piątek, 22 lutego 2013

rozdział 34

~*~*~*~
Pamięci H.B.
[*]
~*~*~*~

Ból małej dziewczynki,
która się boi, bo nie wie,
czego chce. A może wie i
doskonale zdaje sobie sprawę
z absurdalności swoich pragnień.
-Anioł – Dorotea de Spirito


Drugą sytuacją, w której Draco i Hermiona rozmawiali, była kłótnia między nią a Ronem.
Po lekcji transmutacji Ronald dopadł Gryfonkę i zaczął jej robić awanturę. Jako przywódca Niezadowolonych, nawet nie zdawał sobie sprawy, że też w jakiś sposób zjednoczył część Hogwartu. W każdym domu znalazły się indywidualności, które nie był zadowolone z niczego, a akcja Weasleya wydawała się im idealnym rozwiązaniem, aby pokazać, że oni też istnieją, i że nie są specjalnie uradowani obrotem spraw.
Hermiona miała szczęście. Malfoy wrócił do klasy, bo zapomniał zapytać McGonagall o coś odnośnie egzaminów. Gdy zobaczył, że Granger się kłóci z rudzielcem, w pierwszej chwili miał ochotę obrócić się na pięcie i wrócić na innej przerwie, ale dziewczyna była w rozsypce. Ostatnio jej forma spadła i nie miała ani siły, ani ochoty kłócić się z Ronem.
Zawahał się, ale gdy zobaczył łzy w jej oczach, postanowił wkroczyć do akcji. Obiecał jej w końcu, że nie wyda jej przed Weasleyem, a Draco nie złamie słowa, nawet jeśli się pokłócili.
– No proszę, nie sądziłem, że mnie zdradzasz ze swoim byłym – powiedział cicho.
Gryfoni obrócili się zaskoczeni. Ronowi nie było na rękę, że ktoś widzi jego kłótnie z Hermioną, a za punkt honoru po tym jak zerwała, postawił sobie zniszczenie jej psychicznie. Tylko do tego był zdolny. W magii nie dorastał jej do pięt, ale nie spodziewał się, że w obronie dziewczyny stanie ktoś poza Harrym.
Hermiona za to nie oczekiwała pomocy od Ślizgona, szczególnie teraz, po tym wszystkim.
Rzuciła mu szybkie, pytające spojrzenie, ale blondyn nie mógł odpowiedzieć, bo Ron na niego patrzył.
– I co? Zero reakcji? – zakpił.
– No proszę, czyli wasz związek nie układa się jak po maśle? – zapytał wrednie Ron. – A myślałem, że takie żmije jak wy będą do siebie pasować.
– Pamiętaj, że mówisz o swojej byłej – przypomniał mu Malfoy i podszedł do nich wolnym krokiem.
– Daj spokój, Draco, chodźmy stąd, szkoda czasu – mruknęła Hermiona.
– Czasami warto stracić kawałek czasu na taki szmelc jak on, bo, jak widać, nie zrozumiał za pierwszym razem – odpowiedział spokojnie chłopak i jakby od niechcenia objął ją.
Rudy, choć nie był dobrym obserwatorem, zauważył, że Hermiona rozluźniła się w ramionach Ślizgona. Wtuliła twarz w jego szatę. W jej oczach pojawiła się ulga.
Kiedy była z nim nigdy nie reagowała na niego w ten sposób, gdy budziła się po kolejnym koszmarze i jak chciał ją uspokoić!
Z wściekłością obserwował, jak Ślizgon kładzie rękę na biodrze dziewczyny i nieomal z lekkim roztargnieniem całuje ją we włosy.
– Okej?
– Tak – mruknęła.
– Dobra. Weasley, słuchaj, bo więcej nie powtórzę – zaczął zimno Draco. – Zostaw Granger w spokoju. Pansy wyraziła się chyba jasno parę dni temu? Uwierz mi, że ją też miała na myśli. A ona potrafi zrujnować życie, możesz mi wierzyć.
– Taka dziwka jak ona może coś zrobić jedynie się sprzedając! – prychnął Gryfon.
Szare oczy Malfoya błysnęły furią i Hermiona poczuła, że ten napina mięśnie. Nienawidził, gdy ktoś obrażał Pansy. Nikt nie miał do tego prawa, bo była jedną z dwóch dziewczyn, na których mu zależało.
– Nie obrażaj Pansy, psie – warknął. – Ona jest dla ciebie ideałem nie do doścignięcia, a zarazem jedną z najbardziej cenionych i chronionych dziewczyn w zamku, nie chciałbyś żeby jej faceci dobrali ci się do dupy.
– A czym zarobiła na to Parkinson? – zaśmiał się Ron.
Hermiona pomyślała, że albo jest tak odważnie głupi, albo nie ma za grosz instynktu samozachowawczego.
Nikt, ale to nikt nie groził przyjaciołom Dracona Malfoya. Czy przez siedem lat tego nie zrozumiał?
– Zostaw Pansy w spokoju! – warknęła Hermiona. – Czepiasz się mnie, jakby to była moja wina, że Parvati jest z Diabłem!
– A kto to zaczął, jak nie ty?!
– Ona jest z Zabinim od półtora miesiąca! Ja nawet wtedy nie myślałam o Draco! – wrzasnęła i wyrwała się blondynowi. – Zrozum w końcu, że choć byliśmy razem dwa lata, to w ogóle mnie nie znasz!
– Znam cię na wylot!
– Gówno o mnie wiesz! Wiesz jaka jest moja ulubiona piosenka? Albo kolor? A może moja ulubiona pozycja w łóżku? – wrzasnęła Gryfonka. – Nie masz o tym pojęcia!
– A co, myślisz, że on to wie?! – ryknął Ron, stając nos w nos z Hermioną.
– Podejrzewam, że tak!
– „Addicted”* – odezwał się cicho Draco – czerwony, a pozycja – uśmiechnął się lekko – nie wiem, Kamasutry całej nie przerobiliśmy.
Ron skręcał się ze złości.
Sam nigdy nie był z nią w łóżku, choć nieraz o to prosił; teraz ona od jakiegoś miesiąca spotyka się z Malfoyem i on zna takie szczegóły, jak jej ulubiony kolor!
– Draco, dużo nam nie brakuje – powiedziała z namysłem Gryfonka. – Kamasutra ma dużo pozycji, nam została jakaś połowa.
Ron myślał, że go szlag trafi! Ona z nim spała, naprawdę z nim spała! A jemu nigdy nie chciała na to pozwolić!
– Jak dzisiaj do mnie wpadniesz, to przez noc przerobimy z pięć... – uśmiechnął się Draco.
Hermiona zarumieniła się z wdziękiem.
– Powtórzymy to, co ostatnio? – zapytała podekscytowana.
– Nadal nie odpuszczasz? – zaśmiał się blondyn, kątem oka obserwując reakcję Weasleya i obmyślając, co najbardziej go wkurzy. – Aż tak ci się podoba „69”?
– Jak mogłaś?! – wrzasnął Ron i rzucił się w stronę Ślizgona, ale Hermiona była szybsza.
Wyciągnęła różdżkę i stanęła przed Draco. Blondyn z czystego zainteresowania nic nie robił, obserwując, jak to się rozwinie.
– Nigdy – syknęła – nigdy go nie tkniesz.
Głos jej drżał, ale Ron wiedział, że dopóki stoi za nią Malfoy z dłońmi na jej biodrach, to różdżka nie zadrga jej nigdy.
– Co ty w nim widzisz? – warknął Gryfon z zawiścią.
– Wszystko to, czego ty nie masz – odpowiedziała spokojnie.
Ron już otwierał usta, gdy rozległy się kroki; profesor McGonagall wychodziła z klasy.
Hermiona schowała różdżkę, a Malfoy puścił ją, choć nadal stał tuż obok.
– Co tu się dzieje? – zapytała surowo nauczycielka.
– Nic, pani profesor, Ron miał zastrzeżenia do szlabanu, który nadzorowaliśmy z Draconem do piątku. Uważa, że to powinno przypaść jemu.
– Panie Weasley, rozumiem pana niezadowolenie, ale szlaban się skończył, nie ma o czym mówić. Przydzieliłam go pannie Granger i panu Malfoyowi, ponieważ wiedziałam, że są na tyle dorośli, że nie pozabijają się w międzyczasie. Poza tym zabrało im to czas, jaki na pewno poświęciliby na naukę do egzaminów; powinien się pan cieszyć, że nie przypadło to panu.
– Ja... tak, pani profesor – wymamrotał Ron.
– Dobrze – powiedziała McGonagall – idźcie, bo spóźnicie się na obronę. A pani, panno Granger, niech przyjdzie do mnie po lekcjach. Musimy porozmawiać.
– Oczywiście, pani profesor.
Kobieta skinęła im głową i odeszła żwawym krokiem w stronę pokoju nauczycielskiego.
– Choć, skarbie – szepnął Draco do ucha Gryfonki. – Myślę, że zrozumiał.
Odeszli bez słowa.
Ron stał wściekły i patrzył, jak jego wróg obejmuje jego byłą dziewczynę ramieniem, a ona nie ma nic przeciwko.

pamiętasz?
w tamtej chwili graliśmy równie dużo
co aktorzy w niemym kinie...**

***

Za rogiem blondyn przycisnął ją do ściany. Nie odezwała się, bo miała na uwadze to, że Ron może ich słyszeć. Draco spojrzał w jej w oczy tak zimno, jak tylko potrafił stary Malfoy i samymi szarymi tęczówkami zmusił do milczenia i posłuszeństwa. Pocałował ją lekko w usta, a gdy nie zareagowała, jego oczy zaczęły ciskać błyskawice. Objął ją w talii i zacisnął dłonie na jej biodrach prawie do bólu.
– Dzisiaj – szepnął jej cicho we włosy – dzisiaj czekaj na mnie tam, gdzie zawsze.
Hermiona rozumiała, ile to go kosztuje. Pomagał jej, choć zraniła go, gdy przespała się z Terrenem. Jak bardzo jej w tym momencie nienawidził, musząc ją dotykać i wiedząc, że niedawno robił to jego przyjaciel? On nie mógł sobie na to pozwolić, ponieważ był przeklęty przez Hyperiona.
Pragnął jej do szaleństwa. Myślał, że ona też czuje podobnie.
Ile żółci musiał przełknąć i ile dumy się wyzbyć, żeby jej pomóc, wiedział tylko on. Robił to dla niej, ponieważ wiedział, że Weasley zaraz wejdzie w ten korytarz.
– O której? – szepnęła więc, obejmując go za szyję, a nacisk jego dłoni od razu zelżał.
– Późno – zaśmiał się. – Bardzo późno, po ciszy, zrobisz to dla mnie? – wymruczał jej w szyję, a jego głos stał się uwodzicielski.
– Jak zawsze – wtuliła twarz w jego włosy.
Uśmiechnął się i podniósł głowę.
– Nie oszczędzę cię dzisiaj – mruknął z ustami tuż przy jej ustach.
Zaśmiała się.
– Wiem i już nie mogę się doczekać.
Kiwnął głową i pocałował ją namiętnie.
„Niezły z niego aktor”, przemknęło Gryfonce przez myśl.
Draco pogłębił pocałunek i wiedział, że tą sytuację może wykorzystać do maksimum. Choć odrzucało go trochę to, że kochała się z Terrenem, to nadal jej pragnął. Rozpiął szatę dziewczyny i poczuł, że ta zaczyna drżeć. Nie miał zamiaru przestać, jego szósty zmysł podpowiadał mu, że właśnie teraz na korytarzu pojawił się Rudzielec. Dlatego sięgnął do guzików koszuli Hermiony i zaczął je rozpinać. Miał lekkie obawy co do tego, czy dziewczyna nie zacznie się wyrywać, ale ona tylko przyciągnęła go bliżej i westchnęła, gdy przerwał pocałunek.
– Chcę jeszcze – jęknęła, nieświadoma tego, że za jego placami przechodzi wściekły Gryfon, zaciskając pięści aż do krwi.
– Wieczorem – obiecał jej i żeby wkurzyć Rudego, rozpiął jej koszulę do końca i pocałował jeszcze raz.
Gryfonka szarpnęła jego koszulę, wsunęła pod nią dłoń i przejechała mu paznokciami po plecach. Wtedy Draco przestał ją całować i ukrył twarz w jej włosach. Stali tak chwilę, czekając, aż Weasley odejdzie dostatecznie daleko, by mogli normalnie rozmawiać. Blondyn zapiął w międzyczasie jej koszulę tak, że zasłoniła brzuch i stanik. A Draco cały czas miał przed oczami ją i Terrena w klasie eliksirów, gdy pocałowała Higgsa w policzek.
Odetchnęli z ulgą, kiedy kroki ucichły.
– Dziękuję – szepnęła mu do ucha.
Wzruszył ramionami i odsunął się, poprawiając koszulę.
– Nie masz za co.
– Nie oczekiwałam od ciebie, że mi pomożesz – powiedziała szczerze, modląc się, żeby chociaż raz pokazał prawdziwą twarz.
– Więc już wiesz, że ja nie łamię danego słowa. To spotkanie dzisiaj to kit – powiedział i obrócił się, by odejść.
– Poczekaj!
Zatrzymał się, ale nie odwrócił. Od całej jego postaci biła niechęć.
– Co?
– Rozmawiasz z Terrenem?
– Nie.
– Wybacz mu – powiedziała cicho. – Jak masz się na kimś wyżywać, to wyżywaj się na mnie, bo to moja wina. On żałuje tego, co zrobił.
– A ty żałujesz? – zapytał i obejrzał się na nią.
Stała obejmując się ramionami i patrzyła na niego.
– Tego co zrobiłam? Tak.
– Dlaczego? – zapytał.
Nie wiedziała, czemu tu jeszcze w ogóle stoi. Spojrzała mu w oczy na jedną krótka sekundę i zobaczył w nich smutek, rozgoryczenie i ból. Potem odwróciła wzrok. Podeszła do niego na odległość kilku centymetrów, nadal obejmując się ramionami i podniosła głowę, aby spojrzeć mu w oczy.
– Wiesz dlaczego.
Jej oczy mówiły jedno: „żałuję ze względu na ciebie”.
Wyminęła go i odeszła korytarzem.

Światło odchodzi i ty odchodzisz, nie mogę już wytrzymać
nawet dnia, nawet dnia bez Ciebie,
nawet dnia bez Ciebie... ***

Amigo Vunerable – Enrique Iglesias


***


Zabrzmiał dzwonek i siódmoklasiści zgromadzili się w klasie obrony przed czarną magią. Gdy Draco przechodził koło Gryfonki, ta nawet na niego nie spojrzała. Pomimo, że siedział ławkę za nią, to nie wysiliła się, by choćby zerknąć.
Ślizgon popatrzył na nauczyciela za biurkiem. Pamiętał kilku będących na tym stanowisku. Quirrela, totalne beztalencie zaprzedane Czarnemu Panu. Skończył tak samo marnie, jak jego Lord.
Lockharta, człowieka, który szczycił się tym, że umiał rzucić zaklęcie zapomnienia i poświęcał swojemu wyglądowi więcej czasu, niż sam Malfoy, Blaise i Pansy razem wzięci. Był teraz u św. Munga i nic nie zapowiadało poprawy.
Lupina, który znał się na rzeczy, i który był jednym z najbardziej lubianych nauczycieli. Zginął jako bohater w czasie II Bitwy o Hogwart, zasłużył na to.
Moody’ego, czy raczej Croucha Juniora; no cóż, dzięki niemu Potter nauczył się odrzucać Imperio. Skończył jako roślina po Pocałunku Dementora.
Umbridge, szurnięta kobieta, która nie ukończyła nawet Hogwartu. Wylądowała na Oddziale Długoterminowym, z tego co pamiętał.
Snape, tak, on znał się na rzeczy i dużo mógł, ale źle to przekazywał.
Amycus Carrow, przemiły facet, który rzucał Crucio na każdego. Stracił życie podczas II Bitwy o Hogwart.
Teraz w klasie rządził Marco Feynman. Był wysokim, ciemnowłosym mężczyzną. Jego oczy zmieniały kolor; czasami miały przebłyski zieleni, czasem błękitu, a kiedy był wściekły, to ciemniały nawet do onyksu. Działo się tak dlatego, że jego matka była metamorfomagiem. Dało się z nim dogadać, ale trzeba było być fair wobec niego – wówczas on zachowywał się tak samo w stosunku do uczniów. Był młody i, jak sam mówił, pięć lat temu skończył szkołę
w Belgii. Miał rozległe korzenie. Wyglądał na Hiszpana, czy też kogoś z tamtego regionu, a wychował się w Szkocji, skąd pochodziła jego matka. Jego lekcje były ciekawe i luźne, ale umiał utrzymać klasę w ryzach. Nikt na niego nie narzekał.
Po trzech miesiącach pozwolił ostatniemu rocznikowi mówić mu po imieniu. Część klasy miała z tym przez jakiś czas problem, ale potem wszyscy się przyzwyczaili i wyczekiwali lekcji z Marco.
Wymagał szacunku, nie strachu, a oni się z tego wywiązali. Poza klasą nie obchodziło go to, co robią uczniowie oraz był dla nich „panem”. Pozostałe sprawy zostawały w klasie i nic poza nią nie wychodziło.
– Okej! – zawołał Marco. – Słuchajcie! Wiem, że jesteście zdenerwowani przed egzaminami, więc nie będę was zmuszał do wkuwania nudnych regułek, bo i tak nic nie zapamiętacie! Testy, które robiłem wam w ostatnim tygodniu, wyszły dobrze – mówiąc to, zaklęciem rozesłał im testy – i jeśli powtórzycie to na OWTM-ach, to stawiam piwo każdemu!
Klasa roześmiała się.
– Tylko nie mówcie nic profesor McGonagall, bo chcę jeszcze trochę popracować na tym stanowisku – śmiał się Marco. – Dzisiaj przerobimy coś innego.
– Co? – padło chóralne pytanie całej klasy.
Marco uśmiechnął się.
– Chodźcie, wychodzimy.
Uczniowie zdziwieni wzięli torby i podążyli za nim.
– Marco, gdzie nas prowadzisz? – zapytała Parvati, idąc za rękę z Blaisem.
– Na błonia – obejrzał się na nią Marco. – Zrobimy mały test, ale tym razem w praktyce.
– Masz na myśli pojedynki? – zapytał z błyszczącymi oczami Dean Thomas.
– Aha, chcę zobaczyć, jak sobie z tym poradzicie. Wiem, że większość z was uczestniczyła w przynajmniej jednej Bitwie o Hogwart, więc coś tam wiecie – uśmiechnął się do nich złośliwie i ciągnął dalej – ale na testach praktycznych będzie podobnie. To taki mały wstęp, żebyście zobaczyli jak to wygląda; może to pomoże i nie będziecie się potem tak denerwować.
Wyszli na zalane słońcem błonia, puste o tej porze i skierowali się w stronę jeziora. Tam zostawili swoje torby pod drzewami i podeszli do Marco, który właśnie rzucał jakieś zaklęcia.
– Znam ten czar – powiedziała w pewnej chwili Padma Patil.
– Tak – kiwnął głową nauczyciel – to specjalność Ravenclaw. Zaklęcie ochronne zwierząt
i roślin. W szkole zawsze byłem dobry z zaklęć obronnych, dlatego zostałem nauczycielem Obrony. Używam go, żeby uroki, których będziecie używać w czasie pojedynków nie uszkodziły drzew ani nie skrzywdziły zwierząt.
– Moja ciocia kiedyś pokazywała mi coś podobnego – odezwała się Susan Bones.
– Jak dokładnie brzmiało zaklęcie? – zapytał Marco i opuścił różdżkę.
– Coś jak ochrona i całkowitość, tylko po łacinie.
– Totum defendare****? – mruknął. (całość, ochrona, łac.)
– Chyba tak, to było jakiś czas temu.
– Dobrze jest pamiętać to zaklęcie – powiedział nauczyciel. – Najczęściej jest stosowane do ochrony czegoś małego, sakiewki czy książki. Jest bardzo silne i rzadko zawodzi. Dobra, bo nie mamy dużo czasu. Podzielę was na pary. Mniej więcej według zdolności – Marco wyciągnął z kieszeni jakiś pergamin. – Zrobiłem tą listę tuż po tym, jak sprawdziłem testy; chcę zobaczyć, jak to się ima do rzeczywistości. Zaczynamy.
Zaczął ich dzielić.
– I tu mam problem – mruknął w pewnej chwili. – Nie chcę stawiać Parvati i Padmy naprzeciwko siebie.
Siostry uśmiechnęły się do siebie.
– Proszę, Marco – powiedziała Padma. – Nigdy z nią nie walczyłam, chcę się przekonać, kto wygra.
– No dobra. Padma i Parvati.
– Terren, tu mam drugi problem, jesteś sprytny, z kim chcesz walczyć?
– Wszystko jedno. Byle nie padł po jednym zaklęciu.
– Okej, Blaise będzie z tobą.
Diabeł wyszczerzył zęby do Terrena.
– Nie masz szans, stary.
– Hermiona... – kontynuował Feynman.
– Nie mów, że znów masz problem, Marco – ubiegła go Gryfonka.
– Mam – uśmiechnął się do niej nauczyciel. – Jesteś z Harrym na tym samym poziomie. Chciałbym zobaczyć jak walczysz z Draco. Co ty na to, chłopie?
Draco uśmiechnął się niebezpiecznie.
– Z przyjemnością.
Hermionie stanęła przed oczami scena sprzed kilku tygodni. Kiedy byli w „Studio” i Draco powiedział, że pojedynek z nią może być ciekawą sprawą. No cóż, ma okazje się przekonać.
– Dobra – odezwał się Harry. – A ja?
– Ty możesz zmierzyć się ze mną. Podobno pokonałeś nawet Snape'a i Czarnego Pana.
– Stare czasy – mruknął Gryfon – ale myślałem o czymś ciekawszym, niż walka z tobą.
Marco roześmiał się.
– Okej, dokopałeś mi. Chcę się przekonać, co tak naprawdę potrafi Złote Dziecko, oprócz Zaklęcia Rozbrajającego.
– Wkurzasz mnie. Mówiłem ci to kiedyś? – powiedział Potter marszcząc czoło, ale jego oczy śmiały się.
– Stare czasy – uciął z uśmiechem Marco. – Walczymy po kolei, do wytrącenia różdżki, upadku lub poddania się. Za wygraną 10 punktów dla domu, za remis 5. Neville, Marcus, zaczynajcie.
Chłopcy stanęli naprzeciwko siebie i gdy Marco dał im znać, że mają zacząć, wszystko się skończyło. Neville pokonał Marcusa jednym Experlliarmusem.
Richie Coote i Laura Mdley. Tutaj też nie było na co patrzeć. Laura wygrała po rzuceniu mocnego strumienia iskier w stronę Richiego.
Susan Bones i Dafne Greengrass. Dziewczyny popisały się. Dafne natychmiast rzuciła oszołamiacza, Susan obroniła się i posłała Diffindo, które rozcięło policzek przeciwniczki. Ślizgonka skrzywiła się i oddała jej zaklęciem parzącym. Musiała tym wkurzyć Susan, bo ta rzuciła Waddiwai. Greengrass zarzuciło i wylądowała na zaklęciu ochronnym Marco, a potem osunęła się na ziemię.
Seamus Finnigan i Terry Boot. Szybka piłka. Rictusempra Terry'ego, tarcza Seamusa i Boot leży na ziemi.
Anthony Goldstein i Dean Thomas. Podobnie, tylko że wygrał Anthony.
Adrian Pucey i Ernie McMillan. Ernie rzucił Zwieracz Nóg i jego przeciwnik nie zdążył nawet wypowiedzieć zaklęcia.
Mandy Brocklehurst i Hanna Abott. Hanna uśmiechnęła się lekko i rzuciła Wingardium Leviosa. Mandy uniosła się w powietrze, ale nie była dłużna Hannie. Rzuciła Mobiliarbus i odesłała ją w stronę zaklęć ochronnych.
Eddie Carmic i Zach Smith. Zach padł po Confundusie i rozbrajającym.
Luna Lovegood i Tracey Davis. Tutaj było już na co patrzeć. Dziewczyny walczyły zaciekle, ale w końcu Tracey z włosami do ziemi, bąblogłową (w obronie własnej i Tarantallegrą na nogach musiała polec.
Justin Finch-Fletchey i Teodor Nott. Tutaj Justin miał kłopoty. Poddał się po Łaskotce Notta.
Ron Weasley i Nick Page. Połowa klasy padła ze śmiechu, gdy Ron z głupią miną dostał czyraków na twarzy i wrzasnął, że się poddaje. Najgłośniej śmiała się Hermiona i Pansy.
Padma i Parvati. Bliźniaczki mierzyły się chwilę uważnymi spojrzeniami, a potem zaczęły atakować. Walczyły tak długo, aż w końcu Marco ogłosił remis. Niezadowolone dziewczyny przyrzekły, że zmierzą się jeszcze raz po lekcjach.
Blaise i Terren. Dwójka Ślizgonów skupiła się na wymyślaniu zabawnych zaklęć. Rzucali je dobre pięć minut i tak Terren otrzymał różowe wąsy, a Blaise spodnie w zielone groszki. Diabeł odwdzięczył się przyjacielowi, czarując włosy Terrena na sino-koperkowy-róż. Higgs, śmiejąc się, rzucił na niego zaklęcie czkawki. Zabini zadziwił wszystkich, wypowiadając kolejny urok. Po dziesięciu minutach, obaj leżeli na ziemi i śmiali się, nie mogąc przestać pod wpływem zaklęcia. Marco zlitował się nad nimi i odczarował ich, przyznając po 15 punktów za odwagę.
– Okej, mamy pół godziny – zawołał Marco. – Powinno starczyć. Hermiona, Draco. Zapraszam.
Granger i Malfoy stanęli naprzeciw siebie. Gryfonka uśmiechała się lekko, a Draco chłodno oceniał sytuację.
– Ej, Marco – powiedział nie spuszczając wzroku z Hermiony – jak dam jej fory, to dasz mi dodatkowe punkty?
– Nie, macie walczyć jako równi sobie. To nie ma znaczenia, że walczysz z kobietą.
– Pewny jesteś? – mruknął pod nosem Draco, ale tak, żeby nikt tego nie słyszał.
– Gotowi? – zapytał Feynman.
Skinęli głowami, unosząc różdżki.
– Na mój znak... – rzucił nauczyciel. – Raz... dwa... teraz!
– Confundus!
– Furnunculus!
Rzucili zaklęcia jednocześnie i oboje zdążyli wyczarować tarcze.
Ślizgon uśmiechnął się lekko, widząc iskierki niezadowolenia w oczach przeciwniczki.
– Incarctous! – mruknęła Hermiona i z jej różdżki wystrzeliły liny.
– Protego! Icisbulls!****
Granger pokręciła głową z rozbawieniem i odbiła zaklęcie.
– Berra! – syknął Draco, wyobrażając sobie Granger jako skrzata domowego, tak jak uczyła go ciotka Bella.
– Bez przesady! – warknęła – Okulus Nigror!****
Draco błyskawicznie rzucił tarczę.
Walczyli dobre dziesięć minut, a zaklęcia stawały się coraz groźniejsze. Żadne z nich nie potrafiło odpuścić. Chcieli udowodnić kto jest lepszy. Oboje w głębi duszy wiedzieli, że jeśli dadzą się pokonać to przegrają nie tylko pojedynek, ale również honor, a to bolało najbardziej.
W końcu Draco posłużył się podstępem. Na głos powiedział „Tarantallegra!”, a w myślach dodał „Expelliarmus!”
Pierwsze zaklęcie odbiła, ale drugiego się nie spodziewała. Odrzuciło ją na kilka metrów i gdy myślała, że spotkanie trzeciego stopnia z zaklęciami ochronnymi nastąpi już za chwilę, coś powstrzymało ją przed wstrząsem. Upadła bezboleśnie na ziemię. Położyła głowę na trawie i odetchnęła głęboko.
Po chwili usłyszała ciche kroki i ujrzała nad sobą Draco. W lewej ręce trzymał różdżkę,
a prawą wyciągał w jej stronę.
– Żyjesz? – zapytał krótko.
– Tak – mruknęła i łaskawie przyjęła jego pomoc.
– Co ty na to Marco?
– Nie chcę być stronniczy – zaśmiał się brunet – wygrałeś. Ale Hermionie nie brakowało dużo.
– Wygrałabym, gdyby nie użył zaklęć niewerbalnych – mruknęła niezadowolona Hermiona.
– Każdy ci wierzy, skarbie – mruknął Draco, a ci, którzy to słyszeli, roześmiali się. – Mówiłaś, że jestem nieprzewidywalny, Granger – szepnął jej do ucha, korzystając z ogólnego zamierzania – czemu teraz o tym nie pamiętałaś i dałaś mi wygrać, co? – rzucił jej wredny uśmiech i odszedł.
Wkurzona Gryfonka poszła za nim, nie zwracając uwagi na resztę uczniów.
– Bo może to ja dawałam ci fory, co Malfoy? – zapytała i wyprzedziła go.
Draco nie mógł oderwać wzroku do ruchu jej bioder. Pragnął, by była tylko jego już na zawsze, czy to naprawdę tak wiele?
Hermiona celowo stanęła koło Terrence'a, żeby wkurzyć Draco. Terren uśmiechnął się do niej lekko, ale nic nie powiedział. Dzisiaj rano Draco odezwał się do niego. Może i w błahej sprawie i swoim najzimniejszym tonem, jaki miał w kolekcji, ale odezwał się i to było ważne.
Draco nie chciał być gorszy i stanął koło Pansy, obejmując ją zaborczo ramieniem. Ślizgonka uśmiechnęła się lekko. Poprosiła wcześniej Terry'ego, by powiedział Gryfonce co jest między nią a Draco, żeby się nie przejmowała, jeśli Malfoy będzie chciał ją wkurzyć, przystawiając się do Ślizgonki.
– Kiedy przestaniecie się zachowywać jak dzieci i porozmawiacie? – zapytała Pansy.
– Jak ta wredna kujonka zrozumie, że ja nie będę się zastanawiał co trzy sekundy, o co się obraziła – mruknął Draco, obserwując jak Potter i Marco stają naprzeciwko siebie
z różdżkami w dłoniach, oboje skoncentrowani do maksimum.
– A nie myślałeś, że ona nie jest pewna tego, co czujesz? – wysunęła teorię Pansy. – Tobie powiedział o tym Terren, widziałeś jak płakała przez ciebie i była przybita. Patil twierdzi, że ona nie jest obojętna. A samej Granger nikt nie powiedział, co ty czujesz. Ty tego nie zrobiłeś i nie doszło to do niej nawet z drugiej ręki.
– Ja się nie będę płaszczył – mruknął Draco z zawzięta miną.
Pansy nie odpowiedziała i skupiła się na Marco i Potterze.
– Okej, liczę do trzech – powiedział Blaise, któremu nauczyciel powierzył funkcję sędziego. – Marco, daj mu przynajmniej pięć honorowych minut – uśmiechnął się.
Feynman i Harry uśmiechnęli się.
– Zastanowię się – powiedział Marco.
– Zaczynaj, Blaise – dodał Harry.
– Dobra, ludzie odsuńcie się! – zawołał Blaise. – Jak chcecie dożyć OWTM-ów, to minimum dziesięć metrów, jak chcecie je pisać w Skrzydle Szpitalnym to pięć! Pojedynek między Harrym Potterem Byłym Wybrańcem i Marco Feynmanem Niezwyciężonym, uważam za prawie otwarty! Raz... dwa... dwa i pół... dwie i trzy czwarte... teraz!
Nic się nie wydarzyło.
Ani Harry, ani Marco nie rzucili żadnego zaklęcia. Stali, obserwując się nawzajem jak dwa psy przed atakiem. Harry miał obojętną minę, widać było, że jest skupiony i zdeterminowany by wygrać. Marco za to uśmiechał się lekko.
– Nie chciałbym przeszkadzać w koncentracji – zaczął Blaise – ale czas, panowie, czas...
Pojedynkujący się nie zareagowali.
– Tej, Diabeł, trzeba było im zaproponować pojedynek na spojrzenia lub słowa – odezwał się Draco.
– Pieprz się, Malfoy – warknął Harry. – O, sorry, Marco, nie zauważyłem cię – dodał z czarującym uśmieszkiem.
– Nie przeszkadzajcie sobie – Feynman puścił mu oczko. – Mnie tu nie ma.
– No, Marco, bo lekcjia się kończy – rzucił Neville.
– Confundus! – mruknął Marco.
– Protego! – Harry natychmiast odbił zaklęcie – Conjunctivitis!
Hermiona skrzywiła się, gdy Marco odbił zaklęcie. Nauczyciel rozejrzał się szybko.
– Engorgio – mruknął i mrówka jadowita powiększyła się do rozmiarów wózka dziecięcego.
Kilkoro uczniów skrzywiło się z obrzydzeniem, innym wyrwały się przekleństwa czy okrzyki strachu. Harry uniósł brew, niepewny, do czego zmierza przeciwnik.
– Wingardium Leviosa! – rzucił szeptem Marco – Waddiwasi!
Ogromna mrówka uniosła się w powietrze i poleciała w stronę Harry'ego.
Wybraniec zareagował natychmiast.
– Deletrius!
Mrówka pękła i zniknęła z lekkim hukiem.
– Diffindo!
– Expelliarmus!
– Ferula!
– Densqugeo!
– Petrificus Totalus!
– Drętwota!
– Furnuculus!
– Incarcrous!
– Locomotor Mortis!
Zaklęcia latały na wszystkie strony na przemian z tarczami. Walczący przypominali sobie coraz to inne zaklęcia. Oboje walczyli zajadle. Stawką był honor.
Harry, bo pokonał Voldemorta i teraz nie da się byle nauczycielowi.
Marco, bo to hańba przegrać z uczniem, choćby nie wiem jak dobrym.
W końcu sens straciło stare powiedzenie „uczeń pokonał mistrza”, bo to uczeń przegrał.
Harry padł na ziemię z bólem brzucha tak silnym, że nie mógł się wyprostować, a z oczu ciekły mu łzy.
– Okej! – krzyknął Blaise. – Wygrał Marco! Gratulacje dla zwycięzcy! To zaszczyt wygrać
z Wybrańcem, choć Złotemu Dziecięciu też dużo nie brakowało!
Uczniowie rzucili się, by gratulować Marco, zapominając w ferworze zdarzeń o Gryfonie.
Potter leżał na ziemi, nie będąc w stanie się nawet odezwać. Ból rozrywający mu ciało był tak nieznośny, że ledwie co był przytomny. Mógł tylko zwijać się w cierpieniu i czekać, aż zostanie łaskawie uwolniony.
W końcu ktoś do niego podszedł. Harry nawet nie wiedział kto to; sam miał zamknięte oczy i zaciśnięte zęby.
– Finite Incantantem – usłyszał cichy szept.
Odetchnął z ulgą, gdy ból ustał jak ręką odjął. Przewrócił się na plecy oddychając płytko. Nie miał nawet siły otworzyć oczu. Czuł, że ktoś jest tuż koło niego ale nie wiedział, kto.
– Renervate.
Poczuł, jak zaklęcie ocucające przechodzi mu przez ciało.
– Dzięki – wykrztusił, otwierając oczy.
Koło niego klęczała Pansy Parkinson.


~*~*~*~
Beta : Cammelia .
Dziękuję, kochana :*


* -Addicted – Enrique Iglesias – to była moja ulubiona piosenka w czasie gdy pisałam ten rozdział, czyli jakieś pół roku temu. Możecie ją przesłuchać jak chcecie (link).
** to teskt mojego autorstwa.
*** - Amigo Vunerable – Enrique Iglesias
**** - zaklęcia, któych nie kojarzycie z sagi, są moją twórczością, wszystkie słowa zą zaczerpnięte z języka łacińskiego.

Dziękuję Cammeli i Ciastku za życzenia urodzinowe. :)

Dziękuję za kolejne nominacje do Liebster Award.

Zachęcam do komentowania!
Pozdrawiam,
Nox

p.s. jak ktoś ma do mnie jakieś pytania, to piszczcie, to nie boli! :)



41 komentarzy:

  1. Będę pierwsza :O Matko. A myślałam, że juz się układa.. Hmm. Oczywiście cudo, jak zwykle. Niech oni się pogodzą. Błagam. Przecież to tak niewiele, prawda ? ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie wyszło :) nmzc ;) jak urodzinki?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezus! Kocham Cie za ten rozdział! No to czekamy do piątku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu Harry i Pansy *_* Wiedziałam, po prostu wiedziałam ;P
    Podoba mi się zachowanie Draco, widać, że jest zraniony i nie da sobie w kaszę dmuchać. Jednak pomógł w potrzebie. Ron jest taką wredną szują ,zę mam ochotę rozkwasić mu nos. Dobrze, że on jest tylko postacią fikcyjną xD Hermiona też nie ustępuje od swojego zdania, dwa uparciuchy ;D
    Ciekawa jestem, jak potoczysz to dalej. Już nie mogę się doczekać!
    Pozdrawiam,
    Lileen

    OdpowiedzUsuń
  5. Pansy i Harry!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nareszcie! Rozdział świetny, tylko interesuje mnie co zrobisz z trójkącikiem Draco, Terren i Hermiona.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreszcie :D HArry i Pansy :D No no , może być
    Czekam na koeljny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde, no kocham tego bloga, uwielbiam te spiny w Ronem. :D Harry i Pancy, szczerze, nie wyobrażałam sobie tego, ale jakoś się przekonuje. :) <3!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział. Najfajniejsza była kłótnia z Ronem. Kiedy rozwiąże się sprawa z tą klątwą ? Czekam na następną notatkę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Harry i Pansy - super. Mam nadzieję, że Draco i Hermiona isę pogodzą. Ciekawa jestem co dalej. To do piątku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej, ludzie, a kto powiedział, że Pansy i Harry bd razem? Nie tworzę nowego parringu Parry :D

      Usuń
    2. Noż musiałaś ujawnić? Miałaś być wredna! :P

      Usuń
    3. musiałam ;p bo nie lubię kłamać :D
      a urodziny, jak najlepiej ;p

      Usuń
    4. A kto mówi o kłamstwie... Ledwie malutkie przemilczenie, powszechnie nazywane dyplomacją ;)
      To fajnie :)

      Usuń
    5. nie narzekaj ;p i tak nie wiedzą wszystkiego ;p

      Usuń
    6. Którego wszystkiego? Tego, o którym wiemy obie, czy tego, które znasz tylko Ty? :-)

      Usuń
    7. tego co wiem ja i w połowie TY ;p

      Usuń
  10. Rozdział po części zabawny, po części intrygujący ;). Zgodzę się z Kate, że najlepsza była kłótnia z Ronem. Czekam na dalszy rozwój wypadków, bo zapowiada się coraz ciekawiej ;).

    Pozdrawiam, Invisible ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział! Mam nadzieje, że Draco z Hermioną niedługo się pogodzą. Czekam do kolejnego piątku! <3

    zapraszam na http://www.facebook.com/HarryZawszeZNami

    OdpowiedzUsuń
  12. Fantastyczny rozdział! Najlepsza ta sytuacja Ron-Hermiona-Draco. Już się nie mogę doczekać jak się pogodzą;) Już wyczekuję piątku :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahah xd Rozmowa między Draco i Hermioną, by wkurzyć Rona jest bezcenna xd już sobie wyobrażałam jego minę. I świetny pomysł z tymi pojedynkami. Naprawdę bardzo dobrze mi się to czytało, więc gratuluję ;) Szczerze to miałam jakąś cichą nadzieję, że Hermiona wygra pojedynek, no ale jak zwykle mnie zaskakujesz xd W ogóle pojedynek między Draco-Hermiona i Harry-Marco były świetne! Szkoda mi było Harry'ego i cieszę się, że Pansy mu pomogła. To oznacza, że nie jest wobec niego obojętna *.*
    Pozdrawiam, życzę weny i czasu
    Sheireen ♥
    I bardzo dziękuję za nominację :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejkuu !! ;* świetne !! Bosko to wymyśliłaś z tymi pojedynjami. :D
    Naprawdę wspaniały pomysł..
    A tak wgl. to kiedy w koncu nasze ukochane dramione sie pogodzi ?? :P Normalnie żyję nadzieją. <33 Haha !!
    Pozdrawiam. ;* ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. super za draco wygrał. nie wiem czemu, a nie, jednak wiem - kocham draco ;*. Nie towrzysz parringu Parry? czemu? chcemy Pansy+Harry!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zawsze świetnie . czekam na kolejny . ;D ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. cudowne, i ten pojedynek Draco i Miony, kto wygra ? myslalam ze bd remis a tu takie zaskoczenie ! Czekam na NN <3

    Pozdrawiam
    Naaatuuuu <3

    OdpowiedzUsuń
  18. cudne :D czekam na nn. Daria.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak zwykle cudownie ;) między bohaterami dalej nic nie wiadomo, a co z klątwa ciążącą na Draco? czy Hermi na coś wpadnie? Bo jak o nich czytam to w myślach tylko takie "Kiss.... now..." ;p czekam z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. bosz szkoda mi tego biednego Malfoya :D i hate you za to złamanie mu serducha, ale czekam na nexta! :D:D

    OdpowiedzUsuń
  21. Wciągające, czekam na więcej ! :D

    OdpowiedzUsuń
  22. pochlonelam twojego calego bloga w dwa dni uwzgledniajac oczywiscie to ze mialam na niego czas glownie w nocy... super, czekam na wiecej i pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. ohohohoh chyba mam nowa ulubiona postac :D

    Roni

    OdpowiedzUsuń
  24. Swietne! Naczytałaś się tego już dużo, ale na serio jesteś świetna. Czekam na kolejny rozdział i przepraszam, że dopiero teraz... Jestem w bibliotece szkolnej xD //Irytek

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja się pytam kiedy oni w końcu się pogodzą ??!! Rozdział świetny jak zawsze, nie mogę się doczekać nn :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Cudowna notka! Link dałam ci do spamu :P Nie miałam okazji przeczytać notki i jestem pod wrażeniem jej formy! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podoba :) tylko czasem gdzieś tam Ron mnie zirytuje, a tak to nie mam słów :D

      Usuń
  27. Wow! Nieźle się uśmiałam przy kłótni z Ronem. A Pansy i Harry? Zupełnie mnie zaskoczyłaś. Choć przyznam, że Hermiona zaczyna mi działać na nerwy, ale tak poza tym wszystko inne jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie no, genialne! I że Tobie się chciało szukać łacińskich słówek! Podziwiam! A pojedynki piękne, ale brakowało mi zwycięstwa Hermiony... No, ale jest ciekawie :) Pansy i Harry? Fajnie, fajnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Pomysł z pojedynkami genialne
    ~S~

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...