długość notki idealna . :)
UsuńMionaa;*
Wreszczie wszystko ogarniam chłopakiem do którgo coś czuje Pansy jest Harry. Rozdział naprawde cudowny. Czytając to czułam ucisk w żołądku, jest niewiele histori w których odczuwam emocje bohaterów. Twoja twórczość się do nich zalicza. Naprawde wielkie gratulacje. Kiedy zaczęłam czytać pierwszy rozdział szło ci całkiem ok. Ale z każdym następnym rozdziałem powalałaś mnie na kolana. Twoja nieprzewidywalność , orginalność i wysoki poziom pisania przykłuwa moją uwagę i jeśli nie masz nic przeciwko umiesczę adres twojego bloga na mojej stronce o Harrym Potterze.
OdpowiedzUsuń~Black
świetnie! Nominuję cię do Versatile Blogger, więcej tu: dramione-granger-malfoy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz !! zaczęłam czytać jakieś dwa - trzy dni temu, i bardzo spodobało mi się twoje opowiadanie ;D;D;D ostatnimi czasy nawet zaczęłam się przekonywać do parowania Pansy i Harry'ego, a teraz mi się zaczyna bardzo podobać ;D;D;D mam nadzieję, że po pierwsze : po tym przeholowaniu z eliksirami Hermiony, wreszcie się pogodzą, po drugie : znajdzie się rozwiązanie klątwy ;D;D;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i weny życzę
wąsiur
Kurcze, Draco powinien wystapic w Tancu z Gwiazdami :) A tak na powaznie, to zaskoczyla mnie dlugosc notki. Musze przyznac, ze bylam psychicznie przygotowana na to, ze zakonczysz ja zaraz po tym jak Draco odkryl jaki to eliksir pije Hermiona. W kazdym razie dalsze czesc byla wyjatkowo romantyczna, mam tylko nadzieje, ze kiedy Hermiona wyzdrowieje bedzie wszystko pamietala :)
OdpowiedzUsuńKurcze jestem do tyłu z rozdziałami, ale nie zapominałam o tobie :) Miona chyba naprawdę ogłupiała. No tego się po niej nie spodziewałam. Ma szczęście, że znalazł się jej wybawiciel. Teks z krasnoludkami i aniołkami był przekomiczny. Cieszę się, że rozdział był taki dłuuugi.
OdpowiedzUsuńjakie słodkie zakończenie ♥
OdpowiedzUsuńSłodko
OdpowiedzUsuń~S~
Ech..
OdpowiedzUsuńTyle emocji myślałam że Miona trafi do Skrzydła Szpitalnego, ale za to rozdział bardo ciekawy i prawie zakręciła mu się łezka pod okiem gdy przeczytałam jak Hermi musi do niego aniolku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam