Fenomen
- Powiedz
Powiedz
ile życie ludzkie warte jest
Powiedz
ile jeszcze spadnie słonych łez
Powiedz
ile jeszcze będzie tak jak jest
Wiesz
- to powiedz ile, powiedz, powiedz. (...)
Ty
powiedz ile wart jest człowiek
Śmierć
nie wybiera życie czasem krótkie i ulotne (...)
1979,
Kuba
Był
kolejny upalny dzień. W południowej części wyspy w cieniu palm
wznosił się piękny domek. Pomalowany był kremową farbą żeby
nie przyciągał słońca. Na parterze była mała kuchnia utrzymana
w kolorach złota i bieli. Wnętrze było przytulne, dwie szafki,
zlew, blat kuchenny, koło niego stało jedno krzesło, jakby ktoś
je tu postawił przez przypadek. Na szafce stało stare i małe
radio. Kredens stojący po drugiej stronie lśnił czystością.
Stała na nim misa z owocami.
Z
kuchni można było przejść jedynymi drzwiami do małego saloniku.
Jego ściany był niebieskie w odcieniu oceanu. Podłoga była
wykonana z ciężkich dębowych belek, które błyszczały od
polerowania. Na środku stała niska ława z przezroczystym blatem,
również dębowa. Koło niej były dwa błękitne fotele i wygodna
perłowoszara sofa. Biblioteczka w rogu była zapełniona grubymi i
cienkimi pozycjami literatury pięknej. Okna, w których były
szafirowe firanki wychodziły na ocean. Mały kominek był czarny. Na
nim stało kilak ruchomych zdjęć. Z saloniku wchodziło się trzy
stopnie na podest, na którym był drzwi do toalety i schody
prowadzące na górę. Całość była utrzymana w ciemnych kolorach.
Na
piętrze miesiły się dwie mały sypialnie. Pierwsza, utrzymana w
tonacji zieleni i z akcentami brązu. Duże wygodne łóżko, szafa,
mała toaletka, koło niej pufa. Meble i podłoga były brązowe.
Pościel na łóżku była zielona. Ściany również. Firanki w
oknach miały odcień wyblakłego chryzolitu. Drzwi do łazienki były
brązowe. Łazienka tym razem w kolorach bieli i purpury. Lustro
oprawione w srebro, biała umywalka, a nad nią półka zawalona
kosmetykami, wanna. Purpurowo-białe płytki. Ciemnoczerwony dywanik
na podłodze.
Druga
sypialnia miała taki sam wystrój jak pierwsza tylko, że tutaj
dominował kolor bursztynowy i każdy jego odcień. Łazienka była
biało czarna.
Na
tyłach domu na piętrze był mały taras, na nim dwa bujane fotele i
stolik z parasolem.
Właściciel
domu był w tym momencie na tarasie i pił właśnie spokojnie
Ognistą.
Był
to wysoki młody mężczyzna o przydługich czarnych włosach. Były
rozczochrane, opadały mu na oczy i kręciły się trochę na karku.
Orzechowe oczy z przebłyskami płynnej czekolady, co jakiś czas
przesłaniał wachlarz czarnych niesamowicie długich jak na
mężczyznę rzęs. Był opalony na ciemny brąz.
Silne
ramiona i płaski wysportowany brzuch były nagie. Mężczyzna miał
na sobie tylko jasne bermudy. Prawą rękę wyciągnął swobodnie na
stoliku i trzymał w niej szklankę.
Wypatrywał
się w ogromne liście palm, rozmyślając o swoim życiu.
Co
z niego miał.
Od
ponad roku siedział na tej wyspie, żyjąc z odsetek. Wyjeżdżał z
niej bardzo rzadko. Uwielbiał ją, ale wiedział, że musi wrócić
do życia, które toczyło się poza jego azylem. Skończył Hogwart
rok i 4 miesiące temu. Gdy opuszczał mury szkoły wiedział, że
chce zostać aurorem, ale teraz przestało mu na tym zależeć. To
przez tę wyspę. Tutaj zapominał o wszystkim co było dla niego
ważne. Tutaj nikt nie mówił mu co ma robić i kiedy. A tego
szczerze nienawidził. A z każdym dniem powrót był trudniejszy.
Jego rodzice dali mu wolna rękę. To był jego dom, miał swoje
pieniądze, które dostał w spadku po prababce ze strony ojca. Było
ich od groma, a on miał to gdzieś. Był pełnoletni i mógł robić
co chciał. Tak powiedzieli mu rodzice. Dlatego odremontował ten
dom, przerobił tak jak mu się podobało. Tylko bursztynową
sypialnię pozwolił urządzić swojej siostrze. Tam był jej mały
raj i mogła w nim robić co chce.
On
sam był przybity od jakiegoś czasu.
Pod
koniec roku stracił najlepszego kumpla.
Znali
się od 8 lat i nagle wszystko znikło z jednej chwili.
On
zawsze kochał ryzyko.
Przez
siedem lat szkoły byli nierozłączni.
Od
pierwszego dnia.
Do
teraz miał przed oczami obraz kumpla.
Czarne
włosy sięgające ramion i szare figlarne oczy. Wysoka wysportowana
postać i cięty dowcip z masą niesamowitych pomysłów
Przyrzekli
sobie, że nigdy nie będę mieli przed sobą tajemnic, że żaden
nigdy nie zostawi drugiego. Marzyli, że skończą szkołę ramię w
ramię.
Ale
ten dzień nie był taki jak planowali.
Bo
Syriusz Black nigdy go nie dożył.
Ostatniego
dnia szkoły byli osobno, po raz pierwszy od siedmiu lat.
Dwa
dni przed końcem roku jego ambicje i szaleństwo wygrały z nim.
Syriusz
Black nigdy nie umiał usiedzieć w miejscu.
Dwa
dni przed końcem roku Syriusz Black wyszedł ze swojego dormitorium
i nigdy do niego nie wrócił. Wyszedł ubrany w szaty od quidditcha
z miotłą w ręku. Sezon się zakończył, wygrali ostatni mecz, ale
Syriusz Black chciał jeszcze raz dosiąść miotły jako Gryfon.
Dosiadł
i gdy wykonywał jedną z szaleńczo trudnych blokad spadł z miotły.
Syriusz
Black nigdy więcej nie otworzył swoich szarych oczu.
Życie
które tak kochał, a jednocześnie przeklinał strasznie się na nim
odegrało. Jego przyjaciele nie znali nikogo równie szalonego i tak
igrającego z ogniem jak on. Tylko on potrafił tak korzystać z
życia. Brał je garściami, zachłystywał się nim i oddawał
samego siebie w zamian, niczego za to nie oczekując.
Wiatr
– Pih ft. Trzeci Wymiar
Każdą chwilę z ludźmi których kochasz - szanuj
Zapomnij o jutrze, Bóg drwi z naszych planów(...)
Wspomnieniami sprzed kilku lat.
Każdą chwilę z ludźmi których kochasz - szanuj
Zapomnij o jutrze, Bóg drwi z naszych planów(...)
Wspomnieniami sprzed kilku lat.
Zostawił
po sobie smutek i wiele pytań bez odpowiedzi. I cholerną tęsknotę.
James
westchnął cicho i upił łyk Ognistej.
Rodzice
dali mu po części spokój, żeby doszedł do siebie po tej stracie.
Syriusz zawsze był dla niego jak brat, którego nie miał. Mieszkali
razem przez 7 lat w dormitorium. Znali się od podszewki. Swoje
słabości i lęki. Jeden uzupełniał drugiego. Byli najsilniejsi
razem.
Gdy
dowiedział się o śmierci Syriusza myślał, że to głupi żart.
Ale nigdy w życiu nie widział Jareda Forda tak poważnego jak tego
przeklętego dnia, a Remusa Lupina tak przygnębionego.
Nie
chciał uwierzyć nawet wtedy jak zobaczył ciało.
Nie
chciał uwierzyć nawet wtedy jak nie usłyszał bicia jego serca.
Nie
chciał uwierzyć nawet wtedy jak zobaczył, że Syriusz nie reaguje
na prośby ani płacz jego ukochanej Jasmin, dla której zrobiłby
wszystko.
Uwierzył
dopiero wtedy, gdy zobaczył swoją siostrę, która nigdy w życiu
go nie okłamała.
Uwierzył
dopiero wtedy, gdy zobaczył w jej oczach taką pustkę jak jeszcze
nigdy w życiu.
Uwierzył
dopiero wtedy, gdy zobaczył jak zaciska pięści żeby nie płakać
i żeby go pocieszyć.
A
on wtedy zaczął przeklinać Syriusza, że go zostawił.
Ich
Troje – Dla Ciebie
Oszukać
los – to tylko blef
Krzyczał,
wrzeszczał, groził, błagał i obiecywał rzeczy niemożliwe, a
Syriusz nie reagował.
Leżał
tylko z rozłożonymi ramionami z lekkim uśmiechem na ustach i
martwymi oczami wpatrującymi się w niebo. Dla każdego pozostało
zagadką o kim myślał w ostatniej chwili i jakie tajemnica zabrał
ze sobą na drugą stronę.
Wtedy
podeszła do niego jego Lily, którą kochał i popatrzyła mu w
oczy, które błyszczały od łez.
Złapała
go za ramiona i powiedziała te cholerne słowa:
„James,
proszę, pozwól mu odejść”
Głos
jej przy tym nie drżał ale wiedział, że ona też cierpi.
Wtedy
po prostu usiadł koło ciała Syriusza i zaczął płakać.
Miał
gdzieś wszystkich.
Jego
brat odszedł, świat się skończył.
Ale
świat się nie zawalił.
Trwał
dalej jakby nic się nie stało.
A
przecież osoba, która najbardziej kochała życie odeszła, więc
czemu Ziemia nie przestała się kręcić, a Słońce nie zgasło?
Czemu
wszyscy dalej istnieli, a on nie?
Potem
kolejne dwa dni pamiętał jak przez mgłę.
Zabranie
ciała przy którym siedział cały czas... wyjście na błonia...
szloch fanek Syriusza... płaczącą Jasmin, która chciała wejść
za Syriuszem do trumny... lekki uśmiech na ustach Syriusza... Lily
stojącą koło niego... Dianę na kolanach koło otwartej jeszcze
trumny z włosami zasłaniającymi twarz... Rose z łzami na
policzkach próbującą pocieszać Jasmin... Remusa który nie był w
stanie nic powiedzieć.... otępiałego i przerażonego
Jareda....Nicka z łzami w oczach... Dorcas padająca na kolana przed
ciałem o oczami pełnymi łez... Ann szepczącą przez łzy nad
trumną „nawet się nie pożegnałeś, chamie”... ukrywającą w
dłoniach twarz McGonagall... Hagrida całego we łzach...
PeRZet
- Rozdroża – ft. Ola, Raca
Stojąc
na rozdrożu mówię po cichu pacierz
Ty
mów co chcesz, jak cię więcej nie zobaczę(...)
Całe
życie jak jeden moment (...)
Do
zobaczenia na rozdrożach(...)
Na
koniec życia, nad czyimś stanąć grobem
Już
się nie miniecie, ten ktoś chciał być przy Tobie
A
potem martwa pustka.
Cholerne
wspomnienia dni bez Syriusza.
Rozdanie
dyplomów w ponurej atmosferze. I dziwna pewność, że jeśli się
obróci to zobaczy Syriusza. Zrobił to i natrafił na pustkę.
Została
tylko paląca tęsknota. Ostatnia wizyta u niego na grobie.
Pożegnanie z Hogwartem. Ostatnia podróż pociągiem. Pierwsza bez
Syriusza. Pokój w domu drzwi w drzwi z jego. Słaby zapach perfum.
Zdjęcie na szafce nocnej. Oni dwaj, młodzi, weseli i żywi.
Teraz
to już niemożliwe.
James
westchnął ciężko.
Brakowało
mu Syriusza.
Choć
miał przyjaciół to to nie to samo co Syriusz.
Miał
w końcu Lily, ale ta cześć, która powinna cieszyć się z tego,
opłakiwała kumpla.
Lily
to wiedziała, ale nadal była.
I
choć kochał ją tak mocno jak zawsze to coś w nim również
umarło.
Diana
mówiła, że musi upłynąć długi czas żeby się z tego
otrząsnął.
Ona
śmiała się dwa dni po śmierci Syriusza, ale w niej również coś
umarło.
I
choć wszyscy przez miesiąc nosili żałobę to Diana tego nie
zrobiła.
Mówiła,
że on by tego nie chciał.
Żyła
tak jakby Syriusz nadal żył.
I
gdy go wspominali, zawsze wychodziła.
Nikt
nie wiedział, że właśnie wtedy gdy oni go wspominają, ona
teleportuje się w ulubione miejsce Syriusza na Kubie i płacze. Gdy
była noc wpatrywała się w gwiazdy i szeptała cicho do nich
tajemnie, których nikt miał nie poznać. W dzień zanosiła kwiaty
i kładła koła zdjęcia Syriusza, które sama tam postawiła.
Trwałą w bezruchu długie godziny, pogrążona w myślach.
Minęło
tyle czasu, a oni nie mogli się pogodzić z jego odejściem.
Jego
rozmyślania przerwał krzyk:
-James?!
Ocknął
się.
Słońce
już prawie zaszło, szklanka była pusta, a on czuł w sercu tą
samą pustkę co zawsze.
Nic
się nie zmieniło.
Antoine
de Saint-Exupéry — Mały Książę (VI)
Wiesz...
gdy się jest bardzo smutnym, lubi się zachody słońca...
-Taras!
- krzyknął.
Po
chwili w drzwiach pojawiła się dziewczyna.
Miała
krótkie rude włosy, tylko do ramion i postrzępioną grzywkę.
Wynik
zakładu z Syriuszem, którego nie zdążyli rozstrzygnąć.
Lily
założyła się z Syriuszem kto będzie miał lepsze wyniki na
koniec szkoły.
Nigdy
nie poznali wyników Syriusza, ale Lily i tak ścięła włosy, które
sięgały jej na siódmym roku aż do ud, a James je uwielbiał.
Miała
zielone oczy w tym momencie były w odcieniu szmaragdu.
Czarne
spodenki i zielona bluzeczka na ramionach dopełniały obraz
dziewczyny, która była dla Jamesa najważniejsza.
-James,
musimy pogadać – powiedziała tylko i podeszła do niego wolno.
-Co
jest, skarbie? - zapytał James.
-James
- zaczęła i przeczesała włosy palcami, a to robiła tylko wtedy,
gdy była zdenerwowana.
-Hej,
Lily, co jest? - zapytał James pochylając się w jej stronę.
-James,
ja tak nie mogę – powiedziała w końcu.
-Że
co?
-James,
kiedy wyjdziesz z tej wyspy? Kocham ją, ale to już nie jest azyl
tylko więzienie. Musisz zacząć od początku.
-Lily...
to nie jest takie proste...
-James,
proszę – wyszeptała Lily – błagam cię, ja też go kochałam i
żyję, ty też musisz.
Zapadło
milczenie.
-Lily,
ja umarłem razem z nim – powiedział cicho James nie patrząc na
nią.
-Nie
prawda – zaprotestowała – masz dla kogo żyć! Jasmin cię
potrzebuje! Diana cię potrzebuje! Huncwoci cię potrzebują! JA cię
potrzebuję! Rozumiesz?! To nie zwróci mu życia!
-Nie
mów tak!
-To
zacznij przejmować się tymi co jeszcze żyją, bo jemu to nie
pomoże!
-O
czym ty mówisz? - zapytał James spokojnie.
-Mam
dość – powiedziała i wstała.
-Kocham
cię i kochałam Syriusza – zaczęła – rozumiem co czujesz, bo
byłam w takim samym dołku, ale to co jest teraz mnie przerasta. Dla
ciebie jest ważniejszy Syriusz niż ja.
-Lily,
błagam, rozmawialiśmy o tym...
-Ale
nie skutkowało – powiedziała Lily – jeśli wyjdziesz z tej
wyspy to zadzwoń..
-Co?!
-James,
dla ciebie jest ważniejszy zmarły przyjaciel niż ja. On zajmuje
twoje myśli nie ja. A ja tak nie chcę. Jak się otrząśniesz to
daj znać. Zabrzmi to głupio, ale będę na ciebie czekać.
-Lily,
jak ty sobie to wyobrażasz?
-Wiesz
gdzie mieszam. Będę tam przez najbliższych 5 lat, bo pracuję
niedaleko. Jeśli w tym czasie się nie odezwiesz... - pokręciła
głową.
-Lily,
kocham cię, wiesz o tym – powiedział James.
Pokręciła
głową.
-Zaczynam
wątpić – szepnęła i zawróciła.
-Lily!
- zawołał za nią James.
Nie
obróciła się.
Deportowała
się tuż przed jego nosem.
James
usiadł na podłodze w szoku.
Kolejna
osoba, na której mu zależało odeszła.
Lily,
która nie płakała gdy mówiła, że ma pozwolić mu odejść.
Lily,
która była zawsze, gdy inni odeszli.
Kochał
ją był tego pewny jak niczego innego w życiu.
Była
jego jednym oparciem.
A
teraz odeszła.
I
hope you find it – Miley Cyrus
I
mam nadzieje, że znajdziesz to co szukasz
I
mam nadzieje, że to wszystko będzie tym o czym marzyłeś
Usłyszał
ciche pyknięcie i ktoś koło niego usiadł.
Dopiero
po chwili spojrzał na tą osobę.
Zobaczył
czarne oczy pełne bólu i ciemnobrązowe loki spływające na plecy.
-Czy
jeszcze kiedyś ją zobaczę? - zapytał.
A
w czarnych oczach pojawiły się łzy.
James
przeraził się.
Diana
nigdy nie płakała.
-Diana,
zobaczę ją?
Łzy
potoczyły się po policzkach.
Diana
widziała ból w oczach Jamesa i serce jej pękało.
-James,
przykro mi – wyszeptała a oczy ciemniały jej z bólu – tak mi
przykro...
-Dlaczego?
Pokręciła
głową, a jej piękne oczy zalśniły łzami.
-Nie
wiem – powiedziała – James, ona nie wróci.
James
nie odpowiedział.
Diana
spuściła głowę i James wiedział, że dopiero teraz zaczęła
płakać.
Rok,
cztery miesiące, dwadzieścia osiem dni, dwadzieścia dwie godziny,
czternaście minut i dwie sekundy nosiła w sobie żal i smutek.
Była
za silna by płakać po śmierci jednej osoby.
Ale
śmierć brata i siostry to za dużo nawet dla niej.
Wspierała
Jasmin, wspierała Rose, Jareda, Remusa i Nicka. Wspierała jego.
A
ona nie miała nikogo.
Lily
powiedziała żeby dali jej cztery dni.
Spędziła
je w domu łkając i zanosząc się płaczem. Opłakiwała śmierć
faceta, którego kochała tak mocno.
Diana
to wiedziała i dla tego wiedziała, że nawet jeśli James w tej
chwili wstał i poszedł do Lily to by jej nie zastał.
Ona
sam musiała przestać kochać Syriusza by wrócić.
A
to nie minie.
Syriusza
kochał każdy kto go znał.
A
Lily choć kochała go to nie mogła znieść, że James również
kocha Syriusza i nie może pogodzić się z tym, że odszedł.
Dina
spojrzała na brata.
-James
– powiedziała – James posłuchaj mnie, ona nie wróci.
Pokiwał
sztywno głową.
-James
– wyszeptała – pozwól mu odejść. To Ty go tu trzymasz. Dla
Ciebie nie odchodzi.
-Dlaczego?
-Bo
on cię kocha, James. Pozwól mu odejść.
-Jak
mam na to pozwolić? - zapytał – to tak jakby zabił samego
siebie.
Pokręciła
głową.
-Póki
go tu trzymasz to Lily nie wróci.
-Dlaczego?
James
spojrzał na nią swoimi orzechowymi oczami.
Diana
nie chciała tego mówić. Wiedziała, że zrani tym Jamesa bardzo
mocno.
-Diana,
powiedz.
Po
jej policzkach zaczęły płynąć cicho łzy.
-Bo
ona też go kocha.
Wybuchnęła
płaczem.
Pochyliła
głowę, a włosy zakryły jej twarz i łkała.
James
zrozumiał coś ważnego.
Nie
tylko on coś stracił.
Stracili
wszyscy, a powoli tracili również jego, Jamesa, gdy chciał
dołączyć do Syriusza.
A
najbardziej cierpiała Diana, która wiedziała jaki był tego
bliski.
Objął
Dianę i tak siedzieli bardzo długo.
W
końcu zrobiło się ciemno.
Diana
zasnęła mu na kolanach.
A
on czekał i czekał i doczekał się.
W
końcu na niebie pojawił się on.
Syriusz.
-Nie
dotrzymałeś obietnicy – szepnął James z bólem – miałeś
tajemnicę, nie ukończyliśmy razem Hogwartu. Zostawiłeś mnie...
Gwiazdy
milczały tak jak zawsze.
-Nie
pozwoliłeś mi iść wtedy z tobą na to cholerne boisko... chciałeś
być sam. A teraz to mnie zostawiłeś... i ja jestem sam...Dlaczego?
Do cholery, zawsze latałeś lepiej niż chodziłeś, więc dlaczego
spadłeś?
I
wtedy usłyszał w uchu cichy szept.
„Dalej
jestem przy tobie”
-Nie
ma cię, stary, nikt nie wymyśla takich kawałów jak ty...
„Wracaj
do życia, James”
-Nie
dotrzymałeś obietnicy...
„Jak
to nie? Nie miałem tajemnic, wiedziałeś wszystko, na zakończeniu
roku stałem tuż koło ciebie, czułeś to i nadal tu jestem.
Obietnica dotrzymana”
-Cholernie
mi ciebie brakuje...
„Im
ciebie też.”
-Będziesz
tu? Nie zostawisz mnie?
„Nigdy,
Rogal, ale nie odezwę się. Nie mogę”
-A
lusterka?
„Nie
mogę”
-W
takim razie, odejdź.
„Właśnie
idę. Czekam tu Rogal, na ciebie. Zawsze będę”
-Ja
też. Po tej stronie...
-Mówiłeś
coś, James? - usłyszał głos zaspanej Diany.
-Śniło
ci się.
Patrzyli
w milczeniu na gwiazdy, które mrugały do nich tajemniczo. A James
znał jedną ich tajemnicę. Tam ktoś na niego czeka.
Patrzyli
w milczeniu na gwiazdy, które mrugały do nich tajemniczo. A w
przestrzeni unosił się cichy śmiech, który słyszał tylko James.
A
potem i on ucichł.
A
Syriusz płonął na niebie najjaśniej.
Kołysanka
– Sumptuastic
A
ja będę Twym aniołem
Będę
gwiazdą na Twym niebie
Będę
zawsze obok Ciebie...
(04.06.2012/10:20)
~*~*~*~
Hej
:D
wiem,
że pewnie spodziewaliście się czegoś z Dramione, a tu psikus i
jest starsze pokolenie.
Wiem,
że wiele rzeczy nie zgadza się z kanonem, ale wierzę, że
ogarniecie o co chodzi i kto jest kim ;p.
Miałam
tą miniaturkę na kompie od dłuższego czasu (sama data na to
wskazuje) i dodaję ją teraz, bo mam taki kaprys. Mam nadzieję, że
Was się spodoba.
Jest
smutna i naszpikowana cytatami, ale musiałam, no musiałam je tak
wrzucić.
Nie
jest ona betowana przez nikogo, za co przepraszam.
Nie
powiadamiam nikogo, liczę że sami przyjdziecie.
A
tych, którzy jeszcze nie czytali zapraszam na 43 rozdział.
Zapraszam
do komentowania.
Pozdrawiam
Nox.
Kocham twojego bloga a miniaturka cudowna aż zaszkliły mi się oczy cudowna mam nadzieję że niedugo gdzieś w tygodniu pojawi się coś nowego
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
Zuza
Naprawdę ciekawa miniaturka, nie wszystko zrozumiałam, ale wystarczająco dużo ;) Pełna emocji i do tego James <3
OdpowiedzUsuńNiestety sporo błędów, głównie literówek i powtórzeń. Jeśli szukasz bety - jestem do usług, wiesz gdzie mnie szukać ;)
pozdrawiam, Nox
Kurcze, a już myślałam, że to kolejna część bloga :P. No nic czekam dalej:). Cóż wyłapałam kilka błędów. Nie wiem czy wiesz, ale to głównie (nawet w twoim głównym blogu) piszesz coś o Pansy i jest mówił lub poszedł ( a mówimy o dziewczynie). Ale pomysł jest bardzo dobry, bloga chce się czytać i nie będę nikogo za to krytykować, bo też prowadzę bloga i wiem jak to jest :). No poprzyczepiałam się trochę i mogę pogratulować :P. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejną cześć :)
OdpowiedzUsuńHah, faktycznie spodziewałam się Dramione, a tu proszę niespodzianka. Ale to nic. Bardzo fajna miniaturka. Dawno nie miałam styczności z jakąkolwiek historią o starszym pokoleniu :)Bardzo fajne ;)
OdpowiedzUsuń'Ellie
o w morde... pamiętasz jak kiedyś rozmawialysmy o ukochanej polityka? takie same odczucia. tak samo pięknie napisane. łoł
OdpowiedzUsuńR
Jeju, cudowna miniaturka! Aż się popłakałam... Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńjest smutna , ale cudowna ... ♥
OdpowiedzUsuńa tymczasem czekam na rozdział 44 :) kocham twojego bloga !
Prawda jest taka że jak narazie płacze tylko przy twoich miniaturkach :'(
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się...
OdpowiedzUsuńTo takie piękne.. Wciąż kochać kogoś, kto już dawno od nas odszedł.. Ale tak naprawdę zawsze będzie w naszym sercu..
ajć, te moje przemyślenia...
Miniaturka - przepiękna ♥
Pozdrawiam,
Shadii.
Nie powiem... Ciekawe...
OdpowiedzUsuńF.
cudowna ♥
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Versatile Blogger Award! http://corka-polkrwi-victoria.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że starsze pokolenie nigdy mnie do siebie nie mogło przekonać- a już w szczególności Lily, choć to chyba wynik tego, że za bardzo lubiłam Severusa. A jednak czytając tę miniaturkę postanowiłam się odciąć od tego co znam i spojrzeć na wszystko świeżym okiem. Muszę przyznać, że się opłaciło, bo to była naprawdę dobra miniaturka (w dodatku uwielbiam cytaty, więc się nie tłumacz). Nawet poczułam cień sympatii do Lily i James'a- a dla kogoś kto tak jak ja kocha Snape'a to naprawdę nie było łatwe ; )
OdpowiedzUsuńPiękne, uwielbiam pokolenie Huncwotów i zawsze trafiałam na te śmieszne miniaturki. Ta tak mnie poruszyła, że nie umiałam kontrolować swoich łez i wciąż mam ściśnięte gardło - świetna robota, gratuluję!
OdpowiedzUsuńWspaniała historia, mimo, iż nie jest Dramione ;*
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś te uczucia jakie im towarzyszyły. Naprawde się wzruszyłam. ;* Waląc prosto z mostu to było takie piękne, cudowne ! :D
Dziękuję, że żyjesz i że jesteś tu z Nami. Pozdrawiam i do zobaczenia w kolejnej notce mam nadzieje z rozdziałem. :P
Świetny Rozdział kocham twój blog.
OdpowiedzUsuńMam maleńką prośbę.. a mianowicie.
Dopiero co założyłam blogi, podobny do twojego tyle że z Hermioną RIDDLE.
Liczyłam był na wsparcie. Ale nie będe zła jeśli odmówisz.
Powodzenia w dalszym pisaniu.
A i masz linka http://popatrz-w--moje-oczy.blogspot.com/
Świetna historia, normalnie płakałam razem z nimi :'(
OdpowiedzUsuńWow *.*
OdpowiedzUsuńPłakałam przez pół rozdziału...
Kurcze takie refleksyjne...
nie mogę wykrztusić normalnego słowa
pozdrawiam,
Drowned :*
Hej Nox. :D Super miniaturka tak w ogóle. :D A co ja Ci będę słodzić kochana, jak Ty to wszystko wiesz. :D
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award. :) U mnie informacje. :D
www.dramione-piekna-zakazana-milosc.blog.pl
Boże... Nie wiem co powiedzieć. To jest piękne.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się... Chlip :')
OdpowiedzUsuń