Samo
południe.
Kościół
był pusty. Przed ołtarzem stała otwarta trumna.
W
jej stronę zmierzała kobieta cała ubrana na czarno. Od czarnych
butów do kapelusz z woalką.
Zbliżała
się powoli do trumny, a jej serce biło niespokojnie. Przestraszone
i krwawiące.
Gdy
stanęła tuż przed trumną zatrzymało się na chwilę, by potem
mogła się załamać na pół.
To
był on.
Miłość
jej życia.
Choć
odkąd się rozstali minęło kilka lat, rany zabliźniły się,
wyblakły i nie bolały już tak bardzo, on był najważniejszy.
Byli
faceci, na których widok serce biło jej dwa mocniej, ale na jego
widok zawsze biło trzy razy mocniej. Zawsze.
A
teraz leżał w trumnie.
Wyglądał
tak samo jak kiedyś. Tak samo jak go zapamiętała. Czarne włosy
opadały mu na oczy, które które teraz były już zamknięte na
zawsze. Które kiedyś błyszczały tym szarym blaskiem, który
rozbłyskał na jej widok, choć ostatnio jak go widziała błyszczały
gniewem. Wiadomość o jego śmierci sprowadziła ją do miasta, w
którym nie była od kilku lat.
Powoli
uklęknęła na kolana i oparła ręce na otwartej trumnie, a na nich
głowę. W kościele rozległ się głośny płacz, rozpacz, która
rozdzierała jej serce.
Dlaczego
Ty? Dlaczego to Ty musiałeś umrzeć? Dlaczego musiałeś odejść
tak szybko? Co się z nami stało? czy od chwili kiedy się
rozstaliśmy byłeś szczęśliwy tak jak tego pragnęłam? Czy
mogłeś się śmiać i nie czuć z tego powodu wyrzutów sumienia?
Czy kochałeś tak mocno jak kiedyś? Czy ktoś kochał Ciebie? Czy
myślałeś o mnie? Zapomniałeś?
Myślała,
że kiedyś się spotkają, że może porozmawiają jak normalni
ludzie. Ta myśl zawsze tkwiła w jej głowie, zawsze była w
podświadomości. Teraz czuła, że serce łamie się jej ostatni raz
z jego powodu.
Fantomowy
ból, który czuła przez cały czas, czyli brak jego. Kiedyś był,
kiedyś był obok, a teraz czuła tylko ból po tym. Nie raz oglądała
się za siebie, bo myślała, że jest blisko, ale zawsze była
sama.
Fantomowy
ból czy przywiązanie? a może miłość?
Pytania,
które zadawała sobie tysiąc razy, a nie mogła znaleźć
odpowiedzi.
Nagle
ktoś położył jej dłoń na ramieniu. Wyprostowała się, płacz
ustał natychmiast.
-Nam
też go brakuje, ale musimy się z tym pogodzić i żyć dalej.
Mieliśmy go 25 lat. Teraz czas się pożegnać.
Wstała.
Ściągnęła kapelusz, a spod niego wysypały się jasno brązowe
głowy. Odwróciła się, pozwalając by zobaczyli jej rozmazany
makijaż,
-Nie
miałam go 25 lat. Odebraliście mi go po roku.
Dwoje
ludzi, którzy stali za nią, cofnęli się o krok.
-Hermiona?
-Tak.
-Nie
spodziewaliśmy się Ciebie tutaj,
-Tak,
ja też się nie spodziewałam, że jeszcze was kiedykolwiek zobaczę,
a tym bardziej, że on umrze przede mną.
-To
był wypadek...
-Zawiść?
- wpadła w słowo mężczyźnie.
Zamilkł.
Spojrzała
na niego ostatni raz, pochyliła się nad martwym ciałem składając
ostatni pocałunek na zimnych ustach. Z jej piersi wyrwał się
szloch.
-Kocham
Cię - wyszeptała zostawiając na jego policzku smugę łez.
Wyprostowała
się nie zakładając kapelusza.
-Będziesz
na pogrzebie? - zapytała kobieta.
-Nie
zniosę go - powiedziała cicho nie odrywając oczu od zmarłego.
-Kochałaś
go, prawda? - mężczyzna patrzał uważnie na jej zamglone łzami
oczy.
-Wiedziałeś
o tym - powiedziała nie podnosząc głosu.
-Nigdy
mu tego nie okazałaś - zarzuciła jej kobieta.
Brązowe
oczy spoczęły na niej.
-Bo
nie chciałam cudów? bo nie prosiłam o pieniądze? bo nie chciałam
do niego nic? Największym szczęściem był on. I wiedział o tym
dopóki się nie wtrąciliście.
Skinęła
głową mężczyźnie. Jego zawsze szanowała.
-Nie
uprzykrzę pogrzebu - powiedziała.
Musnęła
dłonią czarne włosy zmarłego wiedząc jak bardzo tego nie lubił.
Wyszła
z kościoła odprowadzana wzrokiem dwóch osób.
Widzieli
jak odgarnia do tyłu włosy, co jak ją znali oznaczało
zdenerwowanie i rezygnację. Wyprostowane ramiona i pewny krok ich
nie zwiodły.
wyszła
na zalany słońcem parking, zdając sobie sprawę z tego, że od
teraz musi żyć sama.
-ona
nigdy nie przestała go kochać - szepnęła kobieta.
-nie,
nie przestała - przyznał cicho mężczyzna -przez te wszystkie lata
on też miał tylko ją przed oczami.
~*~*~*~
Dzień
dobry!
Napisałam
to już dawno, dawno temu, że nawet nie pamiętam dokładnie kiedy.
I dlatego wrzucam Wam do oceny :)
Tak
na umilenie piątku.
Rozdział
mam nadzieję, że uda mi się jeszcze w tym tygodniu.
Pozdrowienia!
Nox
ps.
każdy kto chce być powiadamiany zapraszam na pocztę
(monica.blog.onet.pl@onet.pl),
gg (31936765), lub zakładkę (Powiadamiam)