Are
-
Wiesz - westchnęła Hermiona - przez pół roku nie było mnie w
kraju...
-To
gdzie byłaś? - zapytała tylko Pansy.
-W
- zawahała się z odpowiedzią - w Norwegii...
-Co?
- przerwała jej ostro Pansy- przecież ty nienawidzisz zimna!
Uśmiechnęła
się ponuro.
-Niech
to zostanie u mnie. Byłam w Norwegii i wiesz, spotkałam faceta...
-Zdradziłaś
Draco? - zapytała chłodno brunetka - Draco?
Hermiona
wzruszyła ramionami.
-On
też miał wiele przez ten czas - odpowiedziała tylko.
-Co
dalej?
-Ten
facet... Are - uśmiechnęła się lekko - on był przeciwieństwem
Draco - powiedziała jakby nieświadomie - Miał chyba jakieś
powiązania z arystokracją. Był pewny siebie i nonszalancki. Ciemne
włosy, naprawdę czarne oczy, wysoki, przystojny i ten chłód w
oczach. Tylko to ich łączyło. Miał w sobie taką władzę i
autorytet... Ta siła... Ale potem zaczęłam dostrzegać coś czego
nie widziałam wcześniej. Siła była tylko sprytnymi czarami,
władzę miał. bo miał to jego ojciec i cała rodzina. Pewny siebie
był tylko do ludzi niższych społecznie od niego. Nonszalancja to
była zwykła pycha, że jest kimś lepszym. A autorytet.. no cóż,
widziałam jak rozmawiał z tamtejszym Ministrem... był przerażony
i jąkał się jak niemowlę. Nie tego szukałam. Poza tym -
westchnęła ciężko - przez te pół roku spałam z nim tylko raz.
Naprawdę. Ale niczego nie czułam. Wiem, że to głupota ci o tym
mówić... nie powinnam...
-Mów!
- powiedziała z naciskiem Pansy.
-Ja...
Pan, ja naprawdę... nie wiem. Na Arego leciała prawie każda
kobieta, a ja go miałam, ale miałam go gdzieś. Wszędzie
rozpowiadano jaki to on jest dobry w łóżku, a mnie nie umiał
rozpalić! Po prostu, robił to samo co każdy facet, a... - Hermiona
pokręciła głową zrezygnowana - ja nic nie czułam.
-Hermiono
Jean Granger - powiedziała Pansy - posłuchaj mnie uważnie, bo
więcej nie powtórzę i nie jest to dla mnie łatwe. Draco był moją
pierwszą wielką miłością. Byłam i nadal jestem jego
przyjaciółką, ale również jego byłą. Żaden facet nie działa
na kobiety tak jak Draco. Żaden. A ty miałaś coś czego nie miała
żadna jego dziewczyna czy nawet ja - dodała nieskromnie Pansy, ale
każdy kto znał Dracona wiedział, ile dla niego znaczy Pansy -
miałaś jego serce. Tak, dziewczyno, na wyciągnięcie ręki. Draco
nigdy, przenigdy nie wariował na punkcie żadnej dziewczyny tak jak
na tu odbiło na twoim punkcie. Choć jestem jego byłą i szczęśliwą
mężatką, to Draco zawsze zostanie dla mnie wzorem faceta. Nikt nie
umie się kochać tak jak robi to Draco, nikt. Miałam wiele facetów
po nim i przed. Każda, która wyszła z jego sypialni nie czuła
tego samego z innym facetem. Ten dotyk i chłód w oczach... - Pansy
pokręciła głową - tego się nie zapomina.
-A
Harry? - zapytała bezwiednie Hermiona
-Granger
- zmarszczyła brwi Pansy - byłaś z Harrym, wiesz jaki jest i wiesz
jaki jest Draco. Byłaś z nim i wiesz jak się kocha w takim samym
stopniu jak ja. Ten chłód w oczach, opanowanie nawet wtedy, gdyty
krzyczysz i jego palce na skórze, zresztą znasz to. A ten facet z
Norwegii, Are... to tylko marna kopia Draco. On nigdy nie tracił
rezonu ani zimnej krwi jak rozmawiał z ludźmi swojego stanu,
baronem, królem czy cholera wie kim. Draco ma większą władzę niż
minister i jego ojciec za swoich najlepszych lat. Czy musiałaś
marnować pół roku życia żeby się o tym przekonać?
-O
czym? - prychnęła Hermiona, bo ton Pansy zaczął ją wkurzać, a
po za tym dziwnie się poczuła jak powiedziała do niej Granger.
Dawno nie używała tego nazwiska.
-Kochasz
go.
-Kogo?!
-Nie
udawaj idiotki, bo nią nie jesteś! Po jaką cholerę jechałaś na
drugi koniec świata? Po to żeby uciec od Draco, od władzy jaką
miał w całej Anglii! Czy to nie tego chcesz do faceta? Władzy,
żeby zapanował nad tobą? Dziewczyno, Draco jest tym draniem,
którego potrzebujesz! Niepotrzebny ci żaden Are, Mare czy Villemo!*
(imię nadawane i chłopcom i dziewczynką) tylko Draco!
-Pan,
ja...
-Dziewczyno,
czemu się wahasz?
-Kiedyś,
kiedyś - zaczęła powoli - Draco powiedział mi, że uwielbia się
bawić. Że żadna dziewczyna go nie usidli i że szybko się nudzi.
Dlaczego mi ma się udać?
-Dobra,
Granger. Zaczynasz dramatyzować. Draco Ccę kocha...
Hermiona
zaśmiała się.
-On?!
Draco i kochanie kogokolwiek? Pansy, proszę cię! On nie widzi
świata po za czubkiem własnego nosa! Liczy się tylko szanowny Pan
Malfoy na Malfoy Manor i jego cholerna arystokratyczna duma!
-A
nie za to go kochasz? - zapytała spokojnie Pansy patrząc w jej
oczy.
Z
twarzy Hermiony spełzł uśmiech. Ramiona opadły, a oczy zgasły.
Przez kilka chwil unikała spojrzenia Pansy, a potem spojrzała w jej
chłodne zielone oczy.
-Właśnie
za to – szepnęła, w jej oczach zabłysły łzy.
~*~*~*~
-Pan...
ja, ja się boję - szepnęła Hermiona chwilę po tym jak się
uspokoiła i przestała płakać.
Położyła
głowę na kolanach Pansy.
-On
uwielbia zabawę i spontaniczność... Boję się, że on mnie kiedyś
zostawi. Owszem, jest tym draniem, którego mogłabym kochać, ale...
-Granger,
zrozum... - westchnęła Pansy - on już taki będzie. Jeśli cię
zostawi to tylko po to żeby ci pokazać, że on cierpiał jak cię
nie było. Ale nie zrobi tego.
-Skąd
ta pewność? - mruknęła Hermiona.
-Bo
sama myśl, że miałby Cię znów stracić go przeraża.