~*~*~*~
Pamięci
H.B.
[*]
~*~*~*~
Ból
małej dziewczynki,
która
się boi, bo nie wie,
czego
chce. A może wie i
doskonale
zdaje sobie sprawę
z
absurdalności swoich pragnień.
-Anioł
– Dorotea de Spirito
Drugą
sytuacją, w której Draco i Hermiona rozmawiali, była kłótnia
między nią a Ronem.
Po lekcji transmutacji Ronald dopadł Gryfonkę i zaczął jej robić awanturę. Jako przywódca Niezadowolonych, nawet nie zdawał sobie sprawy, że też w jakiś sposób zjednoczył część Hogwartu. W każdym domu znalazły się indywidualności, które nie był zadowolone z niczego, a akcja Weasleya wydawała się im idealnym rozwiązaniem, aby pokazać, że oni też istnieją, i że nie są specjalnie uradowani obrotem spraw.
Hermiona miała szczęście. Malfoy wrócił do klasy, bo zapomniał zapytać McGonagall o coś odnośnie egzaminów. Gdy zobaczył, że Granger się kłóci z rudzielcem, w pierwszej chwili miał ochotę obrócić się na pięcie i wrócić na innej przerwie, ale dziewczyna była w rozsypce. Ostatnio jej forma spadła i nie miała ani siły, ani ochoty kłócić się z Ronem.
Zawahał się, ale gdy zobaczył łzy w jej oczach, postanowił wkroczyć do akcji. Obiecał jej w końcu, że nie wyda jej przed Weasleyem, a Draco nie złamie słowa, nawet jeśli się pokłócili.
– No proszę, nie sądziłem, że mnie zdradzasz ze swoim byłym – powiedział cicho.
Gryfoni obrócili się zaskoczeni. Ronowi nie było na rękę, że ktoś widzi jego kłótnie z Hermioną, a za punkt honoru po tym jak zerwała, postawił sobie zniszczenie jej psychicznie. Tylko do tego był zdolny. W magii nie dorastał jej do pięt, ale nie spodziewał się, że w obronie dziewczyny stanie ktoś poza Harrym.
Hermiona za to nie oczekiwała pomocy od Ślizgona, szczególnie teraz, po tym wszystkim.
Rzuciła mu szybkie, pytające spojrzenie, ale blondyn nie mógł odpowiedzieć, bo Ron na niego patrzył.
– I co? Zero reakcji? – zakpił.
– No proszę, czyli wasz związek nie układa się jak po maśle? – zapytał wrednie Ron. – A myślałem, że takie żmije jak wy będą do siebie pasować.
– Pamiętaj, że mówisz o swojej byłej – przypomniał mu Malfoy i podszedł do nich wolnym krokiem.
– Daj spokój, Draco, chodźmy stąd, szkoda czasu – mruknęła Hermiona.
– Czasami warto stracić kawałek czasu na taki szmelc jak on, bo, jak widać, nie zrozumiał za pierwszym razem – odpowiedział spokojnie chłopak i jakby od niechcenia objął ją.
Rudy, choć nie był dobrym obserwatorem, zauważył, że Hermiona rozluźniła się w ramionach Ślizgona. Wtuliła twarz w jego szatę. W jej oczach pojawiła się ulga.
Po lekcji transmutacji Ronald dopadł Gryfonkę i zaczął jej robić awanturę. Jako przywódca Niezadowolonych, nawet nie zdawał sobie sprawy, że też w jakiś sposób zjednoczył część Hogwartu. W każdym domu znalazły się indywidualności, które nie był zadowolone z niczego, a akcja Weasleya wydawała się im idealnym rozwiązaniem, aby pokazać, że oni też istnieją, i że nie są specjalnie uradowani obrotem spraw.
Hermiona miała szczęście. Malfoy wrócił do klasy, bo zapomniał zapytać McGonagall o coś odnośnie egzaminów. Gdy zobaczył, że Granger się kłóci z rudzielcem, w pierwszej chwili miał ochotę obrócić się na pięcie i wrócić na innej przerwie, ale dziewczyna była w rozsypce. Ostatnio jej forma spadła i nie miała ani siły, ani ochoty kłócić się z Ronem.
Zawahał się, ale gdy zobaczył łzy w jej oczach, postanowił wkroczyć do akcji. Obiecał jej w końcu, że nie wyda jej przed Weasleyem, a Draco nie złamie słowa, nawet jeśli się pokłócili.
– No proszę, nie sądziłem, że mnie zdradzasz ze swoim byłym – powiedział cicho.
Gryfoni obrócili się zaskoczeni. Ronowi nie było na rękę, że ktoś widzi jego kłótnie z Hermioną, a za punkt honoru po tym jak zerwała, postawił sobie zniszczenie jej psychicznie. Tylko do tego był zdolny. W magii nie dorastał jej do pięt, ale nie spodziewał się, że w obronie dziewczyny stanie ktoś poza Harrym.
Hermiona za to nie oczekiwała pomocy od Ślizgona, szczególnie teraz, po tym wszystkim.
Rzuciła mu szybkie, pytające spojrzenie, ale blondyn nie mógł odpowiedzieć, bo Ron na niego patrzył.
– I co? Zero reakcji? – zakpił.
– No proszę, czyli wasz związek nie układa się jak po maśle? – zapytał wrednie Ron. – A myślałem, że takie żmije jak wy będą do siebie pasować.
– Pamiętaj, że mówisz o swojej byłej – przypomniał mu Malfoy i podszedł do nich wolnym krokiem.
– Daj spokój, Draco, chodźmy stąd, szkoda czasu – mruknęła Hermiona.
– Czasami warto stracić kawałek czasu na taki szmelc jak on, bo, jak widać, nie zrozumiał za pierwszym razem – odpowiedział spokojnie chłopak i jakby od niechcenia objął ją.
Rudy, choć nie był dobrym obserwatorem, zauważył, że Hermiona rozluźniła się w ramionach Ślizgona. Wtuliła twarz w jego szatę. W jej oczach pojawiła się ulga.
Kiedy
była z nim nigdy nie reagowała na niego w ten sposób, gdy budziła
się po kolejnym koszmarze i jak chciał ją uspokoić!
Z wściekłością obserwował, jak Ślizgon kładzie rękę na biodrze dziewczyny i nieomal z lekkim roztargnieniem całuje ją we włosy.
– Okej?
– Tak – mruknęła.
– Dobra. Weasley, słuchaj, bo więcej nie powtórzę – zaczął zimno Draco. – Zostaw Granger w spokoju. Pansy wyraziła się chyba jasno parę dni temu? Uwierz mi, że ją też miała na myśli. A ona potrafi zrujnować życie, możesz mi wierzyć.
– Taka dziwka jak ona może coś zrobić jedynie się sprzedając! – prychnął Gryfon.
Szare oczy Malfoya błysnęły furią i Hermiona poczuła, że ten napina mięśnie. Nienawidził, gdy ktoś obrażał Pansy. Nikt nie miał do tego prawa, bo była jedną z dwóch dziewczyn, na których mu zależało.
– Nie obrażaj Pansy, psie – warknął. – Ona jest dla ciebie ideałem nie do doścignięcia, a zarazem jedną z najbardziej cenionych i chronionych dziewczyn w zamku, nie chciałbyś żeby jej faceci dobrali ci się do dupy.
– A czym zarobiła na to Parkinson? – zaśmiał się Ron.
Hermiona pomyślała, że albo jest tak odważnie głupi, albo nie ma za grosz instynktu samozachowawczego.
Z wściekłością obserwował, jak Ślizgon kładzie rękę na biodrze dziewczyny i nieomal z lekkim roztargnieniem całuje ją we włosy.
– Okej?
– Tak – mruknęła.
– Dobra. Weasley, słuchaj, bo więcej nie powtórzę – zaczął zimno Draco. – Zostaw Granger w spokoju. Pansy wyraziła się chyba jasno parę dni temu? Uwierz mi, że ją też miała na myśli. A ona potrafi zrujnować życie, możesz mi wierzyć.
– Taka dziwka jak ona może coś zrobić jedynie się sprzedając! – prychnął Gryfon.
Szare oczy Malfoya błysnęły furią i Hermiona poczuła, że ten napina mięśnie. Nienawidził, gdy ktoś obrażał Pansy. Nikt nie miał do tego prawa, bo była jedną z dwóch dziewczyn, na których mu zależało.
– Nie obrażaj Pansy, psie – warknął. – Ona jest dla ciebie ideałem nie do doścignięcia, a zarazem jedną z najbardziej cenionych i chronionych dziewczyn w zamku, nie chciałbyś żeby jej faceci dobrali ci się do dupy.
– A czym zarobiła na to Parkinson? – zaśmiał się Ron.
Hermiona pomyślała, że albo jest tak odważnie głupi, albo nie ma za grosz instynktu samozachowawczego.
Nikt,
ale to nikt nie groził przyjaciołom Dracona Malfoya. Czy przez
siedem lat tego nie zrozumiał?
– Zostaw Pansy w spokoju! – warknęła Hermiona. – Czepiasz się mnie, jakby to była moja wina, że Parvati jest z Diabłem!
– A kto to zaczął, jak nie ty?!
– Ona jest z Zabinim od półtora miesiąca! Ja nawet wtedy nie myślałam o Draco! – wrzasnęła i wyrwała się blondynowi. – Zrozum w końcu, że choć byliśmy razem dwa lata, to w ogóle mnie nie znasz!
– Znam cię na wylot!
– Gówno o mnie wiesz! Wiesz jaka jest moja ulubiona piosenka? Albo kolor? A może moja ulubiona pozycja w łóżku? – wrzasnęła Gryfonka. – Nie masz o tym pojęcia!
– A co, myślisz, że on to wie?! – ryknął Ron, stając nos w nos z Hermioną.
– Podejrzewam, że tak!
– „Addicted”* – odezwał się cicho Draco – czerwony, a pozycja – uśmiechnął się lekko – nie wiem, Kamasutry całej nie przerobiliśmy.
Ron skręcał się ze złości.
– Zostaw Pansy w spokoju! – warknęła Hermiona. – Czepiasz się mnie, jakby to była moja wina, że Parvati jest z Diabłem!
– A kto to zaczął, jak nie ty?!
– Ona jest z Zabinim od półtora miesiąca! Ja nawet wtedy nie myślałam o Draco! – wrzasnęła i wyrwała się blondynowi. – Zrozum w końcu, że choć byliśmy razem dwa lata, to w ogóle mnie nie znasz!
– Znam cię na wylot!
– Gówno o mnie wiesz! Wiesz jaka jest moja ulubiona piosenka? Albo kolor? A może moja ulubiona pozycja w łóżku? – wrzasnęła Gryfonka. – Nie masz o tym pojęcia!
– A co, myślisz, że on to wie?! – ryknął Ron, stając nos w nos z Hermioną.
– Podejrzewam, że tak!
– „Addicted”* – odezwał się cicho Draco – czerwony, a pozycja – uśmiechnął się lekko – nie wiem, Kamasutry całej nie przerobiliśmy.
Ron skręcał się ze złości.
Sam
nigdy nie był z nią w łóżku, choć nieraz o to prosił; teraz
ona od jakiegoś miesiąca spotyka się z Malfoyem i on zna takie
szczegóły, jak jej ulubiony kolor!
– Draco, dużo nam nie brakuje – powiedziała z namysłem Gryfonka. – Kamasutra ma dużo pozycji, nam została jakaś połowa.
Ron myślał, że go szlag trafi! Ona z nim spała, naprawdę z nim spała! A jemu nigdy nie chciała na to pozwolić!
– Jak dzisiaj do mnie wpadniesz, to przez noc przerobimy z pięć... – uśmiechnął się Draco.
Hermiona zarumieniła się z wdziękiem.
– Powtórzymy to, co ostatnio? – zapytała podekscytowana.
– Nadal nie odpuszczasz? – zaśmiał się blondyn, kątem oka obserwując reakcję Weasleya i obmyślając, co najbardziej go wkurzy. – Aż tak ci się podoba „69”?
– Jak mogłaś?! – wrzasnął Ron i rzucił się w stronę Ślizgona, ale Hermiona była szybsza.
Wyciągnęła różdżkę i stanęła przed Draco. Blondyn z czystego zainteresowania nic nie robił, obserwując, jak to się rozwinie.
– Nigdy – syknęła – nigdy go nie tkniesz.
Głos jej drżał, ale Ron wiedział, że dopóki stoi za nią Malfoy z dłońmi na jej biodrach, to różdżka nie zadrga jej nigdy.
– Co ty w nim widzisz? – warknął Gryfon z zawiścią.
– Wszystko to, czego ty nie masz – odpowiedziała spokojnie.
Ron już otwierał usta, gdy rozległy się kroki; profesor McGonagall wychodziła z klasy.
Hermiona schowała różdżkę, a Malfoy puścił ją, choć nadal stał tuż obok.
– Co tu się dzieje? – zapytała surowo nauczycielka.
– Nic, pani profesor, Ron miał zastrzeżenia do szlabanu, który nadzorowaliśmy z Draconem do piątku. Uważa, że to powinno przypaść jemu.
– Panie Weasley, rozumiem pana niezadowolenie, ale szlaban się skończył, nie ma o czym mówić. Przydzieliłam go pannie Granger i panu Malfoyowi, ponieważ wiedziałam, że są na tyle dorośli, że nie pozabijają się w międzyczasie. Poza tym zabrało im to czas, jaki na pewno poświęciliby na naukę do egzaminów; powinien się pan cieszyć, że nie przypadło to panu.
– Ja... tak, pani profesor – wymamrotał Ron.
– Dobrze – powiedziała McGonagall – idźcie, bo spóźnicie się na obronę. A pani, panno Granger, niech przyjdzie do mnie po lekcjach. Musimy porozmawiać.
– Oczywiście, pani profesor.
Kobieta skinęła im głową i odeszła żwawym krokiem w stronę pokoju nauczycielskiego.
– Choć, skarbie – szepnął Draco do ucha Gryfonki. – Myślę, że zrozumiał.
Odeszli bez słowa.
Ron stał wściekły i patrzył, jak jego wróg obejmuje jego byłą dziewczynę ramieniem, a ona nie ma nic przeciwko.
pamiętasz?
w tamtej chwili graliśmy równie dużo
co aktorzy w niemym kinie...**
***
Za rogiem blondyn przycisnął ją do ściany. Nie odezwała się, bo miała na uwadze to, że Ron może ich słyszeć. Draco spojrzał w jej w oczy tak zimno, jak tylko potrafił stary Malfoy i samymi szarymi tęczówkami zmusił do milczenia i posłuszeństwa. Pocałował ją lekko w usta, a gdy nie zareagowała, jego oczy zaczęły ciskać błyskawice. Objął ją w talii i zacisnął dłonie na jej biodrach prawie do bólu.
– Dzisiaj – szepnął jej cicho we włosy – dzisiaj czekaj na mnie tam, gdzie zawsze.
Hermiona rozumiała, ile to go kosztuje. Pomagał jej, choć zraniła go, gdy przespała się z Terrenem. Jak bardzo jej w tym momencie nienawidził, musząc ją dotykać i wiedząc, że niedawno robił to jego przyjaciel? On nie mógł sobie na to pozwolić, ponieważ był przeklęty przez Hyperiona.
Pragnął jej do szaleństwa. Myślał, że ona też czuje podobnie.
Ile żółci musiał przełknąć i ile dumy się wyzbyć, żeby jej pomóc, wiedział tylko on. Robił to dla niej, ponieważ wiedział, że Weasley zaraz wejdzie w ten korytarz.
– O której? – szepnęła więc, obejmując go za szyję, a nacisk jego dłoni od razu zelżał.
– Późno – zaśmiał się. – Bardzo późno, po ciszy, zrobisz to dla mnie? – wymruczał jej w szyję, a jego głos stał się uwodzicielski.
– Jak zawsze – wtuliła twarz w jego włosy.
Uśmiechnął się i podniósł głowę.
– Nie oszczędzę cię dzisiaj – mruknął z ustami tuż przy jej ustach.
Zaśmiała się.
– Wiem i już nie mogę się doczekać.
Kiwnął głową i pocałował ją namiętnie.
„Niezły z niego aktor”, przemknęło Gryfonce przez myśl.
Draco pogłębił pocałunek i wiedział, że tą sytuację może wykorzystać do maksimum. Choć odrzucało go trochę to, że kochała się z Terrenem, to nadal jej pragnął. Rozpiął szatę dziewczyny i poczuł, że ta zaczyna drżeć. Nie miał zamiaru przestać, jego szósty zmysł podpowiadał mu, że właśnie teraz na korytarzu pojawił się Rudzielec. Dlatego sięgnął do guzików koszuli Hermiony i zaczął je rozpinać. Miał lekkie obawy co do tego, czy dziewczyna nie zacznie się wyrywać, ale ona tylko przyciągnęła go bliżej i westchnęła, gdy przerwał pocałunek.
– Chcę jeszcze – jęknęła, nieświadoma tego, że za jego placami przechodzi wściekły Gryfon, zaciskając pięści aż do krwi.
– Wieczorem – obiecał jej i żeby wkurzyć Rudego, rozpiął jej koszulę do końca i pocałował jeszcze raz.
Gryfonka szarpnęła jego koszulę, wsunęła pod nią dłoń i przejechała mu paznokciami po plecach. Wtedy Draco przestał ją całować i ukrył twarz w jej włosach. Stali tak chwilę, czekając, aż Weasley odejdzie dostatecznie daleko, by mogli normalnie rozmawiać. Blondyn zapiął w międzyczasie jej koszulę tak, że zasłoniła brzuch i stanik. A Draco cały czas miał przed oczami ją i Terrena w klasie eliksirów, gdy pocałowała Higgsa w policzek.
Odetchnęli z ulgą, kiedy kroki ucichły.
– Dziękuję – szepnęła mu do ucha.
Wzruszył ramionami i odsunął się, poprawiając koszulę.
– Nie masz za co.
– Nie oczekiwałam od ciebie, że mi pomożesz – powiedziała szczerze, modląc się, żeby chociaż raz pokazał prawdziwą twarz.
– Więc już wiesz, że ja nie łamię danego słowa. To spotkanie dzisiaj to kit – powiedział i obrócił się, by odejść.
– Poczekaj!
Zatrzymał się, ale nie odwrócił. Od całej jego postaci biła niechęć.
– Co?
– Rozmawiasz z Terrenem?
– Nie.
– Wybacz mu – powiedziała cicho. – Jak masz się na kimś wyżywać, to wyżywaj się na mnie, bo to moja wina. On żałuje tego, co zrobił.
– A ty żałujesz? – zapytał i obejrzał się na nią.
Stała obejmując się ramionami i patrzyła na niego.
– Tego co zrobiłam? Tak.
– Dlaczego? – zapytał.
– Draco, dużo nam nie brakuje – powiedziała z namysłem Gryfonka. – Kamasutra ma dużo pozycji, nam została jakaś połowa.
Ron myślał, że go szlag trafi! Ona z nim spała, naprawdę z nim spała! A jemu nigdy nie chciała na to pozwolić!
– Jak dzisiaj do mnie wpadniesz, to przez noc przerobimy z pięć... – uśmiechnął się Draco.
Hermiona zarumieniła się z wdziękiem.
– Powtórzymy to, co ostatnio? – zapytała podekscytowana.
– Nadal nie odpuszczasz? – zaśmiał się blondyn, kątem oka obserwując reakcję Weasleya i obmyślając, co najbardziej go wkurzy. – Aż tak ci się podoba „69”?
– Jak mogłaś?! – wrzasnął Ron i rzucił się w stronę Ślizgona, ale Hermiona była szybsza.
Wyciągnęła różdżkę i stanęła przed Draco. Blondyn z czystego zainteresowania nic nie robił, obserwując, jak to się rozwinie.
– Nigdy – syknęła – nigdy go nie tkniesz.
Głos jej drżał, ale Ron wiedział, że dopóki stoi za nią Malfoy z dłońmi na jej biodrach, to różdżka nie zadrga jej nigdy.
– Co ty w nim widzisz? – warknął Gryfon z zawiścią.
– Wszystko to, czego ty nie masz – odpowiedziała spokojnie.
Ron już otwierał usta, gdy rozległy się kroki; profesor McGonagall wychodziła z klasy.
Hermiona schowała różdżkę, a Malfoy puścił ją, choć nadal stał tuż obok.
– Co tu się dzieje? – zapytała surowo nauczycielka.
– Nic, pani profesor, Ron miał zastrzeżenia do szlabanu, który nadzorowaliśmy z Draconem do piątku. Uważa, że to powinno przypaść jemu.
– Panie Weasley, rozumiem pana niezadowolenie, ale szlaban się skończył, nie ma o czym mówić. Przydzieliłam go pannie Granger i panu Malfoyowi, ponieważ wiedziałam, że są na tyle dorośli, że nie pozabijają się w międzyczasie. Poza tym zabrało im to czas, jaki na pewno poświęciliby na naukę do egzaminów; powinien się pan cieszyć, że nie przypadło to panu.
– Ja... tak, pani profesor – wymamrotał Ron.
– Dobrze – powiedziała McGonagall – idźcie, bo spóźnicie się na obronę. A pani, panno Granger, niech przyjdzie do mnie po lekcjach. Musimy porozmawiać.
– Oczywiście, pani profesor.
Kobieta skinęła im głową i odeszła żwawym krokiem w stronę pokoju nauczycielskiego.
– Choć, skarbie – szepnął Draco do ucha Gryfonki. – Myślę, że zrozumiał.
Odeszli bez słowa.
Ron stał wściekły i patrzył, jak jego wróg obejmuje jego byłą dziewczynę ramieniem, a ona nie ma nic przeciwko.
pamiętasz?
w tamtej chwili graliśmy równie dużo
co aktorzy w niemym kinie...**
***
Za rogiem blondyn przycisnął ją do ściany. Nie odezwała się, bo miała na uwadze to, że Ron może ich słyszeć. Draco spojrzał w jej w oczy tak zimno, jak tylko potrafił stary Malfoy i samymi szarymi tęczówkami zmusił do milczenia i posłuszeństwa. Pocałował ją lekko w usta, a gdy nie zareagowała, jego oczy zaczęły ciskać błyskawice. Objął ją w talii i zacisnął dłonie na jej biodrach prawie do bólu.
– Dzisiaj – szepnął jej cicho we włosy – dzisiaj czekaj na mnie tam, gdzie zawsze.
Hermiona rozumiała, ile to go kosztuje. Pomagał jej, choć zraniła go, gdy przespała się z Terrenem. Jak bardzo jej w tym momencie nienawidził, musząc ją dotykać i wiedząc, że niedawno robił to jego przyjaciel? On nie mógł sobie na to pozwolić, ponieważ był przeklęty przez Hyperiona.
Pragnął jej do szaleństwa. Myślał, że ona też czuje podobnie.
Ile żółci musiał przełknąć i ile dumy się wyzbyć, żeby jej pomóc, wiedział tylko on. Robił to dla niej, ponieważ wiedział, że Weasley zaraz wejdzie w ten korytarz.
– O której? – szepnęła więc, obejmując go za szyję, a nacisk jego dłoni od razu zelżał.
– Późno – zaśmiał się. – Bardzo późno, po ciszy, zrobisz to dla mnie? – wymruczał jej w szyję, a jego głos stał się uwodzicielski.
– Jak zawsze – wtuliła twarz w jego włosy.
Uśmiechnął się i podniósł głowę.
– Nie oszczędzę cię dzisiaj – mruknął z ustami tuż przy jej ustach.
Zaśmiała się.
– Wiem i już nie mogę się doczekać.
Kiwnął głową i pocałował ją namiętnie.
„Niezły z niego aktor”, przemknęło Gryfonce przez myśl.
Draco pogłębił pocałunek i wiedział, że tą sytuację może wykorzystać do maksimum. Choć odrzucało go trochę to, że kochała się z Terrenem, to nadal jej pragnął. Rozpiął szatę dziewczyny i poczuł, że ta zaczyna drżeć. Nie miał zamiaru przestać, jego szósty zmysł podpowiadał mu, że właśnie teraz na korytarzu pojawił się Rudzielec. Dlatego sięgnął do guzików koszuli Hermiony i zaczął je rozpinać. Miał lekkie obawy co do tego, czy dziewczyna nie zacznie się wyrywać, ale ona tylko przyciągnęła go bliżej i westchnęła, gdy przerwał pocałunek.
– Chcę jeszcze – jęknęła, nieświadoma tego, że za jego placami przechodzi wściekły Gryfon, zaciskając pięści aż do krwi.
– Wieczorem – obiecał jej i żeby wkurzyć Rudego, rozpiął jej koszulę do końca i pocałował jeszcze raz.
Gryfonka szarpnęła jego koszulę, wsunęła pod nią dłoń i przejechała mu paznokciami po plecach. Wtedy Draco przestał ją całować i ukrył twarz w jej włosach. Stali tak chwilę, czekając, aż Weasley odejdzie dostatecznie daleko, by mogli normalnie rozmawiać. Blondyn zapiął w międzyczasie jej koszulę tak, że zasłoniła brzuch i stanik. A Draco cały czas miał przed oczami ją i Terrena w klasie eliksirów, gdy pocałowała Higgsa w policzek.
Odetchnęli z ulgą, kiedy kroki ucichły.
– Dziękuję – szepnęła mu do ucha.
Wzruszył ramionami i odsunął się, poprawiając koszulę.
– Nie masz za co.
– Nie oczekiwałam od ciebie, że mi pomożesz – powiedziała szczerze, modląc się, żeby chociaż raz pokazał prawdziwą twarz.
– Więc już wiesz, że ja nie łamię danego słowa. To spotkanie dzisiaj to kit – powiedział i obrócił się, by odejść.
– Poczekaj!
Zatrzymał się, ale nie odwrócił. Od całej jego postaci biła niechęć.
– Co?
– Rozmawiasz z Terrenem?
– Nie.
– Wybacz mu – powiedziała cicho. – Jak masz się na kimś wyżywać, to wyżywaj się na mnie, bo to moja wina. On żałuje tego, co zrobił.
– A ty żałujesz? – zapytał i obejrzał się na nią.
Stała obejmując się ramionami i patrzyła na niego.
– Tego co zrobiłam? Tak.
– Dlaczego? – zapytał.
Nie
wiedziała, czemu tu jeszcze w ogóle stoi. Spojrzała mu w oczy na
jedną krótka sekundę i zobaczył w nich smutek, rozgoryczenie i
ból. Potem odwróciła wzrok. Podeszła do niego na odległość
kilku centymetrów, nadal obejmując się ramionami i podniosła
głowę, aby spojrzeć mu w oczy.
– Wiesz dlaczego.
Jej oczy mówiły jedno: „żałuję ze względu na ciebie”.
Wyminęła go i odeszła korytarzem.
Światło odchodzi i ty odchodzisz, nie mogę już wytrzymać
nawet dnia, nawet dnia bez Ciebie,
nawet dnia bez Ciebie... ***
Amigo Vunerable – Enrique Iglesias
– Wiesz dlaczego.
Jej oczy mówiły jedno: „żałuję ze względu na ciebie”.
Wyminęła go i odeszła korytarzem.
Światło odchodzi i ty odchodzisz, nie mogę już wytrzymać
nawet dnia, nawet dnia bez Ciebie,
nawet dnia bez Ciebie... ***
Amigo Vunerable – Enrique Iglesias
***
Zabrzmiał
dzwonek i siódmoklasiści zgromadzili się w klasie obrony przed
czarną magią. Gdy Draco przechodził koło Gryfonki, ta nawet na
niego nie spojrzała. Pomimo, że siedział ławkę za nią, to nie
wysiliła się, by choćby zerknąć.
Ślizgon
popatrzył na nauczyciela za biurkiem. Pamiętał kilku będących na
tym stanowisku. Quirrela, totalne beztalencie zaprzedane Czarnemu
Panu. Skończył tak samo marnie, jak jego Lord.
Lockharta,
człowieka, który szczycił się tym, że umiał rzucić zaklęcie
zapomnienia i poświęcał swojemu wyglądowi więcej czasu, niż sam
Malfoy, Blaise i Pansy razem wzięci. Był teraz u św. Munga i nic
nie zapowiadało poprawy.
Lupina,
który znał się na rzeczy, i który był jednym z najbardziej
lubianych nauczycieli. Zginął jako bohater w czasie II Bitwy o
Hogwart, zasłużył na to.
Moody’ego,
czy raczej Croucha Juniora; no cóż, dzięki niemu Potter nauczył
się odrzucać Imperio. Skończył jako roślina po Pocałunku
Dementora.
Umbridge,
szurnięta kobieta, która nie ukończyła nawet Hogwartu. Wylądowała
na Oddziale Długoterminowym, z tego co pamiętał.
Snape,
tak, on znał się na rzeczy i dużo mógł, ale źle to przekazywał.
Amycus
Carrow, przemiły facet, który rzucał Crucio na każdego. Stracił
życie podczas II Bitwy o Hogwart.
Teraz
w klasie rządził Marco Feynman. Był wysokim, ciemnowłosym
mężczyzną. Jego oczy zmieniały kolor; czasami miały przebłyski
zieleni, czasem błękitu, a kiedy był wściekły, to ciemniały
nawet do onyksu. Działo się tak dlatego, że jego matka była
metamorfomagiem. Dało się z nim dogadać, ale trzeba było być
fair wobec niego – wówczas on zachowywał się tak samo w stosunku
do uczniów. Był młody i, jak sam mówił, pięć lat temu skończył
szkołę
w
Belgii. Miał rozległe korzenie. Wyglądał na Hiszpana, czy też
kogoś z tamtego regionu, a wychował się w Szkocji, skąd
pochodziła jego matka. Jego lekcje były ciekawe i luźne, ale umiał
utrzymać klasę w ryzach. Nikt na niego nie narzekał.
Po
trzech miesiącach pozwolił ostatniemu rocznikowi mówić mu po
imieniu. Część klasy miała z tym przez jakiś czas problem, ale
potem wszyscy się przyzwyczaili i wyczekiwali lekcji z Marco.
Wymagał
szacunku, nie strachu, a oni się z tego wywiązali. Poza klasą nie
obchodziło go to, co robią uczniowie oraz był dla nich „panem”.
Pozostałe sprawy zostawały w klasie i nic poza nią nie wychodziło.
– Okej!
– zawołał Marco. – Słuchajcie! Wiem, że jesteście
zdenerwowani przed egzaminami, więc nie będę was zmuszał do
wkuwania nudnych regułek, bo i tak nic nie zapamiętacie! Testy,
które robiłem wam w ostatnim tygodniu, wyszły dobrze – mówiąc
to, zaklęciem rozesłał im testy – i jeśli powtórzycie to na
OWTM-ach, to stawiam piwo każdemu!
Klasa
roześmiała się.
– Tylko
nie mówcie nic profesor McGonagall, bo chcę jeszcze trochę
popracować na tym stanowisku – śmiał się Marco. – Dzisiaj
przerobimy coś innego.
– Co?
– padło chóralne pytanie całej klasy.
Marco
uśmiechnął się.
– Chodźcie,
wychodzimy.
Uczniowie
zdziwieni wzięli torby i podążyli za nim.
– Marco,
gdzie nas prowadzisz? – zapytała Parvati, idąc za rękę z
Blaisem.
– Na
błonia – obejrzał się na nią Marco. – Zrobimy mały test, ale
tym razem w praktyce.
– Masz
na myśli pojedynki? – zapytał z błyszczącymi oczami Dean
Thomas.
– Aha,
chcę zobaczyć, jak sobie z tym poradzicie. Wiem, że większość z
was uczestniczyła w przynajmniej jednej Bitwie o Hogwart, więc coś
tam wiecie – uśmiechnął się do nich złośliwie i ciągnął
dalej – ale na testach praktycznych będzie podobnie. To taki mały
wstęp, żebyście zobaczyli jak to wygląda; może to pomoże i nie
będziecie się potem tak denerwować.
Wyszli
na zalane słońcem błonia, puste o tej porze i skierowali się w
stronę jeziora. Tam zostawili swoje torby pod drzewami i podeszli do
Marco, który właśnie rzucał jakieś zaklęcia.
– Znam
ten czar – powiedziała w pewnej chwili Padma Patil.
– Tak
– kiwnął głową nauczyciel – to specjalność Ravenclaw.
Zaklęcie ochronne zwierząt
i
roślin. W szkole zawsze byłem dobry z zaklęć obronnych, dlatego
zostałem nauczycielem Obrony. Używam go, żeby uroki, których
będziecie używać w czasie pojedynków nie uszkodziły drzew ani
nie skrzywdziły zwierząt.
– Moja
ciocia kiedyś pokazywała mi coś podobnego – odezwała się Susan
Bones.
– Jak
dokładnie brzmiało zaklęcie? – zapytał Marco i opuścił
różdżkę.
– Coś
jak ochrona i całkowitość, tylko po łacinie.
– Totum
defendare****? – mruknął. (całość, ochrona, łac.)
– Chyba
tak, to było jakiś czas temu.
– Dobrze
jest pamiętać to zaklęcie – powiedział nauczyciel. –
Najczęściej jest stosowane do ochrony czegoś małego, sakiewki czy
książki. Jest bardzo silne i rzadko zawodzi. Dobra, bo nie mamy
dużo czasu. Podzielę was na pary. Mniej więcej według zdolności
– Marco wyciągnął z kieszeni jakiś pergamin. – Zrobiłem tą
listę tuż po tym, jak sprawdziłem testy; chcę zobaczyć, jak to
się ima do rzeczywistości. Zaczynamy.
Zaczął
ich dzielić.
– I
tu mam problem – mruknął w pewnej chwili. – Nie chcę stawiać
Parvati i Padmy naprzeciwko siebie.
Siostry
uśmiechnęły się do siebie.
– Proszę,
Marco – powiedziała Padma. – Nigdy z nią nie walczyłam, chcę
się przekonać, kto wygra.
– No
dobra. Padma i Parvati.
– Terren,
tu mam drugi problem, jesteś sprytny, z kim chcesz walczyć?
– Wszystko
jedno. Byle nie padł po jednym zaklęciu.
– Okej,
Blaise będzie z tobą.
Diabeł
wyszczerzył zęby do Terrena.
– Nie
masz szans, stary.
– Hermiona...
– kontynuował Feynman.
– Nie
mów, że znów masz problem, Marco – ubiegła go Gryfonka.
– Mam
– uśmiechnął się do niej nauczyciel. – Jesteś z Harrym na
tym samym poziomie. Chciałbym zobaczyć jak walczysz z Draco. Co ty
na to, chłopie?
Draco
uśmiechnął się niebezpiecznie.
– Z
przyjemnością.
Hermionie
stanęła przed oczami scena sprzed kilku tygodni. Kiedy byli w
„Studio” i Draco powiedział, że pojedynek z nią może być
ciekawą sprawą. No cóż, ma okazje się przekonać.
– Dobra
– odezwał się Harry. – A ja?
– Ty
możesz zmierzyć się ze mną. Podobno pokonałeś nawet Snape'a i
Czarnego Pana.
– Stare
czasy – mruknął Gryfon – ale myślałem o czymś ciekawszym,
niż walka z tobą.
Marco
roześmiał się.
– Okej,
dokopałeś mi. Chcę się przekonać, co tak naprawdę potrafi Złote
Dziecko, oprócz Zaklęcia Rozbrajającego.
– Wkurzasz
mnie. Mówiłem ci to kiedyś? – powiedział Potter marszcząc
czoło, ale jego oczy śmiały się.
– Stare
czasy – uciął z uśmiechem Marco. – Walczymy po kolei, do
wytrącenia różdżki, upadku lub poddania się. Za wygraną 10
punktów dla domu, za remis 5. Neville, Marcus, zaczynajcie.
Chłopcy
stanęli naprzeciwko siebie i gdy Marco dał im znać, że mają
zacząć, wszystko się skończyło. Neville pokonał Marcusa jednym
Experlliarmusem.
Richie
Coote i Laura Mdley. Tutaj też nie było na co patrzeć. Laura
wygrała po rzuceniu mocnego strumienia iskier w stronę Richiego.
Susan
Bones i Dafne Greengrass. Dziewczyny popisały się. Dafne
natychmiast rzuciła oszołamiacza, Susan obroniła się i posłała
Diffindo, które rozcięło policzek przeciwniczki. Ślizgonka
skrzywiła się i oddała jej zaklęciem parzącym. Musiała tym
wkurzyć Susan, bo ta rzuciła Waddiwai. Greengrass zarzuciło i
wylądowała na zaklęciu ochronnym Marco, a potem osunęła się na
ziemię.
Seamus
Finnigan i Terry Boot. Szybka piłka. Rictusempra Terry'ego, tarcza
Seamusa i Boot leży na ziemi.
Anthony
Goldstein i Dean Thomas. Podobnie, tylko że wygrał Anthony.
Adrian
Pucey i Ernie McMillan. Ernie rzucił Zwieracz Nóg i jego przeciwnik
nie zdążył nawet wypowiedzieć zaklęcia.
Mandy
Brocklehurst i Hanna Abott. Hanna uśmiechnęła się lekko i rzuciła
Wingardium Leviosa. Mandy uniosła się w powietrze, ale nie była
dłużna Hannie. Rzuciła Mobiliarbus i odesłała ją w stronę
zaklęć ochronnych.
Eddie
Carmic i Zach Smith. Zach padł po Confundusie i rozbrajającym.
Luna
Lovegood i Tracey Davis. Tutaj było już na co patrzeć. Dziewczyny
walczyły zaciekle, ale w końcu Tracey z włosami do ziemi,
bąblogłową (w obronie własnej i Tarantallegrą na nogach musiała
polec.
Justin
Finch-Fletchey i Teodor Nott. Tutaj Justin miał kłopoty. Poddał
się po Łaskotce Notta.
Ron
Weasley i Nick Page. Połowa klasy padła ze śmiechu, gdy Ron z
głupią miną dostał czyraków na twarzy i wrzasnął, że się
poddaje. Najgłośniej śmiała się Hermiona i Pansy.
Padma
i Parvati. Bliźniaczki mierzyły się chwilę uważnymi
spojrzeniami, a potem zaczęły atakować. Walczyły tak długo, aż
w końcu Marco ogłosił remis. Niezadowolone dziewczyny przyrzekły,
że zmierzą się jeszcze raz po lekcjach.
Blaise
i Terren. Dwójka Ślizgonów skupiła się na wymyślaniu zabawnych
zaklęć. Rzucali je dobre pięć minut i tak Terren otrzymał różowe
wąsy, a Blaise spodnie w zielone groszki. Diabeł odwdzięczył się
przyjacielowi, czarując włosy Terrena na sino-koperkowy-róż.
Higgs, śmiejąc się, rzucił na niego zaklęcie czkawki. Zabini
zadziwił wszystkich, wypowiadając kolejny urok. Po dziesięciu
minutach, obaj leżeli na ziemi i śmiali się, nie mogąc przestać
pod wpływem zaklęcia. Marco zlitował się nad nimi i odczarował
ich, przyznając po 15 punktów za odwagę.
– Okej,
mamy pół godziny – zawołał Marco. – Powinno starczyć.
Hermiona, Draco. Zapraszam.
Granger
i Malfoy stanęli naprzeciw siebie. Gryfonka uśmiechała się lekko,
a Draco chłodno oceniał sytuację.
– Ej,
Marco – powiedział nie spuszczając wzroku z Hermiony – jak dam
jej fory, to dasz mi dodatkowe punkty?
– Nie,
macie walczyć jako równi sobie. To nie ma znaczenia, że walczysz z
kobietą.
– Pewny
jesteś? – mruknął pod nosem Draco, ale tak, żeby nikt tego nie
słyszał.
– Gotowi?
– zapytał Feynman.
Skinęli
głowami, unosząc różdżki.
– Na
mój znak... – rzucił nauczyciel. – Raz... dwa... teraz!
– Confundus!
– Furnunculus!
Rzucili
zaklęcia jednocześnie i oboje zdążyli wyczarować tarcze.
Ślizgon
uśmiechnął się lekko, widząc iskierki niezadowolenia w oczach
przeciwniczki.
– Incarctous!
– mruknęła Hermiona i z jej różdżki wystrzeliły liny.
– Protego!
Icisbulls!****
Granger
pokręciła głową z rozbawieniem i odbiła zaklęcie.
– Berra!
– syknął Draco, wyobrażając sobie Granger jako skrzata
domowego, tak jak uczyła go ciotka Bella.
– Bez
przesady! – warknęła – Okulus Nigror!****
Draco
błyskawicznie rzucił tarczę.
Walczyli
dobre dziesięć minut, a zaklęcia stawały się coraz groźniejsze.
Żadne z nich nie potrafiło odpuścić. Chcieli udowodnić kto jest
lepszy. Oboje w głębi duszy wiedzieli, że jeśli dadzą się
pokonać to przegrają nie tylko pojedynek, ale również honor, a to
bolało najbardziej.
W
końcu Draco posłużył się podstępem. Na głos powiedział
„Tarantallegra!”, a w myślach dodał „Expelliarmus!”
Pierwsze
zaklęcie odbiła, ale drugiego się nie spodziewała. Odrzuciło ją
na kilka metrów i gdy myślała, że spotkanie trzeciego stopnia z
zaklęciami ochronnymi nastąpi już za chwilę, coś powstrzymało
ją przed wstrząsem. Upadła bezboleśnie na ziemię. Położyła
głowę na trawie i odetchnęła głęboko.
Po
chwili usłyszała ciche kroki i ujrzała nad sobą Draco. W lewej
ręce trzymał różdżkę,
a
prawą wyciągał w jej stronę.
– Żyjesz?
– zapytał krótko.
– Tak
– mruknęła i łaskawie przyjęła jego pomoc.
– Co
ty na to Marco?
– Nie
chcę być stronniczy – zaśmiał się brunet – wygrałeś. Ale
Hermionie nie brakowało dużo.
– Wygrałabym,
gdyby nie użył zaklęć niewerbalnych – mruknęła niezadowolona
Hermiona.
– Każdy
ci wierzy, skarbie – mruknął Draco, a ci, którzy to słyszeli,
roześmiali się. – Mówiłaś, że jestem nieprzewidywalny,
Granger – szepnął jej do ucha, korzystając z ogólnego
zamierzania – czemu teraz o tym nie pamiętałaś i dałaś mi
wygrać, co? – rzucił jej wredny uśmiech i odszedł.
Wkurzona
Gryfonka poszła za nim, nie zwracając uwagi na resztę uczniów.
– Bo
może to ja dawałam ci fory, co Malfoy? – zapytała i wyprzedziła
go.
Draco
nie mógł oderwać wzroku do ruchu jej bioder. Pragnął, by była
tylko jego już na zawsze, czy to naprawdę tak wiele?
Hermiona
celowo stanęła koło Terrence'a, żeby wkurzyć Draco. Terren
uśmiechnął się do niej lekko, ale nic nie powiedział. Dzisiaj
rano Draco odezwał się do niego. Może i w błahej sprawie i swoim
najzimniejszym tonem, jaki miał w kolekcji, ale odezwał się i to
było ważne.
Draco
nie chciał być gorszy i stanął koło Pansy, obejmując ją
zaborczo ramieniem. Ślizgonka uśmiechnęła się lekko. Poprosiła
wcześniej Terry'ego, by powiedział Gryfonce co jest między nią a
Draco, żeby się nie przejmowała, jeśli Malfoy będzie chciał ją
wkurzyć, przystawiając się do Ślizgonki.
– Kiedy
przestaniecie się zachowywać jak dzieci i porozmawiacie? –
zapytała Pansy.
– Jak
ta wredna kujonka zrozumie, że ja nie będę się zastanawiał co
trzy sekundy, o co się obraziła – mruknął Draco, obserwując
jak Potter i Marco stają naprzeciwko siebie
z
różdżkami w dłoniach, oboje skoncentrowani do maksimum.
– A
nie myślałeś, że ona nie jest pewna tego, co czujesz? –
wysunęła teorię Pansy. – Tobie powiedział o tym Terren,
widziałeś jak płakała przez ciebie i była przybita. Patil
twierdzi, że ona nie jest obojętna. A samej Granger nikt nie
powiedział, co ty czujesz. Ty tego nie zrobiłeś i nie doszło to
do niej nawet z drugiej ręki.
– Ja
się nie będę płaszczył – mruknął Draco z zawzięta miną.
Pansy
nie odpowiedziała i skupiła się na Marco i Potterze.
– Okej,
liczę do trzech – powiedział Blaise, któremu nauczyciel
powierzył funkcję sędziego. – Marco, daj mu przynajmniej pięć
honorowych minut – uśmiechnął się.
Feynman
i Harry uśmiechnęli się.
– Zastanowię
się – powiedział Marco.
– Zaczynaj,
Blaise – dodał Harry.
– Dobra,
ludzie odsuńcie się! – zawołał Blaise. – Jak chcecie dożyć
OWTM-ów, to minimum dziesięć metrów, jak chcecie je pisać w
Skrzydle Szpitalnym to pięć! Pojedynek między Harrym Potterem
Byłym Wybrańcem i Marco Feynmanem Niezwyciężonym, uważam za
prawie otwarty! Raz... dwa... dwa i pół... dwie i trzy czwarte...
teraz!
Nic
się nie wydarzyło.
Ani
Harry, ani Marco nie rzucili żadnego zaklęcia. Stali, obserwując
się nawzajem jak dwa psy przed atakiem. Harry miał obojętną minę,
widać było, że jest skupiony i zdeterminowany by wygrać. Marco za
to uśmiechał się lekko.
– Nie
chciałbym przeszkadzać w koncentracji – zaczął Blaise – ale
czas, panowie, czas...
Pojedynkujący
się nie zareagowali.
– Tej,
Diabeł, trzeba było im zaproponować pojedynek na spojrzenia lub
słowa – odezwał się Draco.
– Pieprz
się, Malfoy – warknął Harry. – O, sorry, Marco, nie zauważyłem
cię – dodał z czarującym uśmieszkiem.
– Nie
przeszkadzajcie sobie – Feynman puścił mu oczko. – Mnie tu nie
ma.
– No,
Marco, bo lekcjia się kończy – rzucił Neville.
– Confundus!
– mruknął Marco.
– Protego!
– Harry natychmiast odbił zaklęcie – Conjunctivitis!
Hermiona
skrzywiła się, gdy Marco odbił zaklęcie. Nauczyciel rozejrzał
się szybko.
– Engorgio
– mruknął i mrówka jadowita powiększyła się do rozmiarów
wózka dziecięcego.
Kilkoro
uczniów skrzywiło się z obrzydzeniem, innym wyrwały się
przekleństwa czy okrzyki strachu. Harry uniósł brew, niepewny, do
czego zmierza przeciwnik.
– Wingardium
Leviosa! – rzucił szeptem Marco – Waddiwasi!
Ogromna
mrówka uniosła się w powietrze i poleciała w stronę Harry'ego.
Wybraniec
zareagował natychmiast.
– Deletrius!
Mrówka
pękła i zniknęła z lekkim hukiem.
– Diffindo!
– Expelliarmus!
– Ferula!
– Densqugeo!
– Petrificus
Totalus!
– Drętwota!
– Furnuculus!
– Incarcrous!
– Locomotor
Mortis!
Zaklęcia
latały na wszystkie strony na przemian z tarczami. Walczący
przypominali sobie coraz to inne zaklęcia. Oboje walczyli zajadle.
Stawką był honor.
Harry,
bo pokonał Voldemorta i teraz nie da się byle nauczycielowi.
Marco,
bo to hańba przegrać z uczniem, choćby nie wiem jak dobrym.
W
końcu sens straciło stare powiedzenie „uczeń pokonał mistrza”,
bo to uczeń przegrał.
Harry
padł na ziemię z bólem brzucha tak silnym, że nie mógł się
wyprostować, a z oczu ciekły mu łzy.
– Okej!
– krzyknął Blaise. – Wygrał Marco! Gratulacje dla zwycięzcy!
To zaszczyt wygrać
z
Wybrańcem, choć Złotemu Dziecięciu też dużo nie brakowało!
Uczniowie
rzucili się, by gratulować Marco, zapominając w ferworze zdarzeń
o Gryfonie.
Potter
leżał na ziemi, nie będąc w stanie się nawet odezwać. Ból
rozrywający mu ciało był tak nieznośny, że ledwie co był
przytomny. Mógł tylko zwijać się w cierpieniu i czekać, aż
zostanie łaskawie uwolniony.
W
końcu ktoś do niego podszedł. Harry nawet nie wiedział kto to;
sam miał zamknięte oczy i zaciśnięte zęby.
– Finite
Incantantem – usłyszał cichy szept.
Odetchnął
z ulgą, gdy ból ustał jak ręką odjął. Przewrócił się na
plecy oddychając płytko. Nie miał nawet siły otworzyć oczu.
Czuł, że ktoś jest tuż koło niego ale nie wiedział, kto.
– Renervate.
Poczuł,
jak zaklęcie ocucające przechodzi mu przez ciało.
– Dzięki
– wykrztusił, otwierając oczy.
Koło
niego klęczała Pansy Parkinson.
~*~*~*~
Beta
: Cammelia .
Dziękuję,
kochana :*
*
-Addicted – Enrique Iglesias – to była moja ulubiona piosenka w
czasie gdy pisałam ten rozdział, czyli jakieś pół roku temu.
Możecie ją przesłuchać jak chcecie (link).
**
to teskt mojego autorstwa.
***
- Amigo Vunerable – Enrique Iglesias
****
- zaklęcia, któych nie kojarzycie z sagi, są moją twórczością,
wszystkie słowa zą zaczerpnięte z języka łacińskiego.
Dziękuję
Cammeli i Ciastku za życzenia urodzinowe. :)
Dziękuję
za kolejne nominacje do Liebster Award.
Zachęcam
do komentowania!
Pozdrawiam,
Nox
p.s.
jak ktoś ma do mnie jakieś pytania, to piszczcie, to nie boli! :)
Będę pierwsza :O Matko. A myślałam, że juz się układa.. Hmm. Oczywiście cudo, jak zwykle. Niech oni się pogodzą. Błagam. Przecież to tak niewiele, prawda ? ♥
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wyszło :) nmzc ;) jak urodzinki?
OdpowiedzUsuńJezus! Kocham Cie za ten rozdział! No to czekamy do piątku ;)
OdpowiedzUsuńW końcu Harry i Pansy *_* Wiedziałam, po prostu wiedziałam ;P
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zachowanie Draco, widać, że jest zraniony i nie da sobie w kaszę dmuchać. Jednak pomógł w potrzebie. Ron jest taką wredną szują ,zę mam ochotę rozkwasić mu nos. Dobrze, że on jest tylko postacią fikcyjną xD Hermiona też nie ustępuje od swojego zdania, dwa uparciuchy ;D
Ciekawa jestem, jak potoczysz to dalej. Już nie mogę się doczekać!
Pozdrawiam,
Lileen
Pansy i Harry!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nareszcie! Rozdział świetny, tylko interesuje mnie co zrobisz z trójkącikiem Draco, Terren i Hermiona.
OdpowiedzUsuńWreszcie :D HArry i Pansy :D No no , może być
OdpowiedzUsuńCzekam na koeljny rozdział :*
Kurde, no kocham tego bloga, uwielbiam te spiny w Ronem. :D Harry i Pancy, szczerze, nie wyobrażałam sobie tego, ale jakoś się przekonuje. :) <3!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Najfajniejsza była kłótnia z Ronem. Kiedy rozwiąże się sprawa z tą klątwą ? Czekam na następną notatkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
klątwa jeszcze długo :)
UsuńHarry i Pansy - super. Mam nadzieję, że Draco i Hermiona isę pogodzą. Ciekawa jestem co dalej. To do piątku.
OdpowiedzUsuńej, ludzie, a kto powiedział, że Pansy i Harry bd razem? Nie tworzę nowego parringu Parry :D
UsuńNoż musiałaś ujawnić? Miałaś być wredna! :P
Usuńmusiałam ;p bo nie lubię kłamać :D
Usuńa urodziny, jak najlepiej ;p
A kto mówi o kłamstwie... Ledwie malutkie przemilczenie, powszechnie nazywane dyplomacją ;)
UsuńTo fajnie :)
nie narzekaj ;p i tak nie wiedzą wszystkiego ;p
UsuńKtórego wszystkiego? Tego, o którym wiemy obie, czy tego, które znasz tylko Ty? :-)
Usuńtego co wiem ja i w połowie TY ;p
UsuńRozdział po części zabawny, po części intrygujący ;). Zgodzę się z Kate, że najlepsza była kłótnia z Ronem. Czekam na dalszy rozwój wypadków, bo zapowiada się coraz ciekawiej ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Invisible ;)
Świetny rozdział! Mam nadzieje, że Draco z Hermioną niedługo się pogodzą. Czekam do kolejnego piątku! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na http://www.facebook.com/HarryZawszeZNami
Fantastyczny rozdział! Najlepsza ta sytuacja Ron-Hermiona-Draco. Już się nie mogę doczekać jak się pogodzą;) Już wyczekuję piątku :)
OdpowiedzUsuńHahah xd Rozmowa między Draco i Hermioną, by wkurzyć Rona jest bezcenna xd już sobie wyobrażałam jego minę. I świetny pomysł z tymi pojedynkami. Naprawdę bardzo dobrze mi się to czytało, więc gratuluję ;) Szczerze to miałam jakąś cichą nadzieję, że Hermiona wygra pojedynek, no ale jak zwykle mnie zaskakujesz xd W ogóle pojedynek między Draco-Hermiona i Harry-Marco były świetne! Szkoda mi było Harry'ego i cieszę się, że Pansy mu pomogła. To oznacza, że nie jest wobec niego obojętna *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i czasu
Sheireen ♥
I bardzo dziękuję za nominację :)
Jejkuu !! ;* świetne !! Bosko to wymyśliłaś z tymi pojedynjami. :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę wspaniały pomysł..
A tak wgl. to kiedy w koncu nasze ukochane dramione sie pogodzi ?? :P Normalnie żyję nadzieją. <33 Haha !!
Pozdrawiam. ;* ^^
super za draco wygrał. nie wiem czemu, a nie, jednak wiem - kocham draco ;*. Nie towrzysz parringu Parry? czemu? chcemy Pansy+Harry!
OdpowiedzUsuń♥ czekam na next! ♥
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetnie . czekam na kolejny . ;D ;)
OdpowiedzUsuńcudowne, i ten pojedynek Draco i Miony, kto wygra ? myslalam ze bd remis a tu takie zaskoczenie ! Czekam na NN <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Naaatuuuu <3
cudne :D czekam na nn. Daria.
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudownie ;) między bohaterami dalej nic nie wiadomo, a co z klątwa ciążącą na Draco? czy Hermi na coś wpadnie? Bo jak o nich czytam to w myślach tylko takie "Kiss.... now..." ;p czekam z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńbosz szkoda mi tego biednego Malfoya :D i hate you za to złamanie mu serducha, ale czekam na nexta! :D:D
OdpowiedzUsuńWciągające, czekam na więcej ! :D
OdpowiedzUsuńpochlonelam twojego calego bloga w dwa dni uwzgledniajac oczywiscie to ze mialam na niego czas glownie w nocy... super, czekam na wiecej i pozdrawiam ! :)
OdpowiedzUsuńohohohoh chyba mam nowa ulubiona postac :D
OdpowiedzUsuńRoni
Swietne! Naczytałaś się tego już dużo, ale na serio jesteś świetna. Czekam na kolejny rozdział i przepraszam, że dopiero teraz... Jestem w bibliotece szkolnej xD //Irytek
OdpowiedzUsuńJa się pytam kiedy oni w końcu się pogodzą ??!! Rozdział świetny jak zawsze, nie mogę się doczekać nn :D
OdpowiedzUsuńCudowna notka! Link dałam ci do spamu :P Nie miałam okazji przeczytać notki i jestem pod wrażeniem jej formy! :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :) tylko czasem gdzieś tam Ron mnie zirytuje, a tak to nie mam słów :D
UsuńWow! Nieźle się uśmiałam przy kłótni z Ronem. A Pansy i Harry? Zupełnie mnie zaskoczyłaś. Choć przyznam, że Hermiona zaczyna mi działać na nerwy, ale tak poza tym wszystko inne jest super :)
OdpowiedzUsuńNie no, genialne! I że Tobie się chciało szukać łacińskich słówek! Podziwiam! A pojedynki piękne, ale brakowało mi zwycięstwa Hermiony... No, ale jest ciekawie :) Pansy i Harry? Fajnie, fajnie ;)
OdpowiedzUsuńPomysł z pojedynkami genialne
OdpowiedzUsuń~S~
Bosko
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń