czwartek, 31 grudnia 2015

Miniaturka XII - Alarm niebieski

Alarm niebieski


-Draco!
Był późny wieczór. Draco był jeszcze w firmie. Przez otwarte okno wpadało świeże kwietniowe powietrze. Sięgał właśnie po wystygłą kawę, gdy do jego gabinetu wpadł Blaise. Jego oczy błyszczały niepokojem i podekscytowaniem.
-Co się stało? - zapytał Draco, przecierając oczy jak małe dziecko.
Na jego lewej ręce błyszczała obrączka. Był zmęczony. Odkąd wrócił z urlopu tydzień temu w firmie panował chaos i wszystko było na niego głowie.
-Hermiona – zaczął Blaise.
-Co?!
-Hermiona jest w szpitalu. Zaczęła rodzić – powiedział szybko Blaise – chodź, jest przy niej Vati i Terren.
Draco rzucił wszystko i wyszedł z gabinetu zaraz za Blaise' m.
Musieli wyjść z głównego budynku i pójść w jakiś zaułek by móc się deportować do Munga.
-Co z nią? - zapytał zdenerwowany Draco.
Właśnie miało się urodzić jego pierwsze dziecko, miał zostać ojcem.
-Nie wiem, Parvati, była u niej tak jak prosiłeś, żeby nie zostawała sama – relacjonował Blaise – no i się zaczęło. Parvati wzięła ją do Munga, wiesz, że jest tam Terren. Potem wpadła na chwilę do domu i powiedziała, że mam cię ściągnąć i zniknęła. Terren jest z Hermioną, bada ją.
-Kiedy się zaczęło? - zapytał tylko Draco.
-Jakieś dziesięć minut temu.
Wybiegli z budynku i skręcili w lewo. Spojrzeli na siebie krótko i deportowali się w tym samym momencie.

~*~*~*~

Wpadli do św, Munga i Draco od razu podszedł do recepcji. Nie zważał na tłok panujący na korytarzu, ani zazdrosne spojrzenia mężczyzn czy pełne uwielbienia kobiet. Wyszedł w końcu prosto z biura, miał na sobie najlepszy garnitur Armaniego z kolekcji wiosennej.
Gdy podszedł do informacji, dziewczyna siedząca za biurkiem zarumieniła się na jego widok. Była to ładna blondynka, ale Draco nawet nie zwrócił na to uwagi. Czarujący pełen obietnic uśmiech też zignorował.
-W czym mogę panu służyć? - zapytała lekko.
Blaise, który deptał Draco po piętach wywrócił oczami.
-Moja żona została tu przywieziona. Gdzie jest? - zapytał natychmiast blondyn.
Uśmiech spełzł z twarzy recepcjonistki.
-Pana nazwisko? - zapytała już z pełnym profesjonalizmem.
-Malfoy. Hermiona Malfoy – rzucił w roztargnieniu.
Dziewczyna sprawdziła coś w papierach.
-Tak, pani Malfoy jest na Sali Porodowej, zajmuje się nią uzdrowiciel Higgs. Proszę poczekać.
-Gdzie. To. Jest? - wycedził Draco.
-Drugie piętro, sala 35.
Już go nie było, za nim podążał Blaise.

~*~*~*~

Gdy wpadli na drugie piętro zobaczyli Parvati i Pansy, która chodziła niespokojnie po korytarzu.
-Co.. - zaczął Draco, ale zatrzymał się gwałtownie słysząc wrzask Hermiony.
-Draco, Draco – zaczęła Pansy – spokojnie, to normalne przy porodzie.
Draco nie słuchał jej, tylko wszedł do Sali.
Natychmiast podszedł do niego jakiś pielęgniarz.
-Tutaj nie wolno, niech pan poczeka... - powiedział i zaczął go bezceremonialnie wypychać na korytarz.
-To moja żona – warknął Draco - chcę ją zobaczyć.
-Jak się pan nazywa?
-A jakie to ma znaczenie?!
Lekarz, który przewodził zabiegowi podniósł głowę. Na oczy opadły mu blond włosy. W oku oczu pojawiły się lekki zmarszczki.
-Jake – powiedział - wpuść go, to jej mąż.
-Na pewno? Ordynator nie będzie zadowolony jeśli to nie on...
-To moja żona – warknął Draco już wkurzony – Hermiona Jean Granger - Malfoy. Chcę. Ją. Zobaczyć.
Pielęgniarz odsunął się.
-Granger! - zapytał Draco i już był przy jej łóżku, widząc jej nienaturalnie bladą twarz.
Lekarze spojrzeli na niego zdziwieni, kto mówi do żony po nazwisku. I to panieńskim? Draco zignorował to i pochylił się w stronę żony.
Zaciskała powieki i zęby. Widać właśnie chwycił skurz.
-Terren, co z nią? - zapytał nie odrywając od niej wzroku.
-Dobrze, jeszcze kilka skurczy i powinno się zacząć – uspokoił go Terren.
-Granger, słyszysz mnie? - zapytał cicho.
Hermiona obróciła głowę w jego stronę. Jej oczy błyszczały, ale gdy zobaczyła męża pojawił się w nich gniew.
-Nigdy, rozumiesz? - warknęła – nigdy więcej!
-Co? - wykrztusił zdezorientowany Draco.
Odpowiedział mu wrzask.
-Granger... - jęknął bezradny.
-Draco, nic jej nie jest – pocieszał go Terren – to normalne.
-Nigdy więcej – powiedziała z trudem łapiąc powietrze – nigdy więcej mnie nie dotkniesz. Rozumiesz? To Twoja wina!
Miejsce zdezorientowania na twarzy Draco, zastąpił lekki uśmiech.
-Jasne, Granger. Sama będziesz o to błagać.
Dziewczyna powstrzymała kolejny krzyk i walnęła go w ramię.
-Nienawidzę cię.
-Wiem, Słońce – szepnął jej do ucha – jak tylko urodzisz i staniesz na nogi... dziewczyno, żyłem w poście dziewięć miesięcy. To będzie orgia...
Hermiona uśmiechnęła się z trudem.
-Jesteś chory, Malfoy.
-Też Ccę kocham, Tygrysico.
Potem tylko krzyczała z bólu.

~*~*~*~

-Kto jest ojcem?
Na to pytanie poderwali się wszyscy.
Draco został wygoniony z Sali, gdy Hermiona zaczęła rodzić.
Teraz stał razem z Pansy, Parvati, Potterem i Blaise' m nie zdolny nic powiedzieć.
Patrzał na pielęgniarkę trzymającą w ramionach małe zawiniątko.
-Sądzę, że to pan – uśmiechnęła się lekko kobieta i podeszła do niego – pani Malfoy powiedziała, że jej męża nie można przegapić. A więc pan Malfoy?
-Tak – mruknął słabo Draco.
-Proszę – kobieta podała mu zawiniątko – to chłopiec, gratulacje.
Draco wziął niepewnie dziecko i spojrzał na nie. Miało zamknięte oczka i był cały pomarszczony. Kilka włosów na głowie miało odcień mokrej platyny. Paluszki miał mniejsze niż sobie to wyobrażał. Na odsłoniętej szyi było widać dwa malutki pieprzyki w pionie. Dziedzictwo Malfoy' ów.
-Jest taki mały – wyrwało mu się bezwiednie.
-Jest zdrowy – powiedziała pielęgniarka – 3,1 kg i 52 cm. Idealny.
-No, Malfoy – mruknął Harry – masz swojego dziedzica.
Draco nie słuchał go.
Patrzał tylko na dziecko w swoich ramionach i nie mógł uwierzyć, że to jego syn. Jego pierwszy syn. I miał nadzieję, że nie ostatni.
-Hej, mały – szepnął – Granger może mówić co chce, ale jesteś nieodrodnym synem swojego ojca. Malfoy Junior. Scorpius Draco Malfoy.
Nagle o czymś sobie przypomniał.
-Co z Granger?
Pielęgniarka spojrzała na niego pytająco.
-Chodzi mu o żonę – mruknęła Pansy, kręcąc głową nad głupotą Draco.
-Dobrze, musi odpocząć, zaraz zostanie przeniesiona na salę ogólną.
-Mogę ją zobaczyć?
-Oczywiście, tylko proszę mi dać dziecko. Musi zostać umyte i przebadane – powiedziała spokojnie pielęgniarka – Przyniosę go do matki, proszę się nie bać.
-Dobrze.
-I panie Malfoy, doktor Higgs prosiłby zajrzał pan do jego gabinetu. To drugi gabinet na lewo w następnym korytarzu.
-Wiem gdzie to jest, dziękuję, siostro – skinął głową Draco i oddał jej dziecko.
Kobieta uśmiechnęła się, skinęła głową reszcie i odeszła.
-Pójdziemy już, Draco – powiedziała cicho Pansy – poradzisz sobie?
-Jasne – powiedział w roztargnieniu blondyn.
-Wpadniemy jutro – dodał Blaise.
Draco uścisnął szybko rękę jemu i Harry' emu. Nie obyło się przy tym bez gratulacji. Pocałował Pansy w policzek, uścisnął Parvati dziękując jej za opieką nad Hermioną i został sam.
Szybkim krokiem poszedł w stronę gabinetu.

~*~*~*~

-Terren? - zapytał otwierając drzwi.
Przy biurku siedział blondyn ze znużeniem pocierając oczy.
-Wejdź, Draco – powiedział cicho.
-Stało się coś? - zapytał zaniepokojony Draco, siadając na przeciwko niego.
-Nie, jestem zmęczony po dyżurze – mruknął Terren i wyciągnął z biurka butelkę Ognistej – nie obrazisz się, co?
-Nie, ale wybacz nie napiję się z tobą, zaraz chcę iść do Granger.
-Wiem – powiedział Terren i nalał sobie pełną szklankę – chcę ci tylko powiedzieć, że Hermiona będzie osłabiona po porodzie. Nie, nic jej nie jest – dodał szybko widząc minę Draco – to normalne. Jeśli dalej będzie miała swoje humorki to wytrzymaj to. To się zdarza po porodzie, szczególnie pierwszym. I przez następne trzy miesiące masz się do niej nie zbliżać...
-Co?! - jęknął Draco.
-Przykro mi, stary – uśmiechnął się lekko Terren – ale przed porodem musieliśmy wykonać standardowe cięcie...
-Terren, mógłbyś mówić tak, żebym zrozumiał?
-Oczywiście, wybacz. Hermiona jest bardzo szczupła, więc przed urodzeniem musieliśmy naciąć jej pochwę. I nie zaczynaj wrzeszczeć. Inaczej było by o wiele gorzej.
-Czyli jak? - zapytał Draco.
-Mam powiedzieć tak żebyś rozumiał i zabrzmi to gruboskórnie czy slangiem lekarzy?
-Żebym zrozumiał.
-Okej, po prostu w czasie porodu pochwa rozszerza się i może nastąpić rozerwanie, dlatego każdą kobietę trzeba naciąć...
Draco uniósł brew.
-No dobra -westchnął Terren – co się stanie jak spróbujesz przecisnąć arbuza przez otwór wielkości cytryny?
-Rozerwie się.
-Bingo, geniuszu. Nie będę ci tego dalej tłumaczył, bo nie mam na to siły. Daj jej spokój na trzy miesiące, znoś jej humory, jeśli będzie je miała i powstrzymaj się przed robieniem kolejnych dzieci przez następne dwa lata i będzie dobrze.
-Czemu dwa lata?
-Bo Hermiona musi się ogarnąć i jej macica musi wrócić do normalnych rozmiarów. A teraz wypad!
-Dzięki- mruknął z sarkazmem Draco, ale wstał posłusznie.
-Gdzie będzie Hermiona? - zapytał.
-Na czwartym piętrze. Zatrzymamy ją przez dwa dni i potem możesz ją zabrać do domu, jakby coś było nie tak to daj znać.
-Okej, dzięki, Terren.
-Jasne, a teraz daj mi pracować.

sobota, 5 grudnia 2015

Miniaturka XI - Strażnik szczęścia

Czy warto było kochać tak, aż do bólu?
Czy warto było starać się tak przez całe życie jak ja?

XxXxXx

Patrzył na nią uważnie, jakby chciał przeczytać wszystkie jej myśli, jakby od tego zależało jego dalsze życie.
Stała przed nim wpatrując się w niego swoimi ślicznymi zielonymi oczami. Loczek, ten sam co zawsze wyglądał jakby miał zaraz opaść jej na oczy, ale nigdy tego nie zrobił.
Patrzał w jej oczy tak intensywnie.
-Skąd mam wiedzieć? - zapytał - po tylu latach muszę mieć pewność, chciałbym tego najbardziej na świecie, ale muszę mieć pewność.
Spuściła wzrok i podeszła do niego tak blisko, że prawie dotykali się. Podniosła głowę i spojrzała w jego orzechowe oczy. Otworzyła usta i wyszeptała cicho dwa słowa, których zupełnie się nie spodziewał.
-Expectro Patronum.
Za jej placami pojawił się jej opiekun. Gdy zobaczył go, serce mu zamarło. Widział swoją kopię, swoją wersję animaga.
Potężny jeleń z ogromnymi rogami przechadzał się za jej plecami.
Spojrzał na nią i wyraz jej oczu sprawił, że serce zabiło mu dwa razy szybciej.
-Przecież...
-Jesteś strażnikiem - powiedziała - strażnikiem mojego szczęścia, żeby nikt mi go nie odebrał.
-Od jak dawna? - zapytał patrząc jej jak zaczarowany w oczy, chciał się nasycić ich widokiem.
-Odkąd pierwszy raz się pojawił. Zrozumiałam kim jest i zrozumiałam co dla mnie znaczy, co Ty znaczysz.
Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech, taki którego nigdy nie skierowała w jego stronę, ten najpiękniejszy.
-Kocham Cię, James - powiedziała cicho - mój patronus jest Tobą.
Jej zielone oczy rozbłysły jeszcze bardziej gdy z czułością odsunął jej włosy z twarzy.
-Jesteś dla mnie wszystkim, Lily - wyszeptał - jesteś początkiem i końcem mojego świata.
Nie odpowiadała.
Jej oczy mówiły wszystko czego nie potrafiła mu powiedzieć.
A on wiedział, że odnalazł swoją przystań. Wrócił do domu, choć niedługo ta sama miłość, która błyszczała w zielonych oczach tak jak dała mu wszystko, wszystko miała mu odebrać.
Nawet życie.

~*~*~*~

Zawsze kochałam ten parring.
I tak teraz po pracy przyszło mi do głowy takie małe coś.
Może wam się spodoba.

pozdrowienia i trafionych prezentów od Mikołaja ;)

Nox

poniedziałek, 30 listopada 2015

Miniaturka X - Czas

Trzeba coś stracić, żeby docenić,
żeby odzyskać, trzeba się zmienić.

Czas.

Minęła minuta odkąd zostawiłam Draco.
Jeszcze o tym nie wie.
Boli mnie to.
Śpi w swoim dormitorium myśląc, że jestem tuż obok, że obudzi się i zobaczy mnie koło siebie, lub, że to ja obudzę go pocałunkiem.
Jednak marzenia nie spełniają się tak często jakbyśmy chcieli.
Draco obudzi się sam, w pustym łóżku i nie zobaczy nikogo koło siebie.
Jedynie na szafce nocnej zobaczy obrączkę i lakoniczne "wybacz, Draco"
Załamie go to.
Wiem, że będzie mnie szukał i wiem, że nie znajdzie.
Wiem, że pomoże mu Harry, pomoże mu Pansy, pomoże mu Terrence, pomoże mu Blaise, pomoże mu połowa społeczeństwa.
I każdy wróci do niego z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz spać nadal koło ciebie, żebyś obudził mnie pocałunkiem.

~*~*~*~

Minęła godzina odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Źle się z tym czuję
Obudził się myśląc, że jego życie zaczyna się na nowa, zaczyna się lepszy rozdział.
Wiem, że na początku nie był zaniepokojony.
Pewnie myślał, że jestem w łazience. Potem zaczął szukać wszędzie i nie znalazł.
Przeszukał cały zamek z pomocą Harry' ego, bo nie chciał niepokoić przyjaciół.
Niestety, nigdy więcej nie zobaczy mnie w zamku.
Załamie go to.
Szuka mnie i nie znajduje. Nie opuszcza go nadzieja, że jednak znajdzie i wszystko będzie dobrze.
Szuka dalej i zawsze wraca do tego samego miejsca z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę go niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być koło ciebie, żebyś nie musiał się o nic martwić.

~*~*~*~

Minął dzień odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję się z tym nieswojo.
Postawił na nogi cały zamek, każdy mnie szukał. Każdy nauczyciel, duch i uczeń.
Draco trzymał w ręku mój liścik cały czas, na palcu błyszczała mu obrączka, która mi dał.
Właśnie opuścił zamek już na zawsze, razem z nim jest Harry.
Dalej szukają, szuka całe Ministerstwo.
Każdy wraca do niego z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz siedzieć koło ciebie, zapewniając że to wszystko było tylko snem.

~*~*~*~

Minął tydzień odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Czuje się z tym dziwnie.
Postawił na nogi cały Londyn.
Przeszukał całą Anglię.
Wiem, że jest zrozpaczony, boi się o mnie, nie śpi i nie je.
Każe się za coś na co nie ma wpływu.
Draco patrzy na moje zdjęcie i zaciska palce z nerwów. Zna każdy szczegół mojego zdjęcia na pamięć, ale szuka czegoś co mu pomoże mnie znaleźć.
Szuka nadal i nadal nic.
Wraca za każdym razem do tego samego miejsca z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być koło ciebie, żeby szeptać ci do ucha czułe słowa.

~*~*~*~

Minął miesiąc odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję się z tym bardzo źle.
Postawił na nogi całe Stany.
Przeszukał całą Amerykę.
Wiem, że nie traci nadzieje, wie że mnie znajdzie. Odnawia wszystkie kontakty i szuka w każdym miejscu, nie śpi, nie je. Jest nie ogolony. To do niego nie podobne. Nie dba o siebie. Obwinia się.
Draco, nie rób tego.
Dręczy go sen. Śni o mnie, jestem tuż koło niego. To o tym marzył przez całe życie, choć o tym nie wiedział. Ucieka w sen coraz częściej, chce mnie widzieć choć w snach, skoro na jawie tego nie doświadcza. Szuka mnie, ale podświadomie chce tylko spać, żeby tylko mnie zobaczyć.
Szuka i nie znajduje.
Wraca za każdym razem do tego samego miejsca z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być koło ciebie, żebyś mógł spokojnie zasnąć.

~*~*~*~

Minął rok odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję jak powoli umieram z tym.
Postawił na nogi cały świat.
Przeszukał całą ziemię.
Przestał szukać za namową Harry' ego.
Zaczął pracować i trochę dbać o siebie. Już jest ogolony, dalej uwielbia spać, śni o mnie i to przynosi mu ukojenie. Tylko nie je tyle co wcześniej. Pracuje dla Munga, dostarcza im eliksiry i czasami jest wzywany do nagłych przypadków. Radzi sobie, ale nie otrząsnął się nawet po roku.
Wiem, że codziennie ogląda wspomnienia w którym jestem, te złe i te dobre.
Rozważa co zrobił źle, szuka wskazówki czemu odeszłam.
Nadal nie traci nadziei, że jednak kiedyś mnie znajdzie. W czasie gdy nie pracuje, szuka mnie po całym świecie. Boję się o niego. Zaczyna się załamywać.
Draco nie rób tego.
Każdy próbuje mu pomóc, ale nikt nie umie. On myśli tylko o mnie. Cały czas, w każdej minucie, coraz bardziej się boi, że czas mu nie sprzyja i nie znajdzie mnie.
Szuka mnie rozpaczliwe i nie znajduje.
Wraca za każdym razem do tego samego miejsca z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być koło ciebie, żebyś tylko przestał się zadręczać.

~*~*~*~

Minęły dwa lata odkąd zostawiłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję, że tęsknota nie pozwala mi myśleć.
Jego świat stoi na głowie.
Gazety rozpisują się o rocznicy mojego zniknięcia.
Draco jest przybity, myśli o samobójstwie.
Draco, nie rób tego.
Sny już mu nie wystarczają.
Chce mnie zobaczyć, dotknąć, pocałować, wkurzać się na mnie.
Codziennie błaga los o wiadomość ode mnie. Chce tylko wiedzieć czy jestem szczęśliwa i czy nic mi nie jest. To go uspokoi. On nie chcę się już zadręczać, podpada w masochizm.
Każdy chce mu pomóc, ale nie wie jak. Draco pragnie mnie tak samo jak dawniej i nic nie może z tym zrobić. Dręczenie się doprowadza go do ruiny, Pansy boi się o niego, ale nie wie co zrobić.
Szuka mnie nadal i nie znajduje.
Wraca za każdym razem do tego samego miejsca z pustymi rękami, a ja już nigdy nie wrócę do niego.
Wybacz mi, Draco. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być koło ciebie, żebyś wrócił do siebie.

~*~*~*~

Minęła sekunda odkąd zobaczyłam Draco.
On nie wie.
Boję się jego reakcji.
Szukał wszędzie i znalazł.
Jest w końcu podobny do dawnego siebie.
Szare oczy, które uwielbiam nadal są tak samo zimne i nieprzeniknione.
Platynowe włosy opadają mu swobodnie na oczy. Są trochę dłuższe niż zawsze, rozwiewa je wiatr.
Sylwetka jest taka sama jak dawniej, tylko rysy mu zmężniały.
Jest jeszcze bardziej przystojny niż zawsze.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być przy tobie, żebyś nie musiał cierpieć dwa razy mocniej.

~*~*~*~

Minęła minuta odkąd zobaczyłam Draco.
Już o tym wie.
Przeraża mnie jego reakcja.
Szukał wszędzie i znalazł.
Jego oczy rozszerzają się, widzę w nich ból.
Jego usta układają się w jedno zdanie.
"Granger, czy ty wiesz, co ci zrobię jak teraz znikniesz na kolejne dwa lata?"
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być przy tobie, żebyś nie bał się, że odejdę.

~*~*~*~

Minęła godzina odkąd zobaczyłam Draco.
Już o tym wie.
Zaczynam się czuć dobrze.
Szukał wszędzie i znalazł.
Nie odrywa ode mnie spojrzenia, nie pozwala mi odejść.
Mam tylko mówić, powiedzieć mu prawdę.
Jak mam to zrobić?
Jak mam mu powiedzieć, że odeszłam dla jego własnego dobra?
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Powiedziałam mu prawdę.
Zamilkł gdy dowiedział się, że odejść od niego kazała mi jego własna matka, pod groźbą zabicia go.
Zgodziłam się, ale zastrzegłam sobie prawo do zaglądania raz na rocznicę w jego duszę.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być przy tobie, żebyś wiedział, że nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić.

~*~*~*~

Minął dzień odkąd zobaczyłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję się wspaniale.
Szukał wszędzie i znalazł.
Teraz jest noc, leżę koło niego, wrażliwa na każdy jego dotyk. Jak dawniej.
Zaciągnął mnie do łóżka, nie opierałam się.
Nigdy nie zapomnę tej nocy, on też nie.
Nigdy nie zapomnę tego co powiedział, gdy przestaliśmy się kochać.
"Zawsze o tym marzyłem, żebyś zawsze była blisko i nigdy nie odeszła. Żebyś już zawsze pozostała taka jaka zawsze, żebyś zawsze była tylko moja."
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być przy tobie, żebyś wiedział, że nie chcę teraz odchodzić.

~*~*~*~

Minął tydzień odkąd zobaczyłam Draco.
Już o tym wie.
Czuje się w miarę dobrze.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Draco boi się, że odejdę.
Nie wie, że nie mogę, że nie umiem od niego odejść. Nie teraz, nie umiem tego zrobić drugi raz.
Każdej nocy, kochamy się i każdej nocy Draco budzi się przerażony z tym samymi słowami.
"Zostań ze mną. Już nigdy nie odchodź. Nie zniosę tego parszywego życia bez ciebie."
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz być przy tobie żebyś wiedział, że nie nie mam siły już uciekać.

~*~*~*~

Minął miesiąc odkąd zobaczyłam Draco.
Już o tym wie.
Czuję się tak jak dawniej.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Draco nadal boi się, że odejdę.
Stał się spokojniejszy, ale strach nadal go nie opuszcza.
Wiem, że nocą gdy myśl, że śpię patrzy na mnie i próbuje zapamiętać na przyszłość to co widzi, tak w razie czego.
Nadal mnie pragnie, a ja jego.
Draco wciąż ma te sny, uspokaja się dopiero wtedy, gdy zobaczy mnie koło siebie i poczuje mój dotyk.
Boli mnie to co mu zrobiłam, on mi to wybaczył. Ja sobie nigdy nie wybaczę.
Dzisiaj powiedział te cholerne słowa, klękając przede mną.
"Zostań, Granger, błagam zostań. Jeśli naprawdę chcesz odejść to przynajmniej pozwól mi się z tobą pożegnać. Chcę wiedzieć co planujesz. Chcę wiedzieć, czy jesteś cała i czy jesteś szczęśliwa bez ze mnie. Proszę, Granger, nie odbieraj mi tego."
Jak mogłam się nie zgodzić?
Ale on dalej nie wierzy.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz uciec od ciebie, żebyś wiedział, że ja też się boję, że możesz odejść.

~*~*~*~

Minął rok odkąd zobaczyłam Draco.
Wie o tym.
Czuje się szczęśliwa.
Szukał mnie i nie znalazł.
Draco tylko co jakiś czas ma koszmary, powoli dochodzi do siebie, ja też. Nie opuszczamy się na dłużej niż kilka godzin. Nie umiemy.
Draco zaczyna się śmiać, oddycham z ulgą słysząc jego głos.
Wraca do siebie. Czuję, że już nigdy nie zdobędę się na to żeby go zostawić.
Gdy wracają koszmary czuję się podle, ale Draco ignoruje je.
Czasami patrzy na mnie tak jakby się bał, że pewnego dnia znów zniknę bez pożegnania.
Czasami nie może uwierzyć, że wróciłam.
Ostatnio powiedział mi te słowa.
"Granger, wiesz, że Cię kocham. Wiem, że nie jestem idealny, ale chcę żebyś ze mną została już na zawsze."
W jego ręce pojawił się pierścionek, który dał mi trzy lata temu. Oczy zachodzą mi łzami. Śmieje się i rzucam mu na szyję.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz uciec od przeszłości, żebyś wiedział już nigdy nie odejdę.

~*~*~*~

Minęły dwa lata odkąd zobaczyłam Draco.
Wie o tym.
Czuję ulgę.
Draco nie ma koszmarów. Zniknęły rok temu.
Na mojej ręce lśni obrączka z napisem 'Na zawsze, Draco"
On ma taką samą z moim imieniem.
Jesteśmy szczęśliwi.
Koło nas, Hermiony i Dracona Malfoy śpi Scorpius Draco Malfoy.
Wszystko układa się jak w bajce.
Codziennie słyszę te słowa.
"Kocham cię, skarbie, nigdy nie pozwolę ci odejść"
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz uciec od przeszłości, żebyś wiedział że, nie chcę odejść.

~*~*~*~

Minęło dziesięć lat odkąd zobaczyłam Draco.
Wie o tym.
Czuję się spokojna.
Draco nie pamięta już o koszmarach, ja przypominam sobie o nich tylko czasami.
Draco nadal mnie kocha, a ja jego tak samo jak dawniej.
Na kominku w salonie stoją trzy zdjęcia, a pod nimi podpisy.
Scorpius Draco Malfoy.
Alabraxs Richard Malfoy.
Alysandra Jean Malfoy.
Niczego nie brakuje ani mi, ani Draco.
Scott, Alex i Alice też mają się dobrze.
Draco nadal jest tym samym Draco co dawniej.
Codziennie słyszę te słowa.
"Kocham Cię, Hermiona. Nigdy cię nie zostawię"
Poparł to milionami dowodów. Mam nadzieję, że tak samo myśli o mnie.
Szukał mnie wszędzie i znalazł.
Teraz jestem na wyciągnięcie ręki.
W jakiś sposób wróciłam do niego, choć nigdy tego nie planowałam i pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę.
Wybacz mi, Draco nigdy nie chciałam od ciebie odchodzić. Nie miałam innego wyjścia.
Chciałabym teraz uciec od przeszłości, żebyś wiedział, że nigdy nie pomyślałam o tym
żeby odejść.

~*~*~*~

Minęło sześćdziesiąt lat odkąd zobaczyłam Draco.
Nie wie o tym.
Czuję się źle.
Draco nie ma.
Zniknął, zostawił mnie, tak jak ja jego kiedyś.
Boje się świata, nikt mnie przed nim nie chroni.
Na dalekim wzgórzu jest marmur, a na marmurze napis.
"Draco Lucjusz Malfoy
05.06.1980 – 22.06.2061
Wszystko co kochałem zostało na ziemi, bo zostałaś tam Ty"
Draco, czemu odszedłeś? Czemu mnie zostawiłeś?
Przyrzekałeś, że nigdy mnie nie zostawisz.
Szukał mnie i znalazł.
Teraz jest daleko.
Odszedł ode mnie i już nigdy nie wróci do mnie.
Wybacz mi, Draco, że nie doceniałam czasu, jaki miałam, że nie dzieliłam go z tobą.
Chciałabym teraz być przy tobie, żebyś wiedział, że nie chcę cię znów zostawić samego.

Czekaj na mnie, już do ciebie idę, skarbie....

~*~*~*~

Minęło sześćdziesiąt jeden lat odkąd Hermiona zobaczyła Draco.
Oboje o tym nie wiedzą,
Nie ma ich.
Dracona nie ma.
Hermiony nie ma.
Zniknęli oboje, zostawili nas.
Świat już nie jest taki sam bez ich miłości, zniknął gdzieś kolor i śmiech.
Nic nie jest takie samo. Wróciły koszmary.
Na wzgórzu jest marmur, a na nim pojawił się kolejny napis.
"Hermiona Jean Granger - Malfoy
17.09.1980 – 22.06.2062
Wszystko co kochałam czeka na mnie, bo tam jesteś Ty"
Odeszli, bo nie mogli bez siebie żyć.
Szukali się i znaleźli.
Odszedł od nas i już nie wrócą.
Dotrzymali obietnicy danej sobie.

Teraz są daleko i oby byli szczęśliwi, gdzieś tam razem.

Scorpius Dracon Malfoy.



XxXxX


(01.24/04.08.2012)


Kilka słów od Nox
wiem, że ta miniaturka ma wiele wspólnego z blogiem, ale zapewniam, że tak by się nie potoczyły losy dramione, gdybym nadal pisała bloga. Tak mi był po prostu łatwiej tworzyć miniaturki, na znanym gruncie i zmieniać tylko części, a nie tworzyć cały świat od nowa.

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...