To
była krótka historia...
Spotkali
się w jednym z najbardziej pożądanych klubów świata. Pulsujące
światło i ogłuszająca, ale wprowadzająca w trans muzyka nie
pozwalała na rozmowę czy głębokie spojrzenia w oczy. Wpadli na
siebie przypadkowo. Ona przyszła odpocząć od pracy i nawału zajęć
jakie miała na głowie w ciągu dnia. Chciała potańczyć, wypić
coś, poflirtować trochę chociaż miała chłopaka, ale on nie
musiał o tym wiedzieć. Był daleko i tylko to się liczyło.
Tańczyła na samym środku parkietu w rytm pulsującej muzyki.
Ubrana była w krótką niebieską mini i biały króciutki i
prześwitujący top. Na to miała założoną czarną koronkową
asymetryczną koszuleczkę. Wiedziała jakie spojrzenia ślą za nią
faceci w klubie i była z tego bardzo zadowolona. Brązowe niegdyś
włosy teraz były czarne i proste. Sięgały talii i pobudzały
wyobraźnię każdego. Bursztynowe oczy podkreślone drapieżnie na
czarno przyciągały spojrzenia. Dziesięciocentymetrowe czarne
szpilki dopełniały seksowny strój. Była po kilku kieliszkach, ale
ogarniała, wiedziała co się w oku niej dzieje. Większość
drinków miała za friko. Tańczyła sama. Bardzo, ale to bardzo
chciała wzbudzić w kimś dzisiaj zazdrość. Miała taki kaprys.
Szukała odpowiedniej osoby. Znów polowała. Po raz pierwszy od
bardzo długiego czasu.
On
przyszedł do klubu z czystej nudy, bez konkretnego planu. Idąc do
baru szukał kogokolwiek, kogoś kto go zainteresuje. Czegoś na co
warto zwrócić uwagę i chwilę się pomęczyć. Jasne wręcz
platynowe włosy były początkowo zaczesane gładko do tylu, ale
teraz były rozsypane i tworzył przyciągający wzrok artystyczny
nieład. Stalowoszare oczy patrzały chłodno i obojętnie. Na
pełnych ustach igrał lekki zmysłowy uśmieszek, pełen ironii i
samozadowolenia. Oj, tak wyglądał jak polujący lew, znający
doskonale własne atuty. Co było szczerą prawdą. Jasne niebieskie
jeansy były modnie powycierane na udach i kieszeniach. Z tyłu na
lewej nogawce miał wyszytego białego orła. Czarna koszula z
jedwabiu była po połowy rozpięta, na to miał narzuconą czarną
marynarkę. Podszedł do baru, skinął na barmana i już miał
drinka. Upił powoli łyka i obrócił się w stronę parkietu.
Tysiące ciał i ogrom emocji. Pewnie nie jedna para nie znająca
swoich imion, wyląduje dzisiaj w łóżku i więcej się nie
spotkają. On też miał na to coraz większą ochotę i miał zamiar
zapamiętać to imię, tak dla zasady.
Lustrował
wzrokiem kilka dziewczyn, ale jak dla niego to nie było nic
ciekawego. Za krótkie nogi, małe piersi, krzywy nos, rude włosy,
zajęta (to nie było problemem, ale nie miał ochoty na rozróbę)
za DUŻO tapety, nie ten krój brwi. Spojrzał w bok. Blondyna z
odrostami na pół głowy, nie. Ruda, loczki i piegi. Nie do końca.
Ciemny blond, no no no... nie, ma ślad na lewej ręce po obrączce.
Czekoladowe włosy, mniam, ale nie, ten wzrok jest zaćpany.
O,
O, KURWA!
Zlustrował
dziewczynę od stóp do głów.
Czarne
wysokie szpilki, długie opalone nogi, smukła talia, długie czarne
włosy, króciutka mini, zaokrąglone biodra, piękny tyłek, biała
bluzeczka i ten bardzo interesujący koronkowy dodatek. Czy nie
wspominał o tym, że koronki to to co on lubi najbardziej?
Czarne
wysokie szpilki, długie opalone nogi (idealne żeby objąć jego
biodra), smukła talia (ciekawe czy byłby w stanie objąć ją
dłońmi), długie czarne włosy, (jego ręka wpleciona w nie, gdy
dziewczyna dochodzi, siedząc mu na udach) króciutka mini, (szybko
się jej pozbędzie), zaokrąglone biodra, (oj, tak zostaną jej
ślady) piękny tyłek, (będzie miał dzisiaj dużo do roboty) biała
bluzeczka(boże, jakie ona skrywa piersi) i ten bardzo interesujący
koronkowy dodatek. Czy nie wspominał o tym, że koronki to to co on
lubi najbardziej?
Ideał.
Brak obrączki czy pierścionka zaręczynowego. Tylko platynowa
obrączka na lewym kciuku z różową obwódką. Żaden menel się
koło niej nie kręci.
Hej,
panienko, dzisiaj będziesz moja.
Obserwował
jak uśmiecha się do barmana i bierze dżin z lodem i cytryną.
Wypija kilkoma łykami i przesuwa językiem po ustach. Oj tak,
będziesz moja skarbie.
Odchodzi
w stronę parkietu, seksownie kręcąc biodrami. Na jej tyłku skupia
się połowa badziewia w klubie, a ona ma to gdzieś. Zaczyna się
bardzo ciekawa piosenka...
sextasy...
way-y-y
to fuck-fuck-fuck...
touch
feel
lick
touch...
my ass
feel...
my lips
smell...
my skin
lick...
my hips
sextasy
Z
chęcią skarbie, już nie długo.
Dziewczyna
zaczyna tańczyć. Te dłonie przesuwające się po biodrach i po
chwili tuż nad głową.
Dopił
drinka i wtopił się w tłum tańczących. Kilka dziewczyn rzuciło
mu bardzo jedno znaczące spojrzenia. "Weź mnie, tu i teraz".
Zignorował je lekko rozbawiony. Jego cel był tuż przed nim.
Poczuła
w tali czyjeś dłonie, które po chwili zsunęły się na jej biodra
i tam zostały. Chciała się obrócić, zaciekawiona kto jest na
tyle bezczelny, ale uniemożliwiono jej ten ruch. Dłonie na jej
biodrach zacisnęły się. Poczuła woń zmysłowych męskich perfum
i głos koło ucha.
-Bez
pytań, skarbie, tak? - poczuła na szyi gorący oddech i zapach
mięty pomieszany z whisky.
Mmm,
idealnie.
Skinęła
głową i przesunęła obejmujące ją dłonie na uda.
Miała
gdzieś, że ma faceta, że w tym momencie zaczyna go zdradzać.
Musiała mieć tego faceta, którego dłonie czuła na udach. Musiała
wiedzieć jak smakują jego usta i jak posługuje się językiem.
Musiała go mieć, inaczej nie odzyska spokoju. Siła jaką emanował
była powalająca. Ciężar dłoni na udach, rozpalał wyobraźnię.
Poczuła,
że przyciąga ją do siebie,żeby ich ciała ściśle do siebie
przylegały. Był wysoki, wiedziała o tym, był wysportowany i miał
na sobie jedwab. Tyle wyczuła tylko się w niego wtulając. Jego
biodra były wąskie. Hmm, a jakby objąć je nogami, jego język na
szyi, dawno tego nie czuła. Obróciła się w jego objęciach i
spojrzała mu w oczy.
Pierwsza
jej myśl to stal.
Druga
o ja pierdole, człowieku....
Trzecia
o kurwa jego pierdolona w dupę mać.
Uśmiechnęła
się figlarnie i z premedytacją rozpięła jeszcze jeden guzik jego
koszuli.
Bez
skrępowania zsunął dłonie na jej pośladki.
Doskonale.
Przysunęła
się bliżej i zaczęła ruszać biodrami w rytm muzyki.
Dziewczyno,
jesteś moja, pomyślał z uśmiechem.
Jego
dłoń wsunęła się pod materiał jej mini. Pod spodem miała
cieniutkie stringi. Patrząc w jej oczy, zacisnął dłoń na cienkim
sznureczku i pociągnął lekko. Rozchyliła usta i przymknęła
oczy.
Nagle
pomyślał, że już gdzieś to widział, ale nie. Gdyby tak było
wiedziałby jak ta dziewczyna się nazywa, jaka jest jej ulubiona
pozycja i znał na pamięć każdy szczegół jej ciała i sypialni.
Sugestywna
piosenka skończyła się i zaczął remix twista. Uniósł brew.
Twista odważyło się tańczyć kilka dziewczyn jakie znał. On sam
uważał, że to najbardziej erotyczny taniec, rumba czy salsa się
przy tym chowa. Ten stary, oryginalny twist. Bliskość ciał, uda
dziewczyny między jego udami i jego dłonie na jej udach i
pośladkach.
Roześmiała
się i odrzuciła głowę. Ukazała głęboki dekolt i kuszące
piersi.
Dziewczyno,
wiesz co robisz i wiesz jak skończy się ten wieczór.
Przetańczyli
jeszcze kilka piosenek i pochylił się nad czarnowłosą.
-Drinka?
- szepnął jej do ucha.
-Z
chęcią – uśmiechnęła się.
Przecisnęli
się do baru.
Cały
czas trzymał dłoń na jej plecach. Dla zasady. Jest jego i nikogo
więcej. Była seksowna, nieźle tańczyła i ten uśmiech.
Dziewczyna musi wylądować w jego łóżku.
Podeszli
do baru, ale wypatrzyli tylko jedno miejsce wolne. Dziewczyna
pociągnęła go w tamtą stronę. Popchnęła go na wysokie krzesło
barowe. Gdy rzucił jej oburzone spojrzenie ( był wychowany i
kobieta, szczególnie kobieta z nim, nie będzie stać w jego
towarzystwie) uśmiechnęła się i władowała mu na kolana twarzą
do niego. Zaśmiał się jej do ucha i objął w tali.
-Co
pijesz? - zapytał swobodnie.
-Wódkę
z colą i cytryną – powiedziała.
-Dwa
razy – rzucił do barmana.
-Bez
pytań? - zapytała, przekrzywiając głowę.
-Bez
pytań, bez zobowiązań – skinął głową.
-Okej,
w takim razie podaj mi jakiś pseudonim, chyba, że mam cię nazywać
Tajemniczym Przystojnym Nieznajomym?
-Nie
obraził bym się – zaśmiał się – czemu nie zapytasz o imię?
-Bo
mi go nie podasz – odpowiedziała figlarnie – jestem Jean–
dodała.
-Imię?
- uniósł brew.
-Babki
siostry ze strony ojca .
Skinął
głową udając, że się zastanawia.
-Luke
– powiedział po chwili i zaśmiał się w duchu, podając odmianę
imienia ojca.
-Baaardzo
miło mi poznać – powiedziała przeciągając lekko samogłoskę.
-Wzajemnie
– dodał i podał jej drinka, dziękując barmanowi skinieniem
głowy - Zdrowie babki siostry ze strony ojca – powiedział
poważnie.
-Zdrowie
naszych pięknych mężczyzn – odpowiedziała.
Stuknęli
się szkłem i wypili kilka łyków.
Rozmawiali
chwilę o nic nie znaczących szczegółach. Już mieli wracać na
parkiet, gdy złapał dziewczynę za rękę i obrócił w swoją
stronę. Spojrzał jej krótko w oczy i wpił w jej usta. Nie
planował tego ani nie żałował. Jean nie zaskoczona, odwzajemniła
pocałunek. Rozchyliła usta i pozwoliła mu wsunąć do nich język.
To był dobry ruch. Całował niesamowicie. Wsunął jej palce we
włosy i przyciągnął bliżej by pogłębić pocałunek.
Odsunął
się od niej po bardzo długiej chwili. Uśmiechała się i miała
wilgotne usta od pocałunku.
Wrócili
na parkiet bez słowa.
Tańczyli
bardzo blisko siebie. Miał nieodparte wrażenie, że dziewczyna nie
jest tak na co dzień. Nie zachowuje się, tak nie ubiera. I co
najgorsze tęskni za tym, bo zabrania jej tego opinia, która jest
dla niej bardzo ważna.
Dziewczyna
wiła się wokół niego. Był co raz bardziej podniecony. Wiedział,
że musi mieć tą dziewczynę i musi zacząć działać.
Zastosował
chwyt, który znali ludzie od dekad, każda kobieta wiedziała co się
za tym kryje.
-Zmienimy
otoczenie? - zapytał w przerwie między piosenkami.
Spojrzała
mu na chwilę w oczy i skinęła głową.
Poszli
w stronę wyjścia. Szybko wzięła krótką skórę i wyszli. Było
koło drugiej w nocy. Szli rozświetlonymi ulicami Londynu, szukając
taksówki. W końcu znaleźli jedną i bez ceregieli władowali się
do niej.
-Dokąd?
- zapytał kierowca.
Spojrzeli
na siebie i Luke rzucił adres.
Starszy
facet skinął głową i ruszył.
Jean
spojrzała na niego figlarnie i usiadła mu na kolanach. Oplotła
jego szyję ramionami i zaczęli się całować. Taksówkarz spojrzał
na nich we wstecznym lusterku i westchnął cicho.
~*~*~*~
-Jesteśmy
na miejscu – mruknął kierowca.
Oderwali
się od siebie. W jego oczach był głód.
-Dzięki
– powiedział opanowany i dał taksówkarzowi 50 funtów – reszta
twoja – dodał i zanim kierowca zdążył coś powiedzieć już ich
nie było.
Stanęli
przed willą.
-Twoja?
- zapytała tylko.
-Aha
– mruknął szukając kluczy do furtki.
Znalazł
je w końcu, zwinnie otworzył i puścił Jean przodem.
Usłyszała
trzask metalu i był tuż koło niej. Czuła jego dłoń na
pośladkach. Podeszli do ogromnych drzwi. Nie rozróżniała kolorów
bo było za ciemno.
Otworzył
drzwi i weszli w mrok.
-Chodź
– powiedział ochryple i nawet nie zapalając światła wbiegli na
piętro.
Czwarte
drzwi na lewo zamknęły się z hukiem, gdy uderzyło o nie ciało
Jean. To Luke przyparł ją do ściany i zaczął namiętnie całować.
Nie bawił się w delikatność, po prostu zerwał z niej ubranie.
Została w samych stringach i szpilkach, ale śmiało patrzała mu w
oczy. Oplotła mu biodra jedną nogą, Luke zrozumiał natychmiast
sugestię i podniósł ją. Oplotła go nogami i tak jak myślał
zrobiła to bez trudu. Westchnęła, gdy zaczął ją całować po
szyi. Obrócił się i zaniósł ją do łóżka. Położył ją na
chłodnej pościeli i zaraz był nad nią. Rozerwała mu koszulę,
nie zwracając uwagi na to, że to jedwab i że jest on cholernie
drogi. Odrzuciła ją. Spadła na podłogę z cichym szumem.
Przesunęła palcami po jego torsie, zostawiając na nim różowe
ślady paznokci. Całował ją po szyi i wiedziała, że zostaną po
tym ślady, ale miała to gdzieś. Nic nie było ważne, tylko ten
facet tuż nad nią, jego język na jej skórze i chłodne palce oraz
jej wrażliwe na jego dotyk ciało.
Zaczęła
się szarpać z jego paskiem od spodni.
-Cholera
– warknęła, gdy nie chciał się rozpiąć.
Przestał
całować jej piersi i zaśmiał się.
-Pomogę
Ci, skarbie – szepnął cicho i szybko uwolnił się ze spodni.
Został
tylko w bokserkach. Jego usta sunęły po jej szyi, obojczykach,
piersiach i brzuchu. Na dłużej zatrzymał się przy jędrnych
półkulach, które ledwie mieściły mu się w dłoniach, potem
bardzo zainteresował go jej pępek. Jęknęła cicho i zacisnęła
palce na jego włosach. Jego cichy śmiech niósł się po pokoju i
nikł w mroku. Wygięła się w łuk, gdy dotknął językiem jej
wrażliwego podbrzusza. Zmusił ją, żeby leżała spokojnie, jego
dłonie podążały śladem języka. Gorący oddech, zastępował
chłód delikatnych palców.
Krzyknęła
cicho, gdy zerwał jej stringi.
-Luke
– westchnęła.
Zaczął
masować jej uda i nie dał jej tego co chciała.
Usłyszał
jej mruczy pod nosem i to na pewno nie były ody pod jego adresem.
Raczej wymyślne przekleństwa.
-Poczekaj
– szepnął z ustami tuż koło jej uda.
Jęknęła
i wiedział, że ona nie chce czekać. Uśmiechnął się w duchu.
Dawno nie miał tak niecierpliwej dziewczyny w łóżku, wiedział,
że chciała go już teraz, w tym momencie. Była gotowa i bardzo
chętna, a on chciał się pobawić.
Powoli
z premedytacją zaczął całować jej stopy, kostki, kolana, uda by
przejść do bioder.
-Cham
– warknęła.
-Dziękuję
– mruknął i musnął delikatnie jej wejście by zaraz się
odsunąć.
Wbiła
mu paznokcie w ramiona i wiedział, że śladów nie pozbędzie się
przez tydzień jak nie dłużej. I po raz pierwszy mu się to
spodobało.
Zaczął
pieścić leniwie jej łechtaczkę językiem. Szarpnęła się gdy
znów się odsunął, w jej mniemaniu stosunkowo za szybko.
-Proszę...
- westchnęła gdy znów zaczął całować jej piersi. - proszę
cię, Luke...
-Ćśśś,
skarbie – szepnął.
-Dlaczego
mi to robisz? - jęknęła, gdy jego język niespiesznie sunął po
jej obojczyku.
-Zobaczysz.
Zaufaj mi. Obiecuję, że nie pożałujesz.
Sytuacja
powtarzała się kilka razy. Pieścił ją i zaczynała czuć
pierwsze skurcze, chciała tylko dojść, ale właśnie wtedy się
odsuwał. Jakby nagle przypomniał sobie, że nie poświęcił ani
jednej sekundy innym częściom jej ciała i chciał to nadrobić.
Pojawiły
się skurcze, kolejne i wiedziała, że zaraz się odsunie. Nie da
jej tego czego pragnie.
-Luke,
błagam.. - jęknęła – Boże! - krzyknęła gwałtownie, gdy
niespodziewanie wsunął w nią dwa palce – O Bożę, Luke!
Uśmiechnął
się z satysfakcją.
Nauczył
się tego jakiś czas temu i dalej nie przestało go fascynować.
Powolne,
leniwe pieszczoty, po dwóch rundach nie do zniesienia dla
dziewczyny, bo po kilku ruchach przychodzą skurcze i pojawia się
początek orgazmu. Kilka rund, gdy dziewczyna się wije pod nim i
błaga o więcej, a potem raptowna zamiana. Dziewczyna dochodzi na
miejscu.
Poruszał
palcami jeszcze parę chwil i wycofał się.
Podciągnął
się i już patrzał ze spokojem w jej oczy. Były zamglone i
przymknięte, usta miała rozchylone i oddychała szybko.
-Jesteś
bezczelny, wiesz? - szepnęła.
-Wiem,
skarbie, wiem – powiedział i pocałował ją namiętnie w usta.
Ot
tak, po prostu jakby znali się od lat i byli razem dobry kawałek
czasu.
Niespiesznie
poznawał jej usta, ciało, reakcje na jego dotyk, ale nie posunął
się dalej. Gdy padła jej niema prośba, że teraz to ona chce coś
dać jemu, pokręcił głową z uśmiechem i powiedział „To mój
czas, kochanie, nie będziesz chciała innego faceta po mnie”
I
miał rację. Wystarczył lekki dotyk, a już płonęła. Szybko
załapała, że uwielbia na to patrzeć. Jak jej oczy gasną, bo nie
dostała tego czego pragnęła i o co prosiła. Widzieć jej
zawiedzioną minę, gdy przerywał kolejny pocałunek.
Błagała,
prosiła i obiecywała.
Jakby
waliła głową w mur.
-Luke
– jęknęła, gdy palił ją nieznośny ogień i nie mogła go
ugasić. Jej ciało było tak rozluźnione i rozpieszczone, że nie
mogła się ruszyć. - Luke, błagam, proszę, chcę.. proooszę, no
proszę...
-Chce
znać twoje imię.
-Możemy
o tym pogadać jutro?
-Obiecujesz?
- zapytał.
-Tak
- jęknęła i poczuła, że ściągnął bokserki. Otarł się o jej
wejście.
Gdzieś
podświadomie wiedziała, że jest idealnie zbudowany. Długi i
gruby. Zawsze uważała, że lepszy seks z facetem, który ma penisa
grubości jej nadgarstka niż długości jej ramienia.
Jak
będzie tym razem?
-Na
pewno? - dopytywał się.
-Przysięgam...
błagam, chcę cię... już... nie mogę... Luke... daj mi...
Zlitował
się widząc jak wije się pod nim i pragnie właśnie jego.
Wiedział,
że od teraz będzie każdego faceta porównywać właśnie do niego.
W
końcu był Bogiem Seksu.
Wszedł
w nią powoli i do końca.
-O
Boże – usłyszał jej szept – słodki Jezu, Luke!
Uśmiechnął
się.
~*~*~*~
Kolejnych
kilka godzin to mieszanina jęków, szeptów, przyspieszonych
oddechów, krzyków i śmiechu. Ciał oblanych potem, mokrych
czarnych włosów, przyjemności i rozkoszy.
~*~*~*~
Wstawał
kolejny dzień.
Jean
wtuliła się mocniej w Luke' a.
-Bez
pytań i bez zobowiązań? - mruknęła.
-Takie
było założenie – zgodził się.
-A
co teraz?
-Pomyślę
jak się wyśpię – mruknął sennie.
-Nie
ma tak, skarbie – szepnęła mu do ucha i usiadła mu na udach.
Chociaż
padał ze zmęczenia to wciąż był gotowy i podniecony.
-Jeszcze
jedna runda? - zapytał zdziwiony.
Uśmiechnęła
się.
Osunęła
się na niego powoli i zaczęła poruszać biodrami w leniwym rytmie.
Westchnął
zadowolony i złapał ją za biodra, przyciągając bliżej.
Odrzuciła głowę do tyłu i poczuł jej włosy na udach. Pociągnął
za nie lekko i jęknęła.
-Grzeczna
dziewczynka – mruknął.
Pokręciła
głową i przyspieszyła tempo.
Zacisnął
dłonie na jej biodrach i przytrzymał. Nie ruszała się patrząc mu
w oczy. A potem poczuł jak się na nim zaciska.
Zaskoczony,
zaczerpnął gwałtownie powietrza.
-No
proszę, profesjonalistka – powiedział z uznaniem.
-Jakbyś
nie wiedział.
-Za
pierwszym razem doszłaś po minucie – zarzucił jej.
-Też
trzeba umieć.
Zapadła
cisza przerywana jedynie ich oddechami.
W
końcu rozległ się cichy gardłowy krzyk Luke' a, a potem jęk
Jean, gdy doszła chwilę po nim.
-Chcę
to powtórzyć – szepnęła – setki razy.
-Pogadamy
jutro – powiedział przewracając się na plecy i przyciągnął ją
do siebie.
Przełożyła
nogę przez jego biodra i położyła mu głowę na piersi. Objął
ją jedną ręką, a drugą niespiesznie sunął od jej piersi do
biodra.
Zasnęli
wsłuchani w bicie dwóch serc.
~*~*~*~
Luke
obudził się gdy słońce już zachodziło.
-Jean?
- zapytał, mrużąc oczy przed jasnością.
Cisza.
Sięgnął
rękę w bok i natrafił tylko na chłodną pościel.
-Jean?
- wychrypiał.
Nic.
Usiadł,
krzywiąc się lekko. Głowa go napierdalała jakby wczoraj obalił z
cztery Ogniste.
Na
szafce nocnej były kartka złożona na pół z pochyłym napisem
„Luke”
Sięgnął
po nią i rozłożył ją. W środku było kilka zadań.
„Tajemniczy
Nieznajomy.
Dziękuję,
za niezapomnianą noc i kilka dobrych lekcji.
Pamiętasz,
że chce to powróżyć? Mam nadzieję. Czekam w tym
samym
klubie dzisiaj wieczorem. Odważysz się?
P.S
Chciałeś
poznać moje imię,
Draconie
Lucjuszu (Luke 'u )Malfoy.
Oto
one : Hermiona Jean Granger.
sextasy...
dotknij...
poczuj...
powąchaj...
liż...
dotknij
mojego tyłka...
poczuj
moje usta...
powąchaj
moja skórę...
liż
moje biodra..
Kilka
słów od Nox
to
jedna z pierwszych miniaturek Dramione jakie napisałam.
Chciałam
ją wrzucić na bloga wcześniej, ale jakoś nie miałam na to
odwagi.
Coś
podobnego możecie znaleźć na blogu Roni (tajemnice
Hogwartu.blogsopt.com). To jest pierwowzór tamtej historii, ponieważ
Roni widziała moją miniaturkę jako pierwsza.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Tak
sobie pomyślałam, że wrzucę Wam tutaj wszystkie miniaturki, które
kiedyś pisałam i wysyłałam później na maila :)
za
tydzień następna.
Pozdrowienia,
Nox
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz