piątek, 25 lipca 2014

przerywnik

http://dracohermionaundomyheart.blogspot.com/

polecam :)

pozdrawiam
N.

ps. w lipcu notka nie pojawi sie.
wybaczcie, ale wena jest psotna...

sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 8

Oszukać los to tylko blef...
Ich Troje

Nox

Draco był w stanie lekkiego oszołomienia.
Przed chwilą z jego mieszkania, a także łóżka wyszła kobieta, z którą spędził niesamowitą noc. I to nie była byle jaka kobieta tylko Hermiona Granger. Jego marzenie i przekleństwo od dwóch lat. To co mu powiedziała wywróciło jego poukładany świat do góry nogami.
Zawsze uważał, że odeszła z własnej woli, że jej się znudził, że go nie kochała, że był tylko jej zabawką. Nie mógł uwierzyć, że dał się tak nabrać. Tak podejść zwykłej bezbronnej Gryfonce. I to dwa razy! Raz za czasów Hogwartu, gdy się w niej zakochał. Jednego dnia była mu obojętna, a następnego... nie umiał się bez niej obejść. I drugi raz, gdy odeszła łamiąc mu serce i wracając po dwóch latach, piękna i wybuchowa, z prawdą na ustach.
Nie chciał jej słuchać, ranił ją i to świadomie, broniąc swojego serca, żeby znów się nie rozpadło. Jednak ona jak zawsze dopięła swego, powiedziała mu co miała do powiedzenia, zrobiła to z klasą, siedząc półnaga na nim i znów zniknęła, nie wiadomo gdzie.
Blondyn wstał i udał się do kuchni w poszukiwaniu eliksiru na kaca. Znalazł go, wypił dwie dawki i poczuł się jak młody bóg. Potem poczłapał do łazienki, żeby wziąć prysznic.
Gdy gorące strumienie wody spływały po jego ciele, myślał nad tym co usłyszał.
Czy naprawdę nie odeszła z własnej woli?
Czy jej też to złamało serce?
Przed oczami stanęły mu dowody, że uczestniczyła w ich życiu z daleka. Jajo, kwiaty, spotkania...
Może i ona tęskniła?
Nie potrafiła wytrzymać odległości i to skłaniało ją do szybkich wizyt u przyjaciół. Rozpaczliwe próby, żeby o niej nie zapomnieli, żeby się rozejrzeli.
Zniknęła znów.
Jeśli znał ją tak dobrze jak mu się wydawało, to wróci, nigdy nie odpuszczała, gdy jej na czymś zależało.
Wróci do niego, bo jak sama powiedziała kochała go.
Uśmiechnął się lekko do siebie.
Czy naprawdę miał prawo w to wierzyć?
Naprawdę do niego wróci?
Nagle uderzyła go myśl, tak gwałtownie, że uniósł głowę, pozwalając by woda zalała mu oczy.
Przecież nie działała sama!
Te podchody Terren'a....
Toast na baletach... te rozmowy z Blaise', pełne insynuacji...
Terren jak zawsze działał bez jego zgody, ale dla jego dobra.
-No Terry, czeka nas dzisiaj poważna rozmowa... - mruknął sam do siebie, szczerząc zęby.

~*~*~*~

Kobiety czasami posuwają się bardzo daleko i poświęcają wiele wysiłku,
by zaspokoić pragnienie zemsty.
Agatha Christie

Hermiona po wyjściu od Dracona, udała się do siebie, żeby wziąć prysznic, zjeść śniadanie i ubrać się przyzwoicie.
Kończyła kawę i myślała o tym, że powinna porozmawiać z Harry'm. Odkąd Ron nie żył minęło kilka dni, w których odbył się pogrzeb. Ginny musiała się domyślać, że Klątwa osłabła. Musiała być wściekła, ale i rozbita. Taki przeciwnik zawsze jest groźny, nie zawsze panuje do sobą.
Już, już miała wychodzić, gdy pojawił się Prorok Codzienny.
Stwierdziła, że może poświęcić kilka minut na przeczytanie prasy.
I dobrze zrobiła.
Na pierwszej stronie widniało zdjęcie niesionej trumny z tłustym napisem „POGRZEB RONALDA WEASLEY'A”, a pod tym mniejszą czcionką „wywiad z Ginerwą Weasley na str. 3”
-No nie wierzę – mruknęła Hermiona, otwierając gazetę.

Ronald Weasley, wieloletni przyjaciel Harry'ego Pottera, zdobywca Orderu Merlina Pierwszej Klasy, bohater Wojny o Hogwart, zmarł 25 maja, w niewyjaśnionych od tej pory okolicznościach. Pogrzeb odbył się 27 maja. Żegnały go tłumy.
Nadal nie wiadomo co przekreśliło życie tego wspaniałego człowieka. Przypomnijmy, że został znaleziony martwy wczesnym wieczorem na terenie posiadłości jego brata, George' a, (23 lata). Aurorzy, którzy natychmiast pojawili się na miejscu zaalarmowali przez George' a zabezpieczyli miejsce, jednak nie otrzymali żadnych wskazówek ani śladów przestępstwa.
Naszym zdaniem został tu podrzucony” powiedział nam Ernie McMillan,zastępca szefa Biura Aurorów „nie ma żadnych śladów, tropu zabójcy, nic. Ośmielam się powiedzieć, że to zbrodnia doskonała”
Śmierć Rona sprawiła, że w żałobie pogrążone jest całe nasze społeczeństwo, nikt nie może uwierzyć w to, że odszedł. Jego rodzina nie wypowiada się na ten temat. Udało nam się ustalić, że Bill Weasley osobiście zajął się sprawą śmierci brata. Jedynie siostra ofiary zgodziła się z nami porozmawiać. Zob str. 3.
Nie udało nam się również porozmawiać z Harry'm Potterem. Nie odpowiedział również na naszą sowę.
Do sprawy wrócimy.

-Cuchnie mi to Ritą – stwierdziła Hermiona, przewracając stronę, aby przeczytać wywiad z Ginny.


Spotykamy się w skromnym domu Ginerwy Weasley, który pogrążony jest w żałobie. W salonie na kominku stoi zdjęcie Ronalda, a przed nim czarna świeca.
PC – skąd ten symbol? - pytam siadając na wskazanym fotelu, przede mną stoi filiżanka kawy i ciasteczka.
GW – tylko tyle mogę dla niego zrobić.
PC – kiedy dowiedziała się pani o śmierci brata?
GW – dostałam Patronusa od brata, że znaleźli Rona na jego posesji. Myślałam, że to żart. On tak ma. (Georeg Weasley prowadzi sklep z magicznymi dowcipami przyp. Red.) Jednak gdy pojawiłam się u niego, zobaczyłam grupę Aurorów, znam ich bardzo dobrze, dlatego wpuszczono mnie na miejsce zbrodni.
PC – to na pewno był dla pani cios.
GW – myślałam, że to już koniec koszmaru, że po śmierci Voldemorta już nigdy nie będę musiała patrzeć na śmierć kogoś bliskiego...
PC – wie pani kto to mógł zrobić?
GW – Ron nie miał wrogów, był szanowany w naszym społeczeństwie, ludzie go uwielbiali, uratował tyle istnień, mało kto mógł go pokonać w walce. Zabójca na pewno nie stanął z nim twarzą w twarz.
PC – A więc nie wie pani kto jest sprawcą?
GW – nie mam pojęcia kto mógł to zrobić, miał się niedługo ożenić...
PC – To dla świata nowa informacja, kto był jego wybranką?
GW – oczywiście, że nowa. Ron nie lubił się chwalić swoimi planami. Jego narzeczona jest załamana. Kochała go tak bardzo...
PC – Pani brat przysiągł, że znajdzie mordercę, co pani na to?
GW – znajdzie go, a ja mu w tym pomogę.
PC – samosąd?
GW – samosąd był działką Śmierciożerców, my zaprowadzimy go przed Ministra i będziemy się domagali najwyższej kary.
PC – Dożywocie w Azkabanie?
GW – Pocałunek Dementora.

-No błagam – zaśmiała się Hermiona, odrzucają gazetę.
Jednak to naświetliło jej sprawę, Ginny ma podejrzanego i chce go znaleźć, więc w jej sprawy nie będzie się mieszać.
Lepiej dla mnie pomyślała Hermiona.
Czas na odwiedziny u Harry'ego.

~*~*~*~

Jak wielkie musi mieć serce,
jeśli to właśnie dla nas poświęca swoje szczęście.

-Terren!
Blondyn poderwał się jak oparzony.
W drzwiach jego tarasu stał Draco.
-Merlinie, musisz mnie straszyć? - mruknął Terren, znów układając się w hamaku.
-Musimy pogadać – powiedział stanowczo Malfoy.
-No okej, siadaj – Higgs odepchnął się nogą od drzewa i hamak zaczął się bujać.
-To raczej ważne – syknął Draco, siadając w fotelu i częstując się Ognistą.
-Słucham – powiedział poważnie Terren, przewracając stronę książki „Jak wytresować smoka?”
Jeden ruch różdżką jego gościa i książka wylądowała w oczku wodnym.
Gospodarz westchnął i spojrzał na Dracona.
-Czego?
-Widziałeś się z Granger?
Terren zmarszczył brwi.
-Zależy co masz na myśli.
-Pytam – wycedził przez zęby Draco – czy widziałeś się z Granger w tym miesiącu?
-Nooo – zaczął wolno Terren przeczesując włosy palcami – w sumie tak.
Serce Malfoya zabiło mocniej. Nie wiedział czy ze złości czy napięcia.
-Po co? I jakim cudem?
Terren przez dłuższą chwilę nie odzywał się, potem wstał z hamaka i usiadł naprzeciw przyjaciela, nalewając sobie Ognistej.
-Tak, widziałem się z nią – powiedział nie patrząc mu w oczy – rozmawiałem kilka razy. Zaplanowałem kilka waszych spotkań.
-Po co? - zapytał z naciskiem Draco.
-Chciała tego. Spotkałem ją jakiś tydzień temu nad Tamizą, wyglądała inaczej niż zawsze, ale dzięki moim zdolnościom, poznałem ją i nakłoniłem, żeby ze mną porozmawiała. Powiedziała mi prawdę – Terren spojrzał na niego – sądzę, że tobie też.
-Tak – potwierdził Draco.
-Właśnie – skinął głową blondyn – prosiłabym pomógł jej wrócić. Pomogłem. Reszta zależy od ciebie, co z tym zrobisz.
-Nie wiem – mruknął Malfoy – mam mętlik w głowie.
-Nie dziwie się. Jak powiedziała ci prawdę?
- Złapała mnie u Nate'a. Upiła mnie i zaciągnęła do łóżka, a dzisiaj rano powiedziała mi prawdę i znów zniknęła.
-Wróci – powiedział krótko Terren.
-Tak myślałem - uśmiechnął się Draco.
-Co z tym zrobisz?
-To co powiedziała brzmi absurdalnie, ale wierzę jej.
-Mówi prawdę.
-Wiesz gdzie jest? - zapytał cicho Draco.
-Rozejrzyj się, Draco – uśmiechnął się lekko Terren – jak mogła przewidzieć każdy twój ruch, nie będąc blisko. Poza tym daj i sobie i jej czas. Wróci jak uzna to za słuszne.
-Nie wiesz co się z nią działo? - zapytał zamyślony były szukający.
-Nie wiem, wiem tylko, że była cały czas w Anglii.
-W takim razie źle szukaliśmy.
-Draco, ona uciekała przez rok przed Czarnym Panem i jej nie znaleźli.
-I to mnie martwi – mruknął Draco.
Terren tylko się uśmiechnął.

~*~*~*~

Prawdziwych przyjaciół na palcach jednej ręki zliczę,
to oni gdy umrę zapalą mi znicze.

Hermiona stanęła przed drzwiami Harry'ego i nacisnęła dzwonek.
Denerwowała się tym spotkaniem, ale wiedziała, że musi to zrobić. Poza tym tęskniła za nim.
Drzwi otworzył się i stanęła w nich Pansy w samym szlafroku.
-Kurwa – wyrwało się Hermionie.
Tego się nie spodziewała.
-A więc to prawda – powiedziała jak zawsze opanowana Pansy.
-Cześć – powiedziała cicho Hermiona.
Pansy zmierzyła ją spojrzeniem, nadal trzymając gościa w progu.
-Zadam ci tylko jedno pytanie i jeśli źle na nie odpowiesz nie pozwolę ci pogadać z Harry'm.
-Słucham – powiedziała spokojnie Hermiona.
Wiedziała, że Pansy jej tak szybko nie odpuści tych dwóch lat.
- Draco wie, że wróciłaś?
-Tak – powiedziała z czystym sumieniem – wyszłam od niego godzinę temu.
-Masz szczęście – mruknęła Pansy z nikłym uśmiechem – właź.
Poprowadziła ją korytarzem w głąb domu.
-Harry! - zawołała głośno pani Potter – Harry!
-Co? - krzyknął zaspany głos z piętra.
-Chodź, mamy gości!
-Kto? - rozległ się jęk.
-Powiedz – mruknęła cicho Pansy w stronę Hermiony, otwierając lodówkę.
-Cześć, Harry! - zawołała cicho Gryfonka.
-HERMIONA?! - rozległ się wrzask i coś odgłos spadania czegoś ciężkiego.
-Spadł z łóżka? - zapytała z niedowierzaniem Hermiona.​
-Zdarza się najlepszym – mruknęła pani Potter, wyciągając sok pomarańczowy – pomożesz mi?
-W czym? - zdziwiła się Hermiona.
Pansy wyprostowała się i spojrzała na nią krzywo.
-Sniadania sama mu robić nie będę.
Hermiona roześmiała się.
-Powiedz tylko co i zrobię.
-Zawsze zachwalał twoją jajecznicę – stwierdziła Pansy.
W tym samym momencie na progu kuchni stanął Harry. Rozczochrany, w samych bokserkach.
-Hermiona – powiedział jedynie i przytulił przyjaciółkę – dobrze, że wróciłaś.
-Nigdzie nie odchodziłam – powiedziała Gryfonka, uznając, że czas powiedzieć prawdę.
-Nie było cię dwa lata.
-Byłam. Tylko, że Ron...
-Słyszałaś o jego śmierci? - przerwał Hermionie Harry.
-Tak, dzięki temu, że nie żyje, ja mogłam wrócić.
-Co takiego? - zapytała Pansy.
-Mogę zacząć od początku? - warknęła Hermiona.
-Najlepiej by było.
-Zniknęłam zaraz po Balu. Spotkałam się z Ronem, prosił mnie o to na Balu. Mieliśmy pogadać o naszych relacjach, jednak to była pułapka. Czekał na mnie razem z Ginny. Rzucili na mnie Klątwę Hery i Zazdrości.
-Matko... - szepnęła Pansy i nogi się pod nią ugięły.
Harry złapał ją w ostatniej chwili
-Nie mogłam się zbliżać do Draco, nie mogłam do dotykać ani kontaktować się z nim. Musiałam zniknąć bez słowa. Taki był ich cel. Przez dwa lata obserwowałam was, nie mogę z wami rozmawiać, bo na pewno dowiedział by się o tym Draco.
-A więc to jajo, kwiaty....
-Tak, to moja robota. Przy okazji, Harry, tak się cieszę, że się ożeniłeś – szepnęła Hermiona – Pansy, wiem, że nigdy nie było między nami idealnie....
-Daj spokój – mruknęła Pansy – było to było.
-Chciałam wrócić, jedynie myśl, że Draco będzie cierpiał mnie powstrzymywała. Po tym jak Ron umarł, Klątwa osłabła. Wpadłam na Terren'a. On pomógł mi wrócić, przekazać prawdę Draco. Właśnie powiedziałam wszystko Draconowi i uznałam, że wy też powinniście wiedzieć.
-Co na to Draco? - zapytał Harry.
-Nie wiem – wzruszyła ramionami Hermiona – musi nad tym pomysleć. Pójdę do niego za parę dni, zobaczymy.
-Oby... -zaczął Wybraniec.
-Draco to Draco, on zawsze robi po swojemu – wtrąciła się Pansy.
Hermiona skinęła głową.
Przez chwilę panowała cisza.
-Wróciłaś na stałe? - zapytał Harry.
-Raczej tak – Hermiona przeczesała włosy - wszystko zależy od niego.
-Obojętnie co on powie, zostań – poprosił Harry.
-Zobaczymy – powiedziała cicho Hermiona.

~*~*~*~

W spełniających się marzeniach najpiękniejsze jest to, że są wyczekane, wytęsknione.
Upragnione.

Minęło kilka dni od burzliwej rozmowy Hermiony i Dracona.
Hermiona czekała na odpowiednią chwilę by pokazać się u Dracona.
Pech albo szczęśliwy traf chciał, że spotkali się zupełnie przypadkowo nad Tamizą. Oboje stanęli jak sparaliżowani. Obserwowali się nawzajem. Hermiona nie spodziewała się tego spotkania i dała się zaskoczyć, dlatego milczała. Draco nie wiedział co jej powiedzieć, które zdania ze wszystkich kłębiących się w głowie wybrać jak pierwsze.
Jednak nie odezwał się.
Przed oczami stanęły mu wspomnienia z Hogwartu, te wspólne, dobre i złe. Dwa lata pustki bez niej. Dopiero teraz zrozumiał jak puste było jego życie. Nie było w nim jej, a ona była całym jego światem.
Nie wiedział dlaczego to robi, jaki to ma sens i czy wybiera dobrze.
Zrobił krok w jej stronę i następny, potem jeszcze jeden.
I objął ją, tak po prostu jakby nigdy nie wypuścił jej z rąk, jakby to było naturalne.
Wtuliła się w niego, skrywając twarz na jego ramieniu.
-Wróciłaś – powiedział w końcu.
-Tak.
Wahał się zanim zadał pierwsze pytanie.
-Miałaś kogoś przez ten czas?
-Nie.
-Spotkałaś się z kimś?
-Nie.
-Przespałaś się?
-Nie.
-Pocałowałaś innego?
-Nie.
Gdy kolejny pytanie nie padło, podniosła głowę i spojrzała w jego szare oczy.
-Byłeś tylko ty, Draco. I zawsze będziesz.

~*~*~*~*~*~

Jestem!

Wybaczcie mi tak długie zniknięcie. Jednak najpierw porwał mnie świat realny i wszystkie jego zamieszania. Koniec roku, kłótnie, imprezy i tak dalej. Przyznaję się bez bicia.
Gdy nadszedł czas by wrócić, uciekła Wena. Stąd tak zwłoka.
Wróciłam na razie sama, bo Vegas, wredna czarownica siedzi w pracy, a ja przekonałam się, że jak w końcu usiadłam do rozdziału to Wena się do mnie uśmiechnęła i powstał rozdział.
Vegas wróci w następnym rozdziale, który powinien się na pewno jeszcze w lipcu, choć nie umiem powiedzieć kiedy dokładnie to nastąpi.

Czekam na Wasze opinie!

Pozdrawiam,
Nox.

After all this time? Always.

Witajcie. Dawno temu — i myślę, że mało kto to pamięta — napisałam, że jeśli kiedyś znów zakocham się w pisaniu, wrócę. Prawda jest taka, że...