Nigdy
nie uwolnisz się od przeszłości, ona zawsze wraca.
Hermiona
zamarła z ręką na klamce.
Miała
zamknięte oczy.
Przed
oczami stanął jej Andre
Znała
swojego syna jak nikt inny na świecie i gdyby miała zdolności
plastyczne umiałaby go narysować w pamięci.
Jej
jedyny syn miał blond włosy, ale przecież to nic nie znaczy. Miał
również niebieskie oczy, ale to nic nie znaczy. Klasyczne rysy,
zawsze myślała, że mężczyzna, który oddał nasienie, musiał
być bardzo przystojny. Bo czego, jak czego, ale urody nie można
było Draconowi odmówić.
Dopóki
nie spotkała Alessandro, marzyła czasami, że pozna dawcę, ale
nigdy nie myślała, że pozna go w ten sposób...
-Granger?
- do jej podświadomości wbił się jego cichy głos.
Nie
odpowiedziała.
Odwróciła
się powoli i wróciła do fotela, który przed chwilą opuściła.
Usiadła w nim i ukryła twarz w dłoniach.
Po
chwili usłyszała jak Malfoy siada w drugim fotelu. Usłyszała
szczęk szkła i jego głos.
-Wypij,
Granger.
Podniosła
głowę.
Stawiał
przed nią szklankę Ognistej.
Hermiona,
która jak zawsze nie przepadała za tym trunkiem, teraz sięgnęła
po szklankę z wdzięcznością.
Upiła
łyk i skrzywiła się lekko.
Nigdy
by nie pomyślała, że Malfoy może być ojcem jej dziecka.
Zastanawiała
się nad charakterem Andre i coraz bardziej widziała w nim blondyna
siedzącego koło niej.
Andre
był uparty, miał to po niej, ale czy na pewno?
Ten
upór i pewność w jego ruchach, gracja i wdzięk nawet w wieku
jedenastu lat. Takie coś nie zdarzało się często. Cechowało to
arystokrację, do której z pewnością należał Draco Malfoy.
-Nigdy
bym się nie spodziewała... - mruknęła.
-Nikt
by się nie spodziewał - powiedział trzeźwo Draco – przypadki
chodzą po ludziach.
-Malfoy
- syknęła Hermiona – chciałam mieć dziecko, ale nie chciałam
go z tobą, gdybym spotkała Alessandra trzy lata wcześniej on byłby
ojcem Andre, a nie przypadkowy facet.
-Ale
nim nie jest - uciął Draco. - Trzeba sprawdzić czy mam rację i
Andre jest moim synem czy nie.
-A
jeśli nim jest? - zapytała Hermiona. – To co wtedy?
Draco
nie odpowiedział od razu.
-
Jeśli tak... to jest ostatnim Malfoyem, a to zobowiązuje.
-Do
czego?
-Na
pewno do zmiany nazwiska.
-Na
pewno nie – powiedziała stanowczo Hermiona, krzyżując ramiona na
piersi – nazywa się Granger-Vigneron i tak zostanie.
-Jeśli
zostanie przy tym nazwisku nie przejmie po mnie spadku – odciął
się Draco.
-Jestem
zdolna utrzymać dziecko i zapewnić mu życie na poziomie –
warknęła Hermiona. - Obejdzie się bez twoich pieniędzy.
-Spadek
to nie tylko pieniądze, ale również Malfoy Manor i parę innych
posiadłości, i pełen skarbiec Gringotta biżuterii i dzieł
sztuki.
-A
jeśli tego nie przejmie?
-Zakładasz,
że to mój syn? - zapytał Draco, spoglądając na nią.
-Pytam,
bo chcę wiedzieć jakie mamy możliwości.
-Jeśli
tego nie przejmie to wszystko przepadnie. Fortuna może przejść
tylko na Malfoya, nie mogę tego przepisać komuś innemu.
-Przepadnie?
- podjęła Hermiona, odstawiając szklankę na dębowy stolik.
-Ministerstwo.
-Czemu
nie zatroszczysz się o następcę?
Draco
skrzywił się i dolał sobie Ognistej.
-Jestem
bezpłodny od ośmiu lat – mruknął cicho.
-Jak?
- zapytała delikatnie Hermiona.
-Skutek
klątwy Voldemorta, gdy wykryli ją w moim organizmie było za późno
na szukanie antidotum, które jak myślę nigdy nie istniało.
Hermiona
spojrzała w ognień.
Przez
dłuższą chwilę panowała cisza.
-Andre
to twoja ostatnia nadzieja? - zapytała w końcu.
Draco
wstał i podszedł do okna. Spojrzał na błonia i sięgnął
pamięcią do lat szkolnych, gdy przemierzał je niezliczoną ilość
razy.
-Nie
wiem, co o mnie myślisz, Granger – powiedział, nie patrząc na
nią – mogę się jedynie domyślać, ale gdy skończyła się
wojna chciałem założyć normalną w miarę szczęśliwą rodzinę.
Miałem do tego możliwości, ale najpierw chciałem wyjść na
prostą, dlatego zacząłem grać. Chciałem się uspokoić. Gdy
byłem na badaniach do drużyny wykryli zaklęcie i dowiedziałem się
o skutkach. Byłem wtedy zaręczony...
-Nie
wiedziałam – powiedziała cicho Hermiona.
-Mało
kto wiedział – przyznał jej rację Draco. – Astoria była
idealną kandydatką, piękna, bogata arystokratka. Nas było coraz
mniej. Chciałem być wobec niej szczery, dlatego powiedziałem jej,
że jestem bezpłodny. Odeszła. Jak każda rodzina czystej krwi nie
może pozwolić sobie na to, aby pozostać bez dziedzica. Tłumaczyła
mi to, potrafiłem ją zrozumieć. Zawsze potrafiliśmy się dogadać.
Była płytka, ale życie nauczyło ją współczucia i empatii.
Zostałem sam z niczym. Nie mogłem ożenić się z żadną kobietą
czystej krwi, a nic innego nie wchodziło w grę. Musiałem myśleć
o spadku. Wszystko co zarobiłem i co mogłem przeniosłem na inne
konto u Gringotta, ale większość rzeczy musi zostać w skarbcu
Malfoyów.
-Co
ma do tego Andre? - zapytała Hermiona.
-Andre...
musi przejąć nazwisko i spadek – powiedział Draco i wrócił na
miejsce koło kominka.
-I
nic poza tym?
-Oczywiście
chce go poznać prywatnie, żeby z czasem poznał prawdę, kto jest
jego ojcem. Dopóki nie będzie mu się działa krzywda nie będę
się wtrącał w jego wychowanie, jeśli nasze kontakty ułożą się
pomyślnie, drzwi do mojego domu zawsze będą dla niego otwarte.
-A
jeśli to nie jest twój syn? - zapytała Hermiona, spoglądając na
niego.
Draco
zasępił się.
-Nie
wiem.
XXX
Hermiona
wróciła do domu kilka godzin później, po gruntowym przemyśleniu
sprawy.
Andre
miałby przed sobą wiele możliwości jeśli byłby Malfoyem. Wiele
drzwi otwierało się przed nim na nowo w świecie magii, a tego
pragnęła dla niego najbardziej.
-Hermiona?
- zapytał Alessandro. – Co się stało?
Oparła
się o framugę drzwi w salonie i spojrzała na męża.
Alessandro
był jej mężem, partnerem i przyjacielem od dziesięciu lat,
uważała go za ojca Andre i kochała go jak nikogo na tym świecie.
Jak
przyjmie wiadomość, że być może Andre znalazł ojca? Że być
może ktoś zastąpi jego miejsce?
-Andre
coś nawywijał? - zapytał Alessandro, podchodząc do niej.
W
jego zielonych oczach pojawił się niepokój.
-Nie,
z nim wszystko dobrze – powiedziała automatycznie.
-Więc?
- dopytywał się.
-Chyba
znalazłam ojca Andre – powiedziała niepewnie Hermiona, uważnie
obserwując męża.
Jego
rysy stężały.
-Jak
to?
-Malfoy
wpadł na trop – powiedziała cicho – ale to jeszcze nie jest
pewne, trzeba zrobić badania DNA...
-Znasz
go? - zapytał Alessandro.
-Znam,
ale nigdy za nim nie przepadałam – Hermiona spojrzała mu w oczy –
Alessandro... nigdy nikt nie zajmie twojego miejsca w moim życiu.
Andre pewnie myśli tak samo.
Skinął
powoli głową i rozluźnił się trochę.
-Opowiedz
mi wszystko – poprosił.
XXX
Dwa
tygodnie później Hermiona czekała pod szpitalem na Malfoya.
Próbki
do badań wzięła od Andre trzy dni po rozmowie z Draco.
Ustalili
z Alessandro, że jeśli badania potwierdzą ich przypuszczenia Andre
przejmie spadek Malfoya i jeśli się zaprzyjaźnią, za parę lat
powiedzą mu prawdę. Potem wszystko będzie zależało od Andre.
Jego decyzją będzie czy uzna ojca czy nie.
-Cześć
– usłyszała za plecami.
Obróciła
się i zobaczyła Dracona w zwykłych dżinsach i kurtce.
-Cześć
- powiedziała.
Musieli
zachowywać się jak dorośli ludzie, jeśli mieli załatwić to w
miarę spokojnie.
-Stres?
- zapytał Draco, otwierając przed nią drzwi kliniki.
-Ogromny
– mruknęła Hermiona – nie mów, że jesteś spokojny.
-Nie
jestem - przyznał Draco, kierując się w stronę recepcji.
-Nie
tutaj – powiedziała Hermiona – idziemy od razu do doktora
Skettla, umówiłam nas.
-Im
szybciej tym lepiej.
Szli
długim korytarzem, aż stanęli przed drzwiami z tabliczką "doktor
Lukas Skettel'
Spojrzeli
na siebie.
Hermiona
odetchnęła głęboko i zapukała do drzwi.
XXX
-Otwórz
w końcu tę cholerną kopertę – powiedział zdenerwowany Draco
sekundę po tym jak wyszli ze szpitala.
-Tu
waży się przyszłość Andre.
-Nie
tylko jego – syknął Draco – otwórz na Merlina!
Hermiona
drżącymi palcami rozdarła białą kopertę i wyciągnęła z niej
arkusz papieru.
Draco
zaglądał jej przez ramię.
Hermiona
czuła, że nogi ma jak z waty i kręci jej się w głowie.
-To
nie jest na moje nerwy... - mruknęła, gdy słowa tańczyły jej
przed oczami.
-To
mój syn – szepnął Draco, który doczytał się prawdy szybciej
niż Hermiona – Granger, to mój syn!
Ludzie,
którzy przechodzili koło nich spojrzeli zdziwieni.
-A
jednak... - powiedziała Hermiona, a potem była już tylko ciemność.
XXX
Draco
prowadził jedną z ostatnich lekcji nauki latania. Ślizgoni radzili
sobie całkiem nieźle jak na ich wiek. Okiem znawcy mógł zobaczyć,
że dwie osoby mają w sobie wrodzony talent. Albus Potter i jego
syn, Andre. Chłopcy znali się od kilku lat przez swoich rodziców i
teraz rozprawiali o najnowszym modelu Błyskawicy, który wyszedł w
tamtym roku.
-Albus!
Andre! - krzyknął.
Chłopcy
spojrzeli w jego stronę.
Draco
był ogólnie lubianym nauczycielem, szczególnie przez chłopców.
Wymagającym, ale sprawiedliwym. Na dodatek był opiekunem
Slytherinu...
-Zostańcie
ze mną, reszta ma wolne – powiedział.
Obserwował
jak uczniowie kierują się w stronę zamku, a dwójka jego
wychowanków zbliża się do niego.
-Potter,
zapewne wiesz, że twój ojciec grał w szkole, prawda? - zapytał,
spoglądając na małego chłopca z burzą czarnych włosów.
-Tak,
jako szukający.
-Masz
zadatki na szukającego tak jako on – uśmiechnął się Draco, na
co buzia chłopca poczerwieniała – jeśli dobrze pójdzie w
przyszłym roku dołączysz do drużyny.
Albus
uśmiechnął się oszołomiony.
-Naprawdę
pan tak uważa? - zapytał.
-Jeśli
będziesz się bardzo starał i tego chcesz, to oczywiście –
zapewnił go. – A ty, Andre, lubisz latać?
-Tak,
proszę pana – odpowiedział grzecznie chłopiec – ale nie mam
tego po matce.
Draco
uśmiechnął się lekko. "Ma to po mnie".
-Mam
przyjemność znać twoją matkę i muszę się z tym zgodzić –
przyznał mu rację – może po ojcu...
-Nie
znam - uciął rozmowę Andre.
-Może
kiedyś poznasz – dodał mu otuchy Draco i pozwolił chłopcom
odjeść.
Wczoraj
Granger napisała mu, że Andre może zmienić nazwisko jak będzie
na to gotowy.
Wszystko
układało się po jego myśli.
XXX
Siedem
lat później.
-Dlaczego
po tym jak skończyłem szkolę muszę do niej wracać? - mruczał
pod nosem Andre, idąc za matką i ojcem przez błonia.
-Bo
musisz się czegoś dowiedzieć – powiedziała łagodnie jego
matka.
-Czego?
-Lubisz
Malfoya? - zerknęła na niego Hermiona.
-Nauczyciela
latania? - uśmiechnął się Andre. – To przez niego tu jesteśmy?
-Tak,
prosił nas o spotkanie – zgodziła się Hermiona.
-Żaden
nauczyciel nie rozumiał mnie tak jak on – powiedział cicho Andre.
-Masz
okazję z nim porozmawiać – uśmiechnął się Alessandro.
-Cześć
– usłyszeli głos z oddali.
Na
spotkanie wyszedł im nauczyciel latania. Automatycznie udali się na
długi spacer po błoniach.
Przez
ostatnie siedem lat Draco utrzymywał kontakty z Hermioną i
Alessandro. Polubił ich i zaprzyjaźnił się z nimi. Alessandro
zaakceptował to, że Draco jest ojcem Andre. Wiedział, że
przybrany syn kocha go i to mu wystarczało.
Hermiona
za to bała się reakcji Andre, wiedziała, że jest wybuchowy. Po
ojcu.
-Dzień
dobry, profesorze – uśmiechnął się Andre.
-Cześć,
młody – powiedział Draco, spoglądając na niego - Hermiona,
Alessandro.
Uśmiechnęli
się do niego.
-Andre,
mamy ci coś do powiedzenia i do zaproponowania – zaczęła
Hermiona.
Chłopak
spojrzał na matkę, na jego czole pojawiła się zmarszczka.
-Wiesz,
że nie jestem twoim ojcem – powiedział Alessandro.
Andre
skinął głową, wiedziało o tym od dawna.
-Dowiedziałam
się, kto jest twoim ojcem, zupełnie przypadkiem – dodała
Hermiona – gdybym wiedziała wcześniej twoje życie wyglądałoby
inaczej.
-Nie
bez powodu jest tutaj mój nauczyciel latania, prawda? - zapytał
cicho Andre.
-Nie
– zgodziła się łagodnie Hermiona - Draco jest twoim ojcem.
-Wiedział
pan? - zapytał z przyzwyczajenia Andre.
-Draco
- powiedział blondyn. – Tak, wiedziałem. Chcieliśmy żebyś
dorósł i dowiedział się o tym po skończeniu szkoły.
-Dlaczego?
- zapytał w miarę spokojnie Andre.
-Skandal
- powiedział Alessandro. – Draco jest ostatnim dziedzicem Malfoyów
i jest bezpłodny.
-To
jak...?
-In
vitro – powiedziała Hermiona – Alessandro uznał cię za swoje
dziecko tuż po naszym ślubie, gdy miałeś trzy lata. Draco jak
byłeś w pierwszej klasie wpadał na to, że możesz być jego
synem. Sprawdziliśmy to i okazało się, że to prawda.
-Nie
traktowałem cię inaczej, nie faworyzowałem – odezwał się
Draco. – Chciałem, żebyś mnie poznał jako człowieka,
nauczyciela i trenera, a w końcu...
-...przyjaciela
– wpadł mu w słowo Andre.
Draco
skinął głową i spojrzał ponad jeziorem na Zakazany Las.
-To
twoja decyzja, jeśli uznasz Draco za ojca przejmiesz jego spadek
i...
-Mamo
– przerwał jej Andre – od początku, ze szczegółami.
Usiedli
nad jeziorem i Hermiona zaczęła opowiadać synowi jego historię, a
co jakiś czas uzupełniali ją Alessandro i Draco.
XXX
Andre
rok po ukończeniu szkoły przyjął nazwisko ojca.
"Prorok
Codzienny" rozpisywał się o tym tygodniami.
Początki
były trudne. Hermiona zawsze była dla niego matką, a Alessandro
ojcem. Dlatego do ojca mówił po imieniu. Łączyła ich pasja do
quidditcha i zamiłowanie do książek. Co i raz odkrywali jak dużo
mają wspólnego. Lubili tę samą kuchnię, kawę, kolory. Mieli te
same przyzwyczajenia, które odkryli dopiero wtedy, gdy Andre
zamieszkał z ojcem latem. Dzielił swój czas między rodziców a
ojca.
Draco
cieszył się, że syn nie jest czystej krwi. Przejął jego majątek,
ale sam nie musiał martwić się tym, żeby wyjść za maż i nie
popełnić mezaliansu.
Blaise
Zabini, gdy dowiedział się, że Draco ma syna, zjawił się u niego
w domu z butelką Ognistej i słowami "stary, dzięki mnie masz
dziedzica".
Andre
planował studia medyczne.
Chciał
pomagać ludziom, jednak nigdy nie odmawiał ojcu, gdy ten chciał
pograć w quidditcha.
Hermiona,
widząc syna kłócącego się z Draco o każdy faul w Mistrzostwach
Świata dziękowała Merlinowi za spostrzegawczość Draco.
Gdyby
nie on, Andre nie znałby ojca...
Gdyby
nie przypadek, Draco zostałby sam...
Gdyby...
A
tak wszystko jest dobrze.
~*~*~*~
beta
: Muscardinus
Witam!
Ostatnia
część.
Mam
nadzieję, że Was zadowoli.
Pozdrowienia,
Nox