niedziela, 23 czerwca 2013

Rocznica

Kochani!

Czy wiecie, że to już rok minął odkąd w internecie pojawiła się Nox ze swoimi poronionym pomysłem na Dramione? Te czasy jeszcze na Onecie. Kto pamięta ten jadowity żółty kolor i niebieską czcionkę? No kto? :D
Oj, robię się sentymentalna.
Do rzeczy.

Dziękować Wam będę wszystkim przy zakończeniu bloga, które wbrew pozorom jest bardzo blisko.
Teraz dziękuję za te 159 396 wejść oraz za te 1391 komentarzy. Jak i również nieznaną mi już ilość na Onecie.

W zamian za rok wytrzymania ze mną, mam dla Was miniaturkę, którą przypomniała mi Roni, bo kompletnie zapominałam, że ją mam.
To pierwsza część i nie wiem kiedy będzie kolejna.

Dziękuję za to, że ze mną byliście, gdyby nie Wy, to w świecie blogosfery, jak i onetu, byłabym nikim.


~*~*~*~

Wiesz... gdy się jest bardzo smutnym, lubi się zachody słońca...”

Antoine de Saint-Exupéry – Mały Książę

Od zakończenia Hogwartu minęło pięć. Pięć długich lat, odkąd zobaczył w swojej ręce dyplom ukończenia szkoły z wyróżnieniem. Sześć lat minęło od końca koszmaru jakim był czas spędzony pod dowództwem Voldemorta i jego dyktatury. Sześć cholernie długich, ciężkich i bolesnych lat. Przez sześć lat budził się z krzykiem po kolejnym koszmarze z taką samą scenerią. Powinien się już przyzwyczaić, ale to nadal go prześladowało. Twarz człowieka, którego zgładził. Idola wczesnego dzieciństwa. Człowieka, który miał go za nic, za zero. Miał wyrzuty sumienia, że podniósł na niego różdżkę. W nocy krzyczał i zanosił się dręczony poczuciem winy, gdy otworzył oczy wytchnienie trwało tylko chwilę.
Zaczynał się kolejny koszmar, tym razem na jawie. Perspektywa pozbawienia go możliwości decydowania tylko o sobie stała się obsesją. Nie chciał do tego dopuścić. Nie mógł. To by oznaczało kolejną porażkę w życiu, parszywym życiu bez przyszłości.
-Panie? - jego rozmyślanie przerwał głos służącego.
-Tak? - zapytał lodowatym tonem.
-Ktoś dopytuję się o pana od dwóch godzin, panie. Nie da się spławić.
-Odeślij go, ma przyjść jutro.
-Tak, panie.
Westchnął, gdy służący odszedł.
Wolnym, ale zmysłowym ruchem, wyćwiczonym do perfekcji sięgnął po kieliszek z winem. Zakołysał nim i upił mały łyk rozkoszując się smakiem.
-Greg – powiedział łagodnie, ale stanowczo.
-Tak, panie? - w mgnieniu oka pojawił się sługa ubrany od stóp do głów w czerń.
-Zamów kilka butelek tego wina.
-Przykro mi, panie. Nie ma na świecie już ani jednego człowieka kto by je miał w winnicy.
-Znajdź je – nakazał.
-Oczywiście, panie, zrobię co w mojej mocy.
-Odejdź.
-Tak, panie.
Służący znów zniknął w mroku korytarza.
Rozsiadł się wygodniej w swoim ulubionym fotelu przy kominku. Ognień trzaskał spokojnymi płonieniami do komina. Barw zmieniały się szybciej niż w kalejdoskopie. Obserwował to ze średnim zainteresowaniem. Jego myśli znów pochłonęło coś innego.
Zerwał kontakty z każdym kto go znał. Nikt nie widział go od czterech lat. Wyszedł z ukrycia tylko raz. Jeden jedyny raz, na prośbę swojego dawnego wroga. Miał dla niego układ nie do odrzucenia by się wydawało. Miał znaleźć jedną osobę, bo pomimo, że on zerwał kontakty to ludzie nadal go szanowali i bali się jego nazwiska. Nadal było potęgą choć nikt nie wiedział, gdzie znajduje się osoba o tym nazwisku, a szukał nie jeden. Sztukę rozpływania się w powietrzu - i nie chodzi tu o teleportację – opanował w kołysce.
Jego dawny wróg wyciągnął go z ukrycia. Wyszedł na kilka godzin pod wodzą ciekawości. Co miał do zaoferowania jego wróg. I przeliczył się, Nie było to nic warte. Roześmiał mu się w twarz i znów zniknął, tak jak tylko on potrafił. W końcu tak jak to mówią, nazwisko zobowiązuje.
Potem wrócił do spokojnego życia w cieniu. Po terrorze zwanym Voldemort wyjechał z kraju nie zważając na prośby matki, ani surowe słowa ojca. Zaczął mu się palić grunt pod nogami. Perspektywa małżeństwa nie pociągała go, a wręcz przerażała. Zawsze był niezależny od nikogo i wolny, teraz jakaś kobieta chciała ograniczyć jego wolność! Niedoczekanie!
Fakt, że jeśli się nie ożeni i jego ród wygaśnie razem z nim - zignorował. Miał poważniejsze sprawy na głowie niż przedłużenie linii dziedzicznej lub koniec znakomitego rodu.
Doszły go słuchy, że ktoś zna miejsce jego pobytu.
Nie miał pojęcia jak do tego doszło. Dobrze się krył, tylko nieliczna służba wiedziała kim jest. Jego zaufani mieszkali w jego dworze i załatwiali wszystkie sprawy jakie im polecił. Choć ich pracodawca był surowy i lodowaty to był również sprawiedliwy. Ludzie choć trudno w to uwierzyć, mówili o nim przyjaźnie i z szacunkiem. Miał zaufaną służbę, cieszył się ich szacunkiem, choć nikt nie znał jego prawdziwego nazwiska.
On sam musiał zniknąć z ojczyzny. Zbyt wielu ludziom się naradził. Jego ojciec również się ukrywał, ale większość oskarżeń spłynęła na niego. Zbyt wiele szkód wyrządził by mógł bezkarnie przebywać w ojczyźnie.
Choć tęsknił do niej i odczuwał brak jakiegokolwiek kontaktu z przeszłością cieszył się, że żył. Ogromna liczba jego znajomych z dawnego życia już nie żyła lub została skazana na dożywocie w Azkabanie. On tego uniknął tylko dlatego, że w porę zniknął z kraju.
Wyjechał do zimnej Skandynawii i tam zaczął nowe życie. Nie zatrzymał się w Norwegii tuż przy pięknych i surowych fiordach, o nie, on pojechał w głąb lądu. Długo szukał, aż osiadł w Szwecji w okolicach Luleii tuż przy zatoce Botnickiej. Wybrał Skandynawię specjalnie, ponieważ Ministerstwo nie szukało by go tu. Z tego co się dowiedział to wysyłali ludzi w stronę ciepłych krajów, Hiszpanii, Włoch i Grecji, ale nic nie znaleźli. Jakiś czas szukali go we Francji, bo podobno mieli jakiś ślad. Szukano go nawet w Algierii i Turcji! Doprawdy musiało im zależeć na jego głowie! A teraz ktoś podobno wiedział gdzie on się znajduje...
Nie były to potwierdzone informacje tylko jakieś plotki z drugiej ręki, ale bardzo go zaniepokoiły.
Jego zaufany człowiek, Dominik, który często na jego polecenie jeździł do Anglii i załatwiał najważniejsze sprawy jaki i zawsze miał na uwadze czy nikt nie słyszał o jego pracodawcy, doniósł mu, że owszem są pogłoski. Wypytywany, przyznał, że to nic konkretnego tylko jakieś poszepty, że podobno ktoś napomknął o nim w jakiejś spelunie, że ktoś go szukał. Jakaś wysoka i zakapturzona postać....
Nie znano jego imienia jaki i wyglądu. To bardzo go niepokoiło. Tutaj w Skandynawii tylko jedna osoba znała jego imię! Jedna, jedyna osoba.
Dominik.
Człowiek inteligenty i umiejący zadbać o nieprzyjemne sprawy jak i o ludzi, którzy gadali za dużo.
Był stosunkowo młody, zbliżał się do trzydziestki. Czarne włosy, ciemna karnacja, piwne oczy i niechęć do zimna wskazywały na to, że nie pochodzi ze Szwecji, i tak w istocie było. Jego korzenie były w Hiszpanii. Jego pan bardzo dokładnie wypytał o jego przeszłość pod wpływem Veritaserum. Okazało się, że Dominik został oskarżony o zabójstwo swojego brata. Z jego opowieści wynikało, że jest niewinny. Zrobił to ktoś inny.
Zbiegł, ostrzeżony przez siostrę i ukrywał się daleko od ojczyzny. Nie miał odwagi wrócić do kraju. I tak dostał prace u człowieka, który zjawił się w Szwecji całkiem niedawno.
Cztery i pół rok temu pojawił się znikąd z małym bagażem. Wypytywał o ziemię do kupienia i za rozsądną cenę kupił kilka hektarów nad Zatoką Botnicką. W pół roku wybudowano niemały dwór. Damostrand. Pojawi się bogaty pan na włościach.
Damien Maderville.
Ludzie, którzy go widzieli mówili, że wygląda jakby był ze Skandynawii. Platynowe włosy przetykane jasnymi blond naturalnymi pasemkami, ciemnoniebieskie oczy lodowate, jak morze nad którym mieszkał. Wysoki o szerokich barach, zbudowany jak wiking, rysy miały w sobie szlachetnego. Kobiety mówiły, że takiego mężczyzny się nie zapomina. Coś było w tych niebieskich oczach, jakaś twarda nuta, która sprawiła, że każda kobieta chciała o niego walczyć. Zmysłowe wargi i pogardliwy uśmiech sprawiał, że młode kobiety chciały, żeby właśnie na ich widok stalowy błysk z oczu znikał i pojawiał się czuły uśmiech. Każda chciałaby go mieć, ale jak widać pan na Damonstrand nie zamierzał się ustatkować.
Swój dwór urządzał w różnych stylach. Stare dębowe meble, lekko rzeźbione i dobrze utrzymane były tylko na parterze, który był utrzymany ze smakiem, choć w ciemnych barwach. Brąz i heban, z akcentami złota, ale dzięki staraniom pokojówek i służby dom był przytulny. Pierwsze piętro było utrzymane w stylu klasycznym. Łukowate sufity, podłogi wykładane prawdziwym sezonowanym drewnem, nigdy nie tkniętym odrobinom farby czy impregnatów. Tutaj dominował mahoń i miedź i tylko kilka dodatków miało kolor złoty. Bo trzeba przyznać, że Damien Maderville znał się na sztuce. Na drugim piętrze, które służba uważała za najpiękniejsze i najprzytulniejsze był styl dość dziwny jak na mężczyznę. Rococo. Meble rzeźbione w różyczki, muszelki i inne małe szczegóły, utrzymane w kolorach olchy i orzecha. Tylko sypialnia właściciela była w kolorach srebra i zieleni. Nikt nie wiedział dlaczego. Te kolory nie występowały w żadnym innym pomieszczeniu we dworze. W całym domu było wiele obrazów, które na pewno chciałby mieć niejeden kolekcjoner. Sekretarzyk na pierwszym piętrze pochodził z XV wieku i pytał o niego nie jeden historyk i człowiek, który fascynował się tamtymi czasami. Poszeptywano, że pochodził od znakomitej szlachty znanej na cały świat, Habsburgów. Podobno król Karol, władca zjednoczonej Hiszpanii wraz z Sycylią, Neapolem i imperium kolonialnym, bardzo był do niego przywiązany. Widać było, że Damien Maderville lubił bogactwo i naukę. Jego prywatna biblioteka na drugim piętrze zajmowała połowę piętra i liczyła ponad trzy tysiące pozycji. W tym kilka białych kruków. Jego majątek wyceniano na kilkadziesiąt tysięcy dolarów. A nikt nie wiedział ile zostawił w Anglii.
Ocknął się z zamyślań słysząc kroki na korytarzu. Usiadł prosto, ale nie odwrócił się w stronę drzwi. Tutaj mogła wchodzić jedynie pokojówka, Greg i Dominik.
Rozległo się ciche pukanie do drzwi. Na ustach Damiena Maderwille pojawił się lekki uśmiech, ale odpowiedział chłodno i obojętnie.
-Proszę.
Uchyliły się drzwi i wpadła smuga światła.
-Panie – powiedziała cicho pokojówka – pan Dominik do pana.
-Oczywiście, Ingo – powiedział łagodnie – poproś go.
-Tak, panie – pokojówka zamknęła cicho drzwi.
Po chwili rozległy się odgłosy kroków cięższych niż wcześniej. Kolejne pukanie.
-Wejść – powiedział ostro.
-Dzień dobry, panie Maderville.
-Witam, Dominiku. - skinął mu głową – usiądź. Czego się dowiedziałeś?
-Nie jest dobrze, panie Maderville – powiedział poważnie Dominik.
-Mów – powiedział ostro Damien Maderville.
-Ktoś – zaczął Dominik – jakaś kobieta, rozpytywała o pana, panie Maderville. Twierdzi, że pana dobrze zna i, że ma pewne dowody na to, że nie jest pan w żadnym z ciepłych krajów Europy. Przynajmniej tak mówiła w pewnych pubach – Dominik rzucił kilka nazw i ciągnął dalej – Z tego co się dowiedziałem, kobieta jest bardzo inteligentna i łatwo nie odpuszcza. Z moich ustaleń wynika, że nie będzie łatwo się jej pozbyć, ma potężnych przyjaciół, przynajmniej tak słyszałem.
-Wiesz co to oznacza, Dominiku, prawda? - zapytał lodowato Damien
-Oczywiście, panie – skinął głową Hiszpan – to co zawsze.
-W innej wersji.
-Nie rozumiem panie...
-Potrzebuję tej kobiety żywej – powiedział spokojnie Damien – i żeby była w stanie mówić do rzeczy.
-Tak, panie. Zrobię jak każesz – powiedział Dominik, a w jego głośnie tylko przez ułamek sekundy brzmiało zdziwienie.
-A teraz odejdź – dodał Damien Maderville – wróć z lepszymi informacjami.
-Tak, panie – Dominik poderwał się do wyjścia.
-Dominik.
-Tak, panie? - zapytał już przy drzwiach Hiszpan.
-Chcę ją mieć tylko dla siebie.
-Tak, panie.
Dominik wyszedł, a na ustach Damiena Maderwille' a pojawił się pogardliwy uśmiech.
-No tajemnicza kobieto, to spotkanie będzie ciekawe.

~*~*~*~

Od jego spotkania z Dominikiem minął tydzień.
A w ciągu tygodnia dużo się wydarzyło.
Wybuchł pożar w Damostrand. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Zaklęciami szybko wszystko naprawiono.
Ale to nie koniec.
Ktoś zabił ulubionego psa pana Damiena. Czarny owczarek collie. Znaleziono go na polach należących do Damostrand. Krwią nieszczęsnego zwierzęcia napisano na tyłach dworu «Zdrajca».
Po dwóch dniach zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Służba zaczęła się bać. Widziano wysoką zakapturzoną postać na granicach Damostrand. Ktoś ukradł całe pożywienie z dworu. Gdy przywieziono nowe, okazało się, że jest zatrute. Dobrze, że kucharka miała dobry węch i za w czasu zdążyła wyrzucić wszystko. Oczywiście poinformowano o tym pana Maderville.
Uspokoił służbę, powiedział, że każdy kto się obawia o swoje życie może odejść z dworu. Dostanie sowite wynagrodzenie za uczciwą służbę i dobre preferencje. Nikt jednak nie odszedł, lubili i szanowali właściciela Damostrand.
Damien Maderville podziękował im za lojalność i poprosił by z każdą sprawą, która wydawała by się im dziwa lub niespotykana mają przyjść bezzwłocznie do niego, nie obawiając się gniewu.
I tak się stało.

~*~*~*~

Dziesięć dni po rozmowie z Dominikiem przyszła do niego młoda pokojówka. Została przyjęta trzy lata temu i nigdy nie miała zastrzeżeń do swojej pracy, dobrze się czuła na Damostrand.
Zapukała cicho do gabinetu swojego pana.
-Proszę – odpowiedział chłodny głos.
Z lękiem uchyliła drzwi i zajrzała do środka.
Damien Maderville siedział za dużym biurkiem zatopiony w papierach. Włosy zawsze idealnie ułożone był rozwichrzone, koszula pod szyja była rozpięta, ukazując cienką, podłużną bliznę pod obojczykiem. Koło jego prawej ręki stał kieliszek z winem.
-Wybacz, panie, że przeszkadzam... - zaczęła niespokojnie dziewczyna – nie chciałam...
-Nie, Cecylio – uśmiechnął się Damien - wejdź, proszę.
Dziewczyna pełna lęku weszła do gabinetu.
-Usiądź – powiedział lekko Damien – nie bój się – dodał gdy Cecylia usiadła na brzegu fotela.
Skinęła głową i przymknęła oczy.
Maderville przyglądał się jej spokojnie.
Cecylia była młoda i niepewna tego co robiła. Długie włosy zawsze splatała w warkocz. Odcień niewypolerowanej miedź zawsze fascynował Damiena. Zielone oczy były duże i piękne. Była niska, ale poruszała się z wdziękiem.
Damien wiedział, że dziewczyna się go boi.
Pamiętał, że jej przygody z mężczyznami zawsze kończyły się siniakami, strachem i nadszarpaną dumą. Cecylia została wygnana z domu przez apodyktycznych rodziców, gdy okazało się, że jest w ciąży. Damien gdy przyszła do niego prosić o pracę, przyjął ją od ręki. Była w szóstym miesiącu ciąży. Maderville dał jej pokój tuż obok swojego i zakazał pracować do chwili rozwiązania.
Cecylia została pod opieką starszych kobiet i wkrótce urodziła ślicznego chłopca, niestety bardzo słabego. Wszyscy załamywali ręce nad stanem zdrowie dziecka, ale nic nie mogli zrobić. Mały nie chciał jeść i umierał na ich oczach. Cecylia nie spała całymi dniami, czuwając nad dzieckiem, które oddychało ciężko i patrzało na nią nierozumiejącymi zapłakanymi oczkami.
Damien Maderville wrócił z podróży cztery dni po narodzinach. Gdy usłyszał o chłopcu, poszedł pogratulować Cecylii. Zastał ją łkającą nad kołyską. Mały ledwie oddychał i pluł krwią. Damien tylko na niego spojrzał i wyszedł. W ciągu godziny sprowadził najlepszego lekarza w Europie. Młody mężczyzna zbadał małego i pokiwał głową.
Wyszedł by naradzić się z Damienem Maderville.
Jak dziś pamiętał tą rozmowę.
-Damien, on nie przeżyje – powiedział cicho.
-Co mu jest?
-To ciężka choroba i rzadko się zdarza. Mały na niewydolność lewej komory płucnej. Prawa w ogóle nie funkcjonuje. Kobieta prawdopodobnie była bita jak była w ciąży.
-Owszem, ojciec dziecka ją pobił – przyznał Damien – przez ostatni trymestr właściwie nie wstawała. Można coś zrobić?
-Tak – skinął głową lekarz – ale matka nie jest w stanie za to zapłacić.
-Uratuj go – powiedział twardo Damien – Jaskari, uratuj go.
-Nie mam na to pieniędzy. Matka nie wypłaci się do końca życia! - podniósł głos Jaskari.
-Cecylia u mnie pracuje i to ja zapłacę za leczenie małego. Cena nie gra roli.
-Damien, jesteś pewnie co robisz? To ogromna cena.
-Przeżyje jeśli mu pomożesz?
-Tak, na sto procent.
-To pomóż mu.
Jaskari spędził u małego całą noc.
O świcie mały przezwyciężył chorobę. Cecylii pozwolono do niego wejść i nakarmić go, a Jaskari poszedł do Damiena.
-Przeżyje. Damien, dlaczego?
-Mały powinien żyć – mruknął tylko Maderville.
-Tobie nigdy nie zależało na nikim, czemu ten mały to zmienił?
-Zamknij się, Jaskari. Masz siano i koniec tematu – syknął Damien.
Cecylia nie wiedziała jak mu dziękować za syna.
Maderville roześmiał się tylko i powiedział „Zaopiekuj się nim, Cecylio i zostań na Damostrand.”
I tak się stało.
Damien otrząsnął się z myśli i spojrzał na młodą kobietę przed nim.
-Panie – zaczęła niepewnie.
-Cecylio, proszę, jestem starszy od Ciebie o dwa lata – powiedział łagodnie – mów mi po imieniu.
To go irytowało od początku. Oczywiście jego pracownicy powinni go szanować, ale nigdy nie chciał być dla nikogo panem. Niestety takie były w Skandynawii zwyczaje. Pracodawcy należy się szacunek i jest dla podwładnych panem.
-Panie, to nie wypada, to brak szacunku.
-Cecylio, szanujesz mnie?
-Tak, panie.
-To mów mi po imieniu. Oczekuję szacunku i lojalność, więc to zrób – powiedział Damien, ale w jego głosie był śmiech.
-Oczywiście, pa.. Damien.
-No, a skoro to wyjaśniliśmy, to powiedz o co chodzi?
-Damien... - zaczęła Cecylia i spojrzała na niego onieśmielona – kazałeś nam przychodzić do Ciebie, gdy coś wyda nam się niepokojące.
-Tak, czy zauważyłaś coś takiego?
-Ja nie, ale Damon tak.
Damien uśmiechnął się.
Cecylia długo zastanawiała się jak dać małemu na imię. Chciała jakoś uczcić Damiena za to co dla niego zrobił i w końcu wmyśliła. Nadała mu angielską formę imienia Damien. Mały nazywał się Damon i stał się oczkiem w głowie Damiena. Tylko wtedy jak mały zakradał mu się do gabinetu i wdrapywał na kolana, bo miał ogromny problem, którego nie umiał sam pokonać na twarzy Damiena pojawiał się czuły uśmiech. Mały wierzył, że Damien umie wszystko. Podziwiał go i jako jedyny nie bał się surowego pana na Damostrand.
-Co z nim? Jak się trzyma?
-Dobrze, urwis nie umie usiedzieć na miejscu. Ale Damien... - w oczach Cecylii pojawił się lęk – wczoraj był z Matthiasem nad morzem. Matthias łowił, a mały bawił się niedaleko, cały czas pod jego okiem, wszyscy go uwielbiają. Jak wrócili to Damon powiedział mi, że nad zatoką była łódź. To nie była żadna z naszych łodzi. A w zaroślach widział krew.
W oczach Damiena pojawił się lodowaty błysk. Cecylia zadrżała widząc go.
-Przyprowadź Damona.

~*~*~*~

Kilka minut później mały już siedział mu na kolanach i domagał się uwagi.
Miał jasne włosy i zielone oczy Cecylii z domieszką szarości. Był bardzo blady, pamiątka po chorobie zaraz po urodzeniu.
-Damon, mama mówi, że wczoraj byłeś nad zatoką z Matthiasem.
-Tak! - zawołał radośnie mały – Matthias dał mi muszelki, które wyłowił!
-To świetnie, masz je w pokoju? Dołożyłeś do reszty?
-Tak, ale mama mówi, że mam ich za dużo – Damon wygiął usta w podkówkę.
-Mama na pewno Ci ich nie zabierze. Ale słyszałem, że widziałeś łódź. Chciałbyś mieć taką?
-Tak, ale ta łódka była brzydka, inna niż nasze – Damon wykrzywił usta w podkuwkę.
-Czemu były brzydka? - zapytał Damien.
-Jakaś tak ciemna, nasze są jaśniejsze - mały pokręcił głową.
-Damon, a widziałeś jakąś flagę? - włączyła się do rozmowy Cecylia.
-No, miał na burcie dwie.
-Dwie? - podchwycił Damien.
-Jedna była z takimi gwiazdkami, czerwona i niebieska, a druga biała z zielonym paskiem i była mała i krótka. Ta flaga miała jakieś szlaczki.
-Narysuj mi je, dobrze? - powiedziała Cecylia.
Damien podał małemu pergamin i długopis.
Damon pomyślał chwilę i narysował niepewną dłonią "szlaczki".
Ułożyły się one w cztery chwiejne litery. "DHMG'
-Dziękuje Ci, Damon - powiedział pobladłymi wargami Damien - idź do Matthiasa, niech zrobi Ci jakąś półkę na muszelki, a Ingę poproś o coś słodkiego, powiedz, że masz moje pozwolenie. Ja muszę jeszcze chwilę porozmawiać z Twoją mamą. Przyjdę do Ciebie wieczorem.
Mały zeskoczył mu z kolan i podbiegł do drzwi. Pomachał rączką mamie i już miał wyjść, gdy coś mu się przypomniało.
-Damien?
-Tak, Damonie?
-Lubisz moją mamę? - zapytał cicho malec.
Damien uśmiechnął się.
-Tak, lubię Twoją mamę, a teraz zmykaj.
Poczekał aż usłyszą jego kroki na schodach i dopiero wtedy się odezwał.
-Cecylio, wiesz, gdzie dokładnie Damon widział tą łódź?
-Tak. Matthias był na drugiej przystani, a mały bawił się na plaży po lewej stronie.
-Dziękuję Ci - powiedział szczerze Damien i wyciągnął kolejny pergamin - nie, zostań - dodał gdy Cecylia chciała wstać - mam do Ciebie jeszcze kilka pytań.
-Słucham, panie?
-Na pewno słyszałaś o tych wszystkich napadach i innych okropnościach.
-Tak.
-Wiem kto za tym stoi i mam do Ciebie ogromną prośbę - powiedział cicho gdy skończył pisać.
-Jesteś zaniepokojony...
-Tak, to może mi zagrozić.
-Zrobię wszystko, gdyby nie Ty...
-Damon jest dla mnie bardzo ważny - przerwał jej łagodnie Damien - to należy od teraz do Ciebie - dodał podając jej pergamin.
-Co to jest? - zapytała czytając pobieżnie tekst.
-Od teraz połowa mojego majątku w Szwecji i w Anglii należy do Damona. Jest moim jedynym spadkobiercą.
-Ale, Damien! - wybuchnęła Cecylia - nie możesz mu dać tego!
-Mogę - uśmiechnął się delikatnie Damien - mogę z tym zrobić co chcę i chcę dać to jemu. Nie sadze, żebym sam miał dzieci, a ktoś musi o to potem zadbać. A kto jak nie on?
-Damien... - Cecylia zająknęła się - co się dzieje? Dlaczego? Boisz się czegoś?
Maderville spoważniał.
-Nie wiem. Muszę Cię o coś prosić.
Dziewczyna odwróciła wzrok.
-Tak, panie? - wróciła do oficjalnej nazwy.
-Uraziłem Cię, Cecylio? - zapytał cicho.
-Wiesz, panie, jak zareaguje służba gdy dowiedzą się, że to Damon dostanie Damostrand?
Pomyślą, że...
-Jeśli tak pomyślą to będą w błędzie - przerwał jej łagodnie Damien.
Dziewczyna jeszcze bardziej pochyliła głowę.
-Cecylio, co Cię gryzie?
-Panie... to... nie, to nie powinno do pana dojść. To bezczelność.
-Prosiłem o coś - powiedział chłodniej Damien.
Nie znosił gdy mu odmawiano.
-Każda kobieta w Luelii o tym marzy. - powiedziała tylko Cecylia.
-O czym?
-O tym żeby być panią na Damostrand. O tym żeby pan im się oświadczył. Każda. Więc czemu, panie Maderville, zapisujecie mu tą posiadłość? Czy nie wystarczająco ludzie obrzucają mnie błotem? Teraz będą myśleć, że Damon to pański syn, i zdobył Damostrand postępem uknutym przeze mnie.
-Cecylio, sprowadziłaś się tutaj i szanuję Cię jako pracownika, a przed wszystkim jako kobietę. Nie spoufalam się ze służbą. Nie dla tego, że do niższy stan ode mnie, ale dlatego, że nie mieszam pracy z przyjemnością. Jeśli chciałbym Cię zobaczyć w mojej sypialni to już byś tam była.
Dziewczyna spuściła głowę, upokorzona i zraniona.
-Nie chcę Cię ranić, Cecylio - powiedziała cicho Damien - ale muszę zabezpieczyć Damostrand. Jest Damona i nie zamierzam tego zmienić. Nikt nie dowie się o tym przez kilka ładnych lat.
-Dlaczego uratowaliście Damona? - zapytała cicho Cecylia, zmieniając temat.
-Cecylio, prosiłem żebyś mówiła mi po imieniu. Chciałabyś żebym zwracał się do Ciebie, panno Nilsdatter?
-Nie - wzdrygnęła się Cecylia - przepraszam jeśli pana uraziłam - powiedziała i wstała - ale skoro nie spoufala się pan ze służbą, to dlaczego wymaga tego pan ode mnie?
Odwróciła się i podeszła do drzwi.
-Cecylio, Cecylio, poczekaj.
-Po południu przyjdę po ostatnią wypłatę - dodała chłodno i wyszła.
Damien westchnął cicho.

~*~*~*~

Mam nadzieję, że się podobało. Nie wiem kiedy kolejna część.
Zapraszam również na 50 rozdział, który pojawił się w piątek.

Kocham Was, za to, że jesteście ze mną.
Roczna,
Nox

P.s nowy rozdział powinien pojawić się w piątek.

32 komentarze:

  1. nienawidze, przysiegam.
    znaczy kocham, ale nienawidze.
    R

    OdpowiedzUsuń
  2. Miniaturka naprawdę bardzo tajemnicza i ciekawa :)
    Jedna rzecz mnie teraz ciągle trapi ;p
    DHMG
    Co to może być?
    Gdyby to inaczej ułożyć to mogłoby być Draco Malfoy Hermiona Granger... może to tylko moje głupie przypuszczenia, ale nie mogłam się skupić na ciągu dalszym rozdziału, bo DHMG chodziło mi po głowie <3
    pozdrawiam, unforgiiven ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. kurcze ...
    na początku serdecznie gratuluję ci rocznicy na blogspocie.
    przeczytałam miniaturkę i bardzo mi się ona spodobała ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. 100 lat, 100 lat niech żyje żyje nam..! :D z początku życzę Ci wenyy na "nowy rok" ! Co do Miniaturki: znakomita. Strasznie jestem ciekawa dalszego ciągu tej historyjki. Mam nadzieję, że już niedługo dodasz kolejną część. Życzę powodzenia i pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. byle nie sto lat, jak ja będę wyglądać? :)
      nie wiem kiedy kolejna część, bo jeszcze nawet nie zaczęłam jej pisać. skupiam się na rozdziale.

      Usuń
  5. Świetna! Nie mogę się doczekać kolejnej części. Naprawdę masz super wyobraźnię.
    Wszystko dopięte na ostatni guzik, wręcz idealne!
    Też mnie zastanawiał ten napisz DHMG :D wykminiłam że może być Draco Hermiona Malfoy Granger :D

    Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę!

    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! Boskie! Brak mi słów!
    Czy Ty zawsze musisz tak świetnie pisać?! Jesteś genialna. A ja nie mogę doczekać się dalszej części. ♥
    Angela. : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluje rocznicy i mam nadzieje ze bedziesz tu jeszcze dluuuugo! :)
    Miniaturka bardzo ciekawa. Na poczatku spodziewalam sie jakiegos Dramione. Widocznie moj umysl juz podswiadomie przyzwyczail sie do tych opowiadan. Ale mimo ze nie bylo nic o nich to mi sie spodobalo. Takie tajemnicze budzace swojego rodzaju nieppkoj. Bede czekac na kolejna czesc.
    I bede tez czekac na piatek o bedzie nowy rozdzial! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Czekam na kolejny! DHMG? O co chodzi?! Z okazji roczku życzę Ci weny, weny i jeszcze raz weny! Dużo wyświetleń i komentarzy oraz wszystkiego dobrego! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję rocznicy! Aż ciężko uwierzyc jak ten czas szybko biegnie. Z tej okazji dla ciebie zyczenia:

    Chodź już trochę spoważniałaś,
    Może nawet posiwiałaś,
    To nie przejmuj się tym wcale,
    Żywot człeka jest zbyt krótki,
    Czasu nie ma na twe smutki,
    Co przeżyłaś jest już twoje,
    A przed tobą nowe boje,
    Dalsze plany i marzenia,
    Jeszcze dużo do zrobienia,
    Popuść wodze swej fantazji,
    Wiele przecież jest okazji
    by korzystać z możliwości
    POKAZANIA SWYCH ZDOLNOŚCI!

    Niech ta rozcznica bedzie milowym kamieniem,
    niezapomnianym w Twym sercu wspomnieniem!
    Wszystkiego dobrego!
    Dominika

    Ps. Miniaturka (kurde gdyby tylko tak wszystkie miniaturki wyglądały ;-) ) tajemnicza i pięknie stylowo napisana. Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow.
    Przez kilka(naście) sekund tylko tyle potrafiłem wydusić.
    Miniaturki naprawdę cudowna i musiałam robić sobie przerwy w niektórych momentach żaby wypłakać łzy wzruszenia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Och, super rozdział! Taki inny, bardzo mi się podoba Draco tutaj. Wzruszyłam się jak on uratował tego chłopca, kto by pomyślał, że Malfoy jest taki dobry dla innych? :) Ach, DHMG? Draco Hermiona Malfoy Granger? :D Ja to tak rozumiem.
    Gratuluję rocznicy, mam nadzieję, że jeszcze długo wytrwasz w pisaniu :)
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  12. Sto lat, sto lat! Oj stara juz jestes :) Zmienilas blogosfere - to my powinnismy dziekowac, ze jestes :)
    Piekna miniaturka - inna niz wszystkie, ktore do tej pory czytalam. Ciekawy pomysl - mam kilka podejrzen co moze sie wydarzyc i jestem ciekawa, czy sie sprawdza :) DHMG? Grr zupelnie nie mam pomyslu co to moze znaczyc :( Mam nadzieje, ze szybko powstanie kolejna czesc :)
    Pozdrawiam
    Ciocia Flo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zmieniłam?
      chyba na gorsze ;p
      pisz jakie masz podejrzenia, może masz rację :)
      Pozdrawiam
      dziadek Nox

      Usuń
  13. Tak, tak, tak! Pamiętam ten wystój na onecie :D Pierwszy blog o Dramione, który poznałam i na którym zostałam do końca :D
    Za miniaturkami nie przepadam, ale bardzo mi sie podobała :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczerze, to lepsze od dramione xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Super Blog.Chciałam ci pogratulować rocznicy ale i tego że tak super piszesz.
    Zapraszam do mnie:http://draco-malfoy-and-riddle.blogspot.com/
    Pozdrawiam Szara Dama

    OdpowiedzUsuń
  16. Ogólnie mi się podoba, zdarzają się Ci błędy, jednak niewielkie. Nie ma słowa "patrzał" :) A tak poza tym, to mam nadzieję, że nie mówili na Astorię Ass, co znaczy tyle co dupa.
    Fabuła... Czasami trochę przesądzasz opisując normalne sytuacje, no i to idealizowanie postaci...
    Szkoda mi Ginny i Terrenca. Och, błagam, nie zostawiaj ich samych ;) Mogliby być razem? Moim zdaniem Hermiona okrutnie potraktowała Terrena, nie cierpię takich sytuacji w opowiadaniach. Szczególnie, że polubiłam go chyba bardziej niż Twojego Dracona. To, że krzyczała ponoć jego imię bardzo mnie wzburzyło, uznam więc, że tego nie było xd Tralalalalala, nie czytałam tego zdania.
    Chcę Ci także zwrócić uwagę na skracanie niektórych imion - bywa, że robisz to bardzo na siłę i wychodzi naciągane :) np. Miona. Nie, to do mnie nie przemawia. Na dziś, to chyba tyle.
    Pozdrawiam ciepło :)
    Carmen

    OdpowiedzUsuń
  17. Nienawidzę :C Dawaj kolejną część! Jak mogłaś przerwać? :C
    Kocham :*
    Camme

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś mianowana przeze mnie do Liebster Award. Gratulacje :)

    Więcej tu: http://her-draco.blogspot.com/2013/06/liebster-award-nominacja.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaintrygowała mnie ta opowieść ;d
    Jestem ciekawa kolejnych części i domyślam się, że ta kobieta to będzie Hermiona ;d
    Ale w sumie to nie wiem, o co może chodzić z tymi poszukiwaniami ? Czyżby jakaś zemsta ?
    Z niecierpliwością czekam na kolejną cześć ;)
    Pozdrawiam i życzę weny
    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  20. PAMIĘTAM ONET :D
    To dzięki Twojemu blogowi zaczęłam wg czytać Dramione...

    Rok... Przez ten czas na pewno poprawiłaś Swój styl. Niestety... Trzymasz w napięciu! to jest okrutne!
    Potrzebuję drugiej części miniaturki... Nie wytrzymam bez niej...

    Życzę Ci dużo weny, czasu no i oczywiście miliona opowiadań równie genialnych jak to :D
    Mam nadzieję, że nie zamierzasz kończyć na tej historii!

    Pozdrawiam,
    Drowned :*

    P.S. Zapraszam do mnie na http://smakwiatru.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award.
    Szczegóły znajdziesz tutaj: https://www.facebook.com/pages/Dramione-Sheireen/586574228044224 ;)
    Za to wczorajsze rycie bani xd
    Pozdrawiam
    Sheireen ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Gratuluję i składam najszczersze, spóźnione życzenia :) Miniaturka fajowa.

    OdpowiedzUsuń
  23. W EPILOGU napisałaś, że nie wrócisz do blogosfery. Czy to znaczy, że nie dodasz kolejnych części tej miniaturki? Jeśli tak, to szkoda, ale rozumiem, że nie masz weny lub ochoty do ciągnięcia bloga. Mimo wszystko dziękuję za cały ten rok z Dramione i za obłędną miniaturę :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Szwecja, powiadasz. Jeśli to jest Szwecja, oto powinni być Cecilia Nilsdotter. Wiem, bo mieszkam w Szwecji :)
    Poza tym, to miniaturka nie jest zbytnio magiczna, ale i tak mi się podoba :)

    KK

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...