sobota, 27 kwietnia 2013

rozdział 43


" Kłopot w tym, że kiedy człowiekowi za bardzo zależy,
to wszystko czuje dwa razy mocniej. "

-Terren!
Blondyn odwrócił się, tłumiąc westchnienie.
Ten dzień był jednym z najgorszych. Miał go dość. Chciał się tylko napić ognistej i iść spać. Wszystko się pieprzyło. Rozwalało jak domek z kart...
Nie wiedział dokładnie co, ale wiedział, że coś jest nie tak.
W jego stronę szła Hermiona.
-Miona, cześć – powiedział siląc się na uśmiech.
Hermiona nie odpowiedziała, tylko rzuciła mu się na szyję.
-Hej! - zawołał zaskoczony – a gdzie zgubiłaś Draco?
-Ja... - Hermiona puściła go – znowu się pokłóciliśmy.
-O co? - westchnął Terren
-O Ciebie, nie ważne. Chciałam po prostu pogadać –  jej oczy był przygaszone.
-Jasne, idziemy na błonia?
-Dobra...
-A więc w ciągu 24 godzin, zdążyliście się pogodzić i znów pokłócić? - zapytał, gdy ruszyli w stronę wyjścia.
-Taaak, to nasza specjalność.
-Przykro mi, Miona – powiedział cicho Terren – szczególnie, że poszło o mnie. Jak podejrzewam, Draco jest zazdrosny?
-Tak, zależy mu na mnie, ale nie ufa mi i jest zazdrosny. – Hermiona skinęła głową , wymijając grupkę trzecioklasistów – Myślę, że mi nie ufa, bo nie dałam mu ostatnio powodów do wierzenia mi bezgranicznie. Wiem też, że jest cholernie zazdrosny. Powiedziałam mu, że nie ma o co, ale on jest głuchy na moje słowa.
-Draco zawsze był zaborczy, jeśli chcesz z nim być, musisz to wziąć pod uwagę -  Terren zaśmiał się ponuro – ale z drugiej strony, kim ja jestem, żeby ci dawać takie rady? To przeze mnie wasz związek się rozpadł.
-Daj spokój, nigdy nie byliśmy razem – mruknęła Hermiona.
-Ale Draco tak uważał – powiedział spokojnie blondyn, mrużąc oczy, gdy wyszli na oślepiające słońce. 
-Słucham?!
-No wiesz, nie powiedział tego nikomu, ale w głębi serca myślał o tobie „moja Granger”.
Hermiona jeszcze nigdy nie była tak zdziwiona. Nie wiedziała, co powiedzieć, jak zareagować. Płakać, cieszyć się, śmiać...
-Nie bierz tego do siebie – rzucił cicho Terren -  on myślał tak o każdej.
-Ja nie jestem każdą – syknęła Hermiona – ale nie ważne, nie mówmy o tym.
Usiedli pod rozłożystym drzewem.
-O czym chciałaś pogadać? - zmienił temat Terren.
-Brakowało mi ciebie – uśmiechnęła się krzywo Hermiona – przez cały ten czas, kiedy się z nim kłóciłam i pisałam do ciebie, chciałam z tobą pogadać. Twarzą w twarz, na spokojnie. Zawsze mi pomagałeś.
Terren odwrócił twarz.
-Przepraszam – wyszeptała Gryfonka – dzisiaj wszystko chrzanię.
-Mogę ci zadać pytanie? - rzucił Terren, obserwując wielką kałamarnicę.
-Tak.
-Dlaczego tak bardzo ci zależało na tym, żeby się ze mną zobaczyć? Chodzi mi o czas, kiedy  nie mogliśmy rozmawiać i teraz.
Hermiona spojrzała na niego.
Siedział rozluźniony i obserwował jezioro. Miał rozpięta koszulę, a włosy rozwiewał mu wiatr.
-Kocham Cię – szepnęła cicho.
-To żadne wyjaśnienie, Hermiono – zaśmiał się Ślizgon – szczerze, to powinienem być na ciebie wściekły. Spieprzyłaś mi życie, straciłem kumpla, niby się pogodziliśmy, ale Draco już nigdy mi nie zaufa.
-Terren – Hermiona wzięła się w garść i powiedziała to, co chciała mu powiedzieć już dawno temu – w jakiś pokręcony sposób cię kocham, zależy mi na Tobie i wiem, że zraniłam cię bardzo mocno, kiedy ci powiedziałam, dlaczego poszłam z tobą do łóżka. Zniszczyłam ci świat i żałuję tego. Gdy nie mogłam cię zobaczyć, wiedziałam, że chcę cię przeprosić. Jednak niczym nie zrekompensuję ci tego, co zrobiłam. Głupie „przepraszam” też niczego nie załatwi. Nie myślałam, że konsekwencje będą aż tak drastyczne. Chciałam uratować Draco, a tylko go zraniłam, raniąc przy okazji ciebie i parę innych osób w zamku ... - Hermiona poczuła, że ma w oczach łzy – pójdę już.
-Miona, czekaj – powiedział Terren i zapał ją za rękę – jesteś szczera, to dobrze.
-Ale to niczego nie zmieni.
-Powiedz to samo Draco – uśmiechnął się blondyn  -  nie gwarantuję, że to wszystko załatwi, ale da mu do myślenia.
-A ty? - zapytała Hermiona.
-Mną się nie przejmuj – powiedział stanowczo.
-Zraniłam cię – szepnęła Gryfonka, klękając koło niego.
Ślizgon wzruszył ramionami i spojrzał w dal.
-Jak każda dziewczyna, która wybrała Dracona.
-Przecież...
-Hermiona, znam Draco od paru lat i od zawsze zabierał mi dziewczyny, na których choć trochę mi zależało. Przywykłem.
-To chore.
-Normalne – zaśmiał się Terren – ale teraz mu zależy. Idź, pogadaj z nim. Ta gra jest warta świeczki.
-Terren – blondyn spojrzał na nią i zobaczył w jej oczach łzy.
-Idź, cara mia* - powiedział – inaczej ja mu o tym powiem.
Hermiona uśmiechnęła się lekko.
-Czekaj, chcę wiedzieć jeszcze jedno.
-Pytaj.
-Co się zmieniło?
-Co masz na myśli?
-No wiesz, między nami – sprecyzowała, wywracając oczami – co ty czujesz?
Zielone oczy Terren' a były nieprzeniknione.
-Zasadniczo nic się nie zmieniło – stwierdził powoli – ale z drugiej strony, zmieniło się wszystko. Chyba dobrze by było, gdyby zostało między nami tak, jak było przed tym, gdy się pokłóciłaś z Draco. Na pewno nie będziemy mogli się spotykać tak często, jak byśmy chcieli, bo Draco będzie miał na mnie oko. Ale jakoś to załatwimy.
-Jak bardzo masz mi to za złe? - zapytała cicho.
-Mówiłem ci, że tego nie żałuję – powiedział stanowczo Ślizgon – i dalej tak jest, chociaż... żałuję konsekwencji...
Hermiona już chciała coś powiedzieć, ale Terren był szybszy.
-Pogódź się z nim i wszystko będzie okej. Zaufaj mi.
-Wiem, że cię to boli.
-I będzie – rzucił jej prosto w twarz – Miona, przepraszam, nie panuję dzisiaj nad sobą. Pogadamy, jak oboje się ogarniemy.
Gryfonka pokiwała głową.
-Do kiedyś – uśmiechnęła się lekko.
Schyliła się, pocałowała chłopaka w policzek i podbiegła w stronę zamku.

Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, nie miałam pojęcia,
 że niedługo będziesz dla mnie taki ważny.

***

Draco zaklął, gdy Granger zatrzasnęła drzwi.
Nie widział sensu w gonieniu jej. Był pewien, że poszła do Terrena.
Zawsze do niego chodziła.
Z westchnieniem sięgnął po Ognistą.
Chciał mieć Granger tylko dla siebie. Pragnął jej i tęsknił za nią. Potrafił przyznać się, sam przed sobą, że mu na niej zależało. Miał świadomość tego, że uczucie może wygasnąć z czasem lub mogą się nie dogadywać, ale w tym momencie zależało mu na Granger w jakiś irracjonalny sposób. Jednak tego jeszcze do końca nie rozgryzł.
Musiał z nią pogadać, na spokojnie, żeby nikt im nie przeszkadzał.
Tak, jasne, ciekawe kiedy.
Ktoś gwałtownie zapukał do jego drzwi.
Na pewno nie była to Granger.
Otworzył drzwi i zobaczył wściekłego Blaise' a.
-Jest sprawa Smoku – warknął Diabeł.
-Właź – powiedział tylko Draco, odkładając myślenie o Granger na kiedy indziej.

***

Po dwóch godzinach mieli podejrzaną, która mogła widzieć Blaise' a  z Parvati i  dziewczyną z imprezy. Diabeł miał naprawdę diabelne błyski w oczach, a Draco miał zaciętą minę.
-Nie wywinie się – warknął Blaise.
-Nie ma opcji – potwierdził Draco – a tak z drugiej strony, zależy ci na niej, prawda?
Diabeł wstał i podszedł do barku Dracona.
-Tak – powiedział krótko -  zależy mi na niej. Ale przecież miłość nie istnieje, co Smoku?
-Nie wiem, Diable – powiedział powoli arystokrata – zaczynam się wahać...
Blaise nalał dwie szklanki Ognistej i wrócił do Draco, który siedział na sofie. Podał mu jedną z nich i westchnął.
-Gryfonki... jak są, to jest źle, jaki ich nie ma, to też nie dobrze... co one z nami robią, Smoku?
Draco upił łyk alkoholu i pokiwał w zamyśleniu głową, całkowicie się z nim zgadzając.

wszystko czego pragnę, czego chcę,
spala się zanim wyciągnę po to ręce.

***
 Drzwi od małej sali, znajdującej się tuż koło Wielkiej Sali, otworzyły się z cichym skrzypieniem. Został on jednak zagłuszony przez muzykę, która wypełniała całe pomieszczenie.
Draco stanął w cieniu. Ogarnął całą salę wzrokiem.
Nic się tu nie zmieniło, od czasu, gdy był tu ostatnio. Pod ścianą stał gramofon, z którego płynęła smętna piosenka o nieszczęśliwej miłości. I tylko na parapecie okna siedziała brązowowłosa dziewczyna zapatrzona w dal. Owinęła się szatą szkolną i objęła ramionami.
Blondyn zaklął w myślach. To przez niego była smutna.
Piosenka skończyła się. Gryfonka nie zareagowała. Musiała minąć chwila, żeby zaczął się następny utwór.
Jednak następny utwór nie popłynął. Draco jednym machnięciem różdżki wyłączył gramofon. Oparł się o ścianę i potargał włosy. Nawet teraz nie umiał odmówić sobie dramatyzmu.
-Cześć, Granger – powiedział cicho.
Hermiona zaskoczona odwróciła się w jego stronę.
-Nie słyszałam, kiedy wszedłeś – powiedziała tylko i znów spojrzała w okno.
Draco z westchnieniem podszedł do niej i wyciągnął rękę.
Spojrzała na niego zaskoczona.
-Co robisz? - zdziwiła się.
-Zatańczysz? - blondyn uśmiechnął się lekko.
Rzuciła mu podejrzliwe spojrzenie.
Draco nic nie powiedział. Czekał tylko na jej reakcję.
-Zaraz tu będą Lucas i Nikki – powiedziała.
-I na pewno się ucieszą, widząc, że się dogadujemy – dodał Ślizgon.
Przez chwilę spoglądali na siebie w milczeniu.
Draco nadal trzymał wyciągniętą rękę w jej stronę, a w oczach Hermiony błyszczała podejrzliwość.
-Nie daj się prosić, Granger – powiedział w końcu Draco.
Gryfonka uniosła brew.
-Panno Granger, czy uczyni mi pani ten zaszczyt i zmarnuje kilka minut na taniec ze mną? - zapytał, teatralnie kłaniając się jej w pas.
-Mogę się poświęcić – powiedziała wyniośle.
Zeskoczyła z parapetu i ściągnęła szatę. Miała na sobie tę samą sukienkę co zawsze.
-Podoba ci się, prawda? - zapytała cicho, rozpuszczając włosy, które opadły falą jej na plecy.
-Może być – powiedział obojętnie Draco, ale nie umiał oderwać wzroku od jej ciała.
Wyszli na środek sali i Draco machnął różdżką. Zabrzmiały pierwsze dźwięki  piosenki. Tym razem to on ją wybrał. (muzyka)
W pierwszej chwili Hermiona nie rozpoznała utworu.

''Piękne dziewczyny na całym świecie 
Mógłbym się za nimi uganiać, ale tylko marnował bym czas
One tobie nie dorównują, kochanie''

Draco objął ją w talii, cały czas patrząc jej w oczy. Zaczęli tańczyć. Piosenka była szybka, ale im to nie przeszkadzało. Cały czas ich ciała były blisko siebie, jakby ktoś rzucił na nich zaklęcie Trwałego Przylepca.
Blondyn miał jeden cel. Udowodnić Granger, że nie jest jedną z wielu...

''Nie, nie, nie dorównują tobie, kochanie
Nie, nie dorównują tobie, kochanie
Wiem, że czujesz skąd pochodzę
Bez względu na to co zrobiłem w przeszłości.
Większość z nich była dla cholernej zabawy
Kręciłem się w kółko jak na karuzeli
Bez konkretnego kierunku, po prostu chciałem odreagować
Uganiając się za spódniczkami w letnim słońcu
W ten sposób straciłem więcej, niż kiedykolwiek wygrałem
I szczerze, skończyłem z niczym''

Hermiona spuściła głowę, gdy zobaczyła, że Draco śpiewa piosenkę, do której tańczyli. Może nie śpiewał idealnie, nie był w końcu piosenkarzem. Jednak zdała sobie sprawę, że to, co wychodzi z jego ust, jest szczerą prawdą.

''Nie ma większej bzdury
To jest w moim sumieniu
I myślę kochanie, że powinienem to z siebie wyrzucić
I nie chcę źle zabrzmieć 
Ale zastanawiałem się czy istnieje coś, o czym chciałabyś wiedzieć 
(Że chcesz się dowiedzieć) 
Ale mniejsza z tym, powinniśmy dać temu spokój
Bo nie chcemy być epizodem,
Więc pozwólmy odejść wszystkim złym myślom''

Słysząc, jak powtarza słowa piosenki, zrozumiała, ile musiał cierpieć, gdy dowiedział się o niej i Terrence' ie. Była jego, ale zawsze wymykała mu się z rąk. Zawsze była nieosiągalna, a gdy prawie ją miał, zraniła go i uciekła, zostawiając go z nadszarpniętą dumą i zranionym sercem.
Draco uśmiechnął się lekko i obrócił ją wokół własnej osi. Idealnie, jak zawsze, wpadła w jego ramiona, jakby to właśnie tam było jej miejsce...

''Piękne dziewczyny na całym świecie 
Mógłbym się za nimi uganiać, ale tylko marnował bym czas
One tobie nie dorównują, kochanie
Nie dorównują tobie, kochanie
Mogą powiedzieć "cześć" i mogę powiedzieć, hej 
Ale nie powinnaś się martwić o to.
Bo one tobie nie dorównują, kochanie
Nie dorównują tobie, kochanie''

Miał tysiące dziewczyn, ale żadna go nie zraniła, bo to on zrywał i zostawiał je ze złamanymi sercami. Jednak pojawiła się ona i zrujnowała cały schemat. Nie była, jak te wszystkie inne dziewczyny, z którymi miał okazję się spotkać. I to zaczęło go intrygować i pociągać. A gdy zorientował się, że wpadł w jej sieci, już nie było odwrotu.

''Nie, nie, nie dorównują tobie, kochanie
Nie, nie dorównują tobie, kochanie
Ręce w dół nigdy nie będzie kolejnej 
Byłem w okolicy, ale nie widziałem takiej jak ty
Spójrz na swój styl, nikt mu nie dorównuje
I nagle nie masz nic na sobie
Kochanie, jesteś zajebistą laską
I trzymaj się tego, podczas, gdy reszta lasek pozostanie sztuczna
Jesteś moją wymarzoną kobietą, nazywaj mnie pan fantastyczny
Stop .. teraz pomyśl o tym''

Draco patrzył jej głęboko w oczy. Dawał czas, żeby to przemyślała i zrozumiała, co chciał jej powiedzieć. Nie umiał powiedzieć wprost, co do niej czuje, dlatego posłużył się piosenką. Tak było łatwiej. A jakby jej się to nie podobało, to zawsze mógł się tłumaczyć tym, że dopadł go melancholijny nastrój i dlatego wybrał właśnie tę a nie inną piosenkę.

''Byłem w Londynie, byłem w Paryżu 
Nawet odwiedziłem Tokio 
Następnie wracałem do domu przez Georgie do Nowego Orleanu
Ale Ty zawsze pozostaniesz gwiazdą wieczoru
I właśnie taka dziewczyna mnie jara
Jak Nintendo 64 
Jeśli tego nigdy nie wiedziałaś to teraz wiesz (wiesz, wiesz wiesz)'' 

Hermiona nie wiedziała, co się dzieje. Słuchała piosenki i wiedziała, że równie dobrze mógłby ją napisać Draco. Sytuacja w niej przedstawiona pasowała do nich idealnie.

''Piękne dziewczyny na całym świecie 
Mógłbym się za nimi uganiać, ale tylko marnował bym czas
One tobie nie dorównują, kochanie
Nie dorównują tobie, kochanie
Mogą powiedzieć "cześć" i mogę powiedzieć, hej 
Ale nie powinnaś się martwić o to.
Bo one tobie nie dorównują, kochanie
Nie dorównują tobie, kochanie''

Wieczny Casanova i dziewczyna ceniąca ponad wszystko naukę, a przynajmniej tak się wydawało. Ale oboje mieli swoje tajemnice, o których nie wiedział nikt inny oprócz drugiej osoby. Bali się o wszystkim powiedzieć przyjaciołom, ale sobie mogli powierzyć wszystko, ale gdy to mówili, nie wiedzieli, jak trudno będzie się rozstać.

''Nie, nie, nie dorównują tobie, kochanie
Nie, nie dorównują tobie, kochanie
Gdziekolwiek pójdę zawsze słyszę Twoje imię 
I nie ważne gdzie jestem, dziewczyno sprawiasz, że chce śpiewać (śpiewać) 
W autobusie, samolocie, samochodzie czy pociągu
 Nie ma żadnej innej dziewczyny w mojej głowie, i ty jesteś temu winna''

Draco uśmiechnął się, widząc, że Gryfonka zaczyna rozumieć, co chciał jej przekazać, a sam nie potrafił. Sposób w jaki ją obejmował i dotykał teraz jej ciała był jasny. Pragnął jej. Ale wiedział, że musi nad sobą panować, bo inaczej zada jej wiele bólu. Jednak w jego ruchach była czułość i spokój, jakiego nigdy wcześniej u niego nie zauważyła.

''Piękne dziewczyny na całym świecie 
Mógłbym się za nimi uganiać, ale tylko marnował bym czas
One tobie nie dorównują, kochanie
Nie dorównują tobie, kochanie
Mogą powiedzieć "cześć" i mogę powiedzieć, hej 
Ale nie powinnaś się martwić o to.
Bo one tobie nie dorównują, kochanie
Nie dorównują tobie, kochanie''

Teraz był pewny czego chce i na czym tak naprawdę mu zależy. Postanowił o to walczyć, bo zrozumiał, że warto. Gubił się i nie znajdywał niczego wartego uwagi, ale teraz się to zmieniło. Znalazł to o czym mówiła mu kiedyś Pansy. Dziewczynę, która nie pchała się w jego ramiona. O nią  musiał walczyć.

''Nie, nie, nie dorównują tobie, kochanie
Nie, nie dorównują tobie, kochanie
I tak to zrobimy.
I pozwólmy temu trwać...''**

Gdy piosenka się skończyła, Draco wciąż obejmował Gryfonkę.
Dotknął jej policzka i wyszeptał do ucha kilka zdań.
-Piękne dziewczyny na całym świecie, nie, nie, nie dorównują tobie, kochanie.
Ślizgon odczekał aż ucichnie echo jego słów.
-I nigdy nie dorównają tobie, Granger – dodał cicho.
Gdy chciała coś powiedzieć, położył dłoń na jej ustach.
-Najpierw posłuchaj, Granger. Nie chcę się z tobą więcej kłócić ani godzić. To męczące i mam tego dość. Chcę żebyś była blisko mnie i żeby żaden facet się do ciebie nie zbliżał. Nie wymagaj ode mnie, żebym nie był zazdrosny, bo to nie możliwe. Pottera i Rudego mogę sobie odpuścić, ale Terren nadal jest na warunkowym i nie próbuj się nawet kłócić. Tak, stawiam ci warunki, jeśli mamy w ogóle jeszcze o czym rozmawiać. I proszę, nie krzycz.
Odsunął dłoń z jej ust i spojrzał na nią pytająco.
-Czemu mi to mówisz, do cholery? - zapytała, a jej oczy błyszczały gniewem.
-Bo mam dość półprawdy i niedomówień. W tym jesteśmy najlepsi, ale jeśli w jakikolwiek sposób ci na mnie zależy, Granger, to musimy pogadać i to poważnie.
-Co ty sobie w ogóle myślisz?! - uderzyła go w pierś – Że jestem aż tak wredna?! Przecież ci mówiłam, że mi na tobie zależy! Ile czasu musi minąć, żebyś to zrozumiał?!
-Rozumiem, Granger i błagam nie zmieniaj zdania do końca próby, gdy będziemy mogli pogadać, dobra?
Hermiona uderzyła go w twarz.
-Ej, a to za co? - oburzył się Draco.
-Za całokształt – syknęła Hermiona.
Ślizgon spojrzał na nią, nie do końca rozumiejąc, o co jej chodzi, jednak wolał przezornie zachować milczenie. Uznał, że tak będzie lepiej. I coś mu mówiło, że nie przemyślał wszystkiego do końca i w ogóle nie zna kobiecej psychiki tak dobrze, jak mu się wydawało.
Utwierdził się w tym przekonaniu, gdy Gryfonka stanęła na palcach i pocałowała go namiętnie.
Z całą pewnością, nigdy nie zrozumie kobiet i chyba już nawet nie będzie próbował...

~*~*~*~

* - Cara mia – kochanie, skarbie
** - Nothing on You  -B.o.B ft. Bruno Mars

No tak…
Usuwam Sondę, nie jest mi już potrzebna.

Robiłam konkurs na Betę, jednak nie rozstrzygnęłam go do końca, więc ten jest jeszcze bez stałej Bety.
Niemniej pomogła mi w tym Alex, za co bardzo, ale to bardzo jej dziękuję.

A tak w ogóle chcecie jakąś miniaturkę? Bo dawno nie było…
Od razu mówię, że nie dzisiaj, tylko jakoś w tygodniu.

Pozdrawiam,
Nox

piątek, 19 kwietnia 2013

rozdział 42

Dla Camme.
Za całe jej poświęcenie dla bloga.

~*~*~*~

Nie mów mi, że nie, nie mów mi że nie
Chcę być z Tobą, mimo że to zabronione.
Nie mów mi, że nie.
Niech Twoje usta nie kłamią, wiem co czujesz
Nie mów mi, że nie,
Nie mów mi, że nie chcę naprawić sytuacji(...)
Popatrz na mnie nie mów że nie (...)
Chcę byś mi ufała
Chcę Ci dać miłość.
Enrique Iglesias – No me digas que no

~*~*~*~

-No w końcu – powiedział Draco na widok Gryfonów – ile można czekać?
-Do skutku – mruknęła Parvati, unikając spojrzenia Blaise' a.
Podeszła do Hermiony i uściskała ją krótko jak to miały w zwyczaju.
Chłopcy przywitali się szybkimi uściskami dłoni, Harry uśmiechnął się do Pansy i objął ją na sekundę.
Blaise uniósł lekko brew widząc to, ale bardziej zaniepokoił go to, że Parvati nie chce na niego nawet spojrzeć. Owszem, stanęła koło niego tak jak zawsze, ale nie złapała go za rękę, nie powiedziała nic, nie przytuliła się.
-Po co nas tu ściągnęliście? - zapytała Pansy.
-Musimy wam coś powiedzieć – zaczął Draco, a Hermiona westchnęła.
-Brzmi poważnie - mruknął Harry, a Pansy i Parvati zachichotały.
Blondyn zgromił go wzrokiem, ale Wybraniec nic sobie z tego nie zrobił.
-Stary, szybciej – pospieszył go Terren - nie mamy całego dnia.
-Po pierwsze – syknął arystokrata nadal, patrząc nieprzychylnie na Wybrańca – Granger i ja jesteśmy w trakcie godzenia się.
Hermiona gdy to mówił, obserwowała uważnie resztę.
Na każdej twarzy pojawiło się dziwienie, a potem ulga lub radość. Tylko na jednej mignął ból, ale zniknął tak szybko, że pomyślała iż ma przewidzenia.
Draco, który omiótł wszystkich spojrzeniem nie zauważył już bólu w jednych oczach.
-To wszystko? - zapytał Harry – gdzie byłaś Hermiona, szukaliśmy cię.
-U niego – powiedziała tylko Hermiona.
-Dzięki – mruknął pod nosem Draco.
Pansy uśmiechnęła się lekko widząc, jak Malfoy łapie ją w tali i obejmuje.
-Pogadamy o tym później – uciął Draco i spojrzał na resztę – jest jeszcze jedna sprawa.
Blaise westchnął.
-Rusz się, stary, bo czas to pieniądz – mruknął.
-Musimy pilnować Granger – powiedział spokojnie blondyn.
-Malfoy, ja nie jestem zwierzęciem w zoo – warknęła Hermiona – a w ogóle po co ktoś ma mnie pilnować?
-Bo mam taki kaprys – syknął jej do ucha – chodzi o to – dodał głośniej – Granger ma na karku Wiewióra.
-A co on może jej zrobić? - prychnął Terren.
-Szukał czegoś w Dziele Ksiąg Zakazanych – powiedział Draco patrząc mu prosto w oczy – w „Najpaskudniejsze Uroki Świata”, a kartka jaka mu z niej wypadła nie była śmieszna.
-Co na niej napisał? - zapytał Harry.
-Ona zapłaci. Zapłaci za to, że mnie rzuciła – zacytował Draco – a ja nie pozwolę, żeby jej się coś stało. Wiem, że Rudy to nędza magiczna i nawet mnie rozbroić nie potrafi, ale nie chcę zostawić Granger samej, a wszędzie nie mogę jej pilnować.
Harry zmarszczył brwi.
-To nie wygląda dobrze – mruknął.
Parvati złapała Hermionę za rękę, żeby dodać je otuchy.
-Malfoy, jak on zobaczy, że Hermiona jest pilnowana to zacznie coś podejrzewać – mruknęła.
-Wiem – skinął głową blondyn – będę spędzał z Granger jak najwięcej czasu dopóki się znowu nie pokłócimy – Ślizgoni uśmiechnęli się lekko, ale nie przerywali mu – ale nie ochronię jej przed wszystkim i sam nie dam rady. Ktoś musi z nią być między lekcjami i w Wielkiej Sali no i w Pokoju Wspólnym.
-Mógłbym się tym zająć – zaczął Terren – ale chyba mi na to nie pozwolisz...
Draco uśmiechnął się do niego krzywo.
-Nie.
Terren pokiwał głową.
-Wiedziałem.
-No okej – mruknęła Pansy – dla ciebie Draco wszystko, mogę jej pilnować w czasie lekcji.
-W Pokoju Wspólnym – mruknęła Parvati.
-Też będę ją miał na oku – dodał Harry.
Hermiona straciła cierpliwość i wyrwała się Draco, który nie był z tego powodu zadowolony. Musiał nad nią panować, szczególnie jak w pobliżu był Terren, ale ona zawsze musiała postawić na swoim.
-Nie jestem zwierzęciem – prychnęła patrząc mu w oczy – A ty – spojrzała na Pansy – nie będziesz mnie pilnować – wy - teraz spojrzała na Parvati i Harry' ego - nie będziecie zmieniać swoich planów, bo macie mnie pilnować. ty – zerknęła na Terrence' a i jak zauważył Draco jej ton złagodniał – nie będziesz słuchał Draco, to wolny kraj, a ty, Blaise, tobie, no cóż, nie mam nic do zarzucenia.
-Świetnie, Granger. Wygadałaś się? - zapytał Draco obojętnie – dobra, pozwól myśleć innym.
Hermiona spojrzała na niego mrużąc oczy.
Harry i Terren pokręcili głowami.
Nikt nie rozkazywał Hermionie i nie narzucał swojego zdania.
-Malfoy, nie mów mi co mam robić – warknęła – będę robić co chcę, gdzie chcę i z kim chcę. Nie zabronisz mi niczego, bo nie jestem twoją własnością.
-Dzisiaj w nocy mówiłaś co innego – syknął cicho Draco.
Reszta słuchała ich w milczeniu, choć czuli się trochę niezręcznie, nie chcieli ingerować w ich kłótnie.
Hermiona odetchnęła głęboko żeby się uspokoić.
-Jeśli ktokolwiek ma mnie pilnować to ja sama, a jeśli już tak bardzo nalegasz... Harry, pożyczysz mi Mapę, prawda? Ona nigdy nie kłamie.
-Jasne – powiedział zaskoczony Harry – czemu sam na to nie wpadłem?
-Brawo za inteligencję – mruknął Draco – ale nie zgadzam się. Nawet jeśli będziesz miała Mapę, to sama możesz sobie nie poradzić.
-Sorry, Parkinson, ale nie sądzę, żeby pilnowanie mnie przypadło Ci do gustu – powiedziała Hermiona nawet na nią nie patrząc – Harry ma treningi, Parvati się uczy. Blaise ma treningi, Pansy się to nie uśmiecha, jeśli ktoś ma mnie pilnować jak ciebie nie będzie, to tylko Terren.
-Nie ma mowy – syknął Draco zanim sam zainteresowany zdążył otworzyć usta.
-Nie ufasz mi? - zapytała słodko Hermiona.
-Ej, Malfoy – powiedział szybko Wybraniec – możemy to obgadać później? Zaraz zaczną się lekcje, a ja chcę coś zjeść.
-Okej – powiedział powoli Draco i spojrzał na niego – po lekcjach na błoniach?
-Dobra, to co, ja wezmę Hermionę na razie, a potem się zgadamy...
-Nie – pokręcił głową blondyn – muszę z nią pogadać, przejmiesz ją po lekcji.
-Spoko, to na razie.
Rozeszli się szybko.
Hermiona spojrzała na Draco zła.
-Co ty sobie wyobrażasz? - warknęła – Ron to nie jest problem! A poza tym nie mów o mnie jak by mnie tu nie było!
-Granger, nie zaczynaj, musisz być bezpieczna.
-Wątpię by Parkinson znała więcej zaklęć niż Terren.
-Co ci tak zależy, co? - warknął Draco – czemu on? A może to mi wciskasz kit i się z nim spotykasz?
-Daruj sobie – prychnęła – po prostu mu ufam.
-A ja nie.
-A ja nie ufam Parkinson.
-Dla mnie zrobi wszystko. Ochroni cie nawet własnym ciałem. Ufam jej.
-A ja Terren' owi – Gryfonka spojrzała mu spokojnie w oczy – albo Terren, albo nikt inny.
-A Blaise?
-Blaise ma Parvati, daj spokój.
-Granger, NIE chcę żeby on cię pilnował.
-Nie ufasz mi? - zapytała Hermiona.
-Ufam ci, ale...
-Ale co, Draco? Boisz się, że cię zdradzę? Nie jesteśmy razem.
-To ty chciałaś to przemyśleć, nie ja! - warknął Draco.
-Nie zrzucaj winy na mnie. Nie ufasz mi, nie zostawisz mnie samej na sekundę, Draco, ja tak nie chcę. Zobaczysz, że tak nie chcę. Wiem, że ci zależy, ale jeśli będziesz chciał mnie do czegoś zmusić, zniknę.
-Nie rób dramatu, Granger – zaśmiał się Draco.
-Dramatu? - syknęła – zobaczymy.
Odeszła, znikając w tłumie.
Draco został sam, uświadamiając sobie, że nigdy nie powinien jej rozkazywać.

Miłość nie daje i nigdy nie dawała szczęścia. Wręcz przeciwnie, zawsze jest niepokojem, polem bitej, ciągiem bezsennych nocy, podczas których zadajemy sobie mnóstwo pytań, dręczą nas wątpliwości. na prawdziwą miłość skała się ekstaza i udręka.
Paulo Coelho– czarownica z Portobello

***

Szła wściekła przed siebie.
Jak on śmiał jej rozkazywać?
Potraktował ją jak rzecz, której trzeba pilnować. Piękny oszlifowany diament, patrz, ale nie dotykaj, bo jest mój i tylko mój.
O nie, skarbie, ja nie będę twoją własnością, nie ze mną te numery. Jeśli chcesz mnie złapać w klatkę i postawić na półce żebym ładnie wyglądała na tle całej kolekcji, to ci się nie uda. Ja ci ucieknę, łamiąc twoje serce, jeśli przy tym zabije samą sobie, to nic. Wolność to towar deficytowy, nią handlować nie będę.

***

W chwili gdy zniknęła zrozumiał co mógł stracić. Co właśnie tracił. Jednak on nie był taki jak kiedyś. Zależało mu na niej i nie zamierzał jej stracić na rzecz żadnego faceta. Nie pozwoli jej odejść tak jak zawsze pozwalał odejść wszystkiemu na czym mu zależało.
-Granger! - zawołał i spojrzało na niego pół tysiąca osób zgromadzonych w Sali Wejściowej.
Nie przejął się tym tylko pobiegł za nią.
Złapał ją koło wejścia do Wielkiej Sali.
-Granger, czekaj! - powiedział łapiąc ją za ramię.
-Czego? - syknęła.
Odciągnął ja kawałek dalej, tak by nie tarasować przejścia ani żeby nikt ich nie podsłuchał.
-Posłuchaj, zależy mi na tobie i boję się o ciebie. Facet, który jest zazdrosny jest nieobliczalny i nie chcę cię zostawić na pastwę Rudego. Zrozum, nie robię ci na złość. Sama myśl, że ten sukinsyn cię dotknie doprowadza mnie do szału. Obojętnie czy będzie chciał cię przekląć, podać chusteczkę czy cokolwiek innego sprawia, że mam ochotę go zabić. On nie ma prawa się do ciebie zbliżać, szczególnie po tym jak obiecałaś, że nie odejdziesz i że jesteś moja – wyrzucił to z siebie jednym tchem i czuł się jak idiota – Granger, może jestem idiotą, ale jesteś moja i jestem o ciebie zazdrosny jak cholera, co tyczy się teraz Terren' a, bo Rudy nie ma ze mną szans.
Hermiona najpierw była zaskoczona słysząc to, ale później uśmiechnęła się.
-Ty wariacie - westchnęła – teraz ty posłuchaj. Poradzę sobie z Ronem, znam go o tylu tak, że wiem, że nic mi nie zrobi, nic poważnego.
-Jak dla mnie to nie powinien się do ciebie nawet zbliżać.
-I się nie zbliży – uśmiechnęła się do niego.
Draco odetchnął i nie zważając na nic, objął ją.
-Nie znikaj tak więcej – powiedział tylko.
-Nie rozkazuj mi, nienawidzę tego.
-Jak ty wykonujesz polecenia nauczycieli? - zapytał Draco
Zaśmiała się.
-To co innego – mruknęła i pocałowała go w policzek.
-Co tak mało? - Draco zrobił minę zbitego psa.
-Nie zasłużyłeś na więcej – posłała mu wkurzający uśmiech – wpadnę do ciebie po lekcjach, okej?
-A dostanę więcej? - zapytał z uwodzicielskim uśmiechem Draco.
Hermiony oczy zgasły. Przytuliła się do niego na długą chwilę.
Blondyn westchnął cicho, gładząc ją po plecach.
Gryfonka podniosła głowę, jej oczy były bardzo smutne.
Stanęła na palcach i pocałowała go lekko w usta.
-Nawet nie wiesz jak bym tego chciała – powiedziała cicho i odeszła.
Draco zdążył jednak zobaczyć łzy w jej oczach.

***

Terren usiadł przy stole w Wielkiej Sali z ciężkim westchnieniem.
Pansy obrzuciła go uważnym spojrzeniem.
-Stało się coś godnego uwagi? - zapytała.
-Nie wiem czy to jest godne uwagi – mruknął Terren ponuro.
-Co jest, Terren? - zapytała cicho.
-Nie mów tego Draco, bo się wkurzy.
Skinęła głową.
-Zabolało mnie to – powiedział Terren nie patrząc jej w oczy.
-A mianowicie?
-To, że się pogodzili, Pan – powiedział przybity blondyn, grzebiąc widelcem w jajecznicy – zabolało mnie to, że Hermiona pogodziła się z Draco.
Pansy spojrzała na niego z współczuciem.
-Nie patrz tak, Pan, to mój problem.
-Ale ja wiem jak to boli – rzuciła spokojnie - Draco zawsze mi to robił.
-Pan, ja nad tym nie panuję – szepnął załamany Terren – wiem, że ona chce z nim być i ja też wiem, że tak będzie lepiej, ale nie mogę się z tym pogodzić...
-Zapomnij o tym – odezwał się niespodziewanie Blaise.
-Dlaczego? - zapytał Terren podnosząc głowę.
-Jeśli Draco chce ją mieć dla siebie, to wiesz, że tak będzie. Odpuść sobie, Terren, a nie będziesz tyle cierpiał. Stary, nie chcę cię dobić, ale jak ona chcę jego i on też tego chce, to nie zmienisz tego.
-Wiem – skinął głową Terren, robiąc dobrą miną do złej gry – tak tylko narzekam.
-Stary, przykro mi, że to tak się potoczyło – ciemne oczy Blaise' a były naprawdę pełne współczucia.
Terren już otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale zobaczył, że idzie Draco i tylko pokiwał głową.
-Dzięki, Blaise.
-Pan, pilnuj jej – powiedział Draco siadając koło Diabła – mam gdzieś co ona o tym myśli.
-Jasne – powiedziała spokojnie ściskając pod stołem dłoń Terren' a.

Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.
Vincent van Gogh

***

-Stało się coś? - zapytał z troską Harry, gdy Hermiona usiadła koło niego na śniadaniu.
Pokręciła głową, nalewając sobie kawy.
-Pokłóciliście się?
-Nie - westchnęła Hermiona – masz mieć na mnie oko.
-Okej – powiedział nie przekonany Harry.
-Daj spokój, my się zawsze kłócimy, Harry – mruknęła dziewczyna – ale tym razem się zgadzamy i to dobija mnie jeszcze bardziej.
Wybraniec spojrzał na nią zaskoczony, ale o nic już nie zapytał.
A Hermiona zabrała się za śniadanie, tłumiąc płacz i próbując nie myśleć o tym, że facet, którego pragnie jest poza jej zasięgiem.

***

Draco wszedł do klasy transmutacji z miną zbitego psa. Miał dość ciągłego myślenia co robi Granger i z kim. Sam sobie pluł w brodę, że jej nie ufa. Jednak po tym co się stało z Terrence' m nie umiał jej zaufać do końca.
Teraz wiedział, że jest z Potterem i go nie zdradzi.
Ale z drugiej strony czy może tu mówić o zdradzie skoro Granger nie jest jego? Nie dała mu na to żadnego dowodu, a on go nie chciał, coś czuł, że na takie coś jest jeszcze za wcześnie.
Koło niego usiadła Pansy.
-Gdzie Granger? - zapytał odruchowo.
-Z Potterem – burknęła Pansy nawet na niego nie patrząc.
-Stało się coś?
-Nie, dlaczego? - zapytała obojętnie Ślizgonka, za obojętnie, ale blondyn nie mógł drążyć tematu.
Pojawiła się McGonagall, a za nią do klasy wsypało się kilka uczniów w tym Parvati, Potter, Granger, Terren i Blaise.
Parvati nie miała zadowolonej miny, Potter wyglądał jak zawsze. Granger była smutna i Draco wiedział dlaczego, gdy odruchowo poszukała go wzrokiem, uśmiechnął się do niej, ale nie wiedział ile to dało. Terren był przybity, co było dziwne, bo zazwyczaj był pogodny i mało co potrafiło mu zepsuć humor. A Blaise, ciemne oczy Diabła miotały błyskawice po całej klasie. Nie ominęły nawet jego.
Draco niezadowolony stwierdził, że nie wie czemu jego przyjaciele mają taki paskudny humor.
Za dużo czasu poświęcam Granger, stwierdził, obiecując sobie w myślach, że dzisiaj z nimi porozmawia, ale zaraz potem sobie przypominał, ze dzisiaj ma osiem lekcji, potem czeka go rozmowa z nimi na temat pilnowania Granger, poważna rozmowa z Granger dotycząca ich relacji, próba, na której będzie Nikki i Lucas oraz musi usiąść nad lekcjami, które ostatnio zlał, bo jego myśli zajmowała Granger, a warto pamiętać, że od poniedziałku zaczynają się OWTM – y.
Cholera, kiedy on wyjdzie na prostą?
Postawił na szali OWTM -y i Granger i jak widać to Granger była górą.

***

Po skończonych lekcjach, które był niczym innym jak męczarnią Draco powlókł się do dormitorium by odpocząć i się czegoś napić.
Gdy nalał sobie ognistej usiadł w fotelu i zaczął się zastanawiać. Co najpierw? Załatwić sprawę z Granger czy z przyjaciółmi. Owszem, Granger powiedziała, że wpadnie po lekcjach, ale nikt nie określił dokładnie kiedy i o której.
Z westchnieniem podszedł do biurka i zaczął skrobać po pergaminie. Nie zdążył nawet napisać jej nazwiska, gdy usłyszał pukanie do drzwi od strony łazienki.
-Wejdź – powiedział gniotąc kartkę w dłoni.
Do dormitorium weszła Hermiona.
Uśmiechnęła się do niego.
Draco zaczął się zastanawiać jak mógł w ogóle brać pod uwagę z kim najpierw się spotkać.
Bezwiednie odwzajemnił uśmiech i bez skrupułów obserwował jak do niego podchodzi.
-Właśnie do ciebie pisałem – powiedział obejmując ją.
-Tak myślałam – pocałowała go lekko w usta, ale Draco przedłużył pocałunek.
-Musimy pogadać – powiedziała Hermiona, odsuwając się.
-Co jest? - zapytał blondyn.
-Draco, ja muszę z nim pogadać – powiedziała Hermiona spoglądając mu w oczy.
Ślizgon odruchowo zacisnął dłonie na jej biodrach.
-Możesz się wkurzać, obrazić, ale ja muszę z nim pogadać.
-Dlaczego? - zapytał z goryczą Draco.
-Bo nie umiem mu spojrzeć w oczy, muszę z nim wszystko wyjaśnić. Nie uważasz, że na to zasługuje?
-A ja? - Draco odwrócił wzrok.
Czuł się odrzucony. Nie dawno się pogodzili, a ona chce rozmawiać z Terren' em. Czy to nie on powinien być dla niej ważniejszy?
-Draco, możesz być przy tej rozmowie, ale ona nie będzie przyjemna dla nikogo. Możesz rzucić na mnie najróżniejsze zaklęcia, żebyś wiedział, że go nie dotknę. Zrób co chcesz, tylko pozwól mi z nim porozmawiać – głos Hermiony stawał się błagalny.
-Dlaczego mnie o to prosisz? - zapytał cicho puszczając ją.
Nie odsunął się, Hermiona również się nie ruszyła. Stali bardzo blisko siebie, ale czuli, że zaczyna ich dzielić wiele kilometrów.
-Mogłaś z nim pogadać i w ogóle mi o tym nie powiedzieć, Terren też by o niczym nie wspomniał. Dlaczego mi o tym mówisz? Po to, żebym czuł się parszywie, że ci tak na nim zależy?
-Nie- powiedziała Hermiona, spuszczając głowę – chcę być z Tobą szczera. Żebyś wiedział, co chce zrobić. Czy to, że ci o tym mówię nic dla ciebie nie znaczy?
-Jasne, czuję się jeszcze bardziej parszywie – rzucił Draco.
-Draco... - Hermiona urwała nie wiedząc co powiedzieć – chcę z nim to wyjaśnić. Porozmawiać z nim piętnaście minut i powiedzieć prawdę.
-Czyli co? Co jest prawdą, Granger?
-Że to na Tobie mi zależy. Tylko na Tobie.

***

Blaise wszedł do Wielkiej Sali szukając wzrokiem Parvati. Jednak przy stole Gryfonów jej nie było. Siedziało przy nim kilkanaście osób, ale nie było ani Pottera ani Hermiony.
Z westchnieniem poszedł do stołu Ślizgonów. I przeżył szok.
Na stałym miejscu Dracona, które zajmował od siedmiu lat siedział Harry Potter. A koło niego nie kto inny jak Pansy Parkinson. Naprzeciwko Wybrańca siedział Terren, a koło niego Parvati.
-Ej, ludzie, co to za zbiorowisko? - zapytał niepewnie siadając koło Parvati.
-Chcieliśmy pogadać – stwierdził spokojnie Harry – i przy okazji coś zjeść.
-A ty gdzie się szlajałeś? - zapytał Terren, ale jego oczy nie błyszczały tak beztrosko jak zawsze.
-Pytasz gdzie byłem?! – rzucił z niedowierzaniem – szukałem Gryfonów!
Wybraniec zaśmiał się.
-No cóż, dzieją się ostatnio dziwne rzeczy.
-Święta racja – mruknął Blaise – Parvati – powiedział ciszej – możemy pogadać?
-Jasne – mruknęła Gryfonka – co jest?
-Na osobności.
Parvati wypiła jeszcze łyk soku i wstała.
-Dobra.
-Na razie – powiedział na odchodne Blaise reszcie i odeszli.

****

-Co się stało? - zapytała Parvati, gdy wyszli na błonia.
-To ja chciałem o to zapytać – powiedział Blaise – od rana mnie unikasz.
-Nie unikam cię – pokręciła głową Gryfonka.
-To dlaczego nawet na mnie nie spojrzałaś jak rano Draco nas zwołał?
-Blaise, o co ci chodzi? - zapytała prosto z mostu Parvati patrząc na niego twardo.
-Wydaje mi się, że nie chcesz mi o czymś powiedzieć – powiedział spokojnie Diabeł, cho serce biło mu niespokojnie – dowidziałaś się czegoś?
-Owszem – powiedziała Parvati – dostałam dzisiaj do Ciebie liścik, że Hermiona jest bardzo zmęczona, ale szczęśliwa. Wiem o tym, że nie było jej przez całą noc w dormitorium. Co miałam myśleć?
-Wiesz, że była z Draco – powiedział już zdenerwowany Blaise – Smoku przysłał mi notkę, że Granger jest bezpieczna i szczęśliwa. Miałem to Wam przekazać. Dobra, mogłem to ująć inaczej, ale sam nie wiedziałem ni więcej i wolałem to podać dalej tak jak było, żeby niczego nie pomieszać. Przepraszam, jeśli cię zraniłem. Nic mnie nie łączy z Hermioną, a nawet jeśli to już byś o tym wiedziała, Draco by o to zadbał.
Parvati słuchała go z kamienną twarzą.
-Skarbie, przepraszam. Nie pomyślałem, że tak to odbierzesz.
-Wierzę ci, Blaise.
-Więc dlaczego...?
-Dlatego – warknęła Gryfonka i wyciągnęła z torby kopertę – tego mi nie wyjaśniłeś i nawet nie chcę nic słyszeć.
Podała mu kopertę i odeszła za nim Blaise zdążył cokolwiek powiedzieć.
Z westchnieniem otworzył kopertę i wyciągnął z niej kilka kartek.
Okazało się, że są to dwa zdjęcia.
Na jednym był on i Parvati. Całowali się na błoniach.
Na drugiem był on i jakaś blondynka ze Slytherinu na imprezie. Obejmował ją i całował.
Była jeszcze kartka, a na niej ktoś napisał :
Chyba, nie zależy mu tak bardzo jak Ci obiecywał”
-Kurwa – syknął Blaise i pobiegł w stronę zamku.

Wszystko do dupy. Czemu szczęścia nie da się kupić?
***

-Czemu mi o tym mówisz? - zapytał Draco obojętnie.
-Myślałam, że jesteś tego pewny. Po tym wszystkim co się stało, myślałam, że mogę ci powiedzieć prawdę. Terren jest błędem, myślałam, że mi wierzysz. Wiesz, że... - Hermiona urwała i zagryzł wargę – zapomnij – dodała kręcąc głową.
-Granger...
-Nie ważne – powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami.

~*~*~*~

Cześć!
na pewno się dziwicie dlaczego tak wcześnie jest notka.
Mam dzisiaj wieczorem 18 w gronie znajomych, więc dodaje puki mogę.
Jest sprawdzana przeze mnie i tylko przeze mnie, bo jak wiecie Camme odeszła. Obiecała mi jednak, że nadal będzie przy mnie jako czytelnik. Błędy, więc są tylko moją zasługą.
Jeśli znacie kogoś kto zajmuje się betowaniem, dajcie mi znać. Mam kogoś na oku, ale nie chcę jej dowalać więcej pracy.

Ach tak, chciałabym złożyć najlepsze życzenia Roni, która miała w tym tygodniu urodziny.
Wszystkiego najlepszego, powodzenia w prowadzeniu bloga, jak i w życiu codziennym. Spełnienia marzeń, szczególnie tych najbardziej skrytych.

Sonda.
Po oddaniu przez Was około 50 głosów, mam wyniki.
1. Większość w Was była za happy endem. Nie powiem jaki wybrałam koniec, bo nie byłoby zabawy. Jednak zapewniam, że wzięłam Wasze głosy pod uwagę i przemyślałam wszystkie opcje. Wybrałam, mam nadzieję najlepszą.
2. Większość była za tym, żebym opisała ich losy po szkole. Skorzystałam z pomysłu jaki ktoś zostawił, ale który również od jakiegoś czasu chodził mi po głowie. Zamknę w tej części wszystkie wątki i będę opisywać ich losy po szkole w drugiej, którą można będzie czytać oddzielnie. Jeśli w ogóle wrócę, bo nie wiem czy tak będzie, zależy jak będzie z weną i moim czasem. O tym czy wrócę będę Was informować na bieżąco, jak i w ostatniej notce, do której nieuchronnie się zbliżamy.
3. Sceny +18. Byliście na tak. Pewnie się pojawią, ale nie czuję się z tym pewnie, więc wszystko zależy od weny, jak coś, zwalcie winę na nią.
4. Przedział wiekowy to w zbliżeniu 15, 92. Zaniżałam wiek, czyli liczyłam dolną granicę wieku jaką podawaliście. Po co był mi potrzebny?
A no po to, bo chciałam wiedzieć kto mniej więcej mnie czyta, no i nie powiem wzorując się na wieku, będę, jeśli w ogóle sceny +18.

Zapraszam do komentowania, bo ostatnio coś słabo z tymi komentarzami.

Pozdrawiam, do piątku
wasza Nox.

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...