Oszukać
los to tylko blef...
Ich
Troje
Nox
Draco
był w stanie lekkiego oszołomienia.
Przed
chwilą z jego mieszkania, a także łóżka wyszła kobieta, z którą
spędził niesamowitą noc. I to nie była byle jaka kobieta tylko
Hermiona Granger. Jego marzenie i przekleństwo od dwóch lat. To co
mu powiedziała wywróciło jego poukładany świat do góry nogami.
Zawsze
uważał, że odeszła z własnej woli, że jej się znudził, że go
nie kochała, że był tylko jej zabawką. Nie mógł uwierzyć, że
dał się tak nabrać. Tak podejść zwykłej bezbronnej Gryfonce. I
to dwa razy! Raz za czasów Hogwartu, gdy się w niej zakochał.
Jednego dnia była mu obojętna, a następnego... nie umiał się bez
niej obejść. I drugi raz, gdy odeszła łamiąc mu serce i wracając
po dwóch latach, piękna i wybuchowa, z prawdą na ustach.
Nie
chciał jej słuchać, ranił ją i to świadomie, broniąc swojego
serca, żeby znów się nie rozpadło. Jednak ona jak zawsze dopięła
swego, powiedziała mu co miała do powiedzenia, zrobiła to z klasą,
siedząc półnaga na nim i znów zniknęła, nie wiadomo gdzie.
Blondyn
wstał i udał się do kuchni w poszukiwaniu eliksiru na kaca.
Znalazł go, wypił dwie dawki i poczuł się jak młody bóg. Potem
poczłapał do łazienki, żeby wziąć prysznic.
Gdy
gorące strumienie wody spływały po jego ciele, myślał nad tym co
usłyszał.
Czy
naprawdę nie odeszła z własnej woli?
Czy
jej też to złamało serce?
Przed
oczami stanęły mu dowody, że uczestniczyła w ich życiu z daleka.
Jajo, kwiaty, spotkania...
Może
i ona tęskniła?
Nie
potrafiła wytrzymać odległości i to skłaniało ją do szybkich
wizyt u przyjaciół. Rozpaczliwe próby, żeby o niej nie
zapomnieli, żeby się rozejrzeli.
Zniknęła
znów.
Jeśli
znał ją tak dobrze jak mu się wydawało, to wróci, nigdy nie
odpuszczała, gdy jej na czymś zależało.
Wróci
do niego, bo jak sama powiedziała kochała go.
Uśmiechnął
się lekko do siebie.
Czy
naprawdę miał prawo w to wierzyć?
Naprawdę
do niego wróci?
Nagle
uderzyła go myśl, tak gwałtownie, że uniósł głowę, pozwalając
by woda zalała mu oczy.
Przecież
nie działała sama!
Te
podchody Terren'a....
Toast
na baletach... te rozmowy z Blaise', pełne insynuacji...
Terren
jak zawsze działał bez jego zgody, ale dla jego dobra.
-No
Terry, czeka nas dzisiaj poważna rozmowa... - mruknął sam do
siebie, szczerząc zęby.
~*~*~*~
Kobiety
czasami posuwają się bardzo daleko i poświęcają wiele wysiłku,
by
zaspokoić pragnienie zemsty.
Agatha
Christie
Hermiona
po wyjściu od Dracona, udała się do siebie, żeby wziąć
prysznic, zjeść śniadanie i ubrać się przyzwoicie.
Kończyła
kawę i myślała o tym, że powinna porozmawiać z Harry'm. Odkąd
Ron nie żył minęło kilka dni, w których odbył się pogrzeb.
Ginny musiała się domyślać, że Klątwa osłabła. Musiała być
wściekła, ale i rozbita. Taki przeciwnik zawsze jest groźny, nie
zawsze panuje do sobą.
Już,
już miała wychodzić, gdy pojawił się Prorok Codzienny.
Stwierdziła,
że może poświęcić kilka minut na przeczytanie prasy.
I
dobrze zrobiła.
Na
pierwszej stronie widniało zdjęcie niesionej trumny z tłustym
napisem „POGRZEB RONALDA WEASLEY'A”, a pod tym mniejszą czcionką
„wywiad z Ginerwą Weasley na str. 3”
-No
nie wierzę – mruknęła Hermiona, otwierając gazetę.
Ronald
Weasley, wieloletni przyjaciel Harry'ego Pottera, zdobywca Orderu
Merlina Pierwszej Klasy, bohater Wojny o Hogwart, zmarł 25 maja, w
niewyjaśnionych od tej pory okolicznościach. Pogrzeb odbył się 27
maja. Żegnały go tłumy.
Nadal
nie wiadomo co przekreśliło życie tego wspaniałego człowieka.
Przypomnijmy, że został znaleziony martwy wczesnym wieczorem na
terenie posiadłości jego brata, George' a, (23 lata). Aurorzy,
którzy natychmiast pojawili się na miejscu zaalarmowali przez
George' a zabezpieczyli miejsce, jednak nie otrzymali żadnych
wskazówek ani śladów przestępstwa.
„Naszym
zdaniem został tu podrzucony” powiedział nam Ernie
McMillan,zastępca szefa Biura Aurorów „nie ma żadnych śladów,
tropu zabójcy, nic. Ośmielam się powiedzieć, że to zbrodnia
doskonała”
Śmierć
Rona sprawiła, że w żałobie pogrążone jest całe nasze
społeczeństwo, nikt nie może uwierzyć w to, że odszedł. Jego
rodzina nie wypowiada się na ten temat. Udało nam się ustalić, że
Bill Weasley osobiście zajął się sprawą śmierci brata. Jedynie
siostra ofiary zgodziła się z nami porozmawiać. Zob str. 3.
Nie
udało nam się również porozmawiać z Harry'm Potterem. Nie
odpowiedział również na naszą sowę.
Do
sprawy wrócimy.
-Cuchnie
mi to Ritą – stwierdziła Hermiona, przewracając stronę, aby
przeczytać wywiad z Ginny.
„Spotykamy
się w skromnym domu Ginerwy Weasley, który pogrążony jest w
żałobie. W salonie na kominku stoi zdjęcie Ronalda, a przed nim
czarna świeca.
PC
– skąd ten symbol? - pytam siadając na wskazanym fotelu, przede
mną stoi filiżanka kawy i ciasteczka.
GW
– tylko tyle mogę dla niego zrobić.
PC
– kiedy dowiedziała się pani o śmierci brata?
GW
– dostałam Patronusa od brata, że znaleźli Rona na jego posesji.
Myślałam, że to żart. On tak ma. (Georeg Weasley prowadzi sklep z
magicznymi dowcipami przyp. Red.) Jednak gdy pojawiłam się u niego,
zobaczyłam grupę Aurorów, znam ich bardzo dobrze, dlatego
wpuszczono mnie na miejsce zbrodni.
PC
– to na pewno był dla pani cios.
GW
– myślałam, że to już koniec koszmaru, że po śmierci
Voldemorta już nigdy nie będę musiała patrzeć na śmierć kogoś
bliskiego...
PC
– wie pani kto to mógł zrobić?
GW
– Ron nie miał wrogów, był szanowany w naszym społeczeństwie,
ludzie go uwielbiali, uratował tyle istnień, mało kto mógł go
pokonać w walce. Zabójca na pewno nie stanął z nim twarzą w
twarz.
PC
– A więc nie wie pani kto jest sprawcą?
GW
– nie mam pojęcia kto mógł to zrobić, miał się niedługo
ożenić...
PC
– To dla świata nowa informacja, kto był jego wybranką?
GW
– oczywiście, że nowa. Ron nie lubił się chwalić swoimi
planami. Jego narzeczona jest załamana. Kochała go tak bardzo...
PC
– Pani brat przysiągł, że znajdzie mordercę, co pani na to?
GW
– znajdzie go, a ja mu w tym pomogę.
PC
– samosąd?
GW
– samosąd był działką Śmierciożerców, my zaprowadzimy go
przed Ministra i będziemy się domagali najwyższej kary.
PC
– Dożywocie w Azkabanie?
GW
– Pocałunek Dementora.
-No
błagam – zaśmiała się Hermiona, odrzucają gazetę.
Jednak
to naświetliło jej sprawę, Ginny ma podejrzanego i chce go
znaleźć, więc w jej sprawy nie będzie się mieszać.
Lepiej
dla mnie pomyślała Hermiona.
Czas
na odwiedziny u Harry'ego.
~*~*~*~
Jak
wielkie musi mieć serce,
jeśli
to właśnie dla nas poświęca swoje szczęście.
-Terren!
Blondyn
poderwał się jak oparzony.
W
drzwiach jego tarasu stał Draco.
-Merlinie,
musisz mnie straszyć? - mruknął Terren, znów układając się w
hamaku.
-Musimy
pogadać – powiedział stanowczo Malfoy.
-No
okej, siadaj – Higgs odepchnął się nogą od drzewa i hamak
zaczął się bujać.
-To
raczej ważne – syknął Draco, siadając w fotelu i częstując
się Ognistą.
-Słucham
– powiedział poważnie Terren, przewracając stronę książki
„Jak wytresować smoka?”
Jeden
ruch różdżką jego gościa i książka wylądowała w oczku
wodnym.
Gospodarz
westchnął i spojrzał na Dracona.
-Czego?
-Widziałeś
się z Granger?
Terren
zmarszczył brwi.
-Zależy
co masz na myśli.
-Pytam
– wycedził przez zęby Draco – czy widziałeś się z Granger w
tym miesiącu?
-Nooo
– zaczął wolno Terren przeczesując włosy palcami – w sumie
tak.
Serce
Malfoya zabiło mocniej. Nie wiedział czy ze złości czy napięcia.
-Po
co? I jakim cudem?
Terren
przez dłuższą chwilę nie odzywał się, potem wstał z hamaka i
usiadł naprzeciw przyjaciela, nalewając sobie Ognistej.
-Tak,
widziałem się z nią – powiedział nie patrząc mu w oczy –
rozmawiałem kilka razy. Zaplanowałem kilka waszych spotkań.
-Po
co? - zapytał z naciskiem Draco.
-Chciała
tego. Spotkałem ją jakiś tydzień temu nad Tamizą, wyglądała
inaczej niż zawsze, ale dzięki moim zdolnościom, poznałem ją i
nakłoniłem, żeby ze mną porozmawiała. Powiedziała mi prawdę –
Terren spojrzał na niego – sądzę, że tobie też.
-Tak
– potwierdził Draco.
-Właśnie
– skinął głową blondyn – prosiłabym pomógł jej wrócić.
Pomogłem. Reszta zależy od ciebie, co z tym zrobisz.
-Nie
wiem – mruknął Malfoy – mam mętlik w głowie.
-Nie
dziwie się. Jak powiedziała ci prawdę?
-
Złapała mnie u Nate'a. Upiła mnie i zaciągnęła do łóżka, a
dzisiaj rano powiedziała mi prawdę i znów zniknęła.
-Wróci
– powiedział krótko Terren.
-Tak
myślałem - uśmiechnął się Draco.
-Co
z tym zrobisz?
-To
co powiedziała brzmi absurdalnie, ale wierzę jej.
-Mówi
prawdę.
-Wiesz
gdzie jest? - zapytał cicho Draco.
-Rozejrzyj
się, Draco – uśmiechnął się lekko Terren – jak mogła
przewidzieć każdy twój ruch, nie będąc blisko. Poza tym daj i
sobie i jej czas. Wróci jak uzna to za słuszne.
-Nie
wiesz co się z nią działo? - zapytał zamyślony były szukający.
-Nie
wiem, wiem tylko, że była cały czas w Anglii.
-W
takim razie źle szukaliśmy.
-Draco,
ona uciekała przez rok przed Czarnym Panem i jej nie znaleźli.
-I
to mnie martwi – mruknął Draco.
Terren
tylko się uśmiechnął.
~*~*~*~
Prawdziwych
przyjaciół na palcach jednej ręki zliczę,
to
oni gdy umrę zapalą mi znicze.
Hermiona
stanęła przed drzwiami Harry'ego i nacisnęła dzwonek.
Denerwowała
się tym spotkaniem, ale wiedziała, że musi to zrobić. Poza tym
tęskniła za nim.
Drzwi
otworzył się i stanęła w nich Pansy w samym szlafroku.
-Kurwa
– wyrwało się Hermionie.
Tego
się nie spodziewała.
-A
więc to prawda – powiedziała jak zawsze opanowana Pansy.
-Cześć
– powiedziała cicho Hermiona.
Pansy
zmierzyła ją spojrzeniem, nadal trzymając gościa w progu.
-Zadam
ci tylko jedno pytanie i jeśli źle na nie odpowiesz nie pozwolę ci
pogadać z Harry'm.
-Słucham
– powiedziała spokojnie Hermiona.
Wiedziała,
że Pansy jej tak szybko nie odpuści tych dwóch lat.
-
Draco wie, że wróciłaś?
-Tak
– powiedziała z czystym sumieniem – wyszłam od niego godzinę
temu.
-Masz
szczęście – mruknęła Pansy z nikłym uśmiechem – właź.
Poprowadziła
ją korytarzem w głąb domu.
-Harry!
- zawołała głośno pani Potter – Harry!
-Co?
- krzyknął zaspany głos z piętra.
-Chodź,
mamy gości!
-Kto?
- rozległ się jęk.
-Powiedz
– mruknęła cicho Pansy w stronę Hermiony, otwierając lodówkę.
-Cześć,
Harry! - zawołała cicho Gryfonka.
-HERMIONA?!
- rozległ się wrzask i coś odgłos spadania czegoś ciężkiego.
-Spadł
z łóżka? - zapytała z niedowierzaniem Hermiona.
-Zdarza
się najlepszym – mruknęła pani Potter, wyciągając sok
pomarańczowy – pomożesz mi?
-W
czym? - zdziwiła się Hermiona.
Pansy
wyprostowała się i spojrzała na nią krzywo.
-Sniadania
sama mu robić nie będę.
Hermiona
roześmiała się.
-Powiedz
tylko co i zrobię.
-Zawsze
zachwalał twoją jajecznicę – stwierdziła Pansy.
W
tym samym momencie na progu kuchni stanął Harry. Rozczochrany, w
samych bokserkach.
-Hermiona
– powiedział jedynie i przytulił przyjaciółkę – dobrze, że
wróciłaś.
-Nigdzie
nie odchodziłam – powiedziała Gryfonka, uznając, że czas
powiedzieć prawdę.
-Nie
było cię dwa lata.
-Byłam.
Tylko, że Ron...
-Słyszałaś
o jego śmierci? - przerwał Hermionie Harry.
-Tak,
dzięki temu, że nie żyje, ja mogłam wrócić.
-Co
takiego? - zapytała Pansy.
-Mogę
zacząć od początku? - warknęła Hermiona.
-Najlepiej
by było.
-Zniknęłam
zaraz po Balu. Spotkałam się z Ronem, prosił mnie o to na Balu.
Mieliśmy pogadać o naszych relacjach, jednak to była pułapka.
Czekał na mnie razem z Ginny. Rzucili na mnie Klątwę Hery i
Zazdrości.
-Matko...
- szepnęła Pansy i nogi się pod nią ugięły.
Harry
złapał ją w ostatniej chwili
-Nie
mogłam się zbliżać do Draco, nie mogłam do dotykać ani
kontaktować się z nim. Musiałam zniknąć bez słowa. Taki był
ich cel. Przez dwa lata obserwowałam was, nie mogę z wami
rozmawiać, bo na pewno dowiedział by się o tym Draco.
-A
więc to jajo, kwiaty....
-Tak,
to moja robota. Przy okazji, Harry, tak się cieszę, że się
ożeniłeś – szepnęła Hermiona – Pansy, wiem, że nigdy nie
było między nami idealnie....
-Daj
spokój – mruknęła Pansy – było to było.
-Chciałam
wrócić, jedynie myśl, że Draco będzie cierpiał mnie
powstrzymywała. Po tym jak Ron umarł, Klątwa osłabła. Wpadłam
na Terren'a. On pomógł mi wrócić, przekazać prawdę Draco.
Właśnie powiedziałam wszystko Draconowi i uznałam, że wy też
powinniście wiedzieć.
-Co
na to Draco? - zapytał Harry.
-Nie
wiem – wzruszyła ramionami Hermiona – musi nad tym pomysleć.
Pójdę do niego za parę dni, zobaczymy.
-Oby...
-zaczął Wybraniec.
-Draco
to Draco, on zawsze robi po swojemu – wtrąciła się Pansy.
Hermiona
skinęła głową.
Przez
chwilę panowała cisza.
-Wróciłaś
na stałe? - zapytał Harry.
-Raczej
tak – Hermiona przeczesała włosy - wszystko zależy od niego.
-Obojętnie
co on powie, zostań – poprosił Harry.
-Zobaczymy
– powiedziała cicho Hermiona.
~*~*~*~
W
spełniających się marzeniach najpiękniejsze jest to, że są
wyczekane, wytęsknione.
Upragnione.
Minęło
kilka dni od burzliwej rozmowy Hermiony i Dracona.
Hermiona
czekała na odpowiednią chwilę by pokazać się u Dracona.
Pech
albo szczęśliwy traf chciał, że spotkali się zupełnie
przypadkowo nad Tamizą. Oboje stanęli jak sparaliżowani.
Obserwowali się nawzajem. Hermiona nie spodziewała się tego
spotkania i dała się zaskoczyć, dlatego milczała. Draco nie
wiedział co jej powiedzieć, które zdania ze wszystkich kłębiących
się w głowie wybrać jak pierwsze.
Jednak
nie odezwał się.
Przed
oczami stanęły mu wspomnienia z Hogwartu, te wspólne, dobre i złe.
Dwa lata pustki bez niej. Dopiero teraz zrozumiał jak puste było
jego życie. Nie było w nim jej, a ona była całym jego światem.
Nie
wiedział dlaczego to robi, jaki to ma sens i czy wybiera dobrze.
Zrobił
krok w jej stronę i następny, potem jeszcze jeden.
I
objął ją, tak po prostu jakby nigdy nie wypuścił jej z rąk,
jakby to było naturalne.
Wtuliła
się w niego, skrywając twarz na jego ramieniu.
-Wróciłaś
– powiedział w końcu.
-Tak.
Wahał
się zanim zadał pierwsze pytanie.
-Miałaś
kogoś przez ten czas?
-Nie.
-Spotkałaś
się z kimś?
-Nie.
-Przespałaś
się?
-Nie.
-Pocałowałaś
innego?
-Nie.
Gdy
kolejny pytanie nie padło, podniosła głowę i spojrzała w jego
szare oczy.
-Byłeś
tylko ty, Draco. I zawsze będziesz.
~*~*~*~*~*~
Jestem!
Wybaczcie
mi tak długie zniknięcie. Jednak najpierw porwał mnie świat
realny i wszystkie jego zamieszania. Koniec roku, kłótnie, imprezy
i tak dalej. Przyznaję się bez bicia.
Gdy
nadszedł czas by wrócić, uciekła Wena. Stąd tak zwłoka.
Wróciłam
na razie sama, bo Vegas, wredna czarownica siedzi w pracy, a ja
przekonałam się, że jak w końcu usiadłam do rozdziału to Wena
się do mnie uśmiechnęła i powstał rozdział.
Vegas
wróci w następnym rozdziale, który powinien się na pewno jeszcze
w lipcu, choć nie umiem powiedzieć kiedy dokładnie to nastąpi.
Czekam
na Wasze opinie!
Pozdrawiam,
Nox.