James,
James chodź zobacz – wołała Lily nie odrywając oczu od jednego
punktu – James, chodź!
James
Potter zerwał się na równe nogi, podbiegając do żony i stając u
jej boku, gdy patrzyła w stare postarzałe lustro.
Po
drugiej stronie stał jedenastoletni chłopiec o zdziwionej minie.
Ubrany w pasiaste spodnie od piżamy i czerwony sweter, stał w
opustoszałej starej klasie. Patrzył na nich przez połamane okrągłe
okulary. Uniósł drżącą rękę i wyciągnął w ich stronę.
-Mamo...?
szepnął z nadzieją, nie odrywając oczu od zielonych identycznych
oczu swojej matki - tato? - przeniósł wzrok na mężczyznę o tak
samo rozczochranych czarnych włosach.
Przyłożył
dłoń do lutra i natrafił na zimną taflę, która ich oddzielała.
Lily
zalała się łzami.
-Och,
Harry...
James
objął ją ramieniem i uśmiechnął się do syna, który również
miał łzy w oczach.
-W
końcu wiem za kim tęsknię - szepnął Harry, siadając przed
lustrem i wpatrując się w widok przed sobą z zachwytem.
~~~~~~~~~~
Harry
powoli otworzył powoli drzwi do zapomnianej sali i wszedł do niej
ostrożnie, choć już nie musiał się ukrywać. Zrobił kilka
małych kroków w stronę ogromnego pokrytego kurzem lustra. Serce
biło mu niespokojnie. Stanął naprzeciwko lustra i otworzył oczy.
I
byli. Znów.
Jego
rodzice znów stali przed nim tak jak ujrzał ich po raz pierwszy
dziesiątki lat temu. Patrzyli na niego tak jak zawsze, uśmiechnięci
i szczęśliwi, że go widzą.
Dorosły
już Harry spoglądał w lustro ze smutkiem. Nigdy nie słyszał ich
głosu, nigdy. Zawsze milczeli.
-Mamo?
Tato?
A
oni uśmiechali się smutno, patrząc na dorosłego już syna.
Sami
nie zmienili się. Byli tacy sami.
Tylko
dopiero teraz Harry ujrzał w ich oczach, to na czym zależało mu
najbardziej.
Dumę.
Uniósł
dłoń i dotknął lustra.
Wiedział,
że trafił w końcu do domu.
~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, straciłam znów wenę i czas.
Oglądając dzisiaj pierwszą część ta scena doprowadziła mnie jak zawsze do łez i tylko tyle potrafiłam napisać, choć w głowie kłębi mi się o wiele więcej.
może przed świętami uda mi się coś napisać dla Was.
Nox
Faktycznie, krótkie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie spojrzałeś na mnie z dumą
Nigdy - z czystą radością
Zawsze obudowywałeś się dżumą
A miłość mieszałeś ze złością
Trunki twe obezwładniały
Truły, odbierały siły
Delikatność duszy kosztowały -
Nie, nie byłeś dla mnie miły
Nie byłeś dla mnie czuły
Ani wyrozumiały
Twoje słowa mą duszę rozpruły
A czyny - ją ugotowały...
Kim jesteś, poeto?
UsuńMialabym świetny prezent gdybym się tego dowiedziała.
A jaki miałabyś ten prezent dla mnie? Bo nie wiem, czy warto się ujawniać :p
Usuńtego dowiemy się dopiero wtedy jak się ujawnisz :)
UsuńNo zdecydowanie Twoje poprzednie rozdziały były o wiele ciekawsze.
OdpowiedzUsuńJednak z FF tak jest wena pojawia się w najmniej oczekiwanej chwili i tak naprawdę nigdy nie wiadomo czym nas zaskoczy. Zwłaszcza, że widzę iż pomysłów ci nie brakuje. Wprowadzasz całkiem ciekawe wątki co mnie intryguje. Pozostaje mi Cię pozdrowić.
www.pokochac-lotra.blogspot.com
Moim pierwszym skojarzeniem z tym tekstem jest piosenka Braci "Po drugiej stronie chmur", choć ta historia jest w pewnym sensie jej odwrotnością.
OdpowiedzUsuńPisz coś, a zaraz, przecież to jest "Coś", więc pisz coś więcej :P bo u mnie ostatnio krucho z weną (albo z czasem, by dopuścić ją do głosu), a jak Ty coś naskrobiesz, to zazwyczaj troszkę pomaga.
Muscardinus
Codziennie wchodzę na tego bloga po kilka razy w nadziei że napisałaś kolejny rozdział����Niestety od dawna nic się tu nie pojawiło ����Pisz BŁAGAM ������
OdpowiedzUsuńDroga Nox,
OdpowiedzUsuńJestem dziwna. Wie o tym każdy a na pewno ja. Wiem, że to niezbyt wysublimowana autopromocja ale mi to nie przeszkadza.
Ostatnio z nieznanych nawet mi powodów wróciła do mnie obsesja na punkcie HP a w szczególności Dramione/Dremione. Kilka dni temu na jednej z list z blogami natrafiłam na link do Twojego. Po pierwszych kilku rozdziałach chciałam odpuścić.. były to podłe myśli, przyznaję. Zapomniał wół jak cielęciem był. Nie przespałam dwóch nocy. Dziękuję Ci Nox! Naprawdę. Gdy coś mnie dotyka, nie potrafię odpuścić.
Ostatnio czytałam artykuł odnośnie pisarzy, weny i wszystkiego co w tym worku. Mianowicie - wena to trochę taki mit. Trzeba pisać zdanie, nawet dwa słowa dziennie. Codziennie. A dusza już sama nas popchnie. Ja sama od kilkunastu lat chowam się za tym, że wena mnie opuściła, jest niedobra, fochliwa a po prostu człek bojaźliwy i leniwy ze mnie.
Wiele mogłabym jeszcze napisać. Jedynie mogę napisać raz jeszcze, że Ci dziękuję Nox i trzymam kciuki i w tym świecie i w tamtym.
Będę tutaj zaglądała codziennie dopóki witryna zostanie zdmuchnięta do odmętu internetu.
Wracaj Nox.
A tymczasem mogę zaprosić chociaż na skromne konwersacje - martynazar@gmail.com
Zastanawiałam się czy zostawić komentarz ale zobaczyłam, że dziś obchodzi swoje urodziny nasz Enrigue.. czyż to nie uśmiech przypadku ;)
Pozdrawiam,
Maggie
Hej :) przepraszam za spam, ale jeżeli interesuje cię tematyka Drarry, to zapraszam na mojego bloga, dopiero zaczynam :)
OdpowiedzUsuńhttps://drarry-unreachable.blogspot.com/
miłego dnia!♥