piątek, 24 maja 2013

Rozdział 47



Kochasz?
To rób, to całym sercem i w każdej sytuacji.

Draco wszedł do gabinetu McGonagall, chwilę po tym, jak usłyszał szorstkie „proszę”.
-Dzień dobry, pani dyrektor – skinął uprzejmie głową.
-Dzień dobry, panie Malfoy – kobieta za biurkiem spojrzała na niego chłodno – co pana do mnie sprowadza?
-Chcę zamówić boisko na sobotę – powiedział spokojnie Draco – na całe popołudnie.
-Dobrze, zapiszę to i przekaże panu Potterowi.
-Nie trzeba – wtrącił Ślizgon – Święty... znaczy Harry wie o tym i chce boisko na piątek. Prosił abym to pani dyrektor przekazał.
-Zadziwia mnie pan, panie Malfoy – powiedziała McGonagall – najpierw pilnuje pan szlabanu z panną Granger, potem z tego co widzę i słyszę zaprzyjaźnił się z nią pan, a teraz utrzymuje pan kontakty z panem Potterem. Mogę zapytać skąd ta zmiana?
-Pani profesor... - westchnął Draco – każdy popełnia błędy, wbrew przekonaniom mojego ojca, nawet Malfoy. Chcę to naprawić.
-Jestem z pana dumna, panie Malfoy – usta McGonagall wygięły się w lekki uśmiech.
-Ja również – odezwał się z portretu Dumblodore – ja również, Draco.
-Dziękuję pani dyrektor, panie dyrektorze – skinął z gracją głową obu osobom.
-Zapiszę to, panie Malfoy.
-Dziękuję i do widzenia, pani profesor.

***
Draco od jakiegoś czasu chodził zirytowany. Nic nie mogło zająć jego myśli, nawet OWTM-y. Dręczyła go sprawa z Granger. Od czasu imprezy w USA unikała go. Zresztą, unikała wszystkich ludzi. Przez jakiś czas myślał, że to sprawa OWTM-ów i nerwów, ale Potter po krótkiej rozmowie stwierdził, że dziewczyna przesadza z tym izolowaniem się. Draco zaczął się naprawdę niepokoić. Co jak co, ale ustalili, że „są” razem w okresie próbnym i miał prawo się o nią martwić. Musiał dowiedzieć się, co z nią jest nie tak.
Jej rozkład dnia wyglądał tak samo od dwóch dni.
Schodzi na śniadanie, nie rozmawia z nikim, znika, szła na egzaminy, znikała, obiad, znów znikała, egzamin praktyczny i znów znikała.
Potter dzięki mapie wiedział, że dziewczyna znika w swoim dormitorium. Draco próbował się tam dostać, ale dziewczyna zamknęła drzwi, nie mógł do niej wejść tak samo jak Potter i Parvati. Zamykała drzwi do strony Pokoju Gryfonów i nikt nie mógł do niej wejść. Draco był tam tylko raz. Prosił ją żeby go wpuściła, ale dziewczyna pozostała nieubłagana. Jednak tylko raz się posunął do prośby. W końcu był Malfoyem i miał swoją dumę.

***

Był czwartek, Czwarty dzień egzaminów. Mieli już za sobą OWTM z zaklęć, eliksirów i obrony przed czarną magią. Dzisiaj mieli wolne, bo Harry, Hermiona, Draco, Terren, Parvati, Blaise i Pansy nie wybrali opieki nad magicznym stworzeniami na OWTM. Za to wszystkich jutro czekał egzamin z zielarstwa.
Draco zszedł do Wielkiej Sali sam. Gdy się obudził dormitorium było już puste. Diabeł i Terren musieli wyjść już na śniadanie.
W Wielkiej Sali panował względny spokój. Siódmy rocznik był cichy tak samo jak piąty, oni również mieli niedługo egzaminy. A co za tym idzie, oba roczniki warczały na resztę szkoły, gdy ktoś roześmiał się głośniej lub chciał coś powiedzieć w nie tej chwili co trzeba. Draco gratulował tym co robili to skutecznie. Przynajmniej przez jakiś czas był spokój.
Jego wzrok odruchowo powędrował do stołu Gryfonów, gdy tylko przekroczył próg Sali. Z siódmego rocznika siedział tam tylko Finnigan i Thomas. Zmarszczył brwi, gdy nie zobaczył przy stole Granger, Pottera czy Parvati.
Przeszedł przez Wielką Salę i już z daleka zobaczył, że koło Zabiniego siedzi Parvati. Od jakiegoś czasu towarzyszyła im podczas posiłków. Za to koło Terren' a siedział jakiś szatyn. W pierwszej chwili pomyślał, że to Ress, ale potem zobaczył, że to Potter najspokojniej w świcie je tosty.
Usiadł po drugiej stronie Terren' a i skinął im wszystkim głową.
Zanim zdążył coś powiedzieć, odezwał się Wybraniec.
-Malfoy, musimy coś zrobić.
-Z czym? - mruknął blondyn nalewając sobie kawy i zabierając Diabłu sprzed nosa frytki.
-Z Hermioną.
Ślizgn podniósł głowę. Kątem oka zobaczył, że na twarzy Terren' a pojawił się grymas niepokoju.
-Co z nią? - zapytał, jakby wszystko było w porządku.
--Znowu nie wychodzi, no i nie była na kolacji i dzisiaj jej nie ma. Nie mam do niej siły, nie chce ze mną gadać.
-Mnie też ma gdzieś, Potter, nie jesteś sam – westchnął Draco – nie chce mnie widzieć.
-Musimy ją złapać po egzaminach jutro – powiedziała Pansy, nie patrząc na żadnego z nich.
-Ty coś wiesz – zauważył Draco – ale co?
-Draco, skąd mam wiedzieć, co się dzieje z jakąś Gryfonką? - zapytała zirytowana Pansy – to twoja laska, nie moja. Sam jej pilnuj.
-Pansy, wiesz coś – naciskał blondyn – proszę ci, pomóż mi.
Dziewczyna pokręciła głową i wstała.
-Nie mogę. Sama ci powie – wzięła torbę i odeszła.
W wyjściu z Sali, obróciła się, skinęła im głową i już jej nie było.
-Pójdę za nią – poderwał się Wybraniec – może mi coś powie.
Gdy obrócili głowy zobaczyli jak Potter wybiega z Sali, krzycząc „Pan, zaczekaj!”.
Parvati podniosła brew widząc to, ale nie odezwała się ani słowem.

***

-Stary, co ja mam zrobić – jęczał Draco, gdy wracali do Pokoju Wspólnego – ona znów nie chce ze mną gadać.
-Nie wiem, Smoku – powiedział cicho Blaise – wiesz, że mi się nie spowiada. Zapytaj Terren'a może coś wie.
-Terren ma się do niej nie zbliżać! - warknął Draco.
-A komu Hermiona coś powie jak nie jemu? -zapytał Zabini.

***

Po godzinnym siedzeniu nad jeziorem, Draco musiał przyznać rację Diabłu. Granger nie pogada z nim. Skoro nawet Potter odpada, to tutaj pomoże tylko Terren, ale z drugiej strony miał wielkie opory przed tym poprosić Higgsa o pomoc.
Nie chciał, żeby Terrence zbliżał się go Granger. Już nigdy w życiu. I tak zbliżył się do niej wystarczająco blisko. Nie wiedział co z tym zrobić. Sam również nie mógł do niej iść, bo i tak by nie otworzyła.
Westchnął i wrzucił do wody kolejny kamień.
-Mogę to zrobić za ciebie, jeśli chcesz – usłyszał głos za sobą.
Wzruszył ramionami, bo znał ten głos doskonale.
-Z chęcią powiedziałbym, żebyś się wypchał, ale chyba nie mam innego wyjścia, jak ci na to pozwolić.
-Nie chcę się znów z tobą kłócić.
Usłyszał szelest i ktoś usiadł koło niego. Potem do jeziora pofrunęły kawałki chleba.
-To z nią nie gadaj.
-To nie – Terren wzruszył ramionami i patrzył jak Wielka Kałamarnica wyciąga macki po kawałki chleba.
-Jeśli nie nauczę się z nią rozmawiać i godzić, to nie nadaję się na jej faceta – powiedział cicho Draco.
Trudno mu było o tym mówić, szczególnie Terren' owi. Były szukający nadal był u niego na czarnej liście. Owszem, pogodzili się, ale pamiętał to co się stało i do końca mu nie ufał.
-To idź do niej.
-Nie chce mnie widzieć.
-Poproś ją, Draco, inaczej niczego nie osiągniesz.
-Prosiłem ją! - syknął Malfoy zirytowany – ale mnie olała.
-Złap ją jutro, tak jak mówiła Pansy i powiedz, że chcesz pogadać.
-Taaak i na pewno się zgodzi – mruknął z ironią Draco – unika mnie, a ja nawet nie wiem dlaczego. Jasne, Terren, bardzo twórcze, naprawdę.
-To siedź dalej i czekaj, aż sama przyjdzie. Wtedy na pewno nadal będziecie razem. Tak, Smoku, dobry pomysł.
Terren wstał i bez słowa pożegnania wrócił do zamku.

***

Reszta dnia minęła Draconowi na bezsensownym wpatrywaniu się w ścianę.
W głowie cały czas miał słowa Terren' a.
To siedź dalej i czekaj, aż sama przyjdzie. Wtedy na pewno nadal będziecie razem. Tak, Smoku, dobry pomysł.”
Musiał coś zrobić, ale duma mu na to nie pozwalała.
Był, prosił ją, ale zignorowała go.
Co miał zrobić? Prosić jak pies o jej uwagę? Zniżyć się do poziomu Weasleya?
W końcu istniały jakieś granice przyzwoitości.
Z westchnieniem spojrzał na zegarek i zobaczył, że zaraz północ.
Przez cały dzień myślał co zrobić i nic nie wymyślił.
Najlepszym wyjściem wydawało mu się, to co powiedziała Pansy.
Złapać ją jutro i zapytać prosto z mostu o co jej chodzi.
Po kolejnych bezowocnych piętnastu minutach, wstał z fotela i przeszedł do łazienki. Spojrzał w lustro i zobaczył swoją ponurą twarz.
Ściągał koszulkę, gdy usłyszał cichy krzyk.
Zmarszczył czoło i zamarł, nasłuchując dalej.
Znów ktoś krzyczał, a ten krzyk brzmiał jak...
-Granger! - szepnął cicho i poczuł jak serce ściska mu się z niepokoju.
To ona krzyczała, była w niebezpieczeństwie, a jego nie było przy niej, żeby ją bronić.
Rzucił koszulkę na ziemię, wrócił do dormitorium po różdżkę i już pędził do Granger.
Przebiegł przez Łazienkę Prefektów Naczelnych i zatrzymał się na zamkniętych drzwiach do jej łazienki.
Nie bawił się w ceregiele, po prostu wyważył je zaklęciem i wpadł do łazienki, ogarnął ją wzrokiem, ale jego Gryfonki tam nie było.
Gdy wpadł do dormitorium, zobaczył ją w łóżku.
Odetchnął. Była sama i spała. Widocznie przyśnił się jej koszmar.
Odłożył różdżkę i usiadł bezszelestnie na skraju jej łóżka. Położył dłoń na plecach dziewczyny.
-Granger – powiedział cicho – obudź się.
Gdy tylko się szarpnęła i znów krzyknęła, przesunął dłonią po jej plecach.
-Granger, obudź się, to ja... - zabrzmiało to głupio nawet w jego uszach.
Dotknął jej włosów. Dziewczyna obróciła się na plecy i zaatakowała go. Poczuł jej paznokcie na policzku.
-Ej! - syknął -Tygrysico, uspokój się!
-Zostaw mnie! - powiedziała stanowczo Gryfonka – zabierz łapy!
-Nie dotykam cię, zadowolona? - rzucił z przekąsem Draco – miałaś koszmar. Lumos!
Ciemność rozproszyło jasne światło.
Hermiona zamrugała kilka razy, żeby przyzwyczaić się do światła i zmrużyła oczy, patrząc na Draco.
-Podrapałam cię – powiedziała cicho – przepraszam.
-Nie się nie stało -oznajmił chłodno Draco – lepiej się czujesz?
-Tak – marszcząc brwi, dotknęła ręką czoła – jest dobrze.
-Pójdę już, bo jak widać mnie nie potrzebujesz.
Draco wstał i już miał wychodzić, gdy usłyszał jej cichy płacz.
Zawahał się. Był zły, że dziewczyna go odtrąciła i nie chciał z nią rozmawiać, ale nie mógł jej zostawić płaczącej.
Ponownie usiadł na łóżku i przesunął dłonią po jej kręgosłupie.
Gryfonka obróciła się gwałtownie i wymierzyła mu policzek.
-Zostaw mnie! - powiedziała roztrzęsiona – nie dotykaj mnie!
-Dobra! - warknął blondyn – chciałem z tobą pogadać, ale jak widać nie mamy o czym!
Wstał gwałtownie i dziewczyna drgnęła przestraszona.
-A myślałem, że coś z tego będzie, Granger, ale jak widać, byłem głupcem.
-Draco – zobaczył łzy na jej policzkach – proszę...
-O co? Od kilku dni mnie unikasz, nie chcesz ze mną gadać. Jak chce cię dotknąć, zaczynasz wrzeszczeć, co jest?!
Gryfonka skuliła się i owinęła kołdrą.
Draco widział, że coś jest nie tak, ale złość, która przejęła nad nim kontrolę nie brała tego pod uwagę. Granger go zraniła. Zawsze jego dotyk sprawiał jej przyjemność, teraz wystrzegała się go jak trędowatego.
-A może to nie ze mną chcesz pogadać? - zapytał ostro Draco – może mam iść po Terrena?
-Draco, proszę, idź po Blaise' a...
-Po...? - blondynowi odjęło mowę.
-Tak, tylko on mi pomoże.
-Super – warknął Draco - jak nie Terren, to Blaise, ale oczywiście, już idę po Diabełka. To, że próbujemy być razem ma tu gówno do gadania, bo zachciało ci się gadać z Blaise'm...
Wyszedł trzaskają drzwiami.

***

Otworzył drzwi do dormitorium Gryfonki pięć minut później.
-Proszę, Granger, Diabeł już idzie, we własnej osobie. Mam was zostawić sam na sam? Może zgasić światła?
Spojrzał w stronę łóżka i jego gniew odpadł.
Gryfonka siedziała skulona na łóżku otulona kołdrą. Płakała cicho, trzęsąc się.
-Granger – powiedział cicho, siadając w znaczniej odległości od niej – co się z nami dzieje?
-Draco – spojrzała na niego zapłakanymi oczami – przepraszam...
W tej samej chwili wszedł Blaise w samych spodniach od dresu.
-Co się stało?
Gdy zobaczył scenę na łóżku, podszedł do nich i usiadł koło Hermiony, otwierając ramiona.
Dziewczyna wpadła w nie, przez co wywołała szok u Dracona, wybuchając płaczem.
Blaise przytulił łagodnie Hermionę, szepcząc jej do ucha czułe słowa. Ponad jej ramieniem, spojrzał na przyjaciela z współczuciem i westchnął.
-Czeka nas długa noc, stary.
-Dlaczego? -wychrypiał kompletnie zamroczony sytuacją Draco.
-Musisz... musisz mnie wysłuchać, Draco – powiedział Blaise.
Blondyn po raz pierwszy od dwóch lat widział Blaise' a tak poważnego.
Zapowiadało się na coś poważnego i niedobrego.
-Co się stało? - zapytał pobladłymi wargami.
Blaise westchnął. Dziewczyna w jego ramionach zanosiła się płaczem. Kołysał ją lekko, odruchowo głaszcząc po plecach. Draco zauważył, że robi to naprawdę delikatnie.
O co tu chodzi?
Nie był zazdrosny. Widział, że Blaise traktuje dziewczynę jak siostrę i nic tego nie zmieni.
Wkurzało go tylko to, że Gryfonka nie miała do niego zaufania. Zwierzyła się widocznie z tego Diabłu, a jemu nie chciała o tym powiedzieć. Co takiego się zdarzyło, że mu nie ufała?
-Widzisz, Smoku, chodzi o tą imprezę w USA... - zaczął Zabini.
-Co z nią?
-Pamiętasz, jak Hermiona poszła do łazienki i długo nie wracała?
-Tak – potwierdził blondyn z duszą na ramieniu.
-Właśnie o to chodzi. Pansy zauważyła, że koło drzwi kręci się jakiś facet. Postanowiła to sprawdzić. A że byłem w pobliżu, poszedłem za nią. Na szczęście, jak się okazało. Draco, stary, w tym momencie musisz dziękować Pansy – odezwał się
Draco skinął głową.
-Weszliśmy w chwili, gdy ten skurwiel zerwał jej miniówkę – Blaise skinął lekko głową, dając znać przyjacielowi, że szczegóły opowie mu później i mówił dalej – Pansy oszołomiła go i wyrzuciliśmy go za drzwi. Ogarnąłem Hermionę i wróciliśmy. Wtedy tak szybko się zmyła.
-Ale dlaczego się mnie boi? - zapytał pobladły Draco, zawsze był blady, ale teraz jego twarz stała się wprost biała – przecież to nie ja...
Diabeł pokręcił głową.
-Nie boi się ciebie, tylko dotyku. Pansy, wiesz, że szperała w psychologii po wojnie, powiedziała, że to zostawia ślady. Musimy jej pomóc dojść do siebie, Smoku, inaczej daleko nie zajdziemy.
-Dlaczego mnie tam nie było – wyszeptał Draco, szarpiąc się za włosy -dlaczego, kurwa...
-Nie odwrócisz tego, stary, teraz tylko do przodu.
-Nie daruję sobie tego – mruknął Draco, wstając gwałtownie.
-Draco, uspokój się – powiedział Blaise.
Blondyn drgnął i spojrzał na kumpla.
Zabini rzadko używał tego stanowczego tonu.
Teraz szatyn mrużył oczy, nadal tuląc do siebie Hermionę.
Młody Malfoy zrozumiał.
Musiał się uspokoić, bo inaczej Gryfonka znów poczuje się gorzej.
-Dobrze – mruknął tylko, żałując, że nie ma po ręką Ognistej.
-Zostawię was – rzucił cicho Blaise.
Poczekał spokojnie aż Hermiona spojrzy na niego i wtedy uśmiechnął się do niej.
-Miona, nie bój się Dracona, on tylko tak strasznie wygląda.
Dziewczyna uniosła kąciki ust i zakopała się w pościeli.
Zabini wychodząc, zatrzymał się koło Dracona, złapał go za ramię i ścisnął mocno.
-Poradzisz sobie – mruknął i wyszedł.
Przez chwilę panowała cisza.
Dopiero po chwili Draco usiadł koło łóżka Gryfonki.
-Tygrysico... - urwał.
Dziewczyna nie poruszyła się.
-Granger, przepraszam. Wybacz, że mnie tam nie było, że na to pozwoliłem. Proszę, wybacz mi...
Pochylił głowę, gdy Hermiona nie poruszyła się nawet o cal.
-Jak mogłem być tak głupi – szeptał bardziej do siebie niż do Hermiony – jak mogłem pomyśleć, że ochronię cię przed wszystkim, jak mogłem wierzyć, że przy mnie nic ci się nie stanie. Nawet temu nie umiałem zapobiec... jak ja chcę zapewnić ci spokój, nie nadaję się dla ciebie...
-Draco – usłyszał cichy głos.
Podniósł głowę.
Dziewczyna obróciła się w jego stronę i teraz załzawionymi oczami patrzyła na niego smutno.
-To nie twoja wina – powiedziała.
-A kogo? Powinienem cię chronić...
-Nie było cię tam.
-No właśnie – wrzasnął Draco – nie było mnie!
Hermiona wzdrygnęła się słysząc jego krzyk.
Arystokrata uspokoił się.
-Przepraszam, wiesz, ze nie jestem zły na ciebie.
Gryfonka skinęła głową, ale nie spuszczała z niego czujnego wzroku.
-Przecież wiesz, że ci nic nie zrobię – mówił dalej Ślizgon – nie mógłbym, wiesz, że nie skrzywdzę kobiety, a szczególnie ciebie, wiesz o tym – dodał z desperacją, gdy dziewczyna milczała.
Draco pod wpływem emocji, zsunął jej kosmyk włosów z twarzy.
Poczuł ból w palcach, gdy Gryfonka go uderzyła.
Spojrzał na nią i zobaczył, że siedzi po drugiej stronie łóżka i trzęsie się.
-Przecież nic nie chciałem ci zrobić – jęknął blondyn – wiesz o tym.
-Powiedz to mojemu instynktowi samozachowawczemu – mruknęła Hermiona, nie zbliżając się do Dracona.
Ślizgon wstał, zaciskając powieki.
Podszedł do okna i odetchnął świeżym powietrzem.
Jak miał jej pomóc?
Bała się jego dotyku, bliskości i z tego co widać zachowania.
Wszystko co zazwyczaj sprawiało jej przyjemność, teraz powodowała paranoiczny lęk.
Kurwa, zaklął w myślach.
Nie był psychologiem, żeby jej pomóc.
Stał dobre dziesięć minut przy oknie, myśląc jak jej pomóc i nic nie wymyślił.
-Dobra – mruknął w końcu, podchodząc do łóżka – Granger, chcę usiąść na łóżku.
-Po co mi o tym mówisz?
-Żebyś wiedziała, że nic nie zrobię. Mogę?
-Tak – mruknęła niepewnie.
Draco uważając na każdy swój odruch, usiadł powoli i spokojnie na łóżku.
Oboje odetchnęli, gdy Hermiona nie uciekła z krzykiem.
-Okej – powiedział cicho, maskując mały uśmiech zwycięstwa – ufasz mi?
-Co chcesz zrobić?
-Pogadać. Przekonać, że nigdy cię nie skrzywdzę.
Hermiona milczała chwilę, nadal siedząc jak najdalej od niego.
-No dobra – powiedziała z wahaniem.
-Chcę mieć pewność, że nie odstanę w pysk.
-Nie wymagasz za dużo?
-No dobra, możesz się przysunąć? Zrób to, jeśli mu ufasz. Inaczej sobie pójdę.
-Nie chcę żebyś odchodził – wyrwało się dziewczynie.
Na chwilę na twarzy Dracona pojawił się uśmiech. Piękny, spokojny uśmiech.
-Ja również nie chcę odchodzić, ale zrobię to, jeśli będziesz tego chciała.
-Nie ruszaj się – powiedziała Gryfonka.
Draco zamarł. Przyglądał się uważnie, jak brunetka powoli, z wahaniem przysuwa się do niego kilka centymetrów bliżej.
-Dalej nie dasz rady? - zapytał cicho.
Pokręciła głową.
-Ufasz mi?
-Tak.
-To się nie ruszaj.
Arystokrata nieskończenie wolno przybliżył się do niej o kilkanaście centymetrów.
-Chcę dotknąć twojej lewej ręki, mogę? -zapytał prawie bezgłośnie.
W pokoju panowała napięta atmosfera. Hermiona bała się. Choć umysł podpowiadał jej, że strach przed Draco to głupota, to instynkt mówił jej, że ma uciekać i to jak najszybciej.
-Ale powoli – mruknęła z zaciśniętymi zębami, napinając wszystkie mięśnie.
-Dotknę twoich palców, powoli, spokojnie i bez nerwów.
Skinęła głową, próbując panować nad swoim strachem.
Draco przesunął dłonią po pościeli, zbliżając się do Hermiony. Tuż przed jej palcami, zatrzymał rękę i dał jej czas do namysłu. Gdy zacisnęła palce na materacu, delikatnie i spokojnie musnął opuszki jej palców. Wzdrygnęła się, ale nie odsunęła.
-Jeszcze raz – wycedziła.
Musnął jej palce, a potem wślizgnął swoje palce między jej. Ścisnął jej dłoń i splatając ich palce, uniósł ich dłonie.
Spojrzał Hermionie w oczy, widział w nich strach, ale kontrolowała się.
-Boisz się?
-Tak.
-Dlaczego?
-Nie wiem, co chcesz zrobić.
Uśmiechnął się i uniósł jej dłoń do swojej twarzy.
Pocałował jej palce, zamykając oczy.
-Ja, Draco Lucjusz Malfoy, przysięgam, że nigdy w życiu nie zrobię ci krzywdy, nigdy nie sprawię ci bólu.
Nagle w jego prawej ręce pojawiła się różdżka. Szepnął coś i ich dłonie oplótł czerwony sznur iskier, żeby po chwili zniknąć.
Arystokrata z triumfującym uśmiechem, podniósł wzrok na Hermionę.
-Coś ty zrobił? -wyszeptała, zapominając na chwilę o strachu.
-Dałem ci słowo. Słowo Malfoya. Nie mogę go złamać.
Hermiona otworzyło usta, ale nie wiedziała co powiedzieć.
-Teraz mi zaufasz?
Zanim zdążyła odpowiedzieć, Draco przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna próbowała mu się wyrwać, ale Draco był silniejszy.
-No już, spokojnie – szeptał jej do ucha, trzymając ją w żelaznym uścisku – nie skrzywdzę cię, wiesz o tym, zależy mi na tobie, Tygrysico – używał swojego najbardziej przekonującego tonu, by mu uwierzyła.
Szeptał tak dobre kilka minut.
Z czasem, Hermiona uspokoiła się, słuchała cichych słów Dracona, pozwalając się obejmować, ale nie drgnęła ani na chwilę.
Draco pocałował ją lekko we włosy.
-Jesteś dla mnie najważniejsza, kochanie – szepnął cicho, uśmiechając się – zawsze już będziesz. Rozumiesz, Tygrysico? Zakochałem się w tobie. Jeśli mi tylko pozwolisz, to już nigdy nie będziesz musiała się bać... Twoje jedno słowo, złośnico...
Wtedy Hermiona wybuchnęła płaczem.

Pośród mych natchnień,
twoje łzy słone, błagam, napraw mnie
Lemon - Napraw

Dławiła się swoimi łzami, krztusiła nimi, ale nie bała się.
-Przepraszam, Draco, przepraszam – szeptała mu do ucha.
-Nie masz za co.
Ale ona powtarzała to jak mantrę.
Draco naprawdę długo kołysał ją w ramionach, czekając aż się uspokoi.
Cały czas szeptał jej do ucha, ze nie ma za co go przepraszać, że to już przeszłość, całował ją po włosach i próbował spokojnie oddychać, by dostosowała się do jego oddechu, nieświadomie się uspokajając.
W końcu poczuł jej wilgotne i roztrzęsione, ale czułe usta na swoim ramieniu.
-Dziękuję.
-Już dobrze?
-Chyba tak.
Nie puścił jej.
Nadal trzymał ją, ale zmieniło się coś. Nie dotykał jej jak dziecka, które chce się uspokoić, ale jak kobietę, która jest całym twoim światem.
Zacisnął wargi, bo chciał jej coś powiedzieć. Odpuścił sobie, to nie był czas ani miejsce.
Jego dłonie zsunęły się na jej biodra i tam zostały. Hermiona objęła go ramionami za szyję i nie chciała puścić. Draco powoli osunął się na poduszki i pociągnął za sobą dziewczynę. Cały czas uważał na swoje ruchy, starał się poruszać spokojnie i ostrożnie.
-Jesteś cały mokry – mruknęła Hermiona, kładąc głowę na jego ramieniu
Uśmiechnął się, choć nie mogła tego widzieć.
-Było warto. Nie chce cię stracić, Granger.
-Lubię cie, wiesz? - szepnęła cicho Hermiona.
Ślizgon zachichotał.
-Cieszę się, bo ja lubię cię bardziej.
Hermiona przygryzła wargę.
Ile razy bawiła się tak z Ronem?
Tylko, że oni słowo „lubię” zastępowali „kocham”.
Jak teraz była różnica?
Draco bał się zaangażować, bał się o tym mówić, ale teraz wierzyła w to jak nigdy.
Musiało mu zależeć.
-Opowiesz mi jak to było? - zapytał cicho Draco, bawiąc się jej włosami.
-Po co?
-Nie chcę popełnić błędu. Nie chcę cię dotknąć tak jak on...
Musiała mu przyznać racje, że mówił rozsądnie.
-Nie chcę o tym mówić.
-Musisz.
-Daj mi odetchnąć – poprosiła.
-No dobra – westchnął.
Blondyn wiedział, że jeszcze długo droga przed nim. Hermiona może nie była się jego i jego dotyku, ale jak zareaguje na dotyk kogoś kogo nie zna tak jak jego?
Zacznie krzyczeć, czy rzucać zaklęciami?
To on musiał pomóc jej wrócić do tego świata.
Chciał tego, bo Granger była dla niego najważniejsza.
Teraz gdy była przy nim, czuł, że ma koło siebie cały świat.
Trochę podburzony i pogrążony w chaosie, ale to był jego własny, prywatny świat i mógł w nim robić co tylko chciał.
No z kilkoma wyjątkami.

***

Słońce świeciło ostro, prawie raniąc oczy uczniów, którzy przebywali na błoniach.
Ostre kolory lata nie dawały im odetchnąć.
Jadowicie zielone drzewa, niebo tak błękitne, że nie można było od niego oderwać oczu, prażące słońce i iskrzące się jezioro było widokiem, od którego trudno było oderwać wzrok. Jednak, jeśli dłużej spoglądało się w stronę jeziora, czy słońca oczy piekły niemiłosiernie i trzeba było odwrócić wzrok.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jeden szczegół.
Egzaminy.
Siódmoklasiści szli właśnie na OWTM z zielarstwa.
Trójka Gryfonów i czworo Ślizgonów szło zbitą grupką w stronę szklarni, gdzie miał odbywać się egzamin.
Napisali już teorię, teraz mieli zmierzyć się z egzaminami praktycznymi.
-Nie chcę zielarstwa – mruczał pod nosem Terren – te roślinki nigdy mnie nie lubiły, zawsze wychodziłem z tych lekcji z krwią na rękach...
-Przymnij się, Terren – burknął Zabini, który szedł koło niego z Parvati – rzygać mi się chce jak tego słucham.
-Denerwuję się! – wrzasnął na niego Terren.
Draco zachichotał cicho.
-Smoku, nie śmiej się – warknął Higgs – zobaczymy co będzie na wróżbiarstwie, nigdy tego nie umiałeś.
-Chodzisz na wróżbiarstwo? - zapytała Hermiona.
-Nie wiedziałaś może? - zapytał Draco przystając – boże, z kim ja muszę pracować...
-Myślałam, że zrezygnowałeś – powiedziała szczerze Hermiona.
-Nie zrezygnował – wtrąciła się Pansy patrząc na Draco złośliwie – mówił, że musi wiedzieć co go czeka w przyszłości, ale zawsze odstawał Nędzne, tego jednak nigdy nie przewidział...
Wybraniec i Terren powstrzymali uśmiechy.
Draco wymruczał coś pod nosem, co brzmiało jak „I ty Pansycico, przeciwko mnie?”
Parvati spojrzała na nich unosząc brwi.
-Ogarnijcie się, są egzaminy, nic dziwnego, że Terren jest zdenerwowany – powiedziała patrząc na śmiejącego się Diabła z lekkim niesmakiem.
-Każdy się denerwuje – wzruszył ramionami Harry.
Umilkli, bo doszli do reszty uczniów czekających przed szklarnią.
Stanęli pod drzewami w dość dużej odległości od innych.
Po chwili dołączył do nich Ress i o dziwo, Astoria Greengrass.
Ress został powitany uśmiechami wszystkich, ale Astoria nie doczekała się tego od Gryfonów.
Pansy widząc jej minę, szybko postanowiła wkroczyć do akcji.
-Granger, podobno chciałaś żeby domy się pogodziły – powiedziała – więc kontynuujmy to. Hermiona Granger, Astoria Greengrass.
Gryfonka zaskoczona, podała jej rękę, ale zrobiła to naprawdę niechętnie. Widać było, że Astoria zwróciła na to uwagę.
-Cześć – powiedziała chłodno.
-Cześć – powiedziała Hermona, starając się nadrabiać miną – Miona.
Draco, który cały czas trzymał się blisko Hermiony, teraz podszedł do niej i dotknął leciutko jej pleców.
-Ona ci nic nie zrobi... - szepnął jej do ucha, uśmiechając się przy tym do Astorii.
-Cześć, Ria.
-Smoku – uśmiechnęła się ciemnowłosa.
-Nie przejmuj się, Granger – powiedział Draco, nadal trzymając dłoń na plecach Gryfonki – jest nerwowa przed egzaminami.
-Wiem i rozumiem – Astoria chyba naprawdę chciała w to uwierzyć.
Harry, chcąc ratować sytuację, podszedł do Ślizgoni z uśmiechem.
-Wiem, że za późno, ale gratuluje talentu.
-Dzięki, ale są lepsi ode mnie – ściskając wyciągniętą w jej stronę rękę
Na twarzy dziewczyny pojawił się nagle szczery uśmiech. Gryfoni dopiero teraz zauważyli, ze Astoria jest ładna. Zazwyczaj ginęła w cieniu Dafne, ale teraz było to widać.
Miała ciemne brązowe włosy do łopatek i łagodne zielone oczy. Uśmiechały się lekko. Usta miała pełne, ale widać było, że miała kiedyś wypadek, bo dolna wargę miała rozciętą, została jej po tym blizna. Była niska i wysportowana.
-Masz z nami egzamin? - zapytała Hermiona starając się na nią patrzeć przyjaźnie.
-Tak – Astoria odrzuciła włosy do tyłu – musiałam dużo do tego kuć, ale udało mi się wskoczyć do siódmej klasy.
-Upiekło ci się – powiedział przekornie Blaise.
-Może – wzruszyła ramionami Astoria i spojrzała na niego – właściwie, to chciałam cię przeprosić, Blaise.
-Za co? - dziwił się Ślizgon.
-To Dafne dała tej dziewczynie zdjęcia z tamtej imprezy – powiedziała cicho Astoria – przez to pokłóciłeś się z Parvarti. Przepraszam za to.
-Dafne? - zapytał Ress równocześnie z Blaise'm.
-Tak, była zazdrosna, wiesz jaka ona jest...
-Ale Dafne leci na Draco! – wybuchnęła Pansy.
-Dzięki, Parkinson, podniosłaś mnie na duchu – powiedziała cicho Hermiona.
-Śśś – wymruczał jej do ucha Draco – nie masz się czego bać. Dafne to suka.
-Dafne leci na każdego kto ma siano – powiedziała zmieszana Astoria.
-Daj mi jej namiary, to jej pokaże co o niej myślę – syknął Ress.
-Ress, Ria, spokojnie – wtrącił się Terren – Dafne właśnie tu idzie. Nie jest zadowolona, że tu jesteś, Astorio.
Wszyscy automatycznie spojrzeli w stronę nadchodzącej starszej siostry Greengrass.
-Cześć – powiedziała wesoło Dafne – Draco, Blaise, Terren, Ress, Pansy, Astoria – witała się po kolei z każdym.
Skinęli jej sztywno głowami, nie ufając jej.
Jakby mieli to zaprogramowane przysunęli się do siebie. Blaise odruchowo objął Parvati, tak samo Draco Hermionę. Pansy, która stała tuż za Harry' m nieświadomie stanęła krok bliżej i złapała skraj jego rękawa, Harry nie obracając się, złapał ją za rękę i ścisnął lekko. Terren złapał Astorię za ramię, a Ress, który stał między nią, a Hermioną jedną rękę wsunął do kieszeni, w której miał różdżkę, a drugą położył na plecach Astorii.
Hermiona przeszło przez głowę, to jak mogę się bać jedne dziewczyny skoro ich jest więcej, ale Greengrass miała w sobie coś takiego, ze dreszcze przechodził po plecach.
-Astoria, chodźmy, mam do ciebie sprawę – powiedziała Dafne, ignorując Gryfonów.
-Ria jest z nami – powiedziała spokojnie Pansy – właśnie rozmawiamy o zdjęciach, które niedawno dostał Blaise. Wiesz, coś o tym, Dafne?
-Jakie zdjęcia? Zresztą, nie mam czasu. Toria, chodź.
-Słyszałaś, Dafne – powiedział cicho Ress, mrużąc oczy – Astoria zostaje.
-Sydney, zamknij się. Astoria. Natychmiast. Musimy porozmawiać.
Młodsza z sióstr nie ruszyła się.
Dafne straciła cierpliwość i zrobiła krok w ich stronę, chcąc złapać siostrę za ramię.
Jednak nie zrobiła tego, bo ktoś jej na to nie pozwolił.
Hermiona wyrwała się Draconowi i stanęła przed Astorią.
-Astoria zostaje z nami, chcę z nią pogadać – powiedziała.
-Co mnie to obchodzi, Granger? - prychnęła Dafne – to moja siostra i idzie ze mną.
-A może zapytałabyś ją o zdanie?
-Nie muszę.
-Astoria, nie musisz robię tego co ona powie – powiedział cicho Draco, który stanął koło Hermiony.
-Pójdę, chciałam ci tylko coś powiedzieć, Blaise – powiedziała wystraszona Astoria.
Diabeł skinął głową, ale nie miał zadowolone miny.
-Cześć – dodała cicho Astoria i poszła za siostrą.
-Jak to się dzieje, że się jej boicie? - zapytała Parvati.
-Ona nadal jest za Czarnym Panem. Jej ojciec ją uczy, nadal wierzą, że on wróci – powiedział cicho Terren.
Wszyscy w ponurych nastrojach poszli na egzamin z zielarstwa.

~*~*~*~

Cześć!

stwierdzam iż pewnie jesteście zdziwieni akcją, ale no cóż, to mój blog i robię z nim co chcę ;p
nieuchronnie zbliżamy się do końca, wiecie o tym prawda?
wolę was już teraz o tym uprzedzać i powoli przyzwyczajać, żeby potem nie było szoku i zgrzytania zębami.

Bez Bety, bo się nie wyrobiła.
Jutro będą poprawki.

Na tablicy ogłoszeń jest PLAGIAT. Zapoznajcie się z nim, proszę.
Ktoś chamsko skopiował pracę Sheireen.

Coraline. Mam nadzieję, że kolejna kłótnia Cię nie zawiedzie.

No i na koniec.
Co sądzicie o Huncwotach? :) Ja jeszcze niczego nie planuję, ale rozumiecie....

pozdrawiam, oby Salzar był z wami przed końcem roku. Moich próśb wysłuchał, więc na was też może spojrzy łaskawym okiem :D

znów chora,
wasza Nox.

35 komentarzy:

  1. świetny świetny! chcę więcej! czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehh jakie to jest piękne... ;c wzruszyłam się! Ale ja nie chce końca ;c Oby Hermiona szybko wróciła do siebie... cudo cudo cudo!!!

    Z niecierpliwością czekam na następny !!! <3

    Weennyy!!
    Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. baaardzo chetnie poczytam i o huncotwotach w twoim wypdaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Noox co tu sie dzieje wyjechalam na tydzien, wracam a tu takie akcje o matko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra akcja nie jest zła :) tylko mnie dręczy jedno pytanie... Co się stało z ronem...? Czy uda mu się zakablować Draco? Oby nie.
    Chyba polubię Astorię. Na pewno bardziej, niż Ressa. Taka... sympatyczniejsza jakaś się wydaje. A przysięga Draco mnie wzruszyła... (nie, obyło się bez łez) ;) pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. W poprzednim rozdziale zachowanie Hermiony było jedynie nieco powściągliwe, a teraz nagle wielka trauma... Trochę mnie to zdziwiło, ale cóż każdy ma prawo do własnej koncepcji. Jeden akapit przeładowany powtórzeniami, mniema jednak, że to tak specjalnie :) I trochę rozbawił mnie twój szantaż, że nie wstawisz notki, gdy ktoś zapyta kiedy następna... Aż kusiło mnie, by to zrobić... Jednak dawno wyrosłam z etapu dziecinady. Pozdrawiam.
    V.N.

    OdpowiedzUsuń
  7. Im bliżej końca, tym więcej się dzieje ;) Teraz dołączyła ta Astoria. Nie no, ciekawie ciekawie. Kocham Twój blog, ale już Ci o tym pisałam. Jednak poruszę inną kwestię. Nie rozumiem w tym rodziale Hermiony. Poprzednio nie było (prawie) po niej widać niedoszłego gwałtu, a tu taki przeskok. Ale z drugiej strony nie wszystko na początku wychodzi, emocje duszone w sobie wracają z podwójną siłą. W tym rodziale zachowywała się tak, jakby była nieobecna. Ale jest dobrze, czytałam tego bloga jeszcze za czasów onetu i zamierzam do samego końca. A powiększająca się grupa przyjaciół to fajny pomysł. No cóż, życzę dużo, dużo weny. I przede wszystkim abyś wyzdrowiała. Dużo, dużo zdrówka! :) Mam nadzieję że złapię Cię w końcu na gg. Pozdrawiam, Greena!

    OdpowiedzUsuń
  8. plagiat już nie istnieje :) idziemy na kremowe piwo !
    przy wątku Hermiony nie wytrzymałam i najdzwyczajniej w świecie się powyłam :)
    fajna była też akcja końcowa, z siostrami Grengrass . Ciekawe, co tam Dafne naopowiada siostrzyczce ;)
    Ogólnie nie mam zastrzeżeń do rozdziałów :)
    Bardzo fajnie się go czytało.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Czekam na kolejny rozdział w piątek, i mam nadzieję, że będzie taki super, jak ten. ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy jest ze mną coś nie tak, że czytając ten rozdział niemalże przez cały czas miałam łzy w oczach?
    Jesteś świetna! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Super <3 Kocham tego bloga *.* Szkoda mi Hermiony :c Szkoda, że niedługo koniec tego opowiadania ;__; To był mój jeden z pierwszych blogów o Dramione <3 :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
    WENY ;*
    ps zapraszam też do mnie ;3 http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda mi Hermiony, ale ma szczęście, że ma kogoś takiego jak Draco. To było słodkie jak się nią opiekował i przekonywał, że nic jej nie zrobi.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Kiedy będzie? :D hahahah xd nie no żartuję xd wiem, że Cię to bardzo denerwuje.
    Życzę weny
    Sheireen ♥

    Dziękuję za wsparcie w tej całej akcji z plagiatem :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolejny świetny rozdział. Niecierpliwie czekam do następnego piątku, a w między czasie zapraszam do siebie: dramione-next-year.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Bozu to jest zajebiscie zajebisto zajebiste :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Łee jak zwykle świetnie! :D Jak Ty to robisz? Z jednej strony smutno, że niedługo koniec, a z drugiej nie mogę się doczekać zakończenia... Oczywiście liczę na mega słodki happy end :P Przysięga Draco wspaniała! Czekam na koljny rozdział ;)
    Dori ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zawsze świetny rozdział ;)
    Bardzo mi się podobał fragment w sypialni Hermiony kiedy została sam z Draconem, na prawdę fenomenalny ;D
    Mam nadzieje, że kolejny rozdział ukarze się niebawem ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział :)Pełen akcji i bardzo wciągający, że bardzo szybko go przeczytałam. Bardzo mi się podobała ta ostatnia scena, gdy wszyscy stali tak jednym murem i było wyraźnie widać, że się tak mocno zaprzyjaźnili. Szkoda, że już niedługo koniec, ale tak zawsze jest, że coś się kiedyś kończy. Tą historię bardzo polubiłam, więc jest mi teraz trochę smutno. Mogłabyś powiedzieć ile mniej więcej będzie tej historii rozdziałów?
    Pozdrawiam Bloom

    OdpowiedzUsuń
  18. W końcu doczytałam :) sprawa się coraz bardziej komplikuje. Teraz dołącza do ekipy Astoria. Cieszę się, ze Hermiona poradziła sobie z tą sytuacją w dyskotece.

    OdpowiedzUsuń
  19. Chyba dawno mnie tu nie było ;) Akcja jak widać się zagęszcza, jeszcze tylko trzeba pozbyć się głupiej Dafne...
    Ciesze się, że Draco znalazł w sobie wystarczająco dużo cierpliwości i razem z Hermioną poradzili sobie ze wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz co? Ta akcja nawet na mnie nie wywarła wrażenia kłótni. ^^
    Było zamieszanie, krótka niepewność co do tego czy znowu nie wybuchnie wulkan zazdrości ze strony Dracona, ale cieszę się, że tak się nie stało. Takie coś według mnie posuneło by całą opowieść do tyłu a jak dla mnie każda historia miała by się rozwijać i rosnąć, nie stać w miejscu albo, nie daj Boże, cofać się.

    Trochę zaskoczyła mnie reakcja Hermiony. Choć w tamtym rozdziale było widać ślady wydarzeń z klubu to w tym, były nieporównywalnie większe! Wszystko z czasem dojrzewa, jednak zaskoczył mnie ten zwrot w jej zachowaniu, nawet jeśli oczekiwałam jakieś zmęcenie wody akcją z USA.

    Koniec historii, jak piszesz, zbliża się każdą chwilą a tu kurczę ciągle jakieś nowe wątki, nowe postacie,...! Ciekawa jestem co z tego wyniknie! :)

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Coraline M. Lee ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Na początku życzę ci abyś wyzdrowiała ! :D i żebyś nas jeszcze jednak tak szybko nie opuszczała.
    Haha ! ;* Co do rozdziału to jak zwykle Genialny ! Świetnie opisałaś tą akcję z Mionką. Szczerze jeszcze za bardzo jej nie rozumiem tak dokladnie ale robię postępy wiec nie masz sie czy zamartwiać. ;* poza tym dobrze, że pomiędzy ślizgonami i gryfonami co raz lepiej a szczegolnie pomiędzy Draco i Hermioną.
    Do zobaczenia w nn. Życzę weny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudne,nie wiedziałam ,że przyjazn między dwoma domami moze byc taka naturalna.Jak zawsze moje oczekiwania zostaly zaspokojone

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialny! Podoba mi się że wprowadziłaś postać Astorii i jest ( w odróżnieniu do innych blogów) postacią pozytywną.
    Przykra sprawa z Hermioną ale czułość Draco wynagradza to :)
    Świetna jest przyjaźń tych dwóch domów .
    Z zaciekawieniem czekam na następną notkę :)
    Pozdrawiam,
    Miona x

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowny !
    czekam z niecierpliwścią na kolejny ;]
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  25. Hmm, jakby tu skomentować Twoje opowiadanie... Może po prostu napiszę, że trafiłam tu dzisiaj, o godzinie 11 rano. Po przeczytaniu kilku rozdziałów wiedziałam, że znalazłam coś dla siebie. Zachwycona spojrzałam na liczbę rozdziałów. Matko, prawie 50, lepiej trafić nie mogłam!
    I tak oto, po 11 godzinach czytania (z małymi przerwami oczywiście) zorientowałam się, że właśnie przeczytałam ostatni rozdział i że następny ukaże się dopiero w piątek.
    Jednakże nie wiem czy mam Cię wychwalać, czy przeklinać, bo miałam uczyć się do sesji, a wyszło na to, że cały dzień spędziłam na czytaniu tego cudownego bloga! No ale nie pozostaje mi nic więcej, jak tylko szczerze pogratulować Ci talentu i pomysłu na to opowiadanie. Jestem naprawdę szczęśliwa, że tu się znalazłam, bo niesamowicie umiliłam sobie dzień. Nie jest to tandetna historia, w której nic nie trzyma się kupy, a zachowanie Dracona i Hermiony jest tak nierealne, że aż niesmaczne. Jeszcze raz gratuluję więc bardzo dobrej fabuły :)
    Pozdrawiam!
    Arielle

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej, dawniej pod adresem www.draco-love-hermione-blaise.blog.onet.pl dziś powracam w nowej odsłonie na www.dramione0.blog.pl, serdecznie zapraszam na mój nowy blog!

    OdpowiedzUsuń
  27. to jest super ale ja chce więcej rozdziałów!!!! Kiedy je napiszesz bo nie moge sie doczekać wiecej. Proszę zrób to jak najszybciej!!! Pozdrawiam i czekam! Miona :3

    OdpowiedzUsuń
  28. Ale się porobiło... Szkoda że zbliża się do końca...
    Zapraszam do mnie :)
    http://inna-nie-znaczygorsza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. AAAA!!Już chcę kolejny rozdział! Mam nadzieję,że ta klątwa zejdzie. A może już zeszła? W końcu obiecał nigdy nie sprawić jej bólu i nie może złamać słowa ;)
    tak czy siak rozdział genialny(jak zawsze), a ja jestem po prostu zachwycona przyjaźnią domów xd.

    Zapraszam. Dopiero prolog http://dramione-that-is-why-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. zmienilam adres na blogu!
    Zapraszam na terazniejszy:

    http://szepcz-jesli-mowisz-o-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Biedna Mionka ;c ale dobrze, że ma kogoś takiego jak Draco... Koniec.. to smutne :c co ja będę robić przez wakacje ? :( Ale trzeba się z tym pogodzić :) Rozdziały czekają, lecę je czytać ^^

    Pozdrawiam
    Naaatuuuu <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Cieszę się, że Miona i Draco się pochodzili pozdrawiam
    ~S~

    OdpowiedzUsuń
  33. W życiu nie spodziewałabym się tego co stało się na impezie w USA.Nadal jestem trochę w szoku, ale super pomysł na bloga ;) Nieubłagalnie zbliża się KONIEC a ja jak najbardziej to odwlekam bo opowiadanie jest cudowne <3

    NIKKI ;)

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...