poniedziałek, 30 listopada 2015

Miniaturka X - Czas

Trzeba coś stracić, żeby docenić,
żeby odzyskać, trzeba się zmienić.

Czas.

Minęła minuta odkąd zostawiłam Draco.
Jeszcze o tym nie wie.
Boli mnie to.
Śpi w swoim dormitorium myśląc, że jestem tuż obok, że obudzi się i zobaczy mnie koło siebie, lub, że to ja obudzę go pocałunkiem.
Jednak marzenia nie spełniają się tak często jakbyśmy chcieli.
Draco obudzi się sam, w pustym łóżku i nie zobaczy nikogo koło siebie.
Jedynie na szafce nocnej zobaczy obrączkę i lakoniczne "wybacz, Draco"
Załamie go to.
Wiem, że będzie mnie szukał i wiem, że nie znajdzie.
Wiem, że pomoże mu Harry, pomoże mu Pansy, pomoże mu Terrence, pomoże mu Blaise, pomoże mu połowa społeczeństwa.
I każdy wróci do niego z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz spać nadal koło ciebie, żebyś obudził mnie pocałunkiem.

~*~*~*~

Minęła godzina odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Źle się z tym czuję
Obudził się myśląc, że jego życie zaczyna się na nowa, zaczyna się lepszy rozdział.
Wiem, że na początku nie był zaniepokojony.
Pewnie myślał, że jestem w łazience. Potem zaczął szukać wszędzie i nie znalazł.
Przeszukał cały zamek z pomocą Harry' ego, bo nie chciał niepokoić przyjaciół.
Niestety, nigdy więcej nie zobaczy mnie w zamku.
Załamie go to.
Szuka mnie i nie znajduje. Nie opuszcza go nadzieja, że jednak znajdzie i wszystko będzie dobrze.
Szuka dalej i zawsze wraca do tego samego miejsca z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę go niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być koło ciebie, żebyś nie musiał się o nic martwić.

~*~*~*~

Minął dzień odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję się z tym nieswojo.
Postawił na nogi cały zamek, każdy mnie szukał. Każdy nauczyciel, duch i uczeń.
Draco trzymał w ręku mój liścik cały czas, na palcu błyszczała mu obrączka, która mi dał.
Właśnie opuścił zamek już na zawsze, razem z nim jest Harry.
Dalej szukają, szuka całe Ministerstwo.
Każdy wraca do niego z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz siedzieć koło ciebie, zapewniając że to wszystko było tylko snem.

~*~*~*~

Minął tydzień odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Czuje się z tym dziwnie.
Postawił na nogi cały Londyn.
Przeszukał całą Anglię.
Wiem, że jest zrozpaczony, boi się o mnie, nie śpi i nie je.
Każe się za coś na co nie ma wpływu.
Draco patrzy na moje zdjęcie i zaciska palce z nerwów. Zna każdy szczegół mojego zdjęcia na pamięć, ale szuka czegoś co mu pomoże mnie znaleźć.
Szuka nadal i nadal nic.
Wraca za każdym razem do tego samego miejsca z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być koło ciebie, żeby szeptać ci do ucha czułe słowa.

~*~*~*~

Minął miesiąc odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję się z tym bardzo źle.
Postawił na nogi całe Stany.
Przeszukał całą Amerykę.
Wiem, że nie traci nadzieje, wie że mnie znajdzie. Odnawia wszystkie kontakty i szuka w każdym miejscu, nie śpi, nie je. Jest nie ogolony. To do niego nie podobne. Nie dba o siebie. Obwinia się.
Draco, nie rób tego.
Dręczy go sen. Śni o mnie, jestem tuż koło niego. To o tym marzył przez całe życie, choć o tym nie wiedział. Ucieka w sen coraz częściej, chce mnie widzieć choć w snach, skoro na jawie tego nie doświadcza. Szuka mnie, ale podświadomie chce tylko spać, żeby tylko mnie zobaczyć.
Szuka i nie znajduje.
Wraca za każdym razem do tego samego miejsca z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być koło ciebie, żebyś mógł spokojnie zasnąć.

~*~*~*~

Minął rok odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję jak powoli umieram z tym.
Postawił na nogi cały świat.
Przeszukał całą ziemię.
Przestał szukać za namową Harry' ego.
Zaczął pracować i trochę dbać o siebie. Już jest ogolony, dalej uwielbia spać, śni o mnie i to przynosi mu ukojenie. Tylko nie je tyle co wcześniej. Pracuje dla Munga, dostarcza im eliksiry i czasami jest wzywany do nagłych przypadków. Radzi sobie, ale nie otrząsnął się nawet po roku.
Wiem, że codziennie ogląda wspomnienia w którym jestem, te złe i te dobre.
Rozważa co zrobił źle, szuka wskazówki czemu odeszłam.
Nadal nie traci nadziei, że jednak kiedyś mnie znajdzie. W czasie gdy nie pracuje, szuka mnie po całym świecie. Boję się o niego. Zaczyna się załamywać.
Draco nie rób tego.
Każdy próbuje mu pomóc, ale nikt nie umie. On myśli tylko o mnie. Cały czas, w każdej minucie, coraz bardziej się boi, że czas mu nie sprzyja i nie znajdzie mnie.
Szuka mnie rozpaczliwe i nie znajduje.
Wraca za każdym razem do tego samego miejsca z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być koło ciebie, żebyś tylko przestał się zadręczać.

~*~*~*~

Minęły dwa lata odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję, że tęsknota nie pozwala mi myśleć.
Jego świat stoi na głowie.
Gazety rozpisują się o rocznicy mojego zniknięcia.
Draco jest przybity, myśli o samobójstwie.
Draco, nie rób tego.
Sny już mu nie wystarczają.
Chce mnie zobaczyć, dotknąć, pocałować, wkurzać się na mnie.
Codziennie błaga los o wiadomość ode mnie. Chce tylko wiedzieć czy jestem szczęśliwa i czy nic mi nie jest. To go uspokoi. On nie chcę się już zadręczać, podpada w masochizm.
Każdy chce mu pomóc, ale nie wie jak. Draco pragnie mnie tak samo jak dawniej i nic nie może z tym zrobić. Dręczenie się doprowadza go do ruiny, Pansy boi się o niego, ale nie wie co zrobić.
Szuka mnie nadal i nie znajduje.
Wraca za każdym razem do tego samego miejsca z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być koło ciebie, żebyś wrócił do siebie.

~*~*~*~

Minęła sekunda odkąd zobaczyłam Draco.
On nie wie.
Boję się jego reakcji.
Szukał wszędzie i znalazł.
Jest w końcu podobny do dawnego siebie.
Szare oczy, które uwielbiam nadal są tak samo zimne i nieprzeniknione.
Platynowe włosy opadają mu swobodnie na oczy. Są trochę dłuższe niż zawsze, rozwiewa je wiatr.
Sylwetka jest taka sama jak dawniej, tylko rysy mu zmężniały.
Jest jeszcze bardziej przystojny niż zawsze.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być przy tobie, żebyś nie musiał cierpieć dwa razy mocniej.

~*~*~*~

Minęła minuta odkąd zobaczyłam Draco.
Już o tym wie.
Przeraża mnie jego reakcja.
Szukał wszędzie i znalazł.
Jego oczy rozszerzają się, widzę w nich ból.
Jego usta układają się w jedno zdanie.
"Granger, czy ty wiesz, co ci zrobię jak teraz znikniesz na kolejne dwa lata?"
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być przy tobie, żebyś nie bał się, że odejdę.

~*~*~*~

Minęła godzina odkąd zobaczyłam Draco.
Już o tym wie.
Zaczynam się czuć dobrze.
Szukał wszędzie i znalazł.
Nie odrywa ode mnie spojrzenia, nie pozwala mi odejść.
Mam tylko mówić, powiedzieć mu prawdę.
Jak mam to zrobić?
Jak mam mu powiedzieć, że odeszłam dla jego własnego dobra?
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Powiedziałam mu prawdę.
Zamilkł gdy dowiedział się, że odejść od niego kazała mi jego własna matka, pod groźbą zabicia go.
Zgodziłam się, ale zastrzegłam sobie prawo do zaglądania raz na rocznicę w jego duszę.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być przy tobie, żebyś wiedział, że nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić.

~*~*~*~

Minął dzień odkąd zobaczyłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję się wspaniale.
Szukał wszędzie i znalazł.
Teraz jest noc, leżę koło niego, wrażliwa na każdy jego dotyk. Jak dawniej.
Zaciągnął mnie do łóżka, nie opierałam się.
Nigdy nie zapomnę tej nocy, on też nie.
Nigdy nie zapomnę tego co powiedział, gdy przestaliśmy się kochać.
"Zawsze o tym marzyłem, żebyś zawsze była blisko i nigdy nie odeszła. Żebyś już zawsze pozostała taka jaka zawsze, żebyś zawsze była tylko moja."
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być przy tobie, żebyś wiedział, że nie chcę teraz odchodzić.

~*~*~*~

Minął tydzień odkąd zobaczyłam Draco.
Już o tym wie.
Czuje się w miarę dobrze.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Draco boi się, że odejdę.
Nie wie, że nie mogę, że nie umiem od niego odejść. Nie teraz, nie umiem tego zrobić drugi raz.
Każdej nocy, kochamy się i każdej nocy Draco budzi się przerażony z tym samymi słowami.
"Zostań ze mną. Już nigdy nie odchodź. Nie zniosę tego parszywego życia bez ciebie."
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być przy tobie żebyś wiedział, że nie nie mam siły już uciekać.

~*~*~*~

Minął miesiąc odkąd zobaczyłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję się tak jak dawniej.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Draco nadal boi się, że odejdę.
Stał się spokojniejszy, ale strach nadal go nie opuszcza.
Wiem, że nocą gdy myśl, że śpię patrzy na mnie i próbuje zapamiętać na przyszłość to co widzi, tak w razie czego.
Nadal mnie pragnie, a ja jego.
Draco wciąż ma te sny, uspokaja się dopiero wtedy, gdy zobaczy mnie koło siebie i poczuje mój dotyk.
Boli mnie to co mu zrobiłam, on mi to wybaczył. Ja sobie nigdy nie wybaczę.
Dzisiaj powiedział te cholerne słowa, klękając przede mną.
"Zostań, Granger, błagam zostań. Jeśli naprawdę chcesz odejść to przynajmniej pozwól mi się z tobą pożegnać. Chcę wiedzieć co planujesz. Chcę wiedzieć, czy jesteś cała i czy jesteś szczęśliwa bez ze mnie. Proszę, Granger, nie odbieraj mi tego."
Jak mogłam się nie zgodzić?
Ale on dalej nie wierzy.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz uciec od ciebie, żebyś wiedział, że ja też się boję, że możesz odejść.

~*~*~*~

Minął rok odkąd zobaczyłam Draco.
Wie o tym.
Czuje się szczęśliwa.
Szukał mnie i nie znalazł.
Draco tylko co jakiś czas ma koszmary, powoli dochodzi do siebie, ja też. Nie opuszczamy się na dłużej niż kilka godzin. Nie umiemy.
Draco zaczyna się śmiać, oddycham z ulgą słysząc jego głos.
Wraca do siebie. Czuję, że już nigdy nie zdobędę się na to żeby go zostawić.
Gdy wracają koszmary czuję się podle, ale Draco ignoruje je.
Czasami patrzy na mnie tak jakby się bał, że pewnego dnia znów zniknę bez pożegnania.
Czasami nie może uwierzyć, że wróciłam.
Ostatnio powiedział mi te słowa.
"Granger, wiesz, że Cię kocham. Wiem, że nie jestem idealny, ale chcę żebyś ze mną została już na zawsze."
W jego ręce pojawił się pierścionek, który dał mi trzy lata temu. Oczy zachodzą mi łzami. Śmieje się i rzucam mu na szyję.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz uciec od przeszłości, żebyś wiedział już nigdy nie odejdę.

~*~*~*~

Minęły dwa lata odkąd zobaczyłam Draco.
Wie o tym.
Czuję ulgę.
Draco nie ma koszmarów. Zniknęły rok temu.
Na mojej ręce lśni obrączka z napisem 'Na zawsze, Draco"
On ma taką samą z moim imieniem.
Jesteśmy szczęśliwi.
Koło nas, Hermiony i Dracona Malfoy śpi Scorpius Draco Malfoy.
Wszystko układa się jak w bajce.
Codziennie słyszę te słowa.
"Kocham cię, skarbie, nigdy nie pozwolę ci odejść"
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz uciec od przeszłości, żebyś wiedział że, nie chcę odejść.

~*~*~*~

Minęło dziesięć lat odkąd zobaczyłam Draco.
Wie o tym.
Czuję się spokojna.
Draco nie pamięta już o koszmarach, ja przypominam sobie o nich tylko czasami.
Draco nadal mnie kocha, a ja jego tak samo jak dawniej.
Na kominku w salonie stoją trzy zdjęcia, a pod nimi podpisy.
Scorpius Draco Malfoy.
Alabraxs Richard Malfoy.
Alysandra Jean Malfoy.
Niczego nie brakuje ani mi, ani Draco.
Scott, Alex i Alice też mają się dobrze.
Draco nadal jest tym samym Draco co dawniej.
Codziennie słyszę te słowa.
"Kocham Cię, Hermiona. Nigdy cię nie zostawię"
Poparł to milionami dowodów. Mam nadzieję, że tak samo myśli o mnie.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz uciec od przeszłości, żebyś wiedział, że nigdy nie pomyślałam o tym
żeby odejść.

~*~*~*~

Minęło sześćdziesiąt lat odkąd zobaczyłam Draco.
Nie wie o tym.
Czuję się źle.
Draco nie ma.
Zniknął, zostawił mnie, tak jak ja jego kiedyś.
Boje się świata, nikt mnie przed nim nie chroni.
Na dalekim wzgórzu jest marmur, a na marmurze napis.
"Draco Lucjusz Malfoy
05.06.1980 – 22.06.2061
Wszystko co kochałem zostało na ziemi, bo zostałaś tam Ty"
Draco, czemu odszedłeś? Czemu mnie zostawiłeś?
Przyrzekałeś, że nigdy mnie nie zostawisz.
Szukał mnie i znalazł.
Teraz jest daleko.
Odszedł ode mnie i już nigdy nie wróci do mnie.
Wybacz mi, Draco, że nie doceniałam czasu, jaki miałam, że nie dzieliłam go z tobą.
Chciałabym teraz być przy tobie, żebyś wiedział, że nie chcę cię znów zostawić samego.

Czekaj na mnie, już do ciebie idę, skarbie....

~*~*~*~

Minęło sześćdziesiąt jeden lat odkąd Hermiona zobaczyła Draco.
Oboje o tym nie wiedzą,
Nie ma ich.
Dracona nie ma.
Hermiony nie ma.
Zniknęli oboje, zostawili nas.
Świat już nie jest taki sam bez ich miłości, zniknął gdzieś kolor i śmiech.
Nic nie jest takie samo. Wróciły koszmary.
Na wzgórzu jest marmur, a na nim pojawił się kolejny napis.
"Hermiona Jean Granger - Malfoy
17.09.1980 – 22.06.2062
Wszystko co kochałam czeka na mnie, bo tam jesteś Ty"
Odeszli, bo nie mogli bez siebie żyć.
Szukali się i znaleźli.
Odszedł od nas i już nie wrócą.
Dotrzymali obietnicy danej sobie.

Teraz są daleko i oby byli szczęśliwi, gdzieś tam razem.

Scorpius Dracon Malfoy.



XxXxX


(01.24/04.08.2012)


Kilka słów od Nox
wiem, że ta miniaturka ma wiele wspólnego z blogiem, ale zapewniam, że tak by się nie potoczyły losy dramione, gdybym nadal pisała bloga. Tak mi był po prostu łatwiej tworzyć miniaturki, na znanym gruncie i zmieniać tylko części, a nie tworzyć cały świat od nowa.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Miniaturka IX - Eliksir

-Nie - zaprotestowała gwałtownie - ty nie możesz zażyć jakiegoś badziewia! Nie pozwalam ci!
-Granger - pokręcił głowa z ironicznym uśmieszkiem - co ty możesz? Zrobię to co uważam za słuszne, i ty mnie przed tym nie powstrzymasz.
Dziewczyna chwycił go za włosy i przyciągnęła do siebie. Jej oczy pałały gniewem. Odległość między ich twarzami wynosiła kilka centymetrów.
-Nie będziesz brał żadnego eliksiru przeciw pożądaniu! Jeśli ja mogę to znieść, to ty też!
-A jeśli weźmiemy to oboje? - zapytał roztropnie - wtedy wszystko będzie proste.
-Wtedy - warknęła zła - już nic nie będzie cię przy mnie trzymało. A po za tym nie zawsze wybieram najprostszą drogę.
-Jak to nic nie będzie mnie przy tobie trzymało? - Draco podniósł głos - co ty, do cholery sobie myślisz?! Nie po to męczę się tyle czasu żebyś była moja, bo chcę się z tobą tylko przespać!
-A co w takim razie będzie cię przy mnie trzymało, jak nie pożądanie? - prychnęła gorzko Hermiona.
-Dobrze, wiesz co!
-Skąd mam mieć pewność? - zapytała cicho i spojrzała mu w oczy, jakby właśnie tam szukała odpowiedzi.
-Bo ci ją daje, obiecuję ci to - warknął i przyciągnął ją bliżej, by pocałować ją w usta.
Pocałunek był długi i namiętny.
-Nigdy nie pozwolę ci odejść - powiedział opierając głowę na jej czole - nigdy, chyba, że tego zapragniesz.

Kilka słów od Nox
miałam tego użyć w blogu, ale zabrakło mi pomysłu w jakiej sytuacji miałabym tego użyć.

Miniaturka VIII - krótka histroria

To była krótka historia...

Spotkali się w jednym z najbardziej pożądanych klubów świata. Pulsujące światło i ogłuszająca, ale wprowadzająca w trans muzyka nie pozwalała na rozmowę czy głębokie spojrzenia w oczy. Wpadli na siebie przypadkowo. Ona przyszła odpocząć od pracy i nawału zajęć jakie miała na głowie w ciągu dnia. Chciała potańczyć, wypić coś, poflirtować trochę chociaż miała chłopaka, ale on nie musiał o tym wiedzieć. Był daleko i tylko to się liczyło. Tańczyła na samym środku parkietu w rytm pulsującej muzyki. Ubrana była w krótką niebieską mini i biały króciutki i prześwitujący top. Na to miała założoną czarną koronkową asymetryczną koszuleczkę. Wiedziała jakie spojrzenia ślą za nią faceci w klubie i była z tego bardzo zadowolona. Brązowe niegdyś włosy teraz były czarne i proste. Sięgały talii i pobudzały wyobraźnię każdego. Bursztynowe oczy podkreślone drapieżnie na czarno przyciągały spojrzenia. Dziesięciocentymetrowe czarne szpilki dopełniały seksowny strój. Była po kilku kieliszkach, ale ogarniała, wiedziała co się w oku niej dzieje. Większość drinków miała za friko. Tańczyła sama. Bardzo, ale to bardzo chciała wzbudzić w kimś dzisiaj zazdrość. Miała taki kaprys. Szukała odpowiedniej osoby. Znów polowała. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu.
On przyszedł do klubu z czystej nudy, bez konkretnego planu. Idąc do baru szukał kogokolwiek, kogoś kto go zainteresuje. Czegoś na co warto zwrócić uwagę i chwilę się pomęczyć. Jasne wręcz platynowe włosy były początkowo zaczesane gładko do tylu, ale teraz były rozsypane i tworzył przyciągający wzrok artystyczny nieład. Stalowoszare oczy patrzały chłodno i obojętnie. Na pełnych ustach igrał lekki zmysłowy uśmieszek, pełen ironii i samozadowolenia. Oj, tak wyglądał jak polujący lew, znający doskonale własne atuty. Co było szczerą prawdą. Jasne niebieskie jeansy były modnie powycierane na udach i kieszeniach. Z tyłu na lewej nogawce miał wyszytego białego orła. Czarna koszula z jedwabiu była po połowy rozpięta, na to miał narzuconą czarną marynarkę. Podszedł do baru, skinął na barmana i już miał drinka. Upił powoli łyka i obrócił się w stronę parkietu. Tysiące ciał i ogrom emocji. Pewnie nie jedna para nie znająca swoich imion, wyląduje dzisiaj w łóżku i więcej się nie spotkają. On też miał na to coraz większą ochotę i miał zamiar zapamiętać to imię, tak dla zasady.
Lustrował wzrokiem kilka dziewczyn, ale jak dla niego to nie było nic ciekawego. Za krótkie nogi, małe piersi, krzywy nos, rude włosy, zajęta (to nie było problemem, ale nie miał ochoty na rozróbę) za DUŻO tapety, nie ten krój brwi. Spojrzał w bok. Blondyna z odrostami na pół głowy, nie. Ruda, loczki i piegi. Nie do końca. Ciemny blond, no no no... nie, ma ślad na lewej ręce po obrączce. Czekoladowe włosy, mniam, ale nie, ten wzrok jest zaćpany.
O, O, KURWA!
Zlustrował dziewczynę od stóp do głów.
Czarne wysokie szpilki, długie opalone nogi, smukła talia, długie czarne włosy, króciutka mini, zaokrąglone biodra, piękny tyłek, biała bluzeczka i ten bardzo interesujący koronkowy dodatek. Czy nie wspominał o tym, że koronki to to co on lubi najbardziej?
Czarne wysokie szpilki, długie opalone nogi (idealne żeby objąć jego biodra), smukła talia (ciekawe czy byłby w stanie objąć ją dłońmi), długie czarne włosy, (jego ręka wpleciona w nie, gdy dziewczyna dochodzi, siedząc mu na udach) króciutka mini, (szybko się jej pozbędzie), zaokrąglone biodra, (oj, tak zostaną jej ślady) piękny tyłek, (będzie miał dzisiaj dużo do roboty) biała bluzeczka(boże, jakie ona skrywa piersi) i ten bardzo interesujący koronkowy dodatek. Czy nie wspominał o tym, że koronki to to co on lubi najbardziej?
Ideał. Brak obrączki czy pierścionka zaręczynowego. Tylko platynowa obrączka na lewym kciuku z różową obwódką. Żaden menel się koło niej nie kręci.
Hej, panienko, dzisiaj będziesz moja.
Obserwował jak uśmiecha się do barmana i bierze dżin z lodem i cytryną. Wypija kilkoma łykami i przesuwa językiem po ustach. Oj tak, będziesz moja skarbie.
Odchodzi w stronę parkietu, seksownie kręcąc biodrami. Na jej tyłku skupia się połowa badziewia w klubie, a ona ma to gdzieś. Zaczyna się bardzo ciekawa piosenka...

sextasy...
way-y-y to fuck-fuck-fuck...
touch
feel
lick
touch... my ass
feel... my lips
smell... my skin
lick... my hips
sextasy

Z chęcią skarbie, już nie długo.
Dziewczyna zaczyna tańczyć. Te dłonie przesuwające się po biodrach i po chwili tuż nad głową.
Dopił drinka i wtopił się w tłum tańczących. Kilka dziewczyn rzuciło mu bardzo jedno znaczące spojrzenia. "Weź mnie, tu i teraz". Zignorował je lekko rozbawiony. Jego cel był tuż przed nim.

Poczuła w tali czyjeś dłonie, które po chwili zsunęły się na jej biodra i tam zostały. Chciała się obrócić, zaciekawiona kto jest na tyle bezczelny, ale uniemożliwiono jej ten ruch. Dłonie na jej biodrach zacisnęły się. Poczuła woń zmysłowych męskich perfum i głos koło ucha.
-Bez pytań, skarbie, tak? - poczuła na szyi gorący oddech i zapach mięty pomieszany z whisky.
Mmm, idealnie.
Skinęła głową i przesunęła obejmujące ją dłonie na uda.
Miała gdzieś, że ma faceta, że w tym momencie zaczyna go zdradzać. Musiała mieć tego faceta, którego dłonie czuła na udach. Musiała wiedzieć jak smakują jego usta i jak posługuje się językiem. Musiała go mieć, inaczej nie odzyska spokoju. Siła jaką emanował była powalająca. Ciężar dłoni na udach, rozpalał wyobraźnię.
Poczuła, że przyciąga ją do siebie,żeby ich ciała ściśle do siebie przylegały. Był wysoki, wiedziała o tym, był wysportowany i miał na sobie jedwab. Tyle wyczuła tylko się w niego wtulając. Jego biodra były wąskie. Hmm, a jakby objąć je nogami, jego język na szyi, dawno tego nie czuła. Obróciła się w jego objęciach i spojrzała mu w oczy.
Pierwsza jej myśl to stal.
Druga o ja pierdole, człowieku....
Trzecia o kurwa jego pierdolona w dupę mać.
Uśmiechnęła się figlarnie i z premedytacją rozpięła jeszcze jeden guzik jego koszuli.
Bez skrępowania zsunął dłonie na jej pośladki.
Doskonale.
Przysunęła się bliżej i zaczęła ruszać biodrami w rytm muzyki.
Dziewczyno, jesteś moja, pomyślał z uśmiechem.
Jego dłoń wsunęła się pod materiał jej mini. Pod spodem miała cieniutkie stringi. Patrząc w jej oczy, zacisnął dłoń na cienkim sznureczku i pociągnął lekko. Rozchyliła usta i przymknęła oczy.
Nagle pomyślał, że już gdzieś to widział, ale nie. Gdyby tak było wiedziałby jak ta dziewczyna się nazywa, jaka jest jej ulubiona pozycja i znał na pamięć każdy szczegół jej ciała i sypialni.
Sugestywna piosenka skończyła się i zaczął remix twista. Uniósł brew. Twista odważyło się tańczyć kilka dziewczyn jakie znał. On sam uważał, że to najbardziej erotyczny taniec, rumba czy salsa się przy tym chowa. Ten stary, oryginalny twist. Bliskość ciał, uda dziewczyny między jego udami i jego dłonie na jej udach i pośladkach.
Roześmiała się i odrzuciła głowę. Ukazała głęboki dekolt i kuszące piersi.
Dziewczyno, wiesz co robisz i wiesz jak skończy się ten wieczór.
Przetańczyli jeszcze kilka piosenek i pochylił się nad czarnowłosą.
-Drinka? - szepnął jej do ucha.
-Z chęcią – uśmiechnęła się.
Przecisnęli się do baru.
Cały czas trzymał dłoń na jej plecach. Dla zasady. Jest jego i nikogo więcej. Była seksowna, nieźle tańczyła i ten uśmiech. Dziewczyna musi wylądować w jego łóżku.
Podeszli do baru, ale wypatrzyli tylko jedno miejsce wolne. Dziewczyna pociągnęła go w tamtą stronę. Popchnęła go na wysokie krzesło barowe. Gdy rzucił jej oburzone spojrzenie ( był wychowany i kobieta, szczególnie kobieta z nim, nie będzie stać w jego towarzystwie) uśmiechnęła się i władowała mu na kolana twarzą do niego. Zaśmiał się jej do ucha i objął w tali.
-Co pijesz? - zapytał swobodnie.
-Wódkę z colą i cytryną – powiedziała.
-Dwa razy – rzucił do barmana.
-Bez pytań? - zapytała, przekrzywiając głowę.
-Bez pytań, bez zobowiązań – skinął głową.
-Okej, w takim razie podaj mi jakiś pseudonim, chyba, że mam cię nazywać Tajemniczym Przystojnym Nieznajomym?
-Nie obraził bym się – zaśmiał się – czemu nie zapytasz o imię?
-Bo mi go nie podasz – odpowiedziała figlarnie – jestem Jean– dodała.
-Imię? - uniósł brew.
-Babki siostry ze strony ojca .
Skinął głową udając, że się zastanawia.
-Luke – powiedział po chwili i zaśmiał się w duchu, podając odmianę imienia ojca.
-Baaardzo miło mi poznać – powiedziała przeciągając lekko samogłoskę.
-Wzajemnie – dodał i podał jej drinka, dziękując barmanowi skinieniem głowy - Zdrowie babki siostry ze strony ojca – powiedział poważnie.
-Zdrowie naszych pięknych mężczyzn – odpowiedziała.
Stuknęli się szkłem i wypili kilka łyków.
Rozmawiali chwilę o nic nie znaczących szczegółach. Już mieli wracać na parkiet, gdy złapał dziewczynę za rękę i obrócił w swoją stronę. Spojrzał jej krótko w oczy i wpił w jej usta. Nie planował tego ani nie żałował. Jean nie zaskoczona, odwzajemniła pocałunek. Rozchyliła usta i pozwoliła mu wsunąć do nich język. To był dobry ruch. Całował niesamowicie. Wsunął jej palce we włosy i przyciągnął bliżej by pogłębić pocałunek.
Odsunął się od niej po bardzo długiej chwili. Uśmiechała się i miała wilgotne usta od pocałunku.
Wrócili na parkiet bez słowa.
Tańczyli bardzo blisko siebie. Miał nieodparte wrażenie, że dziewczyna nie jest tak na co dzień. Nie zachowuje się, tak nie ubiera. I co najgorsze tęskni za tym, bo zabrania jej tego opinia, która jest dla niej bardzo ważna.
Dziewczyna wiła się wokół niego. Był co raz bardziej podniecony. Wiedział, że musi mieć tą dziewczynę i musi zacząć działać.
Zastosował chwyt, który znali ludzie od dekad, każda kobieta wiedziała co się za tym kryje.
-Zmienimy otoczenie? - zapytał w przerwie między piosenkami.
Spojrzała mu na chwilę w oczy i skinęła głową.
Poszli w stronę wyjścia. Szybko wzięła krótką skórę i wyszli. Było koło drugiej w nocy. Szli rozświetlonymi ulicami Londynu, szukając taksówki. W końcu znaleźli jedną i bez ceregieli władowali się do niej.
-Dokąd? - zapytał kierowca.
Spojrzeli na siebie i Luke rzucił adres.
Starszy facet skinął głową i ruszył.
Jean spojrzała na niego figlarnie i usiadła mu na kolanach. Oplotła jego szyję ramionami i zaczęli się całować. Taksówkarz spojrzał na nich we wstecznym lusterku i westchnął cicho.

~*~*~*~

-Jesteśmy na miejscu – mruknął kierowca.
Oderwali się od siebie. W jego oczach był głód.
-Dzięki – powiedział opanowany i dał taksówkarzowi 50 funtów – reszta twoja – dodał i zanim kierowca zdążył coś powiedzieć już ich nie było.
Stanęli przed willą.
-Twoja? - zapytała tylko.
-Aha – mruknął szukając kluczy do furtki.
Znalazł je w końcu, zwinnie otworzył i puścił Jean przodem.
Usłyszała trzask metalu i był tuż koło niej. Czuła jego dłoń na pośladkach. Podeszli do ogromnych drzwi. Nie rozróżniała kolorów bo było za ciemno.
Otworzył drzwi i weszli w mrok.
-Chodź – powiedział ochryple i nawet nie zapalając światła wbiegli na piętro.
Czwarte drzwi na lewo zamknęły się z hukiem, gdy uderzyło o nie ciało Jean. To Luke przyparł ją do ściany i zaczął namiętnie całować. Nie bawił się w delikatność, po prostu zerwał z niej ubranie. Została w samych stringach i szpilkach, ale śmiało patrzała mu w oczy. Oplotła mu biodra jedną nogą, Luke zrozumiał natychmiast sugestię i podniósł ją. Oplotła go nogami i tak jak myślał zrobiła to bez trudu. Westchnęła, gdy zaczął ją całować po szyi. Obrócił się i zaniósł ją do łóżka. Położył ją na chłodnej pościeli i zaraz był nad nią. Rozerwała mu koszulę, nie zwracając uwagi na to, że to jedwab i że jest on cholernie drogi. Odrzuciła ją. Spadła na podłogę z cichym szumem. Przesunęła palcami po jego torsie, zostawiając na nim różowe ślady paznokci. Całował ją po szyi i wiedziała, że zostaną po tym ślady, ale miała to gdzieś. Nic nie było ważne, tylko ten facet tuż nad nią, jego język na jej skórze i chłodne palce oraz jej wrażliwe na jego dotyk ciało.
Zaczęła się szarpać z jego paskiem od spodni.
-Cholera – warknęła, gdy nie chciał się rozpiąć.
Przestał całować jej piersi i zaśmiał się.
-Pomogę Ci, skarbie – szepnął cicho i szybko uwolnił się ze spodni.
Został tylko w bokserkach. Jego usta sunęły po jej szyi, obojczykach, piersiach i brzuchu. Na dłużej zatrzymał się przy jędrnych półkulach, które ledwie mieściły mu się w dłoniach, potem bardzo zainteresował go jej pępek. Jęknęła cicho i zacisnęła palce na jego włosach. Jego cichy śmiech niósł się po pokoju i nikł w mroku. Wygięła się w łuk, gdy dotknął językiem jej wrażliwego podbrzusza. Zmusił ją, żeby leżała spokojnie, jego dłonie podążały śladem języka. Gorący oddech, zastępował chłód delikatnych palców.
Krzyknęła cicho, gdy zerwał jej stringi.
-Luke – westchnęła.
Zaczął masować jej uda i nie dał jej tego co chciała.
Usłyszał jej mruczy pod nosem i to na pewno nie były ody pod jego adresem. Raczej wymyślne przekleństwa.
-Poczekaj – szepnął z ustami tuż koło jej uda.
Jęknęła i wiedział, że ona nie chce czekać. Uśmiechnął się w duchu. Dawno nie miał tak niecierpliwej dziewczyny w łóżku, wiedział, że chciała go już teraz, w tym momencie. Była gotowa i bardzo chętna, a on chciał się pobawić.
Powoli z premedytacją zaczął całować jej stopy, kostki, kolana, uda by przejść do bioder.
-Cham – warknęła.
-Dziękuję – mruknął i musnął delikatnie jej wejście by zaraz się odsunąć.
Wbiła mu paznokcie w ramiona i wiedział, że śladów nie pozbędzie się przez tydzień jak nie dłużej. I po raz pierwszy mu się to spodobało.
Zaczął pieścić leniwie jej łechtaczkę językiem. Szarpnęła się gdy znów się odsunął, w jej mniemaniu stosunkowo za szybko.
-Proszę... - westchnęła gdy znów zaczął całować jej piersi. - proszę cię, Luke...
-Ćśśś, skarbie – szepnął.
-Dlaczego mi to robisz? - jęknęła, gdy jego język niespiesznie sunął po jej obojczyku.
-Zobaczysz. Zaufaj mi. Obiecuję, że nie pożałujesz.
Sytuacja powtarzała się kilka razy. Pieścił ją i zaczynała czuć pierwsze skurcze, chciała tylko dojść, ale właśnie wtedy się odsuwał. Jakby nagle przypomniał sobie, że nie poświęcił ani jednej sekundy innym częściom jej ciała i chciał to nadrobić.
Pojawiły się skurcze, kolejne i wiedziała, że zaraz się odsunie. Nie da jej tego czego pragnie.
-Luke, błagam.. - jęknęła – Boże! - krzyknęła gwałtownie, gdy niespodziewanie wsunął w nią dwa palce – O Bożę, Luke!
Uśmiechnął się z satysfakcją.
Nauczył się tego jakiś czas temu i dalej nie przestało go fascynować.
Powolne, leniwe pieszczoty, po dwóch rundach nie do zniesienia dla dziewczyny, bo po kilku ruchach przychodzą skurcze i pojawia się początek orgazmu. Kilka rund, gdy dziewczyna się wije pod nim i błaga o więcej, a potem raptowna zamiana. Dziewczyna dochodzi na miejscu.
Poruszał palcami jeszcze parę chwil i wycofał się.
Podciągnął się i już patrzał ze spokojem w jej oczy. Były zamglone i przymknięte, usta miała rozchylone i oddychała szybko.
-Jesteś bezczelny, wiesz? - szepnęła.
-Wiem, skarbie, wiem – powiedział i pocałował ją namiętnie w usta.
Ot tak, po prostu jakby znali się od lat i byli razem dobry kawałek czasu.
Niespiesznie poznawał jej usta, ciało, reakcje na jego dotyk, ale nie posunął się dalej. Gdy padła jej niema prośba, że teraz to ona chce coś dać jemu, pokręcił głową z uśmiechem i powiedział „To mój czas, kochanie, nie będziesz chciała innego faceta po mnie”
I miał rację. Wystarczył lekki dotyk, a już płonęła. Szybko załapała, że uwielbia na to patrzeć. Jak jej oczy gasną, bo nie dostała tego czego pragnęła i o co prosiła. Widzieć jej zawiedzioną minę, gdy przerywał kolejny pocałunek.
Błagała, prosiła i obiecywała.
Jakby waliła głową w mur.
-Luke – jęknęła, gdy palił ją nieznośny ogień i nie mogła go ugasić. Jej ciało było tak rozluźnione i rozpieszczone, że nie mogła się ruszyć. - Luke, błagam, proszę, chcę.. proooszę, no proszę...
-Chce znać twoje imię.
-Możemy o tym pogadać jutro?
-Obiecujesz? - zapytał.
-Tak - jęknęła i poczuła, że ściągnął bokserki. Otarł się o jej wejście.
Gdzieś podświadomie wiedziała, że jest idealnie zbudowany. Długi i gruby. Zawsze uważała, że lepszy seks z facetem, który ma penisa grubości jej nadgarstka niż długości jej ramienia.
Jak będzie tym razem?
-Na pewno? - dopytywał się.
-Przysięgam... błagam, chcę cię... już... nie mogę... Luke... daj mi...
Zlitował się widząc jak wije się pod nim i pragnie właśnie jego.
Wiedział, że od teraz będzie każdego faceta porównywać właśnie do niego.
W końcu był Bogiem Seksu.
Wszedł w nią powoli i do końca.
-O Boże – usłyszał jej szept – słodki Jezu, Luke!
Uśmiechnął się.

~*~*~*~

Kolejnych kilka godzin to mieszanina jęków, szeptów, przyspieszonych oddechów, krzyków i śmiechu. Ciał oblanych potem, mokrych czarnych włosów, przyjemności i rozkoszy.

~*~*~*~

Wstawał kolejny dzień.
Jean wtuliła się mocniej w Luke' a.
-Bez pytań i bez zobowiązań? - mruknęła.
-Takie było założenie – zgodził się.
-A co teraz?
-Pomyślę jak się wyśpię – mruknął sennie.
-Nie ma tak, skarbie – szepnęła mu do ucha i usiadła mu na udach.
Chociaż padał ze zmęczenia to wciąż był gotowy i podniecony.
-Jeszcze jedna runda? - zapytał zdziwiony.
Uśmiechnęła się.
Osunęła się na niego powoli i zaczęła poruszać biodrami w leniwym rytmie.
Westchnął zadowolony i złapał ją za biodra, przyciągając bliżej. Odrzuciła głowę do tyłu i poczuł jej włosy na udach. Pociągnął za nie lekko i jęknęła.
-Grzeczna dziewczynka – mruknął.
Pokręciła głową i przyspieszyła tempo.
Zacisnął dłonie na jej biodrach i przytrzymał. Nie ruszała się patrząc mu w oczy. A potem poczuł jak się na nim zaciska.
Zaskoczony, zaczerpnął gwałtownie powietrza.
-No proszę, profesjonalistka – powiedział z uznaniem.
-Jakbyś nie wiedział.
-Za pierwszym razem doszłaś po minucie – zarzucił jej.
-Też trzeba umieć.
Zapadła cisza przerywana jedynie ich oddechami.
W końcu rozległ się cichy gardłowy krzyk Luke' a, a potem jęk Jean, gdy doszła chwilę po nim.
-Chcę to powtórzyć – szepnęła – setki razy.
-Pogadamy jutro – powiedział przewracając się na plecy i przyciągnął ją do siebie.
Przełożyła nogę przez jego biodra i położyła mu głowę na piersi. Objął ją jedną ręką, a drugą niespiesznie sunął od jej piersi do biodra.
Zasnęli wsłuchani w bicie dwóch serc.

~*~*~*~

Luke obudził się gdy słońce już zachodziło.
-Jean? - zapytał, mrużąc oczy przed jasnością.
Cisza.
Sięgnął rękę w bok i natrafił tylko na chłodną pościel.
-Jean? - wychrypiał.
Nic.
Usiadł, krzywiąc się lekko. Głowa go napierdalała jakby wczoraj obalił z cztery Ogniste.
Na szafce nocnej były kartka złożona na pół z pochyłym napisem
Luke”
Sięgnął po nią i rozłożył ją. W środku było kilka zadań.

Tajemniczy Nieznajomy.
Dziękuję, za niezapomnianą noc i kilka dobrych lekcji.
Pamiętasz, że chce to powróżyć? Mam nadzieję. Czekam w tym
samym klubie dzisiaj wieczorem. Odważysz się?
P.S
Chciałeś poznać moje imię,
Draconie Lucjuszu (Luke 'u )Malfoy.
Oto one : Hermiona Jean Granger.


sextasy...
dotknij...
poczuj...
powąchaj...
liż...
dotknij mojego tyłka...
poczuj moje usta...
powąchaj moja skórę...
liż moje biodra..


Kilka słów od Nox
to jedna z pierwszych miniaturek Dramione jakie napisałam.
Chciałam ją wrzucić na bloga wcześniej, ale jakoś nie miałam na to odwagi.
Coś podobnego możecie znaleźć na blogu Roni (tajemnice Hogwartu.blogsopt.com). To jest pierwowzór tamtej historii, ponieważ Roni widziała moją miniaturkę jako pierwsza.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Tak sobie pomyślałam, że wrzucę Wam tutaj wszystkie miniaturki, które kiedyś pisałam i wysyłałam później na maila :)

za tydzień następna.

Pozdrowienia,
Nox

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...