Kochasz?
To
rób, to całym sercem i w każdej sytuacji.
Draco
wszedł do gabinetu McGonagall, chwilę po tym, jak usłyszał
szorstkie „proszę”.
-Dzień
dobry, pani dyrektor – skinął uprzejmie głową.
-Dzień
dobry, panie Malfoy – kobieta za biurkiem spojrzała na niego
chłodno – co pana do mnie sprowadza?
-Chcę
zamówić boisko na sobotę – powiedział spokojnie Draco – na
całe popołudnie.
-Dobrze,
zapiszę to i przekaże panu Potterowi.
-Nie
trzeba – wtrącił Ślizgon – Święty... znaczy Harry wie o tym
i chce boisko na piątek. Prosił abym to pani dyrektor przekazał.
-Zadziwia
mnie pan, panie Malfoy – powiedziała McGonagall – najpierw
pilnuje pan szlabanu z panną Granger, potem z tego co widzę i
słyszę zaprzyjaźnił się z nią pan, a teraz utrzymuje pan
kontakty z panem Potterem. Mogę zapytać skąd ta zmiana?
-Pani
profesor... - westchnął Draco – każdy popełnia błędy, wbrew
przekonaniom mojego ojca, nawet Malfoy. Chcę to naprawić.
-Jestem
z pana dumna, panie Malfoy – usta McGonagall wygięły się w lekki
uśmiech.
-Ja
również – odezwał się z portretu Dumblodore – ja również,
Draco.
-Dziękuję
pani dyrektor, panie dyrektorze – skinął z gracją głową obu
osobom.
-Zapiszę
to, panie Malfoy.
-Dziękuję
i do widzenia, pani profesor.
***
Draco
od jakiegoś czasu chodził zirytowany. Nic nie mogło zająć jego
myśli, nawet OWTM-y. Dręczyła go sprawa z Granger. Od czasu
imprezy w USA unikała go. Zresztą, unikała wszystkich ludzi. Przez
jakiś czas myślał, że to sprawa OWTM-ów i nerwów, ale Potter po
krótkiej rozmowie stwierdził, że dziewczyna przesadza z tym
izolowaniem się. Draco zaczął się naprawdę niepokoić. Co jak
co, ale ustalili, że „są” razem w okresie próbnym i miał
prawo się o nią martwić. Musiał dowiedzieć się, co z nią jest
nie tak.
Jej
rozkład dnia wyglądał tak samo od dwóch dni.
Schodzi
na śniadanie, nie rozmawia z nikim, znika, szła na egzaminy,
znikała, obiad, znów znikała, egzamin praktyczny i znów znikała.
Potter
dzięki mapie wiedział, że dziewczyna znika w swoim dormitorium.
Draco próbował się tam dostać, ale dziewczyna zamknęła drzwi,
nie mógł do niej wejść tak samo jak Potter i Parvati. Zamykała
drzwi do strony Pokoju Gryfonów i nikt nie mógł do niej wejść.
Draco był tam tylko raz. Prosił ją żeby go wpuściła, ale
dziewczyna pozostała nieubłagana. Jednak tylko raz się posunął
do prośby. W końcu był Malfoyem i miał swoją dumę.
***
Był
czwartek, Czwarty dzień egzaminów. Mieli już za sobą OWTM z
zaklęć, eliksirów i obrony przed czarną magią. Dzisiaj mieli
wolne, bo Harry, Hermiona, Draco, Terren, Parvati, Blaise i Pansy nie
wybrali opieki nad magicznym stworzeniami na OWTM. Za to wszystkich
jutro czekał egzamin z zielarstwa.
Draco
zszedł do Wielkiej Sali sam. Gdy się obudził dormitorium było już
puste. Diabeł i Terren musieli wyjść już na śniadanie.
W
Wielkiej Sali panował względny spokój. Siódmy rocznik był cichy
tak samo jak piąty, oni również mieli niedługo egzaminy. A co za
tym idzie, oba roczniki warczały na resztę szkoły, gdy ktoś
roześmiał się głośniej lub chciał coś powiedzieć w nie tej
chwili co trzeba. Draco gratulował tym co robili to skutecznie.
Przynajmniej przez jakiś czas był spokój.
Jego
wzrok odruchowo powędrował do stołu Gryfonów, gdy tylko
przekroczył próg Sali. Z siódmego rocznika siedział tam tylko
Finnigan i Thomas. Zmarszczył brwi, gdy nie zobaczył przy stole
Granger, Pottera czy Parvati.
Przeszedł
przez Wielką Salę i już z daleka zobaczył, że koło Zabiniego
siedzi Parvati. Od jakiegoś czasu towarzyszyła im podczas posiłków.
Za to koło Terren' a siedział jakiś szatyn. W pierwszej chwili
pomyślał, że to Ress, ale potem zobaczył, że to Potter
najspokojniej w świcie je tosty.
Usiadł
po drugiej stronie Terren' a i skinął im wszystkim głową.
Zanim
zdążył coś powiedzieć, odezwał się Wybraniec.
-Malfoy,
musimy coś zrobić.
-Z
czym? - mruknął blondyn nalewając sobie kawy i zabierając Diabłu
sprzed nosa frytki.
-Z
Hermioną.
Ślizgn
podniósł głowę. Kątem oka zobaczył, że na twarzy Terren' a
pojawił się grymas niepokoju.
-Co
z nią? - zapytał, jakby wszystko było w porządku.
--Znowu
nie wychodzi, no i nie była na kolacji i dzisiaj jej nie ma. Nie mam
do niej siły, nie chce ze mną gadać.
-Mnie
też ma gdzieś, Potter, nie jesteś sam – westchnął Draco –
nie chce mnie widzieć.
-Musimy
ją złapać po egzaminach jutro – powiedziała Pansy, nie patrząc
na żadnego z nich.
-Ty
coś wiesz – zauważył Draco – ale co?
-Draco,
skąd mam wiedzieć, co się dzieje z jakąś Gryfonką? - zapytała
zirytowana Pansy – to twoja laska, nie moja. Sam jej pilnuj.
-Pansy,
wiesz coś – naciskał blondyn – proszę ci, pomóż mi.
Dziewczyna
pokręciła głową i wstała.
-Nie
mogę. Sama ci powie – wzięła torbę i odeszła.
W
wyjściu z Sali, obróciła się, skinęła im głową i już jej nie
było.
-Pójdę
za nią – poderwał się Wybraniec – może mi coś powie.
Gdy
obrócili głowy zobaczyli jak Potter wybiega z Sali, krzycząc „Pan,
zaczekaj!”.
Parvati
podniosła brew widząc to, ale nie odezwała się ani słowem.
***
-Stary,
co ja mam zrobić – jęczał Draco, gdy wracali do Pokoju Wspólnego
– ona znów nie chce ze mną gadać.
-Nie
wiem, Smoku – powiedział cicho Blaise – wiesz, że mi się nie
spowiada. Zapytaj Terren'a może coś wie.
-Terren
ma się do niej nie zbliżać! - warknął Draco.
-A
komu Hermiona coś powie jak nie jemu? -zapytał Zabini.
***
Po
godzinnym siedzeniu nad jeziorem, Draco musiał przyznać rację
Diabłu. Granger nie pogada z nim. Skoro nawet Potter odpada, to
tutaj pomoże tylko Terren, ale z drugiej strony miał wielkie opory
przed tym poprosić Higgsa o pomoc.
Nie
chciał, żeby Terrence zbliżał się go Granger. Już nigdy w
życiu. I tak zbliżył się do niej wystarczająco blisko. Nie
wiedział co z tym zrobić. Sam również nie mógł do niej iść,
bo i tak by nie otworzyła.
Westchnął
i wrzucił do wody kolejny kamień.
-Mogę
to zrobić za ciebie, jeśli chcesz – usłyszał głos za sobą.
Wzruszył
ramionami, bo znał ten głos doskonale.
-Z
chęcią powiedziałbym, żebyś się wypchał, ale chyba nie mam
innego wyjścia, jak ci na to pozwolić.
-Nie
chcę się znów z tobą kłócić.
Usłyszał
szelest i ktoś usiadł koło niego. Potem do jeziora pofrunęły
kawałki chleba.
-To
z nią nie gadaj.
-To
nie – Terren wzruszył ramionami i patrzył jak Wielka Kałamarnica
wyciąga macki po kawałki chleba.
-Jeśli
nie nauczę się z nią rozmawiać i godzić, to nie nadaję się na
jej faceta – powiedział cicho Draco.
Trudno
mu było o tym mówić, szczególnie Terren' owi. Były szukający
nadal był u niego na czarnej liście. Owszem, pogodzili się, ale
pamiętał to co się stało i do końca mu nie ufał.
-To
idź do niej.
-Nie
chce mnie widzieć.
-Poproś
ją, Draco, inaczej niczego nie osiągniesz.
-Prosiłem
ją! - syknął Malfoy zirytowany – ale mnie olała.
-Złap
ją jutro, tak jak mówiła Pansy i powiedz, że chcesz pogadać.
-Taaak
i na pewno się zgodzi – mruknął z ironią Draco – unika mnie,
a ja nawet nie wiem dlaczego. Jasne, Terren, bardzo twórcze,
naprawdę.
-To
siedź dalej i czekaj, aż sama przyjdzie. Wtedy na pewno nadal
będziecie razem. Tak, Smoku, dobry pomysł.
Terren
wstał i bez słowa pożegnania wrócił do zamku.
***
Reszta
dnia minęła Draconowi na bezsensownym wpatrywaniu się w ścianę.
W
głowie cały czas miał słowa Terren' a.
„To
siedź dalej i czekaj, aż sama przyjdzie. Wtedy na pewno nadal
będziecie razem. Tak, Smoku, dobry pomysł.”
Musiał
coś zrobić, ale duma mu na to nie pozwalała.
Był,
prosił ją, ale zignorowała go.
Co
miał zrobić? Prosić jak pies o jej uwagę? Zniżyć się do
poziomu Weasleya?
W
końcu istniały jakieś granice przyzwoitości.
Z
westchnieniem spojrzał na zegarek i zobaczył, że zaraz północ.
Przez
cały dzień myślał co zrobić i nic nie wymyślił.
Najlepszym
wyjściem wydawało mu się, to co powiedziała Pansy.
Złapać
ją jutro i zapytać prosto z mostu o co jej chodzi.
Po
kolejnych bezowocnych piętnastu minutach, wstał z fotela i
przeszedł do łazienki. Spojrzał w lustro i zobaczył swoją ponurą
twarz.
Ściągał
koszulkę, gdy usłyszał cichy krzyk.
Zmarszczył
czoło i zamarł, nasłuchując dalej.
Znów
ktoś krzyczał, a ten krzyk brzmiał jak...
-Granger!
- szepnął cicho i poczuł jak serce ściska mu się z niepokoju.
To
ona krzyczała, była w niebezpieczeństwie, a jego nie było przy
niej, żeby ją bronić.
Rzucił
koszulkę na ziemię, wrócił do dormitorium po różdżkę i już
pędził do Granger.
Przebiegł
przez Łazienkę Prefektów Naczelnych i zatrzymał się na
zamkniętych drzwiach do jej łazienki.
Nie
bawił się w ceregiele, po prostu wyważył je zaklęciem i wpadł
do łazienki, ogarnął ją wzrokiem, ale jego Gryfonki tam nie było.
Gdy
wpadł do dormitorium, zobaczył ją w łóżku.
Odetchnął.
Była sama i spała. Widocznie przyśnił się jej koszmar.
Odłożył
różdżkę i usiadł bezszelestnie na skraju jej łóżka. Położył
dłoń na plecach dziewczyny.
-Granger
– powiedział cicho – obudź się.
Gdy
tylko się szarpnęła i znów krzyknęła, przesunął dłonią po
jej plecach.
-Granger,
obudź się, to ja... - zabrzmiało to głupio nawet w jego uszach.
Dotknął
jej włosów. Dziewczyna obróciła się na plecy i zaatakowała go.
Poczuł jej paznokcie na policzku.
-Ej!
- syknął -Tygrysico, uspokój się!
-Zostaw
mnie! - powiedziała stanowczo Gryfonka – zabierz łapy!
-Nie
dotykam cię, zadowolona? - rzucił z przekąsem Draco – miałaś
koszmar. Lumos!
Ciemność
rozproszyło jasne światło.
Hermiona
zamrugała kilka razy, żeby przyzwyczaić się do światła i
zmrużyła oczy, patrząc na Draco.
-Podrapałam
cię – powiedziała cicho – przepraszam.
-Nie
się nie stało -oznajmił chłodno Draco – lepiej się czujesz?
-Tak
– marszcząc brwi, dotknęła ręką czoła – jest dobrze.
-Pójdę
już, bo jak widać mnie nie potrzebujesz.
Draco
wstał i już miał wychodzić, gdy usłyszał jej cichy płacz.
Zawahał
się. Był zły, że dziewczyna go odtrąciła i nie chciał z nią
rozmawiać, ale nie mógł jej zostawić płaczącej.
Ponownie
usiadł na łóżku i przesunął dłonią po jej kręgosłupie.
Gryfonka
obróciła się gwałtownie i wymierzyła mu policzek.
-Zostaw
mnie! - powiedziała roztrzęsiona – nie dotykaj mnie!
-Dobra!
- warknął blondyn – chciałem z tobą pogadać, ale jak widać
nie mamy o czym!
Wstał
gwałtownie i dziewczyna drgnęła przestraszona.
-A
myślałem, że coś z tego będzie, Granger, ale jak widać, byłem
głupcem.
-Draco
– zobaczył łzy na jej policzkach – proszę...
-O
co? Od kilku dni mnie unikasz, nie chcesz ze mną gadać. Jak chce
cię dotknąć, zaczynasz wrzeszczeć, co jest?!
Gryfonka
skuliła się i owinęła kołdrą.
Draco
widział, że coś jest nie tak, ale złość, która przejęła nad
nim kontrolę nie brała tego pod uwagę. Granger go zraniła. Zawsze
jego dotyk sprawiał jej przyjemność, teraz wystrzegała się go
jak trędowatego.
-A
może to nie ze mną chcesz pogadać? - zapytał ostro Draco – może
mam iść po Terrena?
-Draco,
proszę, idź po Blaise' a...
-Po...?
- blondynowi odjęło mowę.
-Tak,
tylko on mi pomoże.
-Super
– warknął Draco - jak nie Terren, to Blaise, ale oczywiście, już
idę po Diabełka. To, że próbujemy być razem ma tu gówno do
gadania, bo zachciało ci się gadać z Blaise'm...
Wyszedł
trzaskają drzwiami.
***
Otworzył
drzwi do dormitorium Gryfonki pięć minut później.
-Proszę,
Granger, Diabeł już idzie, we własnej osobie. Mam was zostawić
sam na sam? Może zgasić światła?
Spojrzał
w stronę łóżka i jego gniew odpadł.
Gryfonka
siedziała skulona na łóżku otulona kołdrą. Płakała cicho,
trzęsąc się.
-Granger
– powiedział cicho, siadając w znaczniej odległości od niej –
co się z nami dzieje?
-Draco
– spojrzała na niego zapłakanymi oczami – przepraszam...
W
tej samej chwili wszedł Blaise w samych spodniach od dresu.
-Co
się stało?
Gdy
zobaczył scenę na łóżku, podszedł do nich i usiadł koło
Hermiony, otwierając ramiona.
Dziewczyna
wpadła w nie, przez co wywołała szok u Dracona, wybuchając
płaczem.
Blaise
przytulił łagodnie Hermionę, szepcząc jej do ucha czułe słowa.
Ponad jej ramieniem, spojrzał na przyjaciela z współczuciem i
westchnął.
-Czeka
nas długa noc, stary.
-Dlaczego?
-wychrypiał kompletnie zamroczony sytuacją Draco.
-Musisz...
musisz mnie wysłuchać, Draco – powiedział Blaise.
Blondyn
po raz pierwszy od dwóch lat widział Blaise' a tak poważnego.
Zapowiadało
się na coś poważnego i niedobrego.
-Co
się stało? - zapytał pobladłymi wargami.
Blaise
westchnął. Dziewczyna w jego ramionach zanosiła się płaczem.
Kołysał ją lekko, odruchowo głaszcząc po plecach. Draco
zauważył, że robi to naprawdę delikatnie.
O
co tu chodzi?
Nie
był zazdrosny. Widział, że Blaise traktuje dziewczynę jak siostrę
i nic tego nie zmieni.
Wkurzało
go tylko to, że Gryfonka nie miała do niego zaufania. Zwierzyła
się widocznie z tego Diabłu, a jemu nie chciała o tym powiedzieć.
Co takiego się zdarzyło, że mu nie ufała?
-Widzisz,
Smoku, chodzi o tą imprezę w USA... - zaczął Zabini.
-Co
z nią?
-Pamiętasz,
jak Hermiona poszła do łazienki i długo nie wracała?
-Tak
– potwierdził blondyn z duszą na ramieniu.
-Właśnie
o to chodzi. Pansy zauważyła, że koło drzwi kręci się jakiś
facet. Postanowiła to sprawdzić. A że byłem w pobliżu, poszedłem
za nią. Na szczęście, jak się okazało. Draco, stary, w tym
momencie musisz dziękować Pansy – odezwał się
Draco
skinął głową.
-Weszliśmy
w chwili, gdy ten skurwiel zerwał jej miniówkę – Blaise skinął
lekko głową, dając znać przyjacielowi, że szczegóły opowie mu
później i mówił dalej – Pansy oszołomiła go i wyrzuciliśmy
go za drzwi. Ogarnąłem Hermionę i wróciliśmy. Wtedy tak szybko
się zmyła.
-Ale
dlaczego się mnie boi? - zapytał pobladły Draco, zawsze był
blady, ale teraz jego twarz stała się wprost biała – przecież
to nie ja...
Diabeł
pokręcił głową.
-Nie
boi się ciebie, tylko dotyku. Pansy, wiesz, że szperała w
psychologii po wojnie, powiedziała, że to zostawia ślady. Musimy
jej pomóc dojść do siebie, Smoku, inaczej daleko nie zajdziemy.
-Dlaczego
mnie tam nie było – wyszeptał Draco, szarpiąc się za włosy
-dlaczego, kurwa...
-Nie
odwrócisz tego, stary, teraz tylko do przodu.
-Nie
daruję sobie tego – mruknął Draco, wstając gwałtownie.
-Draco,
uspokój się – powiedział Blaise.
Blondyn
drgnął i spojrzał na kumpla.
Zabini
rzadko używał tego stanowczego tonu.
Teraz
szatyn mrużył oczy, nadal tuląc do siebie Hermionę.
Młody
Malfoy zrozumiał.
Musiał
się uspokoić, bo inaczej Gryfonka znów poczuje się gorzej.
-Dobrze
– mruknął tylko, żałując, że nie ma po ręką Ognistej.
-Zostawię
was – rzucił cicho Blaise.
Poczekał
spokojnie aż Hermiona spojrzy na niego i wtedy uśmiechnął się do
niej.
-Miona,
nie bój się Dracona, on tylko tak strasznie wygląda.
Dziewczyna
uniosła kąciki ust i zakopała się w pościeli.
Zabini
wychodząc, zatrzymał się koło Dracona, złapał go za ramię i
ścisnął mocno.
-Poradzisz
sobie – mruknął i wyszedł.
Przez
chwilę panowała cisza.
Dopiero
po chwili Draco usiadł koło łóżka Gryfonki.
-Tygrysico...
- urwał.
Dziewczyna
nie poruszyła się.
-Granger,
przepraszam. Wybacz, że mnie tam nie było, że na to pozwoliłem.
Proszę, wybacz mi...
Pochylił
głowę, gdy Hermiona nie poruszyła się nawet o cal.
-Jak
mogłem być tak głupi – szeptał bardziej do siebie niż do
Hermiony – jak mogłem pomyśleć, że ochronię cię przed
wszystkim, jak mogłem wierzyć, że przy mnie nic ci się nie
stanie. Nawet temu nie umiałem zapobiec... jak ja chcę zapewnić ci
spokój, nie nadaję się dla ciebie...
-Draco
– usłyszał cichy głos.
Podniósł
głowę.
Dziewczyna
obróciła się w jego stronę i teraz załzawionymi oczami patrzyła
na niego smutno.
-To
nie twoja wina – powiedziała.
-A
kogo? Powinienem cię chronić...
-Nie
było cię tam.
-No
właśnie – wrzasnął Draco – nie było mnie!
Hermiona
wzdrygnęła się słysząc jego krzyk.
Arystokrata
uspokoił się.
-Przepraszam,
wiesz, ze nie jestem zły na ciebie.
Gryfonka
skinęła głową, ale nie spuszczała z niego czujnego wzroku.
-Przecież
wiesz, że ci nic nie zrobię – mówił dalej Ślizgon – nie
mógłbym, wiesz, że nie skrzywdzę kobiety, a szczególnie ciebie,
wiesz o tym – dodał z desperacją, gdy dziewczyna milczała.
Draco
pod wpływem emocji, zsunął jej kosmyk włosów z twarzy.
Poczuł
ból w palcach, gdy Gryfonka go uderzyła.
Spojrzał
na nią i zobaczył, że siedzi po drugiej stronie łóżka i trzęsie
się.
-Przecież
nic nie chciałem ci zrobić – jęknął blondyn – wiesz o tym.
-Powiedz
to mojemu instynktowi samozachowawczemu – mruknęła Hermiona, nie
zbliżając się do Dracona.
Ślizgon
wstał, zaciskając powieki.
Podszedł
do okna i odetchnął świeżym powietrzem.
Jak
miał jej pomóc?
Bała
się jego dotyku, bliskości i z tego co widać zachowania.
Wszystko
co zazwyczaj sprawiało jej przyjemność, teraz powodowała
paranoiczny lęk.
Kurwa,
zaklął w myślach.
Nie
był psychologiem, żeby jej pomóc.
Stał
dobre dziesięć minut przy oknie, myśląc jak jej pomóc i nic nie
wymyślił.
-Dobra
– mruknął w końcu, podchodząc do łóżka – Granger, chcę
usiąść na łóżku.
-Po
co mi o tym mówisz?
-Żebyś
wiedziała, że nic nie zrobię. Mogę?
-Tak
– mruknęła niepewnie.
Draco
uważając na każdy swój odruch, usiadł powoli i spokojnie na
łóżku.
Oboje
odetchnęli, gdy Hermiona nie uciekła z krzykiem.
-Okej
– powiedział cicho, maskując mały uśmiech zwycięstwa – ufasz
mi?
-Co
chcesz zrobić?
-Pogadać.
Przekonać, że nigdy cię nie skrzywdzę.
Hermiona
milczała chwilę, nadal siedząc jak najdalej od niego.
-No
dobra – powiedziała z wahaniem.
-Chcę
mieć pewność, że nie odstanę w pysk.
-Nie
wymagasz za dużo?
-No
dobra, możesz się przysunąć? Zrób to, jeśli mu ufasz. Inaczej
sobie pójdę.
-Nie
chcę żebyś odchodził – wyrwało się dziewczynie.
Na
chwilę na twarzy Dracona pojawił się uśmiech. Piękny, spokojny
uśmiech.
-Ja
również nie chcę odchodzić, ale zrobię to, jeśli będziesz tego
chciała.
-Nie
ruszaj się – powiedziała Gryfonka.
Draco
zamarł. Przyglądał się uważnie, jak brunetka powoli, z wahaniem
przysuwa się do niego kilka centymetrów bliżej.
-Dalej
nie dasz rady? - zapytał cicho.
Pokręciła
głową.
-Ufasz
mi?
-Tak.
-To
się nie ruszaj.
Arystokrata
nieskończenie wolno przybliżył się do niej o kilkanaście
centymetrów.
-Chcę
dotknąć twojej lewej ręki, mogę? -zapytał prawie bezgłośnie.
W
pokoju panowała napięta atmosfera. Hermiona bała się. Choć umysł
podpowiadał jej, że strach przed Draco to głupota, to instynkt
mówił jej, że ma uciekać i to jak najszybciej.
-Ale
powoli – mruknęła z zaciśniętymi zębami, napinając wszystkie
mięśnie.
-Dotknę
twoich palców, powoli, spokojnie i bez nerwów.
Skinęła
głową, próbując panować nad swoim strachem.
Draco
przesunął dłonią po pościeli, zbliżając się do Hermiony. Tuż
przed jej palcami, zatrzymał rękę i dał jej czas do namysłu. Gdy
zacisnęła palce na materacu, delikatnie i spokojnie musnął
opuszki jej palców. Wzdrygnęła się, ale nie odsunęła.
-Jeszcze
raz – wycedziła.
Musnął
jej palce, a potem wślizgnął swoje palce między jej. Ścisnął
jej dłoń i splatając ich palce, uniósł ich dłonie.
Spojrzał
Hermionie w oczy, widział w nich strach, ale kontrolowała się.
-Boisz
się?
-Tak.
-Dlaczego?
-Nie
wiem, co chcesz zrobić.
Uśmiechnął
się i uniósł jej dłoń do swojej twarzy.
Pocałował
jej palce, zamykając oczy.
-Ja,
Draco Lucjusz Malfoy, przysięgam, że nigdy w życiu nie zrobię ci
krzywdy, nigdy nie sprawię ci bólu.
Nagle
w jego prawej ręce pojawiła się różdżka. Szepnął coś i ich
dłonie oplótł czerwony sznur iskier, żeby po chwili zniknąć.
Arystokrata
z triumfującym uśmiechem, podniósł wzrok na Hermionę.
-Coś
ty zrobił? -wyszeptała, zapominając na chwilę o strachu.
-Dałem
ci słowo. Słowo Malfoya. Nie mogę go złamać.
Hermiona
otworzyło usta, ale nie wiedziała co powiedzieć.
-Teraz
mi zaufasz?
Zanim
zdążyła odpowiedzieć, Draco przyciągnął ją do siebie.
Dziewczyna próbowała mu się wyrwać, ale Draco był silniejszy.
-No
już, spokojnie – szeptał jej do ucha, trzymając ją w żelaznym
uścisku – nie skrzywdzę cię, wiesz o tym, zależy mi na tobie,
Tygrysico – używał swojego najbardziej przekonującego tonu, by
mu uwierzyła.
Szeptał
tak dobre kilka minut.
Z
czasem, Hermiona uspokoiła się, słuchała cichych słów Dracona,
pozwalając się obejmować, ale nie drgnęła ani na chwilę.
Draco
pocałował ją lekko we włosy.
-Jesteś
dla mnie najważniejsza, kochanie – szepnął cicho, uśmiechając
się – zawsze już będziesz. Rozumiesz, Tygrysico? Zakochałem się
w tobie. Jeśli mi tylko pozwolisz, to już nigdy nie będziesz
musiała się bać... Twoje jedno słowo, złośnico...
Wtedy
Hermiona wybuchnęła płaczem.
Pośród
mych natchnień,
twoje
łzy słone, błagam, napraw mnie
Lemon
- Napraw
Dławiła
się swoimi łzami, krztusiła nimi, ale nie bała się.
-Przepraszam,
Draco, przepraszam – szeptała mu do ucha.
-Nie
masz za co.
Ale
ona powtarzała to jak mantrę.
Draco
naprawdę długo kołysał ją w ramionach, czekając aż się
uspokoi.
Cały
czas szeptał jej do ucha, ze nie ma za co go przepraszać, że to
już przeszłość, całował ją po włosach i próbował spokojnie
oddychać, by dostosowała się do jego oddechu, nieświadomie się
uspokajając.
W
końcu poczuł jej wilgotne i roztrzęsione, ale czułe usta na swoim
ramieniu.
-Dziękuję.
-Już
dobrze?
-Chyba
tak.
Nie
puścił jej.
Nadal
trzymał ją, ale zmieniło się coś. Nie dotykał jej jak dziecka,
które chce się uspokoić, ale jak kobietę, która jest całym
twoim światem.
Zacisnął
wargi, bo chciał jej coś powiedzieć. Odpuścił sobie, to nie był
czas ani miejsce.
Jego
dłonie zsunęły się na jej biodra i tam zostały. Hermiona objęła
go ramionami za szyję i nie chciała puścić. Draco powoli osunął
się na poduszki i pociągnął za sobą dziewczynę. Cały czas
uważał na swoje ruchy, starał się poruszać spokojnie i
ostrożnie.
-Jesteś
cały mokry – mruknęła Hermiona, kładąc głowę na jego
ramieniu
Uśmiechnął
się, choć nie mogła tego widzieć.
-Było
warto. Nie chce cię stracić, Granger.
-Lubię
cie, wiesz? - szepnęła cicho Hermiona.
Ślizgon
zachichotał.
-Cieszę
się, bo ja lubię cię bardziej.
Hermiona
przygryzła wargę.
Ile
razy bawiła się tak z Ronem?
Tylko,
że oni słowo „lubię” zastępowali „kocham”.
Jak
teraz była różnica?
Draco
bał się zaangażować, bał się o tym mówić, ale teraz wierzyła
w to jak nigdy.
Musiało
mu zależeć.
-Opowiesz
mi jak to było? - zapytał cicho Draco, bawiąc się jej włosami.
-Po
co?
-Nie
chcę popełnić błędu. Nie chcę cię dotknąć tak jak on...
Musiała
mu przyznać racje, że mówił rozsądnie.
-Nie
chcę o tym mówić.
-Musisz.
-Daj
mi odetchnąć – poprosiła.
-No
dobra – westchnął.
Blondyn
wiedział, że jeszcze długo droga przed nim. Hermiona może nie
była się jego i jego dotyku, ale jak zareaguje na dotyk kogoś kogo
nie zna tak jak jego?
Zacznie
krzyczeć, czy rzucać zaklęciami?
To
on musiał pomóc jej wrócić do tego świata.
Chciał
tego, bo Granger była dla niego najważniejsza.
Teraz
gdy była przy nim, czuł, że ma koło siebie cały świat.
Trochę
podburzony i pogrążony w chaosie, ale to był jego własny,
prywatny świat i mógł w nim robić co tylko chciał.
No
z kilkoma wyjątkami.
***
Słońce
świeciło ostro, prawie raniąc oczy uczniów, którzy przebywali na
błoniach.
Ostre
kolory lata nie dawały im odetchnąć.
Jadowicie
zielone drzewa, niebo tak błękitne, że nie można było od niego
oderwać oczu, prażące słońce i iskrzące się jezioro było
widokiem, od którego trudno było oderwać wzrok. Jednak, jeśli
dłużej spoglądało się w stronę jeziora, czy słońca oczy
piekły niemiłosiernie i trzeba było odwrócić wzrok.
Wszystko
byłoby pięknie, gdyby nie jeden szczegół.
Egzaminy.
Siódmoklasiści
szli właśnie na OWTM z zielarstwa.
Trójka
Gryfonów i czworo Ślizgonów szło zbitą grupką w stronę
szklarni, gdzie miał odbywać się egzamin.
Napisali
już teorię, teraz mieli zmierzyć się z egzaminami praktycznymi.
-Nie
chcę zielarstwa – mruczał pod nosem Terren – te roślinki nigdy
mnie nie lubiły, zawsze wychodziłem z tych lekcji z krwią na
rękach...
-Przymnij
się, Terren – burknął Zabini, który szedł koło niego z
Parvati – rzygać mi się chce jak tego słucham.
-Denerwuję
się! – wrzasnął na niego Terren.
Draco
zachichotał cicho.
-Smoku,
nie śmiej się – warknął Higgs – zobaczymy co będzie na
wróżbiarstwie, nigdy tego nie umiałeś.
-Chodzisz
na wróżbiarstwo? - zapytała Hermiona.
-Nie
wiedziałaś może? - zapytał Draco przystając – boże, z kim ja
muszę pracować...
-Myślałam,
że zrezygnowałeś – powiedziała szczerze Hermiona.
-Nie
zrezygnował – wtrąciła się Pansy patrząc na Draco złośliwie
– mówił, że musi wiedzieć co go czeka w przyszłości, ale
zawsze odstawał Nędzne, tego jednak nigdy nie przewidział...
Wybraniec
i Terren powstrzymali uśmiechy.
Draco
wymruczał coś pod nosem, co brzmiało jak „I ty Pansycico,
przeciwko mnie?”
Parvati
spojrzała na nich unosząc brwi.
-Ogarnijcie
się, są egzaminy, nic dziwnego, że Terren jest zdenerwowany –
powiedziała patrząc na śmiejącego się Diabła z lekkim
niesmakiem.
-Każdy
się denerwuje – wzruszył ramionami Harry.
Umilkli,
bo doszli do reszty uczniów czekających przed szklarnią.
Stanęli
pod drzewami w dość dużej odległości od innych.
Po
chwili dołączył do nich Ress i o dziwo, Astoria Greengrass.
Ress
został powitany uśmiechami wszystkich, ale Astoria nie doczekała
się tego od Gryfonów.
Pansy
widząc jej minę, szybko postanowiła wkroczyć do akcji.
-Granger,
podobno chciałaś żeby domy się pogodziły – powiedziała –
więc kontynuujmy to. Hermiona Granger, Astoria Greengrass.
Gryfonka
zaskoczona, podała jej rękę, ale zrobiła to naprawdę niechętnie.
Widać było, że Astoria zwróciła na to uwagę.
-Cześć
– powiedziała chłodno.
-Cześć
– powiedziała Hermona, starając się nadrabiać miną – Miona.
Draco,
który cały czas trzymał się blisko Hermiony, teraz podszedł do
niej i dotknął leciutko jej pleców.
-Ona
ci nic nie zrobi... - szepnął jej do ucha, uśmiechając się przy
tym do Astorii.
-Cześć,
Ria.
-Smoku
– uśmiechnęła się ciemnowłosa.
-Nie
przejmuj się, Granger – powiedział Draco, nadal trzymając dłoń
na plecach Gryfonki – jest nerwowa przed egzaminami.
-Wiem
i rozumiem – Astoria chyba naprawdę chciała w to uwierzyć.
Harry,
chcąc ratować sytuację, podszedł do Ślizgoni z uśmiechem.
-Wiem,
że za późno, ale gratuluje talentu.
-Dzięki,
ale są lepsi ode mnie – ściskając wyciągniętą w jej stronę
rękę
Na
twarzy dziewczyny pojawił się nagle szczery uśmiech. Gryfoni
dopiero teraz zauważyli, ze Astoria jest ładna. Zazwyczaj ginęła
w cieniu Dafne, ale teraz było to widać.
Miała
ciemne brązowe włosy do łopatek i łagodne zielone oczy.
Uśmiechały się lekko. Usta miała pełne, ale widać było, że
miała kiedyś wypadek, bo dolna wargę miała rozciętą, została
jej po tym blizna. Była niska i wysportowana.
-Masz
z nami egzamin? - zapytała Hermiona starając się na nią patrzeć
przyjaźnie.
-Tak
– Astoria odrzuciła włosy do tyłu – musiałam dużo do tego
kuć, ale udało mi się wskoczyć do siódmej klasy.
-Upiekło
ci się – powiedział przekornie Blaise.
-Może
– wzruszyła ramionami Astoria i spojrzała na niego – właściwie,
to chciałam cię przeprosić, Blaise.
-Za
co? - dziwił się Ślizgon.
-To
Dafne dała tej dziewczynie zdjęcia z tamtej imprezy – powiedziała
cicho Astoria – przez to pokłóciłeś się z Parvarti.
Przepraszam za to.
-Dafne?
- zapytał Ress równocześnie z Blaise'm.
-Tak,
była zazdrosna, wiesz jaka ona jest...
-Ale
Dafne leci na Draco! – wybuchnęła Pansy.
-Dzięki,
Parkinson, podniosłaś mnie na duchu – powiedziała cicho
Hermiona.
-Śśś
– wymruczał jej do ucha Draco – nie masz się czego bać. Dafne
to suka.
-Dafne
leci na każdego kto ma siano – powiedziała zmieszana Astoria.
-Daj
mi jej namiary, to jej pokaże co o niej myślę – syknął Ress.
-Ress,
Ria, spokojnie – wtrącił się Terren – Dafne właśnie tu
idzie. Nie jest zadowolona, że tu jesteś, Astorio.
Wszyscy
automatycznie spojrzeli w stronę nadchodzącej starszej siostry
Greengrass.
-Cześć
– powiedziała wesoło Dafne – Draco, Blaise, Terren, Ress,
Pansy, Astoria – witała się po kolei z każdym.
Skinęli
jej sztywno głowami, nie ufając jej.
Jakby
mieli to zaprogramowane przysunęli się do siebie. Blaise odruchowo
objął Parvati, tak samo Draco Hermionę. Pansy, która stała tuż
za Harry' m nieświadomie stanęła krok bliżej i złapała skraj
jego rękawa, Harry nie obracając się, złapał ją za rękę i
ścisnął lekko. Terren złapał Astorię za ramię, a Ress, który
stał między nią, a Hermioną jedną rękę wsunął do kieszeni, w
której miał różdżkę, a drugą położył na plecach Astorii.
Hermiona
przeszło przez głowę, to jak mogę się bać jedne dziewczyny
skoro ich jest więcej, ale Greengrass miała w sobie coś takiego,
ze dreszcze przechodził po plecach.
-Astoria,
chodźmy, mam do ciebie sprawę – powiedziała Dafne, ignorując
Gryfonów.
-Ria
jest z nami – powiedziała spokojnie Pansy – właśnie rozmawiamy
o zdjęciach, które niedawno dostał Blaise. Wiesz, coś o tym, Dafne?
-Jakie
zdjęcia? Zresztą, nie mam czasu. Toria, chodź.
-Słyszałaś,
Dafne – powiedział cicho Ress, mrużąc oczy – Astoria zostaje.
-Sydney,
zamknij się. Astoria. Natychmiast. Musimy porozmawiać.
Młodsza
z sióstr nie ruszyła się.
Dafne
straciła cierpliwość i zrobiła krok w ich stronę, chcąc złapać
siostrę za ramię.
Jednak
nie zrobiła tego, bo ktoś jej na to nie pozwolił.
Hermiona
wyrwała się Draconowi i stanęła przed Astorią.
-Astoria
zostaje z nami, chcę z nią pogadać – powiedziała.
-Co
mnie to obchodzi, Granger? - prychnęła Dafne – to moja siostra i
idzie ze mną.
-A
może zapytałabyś ją o zdanie?
-Nie
muszę.
-Astoria,
nie musisz robię tego co ona powie – powiedział cicho Draco,
który stanął koło Hermiony.
-Pójdę,
chciałam ci tylko coś powiedzieć, Blaise – powiedziała
wystraszona Astoria.
Diabeł
skinął głową, ale nie miał zadowolone miny.
-Cześć
– dodała cicho Astoria i poszła za siostrą.
-Jak
to się dzieje, że się jej boicie? - zapytała Parvati.
-Ona
nadal jest za Czarnym Panem. Jej ojciec ją uczy, nadal wierzą, że
on wróci – powiedział cicho Terren.
Wszyscy
w ponurych nastrojach poszli na egzamin z zielarstwa.
~*~*~*~
Cześć!
stwierdzam
iż pewnie jesteście zdziwieni akcją, ale no cóż, to mój blog i
robię z nim co chcę ;p
nieuchronnie
zbliżamy się do końca, wiecie o tym prawda?
wolę
was już teraz o tym uprzedzać i powoli przyzwyczajać, żeby potem
nie było szoku i zgrzytania zębami.
Bez
Bety, bo się nie wyrobiła.
Jutro
będą poprawki.
Na
tablicy ogłoszeń jest PLAGIAT. Zapoznajcie się z nim, proszę.
Ktoś
chamsko skopiował pracę Sheireen.
Coraline.
Mam nadzieję, że kolejna kłótnia Cię nie zawiedzie.
No
i na koniec.
Co
sądzicie o Huncwotach? :) Ja jeszcze niczego nie planuję, ale
rozumiecie....
pozdrawiam,
oby Salzar był z wami przed końcem roku. Moich próśb wysłuchał,
więc na was też może spojrzy łaskawym okiem :D
znów
chora,
wasza
Nox.
świetny świetny! chcę więcej! czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńEhh jakie to jest piękne... ;c wzruszyłam się! Ale ja nie chce końca ;c Oby Hermiona szybko wróciła do siebie... cudo cudo cudo!!!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny !!! <3
Weennyy!!
Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia ;)
baaardzo chetnie poczytam i o huncotwotach w twoim wypdaniu :)
OdpowiedzUsuńNoox co tu sie dzieje wyjechalam na tydzien, wracam a tu takie akcje o matko!
OdpowiedzUsuńDobra akcja nie jest zła :) tylko mnie dręczy jedno pytanie... Co się stało z ronem...? Czy uda mu się zakablować Draco? Oby nie.
OdpowiedzUsuńChyba polubię Astorię. Na pewno bardziej, niż Ressa. Taka... sympatyczniejsza jakaś się wydaje. A przysięga Draco mnie wzruszyła... (nie, obyło się bez łez) ;) pozdrawiam :D
W poprzednim rozdziale zachowanie Hermiony było jedynie nieco powściągliwe, a teraz nagle wielka trauma... Trochę mnie to zdziwiło, ale cóż każdy ma prawo do własnej koncepcji. Jeden akapit przeładowany powtórzeniami, mniema jednak, że to tak specjalnie :) I trochę rozbawił mnie twój szantaż, że nie wstawisz notki, gdy ktoś zapyta kiedy następna... Aż kusiło mnie, by to zrobić... Jednak dawno wyrosłam z etapu dziecinady. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńV.N.
Im bliżej końca, tym więcej się dzieje ;) Teraz dołączyła ta Astoria. Nie no, ciekawie ciekawie. Kocham Twój blog, ale już Ci o tym pisałam. Jednak poruszę inną kwestię. Nie rozumiem w tym rodziale Hermiony. Poprzednio nie było (prawie) po niej widać niedoszłego gwałtu, a tu taki przeskok. Ale z drugiej strony nie wszystko na początku wychodzi, emocje duszone w sobie wracają z podwójną siłą. W tym rodziale zachowywała się tak, jakby była nieobecna. Ale jest dobrze, czytałam tego bloga jeszcze za czasów onetu i zamierzam do samego końca. A powiększająca się grupa przyjaciół to fajny pomysł. No cóż, życzę dużo, dużo weny. I przede wszystkim abyś wyzdrowiała. Dużo, dużo zdrówka! :) Mam nadzieję że złapię Cię w końcu na gg. Pozdrawiam, Greena!
OdpowiedzUsuńplagiat już nie istnieje :) idziemy na kremowe piwo !
OdpowiedzUsuńprzy wątku Hermiony nie wytrzymałam i najdzwyczajniej w świecie się powyłam :)
fajna była też akcja końcowa, z siostrami Grengrass . Ciekawe, co tam Dafne naopowiada siostrzyczce ;)
Ogólnie nie mam zastrzeżeń do rozdziałów :)
Bardzo fajnie się go czytało.
pozdrawiam
Ja stawiam! Za pomoc kochane :D
UsuńSuper! Czekam na kolejny rozdział w piątek, i mam nadzieję, że będzie taki super, jak ten. ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzy jest ze mną coś nie tak, że czytając ten rozdział niemalże przez cały czas miałam łzy w oczach?
OdpowiedzUsuńJesteś świetna! <3
Super <3 Kocham tego bloga *.* Szkoda mi Hermiony :c Szkoda, że niedługo koniec tego opowiadania ;__; To był mój jeden z pierwszych blogów o Dramione <3 :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńWENY ;*
ps zapraszam też do mnie ;3 http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/
Szkoda mi Hermiony, ale ma szczęście, że ma kogoś takiego jak Draco. To było słodkie jak się nią opiekował i przekonywał, że nic jej nie zrobi.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Kiedy będzie? :D hahahah xd nie no żartuję xd wiem, że Cię to bardzo denerwuje.
Życzę weny
Sheireen ♥
Dziękuję za wsparcie w tej całej akcji z plagiatem :)
Kolejny świetny rozdział. Niecierpliwie czekam do następnego piątku, a w między czasie zapraszam do siebie: dramione-next-year.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBozu to jest zajebiscie zajebisto zajebiste :D
OdpowiedzUsuńŁee jak zwykle świetnie! :D Jak Ty to robisz? Z jednej strony smutno, że niedługo koniec, a z drugiej nie mogę się doczekać zakończenia... Oczywiście liczę na mega słodki happy end :P Przysięga Draco wspaniała! Czekam na koljny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDori ;*
Jak zawsze świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał fragment w sypialni Hermiony kiedy została sam z Draconem, na prawdę fenomenalny ;D
Mam nadzieje, że kolejny rozdział ukarze się niebawem ♥
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Super rozdział :)Pełen akcji i bardzo wciągający, że bardzo szybko go przeczytałam. Bardzo mi się podobała ta ostatnia scena, gdy wszyscy stali tak jednym murem i było wyraźnie widać, że się tak mocno zaprzyjaźnili. Szkoda, że już niedługo koniec, ale tak zawsze jest, że coś się kiedyś kończy. Tą historię bardzo polubiłam, więc jest mi teraz trochę smutno. Mogłabyś powiedzieć ile mniej więcej będzie tej historii rozdziałów?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Bloom
W końcu doczytałam :) sprawa się coraz bardziej komplikuje. Teraz dołącza do ekipy Astoria. Cieszę się, ze Hermiona poradziła sobie z tą sytuacją w dyskotece.
OdpowiedzUsuńChyba dawno mnie tu nie było ;) Akcja jak widać się zagęszcza, jeszcze tylko trzeba pozbyć się głupiej Dafne...
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Draco znalazł w sobie wystarczająco dużo cierpliwości i razem z Hermioną poradzili sobie ze wszystkim.
Wiesz co? Ta akcja nawet na mnie nie wywarła wrażenia kłótni. ^^
OdpowiedzUsuńByło zamieszanie, krótka niepewność co do tego czy znowu nie wybuchnie wulkan zazdrości ze strony Dracona, ale cieszę się, że tak się nie stało. Takie coś według mnie posuneło by całą opowieść do tyłu a jak dla mnie każda historia miała by się rozwijać i rosnąć, nie stać w miejscu albo, nie daj Boże, cofać się.
Trochę zaskoczyła mnie reakcja Hermiony. Choć w tamtym rozdziale było widać ślady wydarzeń z klubu to w tym, były nieporównywalnie większe! Wszystko z czasem dojrzewa, jednak zaskoczył mnie ten zwrot w jej zachowaniu, nawet jeśli oczekiwałam jakieś zmęcenie wody akcją z USA.
Koniec historii, jak piszesz, zbliża się każdą chwilą a tu kurczę ciągle jakieś nowe wątki, nowe postacie,...! Ciekawa jestem co z tego wyniknie! :)
Pozdrawiam i życzę weny,
Coraline M. Lee ^^
Na początku życzę ci abyś wyzdrowiała ! :D i żebyś nas jeszcze jednak tak szybko nie opuszczała.
OdpowiedzUsuńHaha ! ;* Co do rozdziału to jak zwykle Genialny ! Świetnie opisałaś tą akcję z Mionką. Szczerze jeszcze za bardzo jej nie rozumiem tak dokladnie ale robię postępy wiec nie masz sie czy zamartwiać. ;* poza tym dobrze, że pomiędzy ślizgonami i gryfonami co raz lepiej a szczegolnie pomiędzy Draco i Hermioną.
Do zobaczenia w nn. Życzę weny ! ;*
Cudne,nie wiedziałam ,że przyjazn między dwoma domami moze byc taka naturalna.Jak zawsze moje oczekiwania zostaly zaspokojone
OdpowiedzUsuńGenialny! Podoba mi się że wprowadziłaś postać Astorii i jest ( w odróżnieniu do innych blogów) postacią pozytywną.
OdpowiedzUsuńPrzykra sprawa z Hermioną ale czułość Draco wynagradza to :)
Świetna jest przyjaźń tych dwóch domów .
Z zaciekawieniem czekam na następną notkę :)
Pozdrawiam,
Miona x
od*
UsuńMiona;3
Cudowny !
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwścią na kolejny ;]
~Anka
Hmm, jakby tu skomentować Twoje opowiadanie... Może po prostu napiszę, że trafiłam tu dzisiaj, o godzinie 11 rano. Po przeczytaniu kilku rozdziałów wiedziałam, że znalazłam coś dla siebie. Zachwycona spojrzałam na liczbę rozdziałów. Matko, prawie 50, lepiej trafić nie mogłam!
OdpowiedzUsuńI tak oto, po 11 godzinach czytania (z małymi przerwami oczywiście) zorientowałam się, że właśnie przeczytałam ostatni rozdział i że następny ukaże się dopiero w piątek.
Jednakże nie wiem czy mam Cię wychwalać, czy przeklinać, bo miałam uczyć się do sesji, a wyszło na to, że cały dzień spędziłam na czytaniu tego cudownego bloga! No ale nie pozostaje mi nic więcej, jak tylko szczerze pogratulować Ci talentu i pomysłu na to opowiadanie. Jestem naprawdę szczęśliwa, że tu się znalazłam, bo niesamowicie umiliłam sobie dzień. Nie jest to tandetna historia, w której nic nie trzyma się kupy, a zachowanie Dracona i Hermiony jest tak nierealne, że aż niesmaczne. Jeszcze raz gratuluję więc bardzo dobrej fabuły :)
Pozdrawiam!
Arielle
Hej, dawniej pod adresem www.draco-love-hermione-blaise.blog.onet.pl dziś powracam w nowej odsłonie na www.dramione0.blog.pl, serdecznie zapraszam na mój nowy blog!
OdpowiedzUsuńto jest super ale ja chce więcej rozdziałów!!!! Kiedy je napiszesz bo nie moge sie doczekać wiecej. Proszę zrób to jak najszybciej!!! Pozdrawiam i czekam! Miona :3
OdpowiedzUsuńAle się porobiło... Szkoda że zbliża się do końca...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://inna-nie-znaczygorsza.blogspot.com/
AAAA!!Już chcę kolejny rozdział! Mam nadzieję,że ta klątwa zejdzie. A może już zeszła? W końcu obiecał nigdy nie sprawić jej bólu i nie może złamać słowa ;)
OdpowiedzUsuńtak czy siak rozdział genialny(jak zawsze), a ja jestem po prostu zachwycona przyjaźnią domów xd.
Zapraszam. Dopiero prolog http://dramione-that-is-why-i-love-you.blogspot.com/
zmienilam adres na blogu!
OdpowiedzUsuńZapraszam na terazniejszy:
http://szepcz-jesli-mowisz-o-milosci.blogspot.com/
Biedna Mionka ;c ale dobrze, że ma kogoś takiego jak Draco... Koniec.. to smutne :c co ja będę robić przez wakacje ? :( Ale trzeba się z tym pogodzić :) Rozdziały czekają, lecę je czytać ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Naaatuuuu <3
Cieszę się, że Miona i Draco się pochodzili pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~S~
W życiu nie spodziewałabym się tego co stało się na impezie w USA.Nadal jestem trochę w szoku, ale super pomysł na bloga ;) Nieubłagalnie zbliża się KONIEC a ja jak najbardziej to odwlekam bo opowiadanie jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńNIKKI ;)